♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#1
02-11-2016, 22:27

Zmierzch. Z południa powiewa lekki, ale za to przyjemnie chłodny wiaterek, zapewniający przyjemną ulgę po upalnym dniu. Na sawannie pasą sie jeszcze zwierzęta, co czyni dobrą okazję do łowów. Czy dwóch młodych samców z Lwiej Ziemi zechce z niej skorzystać?
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#2
04-11-2016, 17:49

Wsłuchując się w szum ugniatanej łapami trawy, Skadim truchtał przed siebie żwawo. Uszy trzymał położone po sobie, skierowane w tył, wargi zaciskał między zębami, pysk miął zmartwieniem, ale to już należało tylko do niego - szedł przodem, Davien go nie widział. Jego płową sierść mierzwił lekki wiatr, z którym miał sobie teraz jakoś poradzić... ha! Zgodziwszy się na wspólne łowy, miał sobie teraz poradzić z jeszcze mnóstwem innych czynników, o których nawet nie miał pojęcia.
Zwolnił. Przeszedł do marszu. Jego grzbiet pracował miękko, łapy wibrowały zgromadzoną za dnia energią, ale stres nadal pęczniał w trzewiach, nie chciał minąć. Odwracając się za siebie, żeby zlokalizować wzrokiem Daviena, Skadim dobył z siebie głosu tak zniekształconego przez nerwy, że zdało mu się, że przemówił jego ustami duch podobny do Sigrunowego Szeptu - nic, co miało z nim samym cokolwiek wspólnego.
- Chciałbyś znaleźć coś konkretnego?
Miał patrzeć, nasłuchiwać, węszyć. Tak mówiła. Matka. Tak. Hm, zabawne. Odwracając się z powrotem przed siebie w rozciągniętym w czasie, flegmatycznym ruchu, lewek odniósł wrażenie, że pole jego widzenia zasnuwa się mroczkami, uszy stopniowo zatyka intensywniejący, piskliwy szum nudności, a nos w ogóle się nie uruchamia. To będzie udane polowanie, nie ma co! Na oczach kolegi! Jeszcze lepiej!
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#3
13-11-2016, 10:16

Mijał czas,  a drugi uczestnik polowania nie przychodził co tylko zwiekszało irytację będącego już na miejscu syna królowej. No tak się nie robi! I to jeszcze księciu! No cóż...wygląda na to że trzeba będzie zrobić polowanie w pojedynkę.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#4
13-11-2016, 11:23

Po tym, jak rzucił pytanie w eter, a dopiero później zorientował się, że Davien wcale za nim nie podąża, wpadł w niemałą konsternację. W pierwszej chwili pomyślał, że Lwioziemiec szykuje mu mało zabawny dowcip z wyskoczeniem spod ziemi, wskutek czego mocno się zakłopotał i skierowawszy uszy do tyłu, spróbował przyszykować ciało na niespodziewany cios. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Postanowił więc zawołać zgubę i już wyciągał szyję, już nabierał w płuca wielki haust powietrza, kiedy zorientował się, że byłoby to najgłupsze posunięcie, na jakie mógłby się zdobyć łowca. Westchnął ciężko i po odczekaniu stosownej chwili, dającej Davienowi czas na cudowne wyłonienie się z niebytu (może tylko robił siku...?), ruszył na polowanie sam.
Niezadowolenie jeszcze przez dłuższy czas mięło jego pyszczek. Rozum podpowiadał jednak, że wykorzystanie nieobecności Daviena jako pretekstu do skorzystania ze stadnego stołu byłoby pójściem na łatwiznę, kolejnym, a ileż można...
Zrzucił w końcu z oczu zasłonę gniewnych rozważań i nie ustając w marszu przez wysokie trawy, omiótł sawannę uważnym spojrzeniem.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#5
13-11-2016, 23:26

Młody samiec dość długo podążał w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. W końcu usłyszał ciche chrumknięcia dobiegające z południa. Po podejściu bliżej okazało się że był to pasący się samotnie samiec guźca w średnim wieku... 
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#6
15-11-2016, 15:07

/niech mnie, nie zauważyłam odpisu, ustawię tę stronę na startową, o!/
Widok pasącego się guźca sprawił, że serce Gydy zabiło w piersi mocniej. Z jednej strony był to widok przecież ogromnie pożądany, trudno przecież o lepszy, bardziej syty i smaczny, posiłek dla samotnego kota niewielkich gabarytów, z drugiej zaś - świniak był nie lada wyzwaniem dla wprawnych łowczyń, co dopiero dla ich niedoświadczonych synów. W dodatku ten nieszczęśnik chrumkał sobie w najlepsze, zajadał się świeżą trawą i chociaż nie był osobnikiem pierwszej młodości, najprawdopodobniej to właśnie działało na jego korzyść. Był doświadczony.
Lewek zerknął w niebo ukradkiem (jakby sklepienie niebieskie miało go za tę butę zaraz ukarać). Zamyślił się na moment nad delikatnym wiatrem, który mierzwił jego futro. Może warunki były wbrew pozorom sprzyjające? Poszło to mniej więcej tak: jest późno, więc guziec po całodniowym wypasie na pewno jest już zmęczony. W dodatku zmierzch to najgorsza pora dla nieprzyzwyczajonych do ciemności oczu, dlatego ten, kto zauważył pierwszy ma ogromną przewagę nad tym, który nie zauważył w ogóle. Dalej - wieje wiatr, więc można schować się nie tylko w jego kierunku, ale i szumie wypełniającym uszy i lwa, i zmęczonego całodziennym wypasem, niedowidzącego w szarościach późnego popołudnia guźca. A te wielkie kły, te rącze, chude nóżki, olbrzymi łeb... niech pozostaną sobie zmartwieniem na potem. Jak mierzyć, to wysoko!
Początkowo rozmydlone przez brak wiary w siebie rysy ubrały pyszczek lwa w coś na kształt zawadiackiego uśmiechu. Po pobieżnym przemyśleniu warunków, jakie ofiarowywała mu sawanna, Gyda był gotów zaryzykować.
Schylił głowę i ruszył przed siebie powoli. Chciał ustawić się pod wiatr, o ile bogowie sawanny dadzą, to i za guźcem, nie przed nim, ale i będąc na wprost świniaka, postanowił sobie spróbować podejść, w końcu zdegradował przecież wzrok swojej przyszłej ofiary do tego najmniej przydatnego dla niej (w tej chwili) zmysłu. Skupiał się na tym, by jego ruch był jak najbardziej płynny, a stawiany w szeleszczącej trawie krok jak najcichszy, a także na tym, żeby iść cały czas pod wiatr. Niedoświadczenie czyniło jego postać nieco komiczną, zdecydowanie więcej w jego skradaniu się było pobożnego pomyślunku niż faktycznej wprawy. Nikt jednak przecież nie powiedział, żeby przerysowany, niepłynny, w bólach namysłu zrodzony akt skradania się miał zakończyć się fiaskiem, prawda...? Ten miał zakończyć się jak najbliższym podejściem do nieświadomego zagrożenia guźca. Gyda nie chciał ryzykować długiej pogoni, chociaż i w taką się puści, jeśli jego drogę do obiadu wydłuży nieumyślnie złamana gałązka - swojej przewagi dopatrywał się w zaskoczeniu. Nie chciał pozwolić raciczkom świniaka na ucieczkę slalomem, za którym wątpił, by mógł sprawnie nadążyć.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-11-2016, 15:12 przez Gyda.)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#7
28-11-2016, 18:27

Dało się poczuć lekki podmuch wiatru, a guziec rył w ziemi zupełnie będąc nieświadomym zagrożenia. Nagle do jego uszu dotarł cichy trzask, co zostało szybko przez niego zinterpretowane jako zagrożenie. Momentanie rzucił się do ucieczki.
Okazało się, że niechcący złamałeś gałąź. Peszek.
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#8
29-11-2016, 00:35

Nie zawahał się, pobiegł. Przykleiwszy swoje spojrzenie do guźca chwilę wcześniej, teraz dał się za nim pociągnąć, jakby ktoś związał ich ze sobą niewidzialną nicią.
Bieg uwolnił go od obowiązku skradania się, co wychodziło mu przecież tak pokracznie i nieudolnie, że szkoda się nad tym rozwodzić, więc teoretycznie teraz powinno być już tylko lepiej! Nic, tylko biec, biec jak najszybciej, dać z siebie wszystko! Przynajmniej młody myśliwy tak sobie myślał, kiedy wyskakiwał przed siebie z trawy... Szybko okazało się jednak, że raciczki chrumkającego jegomościa w średnim wieku niosą jego beczkowate ciało bardzo szybko, jak pocisk. Młodemu myśliwemu daleko było tymczasem do pocisku, ale - jak już wspomnieliśmy się - starał się myślą prawdziwie pobożną, prawdziwie naiwną. Więc biegł. Biegł prędko, najprędzej jak potrafił. Póki guziec pędził w linii prostej, i jego lwi cień podążał za nim również w linii prostej, mając nadzieję okazać się szybszym (aha, aha!), silniejszym i w ogóle lepszym, no po prostu dogonić to mięso i może potem próbować mu podciąć badylki nóg. Jeśli natomiast wieprzowinka rozpocznie bieg slalomem, pożal się Boże łowca podąży za jej zakosami slalomem lustrzanym, opóźnionym, raz jeszcze dodajmy - nabożnym! Bądź co bądź, takie mięso po prostu nie mogło się zmarnować i Gyda zamierzał za nim gonić jak Pan Bóg przykazał.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#9
29-11-2016, 22:39

Guziec ucieka z przeraźliwym kwikiem jakoby nawołując kogoś na pomoc.
Ale nikt nie nadchodził...
Biegniesz co sił w łapach, by dogonić ofiarę. Na razie, póki masz siły, dystans między wami się nie zwiększa, ale i też nie zmniejsza...
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#10
02-12-2016, 09:09

Kwik guźca tylko wzmógł apetyt młodego lwa i zawziął jego zacięcie do niemożliwości. Nie odpuści, choćby miał zdechnąć! Biegł więc co sił w łapach, bo cóż więcej miał robić. Dystans, który wydawał się być rozciągniętą między nim a guźcem niewidzialną, ale niezwykle twardą materią nie zmniejszał się, ale lewek zamierzał to zmienić i co rusz dodawał do swoich susów kolejne porcje energii, mając nadzieję przebić się przez ten mur i zorientować się, że sterczący ogonek świniaka staje się coraz większy i większy, aż w końcu będzie mógł sięgnąć do niego pazurami. Jego mięśnie płonęły, a głowa pędziła dwa razy szybciej od reszty ciała, zastanawiając się w przód nad możliwymi drogami ucieczki, które mogły ponieść małe świńskie raciczki. Drzewo, krzew, dwa drzewa obok siebie, skała... wszystko, co mogło przysłużyć się któremukolwiek z nich, ofierze lub drapieżnikowi, prędko znikało nawet z kącika oka. Wieprzek zdecydował się pędzić przed siebie, co było najprawdopodobniej najlepszym wyjściem, ponieważ młody lew jeśli nie miał możliwości sięgnięcia po oręż sprytu, musiał zdać się na siłę w łapach, a tej nie miał przecież zbyt wiele.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#11
06-12-2016, 20:46

Spanikowane zwierzę z wciąż wyraźną chęcią przeżycia ucieka w popłochu. Adrenalina rośnie. Ty wciąż będąc zdeterminowanym usiłujesz go doścignąć. Odległość wciąż jest bez zmian...
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#12
07-12-2016, 00:49

Teraz albo nigdy, ile można! - powtarzał w myślach Skadim przy każdym skoku, przy każdym susie, przy każdym kolejnym porwaniu się na mocniejsze wybicie, a mimo to odległość dzieląca go od guźca nie malała. Całe szczęście również się nie zwiększała, ale dla motywacji lewka z pewnością nie było to dobre, tak czy siak... Wieprzek okazywał się z każdą sekundą coraz waleczniejszym przeciwnikiem, a jego oponentowi coraz bliżej jednak było do zaniechania pogoni i machnięcia na nią łapą. Brak doświadczenia robił swoje. Wszystko miało się udać, miało być miło, łatwo i przyjemnie, więc w chwili, kiedy misterny plan zaczął się walić, lewek nie do końca wiedział, jak sobie z tym poradzić. Brakowało mu silnej motywacji i przeświadczenia, że może dać radę, że to opresja, z której da się wykaraskać zwycięsko. Zaskoczenie spowodowane siłą i wydolnością guźca, a przy tym swoimi słabymi stronami, działało prawdziwie deprymująco, jakimś cudem jednak lewek nadal biegł, zacinał się zawziętością, a raczej zawziętościami, bo wzniecał je w sobie jak dogorywający płomień. Zrywał się wewnętrznie, szarpał sam ze sobą, ale biegł. I miał tę nadzieję, trzeba przyznać, że w końcu dogoni swój potencjalny obiad i spróbuje trzasnąć go w zad z przedniej łapy.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#13
10-12-2016, 23:40

Ścigasz go zażarcie, zdaje się że pościg dobiegał końca...
Nagle niespodziewanie zahaczasz o korzeń, co skutkuje Twoim upadkiem. Gdy dochodzisz do siebie, twoim oczom ukazuje się oddalający siię w popłochu przerażony guziec. Dzisiaj tylko jemu się poszczęściło.
To nie jest twój szczęśliwy dzień, musisz na następny raz poćwiczyć swoją zręczność.

Koniec polowania

-5hp
+2pd


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości