♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#46
03-03-2014, 22:56
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

Od tego leżenia poczuła jak zaczyna doskwierać jej bok, na którym leżała. Ot, za długo na jednej stronie leży, na za twardym podłożu i proszę cię bardzo. Niemniej poczuła się nieco lepiej i ukrop dżungli przestał przeszkadzać szarej lwicy.
- A interesuje cię to w ogóle? - Spytała, a po tych słowach wyciągnęła swe łapska po czym wstała i przeciągnęła się. - Chyba Szkarłatny Świt, ale nie jestem tego jeszcze pewna. Się okaże.
Uznała, że chętnie by zapolowała. Dlatego też zaczęła szukać miejsca, do którego na grzbiecie wiatru docierały zwierzęce zapachy. Poczęła węszyć coby zorientować, czy coś w pobliżu nadaje się do zjedzenia.
- Zaproponowałabym polowanie - odezwała się za chwilę - ale nie wyglądasz jakby ci się chciało - dodała tonem właściwie bez żadnego wydźwięku emocjonalnego.
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

#47
05-03-2014, 18:03
Prawa autorskie: Rag

Obstawiała Świt. Było to zbyt przewidywalne. Jednak na ten temat nie odezwała się już słowem, a co za tym idzie- Giza nie uzyskała odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie. Mino zaś mlasnęła, podniosła się do siadu i wyciągnęła przed siebie obie łapy, coby trochę rozciągnąć sobie grzbiet. Dopiero po tych czynnościach, wygramoliła się z groty i stanęła na wprost rozłożonej plackiem na ziemi samicy.
- Chcieć może i mi się nie chce.- mruknęła, oblizując nosek mokrym ozorem.
- Jednak niestety mój żołądek zaczyna robić się zbyt natrętny.- dodała po chwili, czekając, aż Giza łaskawie się podniesie. W gruncie rzeczy ciekawą kwestią było, czy w dżungli można coś złapać, jednak latanie w między drzewami w takiej duchocie nie było czymś, na co Eive by się zdecydowała tylko po to, żeby to sprawdzić.
- Proponuję udać się na sawannę, tutaj nie znajdziesz nic do zachodu słońca, a tyle chyba nikt nie wytrzyma w takiej duchocie.- prychnęła, czekając na jakikolwiek ruch z jej strony.

// Myślałam o zapisie na akcje z MG, na polowanie, co Ty na to?
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#48
05-03-2014, 20:48
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

// Tak btw to Giza już dawno nie leży tylko stoi na łapkach i wącha okolicę x'D i zgoda, możemy rozegrać to z MG.

Spojrzała na bordową lwicę beznamiętnymi, chłodnymi oczyma w kolorze błękitu. Cóż, wygląda na to, że instynkt i głód przezwyciężyły lenistwo. I bardzo dobrze, trochę ruchu nikomu nie zaszkodzi. Choć szara musiała się zgodzić z tym, że bieganie w taki ukrop po dżungli nie należałoby ani do przyjemnych ani do rozsądnych. Poza tym wolałaby nie nadepnąć przypadkiem na jakiegoś jadowitego węża podczas pościgu, który mógłby się kryć gdzieś w tym gąszczu. Na otwartym terenie ryzyko to jakby się zmniejsza.
- W każdym razie nic większego niż guziec - odparła samicy. - Chyba, że tutejsze dżungle są średnio zaopatrzone w zwierzynę.
Postąpiła parę kroków w stronę Padme i stanęła na wprost niej. W odległości jakichś dwóch metrów.
- Znasz te tereny lepiej niż ja, więc zdam się na twoją propozycję. Prowadź - musiała to z niechęcią przyznać. Zresztą lwica wyglądająca na młodszą od Gizy
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

#49
05-03-2014, 21:28
Prawa autorskie: Rag

// O jezu, wybacz, nie zwróciłam uwagi na to :') + Jakiej Padme? XD

- Więc chodź.- rzekła, po czym nie czekając na samicę wybyła.



//zt
Giza
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:7 lat Liczba postów:307 Dołączył:Lut 2014

STATYSTYKI Życie: 99
Siła: 72
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 55

#50
05-03-2014, 22:12
Prawa autorskie: av - Chotara,; podpis -Nataka

// Lol, gdzie ja mam oczy XDD Pokiełbasiło mi się bo na SB pisałaś jako Padme xDD

Ot, co tu dużo pisać? Po prostu poszła w ślad za Mino, nie oglądając się za siebie.

zt.
Kiba
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Wiek:2 lata Liczba postów:44 Dołączył:Wrz 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

#51
29-10-2014, 10:15
Prawa autorskie: Ki-Re

Kiba zjawił się na terenie, rozglądając się wokół z pewną ciekawością. Do głowy mu nie przyszło, że tu może być niebezpiecznie dla takiego lwiaka, jak on. Dżungla kryje za sobą masę niebezpieczeństw, których przecież nie był świadom. Wskoczył na zwalony konar drzewa i przysiadł na nim, teraz, z góry, mogąc lepiej przyjrzeć się otoczeniu. Jak się przekonał, nie tylko to jedno drzewo upadło martwe na ziemię. Było ich tu bardzo dużo, co Kiba uznał za bardzo ciekawe. Zastanawiał się, dlaczego w tym jednym miejscu w dżungli tyle ich tu uschło. Zajął się liczeniem ich wszystkich, lecz już po piątym mu się odechciało. Położył się wygodnie na konarze drzewa, czekając, aż stanie się coś ciekawego. Nie lubił zabawiać się sam.

[ Dodano: 2014-11-16, 19:28 ]
Wreszcie wstał, rozprostował łapy i zeskoczył z konaru drzewa. Rozejrzał się jeszcze raz z nadzieją, że kogoś ujrzy. Mimo długiego czasu spędzonego w tym miejscu, nie nadszedł nikt, więc Kiba stwierdził, że nie ma sensu dłużej tu się byczyć ;D. Ziewnął przeciągle, po czym żwawym krokiem ruszył przed siebie. Ciekawe, gdzie tym razem go poniesie?

/ z t
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#52
24-07-2015, 18:58
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Już kilkakrotnie w ciągu swoich wędrówek mijał tą grotę, jednak nigdy wcześniej nie czuł potrzeby zbliżania się do niej i sprawdzenia, czy nadaje się do zamieszkania. Dzisiaj jednak właśnie to zrobił... w międzyczasie zebrał jeszcze jakieś większe kępy mchu, piór i wszystkiego miękkiego, co nadawało się do wyścielenia legowiska. Miał tu zatrzymać przez trzy dni i ani dnia dłużej. Ta grota leżała zaledwie godzinę drogi od granicy z Lwią Ziemią, nikogo nie było tu od miesięcy. W skrócie, nie było możliwości, żeby jego zapach został zatarty.
Kto wie, może zdecyduje się tu kiedyś zostać na dłużej... tam, nad rzeką nie mogli już z Koho zostać. A tutaj? Mogliby mieć raj...
W końcu zmęczony wielogodzinną wędrówką i naporem niezbyt przyjemnych myśli legł w jaskini z łbem opartym na łapach.
Nie był głodny, ani senny.
Po prostu... czekał.
Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

#53
27-07-2015, 04:35
Prawa autorskie: ja xd

Lampart biegał niestrudzenie po całej dżungli, oczywiście roztropnie trzymając się zawsze wysokości drzew. Nie miał zamiaru spotkać tego zagubionego samca będąc na glebie. Visa może i był imponujących rozmiarów jak na lamparta, ale i tak był mniej więcej wielkości średniej lwicy, na swoim koncie mając kilka lwich istnień, nie miał złudzeń i wiedział, że ten, którego spotka może okazać się silniejszym od niego.Zresztą walka była ostatecznością, nie zamierzał tracić zdrowia i siły na takie rzeczy, wolał raczej pozbyć się lwów z dżungli bez ofiar.
Trochę mu to zajęło, w końcu przeczesanie całej dżungli do najprostszych rzeczy nie należy. Jednak najwyraźniej zbliżał się już do tej osoby, którą szukał. Starał się poruszać bezszelestnie, nie chciał zostać wykryty a gdy znalazł już złotą sylwetkę samca lwa, zatrzymał się cicho wśród gałęzi drzew. To musiał być on, zapach się zgadzał. Visa obserwował złotogrzywego lwa z pewnej odległości, skryty w mroku. Zamierzał też od razu wrócić do drzewa i powiadomić lwicę o swoim znalezisku oraz o tym, że skoro zguba się znalazła, to oboje mogą już się stąd zbierać. Jeszcze by tego brakowało, żeby tutaj zakładali stado. I to takie lwy, które Visa widział pierwszy raz na oczy.
Jednak coś mu nie dawało spokoju. On, mimo iż dżungla się go lękała nie był potworem takim jak lwy, których pozbawił życia.Dlatego jego wrodzona odpowiedzialność kazała mu sprawdzić co to za jeden. Mógłby odwrócić się i sobie pójść, ale nie chciał mieć chyba na sumieniu lwicy, która jeszcze była niewinną wobec niego.
Przeskoczył przez kilka drzew, aż wreszcie znalazł się na najbliższym do nieznajomego lwa. Spoczął ciężkimi łapami na gałęzi nie dbając już o ukrycie, więc owa gałąź jęknęła pod jego ciężarem. Tosa mógł go teraz dostrzec, a przynajmniej jego błękitne oczy.
- Co robisz w dżungli, lwie? - Uważał, że nie mógł od razu zdradzić, że szuka tegoż samca bo informację otrzymaną od lwicy uznał za ważną i niebezpieczną. Jeśli ten lew miałby okazać się niebezpiecznym, mógłby skrzywdzić i mieszkańców dżungli i bogu ducha winną lwicę.
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#54
27-07-2015, 11:37
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nagły szelest spowodował, że samiec gwałtownie podniósł łeb ze skrzyżowanych łap, a w ślepiach błysnęła nadzieja. Czyżby to Cherry tak szybko za nim ruszyła...?
Niski głos gdzieś z wysoka wyprowadził go bardzo szybko. Rozejrzał się po części zaniepokojony, po części zaciekawiony aż do momentu, gdy dostrzegł niewyraźną sylwetkę kota, nieco mniejszego od niego. Czyżby lampart...?
Parsknął cicho, po czym dźwignął się na łapy. Nie miał złych zamiarów, co wskazywała jego rozluźniona sylwetka i łagodnie omiatający liście ogon. Nie wydawało mu się, że przekroczył granicę jakiegoś samca... czemu więc...?
- Zatrzymałem się tu jedynie na kilka dni. Jak sam zapewne wiesz, kawałek stąd jest granica z Lwią Ziemią... czekam na kogoś stamtąd.
Odpowiedział spokojnie. Wyglądało na to, że plany o przeniesieniu tutaj ich małego stadka nie miała racji bytu. Tosa nie należał do samców szukających zwady z innymi... kotami.
- Potem stąd zniknę.
Cherry
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2,04 roku Liczba postów:161 Dołączył:Maj 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 35

#55
27-07-2015, 17:33
Prawa autorskie: Av: sketch by malaika4. podpis: lineart by Kuwaki kolory by Kifo i cienie (ew. poprawki) by Felka

Biegła, biegła, i biegła wciąż w niemal prostej linii śladem jego woni. Zupełnie, jakby przez strach nie mogła pozwolić sobie na mały błąd - szybko omijała drzewa, nie przyjmowała do wiadomości żadnych wbitych w opuszki szczątków, a i sprytnie omijała przeszkody które w gruncie rzeczy teraz jej nie obchodziły. Jej zmysły od tego natłoku szczególnie się wyostrzyły, i choć przez to mroczki powoli latały niepospiesznie przed jej oczyma, czuła najmniejsze zmiany w zapachach, aż w końcu dotarła. Była wręcz prawie że na skraju wyczerpania, bo usiłując przeskoczyć swoje możliwości jej serce bijąc coraz szybciej samo zaczynało się męczyć i lekko nie nadrabiać. I jakby na złość, męczyło ją to jeszcze bardziej psychicznie.
Nie zwróciła już uwagi nawet na Visę. Stanęła u progu jaskini, zwieszając nieco głowę. Dyszała szybko, w jej gardle zaschło tak, że wyglądało to jakby nie mogła nabrać powietrza, i już nawet nie wydychała, tylko wdychała kolejne porcje.
-T...Tosa! Wykrzyczała unosząc głowię resztką sił i uparcie podchodząc do niego, bo nie miała sił znowu pobiec. Będąc już blisko, z przymrużonymi oczami niemal upadła wtulając łeb w jego grzywę, jednocześnie mieszając w nią łzy.
-Chodźmy stąd. Powiedziała bardzo cicho acz słyszalnie, powoli się uspokajając. Już kiedyś podobnie, choć może nie tak - w życiu biegła, więc miejmy nadzieję, że uda się jej szybciej wrócić do siebie...
[Obrazek: mubqyp.png]
Wystarczy jednak na prawdę chcieć,  
A w sercu wiarę głęboką mieć,  
I wtedy nagle nadejdzie dzień,  
Gdy marzenia spełnią się.
Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

#56
27-07-2015, 18:23
Prawa autorskie: ja xd

Obserwował złotego samca uważnie. Nie wyglądał raczej groźnie, ale jak wiadomo pozory mogły mylić, a Visa był daleki od ulegania pierwszemu wrażeniu. Musiał więc dość szybko poznać zamiary obcego lwa, nie zamierzał pozwalać szwendać się niebezpiecznym lwom po dżungli. Za duże ryzyko.
- Kilka dni... - mruknął nie do końca zadowolony Visa. - Mógłbym to zaakceptować gdybyś trzymał się tylko tej jaskini. Dżungla niezbyt przyjazna jest dla lwów.
Powiedział zgodnie z prawdą. Po pierwsze, dżungla była naturalnym miejscem mieszkalnym dla innych dzikich kotów, takich jak lamparty, które to zwykle żyły w konflikcie z lwami. Nic dziwnego w tym nie było, lwy mordowały nie tylko młode, ale często i dorastające lamparty, takie w wieku Furien. Visa był silny, duży i doświadczony i w razie potrzeby potrafił pokazać lwu gdzie raki zimują. Był jednak już starszy i mądrzejszy, więc wiedział, że walka to ostateczność.
- Dżungla to nasz dom. Obecność lwów, gdy w pobliżu przebywają młode lamparty to zbytnie niebezpieczeństwo. Mam nadzieję, że to rozumiesz - bo nie chciał tego uczyć Tosy za pomocą własnych pazurów i kłów. Zresztą wiedział, że niedługo zacznie się starzeń, nie chciał przysparzać sobie dodatkowych problemów zdrowotnych.
- Jestem tu bo usłyszałem, że możesz się tu kręcić. - Powiedział. - Ktoś cię szuka, więc to oczywiste, że wolałem znaleźć cię pierwszy.
Zeskoczył z gałęzi na glebę. Teraz Tosa mógł go całkiem dostrzec, był duży jak na panterę, można by rzec, że jest wielkości młodej, dwuletniej lwicy, choć nie tak chudy jak tak młody lew, bo cała jego sylwetka była potężna. Sama taka sylwetka musiała zdradzić, że lampart ów do młokosów i naiwnych nie należał, że musiał być nie tylko silny ale i sprytny. Zaś postawą swoją zdradzał, że nie bał się lwa, nie czuł przed nim respektu jak inne mniejsze od grzywiastego kuzyna zwierzęta. Był dzielny, jak prawdziwa pantera.
- Ten, kto cię szuka naruszył moje terytorium - powiedział robiąc parę kroków w stronę Tosy - a jako dobry gospodarz powinienem sprawdzić, czy ten, kogo się szuka nie jest niebezpieczny.
Jeśli Tosa obserwował Visę uważnie, musiał zauważyć, że panter nie jest bojowo nastawiony, jest rozluźniony i swobodny.
- Jednak nie wyglądasz szczególnie niebezpiecznie. Możliwe, że moja troska była na wyrost, ale sam rozumiesz, muszę być zapobiegawczy. W tej dżungli mieszkają młode lamparty, nie wolno mi narażać je na niebezpieczeństwo - powiedział.
Wtedy dostrzegł, że lwica, która miała być pilnowana przez jego córkę. Widząc Cherry tutaj obawiał się, że Furien mogła zaatakować ją i przegrać w walce. Miał nadzieję, że tak się nie stało, ale z każdą chwilą gdy patrzył na lwicę oddychał z ulgą. Ta nie miała na sobie ran, więc raczej do potyczki nie doszło... całe szczęście. Bo nie wybaczyłby tego nikomu. Niemniej nie mógł kryć swojego niezadowolenia, warknął nawet widząc, że lwica chciała stąd odejść.
- Ten, kto nie szanuje cudzego terytorium i jego właściciela jest nic nie warty - powiedział. - Zabieraj ją stąd bo nie mogę tolerować w pobliżu mojego terytorium lwa, który robi to co mu się żywnie podoba. Wasza lwia swawola nie jest tu mile widziana. Lepiej wracajcie na otwarte tereny, gdzie wasze miejsce.
Na prawdę nie chciał ich źle traktować, ale nierozważne zachowanie Cherry sprawiło, że Visa nie miał zamiaru uczyć jej rozumu kosztem mieszkających tu kotów. Nie mógł zaufać komuś, kto bez pytania wchodzi i opuszcza czyjeś terytorium.
Furien
Konto zawieszone

Gatunek:Lampart. Płeć:Samiec Wiek:2 lata. Liczba postów:94 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 25

#57
27-07-2015, 19:05
Prawa autorskie: Wietrzyca (Visa) | Mikaley, kolor; ja.

Może i była głupia. W razie walki Visa będzie musiał pomóc i jej. Ale nie mogła zostawić tej sytuacji niewyjaśnionej. Żartowała tylko przecież. Nie jej wina, że lwica była przewrażliwiona. Dotarcie do groty nie było problemem, ojciec zostawił po sobie świeży trop. Stanęła na gałęzi nad ojcem nie ukrywając swojego przybycia przed nikim. Nie było potrzeby. Wlepiła ślepia w Cherry i parsknęła drwiąco.
- Przewrażliwione to. - mruknęła w kierunku czarnego. Jeśli będzie trzeba to wyjaśni sytuacje. Dla niej było to niegroźne droczenie. Jak widać lwica wzięła jej słowa na poważnie, wyolbrzymiając sytuacje. Czego ona się spodziewała? Że Visa rozerwie Tosę na strzępy? Pokręciła głową jakby z niedowierzaniem. Gdyby czarny chciał kogokolwiek skrzywdzić to już by tu jej nie było, a jej ciało leżałoby pod ogromnym drzewem. Do czasu zatarcia śladów przed padlinożerców. A może Visa miał już sposób na pozbywanie się ciał? Jakoś nie wierzyła by pozwolił hienom czy innym pomiotom latać pod jego drzewem.
- W dodatku cierpi na brak poczucia humoru. - dodała już nieco głośniej i szastnęła ogonem nieco głośniej niż zamierzała.
[Obrazek: sH0K1yl.png]
Głos
You know you've got that thing
That makes the girls all swing
You know exactly what you do

You like the hit and run
You say it's all for fun
You think that I'm the one for you

Boy if you wanna go I would not mind
But I'm not the kind of drum you play one time
Tosa
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Liczba postów:236 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 60

#58
27-07-2015, 19:20
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Lekko skinął łbem.
- Wierz mi, nie miałem zamiaru chodzić nigdzie więcej. Tuż obok jest małe źródło, polowałem dzisiaj na równinie... nie przeszkadzałbym ci i twojej grupie.
To co zdążył pożreć tuż przed podróżą i na terenie lwich wystarczy mu spokojnie na kilka dni... jedyne o co musiałby się martwić to woda- a tutaj był jej aż nadmiar.
Choć młodszy, Tosa do słabeuszy również nie należał. Nadal brakowało mu pełnej, ciężkiej sylwety jak tej, którą posiadał jego starszy, rudy przyjaciel, ale do szczypiorków również nie należał. Samo to, że wędrował już niemal trzy lata i zdołał wychować samotnie Koho, musiała o czymś świadczyć.
- Wiem, do czego zdolni są moi krewniacy... ja uważam to za marnotrawstwo krwi. Lepsze są sojusze... przynajmniej w mojej opinii.
Był wyszkolonym dyplomatą z ziem, gdzie sąsiadowało pięć stad, powiązanych nie tylko więzami krwi, ale też polityką. Wiedział, na co musiał uważać... miał nadzieję, że rozmowa pójdzie po jego myśli. Szare ślepia spokojnie obserwowały podejście czarnej pantery. A więc miał rację... starszy samiec.
Słysząc pierwsze po zejściu zdanie czarnego, oczy Tosy błysnęły lekkim niepokojem. Miał nadzieję, że Cherry nie wpakowała się w jakieś problemy...
- Nie zrobiła tego świadomie, ręczę za to głową. To młoda lwica... niedoświadczona. Nie miała nic złego w zamiarze. I rozumiem twój niepokój... sam wolałbym wiedzieć, kto czyha na moje młode.
Wtem do groty wbiegła zmęczona i przerażona samica. Samiec szybko zerknął na stojącego Visę... sam mógł widzieć. Była wystraszona, nie groźna. Czując ją już przy sobie, przytulił lekko i musnął jęzorem, starając się ją uspokoić.
- Już dobrze, jestem tutaj. Spokojnie, nic ci nie będzie... ale teraz musisz dać mi porozmawiać, dobrze?
Uśmiechnął się do niej delikatnie, po czym przesunął się kawałek, zasłaniając ją swoim cielskiem... teraz był kluczowy moment.
Pokłonił przed gospodarzem wyraźnie łeb. Choć krew zagotowała się w jego żyłach na obrazę ukochanej, nie dał tego poznać. Będą bardziej odpowiednie momenty na fochy.
- Tak jak wcześniej mówiłem i sam widzisz... to młoda, niedoświadczona lwica. Nie chciała źle, a już na pewno ciebie urazić, panie. Chciała mnie tylko znaleźć.
Wyprostował kark powoli, a złote futro częściowo zasłoniło jedno z jego oczu. Teraz również dostrzegł młodą lamparcicę, to pewnie ją miał na myśli. Nie odważył się nawet na nią spojrzeć, a co dopiero odpowiedzieć.
W tej chwili nie był odpowiedzialny tylko za swój los.
Cherry
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2,04 roku Liczba postów:161 Dołączył:Maj 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 76
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 35

#59
27-07-2015, 19:52
Prawa autorskie: Av: sketch by malaika4. podpis: lineart by Kuwaki kolory by Kifo i cienie (ew. poprawki) by Felka

Cherry i przewrażliwienie? Branie jej słów na poważnie? To chyba myśli Furien skąpane były przez zwykłą przesadę. Cherry była pod wpływem emocji, właściwie nawet nie zwróciła uwagi na cętkowaną, nawet nie pamiętała, żeby ona coś mówiła. Po prostu pobiegła, to był JEJ przyjaciel, Visa czegokolwiek nie chciał teraz zrobić, musiała o tym wiedzieć, a w razie przypadku pomóc mu się bronić. Ona też go nie znała - skąd miała wiedzieć, czy nie będzie w niebezpieczeństwie? Właściwie postawa czarnego na nie wskazywała.
Jednak zdążyła nawet na to odburknąć, gdy szarooki przysłonił ją sobą. Powoli jej oddech zwalniał, chociaż sama wciąż czuła się nieswojo. Trudno się dziwić, ale cóż - była młoda, nie miała cierpliwości mędrca. Sama była zdezorientowana ze swojej słabości. Podczas gdy Tosa nadal sprawiał pozory spokojnego, ona dłużej jedynie przytaknęła na jego słowa. Nie chciała tego dłużej toczyć, nie przed swoimi oczyma. Czuła się trochę... głupio, ale i tak w myślach poprzestała na swoim. Usiadła, odwracając głową bok, a ciemność przysłoniła do reszty jej oczęta, choć w gruncie rzeczy prawe i tak od początku było zakryte. Jej twarz ogółem przestała ujawniać emocje; jakby skamieniała. Typowa reakcja młodziczki... ale cóż. Typowa.
Wciąż słuchała jednak wszystkiego uważnie.
Nie wierzyła do końca, by to się tak dobrze skończyło...
[Obrazek: mubqyp.png]
Wystarczy jednak na prawdę chcieć,  
A w sercu wiarę głęboką mieć,  
I wtedy nagle nadejdzie dzień,  
Gdy marzenia spełnią się.
Visa
Konto zawieszone

Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014

STATYSTYKI Życie: 94
Siła: 75
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 56

#60
27-07-2015, 20:52
Prawa autorskie: ja xd

Słuchał uważnie słów złotego lwa. Musiał przyznać, że samiec najwyraźniej wiedział co mówi, na takiego wyglądał i tak brzmiał. Niemniej niezależnie od tego jakie wrażenie sprawiał młodszy od niego lew, to jednak samiec lamparta musiał uważać. Lew mógł mówić i mówić, ale intencje mógł mieć inne. Dlatego też lampart musiał być ostrożny.
- To wspaniałomyślne to, co mówisz - odparł lampart na słowa Tosy - ale wolałbym, żebyś złożył obietnicę, że nie tkniesz żadnego z moich pobratymców.
Słowa mógł wypowiadać każdy, każdy może mówić piękne idee, ale nie każdy jest na tyle prawdomówny by móc przysięgać i ryzykować własny honor za cenę przysięgi.
- Więc naucz ją poprawnego zachowania, bo nie jest już lwiątkiem a następnym razem może trafić na kogoś, kto bez ostrzeżenia wbije jej kły w kark. Bez powodu nie będę jej tego uczył, nie do mnie należy ta odpowiedzialność.
Spoglądał teraz na nich oboje. Gdy Cherry przybyła tutaj a jego rozmówca wymienił z nią pieszczoty, Visa cmoknął jedynie z niesmakiem. Pantera nie uważał, żeby to był dobry czas na czułości. Nie tracił jednak powagi ani też nie zamierzał się rozluźniać jeszcze bardziej. Westchnął tylko.
- To chyba jednak jasne, że nie ona jest tutaj uważana za zagrożenie - odparł - a ja przybyłem tutaj tylko po to, żeby cię znaleźć, sprawdzić i pogonić stąd razem z nią. Jednak lwica najwyraźniej nie zamierza z nami współpracować. Nieznajomość prawa nie jest żadnym usprawiedliwieniem, tak mówi stare przysłowie.
Obejrzał się na swoją córkę, która przybyła nie tak dawno i rzuciła twa komentarze dotyczące Cherry. Przyjrzał jej się, żeby sprawdzić czy wszystko z nią w porządku, czy nie ma na niej żadnych ran. Na szczęście nie było.
- Furien, to nie jest odpowiedni moment na takie żarty - upomniał swoją córkę. Oczywiście liczył, że na chwilę zamilknie, tak jak Cherry.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości