♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

24-09-2015, 18:09
Prawa autorskie: Salvathi

Zmrużył lekko oczy, zadziwiony tym burknięciem. Och, od razu tak nieprzyjemnie? Czym niby sobie zasłużył?
-Syn Maoni. - rzucił jedynie w odpowiedzi na pytanie tamtego.
Oczywiście był również bratem Runy, ale to się chyba rozumie samo przez się? O ile ten młodziak zna matkę Tyra. Powinien znać, jeśli tylko jest Zachodnim. Bo tak naprawdę pewności nie ma... Rudej lwicy nie widział, bo przecież jego siostra ruda nie jest, tylko beżowa. A żadnej innej lwicy mniej więcej w ich wieku nie widział. Chciał mu o tym powiedzieć, ale poczuł nowy zapach. Nie znał go, ale był lwi i Zachodni, więc odwrócił się w kierunku jego źródła. Wytężył wzrok. Hm... Dorosła to nie jest, ale lwica na pewno. I ruda chyba też.
Odwrócił się do ciemnego i niezbyt kulturalnego młodziaka.
-Własnie tu idzie. - zaryzykował stwierdzenie.
Im bliżej była lwica, tym bardziej był przekonany, że mówiła mu o niej siostra. Kiedy w końcu dotarła do nich i przywitała się, był już o tym przekonany.
Z początku nie był pewien, co odpowiedzieć. No... Był nowy? Urodził się w tym stadzie! Tylko... Tylko że reszta o tym nie wiedziała.
-Jestem Velse. - rozwiązał problem nie odpowiadając na jej pytanie bezpośrednio. -Tyrvelse. Syn Maoni i brat Runy.
Uśmiechnął się do niej. Jej zachowanie było ogromnym kontrastem w stosunku do Damaji, który głównie burczał. Raczej mu do gustu nie przypadł.
Kolejna wypowiedź wcale nie była skierowana do niego, ale Velse i tak zwrócił na nią uwagę. Tata? Runa chyba coś wspominała, że Busara jest córką przywódcy... Wyglądała całkiem podobnie. Przyjrzał się jej dokładnie.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

26-09-2015, 20:50
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Oczy mu się rozwarły ze zdziwienia, kiedy nagle się koło nich pojawiła. Co to, magia, do cholery? Skrzywił się.
- Gdzie żeś ty była? - burknął, a w jego głosie z łatwością można było wyczuć irytację i niepokój. - Szukałem... Ach, nieważne. Mam nadzieję, że poradzą sobie sami z tą czarną zmorą.
Przenosił wzrok to na Busarę, to na Velse. Kiedy ten powiedział, z czyjej krwi pochodzi, czarnogrzywy przekrzywił łeb w zdziwieniu.
- Chyba tylko te oczy to zdradzają. Byłem przekonany, że twoja matka ma tylko Runę. Całe życie w błędzie!
Uśmiechnął się krzywo kątem pyska. Ot, taki durny, typowo Damajowy żarcik. Dobrze, że nie zarzucił czymś okropnym lub mrocznym. To też byłoby bardzo w jego stylu.
- Skoro ten rudy potwór już tutaj jest, to może opowiesz coś o sobie, Velse? - zagadnął lwiaka i usiadł. - W sumie i tak nie ma co robić, a zaraz przyjdzie wieczór i znów nas zagonią do spania. Tak jak mówię, w życiu cię tutaj nie widziałem. Kahawian dał ci fory i trenowałeś sam przez cały ten czas? Nie wyglądasz na dziwaka i odludka, który by się całe życie przed stadem ukrywał.
Badawcze spojrzenie jadowicie zielonych oczu spoczęło na pysku brata Runy. Nie było już takie poddenerwowane jak wcześniej, a raczej trochę beznamiętne. Nie wynikało to z niechęci, lecz tylko z charakteru ich właściciela - szczerze mówiąc, to nie miał już na nic ochoty i gdyby mógł, całe życie przeleżałby na boku w jakiejś ciepłej norze i kazałby sobie przynosić żarcie prosto pod pysk. Miał dość intruzów, dość treningów, dość nauk, a przede wszystkim dość pomocy, która nie dawała żadnego efektu. Najbardziej męczyła go jednak niepewność. Nie wiedzieli, czy ich matka dożyje następnego dnia, tygodnia czy nawet miesiąca. Bał się. Ale w życiu nikomu tego nie powie na głos.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

26-09-2015, 21:37

Pyszczek Buski rozchylił się w zaskoczeniu. Brat Runy! Runa nigdy nie mówiła, że ma brata, tak samo Maoni nie mówiła, że ma syna! Ale...
- Gdzie ty się tyle czasu podziewałeś?
Przekręciła lekko łebek, patrząc na Velse. Musiał być w tym samym wieku co złotooka, a przecież nigdy go tutaj nie widziała. Przecież nie był wielkości termita, żeby mogła go przegapić.
Damaja też zasługiwał na odpowiedź... szturchnęła go przepraszająco nosem.
- Pobiegłam na początku na Wielką Skałę, bo tam prowadził mnie trop ojca. Zorientowałam się na miejscu, że nikogo nie ma... więc ruszyłam twoim tropem.
Ciekawe, czego albo kogo szukał... ruda uśmiechnęła się wesoło do swoich myśli. Słysząc mały pstryczek w stronę Tyra, wymierzyła czarnogrzywego lekkiego szturchańca w bok.
- Zapamiętaj sobie, ten typ tak ma. Nie zwracaj uwagi na jego... gadanie.
Nie oszukujmy się, ją też ciekawiło, co przez tyle czasu działo się z synem jednej z łowczyń. Gdzie się ukrywał, co porabiał? Ale chyba były lepsze sposoby na spytanie się o to, niż tak jak zrobił to zielonooki.
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

27-09-2015, 04:56
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Szybkim krokiem zmierzała w stronę sawanny oglądając się co chwila na lwiątka. Musiała zadbać o to, żeby się przypadkiem nie pogubiły, a gdyby któremuś młodziakowi zamarzyło się uciekać, natychmiast była gotowa reagować i bez słuchania pretensji zawrócić całą trójkę. Maela nie miała za bardzo nic do powiedzenia, bowiem cały czas spoczywała w pysku swojej matki.
Giza już powoli traciła cierpliwość, aż wreszcie znalazła samotne drzewko a przy nim Busarę i Damaję i młodzieńca, którego chyba za bardzo nie znała. Jednak coś jej mówiło, że go kojarzy. W każdym razie nie czuła się przy nim niebezpiecznie.
Gdy była już widoczna dla młodych rekrutów skinęła im głową. Maelę położyła przy swoich łapach obok Tjalve, Megary i Shidy. W końcu odetchnęła.
- Dzień dobry - przywitała się.
Uśmiechnęła się do Busary serdecznie. Domyślała się, że młoda ucieszy się na widok lwiątek. W końcu chciała je zobaczyć gdy ostatnio rozmawiały.
- Mam nadzieję, że nie przerwałam wam niczego ważnego, ale musieliśmy zmyć się z Oazy. Zrobiło się tam niespokojnie - wytłumaczyła się od razu.
Następnie jej chłodny wzrok powędrował na Tyrvelse. Przyglądała mu się chwilę.
- Skąd powinnam cię kojarzyć? - Zapytała go.
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

27-09-2015, 21:08
Prawa autorskie: Salvathi

Shida rozumiała powagę sytuacji. Dlatego też podążała za matką nie pozwalając sobie na wolniejsze tempo. Nie umknęło jej uwadze lekkie zdenerwowanie mamy, a ona przecież ją kochała! Nie chciała grać jej na nerwach.
Ciemna dobrze zapamiętała ryk usłyszany w oazie. Był potężny i głośny, sprawił, że skuliła się na chwilę. A później jej ojciec, niczym bohater, poszedł ocenić sytuację.
- Mamo, czy tacie nic się nie stanie? - zapytała cicho.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

27-09-2015, 21:34

Na dobrą sprawę nie zdążyła wziąć oddechu po wypowiedzianych słowach, gdy dostrzegła zbliżającą się w ich stronę ciotkę Gizę... i w dodatku chyba nie samą! Uśmiechnęła się do niej wesoło w reakcji na powitanie i odpowiedziała cichym rykiem.
Teraz była pewna, ciocia przyprowadziła ze sobą młode. Ale chyba coś było nie tak... czoło rudej zmarszczyło się nieco w niepokoju. Chodziło o sprawę w Oazie, czy jednak coś jeszcze się stało?
- Salve, ciociu.
Spojrzenie czerwonych ślepi musiało też oczywiście paść na czwórkę rodzeństwa... wystraszonego najwidoczniej całą sytuacją. Słowa niebieskookiej matki tylko potwierdziły jej przypuszczenia. Buska zerknęła znacząco na Damę, po czym odezwała się cicho.
- Mamy nadzieję, że to nic poważnego... Ja i Dama tam byliśmy, gdy przyszła obca lwica... chwilę później pojawił się Otieno. To nikt ze stada, nawet znajomy... no i miała czarną sierść. Damaja poleciał po ojca, już tam jest. Myślałam, że...
Skrzywiła się lekko, nie próbując nawet dokończyć zdania. Przecież dwa dorosłe samce musiały dać sobie radę z lwicą, nie było innej możliwości..!
Mimo całego tego zmartwienia, udało jej się dostrzec lekko nieufne spojrzenie łowczyni na młodego adepta. Chyba przyda mu się małe wsparcie...
- Ciociu, to syn Maoni, brat Runy - odpowiedziała szybko.
Nie wiedziała, czy ojciec wiedział, że on tu jest. Zapewne tak, musiał przecież wiedzieć o czymś takim...
Ponownie zwróciła uwagę na czwórkę zmęczonych kociąt. Uśmiechnęła się do nich lekko ( co w strachu o ojca i strażników nie przyszło jej łatwo), po czym położyła się na brzuchu naprzeciw nich.
- Cześć, maluchy! Ja jestem Busara.
Potem wskazała łapą kolejno na dwóch samców.
- A to Damaja i Tyrvelse.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

27-09-2015, 22:15
Prawa autorskie: Salvathi

Tylko oczy? Velse skrzywił się lekko. On uważał, że jest całkiem podobny do siostry. Choć podobno był niemal identyczny jak ojciec - nawet matka go z nim pomyliła... Sądziła, że ukazał jej się duch Freya. Sam Tyr nie pamiętał wyglądu ojca. Kojarzył tylko jego brązową grzywę i złote oczy, takie jak Runy. Za to rozbawiła go sugestia Damaji, że Velse przez cały ten czas trenował w pojedynkę i ukrywał się przed stadem. Cały czas w odizolowaniu... Koszmar! Nie, Velse nigdy by się nie zgodził na coś takiego. I czemu miałoby to służyć? Jednak nie miał nic przeciwko opowiedzeniu im, co się z nim działo. Są... Są jego stadem. Ukrywanie przed nimi czegokolwiek nie miało sensu. Choć przypomniał sobie przestrogę Hymir... Kazała mu nie wspominać o sobie, uważała, że to niebezpieczne. Ale czemu? W takim wypadku Zachodni by wręcz darzyli ją szacunkiem, a nie próbowali zabić, ponieważ zajęła się synem jednej z nich.
-Nie wiem, jak wiele wiecie o mojej historii - przyznał szczerze. -Mój ojciec chciał porozmawiać z Ragnarem, ale wcześniej ukrył mnie w pobliżu. - wzruszył barkami. -Wtedy Ragnar go zamordował. Ojciec dobrze mnie schował, więc mama nie potrafiła mnie znaleźć... A w dodatku Ragnar ja ostrzegł, że Runa żyje tylko dlatego, że jest samicą. Syna by nie zaakceptował. - w jego głos mimowolnie wkradła się wrogość. Jego własna matka bała się go znaleźć... Bo wtedy dowiedziałby się o tym szary lew. W błękitnych oczach błysnęła iskra gniewu - Znalazła mnie żeneta, która widziała walkę ojca z Bliznopyskim. Pomogła mi przeżyć i ukryła w jakiejś grocie, nią samą nikt się nie przejmował - w końcu była tylko niewielkim drapieżnikiem. Nie zawadzała lwom.
W skrócie to tyle. Przecież nie musiał im wyjawiać tajemnic Hymir, prawda? Miałaby mu to za złe.
Jego uwagę przykuło przybycie szarej lwicy z gromadką lwiątek. Czwórka... Czy to ta lwica, o której wspominała ciocia Kalani? Giza?
Zaraz, czemu w Oazie zrobiło się niespokojnie? Velse przyjrzał się nerwowo lwicy. Co się stało? I co najważniejsze - czy są tam Maoni i Runa?
Na szczęście od wypowiedzi uratowała go Busara. Dobrze, bo on naprawdę zaczął się niepokoić.
-Co tam się dzieje? - spytał lwicy z lekkim strachem

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Tjalve
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:62 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 5

29-09-2015, 01:26

Szczerze to Tjalve nieźle się wystraszył. On tylko zgrywał takiego twardziela, ale tak naprawdę był przecież tylko niewielkim lwiątkiem! Nie potrzeba było wcale wiele siły, żeby zrobić mu krzywdę. Przecież już parę razy zarobił jakieś małe ranki od siostry, a ona była mniejsza od niego! Co prawda były to oczywiście ledwo zadrapania podczas siłowania się, ale jednak! Lew tylko trochę starszy i silniejszy od niego mógłby go nawet zabić!
A tamten ryk brzmiał jakby należał do dużego lwa. Dorosłego na pewno. Szary lewek więc czym prędzej biegł przed siebie. Nosem popędzał nawet Megarę, która biegła przed nim. Nieźle się zmęczył podczas tego biegu. Serduszko biło mu mocno, ale nie tylko z wysiłku. Bał się też o tatę, adrenalina krążyła w maleńkim ciele pełnym emocji.
Zdumiał się kiedy mama zaprowadziła ich w kolejne nowe miejsce. A do tego były tu inne lwy! Trochę się przestraszył bo była ich aż trójka! Do tej pory ze stada przyszła im na spotkanie tylko Kalani. A tutaj nagle aż trzy inne lwy!
Tjalve skulił lekko uszy. Bardzo chciałby wyglądać na pewnego siebie, ale średnio mu to wyszło. Ośmielił się dopiero, kiedy pomarańczowa samica przedstawiła siebie a potem swoich towarzyszy.
- Busara! - zawołał ucieszony. Na chwilkę zapomniał o strachu o ojca. Podbiegł do rdzawej i otarł się noskiem o jej pysk. - Spotkaliśmy twoją mamę! Ja jestem Tjalve! - przedstawił sie jeszcze.
Dopiero pytanie Tyrvelse ponownie sprawiło ze w jego sercu obudził się niepokój. Lęk przed nieznanym rykiem z dżungli.
- Kiedy tata wróci? - zapytał a uszka mu oklapły.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

29-09-2015, 01:53
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Zmierzył Busarę zabójczym wzrokiem i takie też spojrzenie przekierował na Tjalve. Jemu nic za złe nie miał. Był to tylko okaz tego, jak bardzo go zirytowała tym swoim gadaniem.
I wtedy przyszła ona.
A wraz z nią koniec świata.
Skrzywił się okrutnie na widok czwórki rozbrykanych maluchów. No nieeee, serio? Muszą tutaj być akurat teraz, kiedy on tu jest? Był tutaj wcześniej, helloooł! Nie był w stanie spojrzeć na Gizę, bo jego zdruzgotane spojrzenie spoczywało na jej różnookiej córeczce. To coś w ogóle nie powinno się odzywać! Wszystkie te małe szczutki powinny siedzieć cicho pod ogonem mamy i grzecznie oddawać cześć starszym. Na przykład jemu, o.
Z miną skazańca wpatrywał się w Velse, kiedy ten opowiadał mu swoją historię. Na wieść o ingerencji Bliznopyskiego w nieszczęście jego rodziny zawarczał cicho, po czym spiął i rozluźnił mięśnie. Nie powinien dać teraz upustu emocjom, które w nim narastały od tamtego feralnego spotkania w wyściełanej mchem jaskini. Po relacji błękitnookiego był już prawie pewny, że to Ragnar był przyczyną nieszczęścia całego tego stada.
Ryk przerwał wypowiedź młodzika, więc nie mając niczego innego do złożenia na tym swojej uwagi, Damaja zastrzygł ciemną uszną małżowiną i skierował smukły pysk w kierunku ostrzegawczego dźwięku. Szybko powstał, nadal wpatrując się w ten sam odległy punkt na horyzoncie.
- To nie jest dobre miejsce na beztroskie pieprzenie - wypalił stanowczym tonem, w ogóle nie bacząc na towarzystwo całkiem małych lwiątek. - Strażnicy na pewno przybędą na znak, a Dwugrzywy i Otieno zaraz będą mieli wsparcie. Tylko martwi wiedzą, czy tych skurczybyków nie ma tam więcej. Tutaj jesteśmy na widoku. Bierzemy dzieciaki do Termitiery i spadamy stąd.
Obrzucił ich wszystkich pewnym siebie spojrzeniem. Tym razem mówił całkiem serio.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

03-10-2015, 14:26
Prawa autorskie: Salvathi

Velse zauważył warknięcie ciemnego i spojrzał na niego z cieniem szacunku. Domyślał się, że nie jest jedynym lwem źle nastawionym do Ragnara, ale pierwszy raz to zauważył. To sprawiło, że od razu nieco polubił tego młodziaka.
Drgnął, słysząc głośny ryk. Naprawdę, co tam się dzieje? Czy ktoś zaatakował Zachodnich? Giza wciąż mu nie odpowiedziała... Co zrobić? Przecież nie mogą tu siedzieć jak idioci, siedem lwiątek - w tym czwórka bardzo młodych. On, Damaja, Busara i Giza poradziliby sobie z pojedynczym lwem, a może nawet z dwoma? Gdyby były to niedoświadczone młodziki. Ale przecież ta czwórka maluchów może szybko stracić swoje życie, jeśli tu pozostaną. Spojrzał strapiony na lwiątka.
Wysłuchał ciemnego, marszcząc brwi. No, miał rację, czyż nie? Widać pod płaszczykiem paskudnego obycia siedziało trochę intelektu. Tylko jedno go martwiło...
-A czy z Termitiery da się niepostrzeżenie uciec? - wyraził swoje wątpliwości. -Po naszych tropach łatwo będzie nas znaleźć. Co wtedy?
Co, jeśli napastnicy zajęli strażników i Kahawiana, by ktoś inny odnalazł łatwiejsze ofiary? Przecież oni wcale nie wiedzą, kto zaatakował! Oczywiście skrycie się było o wiele lepszym pomysłem niż siedzenie tu, na widoku. Dlatego Velse podszedł do jednego z lwiątek - ciemnej samiczki o niebieskich ślepiach. Stanął koło niej, gotowy wziąć ją w pysk i w ten sposób przetransportować do bezpiecznego miejsca. Nigdy tego nie robił, ale przecież nie będą kazali tym młodym biec na własnych łapach!

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Maela
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:83 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 25

03-10-2015, 18:01

Była bardzo wystraszona, smutna i... chciała już wrócić do swojej groty. Najpierw to, że mama ją cały czas niosła, podczas gdy reszta biegła za nią... będą się z niej śmiać, zwłaszcza Shida i Tjalve. Czy nie miała z nimi wystarczająco problemów? Złote ślepka badały zza ściany łezek to, co działo się dookoła. Zniknęła piękna zieleń oazy, pojawiły się za to... takie duże pomarańczowe trawy. Było ich mnóstwo! Dopiero po chwili zauważyła trójkę lwów, w stronę których zmierzała Giza. Nie interesowały ją w tej chwili nowe znajomości. Chciała wiedzieć, co oznaczał tamten ryk i czemu tata ich zostawił.
Nawet nie miała zamiaru przysłuchiwać się temu, co mówili tamci nowi. Po prostu wtuliła się w łapy matki, chowając się za nimi. Drżała lekko, jednak nie pozwoliła, żeby chociaż jedna łezka stoczyła się po jej policzku.
Chciała do domu, tak bardzo.
Busara
Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 55

03-10-2015, 18:31

Spojrzała ze współczuciem na Velse. To musiało być straszne... nawet nie chciała próbować sobie tego wyobrażać. Nigdy nie wnikała specjalnie w to, co stało się w dniu śmierci Freya, z prostego względu. Runa była jej dobrą przyjaciółką, Maoni ciocią... no i ona też nie chciałaby rozmawiać o tym, gdyby to jej tata został zabity. Szkoda, że tyle czasu stracił z rodziną, stadem.
Całe szczęście, jedyny samczyk odwrócił jej uwagę od nieprzyjemnych myśli. Uśmiechnęła się wesoło do niebieskookiego, pozwoliła sobie nawet na muśnięcie jego łebka jęzorem.
- Tak myślałam, mama mówiła, że dzisiaj do was wpadnie. I miło mi cię poznać.
Rude uszyska drgnęły nerwowo, gdy powietrze przecięło echo kolejnego ryku. Spojrzała na Damę i Tyra, po czym podniosła się na cztery łapy. Była najstarsza, nie licząc Gizy, a ta z kolei musiała martwić się o Saixa i małe... była odpowiedzialna za nich.
Chociaż poczuła, jakby coś ciężkiego wpadło jej do żołądka, nie pozwoliła sobie na panikę.
- Da się. Jest kilka mniejszych wyjść, nieźle ukrytych. Co do tropów, ja się tym zajmę - odpowiedziała stanowczo.
Zgadzała się w zupełności z czarnogrzywym, powinni stąd iść i to jak najszybciej. Jej wzrok legł na dwóch lwiczkach, które nawet nie zareagowały na ich obecność. Były tak wystraszone...
- Ciociu, musimy stąd iść teraz.
Damaja
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 45

03-10-2015, 20:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken

//Zróbmy tak - przyjmijmy, że idą i że byli w tej Termitierze, ale żeby nie prowadzić bezcelowego wątku to wszyscy jesteśmy w tej chwili wolni. I tak przecież chcemy zrobić przeskok czasowy, a jeśli tam wszyscy wejdziemy, to to uniemożliwimy. Giza zgłaszała nieobecność, więc wezmę ją ze sobą w tym poście.

Już miał rozwiać wątpliwość nowo poznanego młodzika, kiedy wyręczyła go Busara. Termitiera była miejscem idealnym - cichym, spokojnym, chroniącym zarówno przed słońcem i deszczem, jak i przed napastnikami. Dodatkowo zawsze można było znaleźć z niej jakieś wyjście. Niemniej jednak Damaja przyjął to pytanie za oznakę posiadania mózgu przez błękitnookiego, chociaż z drugiej strony powinien obrazić się za to, że uznał go za idiotę.
Nieważne. Nie mieli czasu do stracenia. Widząc, jak szara chwyta za skórę na karku najbliższe jej lwiątko, uczynił to samo. Kiedy tylko byli gotowi do odejścia, ruszył szybkim krokiem w kierunku legowiska stada.

zt z Gizą, Maelą i Megarą (chociaż nie napisała ani jednego posta, to przecież miała iść z całą rodziną xD)
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

03-10-2015, 22:07
Prawa autorskie: Salvathi

Shida jako mała przywódczyni rodzeństwa słuchała dorosłych i chłonęła każdą informację. Wszystko było ważne jeśli jej rodzeństwo coś groziło. Z nieufnością spojrzała na Damaję kiedy ten pochwycił jej siostrę. Z jej gardełka niemal wydobył się warkot. Stłumiła go jednak wiedząc, że należał do stada. Na swoich się nie warczy. A tym bardziej na takich co ratują siostrę.
Dwukolorowe ślepia powędrowały teraz na pozostałych, w tym na starszego brata.
- Tjalve waży więcej ode mnie. - odezwała się głośno i bez strachu spojrzenie przenosząc na Busarę i Velse.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

04-10-2015, 17:36
Prawa autorskie: Salvathi

Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Dobrze pomyślane, bez dodatkowych wejść Termitiera mogłaby się okazać śmiertelną pułapką. Przełknął nerwowo ślinę. Choć... Jeszcze nie widział napastników, tylko ryk jednego lwa... W takim razie chyba nie powinien martwić się zanadto. Posłał Damaji niechętne spojrzenie, bowiem młodziak wziął w pysk młodą lwicę, którą wcześniej "wybrał" Velse. No przecież nie po to do niej podchodził, żeby sobie posiedzieć. Pokręcił łbem i spojrzał na pozostałe lwiątka. Szary Tjalve i mała lwiczka.
Już miał podejść do jednego z nich, kiedy odezwała się samiczka. Uniesiona łapa zamarła w powietrzu. Jej brat jest cięższy, tak? Cóż, faktycznie jest dużym lwiątkiem. A Busara jest starsza od Velse... Nie, przecież nie weźmie sobie mniejszego ciężaru!
Podszedł spokojnie do młodego samca.
-Nie martw się, Tjalve. - uśmiechnął się delikatnie, choć z wysiłkiem. Sam był wystraszony, ale gdyby te maluchy to dostrzegły, wpadłyby w panikę. -Kahawian i twój tata to silne lwy. Nic im nie będzie. - czy to było kłamstwo? Przecież on nie widział ich ojca! Choć ten młodziak nie musi o tym wiedzieć. Zachodni są silnym stadem, a ojciec szarego jest jednym z nich. Czyli Tyr miał rację.
Nieco niezręcznie złapał samczyka za skórę na karku. Powstrzymał się od stęknięcia. Jego siostra miała rację - on naprawdę był ciężki jak na tak młode lwiątko! Ale nie na tyle, by sprawiać kłopot.
Ostrożnie, lecz szybkim tempem odszedł w kierunku Termitiery.
/zt z Tjalve

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.




Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości