♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#61
08-05-2017, 21:00
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Ghalib miał na swoim sumieniu kolejną istotkę, a to czy było to dlań chwalebne czy nie pozostawało bez najmniejszego znaczenia. 
Krótkogrzywy pseudolew postanowił dać nogę. To był jego błąd. Tsavo określił jasno swoje intencje i nikt, kto mógłby powiedzieć żadnemu stadu co tu zaszło nie mógł przeżyć. Nie mógł mieć pewności co postanowi reszta, która walczyła chcąc nie chcąc po jego stronie, ale było mniejsze prawdopodobieństwo, że to dzięki nim włączą się tu kolejne osoby.
Jednakże ktoś tu jeszcze się przypałętał. Dostrzegł kątem oka kolejnego młodego lwa. Najwyraźniej wszyscy samotnicy mieszkali właśnie w tej grocie, albo w jej pobliżu innego wyjaśnienia zlatywania się tu grzywiastych much nie znajdywał. Pchały się w sam środek gówna szukając chyba jedynie zguby. Widział, że złoty młodzieniec zmierza do groty i wślizguje się wykorzystując zamieszanie. Ghalibowi wydawało się, że tylko on już orientuje się kto tu jest z kim i kto przeciw komu. Ghalib wiedział jedno - rozszarpie każdego kto do niego skoczy. 
Musiał podjąć szybką i lepszą strategicznie decyzję. Atak na złotego kocura nie wydawał mu się zbyt rozsądnym w tym momencie. Wierzył, że czyste szaleństwo, którego atmosferę rozsiewał wokół siebie blady kawowogrzywy samiec będzie na tyle nieprzewidywalne dla reszty, że wytrzyma chwilę bez wsparcia. Jeśli dobrze liczył miał przeciw sobie dwóch młokosów i jedną dojrzałą lwicę w ciąży. Postanowił zaryzykować i wybrać gonitwę za Shikirim. Kalkulacja tutaj była prosta - jeśli krótkogrzywy nie przystanie na jego warunki zostanie rozszarpany przez dwa samce co nie powinno zająć wiele czasu, a potem - w dwójkę lub trójkę - rozprawią się z towarzystwem w grocie. Taki miał plan.
Ruszył najpierw truchtem widząc, że Tyrvelse rzuca się do sprintu pozostawiając mu możliwość prześcignięcia Shikiriego. Przyspieszył zaraz a widząc, że młody potyka się o kamienie, a samemu uważając nieco pod łapy, by w krótkim czasie znaleźć się przy Shikirim i Tyrvelse. Skoczył by zająć miejsce przy tym drugim w taki sposób by torować najmłodszemu drogę. Teraz Shikiri powinien być otoczony przez kamienie i dwóch napastników.
- Podjąłeś złą decyzję - zawyrokował. - Ostrzegałem, że nie odejdziesz stąd żywy. Masz jeszcze ostatnią szansę na obranie właściwej strony.
Szykował się do skoku na hybrydę.
- Jakieś ostatnie słowa?
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#62
08-05-2017, 21:53
Prawa autorskie: Dirke

Pech to pech i tyle. Spojrzałem na tego dziwnego kudłatego i chudego typa. Jakim cudem to tak szybko biega, mniejsza.
-Nie należę do żadnego stada czy grupy i mi z tym dobrze- Rzuciłem do niego, co go to zresztą obchodziło. nie miałem względem niego respektu czy czegoś takiego. To dało jednak czarnemu czas aby mnie dogonić. super, jakbym miało miał problemów na głowie. Lekko machnąłem swoim kikutem.
Położyłem uszy po sobie, nie za bardzo miałem ochotę kończyć jak białasek.
-Możemy zawsze się jakoś dogadać, po co do razu tak drastycznie- Powiedziałem do czarnego samca, nie miałem zamiaru go w żaden sposób prowokować. Swoja postawą raczej ukazywałem względem niego uległość.
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?
Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#63
08-05-2017, 22:20
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Czuję że lew się chwieje i słyszę jego syk.
Jednocześnie moje uszy rozdziera krzyk lwicy. Nie mogę tego znieść. Może jestem miękka, ale nie pozwolę zabić lwiątek w środku. Jakby nie była ciężarna i zrobiłaby
cos złego to może bym aż tak nie walczyła. Ale jest w ciąży. I jest przynajmniej w tej walce uczciwa. Jeszcze raz uderzam lwa barkiem tym razem silniej. Wytrącony z równowagi powinien teraz być słabszy. Jednocześnie słyszę czyjeś kroki i widzę... Athastana. Czuję znaczącą ulgę. Rzucam się z pazurami na lwa i gryzę go po karku. Chcę zepchnąć go z lwicy i sprawić żeby wyciągnął z niej pazury. Ryk który wydobywa się z mojej piersi jest wołaniem Athastana aby mi pomógł. Choć lew który Athastana nie widzi i nie wie o nim może myśleć ze ryczę na niego.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.
Tohuvabohu
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata (Młody dorosły) Liczba postów:75 Dołączył:Mar 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 63
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 13

#64
08-05-2017, 22:46
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari)

Gdy chciał już ziścić swój plan by pięknie przyozdobić boki lwicy paskami, gdy nagle jebs! Coś mniejszego od niego rąbnęło go w ranę po bliskim spotkaniu z kamiennym badylem, nawet lekko go to zabolało, lecz nie na tyle by przestać ogarniać sytuację. Czego ona chce? Prawie by przez nią stracił równowagę, ale przede wszystkim szkoda mu było dzieła które właśnie mu przerwano. Hmpf. Jak tak można? Lekko zdenerwowany skierował energicznie swój łeb w stronę tej, która go zaatakowała i nawet nie mrugając, mając nadal wyciągnięte pazury, miał zamiar walnąć ją po pysku, próbując utrzymać równowagę za pomocą drugiej łapy wbitej w ciało piaskowej. Już przestał wydawać z siebie odgłosy, chciał skupić się na jeszcze w miarę równej walce, a wydawanie z siebie okrzyków bojowych niczym jakiś dzikus wcale by mu nie pomogło. Jeśli walnięcie łapą się uda, miał zamiar zatopić kły w piaskowym ciele i zacząć szarpać z całej siły. Skupił się na tyle ile mógł na dwóch celach, byleby zabić świadków. Nikt nie musi wiedzieć co się tu wyprawia, jeśli ktoś ucieknie to mógłby na niego nakablować, a ukrywanie się przed jakimiś stadami nie było mu na rękę łapę.

//Wybaczcie że dość ubogo, boli mnie dziś głowa i średnio udaje mi się to skleić do kupy.
Athastan
Radca
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 81
Doświadczenie: 8

#65
09-05-2017, 00:07
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy

Udało mu się wejść do groty, ale niestety został po drodze dostrzeżony przez tego drugiego lwa, o pokiereszowanym pysku. Zastanawiał się, nad tym co się tutaj dzieje, bo z tego co widział, to dorosłe, napakowane lwy próbowały wymordować innych zebranych. Dlatego też rozglądając się po grocie oprócz normalnych obserwacji patrzył też, jak można by stąd przeprowadzić szybką ewakuacje, bo owszem mógł walczyć i obrywać, ale głowy nie miał zamiaru tu położyć. W środku zobaczył sceny dosyć różne, bo walczące lwy i krwawe strzępy na podłodze, a z drugiej stojące spokojnie gepardy. Oczywiście bez zasłyszenia jakiś rozmów nie mógł wywnioskować kto dokładnie, z kim i dla czego walczy, ale wśród walczących dostrzegł Huntrees, w poszukiwaniu której w ogóle tu przybył. Pamiętając, że była raczej dobrego usposobienia, czego nawet amnezja nie mogła zmienić (no i była jedyną z dwóch znajomych mu tu osób,z którą miał pozytywne kontakty), ruszył od razu z atakiem na samca, którego obrała sobie za cel. Co prawda był on jeden, ale za to bardziej wyrośnięty od obojga z nich i jak teraz zauważył, atakował jeszcze lwice z dosyć wydętym brzuchem, co zwalniało od zasad pojedynkowych jeden na jeden. Ruszył więc ku niemu, jak to miał w zwyczaju w takich sytuacjach, bez zapowiedzi, cicho, na ugiętych łapach. Korzystając, że lew jeszcze go nie zauważył, nie zatrzymał się i zaatakował go prosto z marszu, kilka sekund po tym jak Huntrees zajęła się jego głową. Pazurami celował w odsłonięty, w pozie w jakiej leżał na lwicy, kawałek podbrzusza, zaś kłami, prosto w bok szyi, tak że kły z dolnej szczęki powinny dosięgnąć tętnic lub tchawicy. Uważał przy tym na wszelkie narośle skalne tej groty, oraz na obie lwice. Biorąc zaś pod uwagę, że atakowali we dwoje, a lew nie miał jeszcze pojęcia o jego obecności, nie mógł zablokować obydwojga. Tak więc albo lwica urządzi mu masakrę z oczu, uszu i innych części głowy, albo on sam nieźle go pokiereszuje.


//To jest post-frankenstine. Ja ktoś znajdzie w nim jakieś dziwne połączenia to z góry przepraszam.//
Shiya
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 3

#66
09-05-2017, 02:02
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia

Szara wysłuchała swojego partnera, po czym bez przekonania skinęła łbem.
- M-hmm - odparła niedbałym tonem, odrywając wzrok od Zepha, a zawieszając go na walczących samcach.
Choć, tak po prawdzie, to określenie brzmiało nieco naciąganie. Ta sytuacja przywodziła na myśl raczej słowo "rzeź", zwłaszcza gdy szkarłatna posoka coraz obficiej pokrywała ciało białego lewka, któremu najwyraźniej już nigdy nie będzie dane szczycić się swoim pięknym futerkiem. Cętkowana skrzywiła się na ten widok, ale nic więcej; gdyby zaszła takowa potrzeba, to przecież i ona mogłaby dokonać podobnego czynu. A ten czarny pewnie miał wyraźny powód. Prawda...?
Próbowała śledzić wzrokiem Tyrvelse, ale ten, jak na złość, zniknął jej z pola widzenia, podobnie zresztą jak i inny, tym razem brązowy samiec, a także ten najciemniejszy i, wydawać by się mogło, najgroźniejszy.
Usłyszawszy dźwięk kolejnych kroków, momentalnie odwróciła pysk w stronę groty. Och, kolejny lew? I po cóż on tam zmierza, co to za warknięcia, ryki i piski...? I dlaczego Shiyi tam nie ma, gdy takie rozróby dzieją się na "jej" ziemiach?
Bo jesteś tylko słabym gepardem, odpowiedziała sobie w głowie. Nie, nie, nie jesteś słaba. Jesteś... Silna inaczej.
Znów postawiła uszy, błyszczącymi z podniecenia oczami czujnie obserwując wejście do jamy, bo na tyle tylko była sobie w stanie pozwolić. Starała się zachować spokój, acz nietrudno było spostrzec, że wewnątrz aż rwała się do bójki. Pomijając fakt śmierci połowy Bractwa, to ostatnimi czasy tak wiało nudą... A mogłaby tak wbiec tam między nich i rach, ciach!, byle tylko wplątać się w wir walki, nieważne, po której stronie...!
***
[Obrazek: 1roYWZZ.png] 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-05-2017, 02:03 przez Shiya.)
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#67
09-05-2017, 15:02
Prawa autorskie: Salvathi

Kolejny głuchy warkot wydobył się z jego gardzieli. Brązowy nie odpowiadał tak, jak powinien - jak na kogoś, kto za chwilę może zostać zaatakowany, nie wyglądał w ogóle na zestresowanego. Już nie mówiąc o tym, że radośnie zignorował połowę jego pytań. 
Kątem oka dostrzegł czarną sylwetkę, która stanęła obok niego. Przekrzywił lekko łeb, by móc choć częściowo spoglądać i na Ghaliba, i jednocześnie czujnym okiem pilnować Shirikiego. Zastrzygł lekko uchem, wysłuchując ultimatum postawionego przez Tsavo. Jego uwadze nie uszła również postawa drapieżnika, gotowego do skoku. 
- Czemu więc próbowałeś się w to mieszać? Nie odpowiedziałeś mi - znasz tamtą damulkę czy białego? Jeżeli nie, to czemu, do cholery, nie poszedłeś swoją drogą? - cedził słowa ostrym, gniewnym tonem, wymagającym odpowiedzi.
Gdyby tylko obcy dał mu dobre odpowiedzi... Byłby nawet gotów puścić go wolno. Ale z każdą chwilą, kiedy się wymigiwał od konkretów, Velse tracił cierpliwość.
Sam głośno oznajmił, że jest tchórzem, teraz również powiedział, że jest samotnikiem, nie posiadającym ni stada, ni grupy. To nie współgrało z tym, że na samym początku, gdy Velse dopiero co tu przybył, brązowy krzyczał coś do czarnego, wyraźnie zapraszając go do walki. Co, szukał jedynie bitki? Czy to był jednorazowy przypływ odwagi oraz bohaterstwa? Tyr nie wierzył, że brązowy mógł chcieć angażować się w próbę ratowania białaska tylko z litości serca - obaj byli młokosami, ledwo co im grzywy powyrastały.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-05-2017, 15:03 przez Tyrvelse.)
Shiriki
Duch
*

Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 50

#68
09-05-2017, 15:37
Prawa autorskie: Dirke

-Sam się w to wmieszałeś- Rzuciłem do naszego spasionego chudzielca- Bardziej niż ja- Tak bo po co mnie goni, po co tutaj przyszedł i się miesza. Trzymałem dystans ale oczywiście jakiś młodzik postanowił pokazać jaki jest super i lizać dupę innym swoja "lojalnością" obcego.
-Nie muszę ci na nic odpowiadać, poza tym czemu ty sobie nie poszedłeś swoją droga? może to ty tutaj ich znałeś i teraz udając sojusznika próbuje sobie tyłek ratować, co?- No nie poradze nic na to, że nie grzeszyłem jakaś dużą rozwagą. Cóz jestem młody jeszcze i nie zbyt doświadczony.
-Zresztą może to tamtym gepardem w krzakach się powinniście zająć, siedzi cicho ukryty i was obserwuje i kto wie co mu w głowie siedzi- O obecności drugiego geparda nie wiedziałem jak wcześniej, mogłem tylko się domyślać, że nie jest sam.
-Wszystko widzi i może sobie spokojnie zwiać jak tylko będzie gorąco a potem wsypać was komu będzie chciał, a wy nie będziecie nawet nic wiedzieć o tym- Gepardy nie powinny akurat słyszeć naszej rozmowy to i dobrze.
[Obrazek: shiri_by_dirke-dao2bh2.png]

GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość
Tell me would you kill to save your life?
Tell me would you kill to prove you’re right?
Crash, crash, burn let it all burn

Do you really want?
Do you really want me?
Do you really want me dead?
Or alive to torture for my sins?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-05-2017, 15:50 przez Shiriki.)
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#69
09-05-2017, 16:20
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Ależ warkotała i wyła z bólu! Całe jej ciało drżało pod wpływem strachu jakiego doświadczała Satau, jedyna myśl jaka trzymała ją w całości i mobilizowała do dalszej walki to fakt iż prawdopodobnie jest w ciąży. Całe szczęście jama brzuszna była dobrze osłaniana przez piaskową lwicę, toteż żadnego uszczerbku na jej powierzchni nie było. 
Nacięcia za łokciami nie były przyjemne, a pieczący i nieprzyjemny ból sprawiał, że przez całe ciało ciężarnej przeszły zimne dreszcze. Nic nie mogła począć, tylna część jej ciała była dość porządnie przytrzymywana przez szalonego samca, do którego czystą dyplomacją dojść się nie dało. Tak myślałam Myrze, czystą dyplomacją nic nie zdziałasz... Wspomniała sobie pewną poradę partnera i aż ścisło ją w żołądku. Mimo iż w pojedynkę nie miała najmniejszych szans towarzyszyła jej biała młódka, która starała się jak mogła, by zrzucić samca z grzbietu lwicy. Czując moment w którym samiec się zatrząsł i jego równowaga została zachwiana Satau natychmiast zaczęła się nerwowo kręcić i rzucać na boki, byleby utrudnić mu utrzymanie się na swoich plecach, teraz musiała spróbować wszystkiego, w grę nie wchodziło poddanie się bez prób podjęcia walki. Plan złotookiej powinien się powieść, gdyż jej oprawca był teraz porządnie rozproszony, bowiem walczył już nie tylko z nią samą, ale i z jasną panienką. Każda próba zamachnięcia się jego na Huntrees powodowała, że szanse przygniecionej na wymsknięcie zwiększały się. Ruchy wykonywała więc jeszcze bardziej energiczne i żywiołowe, wkładając w to również siłę. Chciała się uwolnić, a jeśli już się jej uda natychmiast wyjdzie przez otwór po kamieniu i ucieknie gdzie pieprz rośnie, byleby być wreszcie bezpieczna.
Podczas całej tej szamotaniny usłyszała jakiś dźwięk za sobą, zupełnie jakby ktoś szedł, albo biegł w ich kierunku, spodziewała się, że oprawcy Kamy przyszli pomóc swojemu sojusznikowi. Nie mogła jednak dostrzec czy przypadkiem się nie myli, ale motywacja na wydostanie się jedynie wzrosła, a napędzająca ją adrenalina zaczęła coraz to szybciej docierać i krążyć w naczyniach krwionośnych kocicy. Dodatkowo poruszając się chciała utrudnić przeciwnikowi atak, bo jakim sposobem miałby wymierzyć cios w ruszający się ciągle cel? Jeśli jednak wbije w nią pazury lub kły natychmiast zaprzestanie tych czynności na własną korzyść, by nie pogorszyć swoich ewentualnych ran. Nie liczyło się już nic więcej jak ucieczka i wyjście cało z tej chorej sytuacji.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#70
10-05-2017, 15:26

Jako, że Tyrvelse i Ghalib zajęli się pogawędką z uciekinierem, Tohuvabohu musiał sobie sam poradzić ze swoim zadaniem. Nie ułatwiały mu tego kolejne lwy włączające się do walki, by uratować Satau i jej nienarodzone potomstwo. 
Huntrees uparcie starała się wybić go z równowagi, ale po kolejnym uderzeniu samiec odepchnął ją niczym natrętną muchę, pozostawiając na jej policzku krwawy ślad po trzech pazurach. Młoda upadła na ziemię, cudem nie nabijając się na pobliski stalagmit. 
Tohu wgryzł się w grzbiet ciężarnej i szarpnął, powodując przeszywający ból. Lwica szamotała się coraz bardziej, utrudniając napastnikowi zachowanie balansu. Znienacka zaatakował Athastan, który pazurami trafił w bok oprawcy, blisko podbrzusza. Zanim dobrał się do szyi, obaj spadli z ciężarnej lwicy. Upadli na kamienną posadzkę. Satau zdołała się podnieść.

Huntrees -14 HP
Satau -11 HP
Tohuvabohu -5 HP

Satau, Huntrees, Athastan ----> Tohuvabohu

 
Moréna
Konto zawieszone

Gatunek:hybryda sępa Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:96 Dołączył:Lip 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 40
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 10

#71
10-05-2017, 16:51
Prawa autorskie: ja

Lwy to nadzwyczaj dziwne stworzenia. Nie! Wróć. Zwierzęta lądowe to całkiem inna mentalność. Tu już nie chodziło o przetrwanie tylko jakąś masakrę wbrew wszelkim prawom natury. Zabijanie dla samej przyjemności. Towarzystwo się rozbiegło pozostawiając świeżego trupa na moją łaskę. Rzuciłam ostatnie spojrzenie za odbiegającymi, którzy zamierzali pobawić się w kotka i myszkę. Potem przeniosłam wzrok na czarną czeluść groty, z której dobiegały odgłosy toczącej się tam walki.
Rozpostarłam skrzydła, odbiłam się szponami od głazu i chwilę później byłam już przy młodym lwie. Patrzyłam w te martwe, zionące pustką ślepia. Białą sierść znaczyły ciemne czerwone plamy i cienki strumyk posoki, znaczący ścieżkę w dół gdzie ziemia wsiąkała w siebie spadające krople.
Nie wiedziałam dokładnie co zaszło, biały jednak znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Nie było mi go żal, w pewien sposób byłam mu wdzięczna, że przysłuży się mi abym mogła przetrwać kolejny dzień.
Zapach krwi,  wkrótce na tyle się rozniesie, docierając do nosów tych, którzy posprzątają cały ten bałagan.
Ja będę jednak pierwszą z nich.
Szarpnęłam dziobem skórę rozcinając ją na brzuchu by po chwili zanurzyć łeb w jego trzewiach docierając do soczystych kawałków mięsa.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-05-2017, 16:52 przez Moréna.)
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#72
11-05-2017, 16:44
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Stało się, ponownie oberwała w grzbiet, kolejny raz jej ciało przeszedł ból, który zaraz po chwili znikł z powodu napływu dużej dawki adrenaliny. Cieszyło ją, że jej brzuch jest cały, ale nadal niepokoiła się o to co może wydarzyć się za chwilę, w końcu ktoś się do nich zbliżał. Młoda panienka, która próbowała usilnie bronić ciężarnej dostała porządnego kuksańca w pysk na którym pojawiły się krwawe szramy. To koniec! Jestem zgubiona! Przeszło piaskowej przez myśl, ale zaraz potem spotkała ją miła niespodzianka. 
Owy przybysz rzucił się na jej oprawcę, odpychając go na bezpieczną dla samicy odległość, nie miała czasu myśleć nad tym kto ją uratował i zwrócił wolność, zerknęła jedynie w jego kierunku na ułamek sekundy jak i na kremową lwicę, po czym emocje, rozsądek i chęć przetrwania wzięły nad nią górę.
-Dziękuję...
Partnerka Myra w końcu mogła w spokoju i bez niczyjej ingerencji wyjść, przez przygotowany przez siebie wcześniej otwór. Nie liczył się ból i rany jakie poniosła, ważne było tylko to, że uszła z akcji z życiem, nie ponosząc ran brzucha, który nadal był jej największą zagadką i tajemnicą. Ciąży nie była pewna w końcu nie miała doświadczenia z innymi kotowatymi w stanie błogosławionym. 
Natychmiast po wydostaniu się na świeże powietrze zaczęła biec resztą sił w stronę, z której tu przybyła. Na jej korzyść działa też fakt iż nie była widoczna dla Ghaliba i Tyrvelsa, którzy zajęli się Shirikim. Lwica nie planowała żadnych przystanków, łapy jednak mimo wszystko ostrożnie kładła na kamienistym podłożu, by nie potknąć się i nie poobijać. Nie za bardzo obchodziło ją co dzieje się z tymi, którzy ją ochronili, ale wdzięczna była im na pewno bardziej niż może się wydawać, w końcu uratowali jej życie.



z/t
Zephyr
Samotnik
*

Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 66
Zręczność: 90
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 46

#73
11-05-2017, 18:18
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów

Zlekceważenie ostrzeżenia przez Shiyę nie było żadnym zaskoczeniem dla Zephyra. Często słyszał u niej ten ton w odpowiedzi na jego słowa. Za każdym razem, gdy próbował ją przekonać do czegoś sprzecznego z jej pierwotnymi odczuciami. Jednak jak dotąd, nie doprowadziło to jeszcze do żadnej tragedii i oby tak pozostało.
Gepard przyglądał się lwiej masakrze bez mrugnięcia okiem. Śmierć sama w sobie nie robiła na nim wrażenia, w końcu zabijał prawie codziennie, a życie lwa przecież nie było warte więcej niż życie antylopy. Widział, jak bliznowaty zaprasza sępicę na obiad i jak biegnie w stronę brunatnego samca, którego zatrzymał jego towarzysz. Nie przegapił też skradającego się do groty krótkogrzywego lwa. Był ciekaw, po czyjej stronie stanie, ale niestety bitwa we wnętrzu jaskini była poza zasięgiem jego oczu.
Samce rozmawiały w dużej odległości, toteż cętkowany mógł się tylko zastanawiać, czemu od razu nie powalili brunatnego. Jednak dostrzegł w tej sytuacji szansę na rozmowę z Moreną. Aż dziw bierze, że wśród lwów najbardziej interesował go jakiś padlinożerca.
- Widzisz tego sępa? - szepnął do Shiyi. - To córka Vult. Ostatni raz ją widziałem, gdy jej matka miała jeszcze dwa sprawne skrzydła. Muszę z nią porozmawiać. To zajmie mi chwilę. Chciałbym, żebyś tu została i dała znak, jeśli dostrzeżesz jakieś zagrożenie.
Spojrzał na nią proszącym wzrokiem. Szybko wymyślił zadanie dla szarej, byle tylko nie szła razem z nim. Jeśli miał ryzykować, to tylko własnym życiem. Podniósł się z ziemi i odetchnął głęboko. Ruszył w stronę sępa sprężystym krokiem. Nie krył się, nie skradał, ani nie próbował biec. Chciał, żeby sępica mogła go dostrzec i wiedziała, że nie zamierza zaatakować.
- Smacznego - powiedział, gdy znalazł się wystarczająco blisko. - Pamiętasz mnie?
Spoglądał na ptaka bez wyraźnych emocji. Nie wiedział, co powinien o niej myśleć. Gdy zostawił z nią Vult sam na sam (no, nie licząc szalonej zebry), Ehisses wróciła ze złamanym skrzydłem i wkrótce je straciła. Chciał wyjaśnić tę sprawę.
Co chwilę zerkał w stronę rozmawiających lwów i wejścia do jaskini. Mimo domniemanego wsparcia Shiyi wolał kontrolować swoje bezpieczeństwo.
Ghalib
Zmora | Płomień
*

Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 90
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 26

#74
12-05-2017, 12:36
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku

Ghalib stal i przyglądał się zarówno Shikieriemu jak i Tyrvelse. Drażnił go jednak ton krótkogrzywego samca i tylko chyba jego cierpliwość pozwalała mu na to, by nie podnieść na niego ostatecznie łapy. Nie zamierzał się tłumaczyć z tego, dlaczego dorosły lew nie atakuje geparda, który zapewne wykorzystałby swoją szybkość do zwiania a oni uganialiby się za kurzem spod jego łap pozwalając w tym samym czasie wszystkim zwiać. 
- Nie gadaj bzdur - warknął wreszcie zniecierpliwiony potokiem słów. 
Uderzył łapą w ziemię wzbijając kurz a nosem wskazał kierunek wejścia do zębatej groty.
- Jedynym sposobem na to, żebyśmy mogli się dogadać jest to, byś pomógł nam się pozbyć tej rozwydrzonej lwicy - grzmiał groźnie. - Tylko wtedy będę mógł ci zaufać.
Oczywiście nie mógł wiedzieć czy Tohu pozwolił jej uciec czy nie. Miał nadzieję, że jej na to nie pozwoli. Jednakże doskonale wiedział, że jeśli Shikiri włączy się do walki i skrzywdzi ostatniego świadka, będzie tak samo zamieszany w tę burdę co Ghalib. Będzie musiał z nim współpracować. W innym przypadku wiedział, że chociaż jego zdoła dobić. 
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
[Obrazek: zalubinypasek_by_owlyblue-dbkpf1p.png]
Nigdy nie chciałem żyć jak wy
Jak wyjeżdżałem wyły psy
Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr
No blichtr 





Huntrees
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młodzik Liczba postów:212 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 30

#75
12-05-2017, 23:14
Prawa autorskie: lineart: Malaika4, kolory: Fileera, cienie: Salvathi

Czuję że lew znów się chwieje lecz tym razem jego łapa trafia w cel. Konkretnie w mój pysk. Siła ciosu odrzuca mnie na bok i znowu upadam boleśnie uderzając łbem w podłoże. Pysk piecze jak cholera a i głowa pulsuje bólem. Podnoszę się i otrzepuję aby pogonić mój mózg do akcji. Szczerze to jestem już zmęczona i wszystko mnie boli. Kątem oka widzę jak ciężarna ucieka z jaskini. Przynajmniej to się udało. Już mam wybiec za nią kiedy zauważam kotłujących się na ziemi świra i Athastana. Klnę pod nosem. Już drugi raz Athastan ratuje mi dupę i szczerze nie mogę pójść sobie teraz zostawiając go tu. Z poczuciem, że cała sytuacja zaczyna mi się zdecydowanie nie podobać rzucam się w kocioł i uważając na Athastana próbuję chwycić świrusa za grzywę, gardło, kark czy tam co tam mi się napatoczy.Takich osobników nie wolno zostawiać przy pełnym zdrowiu. Zaraz tylko jak walka by się skończyła poszedłby i znowu kogoś chciał rozpruć. Staram się unikać ciosów które mogłyby mnie spotkać strony porąbańca, ale i tych przypadkowych ze strony Athastana.
Smukła, mała lwica. Zielone  oczy.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości