♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

#1
27-11-2017, 12:28
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Typowy dzień pory suchej. Wszędobylskie słońce, które prażyło niemiłosiernie, docierając do każdego zakątka tej krainy. Nawet bliskość tak wielkiej formacji roślinnej, jaką jest dżungla i związana z nią naturalna wilgotność nie pomagały. Niemniej, lwica miała dość wilgotnego, ciężkiego i lepkiego powietrza na południowo-wschodnich terenach Srebrnego Księżyca. Na Ognistym Stepie powietrze było suche, a i temperatura była ciupkę wyższa. Miało to swoje minusy, ale jeśli umiało się szukać odpowiednich miejsc, jak wielki i rozłożysty baobab, dający mnóstwo cienia, to nawet ten upalny dzień nie był taki zły. Lwica wylegiwała się w korzeniach ogromnego drzewa, drzemiąc i czekając, aż słońce zejdzie niżej i temperatura spadnie.
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#2
01-12-2017, 10:39
Prawa autorskie: Ja

Po nocnym wydarzeniu przy granicy, spał długo, zdążył już dawno przespać ranek i pewnie spałby jeszcze, gdyby nie słońce, które zaczęło grzać go dosyć mocno. Na tyle że musiał się obudzić. Udał się, mozolnie, jeszcze na wpół śpiący, nad wodospad ugasić pragnienie. Przypominając sobie, gdy chłeptał wodę, o swoim zadaniu. 
Szybko poderwał łebek ożywiony, rano już dawno minęło, a czerwonooki musiał jeszcze poszukać lwicy. To mogło być dość trudne zwłaszcza że... I nagle go olśniło, czy Venety to nie jedna z lwioziemców, teraz Azylantów? Przecież poznał ją gdy poszedł do nich wraz z ciocią Samiyą, a i ochlapał jej łapy, wtedy przy norze. Czy to nie ta lwica co go ignorowała? Czyli jednak dobrze mu się wydawało że skądś ją kojarzy.
Zadowolony z siebie, musiał teraz tylko pochodzić trochę po stadnych terenach i ją znaleźć, młodzikowi zrzedła mina na tę myśl, w taki upał? Żałował że nie obudził się rano. 
Miał wyjątkowe szczęście że udał się do najbliższego miejsca, czyli baobabu, już z daleka i całą drogę tutaj, wołał cały czas: - Venety! - rozglądając się dookoła, jak na razie nie zauważył jej przy baobabie, lecz powoli zbliżał się ku staremu drzewu.
Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#3
10-12-2017, 00:33
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Ta podróż była dla dla Jasira szczególnie ciężka i nieprzyjemna, gdyż przywędrował tutaj z ze swoimi maluchami i Zumą. Całe szczęście, że wybrał krótszą drogę niż przy wcześniejszym samotnym błądzeniu. 
Towarzysząca im aura była przyjazna i spokojna. Nie miał żadnego problemu, żeby obrać dla rodziny dobrą drogę do ognistego stepu, gdzie polecała im spotkać się Venety. Przebywszy już kilkanaście kilometrów od wcześniejszej przerwy, martwiąc się o kondycje swoich bliskich, postanowił zatrzymać się przy wielkim, samotnym baobabie. 
Tutaj się zatrzymamy. A dalej to już powoli. Tu się zaczyna kraina, którą chciałem ci pokazać... - z pożądaniem uznania spoglądał swojej partnerce w oczy. Spuścił lwiątka na ziemie. Ten "przystanek" szczególnie urządził dla nich. Niech bawią się, skaczą i walczą wśród traw...a on też chętnie położyłby się na ziemie. 
U stóp wielkiego baobabu spostrzegł dorosłą, śpiącą, jakby znajomą lwicę. Kilka kroków dalej wystarczyło, aby zorientował się, że to właśnie tyle wspominana przez niego Venety. Drzemiąca pod drzewem podsunęła mu na myśl drzemiącego młodzika, który o ile nie mylił, zbliżał się w stronę baobabu, rozglądając się i kręcąc głową dookoła. Chyba nawet kogoś nawoływał - za cicho, by cokolwiek usłyszeć.
Nie chciał okazać się nachalny w stosunku do samic, a w szczególności do takiej, do której ma ważną prośbę. Z ostatnimi krokami do baobabu ciepło i spokojnie próbował obudzić Ven:
- Halo. Venety. To my Jasir i Zuma. - a z daleka coraz bardziej słychać było i widać jasnego młodzieńca, który zdaje się, wykrzykiwał właśnie to samo imię.
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-12-2017, 15:01 przez Jasir.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

#4
14-12-2017, 16:15
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Co... Co jest? Uniosła łeb, spoglądając zaskoczona przed siebie. Nie zarejestrowała przybycia Jasira, dopóki nie dotknął ją delikatnie w łapę. Odruchowo cofnęła ją, wzbraniając się przed dotykiem i spojrzała na lwa. Chwilę jej zajęło, zanim skojarzyła go z młodzieńcem, z którym rozmawiała jakiś czas temu... Minęło parę miesięcy, nie sądziła, że się zjawi. Uśmiechnęła się delikatnie i usiadła... Po czym zastygła, wpatrując się ze zdziwieniem na trójkę maluchów, stojących przy Zumie. Nie, kiedy ostatni raz ich widziała, na pewno nie było ich przy parce. Co prawda Zuma była delikatnie zaokrąglona, ale Venety nie skupiła się na tym szczególe, zrzucając ją na sylwetkę samicy. Nie każda lwica przecież musi być miss piękności o talii gazeli Thomsona, czyż nie? A te dzieciaki wyglądały na dosyć młode. Albo przygarnęli jakieś przybłędy, albo...
- To... Wasze? - wskazała pyskiem na kluseczki. Nie podeszła bliżej, nie chciała płoszyć maluchów, a i wiedziała, że lwice niezbyt tolerowały obce przy swoich młodych. Po co niepotrzebnie denerwować młodą matkę, spoglądanie na nich z daleka w zupełności wystarczyło Venety. I wtedy usłyszała nawoływanie. Ktoś wołał jej imię. Kojarzyła skądś ten głos, ale, kurczę... Do kogo on należał? Niby go znała, ale był taki... Inny. Rozejrzała się, szukając wzrokiem nawołującego, ale nie mogła go zlokalizować - Tu jestem! - odparła głośno, powstrzymując się jednak od krzyku. Miała nadzieję, że to wystarczy.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#5
27-12-2017, 19:34
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Och, tak dużo ostatnio spadło na jej cętkowane barki, tak wiele się zmieniło! Spędzała jeszcze więcej czasu w swej norze niż poprzednio, wszak jakże mogłaby opuścić swe kruszyny i pozostawić bez opieki, lecz obowiązki kapłańskie nie mogły poczekać, nie wszystkie. Za to młode mogły spędzić chwilę pod okiem ojca czy ciotki (praciotki? babci?), podczas gdy ona z rozkoszą rozprostowała swe łapy i podążyła własną ścieżką, sama, uzyskując choćby krótką chwilę oddechu.
Ach, lecz jej zielone, kocie ślepia wypatrzyły dziwaczne zbiorowisko lwów na Srebrnym-Ognistym stepie! Znaczy się, w samym widoku lwów nic niezwykłego nie było. Inna rzecz, że nie były to te lwy, których się spodziewała. A może?
Wykrzywiając pyszczek w dziwacznym, niby uśmiechającym się grymasie, skierowała właśnie tam swe łapy. Poruszyła nosem, badając wonie, częściowo znane, częściowo nie. Oczywiście ani trochę nie kryła się ze swoją obecnością, jeszcze czego. To ona władała tymi ziemiami, czyż nie? Im bliżej była, tym grymas na jej pysku stawał się szerszy, bo niemal każdy obecny tutaj był zaledwie gościem w jej domu, proszonym... Bądź nie. Jedynie wierny Azim, jak zwykle znajdował się w centrum akcji.
- Niech Księżyc oświetla wasze drogi! - odezwała się głośno do wszystkich, racząc ich swym słodkim, dość wysokim (pasującym do jej drobnej sylwetki) głosem. Zielone oczy spoczęły na każdym po kolei, Azima i Venety kapłanka obdarowała łagodnym uśmiechem. Zaś na Jasirze jej spojrzenie zatrzymało się dłużej.
- Och, wy chyba znaleźliście się na ziemiach Księżyca po raz pierwszy? - odezwała się do samca, oraz jego domniemanej partnerki, wokół której skakały lwiątka. Nie wahała się przy tym zaakcentować, na czyje tereny właśnie wparowali całą familią. Lecz oczywiście, jej pyszczek zdobił trwale przyklejony grymas uśmiechu, a zielone oczy skrzyły się raczej przyjaźnie, gdy na nich spoglądała.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#6
28-12-2017, 14:44
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Pytanie pełnej ciepłego uśmiechu Ven nie odwzajemniło u niego równie radosnych uczuć, mimo że jej towarzystwo naprawdę umilało wokół atmosferę. Mógł przejść do wyjaśnienia celu ich podróży, w tej chwili jednak miał trudność w doborze słów.
- Tak, są nasze. Właśnie... To one są jednym z powodów dlaczego tu przyszliśmy... - spojrzał jej prosto w oczy - Chcemy tu zamieszkać. Dołączyć do tutejszego stada, lub jakoś się z nim dogadać. Tak będzie dla nich najlepiej. Życie samotnika nie jest bezpieczne, a w stadzie nauczą się wielu rzeczy. Zapewnisz nam więc audiencje u waszego przywódcy i wesprzesz nasze działania ?


Do rozmowy dołączyła się nieznajoma, pewnie tubylcza kocica. Nie kryła przed nami swojej obecności, nie żałowała też do obcych, takich jak my, używać księżycowego pozdrowienia - nic dziwnego, że od razu czuć było w niej jakąś dostojną krew. Kto wie, może zniknie u niego lekka niechęć do małych kotowatych...
Pozdrowienie miał okazje usłyszeć już wcześniej - jednak o tamtych dawnych stycznościach ze srebrnymi nie chciał wspominać, nie było to w tej chwili potrzebne. Miał po prostu nadzieje, że  ów młodzieniec z daleka rozgładający się po Ven spełnił jego prośbę.
W odpowiedzi na powitanie skinął tylko głową.
- Oczywiście, choć nie można powiedzieć, że nic o Srebrnym Księżycu nie słyszałem.- spoglądał na kocice przyjaznym okiem. Przemawiał z przekonaniem i poszanowaniem.
- Poszukuje przywódczyni tegoż stada. Chcielibyśmy do niego dołączyć, zależy mi na bezpieczeństwie partnerki i małych. - skierował swój wzrok na bawiącą się w śród traw trójkę i opiekującą się nimi Zu.
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28-12-2017, 21:08 przez Jasir.)
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#7
28-12-2017, 22:27
Prawa autorskie: Ja

Zanim Azim dotarł do Venety, było już za późno, bo ni stąd ni zowąd cała rodzina lwa, o którym miał wspomnieć, była już na miejscu. Zdziwienie samczyka szybko przerodziło się w niezadowolenie na widok Jasira i całej reszty, teraz musiał jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Był zły na siebie że zaspał i tak zawalił, gdyby chociaż chwilę przed tym powiedział lwicy że tu będą, to już by wykonał zadanie, polecone przez wujka, a tak.... Mógł jedynie przysłuchiwać się rozmowie, a i pilnować czy nieznajomi nie planują żadnych sztuczek - co wpadło mu do łebka zaraz po lekkim zawodzie. 
I robił to nadal po tym jak przybyła jego ciocia, czuwał w gotowości, czerwonooki tak się wczuł w swoją rolę że był całkiem poważny na pysku, a i stał dumnie. Jednocześnie licząc w duchu że Venety nie zapyta go co od niej chciał, albo... Może coś wymyśli w razie czego? Żeby nie wyszedł tak głupio? Już wpadł mu do łebka pewien pomysł, mógłby popytać o Lwią Ziemie i Simbe, to by było nawet ciekawe... Ale najpierw skupił się na toczącej się rozmowie, myśląc że fajnie by było się pobawić z takimi małymi lwiątkami, co z tego że był już zbyt duży na to, jakby nikt go nie widział to czemu nie? Szybko się otrząsnął, wybijając sobie ten pomysł z łba, jest za duży na zabawy z małymi lwiątkami, jakby to wyglądało? To nie dla niego.
Zuma
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:142 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie: 93
Siła: 60
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 20

#8
29-12-2017, 01:03
Prawa autorskie: Ja

Zuma przyszła na tereny Srebrnego Księżyca z córką w pysku. Od razu odstawiła małą aby trochę poskakać po ziemi.Co prawda zauważyła że lwiczka raczej nie należy do zbyt rozbrykanych.W końcu każde lwiątko jest inne, co nie zmienia faktu że wiszenie z pyska mamy nie było specjalnie komfortowe.Stanęła obok partnera a na jej pysku pojawił się delikatny uśmiech.Od razu rozpoznała Venety.-Witaj Venety!- Trochę trudno było nie fochnąć się naJasira który tak po prostu stwierdził że wyruszamy na wycieczkę.Lwica nawet nie wiedziała po co.Jej uwadzie nie umknął również młodzik.Jednak nie wydawał jej się agresywnie nastawiony więc nie zwracała na niego uwagi.-Tak to nasze.Mbaya, Warsir i Wataki.-Wypowiadając ich imona skakała wzokiem po szkrabach.Zastrzygła uszami i usłyszała obcy głos.Odwróciła głowę i zobaczyła serwalkę.Parę razy widziała te koty i trzeba przyznać że z reguły je lubiła.-Witaj- Odezwała się głosem przyjaznym i spokojnym.Zaniepokoiły ją jednak dalsze słowa partnera.Jak to chcą dołączyć do tego całego stada.Oczywiście nie miała nic przeciwko ale mógł chociaż powiedzieć coś o tym stadzie.-Przepraszam was na chwilę.-To mówiąc trąciła Jasira i rozglądnęła się za dziećmi.-Możesz mi to wytłumaczyć?


// biedny post ;-;
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#9
29-12-2017, 14:16
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

Czarnogrzywy odnosił się do niej z niespotykanym szacunkiem i uprzejmością, co tylko sprawiło, że kącik jej pyska uniósł się w górę. Jednak lwica obok niego, jego partnerka, wyglądała na zagubioną w sytuacji. Dość... Nietypowe, jeżeli faktycznie chciał on dołączyć do tego stada. Dołączyć do Srebrnego Księżyca. Serwalka musiała się powstrzymać od parsknięcia śmiechem, lecz cóż, z jakiegoś powodu jednak została kapłanką i przywódczynią stada. Dyplomacja nie była jej obca.
- Kłamiesz - powiedziała prosto w oczy Jasirowi, a uśmiech na jej pysku ani drgnął. Przez chwilę tak wpatrywała się w niego, rozbawionymi, zielonymi ślepiami, aż przeniosła swe spojrzenie na beżowego samczyka.
- Azimie, czyż to nie ten lew ostatnio bez żadnej ogłady naruszał nasze granice w samym środku nocy, dyskutując z Firraelem i zakłócając spokój? - odezwała się do swego podopiecznego. Wszak młody również wtedy tam był, i zresztą Samiya podejrzewała, że właśnie z tego powodu teraz się tu przypałętał. Skoro był świadkiem całej sytuacji, z łatwością mogła znaleźć w nim poparcie dla swoich słów.
I znów, powróciła swym spojrzeniem do Jasira, przekrzywiając przy tym delikatnie głowę, niczym nierozumiejące dziecko.
- Szukasz bezpieczeństwa w stadzie, którego bezpieczeństwo sam naruszałeś? - zapytała tym samym, łagodnym, słodkim tonem.
Nie była pewna, czy obecność Venety przy tej całej szopce bardziej jej przeszkadza, czy bardziej ją bawi. Choć najbardziej ją zastanawiało, dlaczego czarnogrzywy szukał właśnie fiołkowookiej, jednocześnie zarzekając się, że to do Srebrnego Księżyca chce dołączyć. Albo był bardzo miernie poinformowany, albo... Pełen lwiej pychy? Chyba, że zwyczajnie miał też z nią jakieś inne interesy, nie jej oceniać. Nie podobało się je jednak, że szukał w Lwioziemce pośredniczki.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Jasir
Iskra
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:183 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 84
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 45

#10
29-12-2017, 19:50
Prawa autorskie: KanuTGL
Tytuł pozafabularny: Najbardziej nieprzewidywalna postać

Reakcja Zumy nie była ani trochę podporą dla Jasira. Jej opór był tutaj także niezrozumiały; czy nie mówił podobnych rzeczy już dawno temu ? i właśnie po to zaprowadził ją w te nie-brzydkie miejsce.
Ostatnie incydenty, mające miejsce zresztą w "bezpiecznych"grotach, podłożyły podwaliny pod jego "niecodzienną" decyzję.
A jasny młodzik już przyglądał im się z daleka... Wyglądał na niezadowolonego na mój widok, choć o nim źle nie myślał. Wzrok skierowany w jego stronę w żadnym wypadku mu nie przeszkadzał, co najwyżej zbiorowisko lwów stawało się tym coraz liczniejsze.
Serwalka, wiadomo już że przywódczyni, okazała się zachowaniem podobna do innych małych kotowatych, okazywała się nieco bardziej stanowcza - co niestety nie ułatwiało mu rozmowy z kocicą.
Ponadto pokazała, że uśmiechu było już zadość. Bez widocznego znaku zaczął lekko posępnieć i przybierać poważniejszy ton. Nie było to na pewno przyjemne, ale nadmiar uśmiechu też pewnie zrobiły na złe. 
Ja ? - rozbrzmiewała powaga razem ze zdziwieniem skierowanym w stronę serwala - Dlaczego miałbym cię okłamywać ? Proszę wybaczyć, jestem Jasir, honorowy lwioziemiec. Tylko honorowy... - we wszelkich wątpliwościach Ven mogłaby pomóc. Nie chciał w tej chwili za bardzo na niej polegać, "dogadywanie się" pozostawiał swojej własnej osobie. Cały czas jednak obserwował jej zachowanie. 
- Owszem. Jeszcze długo wcześniej próbowałem odnaleźć Srebrny Księżyc. I zakłóciłem spokój. - przyznał się, rozglądał się po twarzach wszystkich zgromadzonych z krzywą miną. Kontynuował - Być może dlatego wciąż trwacie. Podziwiam taką nieufność do obcych, dobrze pilnujecie swego... Ale w żadnym wypadku nie chciałem was "sprawdzać". Chciałem tylko do was dotrzeć, przez lekką niezgrabność robiąc szum.
Nie w jego interesie było zrobić tutaj większe zamieszanie, przywódcą potrafi się w końcu skończyć cierpliwość. Nie było już więcej czasu owijać w bawełnę, mimo że tak naprawdę jeszcze daleko było do tej frazeologii.
-O królowo, co powiesz ? Spojrzysz na nas przyjaznym okiem, czy postanowisz odrzucić? 
Serwalka jak na razie nie miała do niego przyjaznych odczuć, ale jednym kącikiem ust pojawiał się u niego uśmiech do zgromadzonych.
~Jasir
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-12-2017, 20:00 przez Jasir.)
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#11
30-12-2017, 04:07
Prawa autorskie: Ja

Azim przez krótką chwilę zapatrzył się na lwiątka, wspominając sobie jak to by było fajnie móc beztrosko się znów bawić i zwiedzać Lwią Skałę, ale teraz koniecznie musiał pokazać że jest dorosły. Przed takimi maluchami to dopiero musi być łatwo zrobić wrażenie. 
Czujnie obserwował każdą obcą osobę, jakby za chwilę miało coś się stać, w końcu mógłby się wykazać, a czerwonooki wręcz ubóstwiał być chwalony. Byleby nie było to coś bardzo poważnego, bo do walki to jakoś mu się nie spieszyło, choć gdyby musiał walczyć to by walczył, przecież uważał się za dzielnego i nie ma mowy by stchórzył. Tak, to by było coś stanąć w obronie, zwłaszcza jakby spłoszył kogoś groźnego, niczym wujek Firrael, który ostatnio wywarł na nim spore wrażenie. Ciekawe czy ciocia Samiya wie że go tak nazwał?
Zajął miejsce obok cioci, tym razem z miną jakby naprawdę był gotów na wszystko.
- Tak, to ten, wszystko widziałem i słyszałem - odpowiedział na pytanie cioci, wskazując na delikwenta. Nie zamierzał nawet słowem wspomnieć że trochę mu umknęło z tamtego wydarzenia, ot, zwyczajnie przespał sam początek i trochę przegapił samo pojawienie się obcego lwa. Lecz widział tą najważniejszą akcje.
Przysłuchując się dłużej rozmowie, nie potrafił już utrzymać wyrazu skupienia na pysku i zastąpiło je rozbawienie, choć bardzo tego nie chciał, ale sposób rozmowy cioci Samiyi z nieznajomym po prostu sprawił że to stało się zbyt trudne by utrzymać powagę. Zaśmiał się w momencie gdy Jasir przyznał że jest "honorowym lwioziemcem", jakby usłyszał całkiem udany żart. Nie było to naśmiewanie, a zwyczajne rozbawienie. Przecież wszyscy lwioziemcy są tutaj? A może nie są? Albo to nowy lwioziemiec? Młodzik przestał się śmiać po kilku sekundach, gdy już nie był tego taki pewien, przez co zrobiło mu się głupio. Miał nadzieje że nikt nie zwróci na to uwagi, na wszelki wypadek zaczął wpatrywać się za horyzont, jakby dostrzegł tam intruza.
Zevran
Konto zawieszone

Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 67
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 30

#12
16-01-2018, 22:24
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek

Zevrana z kolei przyciągnęły hałasy jakie usłyszał podczas swojej przechadzki po porannej drzemce. A drzemka była następstwem posiłku o świcie, przez co miał jeszcze trochę ubrudzoną sierść przy pysku krwią. I jeszcze przez to śmiesznie się oblizywał co jakiś czas w trakcie drogi, ale raptownie przestał słysząc naprawdę ożywioną rozmowę. Więc poszedł i w tamtą stronę, bo przecież i tak nie miał nic ciekawego do roboty. Bo też ileż przecież można zwiedzać ziemie własnego stada. Z czasem robiło się to trochę nudne, nie było tutaj żadnych rozrywek większych niż spacery, czy medytacja nad sensem życia. Można było ewentualnie porozmawiać z członkiem stada, pod warunkiem, że się na takiego trafiło.
Ale takiego zbiorowiska jak tutaj to się nie spodziewał. Dwie dorosłe lwice, jedna z masą dzieci, od czego do razu mu się zrobiło nie dobrze, kapłanka, jakiś obcy lew i jakiś dzieciak, który ni w ząb nie pasował do całej reszty, ale był zbyt blisko kapłanki, więc może...?
Poszedł do nich, skoro jest tutaj kapłanka, wiec musiało się coś poważnego dziać. A przynajmniej wszystko się na to składało, że tak jest. Zevran zmarszczył nos. I bliżej zbiorowiska był tym odnosił coraz większe wrażenie, że coś wisi w powietrzu. 
- Niech księżyc oświetla wam drogę. 
Postanowił się na razie przywitać. Nie chciał się aż tak bardzo mieszać, póki nie będzie wiedział o co chodzi. Przy okazji jak już tu był to zawiesił na moment wzrok na Venety. Może to jest ta lwioziemka? Ze swojej pozycji nie miał jak sprawdzić czy ma tamto znamię, o którym mówiła Ines. Pozostali na pewno nie mieli, już to zauważył przy okazji.
Samiya
Niezłomna | Kapłanka
*

Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 15

#13
17-01-2018, 20:01
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów

- Lwioziemiec? - powtórzyła natychmiast za samcem serwalka. Z pewnym zdumieniem. - Wszyscy Lwioziemcy, którzy nie rozpierzchli się niczym ostatni tchórze podczas ataku na swe stado, znaleźli azyl na tych ziemiach. Więc nie możesz być Lwioziemcem.
Proste. Ona nie wnikała w politykę Lwiej Ziemi, ale oczywistym było, że nie mogli nagle zwerbować ich w tak krótkim czasie. Zresztą, jak mogli kogokolwiek werbować, gdy nie posiadali nawet własnej ziemi?
Słuchała dalej jego tłumaczeń z przekrzywionym łbem i równie krzywym spojrzeniem.
- Słyszałeś. - Kiwnęła łbem w kierunku Azima, wskazując na niego. - Moi strażnicy twierdzą inaczej.
Zacisnęła czarne wargi, marszcząc nos w zamyśleniu. Jednocześnie dawała chwilę na odezwę Venety - w końcu to jej znajomy, czy też nie? Jej szukał! - czy partnerki samca. Zamiast którejś z lwic jednak doczekała się kolejnego męskiego głosu. Skinęła łbem na powitanie Zevrana.
Jednak nagle, w reakcji na jedno słowo Jasira, zarzuciła nagle łbem i postawiła uszy na sztorc. Jej ogon rozkołysał się niespokojnie?
- Królowo?
Spojrzała na Venety, przez chwilę zastanawiając się, czy to nie do niej właśnie zwrócił się samiec. Lecz chyba to ją, cętkowaną kotkę postanowił nazwać... Monarchą? Zielone ślepia zmrużyły się w pewnym rozbawieniu.
- Nie jestem królową. Nie mam władzy z urodzenia, nie mam ślepego posłuszeństwa z samego tytułu monarchy. I uprzedzając kolejne pytanie, nie jestem też zwykłym przywódcą, stojącym na czele reszty ze względu na doświadczenie i mądrość swego wieku.
Choć nie była znów taką młódką, nie żyła wystarczająco długo, by uznawać swoją wyższość z tego powodu. Uniosła wysoko łeb, zielone spojrzenie nieugięcie spoczywało na rosłym Jasirze.
- Jestem kapłanką. Przewodzę Srebrnym, bo wybrał mnie Jasny Pan przemawiając głosem swego sługi, bym i ja mu służyła, odczytując jego wolę i wskazówki. Reszta stada świadomie wybrała podążanie za Księżycem, a ja reprezentuję naszego Pana.
I znów, zamilkła na moment, mierząc całą jasirową familię swym wzrokiem. Hasające młode i nierozumiejącą matkę.
- Naprawdę chcesz dołączyć całą swoją rodziną do stada, o którym, jak widać, nic nie wiesz? - zapytała.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.

[Obrazek: fA02y7o.png]

Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.

Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

#14
05-02-2018, 23:01
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Co tu się odwalało? Lwioziemiec? Jaki Lwioziemiec? Jakie stado? Jakie dołączanie do stada? Jakie "waszego przywódcy"? Podniosła się, stając obok cętkowanej kotki, mierząc Jasira zdziwionym spojrzeniem. Coś jej się niesamowicie nie podobało, on mylił się w zeznaniach. I choć mogła mu wybaczyć chęć dołączenia do Srebrnego Księżyca - dała mu czas do namysłu, rozmowa z Venety nie była jednoznaczną zgodą na dołączenie do bandy, tak... Przecież jej powiedział, że nie zawiedzie Lwioziemców... Jasne, dzieci mogły pokrzyżować te plany, ale on śmierdział taką nielogicznością. Pokręciła głową, po czym spojrzała na kapłankę - Samiyo, w rzeczy samej, drogi tej dwójki lwów krzyżują się z moimi. Spotkałam ich na lwioziemskiej sawannie niedługo po tym, gdy przyjęliście nas pod Wasze skrzydła, daliście kawałek schronienia. Zarzekali się, że chętnie dołączą do Lwiej Ziemi, a raczej tego, co z niej zostało. Dałam im czas do namysłu i ostrzegłam, że nie mamy stałego miejsca, obecnie przebywamy na ziemiach innego stada i żeby szukali mnie na Ognistym Stepie, gdy będą znali odpowiedź, tutaj najczęściej przebywam. I rzeczywiście, potem nieraz przemierzałam Step, także przezornie oczekując przybycia. Uprzedziłam Was lojalnie, że będą potrzebować zgody kapłanki na pobyt tutaj - zwróciła się do dwójki lwów - To nie moje ziemie i nie mam prawa decydować o Waszym zamieszkaniu. Także, gdybyście jednak postanowili mi pomóc, musiałoby to wymagać zgody kapłanek. Taki zawierałyśmy układ. Miesiące mijały, a ja z czasem stwierdziłam, że zwyczajnie zrezygnowaliście. Mieliście do tego prawo. Teraz już wiem, co było prawdziwym powodem milczenia - delikatnym ruchem pyska wskazała na młode, baraszukące wesoło - Co nie zmienia faktu, że wypadałoby poinformować o tym, wyjaśnić, cokolwiek. A tymczasem ni stąd, ni zowąd zjawiasz się i prosisz o zaprowadzenie do przywódczyni. Słowem nie nawiązując do naszej rozmowy sprzed paru miesięcy. Ponadto, nie należę do stada Srebrnego Księżyca. Jestem wdzięczna Jasnemu Panowi za łaskę jego wyznawców i pomoc, którą otrzymaliśmy, aczkolwiek D-O-S-K-O-N-A-L-E wiesz, że przewodzę małej grupce niedobitków z Lwiej Ziemi. Mówisz, że jesteś Lwioziemcem, ale nie wiesz czegoś takiego, że Samiya nie jest mą... Przywódczynią? Ni królową? Mogłaby być co najwyżej kapłanką, ale i to nie jest prawdą. Poza tym, jakie nocne spacery? Możecie mi powiedzieć, o co chodzi? Co to za nocny incydent? Azimie, proszę? Byłeś przy tym, prawda? - spojrzała na młodzika i uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nie podobało jej się to, bardzo. Sam fakt, że spotkała dwójkę na lwioziemskiej sawannie... Może tak naprawdę należeli do stada Myra i jedynie udawali zgubionych wędrowców, a w rzeczywistości byli jego szpiegami?
Azim
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/4 Liczba postów:192 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 62
Zręczność: 52
Spostrzegawczość: 56
Doświadczenie: 55

#15
20-02-2018, 17:02
Prawa autorskie: Ja

Rozmowa była zbyt interesująca by zwracać uwagę na czarnego lwa, zerknął tylko na Zevrana, witając się skinięciem łba. Uśmiechał się znów rozbawiony, pod nosem, a jednak miał racje i Jasir żadnym lwioziemcem nie jest. Przynajmniej już nie było mu głupio, bo się wcale, a wcale nie pomylił. Wrócił szybko do czujnego pilnowania obcej rodziny, choć głównie to słuchał co jest mówione i na tym tak naprawdę się skupiał, zwłaszcza że także uważał się za uczestnika tej rozmowy.
Gdy został poproszony o relacje, namyślił się przypominając sobie ile tylko mógł w jak najkrótszym czasie: - Twierdził że... Jesteś członkiem naszego stada i upierał się żeby pójść się z tobą spotkać i to jeszcze jak, choć wujek zabraniał mu przekraczania granic, to na siłę chciał iść... I jeszcze kłamał że miał zgodę jakiegoś przywódcy... - to ostatnie młodzik nieco pomieszał, spojrzał na Kapłankę, pozostałe słowa kierując już do cioci: - A później poprosił o przekazanie wiadomości że chcę się spotkać z Venety, to ja nawet nie zdążyłem tego zrobić, a już się pojawili - wolał jednak nie pominąć tego faktu, skoro Jasir tutaj był, to gdyby milczał co do swojego powierzonego przez Firraela zadania, byłby na przegranej pozycji i wyszłoby na to że zwyczajnie go ono nie obchodziło, a przecież specjalnie po to szukał azylantki.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości