♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#76
28-12-2013, 23:03
Prawa autorskie: MadKakerlaken

W miarę jak wbiegał na skałę, raz po raz dało się słyszeć pisk pazurów starających się powstrzymać sylwetkę samca przed upadkiem. Pęd rozwiewał jego grzywę, a on starał się w jakiś sposób namierzyć obcego. Stopniowo zwalniał, wytężając słuch. Podążył za urywanym oddechem i szlochem. Gdy wreszcie ją odnalazł ( czy raczej na nią prawie wpadł) znalazł się w odległości dwóch kroków od lwicy. Nie musiała się odwracać, odzywać... wszędzie rozpoznałby tą sylwetkę.
Ale czy ona chciała widzieć jego? Przy ostatnim spotkaniu dobitnie powiedziała, co o nim myśli. To co oznajmiła, nie było też łatwe do przetrawienia dla niego.
Stał przez chwilę w bezruchu, podczas gdy wewnątrz jego duszy toczyła się bitwa. Zostać, czy odejść?
Tym razem wygrało serce.
Położył się obok niej i delikatnie łapą przygarnął Kalani do siebie.
Liczył się z tym, że się odsunie, albo nawet i go zdzieli. Trudno.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#77
28-12-2013, 23:17
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

I ona nie musiała otwierać zaczerwienionych od płaczu oczu, by wiedzieć, kogo ma przy sobie. Mimo pogrążenia w rozpaczy, lwica odskoczyła od niego jak oparzona. Urażona duma i targające nią wyrzuty sumienia zakazywały jej spojrzenie na Dwugrzywego.
Dopiero, gdy wstała, samiec mógł dostrzec, w jak fatalnym stanie znajdowała się jego była partnerka. Kosmyki tworzące końcówki ogona posklejane były zaschniętym błotem, którego przez parę dni nie raczyła usunąć ze swojego zazwyczaj doskonale wypielęgnowanego futra, które teraz odstawało na wszystkie strony świata. Przednie łapy nosiły na sobie stare ślady krwi, poprzedzielane strugami łez i rzecznego mułu. Także tułów nie wyglądał dobrze - skóra opinała się ciasno na świetnie widocznych żebrach. Trudno byłoby powiedzieć, że ten wrak lwa był niegdyś przodownikiem łowczyń. Bursztynowe oczy, zachwycające zazwyczaj swym soczystym, przejmującym blaskiem patrzyły teraz na świat z jakimś otumanieniem, zobojętnieniem i smutkiem.
- Ja... - wymamrotała słabym i łamiącym się głosem, nie patrząc na Szkarłatnego - Ja nie chcę, byś mnie widział.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#78
28-12-2013, 23:32
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Źrenice Dwugrzywego zwęziły się momentalnie, gdy Kalani odsunęła się od niego. Nie był to jednak efekt jej poczynania a faktu, jak wyglądała. Czerwone ślepia kawałek po kawałku przesuwały się po jej ciele, badając stan bursztynowookiej. Dopiero gdy się odezwała, zmusił się do usłuchania jej prośby.
Jego wzrok legł na kamyczkach u jego łap, a on sam starał się uspokoić oddech. Nie był zły, bo dlaczego? Bał się o tą lwicę. Martwił się o nią. A jej wygląd nie sugerował nic dobrego. Dopiero po jakimś czasie odezwał się cicho.
- Jeśli tego chcesz... Kalani.
Znał ją dobrze. I wiedział, że w jej przypadku tylko cierpliwość daje jakieś efekty. Kiedy zdecyduje się na rozmowę... bądź jakąkolwiek interakcję... no cóż. Ale póki co, nie mógł na nią naciskać.
Był winny... po części. Nie chciał na razie o tym rozmawiać.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#79
28-12-2013, 23:49
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Gdyby była sobą, podziękowałaby mu za uszanowanie jej prośby. Teraz jednak, kiedy nie radziła sobie ze swoim życiem i uczuciami, bodźce z otaczającego ją świata pozostawały bez jej reakcji. Odwróciła się tyłem i odeszła na krok, by potem zasiąść na jeden skok od miejsca, gdzie fale oceanu sięgały najdalej.
Widok zburzonego morza, które tuż przy brzegu nagle zwalniało, uciszał roztrzęsione emocje Kalani. Może żyła w niej podświadoma nadzieja, że i także ona zazna w końcu słodkiego spokoju? Musiałaby otrzymać rozgrzeszenie. Kahawian miał dobre serce, z łatwością mógłby odpuścić jej wszystkie winy, które mu wyrządziła. Ale sama sobie przebaczyć nie potrafiła. Stała się kimś, kim nie chciała być.
Spuściła łeb i znów poczuła, jak gorąca fala szlochu zalewa jej oblicze. Łkanie i błagalne jęki mimowolnie opuszczały jej usta. Tym razem ich nie powstrzymywała.
Minęło wiele chwil, kiedy w końcu zapanowała nad łzami. Jej oddech nadal był szybki i chaotyczny, z trudem łapała wieczorne powietrze. Przełknęła głośno ślinę. Nadszedł czas. Nie odwracając się do samca, wyrzuciła z siebie parę niepewnie wypowiadanych słów:
- Zabiłam go, Kahawianie. On nie żyje przeze mnie.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#80
29-12-2013, 00:03
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Mękę sprawiało mu słuchanie wyrazów jej cierpienia. Co jednak teraz mógł zrobić? W tej chwili- nic. Czekał, aż w końcu znajdzie w sobie siły. Dopiero wtedy wstał i miękkim krokiem ponownie podszedł do niej. Zatrzymał się koło jej tylnej lewej łapy. Ponownie pozostawiał jej wybór...
A jednak nie chciał jej zostawić samej w tej sytuacji. Westchnął cicho, domyślając się o co może jej chodzić. Jurigo.
- Nikogo nie zabiłaś i oboje o tym dobrze wiemy.
Ostatnią rzeczą w którą by uwierzył, to to, że jego była partnerka była w stanie zabić kogokolwiek. Zwierzynę, a i owszem. Ale innego lwa? I to w dodatku tego, u boku którego wychowała syna? Co to to na pewno nie.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#81
29-12-2013, 00:17
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Nie zrobiłam tego łapami, tylko własną głupotą. Myślałam, że mogę robić to, czego sama pragnę. Nie wzięłam pod uwagę tego, że on też ma uczucia. Zabiłam go swoim egoizmem.
Rzuciła kątem oka na puste miejsce po swojej lewicy. Tak bardzo chciała znowu mieć go przy sobie i móc bez wstydu spojrzeć w jego intensywne, przenikliwe, ogniste ślepia. Zapewne minie jeszcze wiele dni i takich chwil jak ta, nim wreszcie przestanie się wstydzić samej siebie.
- Nawet, jeśli nie przyłożyłam łapy do jego śmierci, to nadal czuję się winna i nie wiem, czy kiedykolwiek się tego wyzbędę. Mój partner nie żyje, Dwugrzywy. Winnam być w żałobie, a prócz tego odczuwam jeszcze ulgę. I tego się boję, Kahawianie. Straciłam niewinność. Nie jestem dobrym lwem.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#82
29-12-2013, 00:40
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Przez dłuższą chwilę milczał, myśląc nad tym, co powiedziała. Czy nie miała racji? Czy nie o tym właśnie mówił, gdy się spotkali?
Zamiast słów, z jego pyska wydobyło się niezidentyfikowane mruknięcie.
Po raz kolejny jego serce zadecydowało za niego.
Przystąpił ten jeden krok, by znaleźć się obok niej, a wzrok powoli przesunął się na jej pysk.
- Co mogę ci powiedzieć... wedle twojego rozumowania, ja jestem prawdziwym złoczyńcą. Ja czuję się winny śmierci trzech bliskich mi osób. I cierpienia jednej, równie bliskiej. Czy zatem jestem lepszy? Nie sądzę.
Jego łapa powoli sięgnęła do pyska lwicy i delikatnie skierowała go na niego.
Pysk Kahawiana wykrzywił grymas bólu i smutku, nad którym uparcie starał się zapanować.
- Powtórzę, nie jesteś winna śmierci Jurigo. Poczucie winy towarzyszy ci, to normalne... a ulga? Żyłaś u boku kogoś, kogo nie kochałaś. A to że znikł, zwalnia cię z obowiązku trwania przy nim. To też normalne.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#83
02-01-2014, 00:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Irracjonalne poczucie winy nie chciało odstąpić Kalani nawet, jeśli ognistooki dał jej do tego dobre argumenty. Lwica uciekła wzrokiem od jego oczu, kiedy chwycił łapą jej jasnokremowy pysk. Wkrótce cofnęła się z jego objęcia.
- Nie, to nie jest w porządku - wymamrotała - Ryzykował życiem za mnie, uratował naszego syna przed śmiercią. I kochałam go, owszem - tylko to wszystko uciekło, kiedy Asante dołączył do przodków na niebie. Z resztą...
Odetchnęła głośno i poszła parę kroczków od Kahawiana, ustawiając się do niego tyłem.
- Masz wielkie serce, Dwugrzywy - wyznała - Mimo tylu ran, które ci zadałam, ty nadal jesteś tutaj, ze mną, chociaż w moim stanie mógłbyś mnie dobić jako zadośćuczynienie za wszystkie moje przewinienia... Nie chcę cię więcej wykorzystywać. Idź.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#84
11-01-2014, 15:56
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Westchnął cicho, a wzrok wpił w niebo. W tej chwili nic do niej nie dotrze, nawet nie ma co próbować. Potrzeba czasu, by przyzwyczaić się do nowej sytuacji... Nie zatrzymywał jej, gdy odsunęła się od niego. Bolało go tylko, że właśnie w takich chwili odrzuca jego pomoc i troskę.
Czyżby jeszcze wspominała ich ostatnią kłótnię?
Jej kolejne słowa tylko utrudniły mu panowanie nad emocjami.
- Doskonale wiesz, że nigdy nie zrobiłbym tego...- wydusił.
Parsknął cicho i łeb odwrócił w stronę sawanny.
- W tej chwili znajdujesz się na terenie stada, do którego należę. Szkarłatny Świt. Gdybyś spotkała któregoś z nich... powiedz, że masz pozwolenie na przebywanie tu ode mnie.
Odszedł już na kilka kroków, by po chwili rzucić cicho:
- Uważaj na siebie.
Mogła się co najwyżej domyślać, ile kosztowało do odejście z tego miejsca. Uszanował jej wolę.

z.t
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

#85
11-01-2014, 19:54
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Przyjęła jego słowa przestrogi i zapewnienie pomocy. Heh. Mimo tylu ran, które mu zadała, nadal interesował się jej dobrem. Stary, poczciwy Dwugrzywy. I już wiedziała, dlaczego to wróciła. Z miną niewiele szczęśliwszą od poprzedniej, Kalani opuściła oceaniczny brzeg w dalszym poszukiwaniu ukojenia.

zt
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#86
09-11-2014, 14:47
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Świtało. Szemrzący szelest szorstkiego piachu niknął w szumie głaszczących wybrzeże fal, róż wybarwiającego się do błękitu nieba zespalał błyszczącą taflę oceanu z chropowatą powierzchnią wąskiego nabrzeża. Odgłosy odciskanych w nim kroków ginęły wśród nawoływań mew.
Dwa kroki później wysoki lew o nie najokazalszej, lecz utrzymanej w przyzwoitym stanie, czarnej grzywie zatrzymał się. Jego oddech był szybki, głęboki. Zamyślenie, w które wpadł podczas marszu wprowadziło go całego w rytm, z którego nawet po zatrzymaniu się ciężko było się wybić. Zdołał zmrużyć oczy, lecz nie dostrzegł szczegółów tego, co wielką, ciemną plamą malowało się przed nim w dość dużym oddaleniu zamazującym szczegóły. Nie ruszało się, skryte fragmentem w wodzie. Nie wydzielało żadnego zapachu, powietrze przesiąknięte było wonią glonów i soli.
Było wielorybem.
Miało wielkie oko patrzące na zbliżające się w jego kierunku dwa lwy bystro.
Z półotwartej, rozluźnionej szczęki Deriona ulatywały kłęby gorącego oddechu, które zmieszane z porannym, chłodnym, wilgotnym powietrzem tworzył niewielkie obłoczki. W miarę zbliżania się do tarasującego przejście wieloryba stawały się coraz większe, a gdy finalnie lew zatrzymał się w bezpiecznym oddaleniu od olbrzyma poczęły wydobywać się wąskimi, długimi strugami z falujących intensywnie nozdrzy. Chociaż pysk Deriona nie wyrażał niczego poza zobojętnieniem, kita na końcu jego ogona co jakiś czas zmieniała położenie, informując o konsternacji.
Jedynym przejściem była droga płycizną, przy której kończył się olbrzymi, szeroki ogon dogorywającego, parującego w swoich ostatnich godzinach życia stwora.
Lew mlasnął i gwałtownie zniżył pysk, odczuwając nagłą potrzebę zmierzwienia jęzorem karczku Ivy.
- Przejdziemy wodą? - mruknął, przeczesując sierść za jej uszkami kłem i uśmiechając się prawym kącikiem pyska.
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#87
09-11-2014, 15:59
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Dreptała uważnie za samcem, z uwagą obserwując poszczególne ruchy jego łap i ich położenie w czasie. Po kilku chwilach dogłębnej analizy owe zespoiły się w swoisty rytm, który niezmiernie ucieszył pełne powagi szkarłaty. Przejeła go, synchronizując własne kroki z krokami dziwaka, a ta analogia przyniosła jej coś na kształt satysfakcji. Uczucie to pogłębiał jeszcze piasek, którego mokre ziarenka idealnie wypełniały szczeliny między poduszkami jej łap, co samo w sobie było nagrodą.
Gdy cudowny rytm został brutalnie przerwany, a cała harmonia rozpłynęła się w powietrzu i ona zatrzymała się, przysiadając w niedowierzeniu. Cóż za nieszczęście.
Położyła po sobie uszy i spuściła markotny wzrok na własne łapki, pocieszając się tym, że chociaż piasek pozostał jej wierny.
Z cichej żałoby wyrwał ją przyjemny głos dziwaka. Uniosła główkę, kątem oka dostrzegając ogrom czegoś, leżącego nieopodal. Spoglądnęła na płyciznę i sunące po niej fale wody, a następnie przeniosła spojrzenie dziwaka. Przełknęła z obawą ślinę, rozchylając nieznacznie pyszczek.
Rozumiała aż nazbyt odbrze, co tamten miał na myśli i wcale nie podobała się jej perspektywa wchodzenia do wody. Zdaniem Ivy ta na ziemi była równie zdradliwa, co ta z nieba i nie było się tu nad czym rozwodzić.
Gdy ciepły język samca zmierzwił jej futro ona sama zbliżyła się do jego łapy i.. położyła się na niej. Stąd miała bardzo dobry widok na owe ogromne coś, czemu zdecydowała się poświęcić teraz nieco więcej uwagi. Przekrzywiła łebek, a otulone szkarłatem źrenice poczeły z lubością ślizgać się po krzywiźnie dogorywającego cielska.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#88
09-11-2014, 16:00
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Na przeszkodzie do rozświetlenia strachów czających się w ciemności, wobec której została postawiona teraz Ivy stanęła Derionowi zwykła, najzwyklejsza w świecie niewiedza. W swoim życiu widział i doświadczył wiele, łącznie z walką z hydrą, czy czymkolwiek, co wydawało mu się teraz bardziej przeinaczonym koszmarem sennym niźli wspomnieniem, łącznie z wieloma przygodami w jakichś bardzo ciemnych i wilgotnych lochach, czy nawet łącznie z omamami pogrzybowymi... i wymieniać by długo. Lecz podobnego stworzenia na oczy w życiu nie widział, nie wąchał, nie dotykał. I pozorna obojętność, przyjęcie faktu istnienia wieloryba na takiej samej zasadzie, na jakiej akceptował istnienie skał, krzewów, antylop i innych elementów świata, któremu dawno temu przestał się dziwić, nagle stanęła w opozycji ze zdziwieniem malującym się na malutkim, szarym pyszczku. Sam zmarszczył czoło, nos, obnażył lekko kły i zassał pomiędzy zębami powietrze ze świstem. Popatrzył w dół, na swoją obciążoną ciężarem córki łapę i poddał swój dotychczas powściągnięty pysk nowej emocji – rozentuzjazmowaniu.
Ah, ty nigdy go nie widziałaś? – umiejętnie udał zdziwienie i wysunął łapę spod szarego tyłeczka.
Wobec ciszy i smutku wielorybiego umierania Derion wydawał się być w tym momencie niewzruszonym. Podobnie jak dwie mewy, które przysiadły w najwyższym punkcie linii grzbietu olbrzymiego ssaka i zabrały się za czyszczenie piór.
Nie bój się, nic ci nie zrobi – uznał za konieczne dodać, zbliżając się do cielska, lecz nie odwracając w jego stronę łba. Zrobił to dopiero po kilku krokach, kiedy to pozwolił sobie na omiecenie porośniętą nieeleganckim koralowcem i innymi naroślami skórę wieloryba w panicznym poszukiwaniu adekwatnych do jego majestatycznej wielkości nazwy. – To jest... – zacisnął zęby, przerywając. Szafirowe ślepia poczęły ślizgać się po ciemnoszarym ciele coraz szybciej. – To jest... Gruboskór Wodny! – doznał olśnienia i odwrócił głowę w stronę Ivy. – Tak właśnie: Gruboskór Wodny. One są bardzo leniwe i powolne na piasku, nie musisz się martwić. – uniósł prawą łapę i wskazał na głaskany przez fale olbrzymi ogon. – Wolą pływać. Ten wyczołgał się na plażę, żeby odpocząć. Tak, powinien za jakiś czas wrócić pod wodę... domyślam się – zniżył głos i mordę – że przesypiają chłodne noce na lądzie – w wodzie jest bardzo zimno nocą.
I z obniżonym łbem do poziomu szkarłatnych oczu, wpatrywał się w ich właścicielkę ciekaw tego, jak zareaguje na jego bajkę. Oh, mógł wymyślić jeszcze wiele ciekawostek z życia umierającego wieloryba zwanego Gruboskórem Wodnym...
Ivy
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:3 miesiące Liczba postów:47 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 5
Zręczność: 5
Spostrzegawczość: 5
Doświadczenie: 10

#89
09-11-2014, 16:38
Prawa autorskie: ja/ AFrozenHeart

Nie mógł odebrać intencji córki bardziej mylnie, jednak kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie przykuł jej uwagi.
Słuchała słów dziwaka, które dobierał z taką starannością, a która w gruncie rzeczy nie robiła jej różnicy. Chłonęła jego barwę, intonację, każdą pojedynczą zgłoskę, rzadziej-sens.
Omiatała spojrzeniem górę mięsa, której dni były już policzone, nieświadoma tego równie bardzo, co i celu wypowiedzi samca.
Idąc w ślady szafirookiego, zbliżyła się do Gruboskóra, przesuwając wzrokiem po tak zróżnicowanej powierzchni jego ciała. Jej uwagę przykuła płaska płetwa, bezwładnie rozpościerająca się na żółtym piasku.
Jeden-..
Hmm, gdzie były kolejne palce?
Gruboskór nie miał palców?
Zamrugała z niedowierzeniem, nieśmiało wyciągając łapkę przed siebie. Gdy różowe opuszki zetkneły się z dziwaczną skórą olbrzyma, łapa prędko cofnęła się, a pyszczek Ivy rozchylił się w zdumieniu.
Gruboskór nie miał futra?
Szkarłaty jeszcze raz zbadały szybko postać stwora, dochodząc do dosyć istotnej w tym momencie konkluzji:
Gruboskór nie miał wielu rzeczy.
I leżał tak sobie, inny od wszystkiego, nieruchomy i bierny tak samo na fale muskające jego ciało, jak i na dotyk jej opuszków. Cóż za osobliwe stworzenie-ono BYŁO i to tylko jego BYCIE miało znaczenie.
Ivy poczuła respekt wobec tego olbrzyma, nie chciała zakłócać jego spokoju, który poniekąd sam sobie egzekwował własnym nie-byciem. Wycofała się powoli.
Jej uwagę prędko przykuł wzór w piasku, będący niczym innym, a tropem jej własnego ojca. Szkarłatne ślepia prędko zauważyły powtarzalność odcisków, niby to wizualizację rytmu, z jakim poruszał się dziwak.
Jeden. Drugi. Trzeci. Czwarty.
I znowu.
Czy mogło być na świecie coś piękniejszego?
W niemym zachwycie podążała tym śladem, zauważając jeszcze jedną zależność, która zupełnie odebrałaby jej mowę, gdyby jakąś miała.
Ona też miała ślady.
Ślady z rytmem.
Przysiadła z wrażania, spoglądając z przejęciemna dziwaka. Czy on to widział? Nie, niemożliwe, przecież powiedziałby jej, gdyby widział.
W milczącej kontemplacji przesuwała wzrok po odcisku jego łapy, skacząc z jednego palca na drugi i dochodząc w końcu do śródłapia. Instynktownie, jakby zahipnotyzowana wyciągnęła własną łapkę i przyłożyła do ojcowskiego śladu.
Nie pasowała.
Dziwak miał inny rytm.
[Obrazek: atraguchibi_by_afrozenheart_d7pldjc_by_r...7pllba.png]
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#90
09-11-2014, 17:04
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Wstrzymał oddech, widząc, jak łapka jego córki zbliża się do stwora. Z jego głowy w jednym momencie uleciały wszystkie naprędce sklecone i jeszcze niewypowiedziane prawdy o wielorybie. Cała sekwencja jej gestów i spojrzeń w stronę olbrzyma była na tyle wymowna, by posłużyć za trzeźwiący cios w żuchwę - Derionie, przestań.
I przestał. Zamknął pysk i oddychając głęboko przez nos, pomyślał sobie, że nie wie wszystkiego, nie wie kim, ani czym jest wywalona na brzeg porośnięta glonem masa. Nie potrafi się temu nawet dziwić, nie potrafi przyznać się, że spotkał coś zupełnie nowego i godnego uwagi, tak jakby przyjął za prawdę niepodważalną, że zjadł wszystkie rozumy i już nic nie może go zaskoczyć, że wisi nad nim jakiś niewypowiedziany przymus bycia wszechwiedzącym. Manuela potrafiła mu to uświadomić - ona też, podobnie jak Ivy, potrafiła obserwować i wyciągać wnioski, potrafiła dostrzegać najistotniejsze, a co najważniejsze - potrafiła się dziwić.
Derion nie umiał się dziwić światu.
Ale w tym momencie zalążek tego z rzadka pojawiającego się w nim uczucia za sprawką szarego kłębka i jego wyciągniętej w stronę Gruboskóra łapki dał się odczuć. Delikatnie, ale na pewno.
Utkwił wzrok w błyszczącym ślepiu, zdecydowanie większym od całego jego, nawet okolonego grzywą, łba. Postąpił w przód parę kroków, mimowolnie kładąc po sobie uszy. Zadarł niepewnie i z dużym trudem z powodu napiętych w zdenerwowaniu mięśni głowę. Dostrzegł tylko skrawek nieba, ściana chropowatej skóry wypełniała prawie całe pole widzenia.
Odwrócił się, nawet nie wiedząc, jak wiele potrzebował w tej chwili wsparcia od swojej czteromiesięcznej córki.

Cień jego sylwetki odkrojony kilkoma pociągnięciami od różowawego światła słonecznego pokrywającego plażę rozlał się na szarym kłębku w zamyśleniu analizującym pozostawione w piasku odciski. Cień zmienił położenie swojej kosmatej, zwichrzonej przez wiatr części i zbliżył ją do wystających poza jego obrys, dwóch pędzelków.
- Mhm... to odcisk mojej łapy - mruknął do jej uszka i nie omieszkując po drodze pogładzić jej futerka bokiem łapy, odcisnął duplikat poprzedniego. Włożył w to dużo więcej energii i namaszczenia, niż sytuacja by wymagała, po czym odsunął łapę i z łbem nadal zwieszonym nisko przy mordce Ivy, wyczekiwał przez chwilę reakcji. Później odcisnął kolejny, i jeszcze następny odcisk i cofając się, nie spuszczając wzroku z borówkowych uszu, zmierzał bardzo powoli w kierunku linii wody, pozostawiając przed sobą ślady, za którymi mogła podążyć jego córka. Na jego pysku malowała się bezpieczna, bezpretensjonalna powaga.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości