♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#1
22-09-2017, 16:21
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Stary lew wygrzewał się na jednym z głazów, których pełno było w okolicy Mrocznych Grot. Jednak wbrew pozorom,  nastrój w jakim się znajdował pozostawiał wiele do życzenia. Zemsta. Od jakiegoś czasu wszystkie myśli starego krążyły wokół niej. Jedną z wielu obsesji Tiba, było układanie precyzyjnych planów. W młodości, nauczył się by podejmowane przedsięwzięcia rozdzielać na etapy, które następnie będzie się starannie realizować, krok po kroku. W obecnej chwili stary miał we łbie dość prosty schemat: znaleźć bezpieczny azyl dla swoich towarzyszy a następnie udać się w poszukiwaniu zemsty. Tib zdawał sobie sprawę, że najprawdopodobniej nie skończy się to dla niego dobrze, jednak od śmierci Kamy staremu jakoś odechciało się żyć. Teraz zależało mu tylko by zginać w godny sposób, a jeżeli uda mu się przy tym zabrać ze sobą paru wrednych drani, no cóż, nasz świat na tym skorzysta. Jednak przedtem stary musiał zrobić jeszcze jedną rzecz, a mianowicie przekazać komuś to, czego został nauczony w młodości. Na początku miał to być Kama, jednak los chciał, że to Arvo miał zostać tak zwanym wybrańcem. Zdaniem Tiba, młodzik miał ku temu predyspozycje. Przede wszystkim miał otwarty umysł, nie spaczony podniosłymi tekstami o honorze i innych bzdurach, które na polu walki siały ogromne spustoszenie wśród swoich wyznawców.
Stary przeciągnął się leniwie, po czym ogarnął wzrokiem rozciągający się przed nim niewielki placyk. Wszystko gotowe teraz pozostaje tylko czekać na pojawienie się Arvo.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#2
26-09-2017, 17:57
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Tene nie patrzyła przychylnie na jego oddalanie się, jakiekolwiek. Nawet jeżeli chodziło o zwykły spacer po okolicy. A on nie znosił czyjegoś ciągłego towarzystwa, tęsknił za samotnością, gdzie nikt go niepokoił ani żadnymi pytaniami, ani żadnych prośbami, ani żadnymi rozkazami. Lwy są zwierzętami stadnymi, owszem. Więc cieszyła go myśl, że ma do kogo wrócić, że mimo wszystko ma swych towarzyszy, ma matkę, ma Tiba. Ale jego samotnicza dusza odzywała się w nim raz po raz, każąc wyrywać sobie choćby najmniejszą chwilę spokoju. Ostatnimi czasy potrafił nawet wspinać się na trudno dostępne półki skalne, by nie denerwować Tene, a uzyskać izolację od innych, mimo, że zręczność nigdy nie była jego dobrą stroną, i zwyczajnie było to dla niego trudne. Nieraz upadał, obijając się o ostre, kamienne kanty. Przynajmniej nie brakowało mu siły do wspinaczki. 
Szedł na umówione spotkanie z Tibem - ale bądźmy szczerzy, teraz całe swoje dnie spędzał z Tibem i Tene, więc takie spotkania nie były niczym nadzwyczajnym - właśnie po takiej dłuższej chwili spędzonej z samym sobą. Miał więc nawet niezły humor, wydawał się być wypoczętym. Jego dwukolorowe oczy bystro obserwowały otoczenie, które stało się już mu znajome. Wtedy do łba wpadł mu pomysł, który dla innych samczyków w jego wieku wydawałby się być wspaniałym żartem, igraszką, lecz on nie na to zważał. Pamiętając nauki matki, ugiął łapy i zaczął stąpać tak cicho, jak tylko mógł. Już za kolejnym głazem powinien ujrzeć starego - i jest! brązowa grzywa, jaśniejsze, płowe futro, Tib był zwrócony do niego tyłem. Cień uśmiechu ukazał się na pysku młodzika. Jednocześnie wpatrywał się w drogę przed sobą, zważając na każdą przeszkodę i nierówność terenu, ale też obserwował uważnie starszego lwa, niczym ofiarę polowania. Stąpał powoli, lecz miękko i tak cicho, jak tylko potrafił. Był ciekaw, jak daleko uda mu się podejść Tiba, i jego uśmiech stawał się szerszy z każdym krokiem. A co, gdyby dotarł aż do samego lwa, na odległość skoku czy wyciągnięcia łapy? Z pewnością nie pastwiłby się nad samcem, po cóż go straszyć nagłym krzykiem czy brutalnym atakiem znienacka. Arvo wystarczyłoby klepnięcie go łapą, z szerokim uśmiechem i cichym bu!.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#3
28-09-2017, 00:54
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Niczego nieświadomy Tib siedział sobie na głazie, z zachwytem przyglądając się, odkrytemu przed kilkoma dniami, placykowi. W prawdzie stary uważał siebie za osobnika całkowicie znieczulonego na wszelkiego rodzaju piękno, jednak ten widok w pewnym senie go poruszał. Może to dlatego, że przypominał mu o dawnych czasach, kiedy to w podobnych miejscach doskonalił się w sztuce zabijania? Stary wydał siebie nostalgiczne westchnienie i w tym momencie jego uszy zarejestrowały nowy dźwięk. Ktoś się skradał i był już wystarczająco blisko by szary poczuł wstyd na myśl, że niemal dał się zaskoczyć dzieciakowi. Jednak Arvo był jeszcze na tyle daleko by Tib mógł opracować własny plan. Zamiast od razu zwrócić się w jego stronę, stary postanowił udawać że obecność młodzika umknęła jego uwadze.
W sumie to będzie dobry materiał na pierwszą lekcję- pomyślał uśmiechając się pod nosem, a kiedy Arvo znajdował się tuż za nim i zapewne już szykował się do nastraszenia starego, Tib gwałtownie obrócił swój łeb w jego stronę.
-Das bu!- 
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#4
01-10-2017, 00:17
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Cichy warkot mimowolnie wydobył się z jego piersi, gdy nagle postawione na sztorc uszy zareagowały na okrzyk Tiba, gdy stary tak raptownie obrócił się w jego stronę. Młody zupełnie instynktownie podskoczył, a wyciągnięta już wcześniej przednia łapa teraz uderzyła lekko dorosłego samca w nos. Arvo nawet nie zdążył pomyśleć, a już był w odległości kilku kroków od dorosłego lwa. Refleks to on miał nawet niezły, choć stał teraz chwiejnie na łapach, usilnie próbując utrzymać równowagę i zrozumieć, co też właściwie się wydarzyło. 
Minęła chwila, nim jego oddech się uspokoił, serce przestało bić tak szaleńczo, i wreszcie myśli w jego głowie nabrały sensu. Spojrzał z zaskoczeniem na Tiba, lecz kąciki jego ust wykrzywiły się ku górze, i złotosierstny lewek... Zaśmiał się. Niezbyt głośno, ale jednak, zupełnie szczery śmiech wydobył się z jego pyska. Jak rzadko mu się to zdarzało?
- Po to mnie zaprosiłeś na spotkanie tutaj? - zapytał całkiem rozbawionym tonem.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#5
04-10-2017, 23:54
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib był niezmiernie rozbawiony reakcją Arvo. Fakt, minęło sporo czasu odkąd ostani raz straszył Hakiego. W sumie poziom radochy był podobny z tą różnicą, że Arvo był trochę młodszy no i przynajmniej próbował manewrów i nie rzucał się na ziemię z przeraźliwym krzykiem... No nic, takie zachowanie było dla starego dobrym znakiem, nadzieją, że Arvo okaże się godnym uczniem. Kiedy Tib zorientował się, że młodzik wcale nie ma mu za złe jego sztuczki, wspomógł wysiłki samczyka, swoim donośnym serdecznym śmiechem.
-Między innymi po to- odparł z trudem panując nad pełnym rozbawienia głosem. Kiedy w końcu karuzela śmiechu zatrzymała się, Tib mógł w końcu zabrać się za nauczanie.
- Cóż młody,  zuerst, chciałbym Cię pochwalić za niezły refleks i nawet przyzwoite skradanie się, ba prawdę mówiąc, jest mi trochę wstyd że zorientowałem tak późno...- rzekł a w jego głosie pobrzmiewało uznanie -...jedoch , wystarczyło mi czasu by zastosować wobec Ciebie jednen z najskuteczniejszych a zarazem najprostszych forteli: "Jeśli chcesz złapać, wpierw popuść"- wyjaśnił po czym zaczął zastanawiać się jak najlepiej podejść do tematu.
-Mogłem spróbować nastraszyć Cię wcześniej, jednak wiedziałem, że efekt będzie najlepszy jeżeli pozwolę Ci się do mnie zbliżyć- na pysku starego błysnął złośliwy uśmieszek- udawałem nieświadomego byś ty mógł poczuć się pewnie, a kiedy byłeś już wystarczająco blisko...cóż, sami wiemy jak było- dodał, śląc młodzikowi szeroki uśmiech.
-Na wojnie działa to w podobny sposób, jednak...- Tib urwał nagle, bo dotarło do niego, że rzucją się na głęboką wodę bez omówienia podstaw.
-Zanim przejdziemy dalej,  powiedz mi bitte czym dla Ciebie jest walka. Po co walczymy? Jaki jest jej cel? I czy twoim zdaniem jest sens bawić się w honorowe zagrywki?
Żeby skutecznie nauczać Tib musiał poznać sposób myślenia młodzika, wejść mu do głowy. Dopiero wtedy będzie w stanie zabrać się za naukę jak należy.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#6
08-10-2017, 14:47
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Na pochwałę odpowiedział Tibowi szczerym uśmiechem, a jego uszy uniosły się nieco. Nigdy nie potrafił odpowiednio reagować na komplementy, choć każde miłe słowo cieszyło go równie mocno. Wysłuchał też do końca wypowiedzi starego, choć ona również w pewien sposób nieco go rozbawiła - nie miał pojęcia, że nawet przy takich wybrykach można stosować skomplikowaną strategię wojenną. Choć brzmiała ona całkiem ciekawie. 
A zaraz po tym nastąpiły pytania, przez które Arvo w milczeniu spoglądał na Tiba dwukolorowymi ślepiami. Zaraz, on tak poważnie pyta? Walka, wojna, honorowe zagrywki? Złotosierstny wiedział, że wiedział, że samce powinny być wojownikami, podczas gdy to lwice parały się polowaniem, ale według jego rozumowania to ta druga umiejętność była o wiele bardziej przydatna. Sam pomysł wojny zaś niespecjalnie mu się podobał. Zwłaszcza odkąd usłyszał, że Królestwo podbiło Lwią Ziemię. Lecz chyba nie mógł milczeć na wieki.
- Nie wiem, po co walczymy - burknął - Każdy walczy o co chce, ale to nie znaczy, że jest to dobre wyjście. Ja tam nie mam zamiar z nikim walczyć. - Na potwierdzenie własnych słów, usiadł na ziemi, przyjmując wybitnie niebojową postawę. Poruszył nosem, wykrzywił wargi. - Chyba że ktoś zaatakuje mnie pierwszy. Albo kogoś mi bliskiego.
A takie osoby mógłby spokojnie policzyć na poduszeczkach jednej łapy. Połowa z nich i tak już nie żyła, bądź nie widział ich od dłuższego czasu.  
- W walce nie ma nic honorowego - dodał jeszcze na sam koniec, po czym zacisnął usta.
Podejrzewał, że jego odpowiedzi zapewne nawet nie stały blisko tych, których oczekiwał Tib - ani chociażby tych, których się spodziewał. Dlatego mówił to z dużą niechęcią, ale jednak mówił. Akurat niechęć do walki była w nim dość silnie zakorzeniona, nawet jeżeli opowieści ojca o potyczkach z nosorożcem robiły na nim ogromne wrażenie w dzieciństwie. Mimo wszystko uważał, że wszystko da się rozwiązać słowami, a jeżeli tak nie jest - po cóż trudzić się jeszcze rozwiązywaniem takich kłopotów?
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#7
17-10-2017, 00:39
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Stary wysłuchał odpowiedzi młodzika i był nią nieco... zaskoczony. Dzieciaki w wieku Arvo zazwyczaj nie mogły się doczekać swojej pierwszej walki, marzyły o zostaniu wielkimi wojownikami, bohaterami. Tym razem było inaczej, zupełnie jak w przypadku Hakiego. Oczywiście Tib nie zamierzał bez powodu bić młodego po pysku, jednak to skojarzenie, na moment zburzyło jego wewnętrzyny stan równowagi. Ostatnimi czasy stary rozmyślał dużo o Kamie, ale przyłapywał się na momentach gdy jego myśli uciekały w stronę pierdołowatego syna. Ciekawe co tam u niego słychać? Oczywiście o ile do tego momentu nie dał się w jakiś głupi sposób zabić. Dobra najwyższy czas wrócić na ziemię, przecież to nie rozmyślania o tej zielonookiej ofierze losu mają być tematem spotkania z Arvo.
-O co walczymy...- stary przyczepił się do pierszej kwestii -...w swoim życiu widziałem już wiele dobrych osób, które walczyły w złej sprawie i całe rzesze złoczyńców, którzy byli przekonani że przyświecają im szlechetne idee. Du bist richtig, junge, każdy walczy o to w co wierzy- rzekł posyłając Arvo delikatny uśmiech uzania po czy zamilkł by wysłuchać go do końca. Zdaniem Tiba, podejście Arvo było nieco zbyt pacyfistczne jednak dawało mu duże szanse, że nie da się zabić w jakiejś bezsensownej bijatyce.
-Honorem zwykli zasłaniać się najwęksi dranie i...idioci – rzekł przywołując w pamięci treść swojego szkolenia- w walce liczy się przede wszystkim skuteczność, a żaden szanujący życie swoich podwałdnych dowódca nie będzie sobie zawracać głowy takimi głupotami jak...- urawał bo w porę zdał sobie sprawę że zaczyna się nakręcać. Stary wykonał kilka głębszych wdechów i wydechów, po czym z serdecznym uśmiechem na pysku zwrócił się w stronę swojego ucznia.
-Dobra, po kolei. Żeby być profesjonalistą w jakiejś dziedzinie, wpierw trzeba myśleć jak profesjonalista, dlatego od dzisiaj walka ma być dla Ciebie czymś w rodzaju narzędzia. Jedną z wielu dostępnych metod, którą będziesz mógł się posłużyć w celu uporania się z napotkanymi niedogodnościami. Jak uważasz, warto od razu uciekać się do przemocy fizycznej, czy raczej powinna być ona ostatecznością?-
Stary wiedział już jakie poglądy na sprawę ma Arvo, dlatego postanowił nieco rozbudować swoje pytanie.
-Bitte, uzasadnij mi swoją odpowiedź- dodał, jedncześnie szczerząc się w delikatnym uśmiechu.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#8
28-10-2017, 13:50
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Choć nadal miał skrzywiony wyraz pyska, nieco butne spojrzenie i biła od niego wyraźna niechęć do tematu rozmowy, nie oznaczało to, że nie chciał słuchać Tiba, wręcz przeciwnie. Dobro, zło, wartości, które wyraźnie próbowała mu rozgraniczyć matka, odkąd tylko był w stanie zrozumieć co do niego mówiła. Jednak Arvo był bystrym obserwatorem, a jego tułaczka z jednego kawałka krainy na drugi, gdy przymusowo był wrzucany w całkowicie odmienne środowiska otworzyły mu oczy całkiem szeroko. To, co dla niego było czymś okrutnym i straszliwym, dla innych było tylko kolejnym przystankiem w drodze ku potędze, czynem chwalebnym i odważnym. Oczywiście nie znaczyło to, że zaczął uważać swoje racje za błędne, lecz zrozumiał dobrze, że inni również takowe posiadają i trzymają się ich równie mocno.
Poruszył delikatnie uszami, przysłuchując się staremu. To, co mówił, wydawało się być sensowne, lecz Arvo zastanawiało także, skąd Tib tak wiele wie o walce. Pamiętał, że miał całkiem wysoką rangę w Królestwie, ale przecież nie był tak długo w stadzie. Chyba całe to stado nie istniało zbyt długo, zatem to musiało być coś, czego brązowogrzywy nauczył się jakiś czas temu, w czasach młodości. 
Rozwarł delikatnie pysk, spoglądając na niego w zdumieniu. Miał uważać walkę za narzędzie? Tak... Po prostu? Szybko zamknął usta, by skrzywić się jeszcze bardziej. Nie był przekonany, czy właśnie w ten sposób powinno się podchodzić do walki, w końcu tak łatwo było w niej zginąć. Lub zabić kogoś innego, a sam złotosierstny nie wiedział, co gorsze. 
Westchnął cicho. Chyba się od tego nie wymiga, a cóż, mimo swej niechęci, nie mógł nie przyznać, że lepiej nie lubić czegoś, co się dobrze zna, niż z pogardą traktować sztukę wojenną i szybko z tego powodu zginąć. 
- Ostatecznością - odpowiedział szybko i z przekonaniem - Przede wszystkim dlatego, że gdy już przejdzie się do walki, o wiele trudniej jest powrócić do rozmów i pertraktacji. I o wiele łatwiej jest przecenić swoje siły, czegoś nie przewidzieć i szybko zginąć, przy rozmowie to ryzyko jest mniejsze - powiedział z gorzkim uśmiechem. 
- Rozwiązując konflikty słownie obie strony mogą uzyskać jakieś korzyści, gdy już dochodzi do walki, jedna strona zyskuje wszystko, ale druga wszystko traci.
Na przykład życie. Arvo był tego doskonale świadom, tak samo jak i tego, że nie każdy był skłonny do rozmów. Niektórzy chyba po prostu lubili szafować swoim i cudzym żywotem, jakby nie było nic warte. Wysunął pazury jednej łapy i zaczął drapać ziemię, kątem oka spoglądając na bruzdy w glebie. Zacisnął zęby.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#9
04-11-2017, 17:15
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib nie mógł nie dostrzec, że młodzika coś gryzie. Westchnienia, krzywienie pyszczka. O ile dobrze pamiętał, to nawet Haki miał do tibowych nauk lepsze podejście. Stary doszedł do wniosku, że konieczne będzie odejście od tematu lekcji, przynajmniej na chwilę, jednak nim to miało nastąpić, wysłuchał odpowiedzi młodzika.
-Ostateczności...-powtórzył na głos, po czym posłał młodzikowi szeroki uśmiech- sehr gut.
-Walki należy unikać, niestety są w życiu momenty kiedy staje się ona jedynym wyjściem- rzekł a w jego głosie dało się słyszeć zadumę.
-Oprócz tak zwanych "cywilizowanych" lwów, z którymi można dojść do porozumienia normalnymi metodami, są jeszcze Unterlöwen. Są to zdziczałe i prymitywne osobniki dla których walka jest jedynym sposobem na pokazanie swojej wartości i udowodnienia swoich racji. To pewnie dlatego, że są zbyt głupi na normalną rozmowę- dodał żartem, jednak nim zdążył otworzyć swój pysk by zalać młodzika, kolejną porcją pytań, spostrzegł, że jego uczeń utracił chwilowo zainteresowanie przedmiotem. No nic, chyba czas na szczerą rozmowę.
Stary delikatnie pochylił swój łeb, tak by jego oczy znajdowały się na tej samej wysokości co dwukolorowe ślepia młodzika. Westchnął cicho, po czym przemówił łagodnym głosem.
-Tego że Tene nie jest Twoją biologiczną matką, można się domyślić...- Tib powrócił pamięcią do sytuacji w grocie, gdzie niekontrolowane reakcje lwicy zdradziły mu całą prawdę-... nic to nie zmienia w naszej obecnej sytuacji, a nawet nieco upraszcza sprawę. Kama też był pozbawionym opieki lwiątkiem...- pomyślał na głos, po czym na moment odwrócił wzrok. Prawą łapą szybko strącił łzę, która błysnęła w oku, po czy na powrót wbił w młodzika swoje spojrzenie. Jego niechęć do walki i Królestwa, zamknięcie w sobie, chwilowa poprawa humoru na wieść o możliwości spotkania lwioziemców, to wszystko dawało Tibowi logiczne podstawy do stwierdzenia, skąd tak naprawdę pochodzi Arvo. Tene zdradziła się w jaskini, że nie widzą się jej odwiedziny u lwioziemców, co tylko utwierdzało Tiba, że w tej kwestii musi mieć rację.
-Jesteś lwioziemcem, prawda?- rzekł najłagodniej jak potrafił a w jego głosie dało się słyszeć współczucie-...pewnie Tene przygarnęła Cię po tym jak królewscy najechali Lwią Ziemię...-pomyślał na głos. Taki przebieg wydarzeń wydawał mu się całkiem wiarygodny.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#10
11-11-2017, 00:41
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Unterlöwen. Bezgłośnie wymówił twarde, obce słowo, sprawdzając, jak się uleży w jego pysku. I mlasnął cicho. Spędził z Tibem już wystarczająco dużo czasu, by rozumieć większość tych jego wstawek - głównie z kontekstu, zapewne gdyby brązowogrzywy spróbował mówić całymi zdaniami, byłoby mu trudniej. Podlwy.
Przypomniał mu się tamten lew - ciemniejsza sierść, brązowa grzywa, i zimne, niebieskie ślepia, tak bardzo chłodne i przejęte szaleństwem, gdy gonił ile sił w łapach Tene. Czy to był właśnie ten rodzaj lwa? Zbyt głupi, by z nim rozmawiać? Nie, to chyba nie była głupota, choć oczywiście mogło tak być. Lecz można być głupim i pokojowym, to raczej... Arogancja. Kompletny brak szacunku do innych?
Zaskoczył go tibowy pysk nagle pojawiający się w polu jego widzenia, nie tego się spodziewał. Lecz nie odwrócił swego spojrzenia od oczu starszego lwa, wpatrując się w ich ciepły brąz - tak ciepły, jak jego lewego oka; niosący obietnicę lepszych dni. Bo przecież nie rozlewu krwi?
"Tego że Tene nie jest twoją biologiczną matką, można się domyślić"
Serce młodzika zapomniało o jednym uderzeniu i aż zachłysnął się swoim oddechem. Naprawdę jest to aż tak oczywiste? Przecież robili wszystko, by to ukryć! Przecież... Tene naprawdę była dla niego jak matka. Choć Tib pośpieszył z kolejnymi słowami, próbując załagodzić te potrzebne, Arvo i tak cofnął się o pół kroku w niepokoju. Przeszył go dreszcz. Co, jeżeli w Królestwie inni domyśliliby się równie szybko?
Lecz gdy Tib powiedział o Lwiej Ziemi, młodzik zupełnie zesztywniał. Na drętwiejących łapach cofnął się jeszcze bardziej, czując, jak zasycha mu w pysku, a sierść sroży się na ciele. Czy to brązowogrzywy był tak przenikliwy, czy też oni byli tak nieostrożni? Lecz nie, to, co mówił dalej, to już nieprawda. Złotosierstny poruszył ogonem, nie dając po sobie poznać, że poczuł delikatną ulgę. I tak nie potrafiła się ona przebić przez ogromny lęk i natłok myśli powodowanych odkryciem starszego lwa. I nic nie pomógł łagodny, pełen współczucia ton - Arvo zupełnie nie mógł znaleźć żadnych słów, nie miał pojęcia, co zrobić. Przez chwilę milczał, patrząc na starego szeroko rozszerzonymi ślepiami.
-... Nie wiem, ile mogę ci powiedzieć - odezwał się w końcu, przytłumionym głosem.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#11
18-11-2017, 21:46
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Po fakcie Tib trochę pożałował swoich słów, w końcu przedstawił młodzikowi fragment zbrodniczej ideologii, doktryny, której w młodości sam został poddany i która z czasem stała się częścią jego osobowości. Stary wiele razy próbował całkowicie odciąć się od swojej przeszłości, jednak niektóre jej skrawki zdawały się przylgnąć do niego na dobre.  Może to dlatego że w głębi serca dalej się z tym zgadzał? W końcu, gdyby pozbyć się z tego świata wszelkiej maści degeneratów, to czy nie byłby on lepszym miejscem? Chociaż z drugiej strony, czy mordując wszystkich których uznamy za niegodnych życia, to  zgodnie z zasadą: przemoc rodzi przemoc, nie narobimy jeszcze większego bajzlu? Cholerne dylematy moralne.
Wracając zaś do rzeczywistości, wyraz jaki odmalował się na obliczu Arvo utwierdził starego w jego przekonaniach. Fakt, że Tib nie wyłapał momentu  w którym jego rozmówca odczuł delikatną ulgę, jednak i tak miał już dostateczny obraz sytuacji. Cóż, wymagało to wprowadzenia do tibowego planu kilku nowych zmiennych, jednak ostateczny cel pozostawał dalej taki sam: nie dać się zabić. Tib chciał instynktownie przerwać ciszę jaka zapanowała po jego słowach, za pomocą jakiegoś nieprzyzwoitego żartu, jednak ostatecznie postanowił się powstrzymać. Cierpliwie wyczekał momentu aż młodzik zdecyduje  przemówić, a jego słowa przyjąć, z wyrazem zrozumienia na pysku.
-Tylko tyle ile uznasz za słuszne Junge- rzekł łagodnie.
-Ponieważ, jesteśmy teraz jednym zespołem i powinniśmy jako tako sobie ufać, to umówmy się,  że możesz mnie o cos zapytać, und Ich odpowiem Ci zgodnie z prawdą- kończąc zdanie odniósł dziwne wrażenie, że bardzo szybko pożałuje swojej propozycji. No nic, słowo się rzekło.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#12
03-12-2017, 02:30
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Tylko tyle, ile uzna za słuszne? Znów przebiegł go dreszcz, od samego, szarego koniuszka ogona, przez kręgosłup aż do karku, gdzie nieco jaśniejsze, acz równie szare zaczątki grzywy stanęły na baczność. Czuł mocno bicie swego serca, niemal słyszał własny puls, a oddychało mu się zadziwiająco źle, jakby jakiś zły duch usiadł mu na piersi. albo żył w Krakowie On w tej chwili o wiele większą ochotę miał zwyczajnie odwrócić się na pięcie i zwiać tak szybko, by brązowogrzywy nie zdołał zadać już żadnego pytania, nie dojść do żadnej konkluzji, lecz to by chyba nie wyszło. Zatem przełknął nerwowo ślinę, intensywnie myśląc. Nie mógł pozostawić bez słowa tego, co wcześniej powiedział Tib - przecież i tak już był przekonany, że ma rację, i w większości tak było. Arvo jednak musiał chronić tę resztkę tajemnic, tę resztkę swojego dawnego życia, którą wciąż nosił w sercu, choć wolał zapomnieć. 
- Byłem Lwioziemcem - odezwał się z wolna, niezwykle ostrożnym, przy tym nieco drżącym głosem - Wraz z całą moją rodziną, tam się urodziłem i z początku wychowywałem, choć nieco bardziej na uboczu stada. I tak, Tene mnie przygarnęła, nie jest moją biologiczną matką. 
Głębszy wdech, taki aż do granic pojemności płuc. I powolny wydech, by wyrzucić z siebie również napięcie, choć nie podziałało tak bardzo, jakby chciał. Zaufanie. Czy on chciał cokolwiek wiedzieć od Tiba? Wbił w niego dwukolorowe spojrzenie, ważąc w duchu za i przeciw, ciekawość i obawę. I w końcu, znów zaczerpnął głęboko powietrze, by wypowiedzieć to jedno pytanie, które tak mu leżało na sercu.
- Czy nie możemy po prostu zapomnieć o przeszłości i spróbować żyć od nowa?
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#13
09-12-2017, 20:28
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Stary lew aż nazbyt dobrze wiedział, że nieraz ciężko jest zmierzyć się ze swoją przeszłością, dlatego też nie zamierzał ponaglać Arvo. Ze stoickim spokojem, bez najmniejszego wyrazu znudzenia na pysku obserwował jak młodzik w milczeniu rozważa to co chce mu powiedzieć. Ewentualnie obmyśla teraz sposób na wymiganie się od udzielenia odpowiedzi, jednak Tib żywił nadzieję, że jego uczeń nie postanowi mu teraz zwiać.
Stary wysłuchał jego historii w pełnym skupieniu i o dziwno nie różniła się ona mocno od tego co sam zdołał wydedukować. Brązowogrzywy nie wykluczał że młodzik zataił przed nim kilka osobistych informacji, jednak miał już to, co w tym momencie było dla niego najważniejsze.
Im Arvo dłużej zastanawiał się nad potencjalny pytaniem, Tib zdał sobie sprawę, ze sam zaczął się trochę denerwować. Bał się, że ten zapyta go o coś, co bezpośrednio dotyczyło jego niechlubnej kariery w szwadronie śmierci. Do tej pory nie opowiadał o tym nikomu, nikt z jego bliskich nie wiedział, czego w młodości dopuszczał się jako Tibirius, do czego był tak naprawdę zdolny.  
Dlatego kiedy młodzik zasugerował by zapomnieć o przeszłości, stary odetchnął z ulgą.
-Pewnie masz rację Junge, - odparł uśmiechając się przy tym szeroko- nie ma co rozdrapywać starych ran.
-W takim razie powróćmy do naszej lekcji...-
przemówił dźwigając swoje potężne cielsko z ziemi- ...skoro ustaliliśmy już, że bezmyślne atakowanie innych jest cechą idiotów, a idiotów na świecie nie brakuje, to dobrze by wiedzieć jak przed takimi się bronić- kończąc wypowiedź, stary lew przyjął postawę obronną.
- Pierwszym a zarazem bardzo ważnym elementem walki jest odpowiednie ustawienie naszego ciała. Łapy muszą być ułożone w taki sposób by zapewniać jak najlepszą przyczepność do podłoża i delikatnie ugięte, by umożliwić wykonanie szybkiego uniku- w trakcie tłumaczenia, stary demonstrował Arvo, właściwą postawę.
-Twoja kolej Junge- rzucił spoglądając na młodzika.
Arvo
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Zaklinacz Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:134 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 62
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 21

#14
10-12-2017, 14:26
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | lineart - TheSiubhan, kolory - Salvathi

Tib już nie skomentował w żaden sposób jego słów, a chyba właśnie jakiegoś komentarza młodzik oczekiwał w napięciu. A jednak, do niczego takiego nie doszło. Może trochę go to zdziwiło, może pozostawiło z dziwnym uczuciem... braku? Lecz w gruncie rzeczy też ucieszyło, bo naprawdę, jedyne o czym teraz marzył, to pozostawienie przeszłości w ciemnych zakamarkach pamięci. Nie chciał o tym rozmawiać. Może kiedyś... Z odpowiednią osobą? Gdy już sam poukłada pewne rzeczy w sercu i głowie, gdy już będzie w stanie z kimś się tym podzielić i zwierzyć. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek pozna odpowiednią osobę. Albo zrozumie, że już kogoś takiego zna. 
Ale prawdziwie odetchnął z ulgą, gdy stary zgodził się na zakończenie tej rozmowy o starych dziejach. Zresztą, złotosierstny zauważył, że z Tiba również opadło napięcie. Najwyraźniej brązowogrzywy także miał jakieś swoje tajemnice i blizny, których nie bardzo chciał pokazywać innym. Zapewne gdyby młodzik o to poprosił, odpowiedziałby. Lecz Arvo chyba nie chciał słuchać o dawnych winach starego, czy też dawnych zawodach i boleściach. Tib wyglądał na względnie pogodzonego z przeszłością, więc chyba do niczego by mu się to nie przysłużyło. 
Potrząsnął łbem, do końca odganiając niewesołe myśli, i nawet zdołał jakoś odwzajemnić uśmiech starego, gdy ten wstał. Wysłuchał go bardzo uważnie, całkowicie skupiając się na jego słowach, nie pozwalając, by myśli o przeszłości znów zajęły jego głowę. Bez słowa powtórzył ruchy dorosłego samca, ustawiając i uginając łapy jak należy. Wysunął na moment pazury i rozkołysał swe ciało, sprawdzając, jak się czuł w takiej pozycji.
- Trochę jak przy polowaniu - skomentował, przypominając sobie lekcje z matką. Wszak polowania szły mu całkiem nieźle, i bardzo pilnie uczył się tej koniecznej do przeżycia umiejętności.
[Obrazek: arvo_pod_by_fileera-dbegn1b.png]
Tib
Samotnik
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016

STATYSTYKI Życie: 73
Siła: 91
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 14

#15
16-12-2017, 01:00
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus

Tib z wyraźnym zadowoleniem obserwował jak młodzik przyjmuje postawę obronną. Cóż,  tu i ówdzie dało się dostrzec „drobne” niedociągnięcia, ale jak na kogoś kto nie miał okazji uczestniczyć w regularnym starciu, szło mu całkiem nieźle.
-Z tą niewielką różnicą, że tutaj aż do momentu rozstrzygnięcia nigdy  nie wiadomo kto jest ofiarą-  rzekł wywołując na pysku delikatny uśmieszek, po czym skupił się na analizowaniu postawy młodzika.
-Musisz nieco bardziej ugiąć przednie kończyny… a prawą łapę delikatnie przesunąć w tą stronę- kończąc wypowiedź stary zbliżył się do Arvo, a następnie delikatnym ruchem, przesunął wspomnianą wcześniej łapę.
-Teraz jest gut- rzekł, posyłając młodzikowi szeroki uśmiech, po czym wrócił na swoją wcześniejszą pozycję.
-Pojedynek dobrze jest zacząć w jakiś  przyzwoity sposób- rzekł po czym wykonał krótki ukłon w stronę Arvo-  oczywiście nie jest to wymagane a w starciu w którym biorą udział więcej niż dwa osobniki jest wręcz głupotą , jednak warto pokazać  temu draniowi po drugiej stronie, że jest się od niego lepszym- jednak w  jaki sposób miało to świadczyć o wyższości jednej strony nad drugą, Tib najzwyczajniej w świecie zapomniał. Jak widać starość nie oszczędzała jego pamięci.
-Kolejnym elementem walki jest tak zwany Kriegstanz, pozwala on ocenić siły oponenta i zidentyfikować jego słabe punkty- przemówił, po czym szybkim krokiem zaczął okrążać młodzika- podczas wykonywania manewru trzeba uważnie obserwować ruch przeciwnika i zachować bezpieczną odległość- pouczył  Arvo , po czym zakończył okrążenie i ustawił się w pozycji wyjściowej.
-Dobra Junge, Twoja kolej. Spróbuj powtórzyć ten manewr- rzekł z szerokim uśmiechem na pysku, jednak we łbie układał już niecny plan, jak nieco uatrakcyjnic to ćwiczenie. Oby tylko młodzik nie miał zbyt kruchych kości albo innego niepożądanego cholerstwa.
-Postaraj się wykonać kilka okrążeń- dodał, i w celu zamaskowania swoich prawdziwych intencji, utrzymywał na pysku swój poprzedni wyraz.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości