♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#1
01-11-2017, 00:18
Prawa autorskie: Ja

Księżyc świecił w pełni, a Azimowi mijała już kolejna godzina znajdywania wygodnej pozycji, nie wiedzieć czemu nie mógł zasnąć. Wreszcie się poddał i po prostu zszedł cicho na dół, nie chcąc budzić pozostałych członków stada. Zdarzyło mu się sturlać kilka kamieni, krzywił się, oglądając do tyłu czy nikogo nie pobudził. 
Spacerował podziwiając Księżyc w zadumie, rozmawiał z nim trochę w myślach, jak z przyjacielem, a jednocześnie opiekunem, nie przeszkadzał mu brak odpowiedzi. Czuł się trochę tak jakby tej nocy spacerował właśnie z Jasnym Panem, może to zmęczenie? A może coś w tym było? Dla Azima nie wydawało się to niczym dziwnym Księżyc znał niemal od zawsze, czy raczej Księżyc znał jego od zawsze, w końcu to Księżyc był tutaj już przed nim i wieloma innymi zwierzętami.
Czerwonooki nie wytrwał jednak do końca, zrobił jeszcze kilka kroków na Księżycowej Polanie wzdłuż granicy z wolnymi ziemiami i po prostu położył się na chwilkę, a wiadomo jak to się mogło skończyć - usnął. 
Przyśnił mu się Simba, poznał go od razu, bo był taki sam jak go sobie wyobrażał. Ktokolwiek przechodził teraz w pobliżu mógł usłyszeć mamrotanie Azima przez sen i jak dobrze się wsłuchał w sens bełkotliwych słów to mógł zrozumieć coś takiego: "Simba?... Simba! Jaaa... Nareszcie cię poznałem!..."
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

#2
08-11-2017, 20:07
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Minęło trochę czasu odkąd Firrael dołączył do stada. Gościnny udział w uroczystości pozwolił mu nieco przywyknąć do tłumów, ale wtedy nie był w centrum zainteresowania. Teraz, gdy rozeszła się wieść o nowym członku, w dodatku partnerze kapłanki i przyszłym ojcu jej młodych, wielu chciało go powitać i poznać. Niekoniecznie z jego wzajemnością. Rudzielec starał się jak najwięcej czasu spędzać z Samiyą, ale usuwał się na bok, gdy załatwiała swoje obowiązki pośród ludu. Zarówno jako kapłanka jak i medyczka. Firrael był pełen podziwu, że tak łatwo jej to przychodziło. Już wkrótce będzie miała kolejną odpowiedzialną rolę, a nie wydawała się tym przejmować. Z kolei ślepiec co chwilę znajdował sobie kolejne zmartwienia, z których większość zachowywał wyłącznie dla siebie.
Tej nocy obawy związane z nieodległą wizją ojcostwa nie dawały mu zasnąć. W końcu zrezygnował z prób zmuszenia się do spania. Dyskretnie opuścił norę, nie budząc nawet Jicho. W nocy i tak nie była zbyt przydatna. Firrael postanowił przejść się po terenach stada. Wciąż słabo je znał. Wyłapywał zapachy z powietrza, które zdradzały mu, jakie miejsca są najbardziej popularne, a gdzie rzadko ktokolwiek przebywa. W końcu trafił na ścieżkę wydeptaną przez strażników. Dla niego woń po obu jej stronach była odczuwalnie różna. Można było wywnioskować, że to granice ich terytorium.
Nie pomyślał, że o tej porze kogoś spotka. A jeśli nawet, to sądził, że wykryje go z daleka. Jednak cichy głos go zaskoczył. Zjeżył się lekko, wyczuwając odór lwa.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś... - odparł, jakoś nie zauważając, że jego rozmówca śpi. A może “Simba” to jego nowa ksywka, o której nikt go nie poinformował? W końcu tutaj nadawali sobie jakieś dziwne imiona, które w ich języku symbolizowały różne zwierzęta. Gdyby Firrael wiedział, co znaczy “Simba”, z pewnością nie byłby zachwycony taką perspektywą.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#3
14-11-2017, 00:17
Prawa autorskie: Ja

W swoim marzeniu sennym, widział Simbe siedzącego dumnie na Lwiej Skale w wersji miniaturowej, bo przyśniła mu się o wiele mniejsza niż w rzeczywistości, a dokładniej miała wysokość samczyka, choć teraz po prostu nie widział różnicy, ale coś zaczęło się dziać nie tak... Do uszu Azima dotarł czyiś głos z zewnątrz, który zdołał prawie go wybudzić z całkiem udanego snu. Lecz sen trwał dalej, a samczyk uznał ten głos za wspominanego wcześniej Simbe i nieźle się zdziwił.
- Co?... - mruknął, w rzeczywistości nie bardzo się ruszając - leżał na brzuchu, z opartym łbem o ziemie i z rozłożonymi wygodnie łapami, jedynie drgnęły mu nieznacznie koniuszki palców. Natomiast w śnie już stał na równych łapach z otwartym pyszczkiem w zaszokowaniu, a całe jego zafascynowanie zniknęło w ułamku sekundy, zastąpione niedowierzaniem.
- Jak to... Nie jesteś Simbą? - zapytał odrobinę nie wyraźnie, zupełnie zdezorientowany nagłym zwrotem akcji, niemożliwym wręcz, przechylił łebek, co zrobił także i w rzeczywistości, chociaż o wiele mniej efektownie i raczej mozolnie, jak to śpiący lew.
- Przecież to ty... Jesteś... - dodał mniej bełkotliwie, nie wierząc w to co słyszał, zupełnie jak ktoś zaprzeczałby temu że Azim jest lwem.
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#4
17-11-2017, 22:27
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Znajdując się na nowych ziemiach Jasir szukał właściwego miejsca dla swojej rodziny, oczywiście przy aprobacie tutejszych mieszkańców. Jednak nie orientował się w terenie, być może byłby już chętny zawrócić, mimo, jak przyznawał, dość ładnych widoków.
Z daleka na polanie dostrzegł tubylców. Młody lew, nie tyle, że młody, raczej można powiedzieć młodzik, nastolatek i  mały (//w sensie "wielkość kota"), złoty kot. Byle zaczepianie nie miało tutaj sensu, a po wcześniejszych spotkaniach powinien być już bardziej ostrożniejszy. Możliwe, że jak do tej pory zbyt pewnie zaczepiał i podchodził do rozmowy z innymi osobnikami. Tym razem zrobi to samo. 
W okolicznych ziem, jak dobrze mu się zdawało, przebywa Venety. Oprze się więc o jej znajomość, odnajdzie i przegada kilka ważnych spraw.
Poza tym, nie wygoni go stąd jakiś liso-podobny i podrostek...
Być może z daleka dostrzegli moją sylwetkę, która nie chciała się kryć, zresztą trudno byłoby się tu porządnie zakraść. Usłyszawszy ostanie słowa młodego lwa, odruchowo odparł:
- Kim ja jestem ? - właśnie teraz myślał nad tym, co na wpół nieświadomie powiedział -  Nie jestem Simbą - on  już nie żyje, a mi jeszcze daleko do niego...  
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-11-2017, 00:20 przez Jasir.)
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

#5
20-11-2017, 16:03
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Młodzik wydawał mu się jakiś nieobecny. Ale w stadzie, które czci Księżyc to chyba całkiem normalne. Leżał i oddychał spokojnie. Mówił trochę przez nos, ale Firrael spotykał już zwierzęta o większych wadach wymowy. Za to nigdy nie spotkał lunatyka, co w połączeniu z ślepotą doprowadziło do tej komicznej sytuacji.
Lew upierał się, że złotokot jest Simbą. To może jednak nim był? Ale w takim razie czemu nikt mu o tym nie powiedział? Jeśli dobrze pamiętał, te tytuły nadawało się podczas uroczystości. A może nie było to jeszcze nic oficjalnego, ale Samiya zdradziła jego przyszłe nowe imię niewłaściwej osobie, która właśnie zepsuła niespodziankę. Ale może to i lepiej, Firrael nie lubił niespodzianek.
Z konsternacji wyrwało go pojawienie się kolejnego lwa. Tym razem większego i nie noszącego zapachu Srebrnych. Dorosły, obcy, lew, samiec. Połączenie, którego rudzielec nie znosił. A jeszcze tyle wad można odkryć podczas rozmowy… Jednak filozofia stada mówiła “Księżyc wszystkich oświetla tak samo”, więc ślepy postanowił dać szansę nieznajomemu.
- To nie jest odpowiedź na pytanie, które sobie zadałeś - zauważył, po jego wypowiedzi.
Był pewien, że to nie jego młodzik nazywał Simbą. Wtedy go tu jeszcze nie było. Ale stwierdzenie, że owy Simba już nie żyje, wskazywała na inny trop. To by oznaczało, że Firrael jednak nim nie jest. A więc kto to? Jakiś wspólny znajomy? W takim razie albo jest to jakiś mały kot, albo podrostek jest bardziej ślepy od niego.
- Spróbujmy jeszcze raz - powiedział kierując pysk na przybysza. - Kim jesteś i co robisz na terytorium stada Srebrnego Księżyca?
Nie czuł się jakoś mocno związany z tymi ziemiami, ale chciał sprawdzić, jak lwy respektują własne granice. Do dżungli przychodzą jak na swoje, bo nie naruszają terenu żadnego innego lwa. Tutaj sytuacja wyglądała inaczej. I choć lew z pewnością był silniejszy od niego, otoczenie nie było zbyt przyjazne i rudzielec nawet nie wziął ze sobą swoich oczu w postaci pustułki, nie bał się. Miał do pomocy jakiegoś świrniętego szczyla, ale tego też nie zaliczał do swojej przewagi.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#6
21-11-2017, 19:00
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Złocisty kot zadał, trzeba przyznać, celną uwagę, ale kiedy lisek zwrócił się do niego kolejny raz,
ciemno-grzywy nie chciał całkowicie ujawniać swoich celów i tożsamości.
Dla siebie dobrze wiem kim jestem, ale dla was, jak na razie wystarczy, że nie zwę się tym Simbą...- obrócił łeb w stronę kolegi złotego kota. Fakt przebywania na terenie stada, jak najbardziej rozumiał, a sytuacja z tej strony była nieco niezręczna i mógł nie dziwić fakt zapytania o cele na ich ziemi.
Po chwili powrócił do rozmowy, zaczynając od wyjaśnienia zaistniałej sytuacji i celu podróży:
- Jestem samotnikiem, przebyłem długą drogę. A jeśli to ziemie niejakiego Srebrnego Księżyca, obrałem dobry kierunek. Szukam bowiem Venety, byłej lwioziemki, która jest członkinią waszego stada. Doszły mnie słuchy, że jesteście otwarci na byłych lwioziemców, którzy znaleźli tu schronienie...- te ostatnie zdanie wypowiedział z lekkim namysłem, połączonym z subtelnością. 
- Jeśli przeszkodziłem wam, w waszych zajęciach, to jest mi bardzo przykro, księżycowi towarzysze. 
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-11-2017, 20:30 przez Jasir.)
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#7
24-11-2017, 14:17
Prawa autorskie: Ja

Uszy samczyka wyłapały jeszcze jeden głos, ale jak to bywa w czasie snu, umysł nie pracował na pełnych obrotach. Dlatego głos pomylił mu się z tym poprzednim, chociaż, coś jednak wydało mu się innego, w kolejnej wypowiedzi Simby. Tak, w jego śnie słowa obcego lwa były słowami siedzącego przed nim bohatera z zasłyszanych opowieści, którego tak pragnął spotkać. Skrzywił się nieco w niezrozumieniu na tak dziwne pytanie, w rzeczywistości wyglądało to na grymas na pysku śpiącego Azima. Już chciał odpowiedzieć "Jesteś Simbą", ale zdążyły paść te słowa - słowa które brutalnie go obudziły, były niczym koszmarne zakończenie całkiem udanego snu.
- Jak to nie żyjesz?! - zerwał się z ziemi, jeszcze przeżywając swój sen, serce łomotało mu aż w piersi: - A-ale jak to? - powtórzył głośno, pełen szoku, klapnął aż zadkiem na ziemie. Tym bardziej się zmieszał, kiedy dotarło do niego gdzie się znajduje, początkowo jeszcze nie kojarzył co tu robi, a przede wszystkim nie miał bladego pojęcia skąd wziął się tu Firrael i ten obcy lew. Siedział tak dobrą chwilę oszołomiony, nie odzywając się ni słowem. Potrząsnął łebkiem, dochodząc nieco do siebie. Złotokota pamiętał ze święta, a jak wiadomo to partner jego cioci, choć samczyk osobiście nie miał okazji go jeszcze dobrze poznać.
- Ale miałem koszmar... - mruknął sam do siebie, już nieco bardziej skupiając się na tym co mówił obcy lew.
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

#8
25-11-2017, 17:48
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Rudzielec przewrócił wyblakłymi oczami. Miał naprawdę mało cierpliwości do lwów, a one same z łatwością ją nadwyrężały. Prawie za każdym razem.
- Bardzo ostrożne podejście, ale na pewno nie wzbudza zaufania - odpowiedział z nutą cynizmu. Uszanowałby jego skrytość, gdyby sobie po prostu poszedł, ale wyglądało na to, że zamierzał brnąć dalej. Firrael nie wiedział, jak to działa u lwów, ale coś mu mówiło, że nie powinno się wpuszczać na terytorium osobników, którzy nawet się nie przedstawiają.
Wymienione imię nic mu nie mówiło, ale nie przyswoił jeszcze nawet połowy imion rdzennych członków stada, a jeszcze będzie musiał się nauczyć ich tytułów, czy tam totemów. Jednak o grupce uchodźców już słyszał, może nawet ich spotkał. Co o nich sądził? W sumie bardziej utożsamiał się z nimi niż prawdziwymi Srebrnymi. Nie sprowadziła go tu wiara i też tęsknił za swoją ojczyzną. Choć on mógł tam wrócić w każdej chwili… I tylko to ich podobieństwo powstrzymało go przed skorygowaniem określenia “członkini”. W końcu mógł przyczepić się do czegoś innego.
- Nie uważasz, że środek nocy to nienajlepsza pora na odwiedziny? - zapytał przekrzywiając lekko głowę. - Racz zaczekać do rana.
To, że było to stado Srebrnego Księżyca, wcale nie znaczy, że jego członkowie wykazują się większą aktywnością nocą. Choć z początku Firrael też się nad tym zastanawiał.
Jego Srebrny towarzysz wreszcie się odezwał. Ale dalej się upierał przy tym Gimbie, czy tam Zimbie.Ślepiec postanowił ignorować ten bełkot i impulsywne ruchy, by skupić się na intruzie. Dopiero wzmianka o koszmarze uświadomiła mu, że do tej pory podrostek nie był do końca przytomny. A on się nie zorientował. Jednak nie zamierzał okazywać swojego zmieszania.
- Nie uczyli cię, że na warcie się nie śpi? - syknął do niego. Ze wszystkich miejsc na terytorium granica była najmniej rozsądnym noclegiem. Kto wie, co by się działo, gdyby ten obcy zastał tu tylko śpiącego młodzika?
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#9
26-11-2017, 16:52
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Jasir słuchał małego kotowatego, który już od początku tego spotkania nie wydawał się  ani sympatyczny, ani też, jego zdaniem, nie pretendował na obrońce granic swojego stada. Złoty kot już na pewno nie byłby w stanie  wskazać mu drogi albo powiedzieć cokolwiek o swoim "Srebrnym Księżycu". 
Poza tym od razu była widoczna jego niechęć. Ciekawe tylko, co ten lis robił, a tak właściwie włóczył się po krańcach ich terytorium. 
- Masz rację - nie mógł tego zaprzeczyć, choć jedna rzecz nie dała zakończyć tu tego zdania - choć nieszczególnie dla wartowników, chyba że śpiących... - cynizm małego kota musiał się odbić także i u niego. Patrząc z góry na złotego miał też świadomość, że jako obcy powinien się zachować skromność, ale po ciężkiej podróży, przy wartowniku i błądzącym wśród nocy przy granicy kocie, czekać do rana nie było "fair".
- Ehh... Dla mnie nie czas na czekanie. Za jej przyzwoleniem u waszego przywódcy czy przywódczyni muszę ją spotkać. Następnym razem strażniku... - jego wzrok znów zwrócił się w stronę jasnego lwa - uważaj na swojej zmianie.
Rwał już się do dalszych samotnych poszukiwań. Dlatego po tym jak ostatni raz na nich spojrzał, posuwał się gdzieś wgłąb ziem Srebrnego Księżyca.
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-11-2017, 20:43 przez Jasir.)
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

#10
26-11-2017, 19:14
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Kot zmarszczył brwi, gdy usłyszał niezrozumiałą odpowiedź intruza. To miała być riposta? Skoro mowa o śpiącym wartowniku, to może uwzględniał kontekst, który dla Firraela był po prostu niewidoczny. Albo był to zwyczajny bełkot. W dodatku wydawał się całkiem zadowolony ze swojej kontry. Rudzielec nawet nie wiedział, jak to skomentować.
Zanim dobrał odpowiednie słowa, lew ośmielił się pouczyć podrostka, ale jeszcze większym tupetem wykazał się idąc w stronę serca terytorium. Czyli jednak, lwy nie szanują nawet własnych granic.
Ale ślepiec nie miał zamiaru tego tak zostawić. Gdzieś tam była Samiya, z kociętami pod sercem, która odpoczywała po ciężkim dniu. Obcy lew był zagrożeniem. Złotokot pobiegł za nim i stanął mu na drodze, przybierając gniewny wyraz pyska, choć jego pusty wzrok wbity był w ziemię.
- Może nie wyraziłem się jasno - syknął, a sierść na jego stojącym ogonie się zjeżyła. - Wynoś. Się. Stąd. Teraz zrozumiałeś? Jeśli chcesz wejść na terytorium jako gość, to CZEKAJ do rana. Jeśli jesteś wrogiem, atakuj. A wtedy mój towarzysz postawi całe stado na nogi i kupka sierści po tobie nie zostanie. Wybieraj.
Dopiero na koniec podniósł pysk, by grzywiasty mógł spojrzeć w jego oczy odzwierciedlające tarczę księżyca. Napuszona sierść nieco oklapnęła, ale ślepiec wciąż stał pewnie.
No i proszę, drobny kot stanął naprzeciw wielkiemu lwu. Nie czuł strachu. Ryzykował życiem i może nawet trochę blefował, ale wiedział, że ma przewagę - stado. Liczył, że nieznajomy wykaże się rozsądkiem. A jeśli nie, wszystko będzie leżało w łapach tego śpiocha.
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#11
26-11-2017, 20:42
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Jasir patrzył nieugiętym wzrokiem na małego lisa, który okazał w sobie krztę obrońcy i postawił na rozmowę z przybyszem, ale jak musiał przyznać, też nie okazał się zbyt rozmowny...
- Teraz już widać twoją odwagę kocie. Tak się trzeba stawiać ! - uśmiechnął się, próbując patrzeć prosto w jego oczy. Zwrócił się ostatni raz po cichu  - Mam nadzieję, że tak zawsze robicie. - zrobił kilka kroków w tył. Postawienie się złotego przeciw niemu było rzeczą godną podziwu. Tak jak sprawdził - złotokot umiał jednak uprzeć się na swoim...
To dobra umiejętność...- Skoro takie wasze stadne zasady, proszę was tylko o jedno. Jako gościa oczywiście. Powiedzcie Venety, że Jasir i Zuma proszą o spotkanie z nią, oraz jeśli tylko by mogła - zapewnić audiencje u waszej przywódczyni. Ja nie mogę czekać do rana, muszę jak najszybciej wrócić w swe strony. 
Jasir ogarnął już nawet niezłą cześć tej krainy i jak mu się teraz wydawało, odnajdzie się bez trudu. Wie również co może znaleźć na tych ziemiach... Szybkim krokiem oddalał się od zastałych tubylców w kieunku Mrocznych Grot.
//zt
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-11-2017, 21:18 przez Jasir.)
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#12
27-11-2017, 13:32
Prawa autorskie: Ja

Już całkiem wrócił do rzeczywistości, także myślami, w końcu to był tylko sen, prawda? Wciąż wierzył że Simba żyje, choć miał małe wątpliwości, których nie chciał mieć i wypierał je uparcie. 
Siedział tak i słuchał, obracając głowę to w kierunku Firraela, to obcego, w zależności od tego kto mówił, z lekka zamyślony. Zazwyczaj taka rozmowa wśród dorosłych toczyła się inaczej, to też ta wymiana zdań była dość ciekawa. Nie od razu zrozumiał że uwaga lwa o wartowniku dotyczyła jego, ale gdy tylko to pojął, w czym pomogło mu pytanie Firraela, prychnął oburzony: - Ja wcale nie spałem - odwracając urażony łebek od rozmówców. 
Nie wiedział że jest strażnikiem, bo w gruncie rzeczy nim nie był póki co, a tu czerwonooki jeszcze się zawahał, jak gdyby to nie było oczywiste. Podobała mu się ta rola, mógłby być bohaterem, bronić stada przed intruzami, ale to nadal nie zmieniało faktu że teraz nie ma tej posady. 
Zawahał się przed wyjawieniem prawdy, ale zaraz, jakby był tym strażnikiem to właśnie zawalił sprawę, bo mu się przysnęło. Już chciał wszystko naprostować, ale stało się coś co go zaskoczyło, a i zrobiło na nim niezłe wrażenie. Złotokot postawił się lwu, samczyk aż otworzył zdumiony pyszczek, kiedy to lew sobie odpuścił.
Na stadnym święcie miał mieszane uczucia co do Firraela, nie przyznałby tego, ale trochę się bał jego ślepoty, sam nie widzieć dlaczego, przecież to nie było zaraźliwe, chyba. I nie wiedział jak się zachować w stosunku do niego, a tymczasem złotokot radził sobie tak dobrze jakby wcale nie stracił wzroku.
Azim szybko stwierdził że fajnego ma wujka, tak wujka, bo skoro był partnerem jego cioci, to dla niego automatycznie musiał być wujkiem. Młody z łatwością to wydedukował. Podekscytowany podszedł do złotokota, w momencie gdy Jasir już poszedł, odprowadzając lwa wzrokiem, trochę żałował że nie on wstawił się w obronie ziem, ale to nawet nie przyszło mu do głowy. 
- To było genialne wujku - odezwał się pełen podziwu: - Ale dałeś mu popalić - powiedział to co najmniej tak jakby złotokot stoczył bitwę z lwem.
Firrael
Samotnik
*

Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 55
Zręczność: 55
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 35

#13
27-11-2017, 15:26
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi

Firrael już chyba wolałby, żeby lew go zaatakował niż usłyszeć od niego kulawą pochwałę. Odwrócił kota ogonem. Może jeszcze powie, że tylko testował jego stanowczość? Jakby miał powody do kwestionowania. I ten tekst o odwadze. Czy odrobina grzeczności to tchórzostwo?
- Nie, zazwyczaj dociera za pierwszym razem - odparł wciąż rozeźlony. To stwierdzenie rozmijało się trochę z prawdą, ale było jedynie ripostą. W rzeczywistości Firrael po raz pierwszy bronił terytorium stada, a kiedy przeganiał lwy z dżungli, zazwyczaj były równie uparte i aroganckie.
Rude cielsko rozluźniło się nieco, gdy grzywiasty się wycofał. Rozsądnie odpuścił, dzięki czemu złotokot nie musiał korzystać z pomocy podrostka. Dobrze jest mieć dodatkową siłę jako argument, ale ślepiec wolał, żeby to pozostało tylko argumentem. Jego zaufanie do większej części stada było znikome.
- Od razu lepiej - skomentował, gdy lew nabrał ogłady i się przedstawił. Dźwięk oddalających się kroków był niezwykle satysfakcjonujący. Lwy rzadko liczyły się z jego zdaniem, kiedy sprzeciwiało się im planom. Dla złotokota było to spore osiągnięcie, choć zadowolenie zachowywał dla siebie.
Po chwili odezwał się młodzik. Rudzielec wciąż miał uszy nastawione w kierunku, w którym poszedł obcy. Gdy upewnił się, że nie zatoczył łuku w niedalekiej odległości, odwrócił się do młokosa, który nazwał go wujkiem.
- Jeśli znasz tę Vegani... Vegeta..? Venety, właśnie... to przekaż jej... proszę... to, co powiedział nasz "gość". Ja zawiadomię Samiyę - powiedział dość niezręcznie, ale rzeczowo. Grzeczności wobec obcych szły mu mniej sprawnie niż złośliwości.
Nie zastanawiał się za bardzo, dlaczego młody określił go takim mianem. To pewnie ma coś wspólnego z mentalnością stada, które traktuje każdego członka jako rodzinę mimo różnicy gatunków, bla bla bla... Nie miał ochoty tego teraz wyjaśniać, zresztą zawsze lepiej "wujku" niż "tato".
Rudy zrobił już kilka kroków w stronę nory, ale zatrzymał się. Odwrócił głowę w stronę lwa.
- Tylko zrób to rano. To nie jest na tyle pilne, żeby kogoś budzić - dodał. Zaraz potem wrócił na swój szlak. Kiedy dotarł do nory, ułożył się ostrożnie obok Samiyi. Utarł nosa lwu - teraz mógł spać spokojnie.

/zt
[Obrazek: t2LmOVE.png]
THEME || VOICE
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#14
01-12-2017, 10:35
Prawa autorskie: Ja

Obserwował złotokota, ciekaw jego reakcji, i na tę pochwałę i na nazwanie go wujkiem, nie zastanowił się nawet czy nie powinien o to najpierw zapytać? Teraz dopiero o tym pomyślał. Niby to oczywiste dlaczego uważał go w ogóle za wujka, ale może Firrael wcale nie chciał być jego wujkiem? 
Nastawił uważnie uszu, przekrzywiając łebek, przy każdym przekręceniu imienia lwicy, to ostatnie dopiero wydawało mu się znajome, przez co zamyślił się na moment. No tak, usłyszał je przed chwilą od obcego, ale chyba jeszcze gdzieś? Skądś jeszcze je kojarzył.
I niestety nie dowiedział się co myśli złotokot. To zawiodło jego oczekiwania i zgasiło nieco entuzjazm. Spodziewał się czegoś innego. Chociaż, miał teraz zadanie do wykonania, powierzone przez wujka i musiał za wszelką cenę znaleźć tą Venety.
- Znam ją - sam nie wiedział czy mówi teraz prawdę czy nie, a najwyżej ją znajdzie, to nie może być takie trudne: - Już się robi - odpowiedział ochoczo, chcąc dodać coś jeszcze zanim pójdzie, może to że nie jest strażnikiem? Ale wujek postanowił się oddalić, a czerwonooki zbyt długo się wahał co do naprostowania tej sprawy. Odprowadził go jeszcze wzrokiem, gotów ruszać już teraz. Gdyby nie słowa Firraela pewnie by tak zrobił.
Ostatecznie samczyk oddalił się i zasnął już na swoim miejscu, po paru krokach stwierdzając że jednak jest zmęczony. Może znów przyśni mu się Simba? Chociaż po poprzednim śnie, nie miał na to najmniejszej ochoty.

zt


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości