♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Jeanette
Samotnik
*

Gatunek:Żeneta Afrykańska Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:131 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 17

01-04-2017, 02:09
Prawa autorskie: Asura

Jean zmusiła się ostatnimi resztkami siły woli do wycofania w głębię listowia i gałęzi. Po prawdzie chciała podejść jeszcze bliżej, a nawet zapytać lwice o imiona. Instynkt podpowiadał jej jednak iż nie było by to ani rozsądne, ani skuteczne. Rozżalona brązowa kotowata mogła przecież w swojej beznadziejnej emocjonalnej frustracji rzucić się na mniejsze stworzenie, by dać ujście emocjom. Żeneta ostrożnymi krokami przeskoczyła najpierw na jedną gałąź, potem na drugą aż w końcu oddaliła się zupełnie kierując się jedynie w stronę terenów swojego Królestwa. Miała ważny raport do zdania.

//z.t
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

07-04-2017, 19:34
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Grzebanie hybrydy było już zakończone na dobre. Vari ułożyła darnie na usypanym wzgórzu i powciskała je łapą w grunt. To był zdecydowany koniec, koniec tego rozdziału. Jej ubłocone łapy aż prosiły się o kąpiel, zresztą brązowa miała na nią i tak niezwykłą już ochotę. Weszła w trawę i zaczęła ocierać o nią kończyny, by pozbyć się części brudu.
- Nie widziałam Ayu nikogo o takim odcieniu... musisz być spokojna i cierpliwa, wróci. Obiecuję. Jeśli dowiem się czegoś nowego postaram się przekazać ci jakoś wiadomość. - odpowiedziała podchodząc do lwicy i ocierając się o nią łbem, chcąc ją jednocześnie pocieszyć. Niepotrzebnie się martwiła, chociaż obawa była uzasadniona. Skoro kocha to wróci, tego należało by się w tym wypadku trzymać.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

08-04-2017, 20:04

Sierść na jej łapach stała się jeszcze bardziej mokra, gdy lwica zaczęła ją wycierać o mokrą trawę, lecz przynajmniej pozbyła się dużej części błota oraz innego, nieciekawego brudu.
Jednak gdy ostre krawędzie źdźbeł trawy podrażniły owo tajemnicze miejsce na jej lewej łapie, Vari mogła poczuć ostre pieczenie, które powoli stawało się coraz bardziej bolesne.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

13-04-2017, 00:49
Prawa autorskie: Askari

Zaraz po oddaleniu się od wodospadu, Haki ze spokojnego marszu przeszedł w bieg. Tęsknił. Brakowało mu Vari i właśnie teraz, gdy w samotności, niczym cień, przemykał przez niekończącą się otchłań dżungli, zdał sobie sprawę, jak bardzo. Pragnął znów ją ujrzeć, poczuć jej słodką woń, przytulić się do niej. To że lwica była od niego dwa razy starsza i na dobrą sprawę mogłaby być  jego matką, nie grało teraz żadnej roli. Tak działa miłość.
Kiedy był już dostatecznie blisko, by do jego nozdrzy dotarła znajoma woń, Haki zwolnił do szybkiego marszu, by z szerokim uśmiechem na pysku, wyłonić się z zarośli i…
Lew stanął jak wryty, zupełnie jakby właśnie miał przed sobą ducha. Może to dlatego że faktycznie go zobaczył?
Przecież one nie istnieją!- wykrzyczał w myślach. Tak, stary Tib zadbał, by jego wychowankowie byli odporni na wszelkiej maści zabobony.

Haki cały czas pamiętał pewną sytuację, gdy  zapytał się jakiejś znachorki, czy ta wierzy w duchy. Nie minęła sekunda a jak z pod ziemi wyrósł przy nich Tib z tekstem: „Duchy to bajki dla dzieci i idiotów.”
Powiedział  to z taką satysfakcją, jakby właśnie przybijał 95 tez do drzwi Wittenberskiej katedry.
-„Ale ojcze…”- zaczął Haki, lecz potężne uderzenie w prawy policzek błyskawicznie zakończyło jego wywód.
-Żadnych ale- odparł stary, jednocześnie zanosząc się śmiechem. Potem uciekł do lasu.

Oddalając wspomnienie, zielonooki, ku swojemu przerażeniu, wypatrzył charakterystyczne otwory na szyi eterycznego tyglewa, ślady po swoich zębach…
Nie!Nie!Nie, to niemożliwe! Miałeś ciężki dzień, to pewnie tylko cholerne omamy albo coś w tym guście – przekonywał sam siebie.
Jeszcze raz zeskanował zjawę wzrokiem, po czym udając, że wszystko jest w najlepszym porządku, ruszył w kierunku lwic.
-Witaj- przystanął na moment, by skinąć nieznajomej lwicy. Następnie cała jego uwaga skupiła się na Vari.
Haki zbliżył się do brązowej i delikatnie otarł się o nią łbem.
-Wszystko, w porządku moja droga?- zapytał z wyraźną troską w głosie, a jego spojrzenie spoczęło lewej łapie lwicy, gdzie zielonooki dostrzegł pomieszane ze krwią, brązowe grudki. To pewnie nic takiego, jednak Haki wolał mieć pewność, że jego ukochanej nic nie grozi.
Omara
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 36

13-04-2017, 16:23
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*

Ayu nie umiała się chyba skupić. Wciąż ją ogarniał niepokój o partnera, a w dodatku w jej głowie pojawiły się jakieś dziwne przeczucia...nie wiedziała nawet czemu i co się dzieje. I ten ucisk w żołądku.
Spojrzała przepraszająco na Vari i przybyłego lwa, który prawdoppdobnie był jej partnerem, co wywnioskowała po jego zachowaniu w stosunku do Vari. Czuła, że nie może tu być.
- Wybaczcie, ja już pójdę. Musze go szukać...- rzuciła zmieszana, patrząc w glebę, po czym szybko stąd uciekła.

/z.t./
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

15-04-2017, 15:59
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Promieniujący ból w łapie nie znikł, a jedynie nasilił się i stał się tak upierdliwy jak muchy zwiastujące deszcz. Pieczenie było okropnie nieprzyjemne, ale brązowa starała się nie okazywać po sobie bólu. Nagle zupełnie znikąd pojawił się Haki, widocznie musiał już odprowadzić maluchy. Vari podeszła do niego i na przywitanie wtuliła się w jego grzywę. Widząc, gdzie ląduje spojrzenie samca natychmiast zasłoniła ranną kończynę tą zupełnie zdrową, byleby nie dostrzegł jej problemu.
- Witaj. To zwykłe draśnięcie, przy okazji obmyję łapę i po problemie. - odrzekła niwelując w pewnym stopniu swoją kończynę.
- Lepiej mów jak ci poszło i jak mają się szkraby. - dodała po chwili ciszy, odprowadzając Ayumi wzrokiem. Widziała jak znajoma ewidentnie cierpi ze względu na zniknięcie partnera, w jakimś stopniu morskooka również zaczęła się tym niepokoić, ponieważ wyobrażała siebie w jej roli, a Hakiego w roli zaginionego. Była ciekawa, czy również zachowywałaby się podobnie.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

16-04-2017, 16:20
Prawa autorskie: Askari

Czując bliskość Vari, to przyjemne ciepełko jakim promieniowało jej ciało, słodką, kuszącą woń, Haki przegnał wszystkie dręczące go rozterki, by w pełni móc nacieszyć się krótką chwilą beztroski, kiedy to morskooka trwała wtulona w jego grzywę. Co prawda lew nie miałby nic przeciwko dalszemu okazywaniu sobie czułości, jednak w tym momencie jego coś w jego łbie podpowiadało mu, że to jeszcze nie jest najlepszy moment.

Skinął odchodzącej lwicy, po czym odprowadził ją wzrokiem do miejsca, gdzie ta zniknęła z jego pola widzenia.
-Kto to był?-zapytał po chwili bezmyślnego gapienia się w zarośla po czym, jego wzrok powędrował ku lewej łapie Vari, tej samej którą  tak usilnie próbowała przed nim ukryć. Coś było na rzeczy i  w tym momencie Haki już wiedział, że nie obędzie się bez interwencji medyka, choćby dla pewności, że jego ukochanej nic nie grozi.
-Dzieciaki znalazłem przy Lwiej Skale…- zaczął opowiadać, a w tym czasie jego spojrzenie powędrowało w górę, by spocząć na oczach towarzyszki-…bawiły się we wspinaczkę, ale nie zdążyły się poobijać. Przy okazji poznałem króla Mako- dodał uśmiechając się szeroko, jakby próbował zaimponować lwicy jakimś szczytowym osiągnięciem.
-Kiedy mieliśmy już wracać, pojawiła się Vei…- uśmiech na pysku Hakiego zmizerniał- …cóż, nie była do mnie zbyt przyjaźnie nastawiona, ale zaczęliśmy rozmawiać i…- zielonooki zniżył głos-…zaproponowała mi przywrócenie do stada.
Spojrzenie Hakiego uciekło w dół, by przez kilka chwil powałęsać się po kępkach soczysto-zielonej trawy.
A co jeżeli mi nie uwierzy, weźmie za kłamcę i oszusta?

Wiedział, że to co zrobił na Lwiej Skale przeczyło wszelkiej logice. Porzucił wygodne życie w stadzie na rzecz dopiero co poznanej lwicy i to w dodatku dwa razy od niego starszej!
Spokojnie, uwierzy- podpowiadało mu przeczucie.
Ponownie zawiesił spojrzenie na jej oczach, tylko że tym razem było nieco inne od poprzedniego, emanowało z nich silne uczucie, jakim Haki darzył brązową. Nim przemówił, pozwolił sobie na ciche westchnienie, podczas to którego, jedna z jego łap powędrowała na łapę Vari.
-Odmówiłem, patrząc prosto w jej oczy powiedziałem, że jeśli nie przywróci też Ciebie, to pozostanę na wygnaniu. Kazała mi się wynosić- rzekł z lekkim uśmieszkiem- więc zabrałem ze sobą dzieciaki i bezpiecznie odstawiłem do domu- dodał nieco poważniej brzmiącym głosem.
-Wiem, że może to brzmieć niedorzecznie i głupio, że w takiej sytuacji postawiłem się królowej, ale zrobiłem to, bo…- urwał na moment. Dlaczego potrafił mówić i myśleć o tym z taką łatwością tylko wtedy, gdy Vari znajdowała się z dala od niego? Jego łapy zaczęły się delikatnie trząść, a od wewnątrz zalała go fala ciepła. Nigdy przedtem nie wyznawał nikomu swojej miłości, a nawet jeżeli próbował, to zaraz w pobliżu pojawiał się jego ojciec, który za pomocą swojej dziwnej mowy i sprośnych żartów, rozwalał cały nastrój.
Spokój, stary Tib nie pojawi się teraz znikąd, zachowaj się jak na lwa przystało i powiedz jej co czujesz. Na pysku Hakiego zagościł uśmiech.
-…kocham Cię Vari- dokończył i poczuł ogromną ulgę. Łapy przestały się trząść a trwający na jego pysku uśmiech tylko się poszerzył.
Kości zostały rzucone.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-04-2017, 14:08 przez Haki.)
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

20-04-2017, 16:58
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

- To Ayumi moja dobra znajoma z naszego byłego stada. Kiedyś zajmowałam się jej lwiątkami, przyszła bo poszukuje partnera... znikł i nie wie co robić. Widać, że cierpi w końcu bardzo go kochała. - wyjaśniła dość ogólnikowo.
Widziała, że brązowy szuka wzrokiem jej łapy, toteż nieco się zawstydziła i zestresowała, a co za tym idzie zaczęła ściskać wargi i kręcić nerwowo ogonem. Nie była dobrą kłamczuchą, nie potrafiła i tyle.
Z niedowierzaniem słuchała historii Hakiego, dziwiąc się za co jej kuzynka nienawidzi jej aż do tego stopnia. Skoro wygnała ich oboje i chciała przyjąć jedno z nich zgodnie z moralnością powinna i wybaczyć drugiemu, chociaż Vari i tak wolałaby zostać na banicji niż wracać na litość. Ray uczył ją za życia, że nie warto wykorzystywać czyjąś słabość emocjonalną. Mimo to nie jest ta sprawa aż taka łatwa na jaką wygląda. Gdy ten na chwilę urwał wypowiedź nie czekając wtrąciła coś od siebie, chciała być wobec niego szczera toteż nic nie ukrywała. Tak właściwie wiedziała już co zamierza jej wyznać, w końcu sama czuła to samo.
- Posłuchaj... gdybym tylko była w stanie wytrzymać bez ciebie sama, w tym momencie zbeształabym cię i powiedziałabym, że nic dla mnie nie znaczysz, że jesteś nikim, że cię nie lubię i nie trawię twojego towarzystwa. Zrobiłabym to dla twojego dobra, sama poświęcając swoje, ale wiem, że nie mogłabym zranić twoich uczuć... to trochę egoistyczne, bo mimo wszystko przyznaję, że powinieneś przyjąć jej ofertę, ale ja bez ciebie wcale nie byłabym szczęśliwa, jedyne co mogłabym robić to umierać w zaciszu, w zapomnieniu rozczulając się nad stratą swojego brata, a przede wszystkim ciebie. - gdy skończyła usłyszała dokładnie to czego się spodziewała. Uśmiechnęła się szeroko i rzuciła w jego łapy, tuląc do siebie jego wciąż rosnącą grzywę, obejmując go dookoła szyi łapami. No i właśnie... zapomniała o ranie.
- Ałłł! - wrzasnęła czując denerwujący i irytujący ból, teraz nic już przed nim nie może ukryć.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

21-04-2017, 22:40
Prawa autorskie: Askari

Kiedy głowa Vari tonęła w morzu brązowych kudłów, Haki objął lwicę za pomocą jednej ze swoich łap i delikatnie przycisnął do siebie.
-I tak bym do Ciebie wrócił…-odpowiedział półszeptem na wywód lwicy, jednocześnie chowając czubek brązowej głowy, pod swoją brodą-…nigdy nie porzuciłbym Ciebie dla jakiegoś tam stada.
Przez ten moment nim ból, łapy bezlitośnie nie ukąsił jego ukochanej, Haki rozmyślał jak to się stało, że młodzieńcze zauroczenie ewoluowało w coś dużo wspanialszego, prawdziwą miłość. Przez to że razem zostali wyrzuceni przez Vei? Możliwe, ale było jeszcze coś co spowodowało, że pomimo wielu nadarzających się okazji, Haki nie uwolnił się od towarzystwa starszej od niego lwicy. Zielonooki dostrzegł w Vari pewien rodzaj wrażliwości, wewnętrzne dobro o które tak trudno na tym złym, bezwzględnym świecie. To właśnie to „coś” spowodowało że jego uczucie do brązowej kwitło niczym wczesnowiosenny kwiat.
Z rozmyślań wyrwał go przepełniony bólem, wrzask lwicy. Haki natychmiast zabrał z jej grzbietu swoją łapę i delikatnie uwolnił się z uścisku lwicy, by nie sprawić ukochanej więcej niepotrzebnego bólu.
W spojrzeniu, które teraz uważnie skanowało chorą łapę, tliła się troska. Pomimo, że Haki nie był znachorem, to słyszał co nieco o zakażeniach i doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak niebezpieczne potrafią być.
Nie, nie mogę jej teraz stracić, nie po tym wszystkim!
-
Mógłbym rzucić okiem na na to "zwykłe draśnięcie"?- powiedział, starając się ukryć targające nim obawy pod maską spokoju.
Po pierwsze, pod żadnym pozorem nie wolno Ci panikować -
dyscyplinował się w myślach.
-Próbowałaś to czymś przemyć?- dorzucił po chwili, zerkając w morsko zielone ślepia.
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

28-04-2017, 10:52
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Byłam zmęczona i głodna. Nogi mnie bardzo bolały. Bałam się tego, jak wyglądam. Moje tak idealnie białe, aksamitne futro na pewno było całe brudne, przemoczone i potargane. Nie wiedziałam, gdzie jestem, lecz mimo wszystkich niedogodności szłam dalej z (prawie) podniesioną głową. Musiałam w końcu znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Mój brzuch znów się odezwał, dopominając się o posiłek. Wyobraziłam sobie, jak umieram z głodu. W ciemnej dżungli, gdzie nikt mnie nie znajdzie prócz hien...
Nie, to nie brzmiało jak bohaterska śmierć w słusznej sprawie. Dlatego zamiast zostać i umierać poszłam dalej. Przedarłam się przez jakieś krzaczory i zobaczyłam... nigdy byście nie zgadli - dwa lwy! Już chciałam do nich podbiec, gdy przyszło mi do głowy, że mogą być źli i mnie zjeść. Ale z drugiej strony mogą być dobrzy i mi pomóc...
Nie wiedziałam, co robić, więc po prostu stałam i się nad tym zastanawiałam.
Sirisa
Poszukujący
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Towarzysz:Krogulec krótkonogi Liczba postów:113 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 30

28-04-2017, 11:24
Prawa autorskie: Orginał: dukacia, przeróbka: Chawa

Siri wybrał się na przechadzkę żeby uciec od rutyny księżycowych. Poza tym ciekawił ją świat. Idąc zauważyła białą lwiczke. Ua czy jakoś tak. Zresztą walić to. Zignorowawszy białą rozejrzała się po okolicy. O dwa dorosłe lwy. Ciekawe co tu robią sami. Nie mają stada?
- Dzień doberek powiedziała. A co jej tam. Pogada se z innymi. Może się dowie czegos fajnego co jej się przyda?
[Obrazek: sirisa_eyes_by_lulubabulu-dc5igzl.png]
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

28-04-2017, 18:40
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

- Nie, planowałam no, ale fakt nie miałam jeszcze takiej okazji. - wyznała, kręcąc głową ze zrezygnowaniem.
Była już dość zmęczona i nie miała sił na poszukiwanie źródła wody, chciała odpocząć i nie przejmować się już zupełnie niczym. Westchnęła wciągając w nozdrza woń roznoszącą się dookoła. W powietrzu było czuć bliskość innych lwów. Vari rozejrzała się dookoła dając znak Hakiemu, by zrobił to samo. Nagle szelest zdradził pozycję przybyszy, za jedna młodą lwiczką stała druga nieco większa, która wyglądała na bardzo przemęczoną.
- Witaj. - odparła nieco zadziwiona panience, która się odezwała.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Anahel
Konto zawieszone

Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 5

30-04-2017, 02:02
Prawa autorskie: moje / gif z gugla

Kierowała się w stronę baobabu, bo tak jak zakładała na początku (oczywiście jak tylko o nim od Noira usłyszała) postanowiła go chociaż zobaczyć. Mimo to nie była jeszcze pewna czy dołączy do tych dziwnych samców. Jednakże po drodze coś ją zaintrygowało. Dżungla była gęsta i leżało w niej mnóstwo zwalonych drzew, ale w tym jednym, które jej mignęło coś jej nie pasowało. Dostrzegła wejście do groty, które łatwo było przeoczyć. Zeskoczywszy zgrabnie na glebę podjęła w końcu trop, który mimo duchoty dżungli wydawał jej się charakterystyczny.
Wiele słyszała o lwach, ale nie miała wielkiego doświadczenia w obcowaniu z nimi. Pomyślała wówczas, że to doskonała okazja żeby przekonać się jakie są. Ostrożnie podeszła do wejścia groty. Drapnęła delikatnie w jej próg, żeby powiadomić obecnych o jej przybyciu. Wychyliła się do środka ostrożnie, ale jednocześnie starała się nie sprawiać wrażenia nieprzyjaznej.
- Witajcie...? - Odezwała się rozglądając się dookoła. Dostrzegła najpierw samca, grzywa rzuciła jej się w oczy. Pozostałe to były lwice, dwie wydawały jej się młodsze. Ciekawe, co robili w dżungli?
[Obrazek: tumblr_mymptkh0u41rpe379o1_500_by_owlyblue-dayuktr.gif]
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

01-05-2017, 12:19
Prawa autorskie: Askari

Podobnie jak Vari, Haki również wyczuł że ktoś się zbliża, a właściwie dwójka ktosiów. Zielonooki zaczął rozglądać się dookoła, by zatrzymać swoj wzrok na zaroślach z których po chwili wyłoniła się Ua.
Co ona tutaj robi, przecież jeszcze nie tak dawno bawiła się razem z Azimem, czyżby...
Haki omiótł wzrokiem otoczenie i natrafił na kolejne młode.
-Witaj- skinął w stronę Siri, jednocześnie śląc małej szeroki uśmiech. Po tym geście jego uwaga skupiła się na koleżance Azima. Lwiątko wyglądało na nieco zmieszane, czyżby już go nie pamiętała?
-Ua, wszystko w porządku?- powiedział z lekką troską w głosie-Pamiętasz mnie, to ja Haki, odprowadzałem Cię na tereny Srebrnego Księżyca razem z Azimem i Asurą.
Haki nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć, gdy po chwili towarzystwo powiększyło się o kolejną osobę.
Dlaczego gdy zawsze zostaję z lwicą sam na sam, musi się zlatywać cała okolica?
-
Witaj- skinął w stronę nowo przybyłej. W sumie to nie miał za bardzo pomysłu jak miałby zacząć rozmowę z lamparcicą, gdy przypomniał sobie o łapie Vari.
-Jesteś może znachorem, lub kimś kto zna się na leczeniu?- zapytał, po czym jego zatroskane spojrzenie powędrowało w stronę ukochanej. 
Gdybym tylko był znachorem...
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

03-05-2017, 09:32
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Zjawił się tu ktoś jeszcze. Ktoś, kogo miałam okazję poznać. Obrzuciłam Siri niezadowolonym spojrzeniem, po czym znów skupiłam wzrok na lwach. Nie to, żebym jej aż tak strasznie nie lubiła, ale teraz chyba nikogo nie lubiłam. Pomyślałam sobie, że przydałoby się chociaż z nią przywitać, a że nie miałam na to ochoty, uznałam, że jej nie zauważyłam. Bo przecież mogłam jej nie zauważyć. Obecność jednego z dużych cętkowanych stworzeń nieco mnie zaniepokoiła. Ten to naprawdę mógłby mnie zabić. Więc może lepiej, żebym się wycofała? Już miałam on zrobić, gdy usłyszałam głos samca. Moje oczy powiękrzyły się ze zdziwienia. 
- Haki?!
Nie mogłam uwieżyć w to, co widzę i słyszę. Podbiegłam do niego i przytuliłam się do jego łap, albo do brzucha, nie wiem. Do pierwszego, co nspotkałam na swojej drodze. Całe napięcie ze mnie zeszło. Wiedziałam, że on mnie obroni. Może to dlatego właśnie ze zdwojoną siłą poczułam, jak to bardzo mi źle. Nawet nie wiem kiedy łzy poleciały z moich oczu. No bo ile można podrużować?!


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości