♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Metody
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 83
Zręczność: 61
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#91
26-09-2013, 00:52
Prawa autorskie: Moi et Ragi

Tak, całkowicie się już uspokoił, acz nie potrafiłby się teraz położyć i odpoczywać. Miał potrzebę działania. Może nie powinien chcieć naprawiać świata za każdym razem, gdy tylko mu się wydawało, że powinien, lecz cóż ma teraz począć? Jego cel? Powrót do domu. Czy kiedykolwiek mu się to uda? Poczuł jak niewidzialna nić zaciska się wokół jego serca, potrafiąc czasem przyprawić nawet i o łzy. Potrzebne są po drodze mniejsze cele. Niechże doprowadzenie tego lwa do ładu nim będzie. Zaspokoi zarówno swe ego- jak i altruistyczne zapędy. Właśnie taką podjął decyzję i będzie się jej trzymał, szczególnie, że nowo przybyły przyznał, że pomocy potrzebuje. Poniekąd...
Podszedł spokojnie, a zarazem jakoś królewsko do białego i schylił nieco łeb, nie chcąc być nad nim. Już nie musiał.
-Wydaje mi się też, że potrzebujesz odpoczynku-nie nakazywał mu nic. Życzliwie stwierdził, jednocześnie nakłaniając go subtelnie, by tego dokonał.
-Jeśli masz jednak z nami przebywać, muszę się spytać, widząc twój stan, czy jesteś chory. Może to być dla nas niebezpieczne-zmierzył go wzrokiem uważnie. Miał nadzieję, że niebieskooki rozumie jak ważne jest, by odpowiedział zgodnie z prawdą. Metody ściszył teraz nieco głos, by dzieci niekoniecznie go słyszały:
-Twoją formę też można by wytłumaczyć torturami, nie trywialnymi, a całkiem zmyślnymi. W takim wypadku nie dziw, żeś taki chudy, jeśli nic nie możesz przełknąć. Nawet nie powinieneś, trzeba w pierwszej kolejności oczyścić ciało... popraw mnie jeśli się mylę w kwestii tego co się z tobą dzieje-skulił ciemne uszyska, chcąc poznać prawdę. Arne nie musiał wiele rzec. Starczy krótka odpowiedź. Choć biedny, musiał usłyszeć jeszcze jedno pytanie z ust szarego.
- I jeśli mogę wiedzieć... Jak brzmi twoje imię?-chwila... czy przypadkiem nie tymi samymi słowami Eleri poprosiła chudzielca o ujawnienie swej tożsamości? Coż to ma być? Przypadek? Może... uh, czy wszystko musi mu o niej przypominać?
[center]Theme song

De mortuis nil nisi bene  
Warto umrzeć za taką cenę


Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem

My body is merely the shell of my soul
But the flesh must be given its due



[Obrazek: meto_by_ragdrawer_d77o2ow_by_szczurzyslawa-d77o6db.png]


Mam ja lapacho
Arne
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wisi Mojżeszowi 5 złotych Liczba postów:176 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

#92
26-09-2013, 20:01
Prawa autorskie: Ja -w-

Kim mógł być ten samiec naprzeciwko niego?
- Cwanyś - rzeknął niegłośno, patrząc mu w oczy. Potem już odpowiedział na pytanie głośniej - Nie, nie choruję na nic, na pewno nie zaraźliwego... chyba, że o czymś nie wiem. Na imię mi Arne - I to niech na razie wystarczy...- chciałbym teraz w zamian poznać waszą tożsamość.
Tak, zdecydowanie szary wykazywał dziwne zainteresowanie jego stanem. Wieść czym został on spowodowany może wzbudzić podejrzenia - w końcu nie torturuje się, a zwłaszcza zmyślnie, byle kogo. Dlaczego nie chciał pomocy? Jakoś zwyczajnie nie widział dla siebie przyszłości. Niby mógł jeszcze wyznaczyć sobie jeszcze coś do osiągnięcia, nie wszystko skończone... ale szczerze, ostatni- realny- cel wykonał uciekając ze swojego kraju przy czym wciąż musi nie dać się złapać. No tak, swoją aspołeczność może wytłumaczyć też tym, że nie chce nikogo narażać - co prawda nie wiedział jak duży zasięg mają ONI, na ile im zależy, ale nie raz już zadziwiali... eh. Ba, ten tutaj mógł nawet być wysłannikiem na upartego. Niee, nie zamierza wpadać w paranoję, po prostu nie będzie zbytnio dzielił się informacjami o sobie.
[Obrazek: 5ulbvk.png]
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#93
26-09-2013, 22:17
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

Młoda nie doczekała się odpowiedzi od brata i, zniecierpliwiona, już postanowiła zmienić front i zdecydować się na rozmowę z Ni. Odwróciła się więcej do lwicy, a tamtej też chyba to było na łapę, bo nawet sama odezwała się do Szyszek. Niestety, żadne z nich nie zdążyło dać jej choćby krótkiej odpowiedzi, bo uwaga ich wszystkich, i jeszcze do tego Metodego, nagle została skierowana na... Przybysza! Czyli cętkowana pannica miała rację - nie byli tu sami.
Początkowo skupiała się na słuchaniu rozmowy, z której niewiele przyszło jej zrozumieć, bo też i nie można powiedzieć, żeby za bardzo się na niej skupiała. Wolała wyglądać zza łapy różnookiej i oglądać gościa z jego dziwną, jednolitą sierścią, trochę podobnie jak u Ragnara, ale dużo jaśniejszą.
Po jego ostatnich słowach, na które wyjątkowo zwróciła uwagę, szara niespodziewanie wyskoczyła zza swojego schronienia i podbiegła kawałek, by znaleźć się mniej więcej w połowie odległości między lwem a jej opiekunką.
- Ja jestem gepardem! - oznajmiła, wgapiając się w niego dość niepewnie.
Jednak łapy jej nie drżały, ani też nie cofała się choćby o krok. Za ruch można uznać jedynie ukradkowe zerkanie na Metodego, ponieważ właśnie zamierzała sprawdzić w praktyce jego teorię na temat tego, co inni sądzą o gepardach i jak to o nich świadczy.
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Arne
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wisi Mojżeszowi 5 złotych Liczba postów:176 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

#94
27-09-2013, 22:10
Prawa autorskie: Ja -w-

Spojrzał na kocię które niespodziewanie, że to tak ująć, wybiegło przed szereg. Oznajmiając światu radosną nowinę, oczywiście. Przechylił delikatnie łeb w bok spoglądając na małą.
- Wstrząsające. - rzekł praktycznie bezemocjonalnie - nawet bez kpiny bardziej jakby oczekiwał czegoś więcej, ale kto tam wie. Co miał jej odpowiedzieć? Nie chciał zrazić gepardziątka, chociaż dzieci bardzo łatwo go irytowały bądź obrzydzały. Ciekawe co robi wśród lwów, adoptowane? Szczęście ma że nikt go jeszcze nie pożarł.
[Obrazek: 5ulbvk.png]
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#95
29-09-2013, 02:04
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

Uszy młodej przylgnęły do tyłu głowy, a ostre, drobne kiełki obnażyły się w nieprzyjaznej minie. Gepardziątko nastroszyło sierść i syknęło niczym pustynna żmija, cofając się o kilka kroków.
Nietrudno wywnioskować, że odpowiedź lwa, początkowo dla Shiyi zaskakująca, ostatecznie została uznana za nieprzyjemną i irytującą. Oto Arne nagle stał się jedną z pierwszych osób w jej życiu, o których mogła powiedzieć, że ich po prostu nie lubi.
Prędko pobiegła z powrotem do Ni, znów kryjąc się za jej łapą. Tym razem spojrzenie, którym łypała na intruza, nie miało już w sobie krzty zaciekawienia, a raczej niemy wyrzut. Jak on mógł odnieść się do niej tak bezdusznie!
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Metody
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 83
Zręczność: 61
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#96
29-09-2013, 19:17
Prawa autorskie: Moi et Ragi

Kim był? Aktualnie mógłby o sobie rzec, że nikim, lecz zbyt szanował swą zamordowaną ukochaną, by nazwać takim mianem osobę, którą wybrała sobie na towarzysza życia. Przyjął do świadomości jego słowa, starając się im zawierzyć, doskonale wiedząc, że ofiarom tortur często nie powinno się współczuć, a dogłębnie poznać ich przewinienia. Lecz... tym razem... na prawdę... co mu po tym? Jeśli był wrogiem narodu, to i tak swojego i Metodemu nic do tego, a jeśli z tego względu po jego może i chorym umyśle obijają się myśli i plany działania, które miałyby komukolwiek zaszkodzić, jak już wcześniej wspomniał w swych przemyśleniach- wystarczy pacnąć go łapą w łeb i po krzyku.
Odchrząknął.
-Owa dama zwie się Deyne Nyota-miał nadzieję, że tu nie panuję inne zwyczaje, i że płeć piękna się tu nie burzy na fakt, że ktoś je przedstawia. A i tylko osioł przedstawia siebie pierwszego. Spojrzał kolejno na gepardziątka i małą niebieskooką-Shi i Shiya oraz Maisha, z tego co słyszałem-zerknął na Dey, czy aby na pewno się nie pomylił, aż w końcu oznajmił Arnemu- Metody-z rodu Białych. Westchnął.
Obserwował cicho całą scenkę, jaka się rozegrała między chudzielcem a małą cętkowaną, chcąc widzieć jak to się rozwinie. Eh... Jasny mógł inaczej odpowiedzieć, lecz i mała powinna inaczej zinterpretować jego słowa... w zasadzie słowo. Spojrzał na nią łagodnie, po czym podźwignął dupsko i podszedł do złotookiej, schylając ku niej kudłaty, rozczapierzony łeb.
-Musisz wybaczyć Arnemu jego ton, lecz uwierz mi, że nie chciał cię urazić. Spójrz też na to tak- fakt iż jesteś gepardem ani trochę go nie poruszył. Liczysz się jako osoba, nie jako cętkowany kot. To chyba dobrze, prawda?
[center]Theme song

De mortuis nil nisi bene  
Warto umrzeć za taką cenę


Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem

My body is merely the shell of my soul
But the flesh must be given its due



[Obrazek: meto_by_ragdrawer_d77o2ow_by_szczurzyslawa-d77o6db.png]


Mam ja lapacho
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

#97
02-10-2013, 18:52

Jakby nie patrzeć, życie nie jest usłane różami. Gdy Shiya wróciła do niej obrażona na cały świat, Dey krótko zerknęła na nią, a potem na samca.
Kim on był? Był cały biały, a tacy na terenach takich jak ta dolina raczej długo by nie pożyli. Jeśli tak, to musi być z daleka...
Nie miała zamiaru obrażać się za przedstawienie jej. Gdyby ta sytuacja nieco inaczej wyglądała, to może i tak.
Gdy Metody zerknął na nią pytając o poprawność imienia jej córki, skinęła krótko łbem.
A potem ta krótka przemowa do samiczki- miał rację. Ale starczy, jak powie to jeden z dorosłych.
Arne
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wisi Mojżeszowi 5 złotych Liczba postów:176 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

#98
02-10-2013, 19:32
Prawa autorskie: Ja -w-

Gdy Metody przedstawił wszystkich, odezwał się trochę niemrawo, tak tylko by potwiedzić, że do niego dotarło, w przyzwoitszej formie od "ehem".
- Miło poznać... ale nie zawadzam wam w czymś przypadkiem? - Nie miał pojęcia w czym mógł im przeszkadzać - stawiłby, że niedawno zatrzymali się tutaj na odpoczynek, bez zajmowania się niczym specjalnym. Oto się raczej nie bał, ale kto wie. Jeśli go nie wyganiają nie zamierza się stąd ruszać puki nie odsapnie.
Widząc reakcję lwiątka, mrugnął i westchnął:
- Chyba oblałem test... - Na pysku wypisało mu się nierozgarnięte i flegmatyczne "ojooj".
[Obrazek: 5ulbvk.png]
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#99
02-10-2013, 22:16
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

- Ach... - skomentowała z wahaniem słowa szarego, zwróciwszy na niego spojrzenie, w którym również brak było przekonania. - A ty też masz cętki... Tak, pewnie tak.
Ta nieskładna wypowiedź świadczyła o tym, że w myślach Shiyi właśnie pojawił się tak zwany mętlik. Słowa Medotego po raz kolejny wpłynęły na jej sposób postrzegania rzeczywistości, tym razem jeśli chodzi o opinię na temat białego. Nie, gepardziątko absolutnie nie było do niego przekonane, ale póki co postanowiło sobie darować większe objawy niechęci.
Zamiast tego przeniosła spojrzenie na owe białe lico, próbując doszukać się w nim odrobiny miłych szczerych uczuć. Raz po raz zerkała też na Ni i brata, a robiła to w milczeniu. Starczy na razie - teraz posłucha, co inni mają do powiedzenia.
Ciekawiło ją, jaką odpowiedź otrzyma przybysz na swe pytanie, choć nie absorbowało jej to zupełnie. Innym zajęciem złotookiej było, przykładowo, czujne łypanie po otoczeniu czy robienie nieufnej, naburmuszonej miny, którą jednak prędko zastępowała niepewność. A jeśli on coś im zrobi, ten nieznajomy?
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Shi
Konto zawieszone

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Rok Liczba postów:121 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 30
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45
Doświadczenie: 5

03-10-2013, 03:19
Prawa autorskie: ~NinjaCheetah, tło: ~ryky

Zadowolony, że nikt najwyraźniej nie zauważył, że tak późno przyszedł, przystąpił do dokładniejszego badania terenu, na którym się znaleźli. W międzyczasie pokiwał jedynie głową, słysząc stwierdzenie siostry, zachwycając się miejscową florą. Raany, ale tutaj jest mnóstwo roślin. Znacznie więcej, niż kiedykolwiek w życiu widział. Wszystkie rosły tak gęsto i blisko siebie, zdawało mu się nawet, jakby wiele z nich rosło na innych, a na dodatek było tu tak zielono. W porównaniu do sawanny, różnica była kolosalna.
- Dlaczego w tamtym miejscu nie było roślin? Tu jest ich za dużo. - stwierdził, nie kierując swoich słów do konkretnej osoby. Wspominając o ,,tamtym miejscu'', miał na myśli oczywiście pustkowie, które niedawno opuścili ze względu na deszcz. Tak nawiasem mówiąc, nadal go ciągnęło na te suche tereny, one po prostu MUSZĄ coś ukrywać i on się dowie, co takiego.
Jego rozmyślania przerwało pojawienie się obcego. Nie zareagował na niego jakoś szczególnie, na początku spotkanie nowej osoby było dla młodego czymś co najmniej niezwykłym, teraz nie było to dla niego aż tak szczególnym wydarzeniem. Jednakże poświęcił białemu swoją uwagę, zatrzymując na nim ciekawe spojrzenie. Nie powiedział jednak nic, wciąż myśli w jego głowie krążyły wokół Pustkowia.
[Obrazek: shipod_by_chotara-d8hpidb.png]
Metody
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:102 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 83
Zręczność: 61
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

03-10-2013, 23:43
Prawa autorskie: Moi et Ragi

Zerkał, może nie ukradkiem, ale też na pewno nie natarczywie na lwicę. Mały kamień spadł mu z serducha, gdy ta nie zamierzała się jednak obrazić za jego maniery. A i również fakt, że zapamiętał imię jej córki sprawiło, że poczuł wdzięczność względem swej niemłodej już pamięci.
Choć padło kolejne pytanie, na które odpowiedź mogła być na prawdę nie tak łatwa jakby się mogło zdawać. To w sumie tylko pytanie formalne, za którym leży inne: "czy mogę tu się legnąć". Lecz och, cóż rzec? Po prawdzie, przyszli się tu po prostu schronić, więc w tym na pewno nie mógł im zawadzać. Acz to byłaby też odpowiednia chwila dla Dey, by kulturalnie gościa stąd wyprosić, jeśli nie podobało się jej towarzystwo wciąż nieco podejrzanego białasa.
Pozwolił młodemu umysłowi Shyi przetworzyć wszystko w swoim tempie, a swe spojrzenie przeniósł na Nyotę, chcąc jej zostawić ostateczny głos w sprawie Arnego.
[center]Theme song

De mortuis nil nisi bene  
Warto umrzeć za taką cenę


Jes­teś duszą Wszechświata i duszy Wszechświatem

My body is merely the shell of my soul
But the flesh must be given its due



[Obrazek: meto_by_ragdrawer_d77o2ow_by_szczurzyslawa-d77o6db.png]


Mam ja lapacho
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

05-10-2013, 17:33

Czujnie zlustrowała białego. Był słaby... z resztą, to nie ich teren. Czy mogą komukolwiek zabraniać przebywanie w dżungli?
- Nie, w niczym nie przeszkadzasz. I jeśli nie masz określonego celu podróży, powinieneś zostać tutaj.
Nie chciała już dodawać, że mógłby natknąć się na lwy, które z zasady spuściłyby mu łomot.
Następnie zwróciła swój łeb ku samczykowi. Dobre pytanie...
- Po prostu rośliny mają tu lepsze warunki. Więcej wody.
Nie umknęło jej uwadze jakże różne nastawienie gepardziątek wobec Arnego. Shiya, wcześniej tak otwarta teraz siedziała obrażona na wszystko, a Shiemu chyba było wszystko obojętne. Ich charaktery zaczynają się różnić. Swoją drogą, przydałoby się z nimi trochę poćwiczyć...
Arne
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Wisi Mojżeszowi 5 złotych Liczba postów:176 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

05-10-2013, 22:17
Prawa autorskie: Ja -w-

Zerknął na lwiątko które pierwszy raz zabrało głos, ale nie czuł potrzeby tłumaczenia zależności między dostępem do wody na danym terenie a ilością żywych stworzeń na nim. Zresztą jego opiekunka już dała krótką odpowiedź, jak będzie chciał to zapyta o więcej.
Nikt go nie wygania, cóż za zaskoczenie... nie pozostaje nic innego jak tylko skorzystać z przywileju i - oh, ah - w końcu się legnąć. Tak też zrobił, kładąc łeb na łapach. Długo tutaj zostać nie może, bo tamta albinoska zdąży odejść... chociaż... zależy mu tak na pewno?
[Obrazek: 5ulbvk.png]
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

06-10-2013, 22:23
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

Shiya nie mogła zrozumieć, jak oni wszyscy mogą teraz tak po prostu sobie stać, siedzieć, czy nawet leżeć. Przecież to bez sensu! I po co oni w ogóle tutaj przyszli? Już jej się jakoś zapomniało... I irytowało ją to wszystko, to całe nicnierobienie, to marnowanie czasu na bezczynność. Jest tyle rzeczy, które mogliby teraz zrobić, a oni tylko... No właśnie, oni zupełnie NIC nie robią!
W pewnym momencie wpadło jej do głowy coś naprawdę zastanawiającego. Myśl ta czepiała jej się już wcześniej, ale gepardziątko odpychało ją jak natrętną muchę, nie pozwalając jej zadomowić się na stałe w małym szarym łebku. Teraz jednak nic innego nie zajmowało jej myśli, więc ów nieproszony gość miał idealną szansę na rozwinięcie się w jej młodym umyśle.
Szara odchyliła uszy do tyłu i powoli wyszła zza łapy lwicy. Stanęła obok, by spojrzeć w jej piękne kolorowe ślepia.
- Ni... - zaczęła jak zwykle. - A kiedy pójdziemy do Ragnara?
I kim właściwie jest Ragnar? Opiekunem, a może już nie, może to Ni ma być ich stałą mamką? Dziecięce wspomnienia zacierają się niezwykle szybko... Moment przybłąkania się jej i Shi i jego okoliczności nie odznaczały się u niej już tak wyraźnie jak na początku. Za to fakt, iż lew był, a teraz go nie ma - o, to dopiero było godne zainteresowania! Czemu tak zwlekają z powrotem do niego? Czy można tak długo być zajętym? Przecież to nienaturalne? Ona, na ten przykład, wcale zajęta nie była. Ba!, nawet jej się nudziło. Jak więc inni mogliby mieć na głowie tak wiele, żeby nawet nie móc się spotkać z Szyszkami? Toż to niemal zbrodnia! Jak Ragnar mógłby być zdolny do tak niegodziwego czynu...?!
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
Deyne Nyota
Łagodna | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 69

06-10-2013, 22:38

Dey musiała szybko zebrać myśli, by stłumić w sobie ciężkie westchnięcie. Dobre pytanie. Przecież miał przyjść, gdy będzie wszystko w porządku... może mu się coś stało?
Nawet tak nie waż się myśleć!
Dey nerwowo zerknęła na swoją córkę. Nie chciała, by przechodziła przez to samo co i lwica. Do tej pory nie wie zbyt wiele o swoim ojcu a i przeżyć z tym związanych chciała oszczędzić Maishy. Starając się przywołać na swój pysk lekki uśmiech, pochyliła głowę stronę Shyi i musnęła jej łebek ozorem.
- My nie możemy do niego iść. Tamten samiec był chory. Ragnar obiecał, że jak będzie wszystko w porządku to nam powie... Musimy mu zaufać i poczekać. Nie mamy innego wyjścia.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości