♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#61
09-04-2018, 21:27
Prawa autorskie: moje

Ostatnie co pomyślała Kayla odnośnie guźca to to, że troszkę szkoda jego wytrzymałej, twardej skóry, którą mogłaby spróbować sprawić. Sądziła jednak, że może taka okazja jeszcze się nadarzy. 
Żołądek nadal kuł ją nerwowo i miarowo, ale zdecydowanie mniej niż wcześniej jednak nadal nie była głodna. Przywykła do kawałków, ochłapów i resztek, do jaszczurek i małych gryzoni, które udało jej się zabić znienacka. Dawno nie polowała tak na prawdę i zdążyła zapomnieć jak smakuje inne zwierzę. Tego osobliwego dnia przyszło jej przypomnieć sobie smak guźca i w tej chwili wydawał się być najcudowniejszym smakiem na tym nędznym padole. W końcu nie trudno nabrać obrzydzenia jeśli je się na okrągło to samo, nawet jeśli to delikatne i kruche zające. 
Pozwoliła się minąć Zenzele przy czym nie okazała żadnej reakcji. Po prostu, cofnęła łapy i odchyliła łeb żeby ta mogła swobodniej się przecisnąć. Może... może trzeba by spróbować tę norę poszerzyć? Nie była wcale malutka ale do dużych też nie należała. Kayla ceniła sobie przestrzeń i swobodę i bała się, że te obie rzeczy mogą zostać zachwiane. Położyła się tam gdzie siedziała spoglądając na burzę na zewnątrz. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#62
09-04-2018, 21:56
Prawa autorskie: Ragnar

Położyła się, chociaż aksamit skórek nie zrobił na niej już takiego wrażenia jak przed południem, bowiem stało się coś niezwykłego — zanim o sobie, pomyślała o kimś innym, o dzikusce, na której leżące u wejścia do norki, nakryte dłońmi szarawego światła ciało spojrzała, zaraz jak zwinęła pod piersią przednie łapy i położyła łeb, wyciągając na posłaniu szyję. Para złotych oczu powędrowała raptownie ku górze, aż nad dolnymi powiekami łysnęły sierpy białek. Upewniwszy się, że Kayla leży spokojnie, ukojona ciężarem pożywnego mięsa w brzuchu i wpatrzona w zacinający na zewnątrz deszcz, rozdęła w końcu boki głębokim westchnięciem. Rozluźniła się i pozwoliła sobie zapatrzyć się otępiale przed siebie. I ona była przecież najedzona, chociaż przetrawiła swój posiłek prędzej i w złości, niemalże nie zdając sobie sprawy z tego, że się najada, ale bardziej niż to, powinna koić ją do prawdziwie błogiego snu zdegenerowana satysfakcja z powodu zdobycia dla siebie cudzego dachu nad głową. Wobec obu potencjałów na upojnie wielką satysfakcję Jaszczurka leżała mimo to obojętna, wydrążona w środku, pełna zastanowień, które dawno temu postanowiła w sobie pozabijać. Czuła, że stać by ją było na niedbałe uniesienie wargi i rozpoczęcie dialogu, odniesienie się do czegokolwiek, co było jej i Kayli wspólnym tego dnia doświadczeniem, począwszy od świadomości obecności tamtego samca, który wbrew przewidywaniom Wróżki nie pojawił się na horyzoncie i nie przyniósł swojej lubej posiłku, ją tym samym stąd przepędzając. Jednocześnie jednak samo snucie domysłów na temat Kayli, jej ran i widocznych spod skóry kości, było aż przesytem empatii, o którą nigdy by siebie nie podejrzewała, nie teraz, nie będąc, kim będąc. I stało się to drugie doświadczenie tak bezmiernym, że poczęło rozrastać się w zupełnie niespodziewane odnogi odczuć, myśli i powątpiewań, tak że Jaszczurka w końcu nie myślała już o drobnej Kayli, której sylwetka broniła światłu przystępu do środka, ale o sobie. A kłótnia między wzbierającym w agresję, dudniącym w sercu ego a odruchem dobroci była tak potężna, że Zen malała i malała, coraz mniej zdolna do tego, by przekłuć bańkę ciszy, brzęczącej jej w uszach coraz głośniej.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#63
12-04-2018, 16:03
Prawa autorskie: moje

Błyski i huki, które dawały żywy i głośny koncert zdawały się nie robić na Kayli większego wrażenia, ale przyciągały jej uwagę bardziej niż sama Zenzele w tej chwili. Wlepiła bowiem wielkie ślepia w przestrzeń między jedną lianą a drugą, przez którą widać było dobrze niespokojny świat na zewnątrz. Zrywający się wiatr, który z łatwością kładł na ziemi wszystko co chciał i nic nie zdawało się być na tyle silne by mu się przeciwstawić. Zacinający deszcz był w pewnym sensie łagodny, ziemia z pewnością była mu wdzięczna za schłodzenie jej spierzchniętego grzbietu. Kayla też była, lubiła deszcz i wodę, zapach wilgotnej ziemi i drewna. I wreszcie jasne i potężne błyskawice złowrogo i gniewne ciskające ostre świetliste groty wprost na spotkanie z ziemią, drzewami i wszystkim co stanęło im na drodze. Kayla miała najwyższy respekt dla tej naturalnej potęgi  i podziwiała jej piękno i zapach, który przychodzi po burzy i pieścił przyjemnie nos i płuca. Wdychała ów zapach z namiętnością tak jakby wdychała woń grzywy kochanka. 
Poza dzikim rykiem grzmotów słychać było spanikowane głosy antylop, które najpewniej zabłąkały się gdzieś w pobliżu, zryw ptasich skrzydeł, które z piskiem i łoskotem uciekały z drzew by w panice spotkać się z ciężkimi kroplami deszczu i grubą skórą masywnych chmur. 
A one?
One bezpiecznie leżały w norce i grzały się na smutnych i szarych od używania zajęczych, puchatych skórkach. Kayla obejrzała się ukradkiem na Zenzele i pozwoliła myślom płynąć, jednak żadna godna uwagi nie nawiedziła jej pustej od pozytywnej refleksji czaszki. Westchnęła tylko i poprawiła łapy przed sobą by położyć na nich brodę. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#64
12-04-2018, 19:26
Prawa autorskie: Ragnar

A dla Zen deszcz i wilgoć buchająca z ziemi były zapachami znanych stron, znakami powrotu. Przywoływane przez nie wspomnienia należały do tych najmocniej zakorzenionych w pamięci i niejednokrotnie nie wiązały się z niczym konkretnym, lecz prawspomnieniem domu. Z łatwością koiły. Były jak woń matki. Dlatego uspokojona ich wszechobecną w norze obecnością Zen, jeszcze przed chwilą tak rozgniewana i skłócona ze sobą samą, w końcu zasnęła. Kiedy zamknęła oczy, norę, szary deszcz, pokwikiwania biegnących w oddali antylop i łoskoty burzy pochłonęła gęstnąca ciemność.

*
Cielę rwało do przodu jak opętane, na krawędziach jego oczu łyskała białkówka. Jego cwał wzbijał się w ciężkie od wilgoci powietrze głośnym bębnieniem i szumiał w mokrej po deszczu trawie niby syk żmii. Z pyska co jakiś czas wydobywał się wrzask, rozpaczliwe wołanie matki, która odbiegła z resztą stada, zostawiając swojego syna o ledwie pączkującym porożu na pastwę gnających za nim dwóch lwic. Jedna z nich, smukła jak jaszczurka, żylasto umięśniona, trzymała się tuż za nim, za każdym razem tracąc cenny oddech, gdy bawolec gwałtownie skręcał, próbując ją zgubić. Pęd sprawiał, że wyrywała z ziemi całe naręcza wysokich, ostrych ździebeł trawy, w której kępach kryły się głębokie kałuże spowalniające jej bieg, gdy zatapiała się w nich po łokcie. Chlupot wzburzanej z każdym skokiem wody niósł się za pogonią jak krakanie kruka, a gdy ta wbiegała w grzęzawiska, zlewał się w przeciągły szum, kleisty i ciężki, ciążący w sierści i płucach tak lwic, jak i bawolca, który gdy Zenzelé zamachnęła się na jego tylną nogę najeżoną szponami łapą, wyskoczył w niebo, jakby wyrósł pod nim aligator. Jaszczurka w ostatniej chwili umknęła od wymierzonego w jej łeb kopniaka, ale unik kosztował ją chwilowe spowolnienie i stratę wielkiej porcji energii. Dopiero wtedy przypomniała sobie, że poluje z Kaylą. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na pełne pretensji zastanowienie nad tym, gdzie też jest druga łowczyni.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#65
13-04-2018, 02:38
Prawa autorskie: moje

Wraz z upływającymi niczym deszcz chwilami, powieki stawały się ciężkie i ciepłe i koiły spokojnie Kaylę do kolejnego snu.

*

Kiedy padło na wybór ofiary, Kayla poczuła się nieco zniesmaczona. Nie przywykła do zabijania potomków innych zwierząt. W jej rodzinnej krainie było to zakazane. Nie zamierzała jednak marudzić bo mimo odzyskiwanych powoli sił wciąż nie była okazem zdrowia i kondycji. 
Zenzele rzuciła się  szaleńczy pościg za ofiarą nim doszło między nią a Kaylą do ustaleń co do strategii. Podążyła za Wróżką i jej ofiarą nieco wolniejszym biegiem czując jak szybko wzbiera w niej zmęczenie i oddychanie powoduje ścisk w płucach i dyskomfort. Zatrzymała się w pewnym momencie zanosząc się kaszlem, ale zaraz potem rozejrzała się szybko żeby zorientować się w sytuacji. Cielak biegł na złamanie karku chcąc uratować własne życie wciąż łudząc się, że matka pośpieszy mu z pomocą. W końcu ruszyła dostrzegając, że ma szansę przeciąć im drogę i zaatakować bawolca z zaskoczenia. Wbiegła w wysokie trawy, w których antylopa miała nadzieję znaleźć wybawienie. Nie pomagało jednak to, że spanikowane zwierzę raz rzucało się na prawo a raz na lewo. Starała się, na prawdę starała się myśleć na bieżąco i zrobić wszystko by ich obiad nie uciekł tak łatwo. Miała szansę naprawić swoje spowolnienie więc gdy było już pewne, że cielak bawolca biegnie prosto na nią, przywarła do ziemi brzuchem czekając na odpowiedni moment.
I wtedy.
I skok i... złapała. Coś. Trzymała w pysku miękką skórę ale podejrzanie zbyt miękką. Szybko ją wypluła a gdy tylko wszystko się uspokoiło okazało się, że nie trzymała wcale antylopy tylko... Zenzele...
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#66
14-04-2018, 21:40
Prawa autorskie: Ragnar

Kiedy Kayla uderzyła w Jaszczurkę z całą siłą swojego rozpędu, lwice spięły się na moment w uścisku węża i jego ofiary, lecz w mgnienie oka później rozłączyły się jak poirytowani kochankowie. Wyprostowawszy tylne łapy, Zen zaserwowała Kayli potężny cios w podbrzusze i wylądowała w błocie z o tyle potężniejszym łoskotem, o ile energii włożyła w rozdzielający je cios. Przekoziołkowała dwukrotnie przez własną głowę i nawet nie dostrzegła, jak bawolec oddala się od nich bezpowrotnie.
BO-DAJ-BYŚ-ZDECH-ŁA!!!! — wrzasnęła, ile sił w płucach, wytrzeszczając oczy jak tarcze słoneczne do niemożliwości. Furia momentalnie postawiła ją na cztery łapy i pchnęła ku równie ubłoconemu kształtowi drugiej łowczyni. Jeżeli ta się w porę nie wycofa, a ma na to ledwie trzy potężne, wibrujące wściekłością kroki gadziny, oberwie w pysk, jak Zen matulę kocha, no najzwyczajniej oberwie, bo Jaszczurka nie musiała znać powodu omyłki, by żądać od kogoś poniesienia za nią najsroższych konsekwencji, a przecież wszystkiemu, ich nieudanej nagonce, nieudolnej synchronizacji, ogólnemu niedogadaniu i moralnej frustracji Kayli, winna była dzikuska!
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#67
16-04-2018, 20:24
Prawa autorskie: moje

Trochę szarpania, błota i kurzu. Kayla zawzięcie trzymała to co złapała do momentu, w którym zorientowała się, że tym czymś była futrzana, miękka skóra Wróżki. Otworzyła szerzej oczy i wypluła ją mlaskając przy tym z niesmakiem i kwaśną miną. Nagle poczuła wyjątkowo mocne uderzenie w brzuch, które sprawiła, że nie dość iż odskoczyła i przeturlała się w tejże grząskiej ziemi brudząc się jeszcze bardziej to jeszcze poczuła jak wzbiera ją na mdłości i traci na moment dech. Czym prędzej wsparła się na przednich łapach i zwiesiła ciężko smukły łeb by zanieść się duszącym kaszlem. Trwało kilka dłuższych chwil zanim odzyskała w miarę równy oddech, ale zaraz usłyszała głos Zenzele. Głos cierpki, głośny i nieznośny. Dzikuska na raz postawiła uszy i wściekłe spojrzenie skierowała na Wróżkę. Przekręciła pysk w jej stronę kłapiąc wyraźnie szczęką i wydając z siebie jeszcze bardziej dosadny warkot. Najeżyła sierść i podniosła kościsty tyłek z błota i trawy (cała zresztą była w usianych na jej karku i grzbiecie kępkach traw) by zaprzeć się nogami prostymi i sztywnymi jak kłoda. Nie przerywała warczenia. 
- ZAM-KNIJ-SIĘ!!! - Wykrzyczała głośno.
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#68
17-04-2018, 21:16
Prawa autorskie: Ragnar

Jeden krok, drugi, trzeci, a warkot z drugiej strony jak gęstniejąca bariera, którą przekraczać to jak wpełzać w żar pustyni, wtórujący temu wydzierającemu się z jej własnej gardziel. Zetknęły się ze sobą ich energie i wyrzuty, zgęstniały w przerwie między jednym nosem a drugim, ostatecznie nie pozwalając najeżonej wściekle Jaszczurce zadać Kayli planowanego ciosu, a rażąc ją samą aż po koniuszek ogona i zmuszając do pochylenia się i zabębnienia przednimi łapami w przedtakcie do niezrealizowanego uderzenia. Takiego warkotu nie dobywała z siebie już dawno, bo dawno nie miała okazji stanąć przed kimś równym jej siłą i mimo to utrzymać swą furię na wodzy, zostać przeszytą świadomością, że prałaby się na pierwotnych, uczciwych zasadach i mimo to pozwalać, by adrenalina bezpowrotnie opadała. I w końcu była już w stanie nad sobą zapanować. Elektryzująca między nimi ciasnota i bezbrzeżne buczenie poczęło cichnąć, aż w końcu Jaszczurka odstąpiła w tył mały krok i splunęła pod łapy Kayli. Zamknąwszy pysk, posłała w niebieskie ślepia naprzeciwko pełne wyrzutu spojrzenie i w końcu zerwała łączącą ją z nimi nić. Odsunęła się i stanąwszy bokiem, zagapiona gdzieś w dal przez chwilę dyszała płytko i szybko, wykończona nieudaną pogonią.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#69
20-04-2018, 01:05
Prawa autorskie: moje

Stała twardo na drewnianych, albo i kamiennych łapach brudnych od gliny i błota i ciskała spojrzeniem bez respektu i strachu prosto w pierś Wróżki. Obserwowała jej bezradną złość i pozwalając swoim kącikom pyska drgnąć w delikatnie kpiącym uśmiechu. Dzieciakowi udało się czmychnąć. I dobrze. A, że przy tym ucierpiała być może duma Zenzele? Dzikuska nie dbała o to ani trochę. 
- Może jakbyś umiała oglądać się na innych to to polowanie wyglądałoby zupełnie inaczej? 
Posłała spojrzenie paskudnej flegmie ciśniętej między jej własne Kayli a wtórowało temu delikatne drganie podirytowanych mięśni całego pyska, które chyba tylko siłą woli  trzymały się w ryzach i nie zmuszały twarzy do szkaradnych min. Uderzyła łapą w glebę rozpraszając ją w kilkanaście lekkich grudek mokrej czarnej ziemi, zwilżonej nie deszczem a śliną Zenzele. Położyła uszy po sobie ale nie zdradzała strachu, raczej wyraz bliski pogardy dla irytacji towarzyszki. Odetchnęła głośno odwracając się od lwicy również stając do niej bokiem. 
- Potem spróbujemy. - Powiedziała bezdźwięcznym tonem chcąc się oddalić. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#70
20-04-2018, 09:03
Prawa autorskie: Ragnar

Nie była złym lwem. Była tylko trochę szalona. Gdyby była zła, uniosłaby się honorem i wygarnęła Kayli jej biedę i marny los, to, że stała tutaj o własnych siłach tylko dzięki sytym posiłkom, które jej przez ostatnie dni zapewniała. Zostawiłaby ją. Nie oczekując wdzięczności, nawet nie liczyłaby na to, że dzikuska "już sobie poradzi", nie myślałaby o niej już więcej, lecz ponownie oddałaby się w łapy pogłębiającego się w chwilach wielkiej samotności szaleństwa. Jej wyrzut zmilczała. To nie ona źle wyczuła odległość i powaliła siebie sama na ziemię, więc jakkolwiek słuszną mogła być sama jego treść, maskował raczej poczucie winy Kayli, niż przydawał się jako nauka, myślała Jaszczurka z pobłażaniem. Nie tego spodziewała się usłyszeć. Liczyła na pokorę, nie dumę, ale ponieważ tak wiele energii umysłu zużyła na złość w stronę drugiej łowczyni, teraz oblewał ją fizyczny, przenikający włókna mięśni spokój i riposta wydawała się pysznym soczystym owocem, po który jako pierwsza, ubiegając ją, sięga zwinna wśród gałęzi małpiatka. Uśmiechnęła się kwaśno i fukając cicho, drgnęła barkami. Odwróciła się i zebrała do pierwszego kroku, chcąc podejść do Kayli z poleceniem, co robić dalej, lecz ta ozwała się jako pierwsza, proponując coś przeciwnego, niż zamyśliła powiedzieć Zen. Nie spojrzała ku niej i nie pokusiła się na żadną minę, więc w pierwszej chwili można było odnieść wrażenie, że ją zignorowała. Jednak przechodząc obok niej i zmierzając w stronę linii lasu, w którego mgłach miały schronienie i w którego stronę odbiegł bawolec, powiedziała:
- Odpoczniesz w drodze, zaraz ci przejdzie zadyszka. Idziemy jego śladem.
Z szeroko otwartą paszczą, w której w rytm prędkich oddechów falował ozór, Jaszczurka skoncentrowała się na stawianych w głębokiej wodzie krokach. W pogoni było to prostsze, nie wymagało wysiłku myślowego, wszystko działo się tak szybko. W dodatku mroczyło ją zmęczenie, a fale gorąca, przelewające się przez rozpalone wysiłkiem ciało mieszały się z zimnem, które przenikało ją, kiedy brodziła w podmokłej ziemi. Nic by jednak nie osiągnęły, gdyby stały, czekając, aż zmęczenie ustąpi nowej energii. Tak by się nigdy nie stało. Po tym, jak odzyskałyby płynny dech, chciałyby legnąć gdzieś i zasnąć, żeby zregenerować siły, a na to stać było tylko lwy żyjące w stadzie lub w idylli, jaką była ojczyzna Kayli. Samotny wędrowiec nie miał waluty, którą mógłby wymienić z Głodem za energię i szczęście w rzucie kośćmi, który zadecydowałby o powodzeniu polowania. Samotny wędrowiec musiał każde "później" przekuwać w "teraz".
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#71
21-04-2018, 23:11
Prawa autorskie: moje

Rosło między nimi napięcie a ona, to oczywiste, była zła. Zła nie tylko na Zenzele, ale i na siebie. Zła, że była zależnej od tej suchej i wrednej Jaszczurki. Wrednej bo przypominała jej starą Fuvu, zwykłą oportunistkę, surową, niemiłą. Kayla czuła się wtedy jak niepotrzebny ciężar, który jej matka znosiła jako konsekwencję związku z samcem, który zapewniał jej bezpieczeństwo i przedłużenie linii. Po urodzeniu córki dała sobie spokój z lwiątkami, za nic miała uczucia swojego partnera, nie chciała dać mu syna. Swoje zrobiła. 
Kayla często buntowała się matce. Szwendała się po krainie, wracała na noc, dzielnie znosiła szkolenia organizowane przez Fuvu. Stara samica nie znosiła przyjaciół swojej córki, szczególnie najbliższego jej szakala. 
Jeśli ktoś tu rzeczywiście nie umiał współpracować z innymi lwami to była to właśnie Kayla. Nie miała ona stada, ot, tylko rodziców. Bawiła się z szakalami i likaonami, ze zwierzętami, które miały stać się jej ofiarami. Z lwami nawet nie umiała rozmawiać. Kochała ojca, ale na tym kończyła się jej znajomość z miłymi samcami. 
Przypomniała sobie o Nebuli jedynej dobrej lwicy, jedynej, którą jako taką postrzegała. I tego jednego samca, który pomógł jej dojść do siebie w tej krainie po przebyciu pustyni. W takim razie tych samców było maksymalnie dwóch.
Z goryczą spojrzała na Zenzele, która nie przejęła się słowami Dzikuski i mało tego, zamierzała dalej podjąć pościg za cielęciem. Tupnęła prawą przednią łapą i smagnęła ogonem kładąc uszy po sobie. 
- Idź sama, ja nie będę zabijać młodych - i postanowiła się zbuntować. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#72
21-04-2018, 23:18
Prawa autorskie: Ragnar

Zatrzymała się. Nie mogła zastrzyc uszami, więc zrobiła tylko to. Zatrzymała się.
- Słucham? - zapytała.
Decyzja Kayli była jak cios odłamkiem skalnym, nie pozostawiła w umyśle Jaszczurki śladu żadnej funkcji myślowej.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#73
21-04-2018, 23:20
Prawa autorskie: moje

- A idź se biegać za cielakiem. Może sobie wywróżysz gdzie pobiegł - odpowiedziała szybko i bez zastanowienia, ale zaraz potem usunęła się bardziej na bok bo przyszło jej do głowy, że Zenzele mogłyby puścić nerwy. 
Uskoczyła jeszcze raz. Chciała się oddalić, nie chciała dostać w pysk. 
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

#74
21-04-2018, 23:35
Prawa autorskie: Ragnar

Nie uderzyła jej. Była w szoku i poruszała się jak w miodzie, odwracała się do Kayli bardzo powoli, mimo że druga łowczyni odskakiwała już raptownie, kiedy ona ledwie drgnęła. Okręciwszy się, stanęła tak, że widziała Kaylę, ogarniała wzrokiem całość jej sylwetki, lecz nadal nie rozumiała niczego z tego, co tamta próbowała jej przekazać, a jeszcze gorzej pojmowała jej popłoch, podkulony ogon i obronną postawę.
Stała z otwartym pyskiem. Ciągle była zmęczona po biegu i dyszała, więc tym bardziej jej mordy nie kalał ślad najlichszej myśli. Chciała zobaczyć, jak Kayla się uspokaja, konkretyzuje w coś zrozumiałego, ale ponieważ nic podobnego się nie działo, w końcu odwróciła głowę na bok, przymknęła oczy i policzyła. Do kilku. Odwróciła się ponownie w stronę dzikuski, ale widok jej popłochu tylko wybałuszył jej oczy do niemożliwości. Zagroziła:
- Myślałam, że to ja jestem popierdolona, ale jeżeli zaraz mi nie powiesz, o co ci chodzi, to ja sobie idę, rozumiesz? Idę sobie.
Kayla
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 15

#75
22-04-2018, 00:01
Prawa autorskie: moje

Najeżyła się na harde słowa Jaszczurki i sama mało nie zaczęła syczeć jak zwinka. 
- Czy ja mówię tak do ciebie? Przeklinam do ciebie?! Nie szanujesz mnie! 
Może to i nie był konkret ale chamski głos jej towarzyszki sprawił, że w Kayli coś się zagotowała. Nie pokazała jeszcze pazurów ani kłów, ale czuła się przytłoczona. Nie poradziła sobie z polowaniem, teraz czuła się jakby Pieguska na nią naskakiwała, naciskała. Ona nie umiała tak. 
- Jakbyś słuchała przed chwilą to byś wiedziała, że nie chcę zabić cielaka! 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości