♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

06-03-2016, 12:52

Odpowiedź miała nadejść wiele podmuchów wiatru później. Stara samica zwlekała z nią na tyle długo, by można było kilkukrotnie zwątpić, czy ona w ogóle nadejdzie. Było w tym też trochę winy Saixa - on sam bowiem powrócił w swoich słowach do ich pierwszego spotkania. Stara samica uśmiechnęła się w głębi ducha do samej siebie.
Ślepia miała stare, lecz widziały niejedno. Cieszyła się, że nie pomyliła się co do Saixa z dwóch powodów. Po pierwsze, był to dowód, że wciąż były wystarczająco bystre, by nie zawieść jej w największej potrzebie. Po drugie - Saix był dla niej wspaniałym lwem, nawet, jeśli nigdy by mu tego nie powiedziała. Za każdego intruza, który przekroczył granice stada i tak wypadałoby dać mu po głowie, jednak nadrabiał to poczuciem obowiązku. Był sumienny, a jego charakter wykuty był w litym kamieniu. Znał również i rozumiał swoje miejsce w stadzie - to zaś sprawiało, że był prawdziwie godny zaufania, co udowadniał nie tylko swoją dojrzałością, ale i podejściem do swojej rodziny, tak bardzo teraz cierpiącej.
O, tak. Nie pomyliła się co do niego. W najmniejszym stopniu.
- Robię, co do mnie należy. - Odpowiedziała mu po chwili, zgodnie z jego przypuszczeniami.
Ledwo przebrzmiały jej słowa, objęła go stara, poprzecinana bliznami łapa samicy.
- Dobry z ciebie dzieciak. - Dodała stara jędza.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

11-03-2016, 09:18
Prawa autorskie: Dirke

Wybacz taką zwłokę.

Saix zdziwił się konkretnie, kiedy poczuł to objęcie łapą. Nie spodziewał się takiego gestu. Tak samo jak nazwania go "dzieciakiem". No bo jednak miał już trochę lat na karku! Co oczywiście nie zmienia faktu że Maya była znacznie starsza. Ale i tak się tego nie spodziewał!
- Nie sądziłem, że ktoś jeszcze nazwie mnie dzieciakiem - powiedział, rozbawiony, spoglądając na nią. Musnął nosem jej szyję, dziękując jej za jej wsparcie. Dla niej może i faktycznie było to po prostu "robienie tego co do niej należało". Ale bez takiego wsparcia w trudnym dla siebie okresie, Saix na pewno zniósłby to znacznie gorzej. Chociaż jego zdaniem on był najmniej istotny w tej kwestii. Pomoc liczyła się szczególnie już nie takiej małej Maeli. Saix do tej pory nie miał pojęcia, czy dobrze się sprawił, czy lwiczka otrząsnęła się chociaż trochę ze śmierci matki i siostry. Wydawało się, że niby wszystko jest w porządku, ale czarny wyczuwał, że raczej nie jest tak kolorowo.
- I tak ci dziękuję. - odezwał się jeszcze. Shida może tego nie doceniała, a Tjalve był raczej wychowankiem Kahawiana, ale też wiedział, że zawsze może do Mayi przyjść, nawet jeśli nie była najczulszą z samic ze stada.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

11-03-2016, 19:39

// Nic nie szkodzi. :)

Stara samica z kolei bardzo rzadko spotykała się z kimś, kto czułby się tak swobodnie w jej obecności. Zazwyczaj bawiło ją to - i to nawet pomimo tego, że swego czasu trzymała się granic stada, którego miała być częścią. Dopiero po zniknięciu Ragnara Maya zaczęła się pojawiać ciut bliżej, ciut częściej. Teraz, mając już na swoim karku tak wiele pól suchych i deszczowych, czasami dziwiła się temu, czym jeszcze te zdziwaczałe tutejsze lwy ją zaskoczą.
- Powiedziałam 'dzieciak'? - Udała zdziwienie stara samica. - 'Gówniarz' miałam na myśli.
Maya zazwyczaj trzymała się na uboczu i sprawiała wrażenie samotniczki, jednak prawda była taka, że czasami tęskniła za odrobiną normalności. Wraz z wiekiem przychodziło jej to jakby łatwiej - dlatego też teraz, wyprowadziwszy Saixa z błędu, nachyliła się i szturchnęła jego policzek nosem.
- Jeśli tylko potrzeba ci pomocy, wiesz, gdzie mnie szukać. - Dodała jędza.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

18-03-2016, 09:37
Prawa autorskie: Dirke

Zaśmiał się, słysząc to sprostowanie.
Przez pewien czas Saix był dość zdystansowany chyba do każdego w tym stadzie. No, po prost był świeżakiem i potrzebował czasu by przyzwyczaić się do nowego trybu życia. Zdarzały się momenty, że nawet miał wątpliwości czy dobrze zrobił, porzucając życie wędrowca. Ale kiedy już zaczął się tu zadomawiać, był pewien, że zrobił dobrze. I wtedy nawet nieco zgryźliwa Maya stała się mu bliska. A kiedy pojawiły się małe i niemal całe stado musiało przyłożyć łapę do ich wychowania? Wo! Był im wszystkim niezmiernie wdzięczny.
Odszturchnął ją nosem.
Nadal był w nieco nostalgicznym nastroju, ale Maya zdecydowanie pomogła mu się nieco wyluzować i rozchmurzyć. Kiedyś tak bał się o przyszłość swoją i małych - wtedy kiedy Giza i Megara odeszły. Bał się jak lwiątka to przeżyją. I choć nie było łatwo, dzięki stadu dali radę.
- Dziękuję - powiedział po prostu na informację o gotowości do pomocy. Wiedział, że gdyby jej potrzebował, ta faktycznie nadejdzie. - Ja też zawsze jestem w gotowości, gdybyś potrzebowała.
No żeby nie było że tylko on tu ciągle potrzebuje pomocy, jak jakaś niedojda!
Zapatrzył się w horyzont. Dzień powoli miał się ku końcowi. Nie miał już nic do powiedzenia, postanowił się pocieszyć towarzystwem Mayi w milczeniu.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

18-03-2016, 19:58

Niewiele lwów uwierzyłoby Saixowi, gdyby opowiedział co zrobiła stara lwica w ramach odpowiedzi na te słowa. Sękata jędza przytuliła się po prostu do niego, robiąc sobie z niego poduszkę - i w ciszy, nie odzywając się leżała, wypoczywając po ciężkim dniu. Nie potrzeba było jej niczego więcej. Dotyk był dla niej znacznie ważniejszą formą kontaktu, niż rozmowa - było w nim stanowczo mniej miejsca na oszukaństwo i kłamstwo. To dlatego trwała w milczeniu przy nim, z głową na jego brzuchu, nic nie mówiąc. Nie było potrzeby.
Saix był w jej oczach naprawdę dobrym lwem. Miał łeb na karku, a serce w należytym miejscu było równie ważną jego cechą. Był to zdecydowanie samiec godny zaufania i było jej żal, że stracił tak wiele. Chociaż nie potrafiła do końca zrozumieć punktu widzenia, który pozwalał parze lwów wiązać się na całe życie, dostrzegała, jak wiele cierpienia przyniosła mu utrata Gizy. Również było jej brak tej pogodnej, rzetelnej lwicy - i było jej przykro, że odeszła w taki sposób.
Maya
Nieprzejednana | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 99

14-04-2016, 14:47

Pożegnawszy się z lwem, Maya po jakimś czasie opuściła to miejsce. Nie mogąc pozbierać swoich myśli, lwica zdecydowała się przejść trochę po okolicy - a dzięki pewnej osobie zdecydowanie miała nad czym się zastanawiać.

[zt]
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

18-04-2016, 09:22
Prawa autorskie: Dirke

Sam Saix by nie uwierzył, gdyby ktoś mu powiedział, że Maya tak się na kimś położyła. No, ale sam tego w tej chwili doświadczył, więc nie miał jak temu faktowi zaprzeczać. Oczywiście był zaskoczony, ale pozwolił jej leżeć. Nie miał przecież powodu by ją przeganiać.
Pewnie ucieszyłby się gdyby Maya powiedziała mu to wszystko, co o nim sądzi. Czuł, że lwica go lubi, szanuje, dzięki temu czuł się pewnie w tej grupie. Dzięki zaufaniu, którym obdarzyła go cała grupa. Ale taki komentarz zawsze wywołuje uśmiech na twarzy osoby obdarowanej komplementem, czyż nie?
Kiedy Maya postanowiła się oddalić, on stwierdził, że posiedzi tu jeszcze kilka chwil. W końcu jednak również podniósł się na łapy i opuścił szczyt skały.

zt
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

26-04-2016, 23:42
Prawa autorskie: Salvathi

Od śmierci matki Shida była duchem.
Przemierzała tereny stadne codziennie, nigdzie nie zatrzymując się na dłużej, unikając wszystkich. Nie miała ochoty rozmawiać, nie miała ochoty na wygłupy. Tamtego dnia nie umarła jedynie Giza, ale i dziecięce serce jej córki. Dzień za dniem trenowała - polowanie i walkę. Dawała z siebie wszystko, chciała być najlepsza. To wszystko było takie... bez sensu. Jaki był cel w tym wszystkich treningach? Po co wstawała każdego dnia, po co co noc wpatrywała się w niebo nie mogąc spać?
Łapy przywiodły ją na Skałę Skazy. Pierw z oddali rozejrzała się, sprawdzając czy będzie jej dane pobyć samej. Przystanęła zadzierając łeb ku górze. Jako lwiątko nigdy nie miała odwagi wspiąć się na sam szczyt. Później... później nie miała czasu. W tym miejscu zawsze było coś dziwnego. Shida czuła się taka maleńka, taka nieważna. Zabiłaś ją.
Odruchowo zacisnęła potężne szczęki i zmarszczyła gniewnie nos. Ruszyła przed siebie w kierunku widowiskowej skały bezmyślnie zostawiając po sobie ślady. Zazwyczaj starała się tego unikać. Jedynie od czas do czasu można było napotkać pozostawiony przez nią trop. Czasem robiła to naumyślnie - traktowała to jako pocztówki zostawiane ojcu. "Wciąż tu jestem i mam się dobrze". Niekiedy niekontrolowane ataki złości sprawiały, że nie myśląc kroczyła przed siebie. Wcale nie miała się dobrze. To przez nią zginęła Giza. Gdyby nie tamta kłótnia... Nie zdążyła jej należycie przeprosić ani pożegnać.
Poniesiona emocjami dotarła na górę szybciej niżeli zamierzała. Stanęła na szczycie skały i wyprostowała się wzrokiem ogarniając tereny stadne.
I jeśli wcześniej czuła się maleńka, teraz poczuła się jeszcze mniejsze. Pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku. Ułożyła się na krawędzi, przednim łapom pozwalając swobodnie zwisać. Łeb ułożyła na kamieniu. Ślepia piekły ją ze zmęczenia, mięśnie buntowały się przeciw myślom o dalszej wędrówce, wspomnienia walczyły o uwagę.
Zabiłaś ją.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

27-04-2016, 00:42
Prawa autorskie: Dirke

Nieobecność córki bardzo go niepokoiła. Wiedział, że każde z jego dzieci bardzo przeżyło śmierć Gizy oraz Megary, on sam w końcu również ciężko to znosił. O Shidę jednak bał się szczególnie, bo zdawała się cierpieć najbardziej. Tjalve stał się włóczykijem, ale nadal bardzo obowiązkowym i w sumie tyle samo był co go nie było. Mela wyraźnie zmężniała, choć w jej ślepiach nadal było widać głęboki smutek. Był wdzięczny Mayi oraz Laji, że zajęły się edukacją oraz treningiem lwiczki. Ale złapać gdzieś Shidę było wyjątkowo ciężko. Saix szukał jej, ale różnooka okazała się naprawdę świetnym łowcą, który potrafił maskować za sobą ślady. Niepokoił się bardzo, gotów był nawet uznać, że opuściła ziemie Zachodu, gdyby od czasu do czasu nie znajdował jej śladów, zostawionych w jakichś charakterystycznych miejscach. Znak, że nadal tu była, ale nie życzyła sobie towarzystwa innych. Szukał jej mimo to, ale młoda lwica naprawde dobrze się maskowała.
Nadszedł jednak dzień, że Saix w końcu wyczuł jej trop. I choć zmierzał gdzie indziej, jego obecne sprawy przestały mieć znaczenie. Ruszył więc za śladami, które zaprowadziły go na szczyt skały Skazy. Szedł powoli, będąc pewnym, że znajdzie lwicę na samej górze. No i nos go nie zawiódł. Nie krył się z tym, że nadchodzi, Shida mogła go, przy sprzyjającym wietrze, wyczuć a także usłyszeć.
Stanął w pewnej odległości od niej, mogąc w końcu spojrzeć na córkę dokładniejszym okiem przez dłużej niż kilka sekund. Wyglądała dobrze - pod względem fizycznym. I nic dziwnego, potrafiła przecież polować doskonale. Dużo gorzej było jednak z jej duchem, tylko głupi by nie zauważył.
- Shida... - odezwał się cicho. Bolało go serce, kiedy widział ją w takim stanie. Czuł się szczególnie źle, kiedy pomyślał o tym, że ją zawiódł. Jako ojciec, powinien być dla niej oparciem. Przecież obiecał to Gizie.
Podszedł do niej i usiadł obok.
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

27-04-2016, 01:00
Prawa autorskie: Salvathi

Każdy radził sobie ze śmiercią Gizy inaczej. Powodem tego były zupełnie odmienne charaktery rodzeństwa, które były wyraźne już w bardzo wczesnym wieku. Tjalve wciąż był jej kochanym braciszkiem i choć nie byli już nierozłączni wiedziała, że wciąż są blisko. Maela... Cóż, Shida czasem żartowała z młodszej siostry - bardziej w ramach tradycji, niżeli rozrywki. Starała się być dobrą starszą siostrą, a stać się nią mogła choćby poprzez łagodniejsze traktowanie Maeli. Grała przed nimi, a ona na to pozwalali, wiedząc, że i tak nic nie wskórają.
Z Saix'em było inaczej. Shida nie mogła spojrzeć mu w oczy, wiedząc, że to jej wybryk przyczynił się do śmierci jego ukochanej, a jej matki. Wina była jej i była tego pewna, choć wiedziała, że wielu by się nie zgodziło. Trzymało to więc dla siebie, jedynie w samotności dając upust złości i rozpaczy.
Kiedy ocknęła się z letargu było już za późno. Ktoś przyszedł, a ona była nieuważna tak odpływając. Była głupia sądząc, że nikogo tu nie spotka. Teraz będzie musiała znosić gadanie na temat tych wszystkich rzeczy, które były dla niej bez znaczenia. Będzie chwalona za coś na co nie ma wpływu, ale nikt nie skarci jej za zabicie matki.
Podniosła łeb udając, że wpatruje się w horyzont. Ucho poruszyło się wyłapując znajomy głos. Cholera. Wzięła głęboki wdech i wymusiła nieco pogodniejszą minę. Zerknęła na niego kątem oka.
- Cześć, tato. - odpowiedziała siląc się by ton jej głosu brzmiał choć odrobinkę weselej.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

28-04-2016, 00:35
Prawa autorskie: Dirke

Saix nie dał się nabrać. Choćby Shida siliła się ze wszystkich sił na wesoły ton, nie potrafiła ukryć prawdziwego przygnębienia w swoim głosie, przynajmniej Saixa nie potrafiłaby oszukać. Czarny samiec podszedł bliżej, usiadł obok córki i zaczął bez słowa lizać ją za uchem.
Nigdy nie myślał o śmierci Gizy w kategoriach "to była wina X". Był zdania, że lwica zginęła chroniąc swoje młode przed rozwścieczoną krową. Czy obwinianie kogokolwiek przyniosłoby komuś ulgę? Strata była wystarczająco bolesna, nie potrzeba było bawić się jeszcze w odtrącanie kogoś.
Bardzo chciałby to Shidzie przekazać, tak jak pozostałej dwójce swojego potomstwa. Wiedział jednak, że czarna lwica była zbyt niezależna, by przyjąć taką wersję.
- Martwiłem się o ciebie. - powiedział, zostawiając w końcu jej ucho w spokoju.
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

28-04-2016, 01:49
Prawa autorskie: Salvathi

Nigdy nie wierzyła, że ojciec kiedykolwiek da się nabrać. Nie była to jedynie gra aktorska, ale również wiadomość, przesłanie. Nie miała ochoty radzić sobie ze swoimi uczuciami, nie chciała otwierać się przed nikim. Upartość i niezależność kiedyś przysporzą jej niemałych problemów.
Dlatego też unikała stada. Tak bardzo nie chciała rozmawiać - słowa mogły ranić. Treningi były czymś innym, tam nie potrzeba było słów, jedynie skupienie i rozwaga. Nie dorównywała Tjalve siłą, ale była zwinniejsza, szybsza. Podczas sesji z Mayą nauczyła się wielu przydatności, które potem wykorzystywała przeciwko bratu.
Naparła lekko łbem na ojca wdzięcznie przyjmując okazaną miłość. Zakłopotana poruszyła się lekko leżąc, niby to wygodniej układając łapy.
- O mnie? - zapytała. - Nie ma powodu do zmartwień, mam się całkiem dobrze.
Kłamstwo za kłamstwem, jak daleko w to zabrniesz?
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

28-04-2016, 02:53
Prawa autorskie: Dirke

Zaczynał się bać, że spełniał się jeden z jego najgorszych koszmarów.
Kiedy dołączył do Zachodu, nie spodziewał się, że dane mu będzie znaleźć partnerkę a co dopiero zostać przez nią obdarowanym aż czwórką młodych. I o ile wizja spędzenia z jedną lwicą reszty swoich dni jeszcze wydawała mu się całkiem realna, tak fakt posiadania młodych był już czystą abstrakcją.
On? Ojcem?
Bał się, że nie da rady. Później zaś dowiedział się, że nie ma wyboru. Musiał dać radę. I choć było naprawdę ciężko, trójka z czwórki jego pociech miała realną szansę na osiągnięcie wieku dorosłego. Nie był to jednak żaden wyczyn, biorąc pod uwagę, w jakim stanie znajdowało się jedno z nich.
- Shido, choć mam już swoje lata, nie jestem ślepy, chyba zdajesz sobie z tego sprawę. - powiedział, nie zerkając jednak na córkę, a na rozciągający się przed nimi horyzont.
Przez pewien czas milczał. Chciał jednak wykorzystać okazję i w końcu porozmawiać z córką. Chce czy nie chce, będzie musiała się otworzyć, chociaż trochę.
Usiadł obok niej, objął ją łapą i przyciągnął lekko do siebie.
- Wciąż jesteś mały, głupi dzieciak.
Shida
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański. Płeć:Samiec Wiek:Rok i trzy miesiące. Liczba postów:55 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 54
Zręczność: 54
Spostrzegawczość: 42
Doświadczenie: 5

28-04-2016, 03:12
Prawa autorskie: Salvathi

Saix dał radę. Był dobrym ojcem. Nie jego winą było zachowanie najstarszej córki - nie miał wpływy na tragedię, która ich dotknęła. Nie było sposobu by mógł jej zapobiec. Przeniosła wzrok na horyzont.
Zabiłaś ją.
Zacisnęła szczęki nie dając po sobie poznać ponurych myśli błąkających się w jej umyśle. Obwiniała się i jedynie czas mógł ją z tego wyleczyć. Problemem był jej stan psychiczny - nie była wystarczająco silna by poradzić sobie sama. A może nie chciała by to uczucie odeszło? Jedynie ból przypominał jej o matce, a o niej nie chciała zapomnieć. To był jedyny sposób, w który mogła uczcić pamieć o Gizie.
Brwi uniosły się lekko w geście zaskoczenia. Znów spojrzała na ojca kątem oka. Ojciec nie był głupi, wiedziała o tym. Ale nie sądziła, że będzie tak bezpośredni. Najwyraźniej chciał jej pomóc. Wiedziała, ze nie może odtrącać każdego, ale właśnie to robiła i pasowało jej to.
Burknęła coś pod nosem na wzmiankę o jej wieku i głupocie. Poczuła się niczym małe lwiątko. Pozwoliła ojcu by zgarnął ją bliżej siebie. Jeśli to miało go w jakikolwiek sposób sprawić, że poczuje się lepiej, spełniony w roli ojca bądź też zmieni swe zdanie o stanie córki, to była w stanie to znieść.
- Radzę sobie. Trenuję z Tjalve i lwicami, jestem w tym dobra. - próbowała przekonać siebie czy jego? - Znalazłam sobie przytulne leżę, to tam spędzam swój czas. Podwójne treningi mnie wykańczają.
Kolejne kłamstwo. Szwendała się po Zachodnich Ziemiach, unikając szlaki uczęszczane przez strażników. Było to wiarygodne kłamstwo, takie, w które prawie każdy by uwierzył.
- A co u ciebie, staruszku? - zapytała i wyszczerzyła kły w zadziornym uśmiechu. Musiała zmienić temat.
Saix
Konto zawieszone

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Liczba postów:228 Dołączył:Kwi 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 55
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 55

05-05-2016, 02:24
Prawa autorskie: Dirke

Gdyby faktycznie mu się udało, rodzina nadal trzymałaby się razem, nawet po, albo w sumie, szczególnie po takiej tragedii. Tymczasem każde z jego ocalałych dzieci wiodło niemalże zupełnie inny tryb życia. Maela poświęcała wiele czasu na nauki u Laji, bardzo wiele czasu spędzała z piaskową lwicą. Tjalve pomiędzy patrolami i treningami, włóczył się poza terenami Zachodu. A Shida stała się niemal duchem w stadzie, tak rzadko ją można było spotkać.
- Taak? I dajesz mu wycisk? - podchwycił na chwilę jej kłamstewko. No, przez chwilę mógł jej dać wytchnienia, choć poważna rozmowa z pewnością im nie ucieknie.
Trzymał ją przy sobie przez chwilę ale zaraz puścił, spoglądając w oczy młodej lwicy. Przyjrzał się najpierw jednej, potem drugiej tęczówce. Jedna z nich bardzo przypominała jego, druga była przypominała Gizę. "Pełne" spojrzenie ich matki dostał w spadku tylko Tjalve, ale nawet ta jedna tęczówka sprawiła, że poczuł lekkie przygnębienie.
- U mnie nic się nie zmieniło. Nadal jestem łowcą, patroluję granice i wypatruję śladów bytności swojej córki na tych ziemiach. - powiedział całkiem poważnie. Nie naciskał na nią bezpośrednio, ale dawał jej wyraźny znak, że się o nią martwi. Że chce, by ta zrzuciła choć część swojego ciężaru.
- Wróć do termitiery - poprosił. Całe stado tam spało. W grupie zawsze było raźniej, a kiedy płakałeś, zawsze ktoś znajdzie się by otrzeć ci łzy.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości