♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Matumaini
Gość

 
#1
12-07-2012, 19:17

Dom Złotej lwicy jest umiejscowiony w ten sposób aby nikt niechciany go nie zauważył. Jakim sposobem? Prowadzi do niego coś na wzór małego wąwozu, bardzo krótkiego, którego ściany porośnięte są gęstym mchem, a spacerując nim brodzi się łapami w wodzie. Wejście do groty zasłania olbrzymi wodospad, a tylko w jednym miejscu, jedna z bardziej wysuniętych skał odgradza kaskadę tak, że można spokojnie pod nią przejść nie mocząc się tak bardzo, jak przechodząc przez nią. Tym sposobem nikt raczej nie zwraca większe uwagi na wodospad, przez co Mistrzyni może tutaj przesiadywać godzinami, nienękana przez innych. Bardzo wygodne nieprawdaż? W środku zaś grota pokryta jest piaskiem, a ściany gładkim, lśniącym kamieniem. Z owych ścian wystaje gdzieniegdzie kilka półek skalnych, a niedaleko nich znajduje się odnoga, która prowadzi do niewielkiego pomieszczenia, które wyściełane jest zamiast piasku- mchem. Idealne miejsce do odpoczynku.

[ Dodano: 2012-07-12, 18:26 ]
Niedługo w tym miejscu znalazła się Złota. Truchtała szybko, chcąc uciec przed deszczem i zapobiec temu aby jej córka się przeziębiła. Co, jak co, ale o własne, jedyne dziecko dbała, jak tylko mogła. A, że znała tak właściwie drogę do swojego dawnego domu i wiedziała, że znajduje się on dość blisko Złotej Skały, to tam właśnie się udała. Przypadkiem znalazła tą jaskinię. Mieszkała kiedyś w podobnej, ale na innych terenach. Lecz wiedziała, że kiedyś przypadkowo kiedyś podobną widziała w owym miejscu. No i trafiła. Pamięć jej na całe szczęście nie zawiodła. Schylając łeb przeszła pod odgradzającym kaskadę kamieniem i weszła do groty.
-Nasz nowy dom.-mruknęła tylko i oglądając szczegółowo każdy zakamarek, w końcu udała się do pomieszczenia z mchem i tam się ułożyła, kładąc swoją córkę u swojego boku, a torbę z medykamentami z drugiej strony.
Bjorn
Gość

 
#2
19-07-2012, 19:10

Czyżby los miał ochotę zakpić sobie z Matumaini? Bo oto spójrzcie, kto akurat przechodził tędy w poszukiwaniu wrażeń.
Bjorn miał zamiar uwolnić się od swojego przeklętego drugiego "ja" które nie pozwalało mu na bycie sobą. Szukał czegokolwiek- okazji do burdy, rozmowy, polowania. Cokolwiek. Czuł wewnętrzną potrzebę mordu, gdyby mógł zabiłby kogokolwiek. Ale co jeśli tym kimkolwiek była Matumaini? Pewnie nie zrobi jej krzywdy zważywszy na przeszłość i jej stan. A może jednak? Może już dawno o niej zapomniał.
W każdym bądź razie zatrzymał się gdy do jego nozdrzy wdarł się ledwo zauważalny zapach czyjejś obecności. Miał szczęście że go poczuł, w końcu deszcz ciągle leje się z nieba zbierając bezlitośnie wszelkie wonie i niszcząc tropy.
Ruszył bez wahania w kierunku wejścia do groty.
-Witam?- wydarło się z jego gardła, a echo które wróciło do niego zadudniło mu w uszach. Ale mu się udało. Był zachwycony swoim niskim, męskim aczkolwiek czystym głosem.
Głos ociekający czymś w rodzaju ironii nie wróżył niczego dobrego.
Matumaini
Gość

 
#3
19-07-2012, 23:18

Czyżby słyszała... Pluskanie wody? Nie, na pewno się przesłyszała. To pewnie tylko jakiś ptak albo zagubione, małe zwierzątko. Tak, tak z pewnością. Przecież nie może być to żaden lew. A na PEWNO NIE Bastian. Chociaż w sumie nie myliła się. To nie był Bastian. To był Bjorn. Niby jedno persona, ale zupełnie dwie inne osobowości. Ciekawe. Kiedy tylko uszy Złotej zarejestrowały głos lwa, od razu go rozpoznała. Pomimo zniekształcenia przez echo, za długo go słyszała i za wiele razy aby go, ot tak pomylić z jakimś innym. Warknęła gardłowo lecz zrobiła to dość cicho żeby lew tego nie dosłyszał. Postanowiła siedzieć cicho. Może, kiedy uzna, że grota jest pusta po prostu pójdzie dalej?
Tak, pójdź dalej Bastianie. Tutaj nikogo nie ma, po co ci tu włazić? Po co tobie pusta, niezajęta przez nikogo jaskinia, w której możesz się swobodnie wyspać i wypocząć?
Jaka ty jesteś głupia, Matumaini.
Bagera
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:1 rok Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 34
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#4
19-07-2012, 23:21
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Bagusia ułożyła się obok matuli jak obok wielkiego termoforu. Sucho i ciepło, było jej tak przyjemnie że zaraz zmorzył ją sen, sen który przerwał ryk- jak jej się wydawało jakiegoś kolejnego intruza!
Poderwała łebek szybko spoglądając w kierunku Bjorna, zaspane ślepia nieprzytomnie tkwiły wbite w lwa, niczym dzida w zadek guźca.
Nic nie powiedziała, ale tłukące się myśli w jej łebku wywołały u niej zmarszczkę na małym czółku, tworzą jedną z tych męczeńskich min.
[Obrazek: subjd.png]
Tell me the story, tell me the legend  
Tell me the tales of war  
Tell me just one time,What it was like before  
Bring me the feeling, right in that moment  
When a heart for battle cries  
Find me the treasure where the legend lies.If I were a noble ancient knight  
I'd stand by jour side to rule and fight  
It will always feel the same  
When I call out your name.  
Ninja survive, in dreams I walk by your side  
Ninja survive, with you there's no need to hide.
Bjorn
Gość

 
#5
20-07-2012, 00:32
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Niestety, Bjorn nie był aż tak głupi na jakiego być może wyglądał. Jak raz sobie coś ubzdura, to jest tego pewien. Tak samo właśnie teraz był pewien że wchodzi do groty skrywającej jakieś trzęsące się ze strachu zwierzęta.
Lew ostrożnie wyłonił się zza ścianki, mając lwicę i jej kocię na wyciągnięcie łapy.
-O, a jednak.- powiedział niepokojąco przyjaznym tonem. Był w pogotowiu, gotowy na atak ze strony Matu. Wiedział, do czego zdolna jest matka w obronie potomstwa. Dokładnie przyjrzał się kocicy, ignorując niebieskooką kruszynę.
-Czy myśmy się już kiedyś nie spotkali?- zapytał podchodząc bliżej i tym samym narażając się na poharatanie pyska. Zdawać by się mogło że Bjorn nie pamiętał samicy, w końcu jak dobrze wiemy stalowooki dysponuje zacną umiejętnością zwaną pamięcią selektywną.
-Ach taaak.- odezwał się nagle. -Już pamiętam. Wyrodna matka, która skazała swoich synów na śmierć.- ostatnie słowo specjalnie podkreślił podnosząc głos i niemal sycząc przy nim, starając się jak najmocniej ubóść Matu.
-Nie spodziewałem się po tobie takiej naiwności, żeby zostawić nowo narodzone kociaki z kimś takim jak ja. Nie wydało ci się to dziwne, że najpierw nienawidziłem tych bachorów a za chwilę przyszedłem je zobaczyć? Tak samo nie spodziewałem się ciebie tutaj, po tylu latach. Widzę, że szybko wzięłaś się za łatanie dziur w sercu.- urwał w tym miejscu by zmyć z pyska lekki uśmieszek spoglądając na małą Bagerę. Wzruszył barkami, rozejrzał się po grocie i z udawanym zatroskaniem cmoknął po czym znów zwrócił się do Matumaini tym razem arogancko przymykając powieki i kształtując wargi w coś na kształt litery "smutnego c".
-Ale dumnego ojca coś tu nie widzę...- zwrócił łeb w lewo, tak by prawe sczerniałe oko było teraz widoczne dla obu kocic.
Matumaini
Gość

 
#6
20-07-2012, 12:23
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Sierść na karku, jak i na grzbiecie lwicy odruchowo się zjeżyła we wrogim i zarazem ostrzegającym, dla nowo-przybyłego geście. Podniosła się, co uczyniła z niemałym trudem, ponieważ rany nadal całkowicie się jej nie zasklepiły i przy wykonywaniu jakichkolwiek fizycznych czynności, wyraźnie dawały o sobie znać. To jej za bardzo, w tej sytuacji niestety nie pomagało. Zdołała jednak osłonić dość szybko swoim obandażowanym ciałem.
-Ja ich nie skazałam na śmierć.-warknęła, ale potem gdy wysłuchała kolejnych słów Bastiana, zaniemówiła. Była głupia. Była i nadal jest. Dlaczego tutaj wróciła? Mogła żyć gdzieś dalej, spokojnie i bez żadnych natarć osób z jej przeszłości. Ale to był jej dom. Co, jak co, ale to ten lew wprosił się do jej życia. Ona go do niego nie zapraszała.
-To nie było rozsądne podejście z mojej strony. Chociaż... Jakby nie patrzeć i tak bym ich straciła, czyż nie? Miałeś ich zabrać później. I tak, by zginęli pewnie z twojej łapy. Żaden z Ciebie ojciec, każdy to z łatwością stwierdzi. Ojciec nie porzuciłby, własnych młodych.-warknęła, machnąwszy złamanym ogonem i odpychając nim Bagerę w głąb groty.
-Jakich dziur? Po twoim odejściu? Nie sądzę. Nigdy nie byłeś mi dość bliski. Byłeś przyjacielem. To wszystko. Nikim ważnym.-wycedziła, akcentując każde słowa bardzo dobitnie aby dotarło to do pustego łba lwa. Następne stwierdzenie lwa, trochę ją zaskoczyło. Dlaczego nagle zwrócił, swoją uwagę na jej córkę? Co ona miała do tego?
-Poszedł na polowanie. Powinien niedługo wrócić.-skłamała bez zmrużenia okiem.
Bagera
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:1 rok Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 34
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#7
20-07-2012, 12:53
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Wsłuchiwała się w tę wymianę zdań z lekkim zdziwieniem, gadali sobie, jakby jej tu nie było. A tymczasem mała lwica chłonęła wiadomości jak gąbka.
Ma braci? Z innego ojca? Kolejny samiec naprzykrzający się Matumaini, czy jej matka była ostatnia lwicą na tym świecie?
Małe brwi zagięły się pod wpływem złości, która targała nią coraz mocniej.
- Mama nie potrzebuje ciebie, ani żadnego innego kosmatego natręta by być szczęśliwa! Ma mnie, a ja jej nigdy nie zrobię krzywdy!- Krzyknęła piskliwym głosikiem w stronę lwa kładąc po sobie buntowniczo uszy. O tak, Matumaini ma prawdziwe kochającą ją osobę pod pachą- dosłownie, czy potrzebuje kogoś jeszcze? W mniemaniu kluseczki nie.
[Obrazek: subjd.png]
Tell me the story, tell me the legend  
Tell me the tales of war  
Tell me just one time,What it was like before  
Bring me the feeling, right in that moment  
When a heart for battle cries  
Find me the treasure where the legend lies.If I were a noble ancient knight  
I'd stand by jour side to rule and fight  
It will always feel the same  
When I call out your name.  
Ninja survive, in dreams I walk by your side  
Ninja survive, with you there's no need to hide.
Bjorn
Gość

 
#8
20-07-2012, 14:30
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

-Nie spinaj się tak bo rany się rozlezą.- machnął kpiąco parę razy łapą jakby leniwie chciał odgonić komara. Teraz tak jakby zwrócił większą uwagę na stan Matumaini. -Swoją drogą, widać, że kocha cię aż na śmierć. Szkoda że cię tak urządził, ale z drugiej strony może to i dobrze, nie będzie miał takiego problemu jak ja, bo nikt na ciebie nie spojrzy.-
Pozwolił by znaczna część słów wypowiedzianych przez Matumaini spłynęła po nim jak po kaczce. Słyszał tylko to co chciał. Nie miał zamiaru znów się w to bawić, on już dawno powiedział co miał do powiedzenia i wystarczy. Jego prawda była taka, że Matu zdradziła go i próbowała wmówić co innego.
-Wiesz, skoro nic dla ciebie nie znaczyłem, ciekawe czemu próbowałaś wmówić ze są moje.- odezwał się i złączył łapy, lekko podciągając łeb do góry by przyjąć myślicielską pozę. Chwilę milczał, uśmiechając się na kolejne słowa lwicy. Chętnie go poznam- pomyślał nagle rozbudzony wrzaskiem lwiątka.
-Masz rację, masz rację.- rzucił Matu spojrzenie jakby chciał zakpić z nieudanej intrygi. Widzisz? Wydało się.- pomyślał i to samo widać było po jego minie. Powrócił wzrokiem na młodą Bagerę. -Taka kruszyna jak ty może skrzywdzić swoją matkę tylko raz- wtedy kiedy umrze. A taki "kosmaty natręt" ma za zadanie do tego nie dopuścić. Musisz na siebie uważać, kruszyno.- ostatnim słowom towarzyszył naprawdę niesympatyczny uśmieszek.
-Matu, uważaj na swój skarb. Dbaj o nią albo ci ją zabiorę.- mruknął zupełnie wyzbywając się jakichkolwiek emocji z pyska, jakby naprawdę mu na tym zależało. -Gdyby nie ja twoi synowie byliby półsierotami, narażeni na innych samców. Całe szczęście, że ich zabrałem. Zapewniłem im kochającą rodzinę i mają się dobrze. Nawet jeśli nie byli moi.- podniósł się i cofnął, z zamiarem rychłego opuszczenia groty. Zatrzymał się jednak czekając na reakcję lwicy.
Czyżby teraz okazało się, że to on był tym dobrym a Matu tym złym rodzicem?
Matumaini
Gość

 
#9
20-07-2012, 14:42
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

-Dla twojej wiadomości, nie on mnie tak urządził. Ale mój własny brat, o którym niegdyś w kółko mówiłeś abym była dla niego dobra i się z nim pogodziła. Ale pewnie tego też nie pamiętasz, prawda?-żachnęła i przewróciła ślepiami, jak za starych dobrych czasów. Jednak słysząc głos Bagery, przednią łapą przesunęła ją tylko dalej od samca, rzucając ostrzegawcze spojrzenie, znaczące tylko jedno, czylizostań tam, gdzie jesteś. Następnie, ponownie przeniosła wzrok na ślepia jej dawnego partnera, mrużąc oczy.
-Co ja Ci takiego zrobiłam, że chcesz mi zabrać i ją? Wystarczająco dużo mi już zabrałeś.-jej dawny charakter, jej dziewictwo, jej pierworodnych, ukochanego syna. Czego jeszcze od niej pragnął? Oddała mu wszystko co miała, a w zamian dostała tylko nauczkę żeby nie ufać nikomu. A zwłaszcza samcom, o pokrewnym charakterze do Bastiana. Wtedy coś ją ocuciło. Jak to zabrał jej synów? Coś tu nie gra.
-Co to znaczy? Kochająca rodzina? Mają się dobrze? Przecież oni NIE ŻYJĄ.-na ostatnie słowa dała duży nacisk, mrużąc jeszcze bardziej seledynowe ślepia, o ile było to jeszcze możliwe.
Bjorn
Gość

 
#10
20-07-2012, 15:03
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

-Ja tylko bronię niewinne istnienia od cierpienia. A niestety na takie są narażone dzieci samotnych lwic, którym życie wymknęło się spod kontroli.- spojrzał na nią jeszcze raz spod półprzymkniętych powiek, unosząc jedną łapę, zatrzymawszy się w połowie kroku.
-Czy kiedykolwiek ktoś powiedział, że nie żyją.- jedna brew powędrowała do góry gdy zapadła cisza. -A, pewnie chodzi o to co powiedziałem wcześniej. Gdy mówiłem, że skazałaś ich na śmierć, miałem na myśli to, że chociaż wiedziałaś, co o nich sądzę, zostawiłaś ich pod moją opieką. Nie wiesz, że zazdrosne lwy są zdolne do morderstwa? Na szczęście nie gustuję w kocięcym mięsie. Nie wykazałaś się jako matka i masz nauczkę. I nie łudź się, że powiem, gdzie są. Mają rodziców i już nie są twoi.-
Matumaini
Gość

 
#11
20-07-2012, 17:47
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Nagle wszystko potoczyło się szybko. Zanim lew zdążył dokończyć swoje słowa i zauważyć ruch ze strony Złotej, ta już odbiła się tylnymi łapami od ziemi i rzuciła się na jego bok, przewracając go. Była od niego zręczniejsza i bardziej spostrzegawcza lecz dużo słabsza. Będzie musiała uważać aby nie dać sobie niczego złamać lub skręcić i tak, już ma za dużo tych ran. Położyła łapę na pysku Bjorna, napierając na nią całym ciałem aby samiec miał unieruchomiony łeb.
-Kłamiesz!-ryknęła do jego ucha, po tych jak przyłożyła pysk tuż koło niego. Ów krzyk był tak pełen pewności i wrogości, że nawet najgłupszy lew by to wyczuł.
-Oni nie żyją. A nawet jeśli... To zawsze byli, są i BĘDĄ moi. Mam takie samo prawo ich widzieć, jakie masz ty. Nikt nie ma takiego prawa i równie dobrze mogę teraz pójść ich szukać i zabrać ich.-syknęła, po czym całkiem niechcący wysunęła pazury w łapie, którą akurat przytrzymywała łeb lwa. Zagłębiła go w skórze tuż koło ucha i zaczęła ciągnąć, a zatrzymała się dopiero przy wargach. Tam wyjęła już pazur i odskoczyła szybko, z mściwym uśmiechem na pysku. Rana była dość głęboko aby została po niej blizna i pewnie sprawiała samcowi ból. Może nie duży, a taki aby trochę uprzykrzać życie. W sam raz.
Bjorn
Gość

 
#12
20-07-2012, 18:41
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Trzeba przyznać, dał się zaskoczyć. Prosił się o to, spodziewał się tego i był na to przygotowany.
-Uratowałem ich od rychłej śmierci. Nie potrafiłaś zadbać o siebie, spójrz jak wyglądasz. Co by było, gdyby to te małe kociaki tak skończyły? Oszczędziłem im tego. A ty nie rozumiesz. W tej chwili nie myślisz o nich, tylko o sobie. To nie one cię potrzebują, tylko ty ich. To dlatego teraz masz córkę, która nawet nie ma ojca. Potrzebujesz kogoś, żeby stworzyć sobie iluzję bycia potrzebną.-
Bjorn miał utrudnione zadanie, mówienie z przygniatanym do ziemi łbem w końcu nie należało do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Miał powiedzieć coś jeszcze ale wtedy poczuł ciepły szkarłat ściekający po sierści i stopniowo ustępujący nacisk. Nie bronił się. Czekał, aż Matumaini skończy to, co zaczęła. Pozwolił jej na to, podczas gdy cały gniew i ból kumulował w mrowiącym żołądku. Znacie to uczucie, prawda?
Nie do końca świadom obrażeń jakie właśnie odniósł podniósł się powoli, jakby nic się nie stało.
-Zobacz, jak ty się zachowujesz. Nie panujesz nad sobą. Jesteś chora. I nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie ci pomóc. Jedno wiem na pewno, wydałaś na swoją pseudorodzinę wyrok.- czarnooki podszedł do lwicy, splunął niemałą ilością szkarłatu pod jej łapy i gwałtownie, jednym potężnym ruchem złapał ją za pysk, uderzając przypadkiem (albo i nie) jej łbem o skalną ściankę.
-Zabiorę ci to kocię. Będziesz mi dziękować, jak dojdziesz do siebie i zrozumiesz, co spartaczyłaś jako matka.- Bjorn puścił lwicę uprzednio szarpnąwszy jej głową.
Ostatni raz splunął krwią na ziemię a potem odwrócił się i wyszedł.
-Wrócę tu.- odbiło się jeszcze echem, nim zupełnie zapadła cisza.

zt
Numer 2
Gość

 
#13
20-07-2012, 19:54
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Idąc wolnym krokiem, ze spuszczonym nisko łbem, młody samiec przetrząsał tereny Strażników Niebios. Te tereny miały być pierwszymi, w których chciał zacząć szukać. Szukać czego? Nie "czego", a "kogo"... Samicy, której wiernie by służył. Po to go wychowano... Wpojono mu charakterystyczne myśli, szaleńcze i absurdalne dla reszty kotowatych. Każdy wiedział co to wolna wola... On nie wiedział. Musi mieć cel i zadanie. Zapytalibyście, co by było gdyby nie miał takowego? Usiadłby i... czekał. Czekał na cud, bo nie da się określić na co czekał. Nie czekał na właściwie na nic. W razie głodu upolowałby coś i dalej zacząłby siedzieć bezczynnie... Dziwne, prawda?
Jego zadaniem w tej chwili było odnaleźć tę jedną. I myślał, że będzie prosto, bo w końcu nietrudno spotkać jakąś losową samicę. Hah, a jednak... Te tereny okazały się jeszcze niezbyt zamieszkałe.
Zrezygnowany i przemoczony do suchej nitki gepard westchnął i zatrzymał się. Podniósł wysoko łeb i spojrzał rdzawymi tęczówkami w niebo jakby w nadziei, że na nim pokaże się rozwiązanie sprawy. Był przemęczony... Miał dosyć. Legł by na trawie i odpoczął, ale myśl o nie spełnieniu ostatniego polecenia "matki" nie dawała mu spokoju.
Numer 2 - tak nazywała go psycho-tygrysica - postanowił zmusić się do dalszej drogi. Ponownie spuścił łeb i pomaszerował ślamazarnym krokiem naprzód.
Szedł, dopóki nie usłyszał echem noszących się krzyków. A jednak ktoś tu jest! I z tego wynika, że więcej niż jedna osoba! Jest szansa!
Gepard postawił na sztorc uszy i począł się rozglądać. Teraz był problem, skąd te dźwięki dochodziły... Nic nie wskazywało na to, by było tu jakieś legowisko...
Tak myślał, dopóki nie ujrzał wyłaniającego się zza wodospadu kremowego lwa. Ten go nie obchodził. Myślał teraz tylko i wyłącznie o żeńskim głosie. Za tamtym tajemnym przejściem kryła się jego przyszła Pani.
Numer 2 ruszył biegiem w stronę skał i wody, po czym ostrożnie wsunął łeb w wejście do grotki.
- Przepraszam... Jest tu ktoś, prawda? - powiedział dosyć głośno, by ktoś mógł go w tym "hałasie" usłyszeć.
Matumaini
Gość

 
#14
22-07-2012, 17:42
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Prychnęła.
-I mówi to ten, który również nie ma żadnych skaz na ciele.-warknęła mierząc go uważnie wzrokiem. Nie było trudno napotkać po jednej ranie kolejną. Samiec zarobił ich całkiem sporo. Ciekawe tylko, że w tak krótkim czasie.
-Ja nad sobą nie panuję? Spójrz na siebie. Gdyby nie twój atak, nie byłoby żadnych synów. I ty mi wmawiasz, że jestem chora? Przypisujesz swoje wady mi.-odszczekała, po czym gdy ten powiedział parę kolejnych słów i wyszedł, zawarczała tylko za nim, po czym jeszcze długo obserwowała wejście do groty, myśląc, że ten może tylko czai się za taflą wody i znowu wyskoczy aby zadać jej kolejny cios. Albo psychiczny albo fizyczny. Na oba była tak, czy siak przygotowana. Ale jednak niedługo, po tym wydarzeniu w wejściu do groty pojawił się kolejny łeb. Złota syknęła ostrzegawczo niczym kobra i najeżyła sierść i grzywę na karku. Co to miało być?!
Bagera
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:1 rok Liczba postów:92 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 34
Zręczność: 48
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#15
22-07-2012, 18:11
Prawa autorskie: esava/ ja/ Disney

Bjorn wypowiedział wiele raniących słów, zadał Matumaini też fizyczny ból, jeśli kiedykolwiek Bagera dorośnie.. będzie mieć paskudna urazę do samców. Przedtem ich nie lubiła, teraz pałała do nich odrazą.
A co do porwania, nawet gdyby Bjorn chciał ją uprowadzić nie będzie bierna jak jej bracia, nigdy nie zapomni o matce i będzie starała się do niej wrócić z całych sił, chyba że... chyba że ten odbierze małej życie i w ten sposób odbierze ją matce.

Skuliła się w kącie pod kamienną ścianą groty czekając aż matka wróci do niej i ją przytuli dając poczucie bezpieczeństwa swym ciepłym dotykiem, jednak przewrotny los znów odsunął kremową od jej dziecka wpychając do groty kolejną ciekawską osobę. znów uwaga Matumaini musiała skupić sie na kimś innym.
Skulona żuła usta w niemym strachu wlepiając oczyska w kolejnego intruza.
[Obrazek: subjd.png]
Tell me the story, tell me the legend  
Tell me the tales of war  
Tell me just one time,What it was like before  
Bring me the feeling, right in that moment  
When a heart for battle cries  
Find me the treasure where the legend lies.If I were a noble ancient knight  
I'd stand by jour side to rule and fight  
It will always feel the same  
When I call out your name.  
Ninja survive, in dreams I walk by your side  
Ninja survive, with you there's no need to hide.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości