♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Satau
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 29

#31
05-07-2017, 22:15
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)

Całe przedstawienie malców nie trwało jakoś specjalnie długo, więc stres i nerwy matki książąt szybko poszły w odstawkę, zastąpił je spokój i duma. Odebrała lwiątka od Myra i ułożyła wszystkie obok siebie, lustrując zebranych wzrokiem i jednocześnie wsłuchując się w słowa przemowy partnera. Błogi nastrój przerwała mała kudłata istotka, która często Kami towarzyszyła. Wybuchły rozmowy i spekulacje. Ciągle miał ktoś coś do powiedzenia. Zaniosła więc młode do wnętrza skały i przykryła je zwierzęcymi skórami, po czym wróciła i stanęła obok swojego ukochanego. Twardo ułożyła łapy i słuchała tego co członkowie stada mają do powiedzenia. Czyż oni pozjadali wszystkie zmysły i rozumy? Pletli takie bzdury pod wpływem emocji wywołanych złymi wieściami, że aż głowa mała. Jako partnerka króla Satau zdecydowała się zabrać głos i spróbować cały ten harmider ogarnąć.
- Wszyscy się uspokójmy i zacznijmy myśleć racjonalnie, nerwy i emocje nie są dobrymi doradcami, wiem coś o tym po samej sobie. Żenetka powiedziała chyba wyraźnie, że prawdopodobnie Kami nie żyje. Podobnie jak Chikja jestem zdania, że to mało prawdopodobne, każdy z nas zna naszą królową i wie na co jest ją stać. To silna i mądra lwica z doświadczeniem, nie raz jak mi wiadomo wyszła z opresji cała i zdrowa, więc i tym razem tak zapewne będzie. Mówicie, że chcecie jej pomóc, ale nie zdajecie sobie sprawy z tego jakie to niebezpieczne! Skoro ziemia usunęła się pod jej łapami, to co stanie się gdy my tam przybędziemy? Chcecie doprawić sobie zmartwień, wykończyć stado od zewnątrz? A co jeśli Kami żyje, a my idąc tam naruszymy glebę i sami pogrzebiemy naszą władczynię gruzami? Owszem, trzeba zbadać sytuację, ale nie reagujcie tak impulsywnie! Znacie mnie chyba wszyscy, wiecie ile błędów popełniłam kierując się emocjami i nerwami, wyciągnęłam z tego naukę i wierzcie mi wiele rzeczy dziś żałuję i nie pozwolę wam tam wszystkim biec! Chcecie pójść tym samym szlakiem co Kama i Shiriki, chcecie stracić żywot jak oni? Każdemu będzie nam ich brakować, ale co jeśli nie zostanie nikogo kto by mógł wspierać ich duchem? - zrobiła przerwę na oddech i potraktowała wszystkich spojrzeniem - Ciąży na nas jakieś fatum, więc bądźmy nadal jedną wspierającą się rodziną i nie posyłajmy kolejnych członków rodziny w piach. Myr stara się jak może, by każdy był tu bezpieczny i szczęśliwy, ale sam tego nie udźwignie więc musimy działać wspólnie na rzecz wszystkich, nie pojedynczej persony. - a więc jeden temat zamknięty. 
Lwica jednak nie zamierzała milknąć, spodziewała się, że ktoś ją skrytykuje, a ktoś jeszcze bardziej znienawidzi, ale miła to gdzieś. Dzisiaj to ona stara się zrobić coś dobrego dla stada i nic jej już w tym nie przeszkodzi. Tyle błędów w życiu popełniła, tyle kar przeczekała. To wszystko miało jednak swój cel. Nauczyło ją i doświadczyło prawdziwego życia. Skąd się biorą błędy? Zazwyczaj jest to nieprzemyślana decyzja, impuls wykonany podczas kierowania się emocjami.
- Warto przeczekać ten burzliwy moment, później pomyśli się co zrobić w związku z wypadkiem Kami. 
Firkraag
Konto zawieszone

Gatunek:Jeleń szlachetny Płeć:Samiec Wiek:6 lat Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:181 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 105

#32
05-07-2017, 22:29
Prawa autorskie: Askari, Talvedu'ul

Gdy lew ryknął a Firkraag był bardzo blisko mimowolnie stulił po sobie uszy. Nie ze strachu a z powodu wysokich dźwięków, które drażniły jego czuły słuch. Jeleń rzucił tylko sugestię, żadnego władczego tonu bo jemu to i tak wisiało. Nabrał jednak pewności, że niektórych nie da się ustawić. Mają zbyt gorące łby.
Wysłuchał do końca słów, o krótkich awansach, nadawaniu znamion. Został pominięty ale jemu to nie przeszkadzało, nie miał najmniejszej ochoty oszpecać swojego ciała znaczkami. Wystarczy, że już był mocno wytatuowany. Zresztą jego wiązała inna umowa.
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

#33
05-07-2017, 22:37
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Sigrun czuła się coraz bardziej niespokojnie, atmosfera stawała się coraz bardziej napięta i dało się to wyczuć z każdą pojawiającą się osobą. Apogeum zostało osiągnięte w momencie gdy pojawiła się mała żeneta ze złymi wiadomościami. Szara stuliły uszy i miała największą ochotę wcisnąć się w głaz i stopić z nim w jedno. Zbyt wiele negatywnych emocji, ją przytłaczało.
Zdziwiona była tym, że miała towarzyszyć Myrowi podczas misji ratunkowej. Przecież jest słaba fizycznie i żaden z niej pomocnik. Tak uważała na chwile obecną.



Falme
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Szkrab Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:8 Dołączył:Maj 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10

#34
06-07-2017, 00:31
Prawa autorskie: Dirke

Od początku trwania prezentacji uwaga małego Falme skupiona była na przedziwnym rogatym stworze. Malcowi szczególnie przypadły do gustu jego tatuaże. Przypatrywał się im w milczeniu aż nagle poczuł ogromną potrzebę by dotknąć którejś z białych kostek. Jednak na tym się skończyło, bo w momencie gdy maluch maił już podnieść swój zadek, do akcji wkroczyła mama. Oczywiście Falme nie zamierzał łatwo odpuścić i kiedy uwaga rodzicielki skupiona była na reszcie rodzeństwa, malec już skracał dystans do upragnionego celu.
Dopiero głośny ryk ojca, ostatecznie stłumił zapał malca. Falme z cichym piskiem podreptał w stronę mamy, by ukryć się za jej plecami.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#35
06-07-2017, 01:00
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Informacja o śmierci Kami nieco zdziwiła samca.
Scheiße, a przecież jeszcze nie tak dawno ją widziałem...
Kama, tak Tib nie potrafił się powstrzymać, by na dźwięk tego imienia nie uronić łzy. Wieść o śmierci Shirikiego tylko dobiła starego Tiba, w końcu się kumplowali.
Czyli jednak zostałem sam...
Aż tu nagle zaczęło robić się ciekawie. Stary z zainteresowaniem obserwował zachowanie Kaisera, a kiedy napięcie sięgnęło zenitu, brązowo grzywy o mały włos nie wybuchnął śmiechem. Jeszcze jakiś czas temu zapewne by zainterweniował, ale po tym czego tu doświadczył, obserwowanie jak wszystko szlag trafia, sprawiało mu ogromną frajdę.
-Tak dalej, pozabijajcie się nawzajem...-mruknął pod nosem, gdy Myr zaproponował brązowemu pojedynek-...cholerny motłoch- dodał po chwili, jednak siedział na tyle daleko od reszty by nikt nie był w stanie usłyszeć jego uwag.
Wzmianka o awansie specjalnie go nie ruszyła. Więcej obowiązków, więcej roboty, w imię czego?
Potem nadeszła kolej Satau...
"Myr stara się jak może" ten krótki, wyciągnięty z kontekstu zwrot, rozśmieszył Tiba do łez.
Stary nigdy nie wymagał od szefa wiele, ale jeden raz rzeczywiście potrzebował jego wsparcia. Wystarczyłby jeden drobny gest, krótki, oklepany tekst w stylu: będzie dobrze.
Tymczasem, został kompletnie olany. I gdzie ta pańska rodzina, Herr Myr?
Stary miał już ochotę odejść, jednak z czystej ciekawości, ostatecznie postanowił zostać, chociaż jeszcze na kilka chwil.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-07-2017, 01:03 przez Tib.)
Mrithi
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:148 Dołączył:Maj 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

#36
06-07-2017, 09:47
Prawa autorskie: PRAKRUT MEHTA

Siedział i słuchał. Bez komentarzy, bez żadnego skrzywienia czy uśmiechu. Jedynie jeden jedyny ruch głową na znak zgody, zaraz po tym, jak Myr wyznaczył go do "misji ratowniczej". Niespodziewał się, że zostanie wybrany. To miał być test czy pochwała? Okaże się. Tymczasem głos zabrała Nikita. Tak... Jak on dobrze znał ten głos. Kiedy tylko była okazja obserwował ją uważnie. Nie zauważył żadnego znaku, który wskazywać by mógł na to, że go rozpoznała. Trudno. Po ceremonii wszystko sobie wyjaśnią.
Perykles
Płomień
*

Gatunek:Pan troglodytes Płeć:Samiec Wiek:Starzec 29(2018) Liczba postów:27 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: -
Zręczność: -
Spostrzegawczość: -

#37
06-07-2017, 10:53
Prawa autorskie: Chernin Entertainment

Małpiszon nie mieszał się w sprawy jakie wynikły. Był tutaj obserwatorem, nie mówcą. Miał swoje zadania, na które przyszła pora. Zszedł ze swojej skały. Miał przy sobie skórzany worek a oprócz tego kilak innych rzeczy.  Zabrał się za nadawanie znamionom każdemu o randze czeladnik i wyżej. Pierwszą część, a awansowi  wyżej trzy części. Przecinał każdemu skórę ostrym kamieniem i  od razu to zabezpieczył tak aby nie nastąpiło zakażenie a rana wygoiła się bez problemu zostawiając znamię stadne.
Na koniec tak jak wcześniej rozmawiał z królem wręczył czempionom karwasze wraz z naramiennikami, pozostałym czeladnikom same karwasze. Na nich również widniał symbol stadny. Po tym wszystkim wróci na wcześniejsze miejsce.

//znamiona i podarunki daje w jednym poście, bo zajmie to za dużo czasu podchodzenie i wręczanie ich każdemu z osobna. W swoich postach możecie napisać jak na nadanie znamienia zareagowaliście i na otrzymane dobra.
~NPC KO~

[Obrazek: sdfg_by_kamilionheart-dak3l2w.png]

art by Rene Campbell|Nauvasca
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#38
06-07-2017, 14:53
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Nie zwróciłaby większej uwagi na tego kto postanowił odejść, ale nagle go poznała, spotkali się już kiedyś nad jeziorkiem duchów, nie znosiła wspominać tamtego dnia lecz tego lwa nie mogłaby zapomnieć, a to dlatego że znał jej sekret z przeszłości. Wiedział o jej popełnionym, co prawda pod wpływem silnych emocji, morderstwie własnego brata, choć chyba dotrzymał słowa i zachował to w tajemnicy, albo już dawno zapomniał co usłyszał, w co Tene powątpiewała. Bądź razie to nie wyszło na jaw, inaczej by stąd wyleciała, nikt o zdrowych zmysłach nie trzymałby przecież kogoś takiego w stadzie. Tene jednak była zbyt podejrzliwa by nie zacząć nad tym rozmyślać, Wendigo z jakiegoś powodu tu był, a skoro odszedł, to albo go zmuszono do dołączenia, albo miał jakiś cel by tu być... Nawet jeśli, nie miałby powodu by zdradzać jej tajemnicy, to nie trzymałoby się kupy, bo skąd wiedziałby że tu ją spotka? 
Choć zamyślona, słuchała na słowa Króla, może nie w pełnym skupieniu, ale na tyle by wiedzieć że pokazywane lwiątka należą do niego, a tym samym warto zapamiętać wygląd jego potomków i samej ich matki, imiona były drugorzędne. 
- Oczywiście - odpowiedziała na propozycje Króla, patrząc po lwiej części stada, inne gatunki zignorowała: - To mój syn, Arvo - uznała że tyle na razie wystarczy, objęła samczyka lekko łapą, by poczuł się pewniej. Wciąż zastanawiało ją co tu robią inne gatunki zwierząt i jeszcze to wtargnięcie żenety... 
Zaskoczyła ją wieść, którą przyniosło to małe stworzenie, ale ani trochę nie zmartwiła, nie poznała jeszcze Królowej osobiście, a nawet jeśli to wątpliwe by ją to poruszyło. I to był wypadek, one się zdarzają, lecz morderstwa o których dowiedziała się potem już nie należały do zwykłego zrządzenia losu. Dało to lwicy do myślenia, skoro zginęło dwóch członków stada to musiało być tutaj niebezpiecznie, chociaż obaj byli młodzi to też pewnie nie doświadczeni, to tylko jeszcze bardziej upewniło ją w przekonaniu że mimo że w stadzie nie powinno im nic grozić to jednak dobrze robi nie spuszczając Arvo z oka i nawet teraz spoglądała co chwilę na syna. Nie traciła czujności, pomimo bycia członkiem stada nie zamierzała nikomu ufać na ślepo. I znów usłyszała coś nowego - przejęcie ziem, te urodzajne mogły się niewątpliwie przydać, ale po co im była pustynia? Lwica nie pojmowała w pierwszej chwili sensu, ale nagle przyszła jej na myśl pewna korzyść, może i tym kierował się ich władca? Pustynia, pustkowie, wszelkie nieprzyjazne tereny to utrudnienie dla każdego kto chciałby wtargnąć na ich ziemie czy zaatakować, pewnego rodzaju ochrona, bariera do pokonania. Przecież napastnicy zmęczyliby się przekraczając pustynie, a wtedy Królestwo miałoby niebywałą przewagę nad wrogami. Oby jednak nie doszło do żadnych ataków, ale wychodzi na to że mają tu wrogów, w końcu te zabójstwa nie wzięły się z niczego. Może wcale nie było tutaj w ogóle bezpiecznie? Kiedy Myr skończył mówić chciała zadać jedno proste pytanie, odnośnie właśnie bezpieczeństwa, ale zaczęła się cała afera o Królową i Tene nie zdążyła nawet otworzyć pyska kiedy to uniósł się jeden z lwów. Machnęła nerwowo ogonem. "Co to za władca, który nie ma tu posłuchu?" przeszło jej przez myśl, a na to że wtrącił się do tego jeszcze jeleń warknęła nieznacznie pod nosem, co on tu miał do powiedzenia? To roślinożerca. Nie zamierzała słuchać jego rad. Nie wtrąciła się ani słowem, było jej to obojętne co zrobią, najwyżej się sprzeciwi, albo odejdzie, nie pozwoliłaby na coś takiego by rządził nią jeleń, zaczekała jednak jaką decyzje podejmie Król. Może zbyt pochopnie go oceniła. I rzeczywiście, tak silny i zdecydowany władca zrobił na niej wrażenie, właśnie tego oczekiwała. Silny władca oznaczał silne stado, w końcu miała jakikolwiek dowód, zamiast zwykłych słów, można by było zaliczyć do tego też podbój innych ziem, ale nie widziała jak to przebiegało. Wypowiedź kolejnej lwicy potraktowała jako źródło informacji, zapamiętując te najbardziej przydatne, w jej słowach widziała pewną słuszność, którą i ona sama wyznawała, liczył się chłodny rozsądek, rozum, nie kierowanie emocjami, których Tene w sobie nie znosiła, a mimo to niedawno jednak zrobiła coś pod wpływem emocji, czego dowodem był siedzący przy niej samczyk. Wciąż go pilnowała jak oka w głowie, nie pokazując niczym po sobie irracjonalnego lęku przed ich nagłą rozłąką. Śledziła uważnie poczynania małpy, jego widok wcale tak bardzo jej nie zaskoczył, w końcu po zobaczeniu roślinożercy w stadzie i hieny można się było spodziewać już wszystkiego. Nie spodobało jej się to kaleczenie każdego po kolei. "Kolejna blizna do kolekcji? Znamiona można było nadać w inny sposób..." pomyślała, nie mając ochoty wypowiadać tego na głos, tylko uznaliby to za słabość. Sama by to przyjęła, nie bardzo pokazując że nacięcie kamieniem ją zabolało, ale na zadawanie nawet nikłego bólu synowi nie zamierzała pozwolić. Na szczęście byli tu na tyle nowi że jeszcze nie otrzymali własnego znamienia, ani też żadnego podarunku. A to uświadomiło Tene że muszą być na samym dolę hierarchii, trzeba będzie to zmienić, czekało ją mnóstwo pracy, choć priorytety już dawno się dla niej zmieniły, już przestała się tak bardzo liczyć pozycja, najważniejszy dla niej był Arvo.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Kaiser
Zbanowany

Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5,8 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:237 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 5

#39
06-07-2017, 15:30
Prawa autorskie: Bjorn

Brązowy zmrużył ślepia, słysząc ryk czarnego, przyglądał się uważniej gdyby ten chciał jakoś zareagować na jego sprzeciw, jednakże nie spodziewał się tego, od jakiegoś czasu Myr robił się jak ciepła kluska, puścił wolno więźnia, któremu to zagroził śmiercią, jeśli jego stado nie wróci, teraz to jego zachowanie. Cieszył się jednak że siostra go poparła, przy niej czuł się nieco pewniejszy, musiał z nią porozmawiać o tym, co się tu wyprawiało. Wrócił jednak wzrokiem do przywódcy, który chyba minął się z powołaniem, bądź ktoś mu za mocno w łeb walnął. Wysłuchał jego słów, również uderzając co jakiś czas ogonem o ziemię, miał tego dość. Widząc jak ten odchodzi na swoje miejsce, ryknął głośno i wręcz przeraźliwie, cóż, lwiątka musiały mu wybaczyć. Lepiej tak odreagować niż na niego się rzucić. Zanim jednak się odezwał, rzucił wściekłe spojrzenie Satau, niech się zajmie rodzicielstwem, nie bronieniem czarnego. Po chwili wrócił wzrokiem do przywódcy, stojąc na środku zgromadzenia, nie zamierzał jednak podchodzić. Stąd doskonale było go słychać. -Proszę, oto nasz miłościwy król, który nie dotrzymuje nawet własnych słów. Puścił lwioziemców wolno, choć obiecał im ciężki los. Teraz ignoruje fakt, że drugi władca jest w tarapatach. I tobie mamy ufać? - warknął na początku, rozglądając się po zebranych, chwilę zatrzymując się przy przybranej siostrze, lecz nie na długo, gdyż po chwili znów patrzył na Myra. -Od początku nazywasz mnie niedojrzałym, czy lekkomyślnym i szczerze mówiąc mam to gdzieś. Nie to, jak mnie nazywasz mówi o tym, kim jestem. Nie zamierzam walczyć, liczę bowiem że to, co się z tobą teraz dzieje da się jeszcze odwrócić.-odpowiedział po czym przeniósł wzrok na lwiątka, które musiały być tego świadkami. Przykre, lecz widocznie niektórym władza odbija do łba. -Gdy wróciłem na te tereny i dołączyłem do tego stada wpajałeś mi z Kami że jesteśmy rodziną. A tej nie zostawia się w potrzebie. - dodał spokojnie, przyglądając się jeszcze chwilę lwiątkom i Satau, która liczył że zrozumiała o co chodziło, gdyby tu chodziło o Myra. zupełnie inaczej wyglądałaby ta rozmowa. Ostatecznie wrócił wzrokiem do czarnego. -Jeśli chcesz budować to stado na krwi naszych , oraz bronisz mi sprawdzenia czy członek mojej...- nie -naszej rodziny jeszcze żyje, oznacza to że nie ma miejsca tu dla mnie.- rzuci, przyglądając się prosto w oczy samcowi.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-07-2017, 15:31 przez Kaiser.)
Eden Sandjon
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo krugeri Płeć:Samiec Wiek:6 lat, dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Znachor Liczba postów:552 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 38

#40
06-07-2017, 16:46
Prawa autorskie: Dirke

Siedział w milczeniu przysłuchując się wieściom o śmierci Kami, a także wrzawie po niej. Nie chciał się włączać do dyskusji, mimo że znał Kami, to nie przejął się za bardzo jej śmiercią. Zresztą miał teraz inne zmartwienie, bo Yasumu dalej tutaj nie było. Nawet wieść o jego awansie nie smakowała tak jak powinna. Stał się przecież jednym z najważniejszych członków stada. Jednak ciągle w głowie mu szumiały te wszystkie zarzuty wobec Myra. Faktem jest, że to nie o takiej rodzinie mówił wcześniej, ale cóż, scysje się zdarzają.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#41
06-07-2017, 21:23
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Z szeroko rozwartymi ślepiami przyglądał się młodym, które zostały pokazane stadu. To jakiś zwyczaj tego stada? Wszystkie lwiątka są tak ukazywane reszcie, czy tylko te królewskie? Nie był pewien, co o tym sądzić, spotkał się z tym po raz pierwszy. Jednak nim zdążył dopytać się o cokolwiek Tene, rosły lew, który najwyraźniej był królem, zwrócił na niego uwagę - i jeszcze chciał, by reszta też na niego spojrzała! Natychmiastowo położył po sobie uszy i skulił się, jakby próbował umknąć spojrzeniom reszty. Tylko silna wola nie pozwoliła mu się schować za Tene, choć bardzo tego pragnął. 
Całe szczęście, nikt nawet nie zdążył się nim przejąć, bo nagle stało się... Coś bardzo dziwnego. Nietypowy, puchaty szczur przyniósł jakieś wieści, najwyraźniej wstrząsające - bo wywołały burzę pośród członków stada. Arvo nie nadążał myślami za rozwojem akcji - dużo obcych imion, zdarzeń, miejsc, nic, co by zrozumiał. Prócz wątku śmierci. Aż dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa. 
Gdy rozległ się głośny ryk, młodziak nie wytrzymał - zupełnie stulił uszy i przysunął się do Tene, jakby szukając u niej schronienia. Wpatrywał się z przestrachem w czarnego, rosłego samca, który wybuchł gniewem. To ma być król? Ten, który grozi im "daniem po mordzie za najmniejszy znak sprzeciwu"? Ten, który kłóci się ze swym ludem, musi ich doprowadzać do porządku rykiem oraz groźbami? Tymczasem, jak gdyby nigdy nic, małpiszon począł wyprawiać jakieś cuda z barwnikami i kawałkami skóry. Wyglądał jakby dla niego takie akcje były czymś codziennym... Jeżeli tak wyglądało każde spotkanie stada, to Arvo powinien już obmyślać plan zrywania się z nich. Lecz pal licho śmierć królowej, której nigdy nie spotkał, tragiczny los jakichś innych królewskich - zupełnie co innego wryło się w jego myśli i odbijało echem w duszy.
Przejęcie Lwiej Skały. Północnej części sawanny. Puszczenie Lwioziemców wolno?!
Arvo postąpił krok, drugi, do tyłu. Z przerażeniem, niezrozumieniem wymalowanym na pysku. 
- Lwia Ziemia... Została przejęta? - wyszeptał ze zgrozą, wiodąc spojrzeniem po reszcie. Właściwie wątpił, by ktokolwiek pośród tych emocji choćby dosłyszał jego słowa, a tym bardziej - przejął się nimi. Lecz to nie zmieniał faktu, że on był poruszony do głębi. To nie było już jego stado - jego rodzina przecież była niemal cała martwa. Lecz siostra... Jedyna, która mu została... Był przekonany, że tam właśnie pozostała bezpieczna i pilnowana, nic jej nie groziło. Teraz to złudzenie zostało rozwiane. 
Nie rozumiał, nadal nie rozumiał. Ale nie podobało mu się to.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Fahyim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:4 miesiące Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:56 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 19
Doświadczenie: 5

#42
07-07-2017, 14:09
Prawa autorskie: Rag - lineart | Yurikoschneide - lineart / kolory - ja

Kiedy Fahyim zajęty był przyglądaniem się Firkragowi nagle pojawiła się jego upierdliwa siostra, która nie dość, że wystraszyła kopytnego to i jeszcze zdenerwowała! Gdy jeleń poniósł się na równe nogi piaskowy samczyk popatrzył na nią z wyrzutem, a następnie - skoczył w jej kierunku, chcąc ją przewalić na ziemię. Jak tylko dopadł Fiannę objął jej szyję łapkami i złapał za ucho, ciągnąc ją za nie zaczepnie. No i zamiast prawdziwego i skoncentrowanego ataku zaczęła się zabawa, którą niestety szybko przerwała Satau, zgarniając maluchy do siebie. Samczyk popatrzył na mamę z grymasem na pyszczku, ale gdy tylko usłyszał potężny ryk Myra - skulił po sobie uszy i popatrzył w stronę taty, uspokajając się
[Obrazek: free_cub_lineart_by_yurikoschneide_d78wz...b5nsn2.png]
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

#43
07-07-2017, 16:08
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Położyła po sobie uszy, no i czego ten puszek tak nadzierał japę, byli od niego nie dalej jak kilka metrów, ze słuchem też bynajmniej problemu nie mieli. Otrząsnęła się, więcej w tym wszystkim pierdolenia niż faktycznie się działo, wszystko na pokaz. Kiedy głos zabrała Satau zmierzyła ją od łap po czubek głowy, gada jakby już zajęła miejsce królowej w stadzie. Taka smarkata siksa.. eww, co takiego mogła przeżyć i widzieć że się tak wymądrza. Potem? To znaczy kiedy? Jak już Kami zdechnie pod głazami, a jej smierdzące kluchy zajmą tron? O to w tym chodziło? Pozbywanie się konkurenci dla swoich bękartów? 
Milczała jednak zerkajac na Kaisera któremu młodzieńcza krew uderzyła do łba chyba, co chciał uzyskać tym biadoleniem? Klapsa w pysk? Podważanie aitorytetu władcy to jak pisanie własnego wyroku, nawet jeśli reszta tu zebranych miała mieszane uczucia i tak Kaiserowi nie pomoże. Starczy popatrzeć na te przybite mordy. Myr miał władzę, jest krytykowany ale nikt nie ma dość jaj by mu ją odebrać albo odejść..oh wróć. Wendigo poszedł w cholere.
- Z jednym muszę się zgodzić. Zwlekanie w kwestii ratunku dla mojej matki tnie jak obusieczna broń.. każda sekunda może się liczyć dla niej, im więcej ich upływa tym bardziej cierpi też wizerunek rodziny królewskiej. - I nie chodziło jej o stado. Tylko Myraci jego panienke z młodymi.
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#44
08-07-2017, 03:17
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Kiedy małpiszon przystąpił do wykonywania znamienia Tib zacisnął zęby i spróbował pomyśleć o czymś przyjemnym. Tylko o czym? Kiedy stary zamknął oczy, jego wyobraźnia natychmiast podsunęła mu obraz Kamy. Młodzik leżał pośród kępek bujnej, zielonej trawy, jego białe futro pokryte było krwią a z zmasakrowanego ciała wystawały nasady kości. Jego pozbawione życia spojrzenie, spoczywało na Tibie.
 Dlaczego mnie zostawiłeś?

 Stary nie mógł już tego znieść, otworzył oczy i energicznie pokręcił łbem. Spojrzał na swoje ramię, na którym widniało już świeże znamię.Wziął głęboki oddech po czym przeleciał wzrokiem po zebranych. Jego uwaga skupiła się na Tene, która właśnie przedstawiała swojego syna.
 Coś dziwnie do niej niepodobny, pewnie przygarnięty, tak samo jak...-urwał myśl, gdy ponownie głos zabrał Kaiser. W wielu kwestiach nie mógł odmówić mu racji, jednak...
 Tib już sam nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Dobra, w końcu trzeba się za kimś opowiedzieć, tylko że...za kim?
 Stary postanowił uciec się do metody którą stosował przy  podejmowaniu trudnych decyzji. Nazywał to chłodną kalkulacją.  
 Ciężko nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że ta cała rodzina nie funkcjonuje tak jak powinna, idea w wielu miejscach uległa wypaczeniu, ale... co innego nam zostaje?
 Fanatycy religijni? Banda bezmyślnych morderców, która likwiduje wszystko co znajdzie się na ich drodze?
 Wnioski nasuwały się same. Niezależnie od tego, jak ostre będzie prawo wprowadzone przez Myra, to cały czas będzie to lepsze od chaosu, który zapanuje po upadku Królestwa. Bezprawie i barbarzyństwo opanują tę krainę i to tylko dlatego, że grupa "poważnych", dorosłych lwów nie potrafi się między sobą dogadać...
 Z resztą, czy to właśnie nie tego mu przez cały czas brakowało? Porządku i ostrej dyscypliny? Poza tym właśnie został awansowany, może gdyby odpowiednio zagadać do Myra, to  ten zgodziłby się na odtworzenie Szturmowców?  Ta wizja tylko utwierdziła starego w jego zamiarach.
 
Nie ma dobrych decyzji, jest tylko mniejsze zło…
 
Tib powoli podniósł się z zajmowanego miejsca i spokojnym krokiem ruszył w stronę brązowego lwa.
 -Cóż Herr Kaiser...- przemówił ze spokojem-...ciężko odmówić Tobie racji, przynajmniej w niektórych kwestiach…-posłał lwu lekki uśmiech- …jednak, nim znów zaczniesz mówić nam jak to jest źle, powiedz mi proszę, czy przewodziłeś kiedyś jakiemuś stadu?- kończąc pytanie zwrócił się  w stronę reszty zebranych.
-Ostatnimi czasy przez nasze ziemie przelała się fala nieszczęść, atak hien na cmentarzysko, który pociągnął za sobą ofiary śmiertelne, choroby, a na dodatek zabójstwo dwójki naszych w Dolinie Spokoju- jego spojrzenie spoczęło na Myrze. Tak stary wciąż miał do niego żal o tamtą sytuację z Kamą i z chęcią wywinął by teraz przywódcy jakiś wyjątkowo wredny numer, jednak powstrzymała go przed tym jedna rzecz a mianowicie poczucie, że ma przed sobą „mniejsze zło”- wszystkie te przykre wydarzenia spadły na barki Myra. To na jego głowie ciążyły te wszystkie zmartwienia i dodam jeszcze, że wyprawa na Lwią Ziemię sama się nie zorganizowała- przez cały czas mówił spokojnym głosem, zupełnie jakby panując wokół nerwowa atmosfera, nie była w stanie odcisnąć na nim swojego piętna.
-Mein Boss- przemówił, spoglądając prosto w zielone ślepia przełożonego- obydwoje zdajemy sobie  sprawę, że nie do końca jest tak, jak być powinno, że przed nami jeszcze sporo pracy, jednak...wiem że wszyscy razem jesteśmy w stanie tego dokonać-na zakończenie zdobył się nawet na uśmiech. Był on lekki, prawie niewidoczny, ale za to szczery.
-Dołączam się również do prośby o wysłanie Kami natychmiastowej pomocy, w takich sytuacjach każda chwila jest na wagę złota-
Co prawda stary nadal nie potrafił zwalczyć w sobie lęku przed kudłatą potworą, jednak pamiętał, że to właśnie dzięki jej kuracji powrócił do zdrowia.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2017, 03:18 przez Tib.)
Ema
Konto zawieszone

Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 19

#45
09-07-2017, 03:42
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)

Pogardliwe spojrzenie przepełnione nienawiścią, tak pokrótce można opisać sposób w jaki grzywiasta medyczka przyglądała się tym "księżniczkom i książętom". Małe worki pcheł, nawet szczątki instynktu macierzyńskiego, który obudził się w Em poprzez opiekę nad młodymi Yasumu nie dał rady przekonać brązowej do łaskawszego spojrzenia na maluchy. Nie cierpiała ich ojca, matki tym bardziej nienawidziła, cześć jej umysłu pałała rządzą mordu w ramach zemsty za wszytko co ją do tej pory tutaj spotkało, jednak druga cząstka jaźni drżała ze strachu na samą myśl o konsekwencjach. W rezultacie Em siedziała z nieokreślonym krzywym wyrazem pyska, uderzając energicznie ogonem o ziemię by w ten sposób dać upust swej złości, choć trzeba powiedzieć że wiadomość o śmierci Shirikiego dość ją ucieszyła. Lecz wtedy przyszły następne wieści, które zdruzgotały i tak już podłamaną psychicznie lwicę. Kami... nie żyje? Nie... Nie, nie, NIE, KURWA NIE! Dlaczego!? Jedyna osoba w tej pierdolonej grupie, jaką zielonooka w miarę podziwiała, a nawet, choć nie chciała tego przed sobą otwarcie przyznać, kochała miłością naiwną i dziecięcą, odeszła! Może Em pogrążyła się w swoim szoku, gdyby następne słowa Myra nie przelały czary goryczy. I co on nie zamierzał zrobić absolutnie nic? NIC?! Pewnie się skrycie cieszył z takiego obrotu wydarzeń, gdyż teraz jego cholerna gównażeria, bachory piaskowej siksy miały całkowicie zapewnione dziedziczenie tronu. Medyczka pękła w tym momencie i planowała coś powiedzieć ale rozpętała się stadna burza podziału zdań. Przemilczała cały ten raban, zbierając odpowiednie słowa na to co chciała powiedzieć. Było coś jeszcze ważnego co trzeba wspomnieć, Em nie dała sobie zrobić znamienia. Gdy tylko Perykles spróbował się do niej zbliżyć ta zjeżyła się groźnie i warknęła, a w dodatku kłapnęła wrogo na szympansa. Samiec o imieniu Tib skończył swoją przemowę i chwilowo zapadła cisza. Em postanowiła to wykorzystać.
- A idźcie i pogińcie wszyscy w cholerę. Przecież tyle trupów to za mało, trzeba ich więcej! Spokojnie będzie więcej, gdyż Yasumu umiera przez komplikacje poporodowe. Nie wiem który cholerny parch jest ojcem jej dzieci ale jeżeli tu jest to niech wie, że przejęłam opiekę nad nimi gdyż szara towarzyszka nie jest już do tego zdolna.
Powiedziała co powiedzieć musiała, gdyż gdyby powiedziała co chciała to w stronę Satau i jej dzieci poleciałyby karalne groźby. Miast tego brązowa sarknęła coś jeszcze pod nosem, po czym błyskawicznie ulotniła się ze skały. Musiała to wszystko przetrawić... sama.

//z.t?
[Obrazek: ema_by_deadfisheye_0-davhhm5.png]
Głosik
Nikt nie wie jak się nazywam... Czasem nawet ja zapominam...
Mówcie mi Giza.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości