♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

24-05-2014, 01:33
Prawa autorskie: MadKakerlaken

W ciszy żegnał się z swoją rodziną. Znowu był sam... najpierw zostawiła go Kalani, teraz on mu ich odebrał. I oczywiście tylko ON mógł zjawić się w takim momencie. Mięśnie rdzawego spięły się momentalnie. Mimo to, ostatni raz musnął nosem Fedhę i z bólem położył go na ziemi.
Zemszczę się... obiecuję.
Podniósł się powoli, a w jego piersiach rozbrzmiewał coraz wścieklejszy bulgot. Atramentowe pazury wysunęły się gładko z poznaczonych bliznami łap, a Kahawian odwrócił się do domniemanego brata. Jego pysk pozbawiony był wszelkich emocji, jedynie oczy błyszczały. Jego głos zdawał się być kompletnie wyprany.
A to już brzmi znajomo...
- Czy jesteś teraz szczęśliwy Mvua...? Miałeś wszystko... a jednak zabiłeś nawet niewinne lwiątko... Wysłałeś swoich kumpli...
W miarę jak mówił, jego głos zaczął się łamać. Chciał się rzucić. Zaatakować. Zabić
Sylwetka postawnego samca o zielonych oczach i podobnej do jego własnej dwukolorowej grzywie (tyle że w ciemniejszym wydaniu) wyraźnie rysowała się w jego oczach.
Nie miał zamiaru czekać.
Z rykiem skoczył mu do gardła. Odpłaci pięknym za nadobne...
Na Deriona zwalił się potężny ciężar rdzawego cielska. Tyle że ku jego zdziwieniu... ognistooki nie ranił pazurami, nie gryzł bezlitośnie.
Stracił przytomność.
Za dużo bólu. Za dużo wspomnień...
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

24-05-2014, 01:59
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Zrzucił z siebie bezwładne cielsko. Bez ceregieli i nie oszczędzając pazurów. Już po wylądowaniu na ziemi, po trzech odruchowych szarpnięciach w ramach samoobrony zdał sobie sprawę z tego, że został przygwożdżony przez nieprzytomnego, wobec czego zaniechał walki, ale nie opanował się. Nie był w stanie. Włożył w cios przyłożony do rdzawego boku tyle siły, by choć trochę sobie ulżyć. A gdyby mógł więcej, zrobiłby to. Ale wylazł spod Kahawiana płytko sapiąc, nie koordynując pracy wszystkich czterech łap, z wysiłkiem utrzymując się w pionie. Szybko skontrolował sytuację. Popatrzył na Dwugrzywego, odwrócił wzrok, popatrzył raz jeszcze, niepewny, czy samiec nie podniesie się i nie przypisze mu kolejnej roli. Więc ponownie odwrócił wzrok, postąpił parę kroków w przód, zatrzymał się, zadarł łeb i sapnął głośno. Na chwilę znieruchomiał z zamkniętymi oczami. Zebrał myśli. Kiedy uspokoił się, otworzył ślepia i popatrzył na Kahawiana, wyzuty z wezbranych w nim przed chwilą emocji. Nie mógł go o nic obwiniać, chociaż w pierwszym odruchu zalała go fala nienawiści, jaka zapewne oblała wtedy Mvuę. Wtedy. Uh. Potrząsnął łbem, zmarszczył czoło i bez dalszego ociągania sprawdził, czy z Dwugrzywym wszystko w porządku. Oddychał. Nie krwawił. Poza kilkoma otarciami.
Usiadł obok i przez chwilę gapił się w jego spokojny teraz pysk. Otarł łapą kilka godzin temu obity nos, czując na wargach, a potem na języku smak płynącej z niego krwi. Pociągnął kinolem, marszcząc się.
Później ułożył się za plecami Dwugrzywego i postarał zasnąć. Dałby głowę, że gapił się na bok przyjaciela do samego świtu. Nawet tę godzinę lub dwie spał czujnie. Ale nie obudził się pierwszy. Kahawian mógł go zastać zwiniętego tuż za jego plecami w ciasną kulkę, z łbem schowanym pod nasadzonymi za uszy łapami.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

24-05-2014, 02:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Jego powieki uniosły się powoli. Niebo pokrywała feeria kolorów... a więc musiało świtać. Czuł, że go wszystko boli. Każde pojedyncze włókienko mięśni... Na swojej łapie odkrył ślady krwi. Raczej nie Deriona, nie przypominał sobie. A więc to jego własna- językiem oblizał pysk. Swoją drogą, gdziee... a, jest tutaj. Jeszcze śpi. Z rosnącym poczuciem winy obejrzał jego obicia, rozkwaszony nos. Pozycja w jakiej spał, też dała mu do myślenia. Z drugiej strony miał zamiar przyłożyć mu za te grzybki. Mówił przecież, że to kiepski pomysł...
Póki co nie miał co innego do zrobienia, jak położenie łba na łapach i wpatrywanie się ze zmartwieniem i w pysk kumpla.
No bo... nadal byli kumplami, nie?
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

24-05-2014, 02:33
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Pierwszym, co zobaczył, były jego własne stopy. Później poczuł gorąco opartego na jego boku słońca. Zmrużył ślepia, oślepiony, powoli wyciągał łeb spomiędzy łap, niepewnie przyglądając się zbyt jasnemu jak na pogrzybowy poranek światu. Obudził się dopiero wtedy, kiedy zatrzymał spojrzenie na wpatrzonych w niego czerwonych oczach. Drgnął lekko, machinalnie i błyskawicznie zsunął z łba rozcapierzone łapy z lekko wysuniętymi pazurami. Znieruchomiał. Schował pazurki, zgiął łapki w nadgarstkach i westchnął. Zamknął oczy i powrócił łbem do poprzedniej pozycji, trzymając tym razem łapy w gotowości, zgięte przy piersi. Chwilę rozmyślał nad tym, czy spojrzenie, które przed chwilą złapał było trzeźwe, lecz patrzył w rubinowe ślepia zdecydowanie za krótko, by móc cokolwiek osądzić. Poza tym światłowstręt, który kazał mu spoglądać na świat zza zaciśniętych powiek skutecznie uniemożliwiał rzeczoznawczą ocenę.
- Kah? Jak mam na imię?
I może zdradził w tym pytaniu nie tylko niepewność o stan kumpla, ale i o własny.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

24-05-2014, 02:47
Prawa autorskie: MadKakerlaken

W zasadzie nie zdziwiła go jego reakcja. Przecież wczoraj rzucił się na niego... dwa razy?
Parsknął cicho.
- Nie musisz się bać, Derionie.
Jego mięśnie spięły się lekko, gdy samiec się przeciągnął. Jak dla niego przeżycia ostatniej nocy... to było stanowczo za dużo. Najpierw tajemnica Deriona, a potem jego totalny odjazd. Żeby to był tylko sen... ale nie. Stare rany znowu musiały zostać rozdłubane. Westchnął cicho i odwrócił wzrok. Wpatrywał się wjakieś skupisko kamieni kilka kroków od nich. Wiedział, że to on jako pierwszy powinien zacząć.
-Wybacz Derionie za to wszystko... nie powinienem. Ale to było zbyt silne...
Na jego pysku zawitał smutny uśmiech.
- Sam widzisz... że jeszcze sobie z tym nie poradziłem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

24-05-2014, 03:07
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Momentalnie wyciągnął łeb i zmarszczył brwi, przyglądając się Kahawianowi uważnie. Nie poruszył się nic ponadto, ciągle, skostniały i nieskory do współpracy z własnym ciałem. Poza tym wcale nie podobało mu się to, przez co przechodził minionej nocy. Ktoś bardzo wprawnie zatarł wszystkie jego przyjemne wrażenia... bo kończyć się powinno zamknięciem oczu i pobudką rano. Bez tego wszystkiego, co wydarzyło się pomiędzy.
- Ty to pamiętasz? - burknął oschle, niezadowolony z poważnego tonu Kahawiana i tego, że posunął się do takiego zwierzenia.
Tak się nie robi. To jest wbrew zasadom. Po nocy spędzonej z kochanką odchodzi się pierwszym, zanim ona się zbudzi. Trzeba obudzić się przed świtem i zniknąć niepostrzeżenie. Można złamać gałązkę, będąc już daleko, by dać jej znać, że się pamięta. To zapobiega niewygodnym pytaniom. A po braniu ziół nie przeprasza się. Nie, nie robi się tego. Nie tłumaczy się. I Derion o tym wiedział.
- Pierdol się, Kahawian, tyle ci powiem.
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów i uniesieniu brwi po spojrzeniu na żałosną w jego oczach minę Dwugrzywego uświadomił sobie, że być może ktoś tu o tych niepisanych zasadach nie ma bladego pojęcia. Mimo to nie spuścił z tonu, nie był w stanie. Ktoś nie tylko zatarł bardzo przyjemne wrażenia, ale chciał się w tych mniej przyjemnych trochę jeszcze potarzać. I to w sposób, jaki Derionowi bardzo nie przypadł do gustu. Bo co innego dziwić się, że obudziło się z rozkwaszonym nosem (hm, ciekawe...), a co innego pielęgnować syf, który powinno się pogrzebać razem z niedojedzonymi korzonkami grzybni.
- Nie obchodzi mnie to, stary. Było, minęło. Miałeś jakiś odpał, o którym chciałbym jak najszybciej zapomnieć, bo nie był dla ciebie miły. Tyle. Gdzie ja sobie rozwaliłem nos?! - zajęczał nagle, przykładając łapę do opuchniętego kinola i wargi.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

27-05-2014, 15:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Skrzywił się nieco i wstrzymał na moment oddech.
-Nie mogę powiedzieć, że całość. Ale część... sporą, jeśli mam być szczery.
Odwrócił wzrok. Skąd miał wiedzieć, jakie zasady przy tej sytuacji? Nigdy go nie interesowało. Nie wiedział, w jaki sposób to działa. A ostatnim czego chciał, było tamto wspomnienie i przeżywanie tego wszystkiego od nowa.
Całe szczęście, że Derion nie naciskał na wyjaśnienia. Owszem, nieco szorstko, ale jednak. Może tego właśnie potrzebował. Na jego pysk wstąpił cień uśmiechu, gdy postanowił nieco zażartować z kumpla.
- Kwiatek ci go rozwalił. A ty go zeżarłeś.
Dźwignął się niepewnie na łapy i ruszył do rzeki. Chciało mu się pić. Przy okazji też sprawdził stan swojego nosa. Mogło być gorzej... ale tak trzeba się pozbyć posoki z futra. Zanurzył w wodzie część pyska.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

27-05-2014, 18:13
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Swoje nad nocnymi scenami będzie musiał odsiedzieć. Zgarbi się, zapatrzy w horyzont i lekko kołysząc ogonem będzie wyciągał z zakamarków umysłu jeszcze nie przykurzone wspomnienia kahawianowej tragedii, próbując odtworzyć jej przebieg, dojść przyczyn, wnioskować o skutkach. Pewnie poświęci na to kilka minut. Machnie na sprawę łapą, postanowi sobie, że się dowie u źródła. A przez cały ten czas nie będzie mu to dawać spokoju. Myśl o Dwugrzywym będzie powodowała niepojawiającą się dotychczas niewygodę.
Zmarszczył się słysząc niewiele mu mówiącą odpowiedź. Jeśli to był kwiatek, musiało być naprawdę zabawnie... Wstał za Kahawianem i nieco chwiejnym krokiem podążył jego śladem. Rozglądał się wokół siebie uważnie, po prawdzie niewiele widząc przez zbyt mocne tego poranka światło, a mimo wszystko próbując ulokować to miejsce w mentalnej mapie. A! Więc tu jest Czarna Rzeka, tam dalej, na drugim brzegu wielki kamulec przed wejściem do jakiejś... nory.
Zaspokoił pragnienie i usiadł. Oblizał się. Przez chwilę przysłuchiwał się szumowi wody i wysokiemu C ciągniętemu przez siedzącego nieopodal ptaka.
- Wszystko gra? - spytał, spoglądając w dół na Kahawiana.
I bardzo starał się stłamsić poczucie winy. Trochę mu nie wychodziło.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

27-05-2014, 23:22
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Z wodą ściekającą z brody i części grzywy, spojrzał uważnie na Deriona. Czy ten przed momentem nie zdecydował się zakończyć tematu? Przecież nie miał na to ochoty... jednak po chwili obserwacji, zaczął dostrzegać pewne znaki, które pozwoliły mu się rozeznać w sytuacji. Z jego pyska wydobył się pomruk.
- Chciałbym Derionie powiedzieć, że wszystko w porządku. Ale przecież jesteśmy wobec siebie szczerzy.
O ile wcześniej udało mu się chociaż przywołać cień dobrego nastroju, o tyle teraz go stracił. Starał się jakoś utrzymać z samcem kontakt wzrokowy... jednak musiał się poddać. Ogniste spojrzenie wylądowało gdzieś w wodzie.
- Myślałem, że już przeszło, chociaż w części. Kilka miesięcy temu, spotkałem młodego samca. Okazało się, że ja i Kalani doczekaliśmy się syna- Asantego Sany. Jego pojawienie się... to była dla mnie szansa. Odkupienie win, wobec moich synów. Zniknął niedługi czas później. I wtedy pierwszy raz po latach, pojawiła się bursztynowooka z informacją, że masz syn nie żyje. Zmarł na zarazę, która dotknęła i naszą krainę.
Zrobił przerwę, by się uspokoić.
- Po jego śmierci to wszystko wróciło. Znowu nawaliłem.
Jednak gdy zwrócił się ku granatowookiego, w jego oczach dominował stalowy blask.
- A ty Derionie... nie pozwól, żeby ktokolwiek, kiedykolwiek skrzywdził tych, kogo kochasz. Inaczej staniesz się wrakiem we własnych oczach, pozbawionym szacunku do samego siebie.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

28-05-2014, 00:23
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Wytrzeszczone szafirowe ślepia uważnie patrzyły na pysk Kahawiana przez cały czas, kiedy ten mówił. Ciało ani drgnęło. Ups. Wcale nie o to chodziło. Derion ostatnim, do czego został stworzonym było bytowanie w podobnych warunkach. W jego świecie nie walczyło się ze słabościami, nie stawiało im czoła i nie asystowało się innym w czasie podobnej walki. Dlatego nieświadomy lawiny, jaką spowodował tym cichutkim pytaniem kurczył się wewnętrznie i kurczył. Poszukiwał w sobie nie tyle samej empatii, co schematów zachowań, które mógł w podobnej sytuacji zastosować. Co miał powiedzieć? Mógł kogoś obronić kłami i pazurami, mógł obronić przed wrogiem z krwi i kości, ale nie przed jego oskarżeniami.
- W porządku - powtórzył po Kahawianie niepewnie, marząc o tym, by jakimś cudem zrzucić z siebie to, co nakładał na niego Dwugrzywy - to dobrze. Dobrze, bo myślałem, że wiesz, że coś mmm... nie myśl o tym tyle! - wypalił w końcu z nową determinacją w oczach.
Bo było mu bardzo szkoda Kahawiana i tego, jak się zadręczał. Nie znosił być świadkiem czyjegoś cierpienia, to było niewygodne. Nie potrafił obracać rodzącą się w nim wówczas troską.
- J-j-ja nigdy na to nie pozwolę, przenigdy - odparł z przestrachem na radę towarzysza, bo mimo wcześniejszego sprzeciwu wobec strun, które tego ranka usilnie Kahawian poruszał, czuł się wobec jego mądrości kimś bardzo podrzędnym. Szybko przyszło mu otrząsnąć się z chwilowej niepewności, proste słowa objaśnienia przekuwając w żelazne fakty. Rzucał więc twardo: - Nic jej się stanie, dlaczego bym miał na to pozwolić? Obiecałem jej opiekę i ochronę. Patrzę na jej każdy krok. Nic jej przy mnie nie grozi. Nic, rozumiesz? Nie zawalę. Nigdy. Dlaczego miałbym...
Prychnął. Nienawidził się za ewentualną porażkę.
Wstał i z zaciśniętymi z całych sił zębami w kilku szarpnięciach oddalił się od Dwugrzywego. Nie usiadł. Z drgającymi zmarszczkami wokół nosa gapił się w wodę, gapił, gapił, gapił, starając się wygrać bój o odzyskanie zmąconego spokój. Na przemian z wściekłością wobec siebie, że opuścił Manię na - do tej pory - CAŁE TRZY DNI mieszała się nienawiść do pogłębiającego ten stan Kahawiana. Dlaczego nie mógł? Dlaczego nie mógł nabrać tchu? Dlaczego nie mógł naładować się nową energią i wrócić jako lepszy Derion?!
Jego zęby zgrzytały. Ślina przeszła przez gardziel z trudem. Zaciśnięcie oczu, ledwie słyszalny długi pomruk, już. Lepiej. Odparł po długiej chwili, nadając każdemu słowu przerastający je ciężar, nie mogąc zdobyć się ani na popatrzenie w stronę Kahawiana, ani zmazanie z pyska zaciętego wyrazu:
- To nie porażki determinują to, co robię. Nie przegrywam. Działam. Nie zakopuję żadnego wydarzenia z przeszłości. Wszystko to, czego nie chciałem, zostawiłem za sobą. Nie widzę niczego poza tym, co jest przede mną i nie wydaje mi się, by cokolwiek mogło być na tyle silne, by mi stanąć na drodze i przeszkodzić. Jeśli miałbym odwracać się za siebie nie byłoby mnie tutaj. Kręciłbym się w kółko. Nie przestawał. Hasał po Lwiej Ziemi i cieszył dostatkiem pożywienia. Byłbym tak bardzo szczęśliwy, tak bardzo zdrowy i piękny. Odpowiedzialność za siebie... To nie powód by chować głowę w piasek, przynajmniej nie dla mnie. I, wydaje mi się, jestem na tyle poważny, by odpowiedzialnością za własne życie móc objąć drugą osobę, a nie dokładać starań, by jakimś cudem zwiększyć jej ilość.
Pomogło. Mógł wypuścić resztkę powietrza przez nos ze świstem, rozluźnić nieco szczękę i podstawić kulawą nogę bliżej drugiej, zdrowej.
Nie pamiętał, kiedy ostatnio był w takim stanie. Stanie, z którego nie mógł się wydostać, do którego nie mógł posłać szelmowskiego uśmiechu i wykpiwszy siebie samego, powrócić do normalności. Nie chciał od Kahawiana niczego; ani westchnięcia pokrzepienia, ani nagany. Może pękła otoczka doskonałości, którą zbudował wokół rdzawego, może to było tylko chwilowe.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-05-2014, 00:56
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Pokręcił łbem z niewyraźną miną.
- Myślisz Derionie, że zaniedbałem Machozi i Fedhę? Obiecywałem im to samo. Robiłem to samo... chodzi o to, że czasem możesz robić wszystko co możesz, a jednak i tak może się nie udać. Tylko dlatego, że komuś się twoje szczęście nie podobało.
Ze zmartwieniem obserwował motającego się samca. Czy w jego woli było zdenerwowanie go? Na pewno nie, sposób w jaki się zachowywał, zdawało się jasno o tym mówić. Póki co nie podchodził, dał mu przestrzeń i spokój. Widział wyraźnie jego zdenerwowanie i wiedział, że to jego słowa były tego powodem.
- Widzisz Derionie... ale mało kto właśnie tak robi. I niewielu rozumie ten schemat działania. Zobacz... w tym co mówisz, przewijasz się cały czas ty. A co z Manią? Czy nie pomagałeś jej w szukaniu rodziny?
Dopiero teraz podszedł do samca spokojnym, pewnym krokiem. Patrzył na niego z troską... bo i tak rdzawy czuł. Chciał mu pomóc zrozumieć... oszczędzić bólu, przez który on przeszedł.
- Gdy przyszedłeś... mówiłeś, że nie rozumiesz. Nie rozumiesz jak to jest, że mimo że przebywasz z kimś kogo kochasz, czujesz się coraz bardziej zmęczony. Właśnie dlatego. Nie przewidziałeś jej i jej pragnień w swoim schemacie. Zmusza cię do powrotu... poszukiwań. A to przecież coś, czego ty nie znosisz. Ona liczy się z porażką, że może ich nie znajdzie. Tobie zależy na zadowoleniu jej tak bardzo, że nawet nie sądzisz, że możecie ich nie znaleźć. Czasami żeby wygrać coś większego... musimy przegrać.
Wsparł ciężką łapę o bark kumpla.
- Posłuchaj, nie mówię tego żeby cię wkurzyć. Mógłbym przecież powiedzieć, że opowiadasz bzdury i wszystko jest w najlepszym porządku... ale co by ci to dało?
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

28-05-2014, 01:18
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Zmienił pozycję, drgnął, dał jakikolwiek znak, że nie został zamieniony w kamień dopiero wtedy, kiedy poczuł na swoim barku łapę Kahawiana. Usiadł. Odwrócił łeb minimalnie w przeciwną od rdzawego stronę by przypadkiem niesforne zmarszczki na jego pysku nie ułożyły się w niezamierzony wyraz. Poruszał dolną szczęką na boki i z uszami położonymi płasko przy łbie słuchał słów, którym - każdemu z osobna - miał ochotę zaprzeczyć. Cienka była lina, po której stąpał Dwugrzywy. Niewielka była szparka, przez którą zaglądał do derionowego wnętrza, a cerber pilnujący jego najobrzydliwszych tajemnic został zbudzony. Otworzył niemrawo jedno ślepie, pociągnął nosem i wyłapawszy zapach intruza pobiegł do bram.
- Nie chcę o tym gadać, nie rozumiesz tego? Muszę ci to w ten sposób powiedzieć? Teraz? Naprawdę? Nie prosiłem o pomoc, nie zgłosiłem się do ciebie z żadnym problemem, to ty go masz - odwrócił pysk i zawiesił rozognione spojrzenie w rubinach przyjaciela. - Jeden wielki problem ze swoją przeszłością. Ja nie. Nie wmawiaj mi go, dobrze?
I mimo gniewu w oczach zachował spokój. Nie chciał ranić. Chciał powiedzieć swoją prawdę, przed której wypowiedzeniem wstrzymywał się przez cały czas trwania tego i wcześniejszego monologu Kahawiana. W zaślepionym przerośniętym ego wnętrzu nie było miejsca na odpowiedzi na niewypowiedziane prośby. Było pytanie i odpowiedź, było zadanie i nagroda za jego wykonanie, przysługa za przysługę. I nie było dyskusji, jeśli jedna ze stron nie oferowała swojej doli - tak, jak w tym przypadku. Nie prosił o radę, więc jej nie przyjmował. To on wybierał czas, miejsce i porę. Na wszystko. Tylko on.
Dziś o poranku Derion nie przyszedł do swojego Kaha po radę. Zrobił to wczoraj. Dzisiaj chciał uśmiechnąć się do niego lekko, porozumiewawczo i być może upolować coś na śniadanie, być może zrobić coś wymagającego mniejszego wysiłku.
Więc cerber zawarczał ostrzegawczo.
Patrzył na pysk przyjaciela niepewnie.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-05-2014, 01:37
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Cóż mógł robić oprócz czekania? Prowadzenie monologu nie miało tu prawa bytu, nie miał przed sobą małego lwiątka. A więc po prostu tkwił w milczeniu, czekając na odpowiedź Deriona i obserwując go.
Czy granatowooki się mylił? Według mniemania Dwugrzywego, w połowie. Owszem... on sam był świadomy swojego problemu. Był cholernie świadomy. Jednak w obliczu całej ich znajomości, tego jak ona przebiegała... to zabolało. A to, jak bardzo był zaślepiony...
Kahawian starał się sobie wmówić, że to nie jest jego normalne zachowanie, że to jeszcze pozostałości po zeżartych grzybkach. Że może jeszcze gniewał się za ostatnią akcję wieczoru. Jednak gdzieś pod skórą czuł, że oszukuje sam siebie.
Spuścił łeb, a wzrok przesunął gdzieś poza niego. Łapa z cichym tąpnięciem wylądowała na ziemi. Milczał przez chwilę i westchnął cicho. Zmusił się do lekkiego uśmiechu.
- A więc nie będę gadał. Pójdę zapolować, wrócę niedługo. Jeśli chcesz, zostań tutaj- jest to w tej chwili bezpieczniejsze. Ragnar i jeszcze kilka lwów może patrolować okolicę. Mógłbym nie zdążyć.
Spojrzał jeszcze krótko na samca.
Po czym odwrócił się i rytmicznym, twardym truchtem ruszył przed siebie. Miał swoje ulubione miejsce na polowanie... zawsze udawało mu się coś tam złapać.
Nie oglądał się za siebie.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

28-05-2014, 02:04
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Zbyt mocno skamieniał, by móc zareagować w porę. Później była tylko skazana na porażkę walka zastygłych w gniewie mięśni z myślą o zatrzymaniu Kahawiana. Trwała długo. Absurdalnie i niepotrzebnie długo. Pogłosy walki szarpały Derionem nawet wtedy, kiedy cień Kahawiana zniknął z pola widzenia. Potem lew pociągnął nosem i spuścił łeb. Zerknął w bok, w miejsce, gdzie przed chwilą siedział Dwugrzywy, zaraz szybko umknął wzrokiem w przestrzeń między przednimi łapami. Już się nie gniewał, nie gniewał się nawet na siebie. Uświadomienie sobie podłości tego, co powiedział oszołomiło go. A zdanie sobie sprawy z nieodwracalności wypowiedzianych słów tylko utwierdziło Deriona w przekonaniu, że większym skurwielem już być się nie dało. Po tym wszystkim, co dane mu było zobaczyć i usłyszeń wymierzył bardzo celny, nadzwyczaj celny cios.
Podniósł łapę i oparł ją na grzbiecie nosa, westchnął, zamknął oczy. Chciał, żeby to była kontynuacja halucynacji, lecz na próżno doszukiwał się w widzianym zza szparek pomiędzy powiekami świecie charakterystycznych dla fantasmagorii zniekształceń.
Powiedział, że wróci niedługo. Derionie, dlaczego za nim nie poszedłeś?

Jeśli Kahawian zdecydował się wrócić, raczej nie miał problemu ze znalezieniem czarnogrzywego. Sylwetka dużego lwa była w miarę dobrze widoczna już z daleka, o ile wiedzieć, czego szukać, gdyż beżowa sierść służyła za dobry kamuflaż. Jej właściciel leżał nad brzegiem rzeki, maczając przednią łapę w wodzie i bawiąc się leniwie z zapętlającymi się wokół palców wirami. W głowie miał zbyt dużo, by o tym napisać.
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

28-05-2014, 02:22
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Jego sylwetka pojawiła się w końcu, gdy słońce na dobre zawitało na niebie. W pysku targał truchło impali- zdobyczy w sam raz. Wygodnej (w miarę) do niesienia, a i posiadającej odpowiednią ilość mięsa. Jednak coś jeszcze się zmieniło- nad lewym okiem pojawiła się wąska, krótka rana. Widać oberwało mu się w czasie polowania. Ważne, że w niczym mu nie przeszkadzała.
Zatrzymał się i czujnie przyjrzał się okolicy.
Został, czy jednak zdecydował się odejść?
Ciche parsknięcie wydobyło się z jego pyska, gdy dojrzał jasną plamę okoloną ciemniejszą. A więc przynajmniej tego usłuchał. Już spokojny, ruszył znowu, tym razem przyśpieszając kroku.
Po kilkunastu minutach, był już na miejscu. Wypuścił ofiarę z żelaznego uścisku. Oblizał uśmiechnięty, zakrwawiony pysk.
- Wcinaj, ja głodny nie jestem.
Nie czekając na nic, wyminął ciało i podszedł do rzeki. Polowanie go zmęczyło dosyć potężnie, a gdzie jeszcze targanie kopytnej.
Pochylił się nad wodą i przyssał się do jej powierzchni.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości