♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

02-04-2015, 19:18
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Wiedziona niepokojącymi przeczuciami, gnała przed siebie, powoli tracąc dech w piersiach. Niewytłumaczalny strach odbierał jej ostatki sił. Zacienił jej umysł, a przecież nawet nie wiedziała, czy jej domysły nie są błędne. Szukała zagrożenia, niebezpieczeństwa, ale w koło życie toczyło się normalnym tempem. Pomyślała, że powoli traci zmysły i ogarnia ją przedwczesna starość.
Dopóki nie zobaczyła krwi.
Zaciągnęła się zastałym od gorąca i braku wiatru powietrzem.
Nyota.
Wystrzeliła do przodu jak oparzona, rozglądając się gorączkowo dookoła. Krew była tutaj wszędzie. Jedynym, co tutaj było, była krew.
Ogarnęła ją panika i z trudem zebrała resztki koncentracji, żeby zbadać sytuację, w której się znajdowała. Może sama wpadła teraz w macki niebezpieczeństwa? Przestała się przejmować sobą, kiedy zauważyła leżące pod głazem ciało.
W tym momencie poczuła, jak żołądek podchodzi jej do gardła i czuła smak jego treści w pysku.
Czegoś tak obrzydliwego nie widziała od dawna. Łapy jasnofutrej leżały bezładnie, ułożone w zdecydowanie nienaturalny sposób, a czerwona posoka pokryła śmierdzącymi plamami większość jej zazwyczaj eleganckiego, zgrabnego ciała. W okolicach jej skroni nadal było widać świeżą, sączącą się krew.
Kalani przełknęła głośno ślinę i potruchtała w kierunku Deyne. Niemal straciła nadzieję, że jej towarzyszka jeszcze żyje. Przysunęła kawowy polik do jej nosa. Odetchnęła z ulgą, kiedy po paru chwilach poczuła na swej skórze jej nikły oddech. To zawsze coś. Niewiele się zastanawiając, pochwyciła szczękami jej poraniony kark i zarzuciła ją sobie na grzbiet. Na tyle szybko, na ile było to możliwe przy takim obciążeniu, pomknęła w kierunku siedziby medyka.

zt x2

[ Dodano: 2015-07-02, 12:59 ]
Truchtała spokojnie brzegiem oceanu. Ta ścieżka zawsze ją uspokajała i była dla niej miejscem rozważań. To tutaj spotkała Kahawiana po śmierci Jurigo. To tutaj podjęli decyzję o założeniu nowej, wspólnej rodziny. Niestety ostatnimi czasy ten szarpany przez wodę obszar Zachodnich Ziem kojarzył jej się również z zakrwawioną postacią Nyoty, którą znalazła przypadkiem leżącą na uboczu. Nie chcąc, by paskudne wspomnienia spaczyły nastrój tego miejsca, po prostu ominęła skrawek gruntu, gdzie odnalazła zmasakrowaną towarzyszkę.
Burzowe chmury odstąpiły już znad lądu, przemieszczając się w głąb morza. Słońce nieśmiało, prawie niedostrzegalnie wychylało się zza ciężkich, ciemnych obłoków. Zatrzymała się na moment i spojrzała na wzbijające się w górę fale, które zaraz potem tonęły w odmętach płaskiej tafli oceanu. Miała nadzieję, że rosnące za granicami zagrożenie spotka taki sam los jak morskie bałwany i zanim dotrze do swojego szczytu, zostanie zrównane z ziemią. Westchnęła cicho i usadowiła się na kamienistej plaży.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

02-07-2015, 20:56
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

Po zostawieniu Sadisma z Taal, trafieniu na Skandę i krótkiego raportu dla Kahawiana kończyła swój codzienny patrol. Ostatni jaki planowała przed wyruszeniem na sąsiednie tereny zgodnie z misją. Pozostało jej jedynie znaleźć pewną brązową lwicę. Dzień skłaniał się już ku końcowi a masa atrakcji jaka ją spotkała. Wprawiała ją w pewnego rodzaju zagmatwanie.
Nie spodziewała się, że los będzie jej w końcu przychylny. Jak za dotknięciem magicznej pałki znalazła osobę, która mogłaby rzucić trochę światła na cienie przeszłości, które swoimi mackami coraz bardziej oplatały jej umysł.
Wylądowała nieopodal lwicy na brzegu. Pamiętała ich ostatnie spotkanie, nie należało do najprzyjemniejszych była wtedy w bojowym nastroju, chroniąc młode. Nie chciała niepotrzebnie ryzykować. Nie znała jej dokładnie. Perspektywa przetrzepania jej pierzastego kupra z zemsty nie odpowiadała Vult. Postanowiła zagaić delikatnie i uprzejmie na ile ją było stać.
- Uszanowanie Kalani - Pochyliła łeb na znak szacunku i przywitania. - Byłabym wdzięczna gdybyś mogła odpowiedzieć mi na kilka pytań. Pomogło by to w misji jaką mam wypełnić dla waszego króla.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

03-07-2015, 15:26
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Zastrzygła uchem na dźwięk łopotu skrzydeł. Nie spodziewała się żadnego skrzydlatego gościa, a na Zachodnich Ziemiach nie było zwyczaju wysyłania ptasiego posłańca w wymagających szybkiej komunikacji wypadkach. Widok Vult bardzo ją zatrwożył. Czyżby coś złego wydarzyło się Kahawianowi albo Busarze? Całe szczęście sępica szybko uspokoiła kawową lwicę.
- Dzień dobry, Vult - przywitała ją, a na pysku łowczyni wymalowało się wyraźne uczucie ulgi. Widząc gest przywitania, jaki tamten wykonała, powtórzyła go - przecież nie wymieni z nią pieszczot, co było zwyczajem lwów.
- Już się obawiałam, że niesiesz jakieś przerażające wieści. Pewnie, pytaj, zamieniam się w słuch. Jeśli ma to pomóc, byłoby to z mojej strony złośliwością, gdybym odmówiła.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

05-07-2015, 23:23
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

Elementy układanki, rozsypane, czekające na poukładanie. Kilka fragmentów jeszcze się zagubiło. Liczyła, że Kalani wesprze ją w tej sprawie.
- Nie miałam zamiaru cię niepokoić. - Nawet jej nie przyszło wcześniej do głowy, że może kojarzyć się tylko jako posłaniec strachu.
Ciągła czujność, liczne patrole.
Łączenie puzzli.
- Aczkolwiek raczej nie będzie to przyjemne. Kahawian twierdził że będziesz mi to w stanie wyjaśnić... - Wzięła głęboki oddech. Musiała trochę skłamać ale czy nie robiła tego bezustannie? Obawiała się jednak że poruszając temat Skandy może wywołać pewne podejrzenia.
- Chodzi o szarego lwa. O to co się wydarzyło całkiem niedawno na tych ziemiach.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

06-07-2015, 00:27
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Jej następny oddech też był głęboki. Kalani odwróciła wzrok. Szukała w sobie siły, żeby otwarcie opowiedzieć, co działo się tutaj przed ośmioma miesiącami. Bursztynowe spojrzenie zległo w miejscu, gdzie znalazła zmasakrowane ciało przyjaciółki.
- Ragnar - z trudem przecisnęło jej się przez gardło imię Bliznopyskiego. - Był przywódcą. Miał nas chronić. Kahawian był wtedy jego zastępcą. Samców było mało, więc na przemian patrolowali granice. Ale pewnego dnia w godzinach jego zmiany wdarł się tutaj ktoś z zewnątrz. Prawdopodobnie Zachodnie Ziemie leżały na trasie jego wędrówki - nikt go potem nie znalazł, a raczej nie był świeżym imigrantem. W każdym razie tam - wskazała skinieniem głowy - odnalazłam Deyne Nyotę. Z obitą głową, z poszarpanym karkiem, poniżoną w najgorszy dla lwicy sposób.
Kawowa znów odwróciła łeb, patrząc teraz na ocean. O ile ten był teraz spokojny, to w ciele łowczyni wzmagał się gniew. Jeśli Vult była wprawioną obserwatorką, z pewnością zauważyła burzę, która odbijała się w bursztynowych oczach.
- Nie wiem, co się z nim stało, co było powodem jego odejścia, ale gdyby nie to nic by się nie stało. Ta lwica nie może patrzeć na swoje własne potomstwo bez strachu o ich przyszłość, bez wspomnienia tamtej chwili... Jej tragedia odbiła się na nas wszystkich bez wyjątku. Stąd nasz brak zaufania wobec obcych.
Wypuściła gwałtownie powietrze i zamknęła powieki.
- Mógł powiedzieć, że odchodzi, że nie chce nas więcej widzieć, że nie uważa nas za swoją rodzinę... Tymczasem zostawił nas na pastwę losu, który okazał się być bezlitosny. Nie wierzę, by coś mu się stało, z resztą nikt w to nie wierzy. To silny lew, nie do pokonania, poza tym zawsze miał nas. Nigdzie nie ujrzeliśmy śladów krwi ani jego martwego ciała... On musi gdzieś żyć. I pewnie jest dumny, że znalazł tyle sił, by uciec od odpowiedzialności.
Fuknęła głośno, wyrażając swoją irytację. Podniosła się na równe łapy i zrobiła parę kroków wzdłuż plaży.
- Wiesz, co nas najbardziej zabolało? Że na kilka dni przed zniknięciem posądził Freya, partnera Maoni i ojca jej córki o dezercję podczas zarazy. Zabił go gdzieś na pustkowiu. Czy to nie hipokryzja? Zabija za zdradę, a później sam się jej dopuszcza...
Zatrzymała się i spojrzała za siebie, czy Vult leci jej tropem. Nie miała zamiaru tam dłużej siedzieć, na spiczastych kamieniach, które wbijały się w jej zwinne ciałko.
- Powinien zostać ukarany, ale los chyba już go ukarał. Swoim odejściem skrzywdził Frigg, córkę Deyne. Była jego oczkiem w głowie - ponoć kiedyś wpadł w szał, kiedy pewien młodzik miał jej coś niemiłego powiedzieć. Jeśli Ragnar nadal ma serce, to jej nienawiść będzie dla niego wystarczającym jarzmem.
Znów się zatrzymała. Szarość chmur wzmagała się tuż przy linii horyzontu. Wyglądało na to, że deszczowe obłoki przeniosły się nad ocean i miały niedługo zasilić jego wody solidnymi opadami. Szkoda, że nie zrzuciły swoich zapasów nad lądem - może wtedy zachęcona soczystą trawą zwierzyna zawróciłaby na Zachodnie Ziemie?
- Staram się doszukać jakiejś innej przyczyny jego odejścia, ale poczucie zdrady to jedyne, co tkwi w nas wszystkich. Gdyby nie to, co przydarzyło się Nyocie, pewnie nikt nie miałby mu za złe odejścia. To jego wybór. Miał wyjątkowego pecha, że ten sukinsyn się tutaj znalazł podczas jego warty.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

06-07-2015, 01:37
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

Nie przerywała wylanych żalów, słuchała uważnie tych gorzkich słów. A więc i sama Vult została okłamana. Przedstawił się jako Skanda, wersję, którą otrzymała od szarego lwa była całkowicie niekompletna. Czyżby zmianą mienia chciał zmazać swoją przeszłość a z nim popełnione grzechy? Teraz mogła wszystko do siebie dopasować.
Nie był jakimś tam pospolitym lwem tylko przywódcą, który surowo karał przewinienia innych. W końcu został ukarany za swoje występki. Tylko odbiło się to też na jego stadzie, na osobach, które kochał. Ucierpiały bardziej niźli to sobie zapewne wyobrażał. Mały kamień wywołał lawinę, która potoczyła się głośno niszcząc wszystko dookoła.
Vult starała się nadążyć za lwicą w poskokach, dopomagając sobie skrzydłami. W takim tempie nie dałaby rady lecieć. A nawet jeśli by tak postanowiła mogłaby przeoczyć kilka istotnych faktów. Wątpiła by brązowa lwica zechciała się powtarzać. nie po tym złowrogim błysku w oczach kiedy wpatrywała się w ocean. Cedząc przez zęby o losie zgwałconej lwicy.
Ptaszysko starało się nie angażować emocjonalnie w życie i losy Zachodnich. W tym wypadku jednak się nie dało, nie po tym jak stanął przed nią obraz jej samej. Leżącej na ziemi, sponiewieranej, nie pamiętającej niczego po ocknięciu. Serce zabiło mocniej, tętno przyśpieszyło a w gardle stanęła gula, która nie pozwalała powiedzieć ani jednego słowa.
Gdy się zatrzymały odwróciła łeb, by ta nie widziała jej zaszklonego wzroku. Paradoksalnie nie płakała nad losem lwów tylko nad własnym. Chociaż z perspektywy Kalani, jeśli zauważyłaby spadające niczym groch łzy. Pomyślałaby, że Vult tak się zżyła z tym stadem że łączy się z nimi w bólu i cierpieniu. Rezultat mógłby być też całkiem odwrotny, jeśli nie darzy tego łysego ptaka zaufaniem. Jakoby to była farsa i gra by się przypodobać.
- A więc Frigg go nienawidzi? Co się teraz z nią dzieje? - Przemogła się przełykając ciężko ślinę, jakby miała zaciśnięte gardło. Starała się też by głos jej brzmiał naturalnie i opanowanie. Potrząsnęła łbem pozbywając się resztek tego co wypływało z jej oczu. Przeczekała na odpowiedź ze strony brązowofutrej zanim dopowiedziała, rozpalając iskrę nadziei na nurtujące pytanie. Dlaczego tak się stało.
- Kalani... - Zawahała się. - Przyjdzie czas na prawdę.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

06-07-2015, 02:05
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Nie wiem, ciężko ją odczytać. Niewiele czasu spędza w naszym towarzystwie. Pewnie Deyne wie więcej, w końcu jest jej matką. Młoda wróciła w dniu narodzin chłopców. Zniknęła zaś przed Ragnarem, ponoć coś ją zaciekawiło i postanowiła bez słowa pójść na wędrówkę. Początkowo myśleliśmy, że odeszła z ojcem, ale jej przybycie rozwiało nasze wątpliwości.
Rzeczywiście nie zauważyła reakcji Vult. Była tak pochłonięta rozmyślaniami, że chyba dopiero burzowe grzmoty odwróciłyby jej uwagę od wspomnień. Lwica już przelała swoje łzy, kiedy rany były całkiem świeże. Teraz pozostały tylko powoli gojące się blizny, a rozdrapywanie ich dodawało niepotrzebnego bólu. Wiele razy sama siebie próbowała przekonać o innych niż przypuszczali losach jasnookiego, który był ich przywódcą i zarazem ostoją. Może rzeczywiście oskarżali go niesłusznie o zdradę, kiedy tak naprawdę padł ofiarą zbrodni? Przecież jego truchło mogło spocząć poza Zachodnimi Ziemiami, zaś oni szukali tylko na terenach ich stada... Długo trwały w milczeniu, a kiedy sępica odezwała się, Kali zastrzygła uchem.
- Kiedyś każde kłamstwo wyjdzie na jaw. Jak nie na tym świecie, to wśród Wielkich Królów. Jeśli nie ujawni się nam, ujawni się naszym następcom. Szczerze mówiąc, staramy się już o tym nie myśleć. Ragnar i jego dzieje to dla nas temat tabu, zbyt wiele przez to przeżyliśmy. Chcemy iść do przodu, budować nową przyszłość. Patrząc wstecz, można się łatwo potknąć.
Nie odczytała słów Vult jako komunikatu o jej wiedzy na temat dalszej egzystencji szarego. Nie miała prawa go znać, opuścił te ziemie dawno temu, a gdyby zechciał teraz, po całym tym długim, przepełnionym cierpieniem i następującym mu gniewem czasie przestąpić granice ich terenów, zapewne zginąłby od pazurów oszalałego z bólu stada.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

06-07-2015, 02:46
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

Kolejny brakujący element układanki. Tylko jak miała go odnaleźć skoro najbliżsi z otoczenia Frigg nie znali prawdy. Chociaż informacje, które zdobyła są wystarczające by pozostawić kolejne ślady. Nie na ciele a w sercu Skandy. O ile takowe jeszcze posiada, rozmowa jaką z nim przeprowadziła była ciężka. Jakoby okazywał skruchę, żałował win. Teraz do końca nie była pewna, czy to nie aby gra by wyciągnąć za pośrednictwem ptaka informacje dla zaspokojenia ciekawości. Jeśli i pod tym zakresem ja oszukał... JĄ! Panią wszelkich manipulacji, to osobiście przyczyni się do tego by stracił swoje drugie niebieskie ślepię.
Emocje dalej kumulowały się w niej niczym wzbierający sztorm nad oceanem.
Dopiero kolejna wypowiedź Kalani wyrwała ją z macek chaosu jaki rozgrywał się w jej umyśle.
Nie widziała potrzeby drążenia dalej tego tematu.
- Jeśli chodzi o budowanie nowej przyszłości, zamierzam udać się na tereny innych stad. Macie znikome pojęcie o waszych sąsiadach, aczkolwiek każda wzmianka będzie przydatna do rekonesansu. Właściwie gdyby nie ja, to nie wiedzielibyście o nowo powstałej bandzie i nie są to milusińskie lewki. Wystarczy, że jeden intruz przysporzył wam takich zmartwień. Obserwuje was z nieba i mimo takiej nauczki widuję jak chadzacie samotnie. Nawet teraz. - Tu położyła nacisk na ostanie słowo. Mając tym samym na myśli samotny spacer Kalani.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

06-07-2015, 03:04
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Zmarszczyła brwi. Dała Vult odpowiedzi na wszystkie pytania, a teraz dostaje reprymendę?
- Rodzina jest ważniejsza niż obcy - odparła dość szorstko. - Owszem, wolimy siedzieć u siebie, bo na Zachodnich Ziemiach jest nasze miejsce. Każde stado ma swój własny teren i gdyby ktoś wszedłby nawet nieopacznie do cudzego domu, zostałby pogoniony. Takie są zasady w tej krainie. I mówiąc "macie" masz raczej na myśli kogoś innego. Gdybym miała więcej czasu, sama bym się dowiedziała czegoś o Lwiej Ziemi. Jak na razie własna wiedza o sytuacji w Księżycu mi wystarcza. Polowanie samo się nie zrobi. Każdy musi coś jeść.
Rzuciła jej wymowne spojrzenie. Gdyby nie truchła, które pozostawiały po sobie łowczynie, padlinożercy nie mieliby tutaj czego szukać.
- Granice są szczelne, sama sprawdzam, jak sprawują się nowicjusze. Gdybym nie miała pewności, że żaden niepożądany lew nie przejdzie, nie byłoby mnie tutaj. Jestem w domu, mam prawo czuć się bezpiecznie nawet po tamtych zdarzeniach. Mam trwać w obawie i nie wysuwać nosa poza termitierę bez obstawy? Poza tym nie jestem sama, jesteś tutaj ty. Miło mi, że uważasz mnie za dziecko i przejmujesz moją osobą.
Kali tak właśnie odczytała przytyk w swoją stronę. Miała swoje lata na karku i była ostrożna jak nikt. Sytuacja z niezabezpieczonymi granicami nie mogła się więcej powtórzyć - dostali nauczkę od losu.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

06-07-2015, 03:33
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

Przewróciła oczami, gdy lwica na nią fuknęła i wymownie spojrzała. Dając tym samym jej do zrozumienia by najlepiej dziękowała oddając pokłony że może zjadać resztki z ich stołu. Tak jakby zapomniała, że nawet padlinożercy odgrywają w przyrodzie dużą rolę.
Niektórzy się chyba nigdy nie nauczą kiedy Vult z kogoś kpi a kiedy ostrzega z dobrej woli. Deyne Nyota pewnie też się czuła bezpiecznie w miejscu, którym mogła nazwać domem. Jednak nie powiedziała tego na głos. Mogła dolać tym sposobem oliwy do ognia a potrzebowała brązowej. Wszystko powoli skłaniało się ku powtórce z ich poprzedniego spotkania.
Machnęła skrzydłem jakby lekceważąco.
- Na niewiele bym się zdała podczas ataku. Zresztą nie to miałam na myśli. - Samo zamykanie się w własnych czerech ścianach bez wglądu na przyległe tereny było dla sępa nie do zrozumienia.
- Nic mi nie wiadomo na temat stada Księżyca. - To czy czegoś się o nim dowie zależy w tej chwili od nastroju kawowej. Inaczej sama będzie musiała od podstaw się orientować to jej nadłoży wysiłku i zmarnowanego czasu.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

08-07-2015, 11:51
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Vult najwyraźniej zupełnie przekręciła słowa Kalani. Ta nie oczekiwała bowiem wdzięczności - wierzyła w racje przedstawione w Kręgu Życia, które wpajała jej przed laty matka na ojczystych ziemiach. Każdy miał swoje miejsce i kawowa respektowała każdego, niezależnie od jego położenia w Wielkim Łańcuchu. Cechami przekreślającymi szacunek bursztynowookiej było chamstwo, cwaniactwo i impertynencja.
- Masz bystre oczy i potężne skrzydła; jestem pewna, że dałoby ci to wielką przewagę w walce. Wszak zawsze możesz zaatakować znienacka, podczas gdy nawet nieźle kryjący się lew zostanie zauważony, a gdy będzie chciał zwiać, to może zostać złapany przez przeciwnika.
Teraz jej słowa znów miały przyjazny wydźwięk. Łowczyni nie miała zamiaru prezentować swojej oschłej strony, dopóki sęp nie da jej ku temu wyraźnego powodu.
- Osiedlili się na wschód od Lwiej Ziemi. To nie jest stado, to jest... sekta. Tak, to chyba najtrafniejsze pojęcie. To grupa zwierząt, głównie kotowatych, które czczą księżyc. Wierzą, że to on warunkuje ich los i oddają mu cześć, żeby zaskarbić sobie jego uznanie. Nie maja przywódców, lecz kapłanów. Miałam okazję poznać ich Najwyższą Kapłankę, Ines. Biała sierść, błękitne oczy i bardzo długie włosy, których lwice zazwyczaj nie mają. Jest nieco zbłąkana i przestraszona.

//Jeśli Vult chce wiedzieć więcej na ten temat, to mogę potem jeszcze coś dopisać, kiedy Ines odpisze mi na marginesie albo po prostu dopowiem coś w następnym poście.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

09-07-2015, 23:48
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

- Owszem, to się pięknie mówi atak znienacka. A jakże ryzykowne, wystarczy, że się mnie strąci łapą ale zadraśnie skrzydło. Dalszego przebiegu nie muszę chyba tłumaczyć? - Rozszarpana na strzępy, taki byłby efekt końcowy jeśli przeciwnik na którego by się rzuciła byłby bystrzejszy. Ptak w najlepszym wypadku ze złamanym skrzydłem to tylko przedłużenie swojej lichej już egzystencji, cierpliwie czekając na śmierć. Nieprzydatny, słaby, bez możliwości latania. Któż by zagwarantował się takim stworzeniem zająć? Stąd ta ciągła ostrożność u Vult.
Popatrzyła na Kalani swoimi zmęczonymi już oczami, w oczach odbijał się jakiś głęboko skryty smutek.
- Powiedzmy sobie szczerze, jesteśmy współpracownikami. Nie rodziną. Nie będę ryzykowała życiem dla obcych mi istot... Już to widzę jak w ramach rekompensaty ktoś się zaopiekuje ptakiem padlinożernym. - Westchnęła przeciągle. Vult wielokrotnie była szykanowana z powodu swojego gatunku. O ile inne zwierzęta jeszcze tolerują przyjaźnie tak na padlinożerców patrzą krzywym okiem. W ramach zasady, jesteś tym co jesz. Ścierwem.
- Sekta...hah, fanatycy! Nie przyszła wam myśl, że mogą zebrać siły i wyruszyć na wyprawę nawracając innych siłą na swoja wiarę? Tak wiem, patrolujecie granice. A ja dalej niepotrzebnie ględzę, ot taka ci ze mnie zrzęda. - Uśmiechnęła się delikatnie.
- Jednakże będę powtarzała do bólu, ostrożności nigdy za wiele. Niedługo wyruszę po za wasze granice, stracicie jedną patrolującą osobę. Uważajcie na siebie. Rozbici wewnętrznie będziecie łatwym łupem dla innych.

(Myślę, że to wystarczy na początek by być zorientowanym w sytuacji (: )
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

10-07-2015, 00:11
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

- Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni - odparła na rozterki Vult. Ich relacje miały charakter protokooperacji; mieli sobie pomagać, aby każde z nich miało jakieś korzyści, lecz nie był to związek niezbędny do ich przeżycia. Rodziną było w tej chwili tylko Stado Zachodnich Ziem.
- Nikt od ciebie nie oczekuje poświęcenia, nie ma między nami takich więzi, by ktoś miał w ogóle czelność tak wiele pragnąć. Ale naprawdę, jak już mówiłam, ciągle żyję nadzieją, że każdy kiedyś zrozumie, że w rodzinie liczą się chęci i serce, a nie gatunek.
Zatrzymała się na moment i ziewnęła szeroko. Powoli kierowała swoje kroki ku Termitierze. Nie chciała przecież, żeby noc zastała ją w tym odosobnionym, naznaczonym złem miejscu.
- Raczej nie, ich Kapłanka to sama w sobie rozbita wewnętrznie istota, kompletnie niegroźna. Nie poprowadziłaby swoich współwyznawców na nas, nie byłaby do tego zdolna. Musiałoby się coś dziać w ich szeregach, ale wtedy zajmowałaby się stadem, a nie pogawędkami ze mną na Wolnych Ziemiach. Nasza rodzina rośnie w siłę. Paru nowych samców doszło, jak na razie działają bez zarzutu, a dziewczyny niedługo będą na tyle dorosłe, że zaczną polować z grupą. To dobrze. Im więcej zdolnych do boju i polowań lwic, tym silniejsze jest stado. Ciekawi mnie, co się dzieje na Lwiej. Ponoć tam samice nadal nie są zorganizowane... Nie zdziwiłabym się, gdyby to właśnie oni stali się pierwszym celem na drodze tego butnego czarnosierstnego.
Kolejne ziewnięcie przecięło jej pysk, a ona potrząsnęła głową na boki. Tak wcześnie była tak zmęczona? To chyba świeże, oceaniczne powietrze tak na nią oddziaływało.
- No cóż, udaję się już na spoczynek, ty pewnie też będziesz wracała do Sadisma. Masz jeszcze jakieś pytania? Jeśli tak, możesz pójść ze mną. Jestem pewna, że w termitierze znajdzie się dla ciebie jakieś przytulne miejsce.
Vult
Duch
*

Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

10-07-2015, 00:30
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.

- Chyba, że ją obalą.- Skoro jest tak niestabilna psychicznie jak twierdzi lwica, to równie łatwo może ktoś przejąć jej miejsce. Ewentualnie zmanipulować, chociaż kapłan brzmi dość poważnie. Jej zmysł taktyczny podsuwał różne wersje. Ciężka sprawa, najlepiej będzie jeśli sama się zorientuje. Może nawet jako pseudo członek.
- Dziękuję za zaproszenie, jednakże wolę wysokie drzewa bądź szczyty. Jakoś nie mogę się przemóc do ciemnych nor. - Aż się wzdrygnęła na samą myśl.
- Dobrych snów Kalani. - Rzekła po czym odfrunęła zostawiając za sobą burzę i kawową lwicę.
Kalani
Dobrotliwa | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:722 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 82
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 17

10-07-2015, 01:21
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Tytuł pozafabularny: VIP

Skinęła głową na znak zrozumienia. Nie miała prawa naciskać, wszak Vult wiedziała lepiej, gdzie będzie jej wygodniej spędzić najbliższą noc.
- Wzajemnie, Vult. Do zobaczenia! - pożegnała skrzydlatą zwiadowczynię i potruchtała w stronę schronienia stada. Nic tu po niej w nocnej ciemności.

zt


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości