♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Zdzierad
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:31 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 78
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

14-05-2016, 16:47
Prawa autorskie: ja

Kosmaty łeb dygnął w tył w nagłym ruchu, gdy lwicy najwyraźniej nie spodobało się tak bezpośrednie przywitanie ze strony samca, a właściwie jego brak. Wysunął dolną szczękę do przodu, a jego wargi wygięły się w podkówkę, gdy oczy lustrowały przybraną w obronną pozę Zenzele.
Głupawy wyraz pyska jednak zaraz zniknął, zastępując wątpliwą powagę.
-Tak wspaniale smukła sylwetka zasługuje wyłącznie na komplementy.-zapewnił Zdzierad, kiwając bezwiednie łbem. Ślizgał się spojrzeniem po ciele lwicy, bynajmniej nie kierując się samczym instynktem, podpowiadającym mało wyrafinowane obchodzenie się z damami. Szare ślepia traktowały wszelkie krzywizny, tak wydatne na ciele samicy jako swoisty szlak, po którym ich spojrzenie z zupełnie niewinną satysfakcją wędrowało, przyspieszając i zwalniając na przemian.
Zamrugał, gdy ciężkie swą dobitnością pytanie zapadło.
-Moje serce spowija udręka.-odezwał się, spoglądając ku niebu.-Samotność nigdy nie była mym strapieniem, lecz odkąd mój ukochany zniknął, zgorzkniałe łapy niosą mnie bez celu. -dokończył, nie odpowiadając na pytanie.
Usiadł na zadku i przeniósł spojrzenie na Zenzele.
-Coś przebywa na twoim grzbiecie, a przecież ma swoje łapki.
[Obrazek: aaapodpiss_by_ragous-d9aixby.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

14-05-2016, 17:06
Prawa autorskie: Ragnar

Oczy Zenzele wybałuszały się coraz bardziej, słowo za słowem Zdzierada. Przy tym pysk jej przybierał nietęgi wyraz, nieraz zahaczał nawet o niesmak, ale koniec końców wyraził coś na pograniczu współczucia i przestrachu. W słowach skąpogrzywego samca nostalgiczna nuta pobrzmiewała nazbyt wyraźnie, by nawet ktoś taki jak złodziejka Zenzele jej nie usłyszał. Dopiero ostatnie jego słowa sprowadziły lwicę na ziemię, uświadamiając jej poza tym, że pośród całego zamieszania nie poznała jeszcze imienia swojego małego pasażera. Gdyby nie to, pewnie uraczyłaby Zdzierada czymś bardziej błyskotliwym niż wypowiedziane bez polotu:
- Idziemy na górę.
Tylko kitka na końcu jej ogona drżała jeszcze nerwowo, łapy pozostały lekko ugięte, ale pierwszy przestrach minął i chociaż Zen nie straciła czujności, wygasiła przynajmniej w sobie wulkan wrogości, który wybuchł w stronę obcego w pierwszym odruchu.
- Za parę kroków zamienimy się rolami: ja wsiądę na jego grzbiet i on mnie poniesie, tak się bawimy tutaj już całą noc - powiedziała, siląc się na dowcip, z udawaną beztroską. Wyszczerzyła nawet kły w quasi-uśmiechu, ale nikt nie powinien uwierzyć w jego szczerość, nawet sama Zenzele nie wierzyła w pogodę ducha, którą spróbowała zamaskować niechęć do rozmowy ze stojącym naprzeciw niej olbrzymem. Wydusiła ze ściśniętego gardła jedno fuknięcie chichotu i postawiła we wcześniej obranym kierunku najpierw jeden, później drugi krok.
Ethan
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5m Liczba postów:14 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 5

14-05-2016, 19:01
Prawa autorskie: Ja

Przyglądał się pusto sylwetce lwa, starając się ocenić jego wiek. Chociaż po rozmiarach można by go uznać za dorosłego, to jednak jego grzywa pozostawiała wiele do życzenia. Zarówno ojciec Ethana jak i jego wuj posiadali gęste bujne grzywy, więc młodzik tak właśnie sobie wyobrażał każdego dorosłego lwa. Ciemnofutry bardziej jednak przypominał mu młodziki, jakie czasami przechodziły przez ziemie jego dawnego stada. Być może był tylko przerośnięty?
Spróbował się poprawić swoje ułożenie na grzbiecie lwicy, by nie musieć całym ciężarem wieszać się na jej szyi, zważywszy, że obie jego niewładne łapy dalej zwisały z jednej strony. Próbował jakoś przerzucić jedną z nich, lecz nim osiągnął swój cel, słowa nieznajomego sprawiły, że po grzbiecie przeszedł mu dreszcz. Właśnie Ethan, dlaczego nie chodzisz? Spoglądał niby na ciemnego lwa, a jednak gdzieś pusto w przestrzeń, nie potrafiąc się zebrać na jakikolwiek nawet gest. Dopiero kiedy jego wybawicielka zabrała głos, pośpiesznie uciekł spojrzeniem w bok, zawzięcie szukając skał, które jeszcze nie tak dawno świdrował wzrokiem. To tylko taka zabawa.
[Obrazek: BXktDUi.png]
Zdzierad
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:31 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 78
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

14-05-2016, 19:54
Prawa autorskie: ja

Zdzierad natomiast niemal od razu odpowiedział uśmiechem na nie do końca szczery przejaw sympatii ze strony lwicy. Instynktownie odegrał również rozbawienie, gdy tamta zażartowała, chichocząc cicho i wściubiając w tym wszystkim brodę w skąpą grzywę na swej piersi.
Po chwili ucichł i z nieodgadnionym uśmiechem i intencji w oczach rzekł:
-Jakaś mało zabawna, ta zabawa.-ruszył za nią tym samym tempem, utrzymując się na tym samym odcinku, co Zenzele.
-Poza tym..-oblizał wysuszone wargi i zwilżył ozorem nos.-Nie ukrywajmy-on nie pasuje ci do futrka. Zdecydowanie nie ten odcień.
[Obrazek: aaapodpiss_by_ragous-d9aixby.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

14-05-2016, 20:08
Prawa autorskie: Ragnar

Lwica poczuła pod czaszką wzrastające ciśnienie. Szumiał w niej strach przed samcem, którego nie tyle wrogie, ile nieodgadnione intencje powodowały mrowienie na całej długości kręgosłupa. Momentalnie zabrakło w paszczy Zenzele śliny, język zaczął mlaskać pod podniebieniem, a ogon wznowił obijanie powietrza. Starając się ukryć zdenerwowanie, lwica, czując, jak lwiątko próbuje znaleźć dogodniejszą dla siebie pozycję, wspomogła je trąceniem nosem w zadek. Gdyby była starsza - silniejsza i większa - mogłaby go nieść w szczęce, chociaż szczerze wątpiła, czy wiele dorosłych lwic z chęcią nosiłoby w ten sposób syna w wieku Ethana. Pomyślawszy o tym, sama poczuła się przez moment jak matka, jak ktoś odpowiedzialny za drugą istotę. Nie spodobało jej się. Nie podobała jej się cała ta sytuacja. Wolała być starszą siostrą, od biedy.
- Och, naprawdę? - zapytała, unosząc jedną brew, kiedy po podsadzeniu lwiątka na swój grzbiet, zwróciła gadzi łeb w stronę Zdzierada. Serce powoli przestawało obijać jej żebra. W miarę wybijania w podmokłej ziemi kolejnych kroków opuszczało ją stopniowo zdenerwowanie. - Nie uważam, żeby kolory naszych futer się ze sobą gryzły, ale najwyraźniej ty masz większe o tym pojęcie, więc słucham. Możesz mi coś jeszcze doradzić, tylko ostrzegam, że jak mi coś przysrasz o piegach, to nie ręczę za siebie - powiedziała, ruszając, z szelmowskim uśmiechem na mordzie.
Ethan
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5m Liczba postów:14 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 5

14-05-2016, 21:38
Prawa autorskie: Ja

Z ulgą przyjął pomoc lwicy, by w końcu móc nieco rozluźnić mięśnie w łapach. Wciąż jednak oplatał nimi jej kark, bo mimo wszystko, bez jakiegokolwiek oparcia, prędzej czy później by spadł, a upadki źle mu się kojarzyły. Bliskość samicy sprawiała, że czuł się lepiej, zniknęły również myśli o rzekomym podstępie z jej strony.
Starał się unikać patrzenia na starszego lwa, jednak mimo to co chwilę zerkał na niego, raz na grzywę, innym razem na barwne ślepia, a potem jeszcze na nakrapiany grzbiet, jednocześnie przysłuchując się jego rozmowie z lwicą, której jak sobie uświadomił, imienia jeszcze nie poznał. I nie miał najmniejszego zamiaru nazywać ją mamą. Co więcej - sam również się nie przedstawił. Ciekawe co by ojciec powiedział na ten nietakt. Z rozterki nad imionami wyrwały go słowa lwicy. Piegi? Odruchowo spróbował spojrzeć na jej pysk, ale ostatecznie zaniechał, zamiast tego zerkając na lwa. Jak na jego oko, to on też miał piegi. A przynajmniej coś na ich wzór, z tym, że jego były jasne. Prawdopodobnie zwróciłby uwagę na ten fakt, gdyby nie to, że to nie była jego dyskusja. I zdecydowanie nie był na odpowiedniej pozycji by się doń teraz włączyć.
[Obrazek: BXktDUi.png]
Zdzierad
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:31 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 78
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

17-05-2016, 21:48
Prawa autorskie: ja

Pokiwał idiotycznie łbem, znacząco spoglądając na samicę, tak jakby to miało ją utwierdzić w jego słowach.
Zaśmiał się lekko, gdy tamta obruszyła się, spoglądając na nią spod przymkniętych ślepi. Przekrzywił łeb i obnażył równe ząbki w szelmowskim uśmiechu.
-Bez obaw, nie będzie żadnego przysrywania, jak to ujęłaś, szczególnie jeśli chodzi o piegi. Wszak znaczą i moje futro, niby gwiezdny pył.-skwitował jakże poetycko, z zadowoleniem unosząc głowę i wciąż podążając obok osobliwej parki.
Zawiesił wzrok na kłębku, bezładnie rozpłaszczonym na grzbiecie Zenzele, a wówczas jego spojrzenie dotychczas serdecznie ciepłe, zlodowaciało.
-To jakiś nonsens.-pokręcił łbem i zbliżył się nieco zniżając łeb i szukając spojrzenia samicy.-Blade trawy sawanny z tym ciepłym, lepkim błockiem na sobie? -wzdrygnął się i odwrócił teatralnie wzrok.
-Po prostu zostaw go. Zostaw to błocko. Dla własnego dobra.-zatroskane, ciepłe i pełne przekonania spojrzenie szukało aprobaty w żółtych ślepiach.
[Obrazek: aaapodpiss_by_ragous-d9aixby.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

17-05-2016, 22:41
Prawa autorskie: Ragnar

Wywód o gwiezdnym pyle skwitowała uprzejmym fuknięciem - podobał jej się. Przez niego i sam Zdzierad wydał się jej nagle mniej szalony niż przed momentem. Nadal rzecz jasna wolała zachowywać bezpieczny między nim a sobą dystans, wolała zatrzymać w płucach raptowną odpowiedź, a zamiast niej obadać samca wzrokiem, nie całego, ale przynajmniej jego wielki, kosmaty jak u młodzika łeb wiszący tuż obok jej własnego.
- Gdybym... - zaczęła słabo na resztce wydechu, lecz nim zdążyła łyknąć trochę powietrza na dokończenie myśli, Zdzierad taksował ją i Ethana krytycznym spojrzeniem, nie omieszkując przy tym wyrażać swojego zdania na głos.
- Nie ma mowy! - oburzyła się bez namysłu. I zrobiła to całkiem poważnie, jakby poważną była również uwaga samca była. Zaraz jednak opamiętała się i pierwszy popłoch zamaskowała z półuśmiechem na pysku: - blade trawy sawanny pozwolą sobie pobabrać się jeszcze w tym błocku przez chwilę... a ty? Popatrz na siebie - ciągnęła ze wzrastającą pewnością siebie. - Szara skała, która powinna zostać tam, gdzie upadła. Bo... - zmrużyła oczy - spadłeś tam z góry, prawda? - zapytała, po czym zagryzła język między zębami, fukając cicho w rozbawieniu swoim pomysłem na ten jakże zgrabny eufemizm szaleństwa.
Zdzierad
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:31 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 78
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

22-05-2016, 00:42
Prawa autorskie: ja

Byłby rozdrażnił się na dobre, gdyby nie urzekający uśmiech Zenzele, który tymczasowo załagodził potencjalną irytację estety. Uniósł zdumiony brwi, gdy tamta zwróciła mu uwagę na siebie. Sądził, że wytknie mu jego wielki, mięsisty nochal, który aż za często wtykał tam, gdzie nie powinien, jednak naturalnie mylił się. Własną osobę często widywał w tafli wody. Nierzadko przystawał przy wodopojach, tylko po to, by obejrzeć czy aby żadna kępka sierści niesfornie nie psuje mu fryzury. Bywało i tak, że za jego barkiem, w odbiciu, pojawiał się ukochany łeb dawnego kompana-śmiali się do siebie i oglądali z przyjemnością własne odbicia razem, tylko po to, by spłynąć rozczarowaniem po odwróceniu stęsknionej głowy.
-Tam z góry?-powtórzył za nią i idiotycznie zadarł łeb do nieba, po czym uśmiechnął się pogodnie, przymykając ślepia.-Może dlatego noszę na grzbiecie gwiazdy?-
[Obrazek: aaapodpiss_by_ragous-d9aixby.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

22-05-2016, 00:54
Prawa autorskie: Ragnar

- Kto wie? - zapytała Zenzele i wlepiając wielkie, żółte ślepia w gwieździsty pysk towarzysza, fuknęła kilka razy rozbawiona.
Spodobał jej się poetycki ton samca. Nie był przesiąknięty żadną pozą, wydawał się być zupełnie szczery. I przy tym utrzymany w normie, z której granic Zdzierad zdawał się - w mniemaniu Zenzele - ciągle wymykać.
- Jak masz na imię? - zapytała lwica, zarzucając łbem w ponaglającym lwa do odpowiedzi geście. - I jeśli nie z nieba, to skąd cię tu przywiało? Wydaje mi się, że szary wąwóz to ostatnie miejsce, w którym taki artysta jak ty dobrze by się czuł, zgubiłeś coś? Swoją dziewczynę albo... chłopaka? - spytała, zaśmiała się cicho, łobuzersko i łysnęła zaczepnym spojrzeniem na niebiesko-pomarańczowe oczy drepczącego obok niej lwa. Odchyliła łeb na bok, chcąc naprężyć grzbiet po tym, jak odniosła wrażenie, że ciążący jej na plecach Ethan nieco się zsuwa.
Ethan
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5m Liczba postów:14 Dołączył:Maj 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 10
Zręczność: 10
Spostrzegawczość: 10
Doświadczenie: 5

24-05-2016, 14:35
Prawa autorskie: Ja

Błocko? Potrząsnął łbem, jakby próbował zaprzeczyć temu stwierdzeniu, lecz czy nie właśnie tym był? Zwykłym bezwartościowym brudem? Wściubił nos w krótkie, nakrapiane futro na karku lwicy, zaciskając powieki, chcąc choć na chwilę uciec od tego miejsca i rzeczywistości. Tam w jego umyśle było jeszcze ciemniej niż na zewnątrz, pośród chłodu nocy. Jednak tam tego nie czuł. Pośród swych własnych, pustych myśli był całkowicie sam. Nie było chłodu, bólu, a nawet samotności. Ile by dał by tam zostać. Spacerując pośród bezdennej pustki nawet nie zorientował się, kiedy jego prawdziwe ciało zaczęło się powoli zsuwać z plamistego grzbietu. Przywołany do rzeczywistości, podciągnął się niego na przednich łapach, wciąż oplecionych na szyi lwicy. Wychylił się delikatnie zza jej karku, zerkając na ciemnego lwa.
[Obrazek: BXktDUi.png]
Zdzierad
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:31 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 78
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

12-07-2016, 14:01
Prawa autorskie: ja

-Moje imię?-powtórzył za nią jak echo i zmarszczył czoło, tak jakby nie mógł pojąć istoty pytania. Zaraz jednak jego oblicze rozjaśniało, a samiec zrównał się z Zenzele, wcześniej nieco zwalniając chodu.
-Nazywam się Zdzierad.-wyrzucił z siebie w końcu.-Tak dawno nikt nie spytał o moje imię, tak dawno nie wypowiedział go nikt, ani nawet ja sam w myślach, że niemal zapomniałem, że je mam. Zapomniałem, że jestem Zdzieradem.-zaśmiał się z siebie samego, pokręciwszy lekko łbem. Właściwie, to jakie znaczenie miało jego imię, jeśli brak było kogoś, kto mógłby się do niego zwracać?
Zdzierad uśmiechał się niewinnie, niby wpuszczając słowa lwicy jednym uchem i wypuszczając drugim, gdy nagle uleciała z niego dotychczasowa lekkość, a oblicze spoważniało.
-Właściwie to tak. Zgubiłem swojego.. Ignasia.-przyznał ponuro, a rana ponownie została otwarta. Wpatrywał się teraz w przesuwające się pod jego łapami podłoże, a kosmaty łeb zniżył się, jakby cięższy od zmartwienia.
-Może powinienem był nieść go na własnym grzbiecie, jak ty swoje błotko.
[Obrazek: aaapodpiss_by_ragous-d9aixby.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

18-07-2016, 15:47
Prawa autorskie: Ragnar

- To bardzo przykre, co mówisz - powiedziała lwica, wpatrując się ze zmarszczonym czołem w brunatny profil Zdzierada. Szła przez chwilę w milczeniu, a chociaż chciała i dodać coś jeszcze, i odwrócić spojrzenie od lwa, by nie powodować w nim dyskomfortu, nie zrobiła ani jednego, ani drugiego, zamyśliwszy się głęboko nad refleksją, którą samiec się z nią podzielił. Dopiero jego następna uwaga, o Ignasiu, umożliwiła Zenzele wyrwanie się z zamyślenia i powrotne przywdzianie maski wesołka. Na nieszczęście Zdzierada - chmurzącego się czarnymi myślami o rozstaniu, młoda lwica uznała jego pączkującą rozpacz za wielce zabawną i na jego uwagę o niesieniu przyjaciela na grzbiecie zaśmiała się głośno i odparła z niedowierzaniem:
- Mam tylko nadzieję, że twój Ignaś nie jest większy niż mój tobołek, bo zacznę się martwić nie tylko o twój grzbiet, ale i tyłek!
Zdzierad
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:31 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 78
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

21-07-2016, 12:52
Prawa autorskie: ja

Wysłany: Dzisiaj 11:38
Prawa Autorskie: ja
Szedł wpatrzony w ziemię i nie patrzył na swą rozmówczynię. Zatroskany łeb zwisał nisko, niemal ryjąc wielkim kinolem w glebie.
To bardzo przykre
Zadźwięczało niewyraźne w kudłatych uszach, gdy rozum na chwilę znów stracił łączność z chwilą obecną, a tęsknie powędrował do zadziwiająco żywych wspomnień o nadmienionym Ignasiu.
Myśli o niegdysiejszym kompanie zupełnie pochłonęły lwisko, minęła dłuższa chwila, zanim zblazowane oblicze samca uniosło się na marnie obrośniętej szyi, zdając sobie sprawę, że zdążyło już nieświadomie uronić kilka wielkich jak groch łez.
Szybko przetarł poczerwieniałe ślepia wierzchem łapy, próbując uspokoić roztrzęsiony oddech.
-Uhm, on nie był szczególnie mały..
-odezwał się tym razem dziwnie ochrypły, pozbawiony melodyjności głos. Niewinny tok rozumowania oszczędził lwisku prztyczka w nos, którym podszyte miały być słowa lwicy.
[Obrazek: aaapodpiss_by_ragous-d9aixby.png]
Zenzelé
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 70
Zręczność: 77
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 25

22-07-2016, 12:27
Prawa autorskie: Ragnar

Tymczasem dobry nastrój Zenzele narastał i narastał, odwrotnie proporcjonalnie do Zdzieradowego dobrego nastroju. Lwica, sprężystym krokiem zwycięzcy podążając przed siebie, jak gdyby świat stawał się coraz piękniejszy, nie zauważyła ani wielkich kropli łez, spływających po brunatnym licu, ani tym bardziej nut bezdennej rozpaczy, których cała symfonia zabrzmiała w ledwie kilku słowach odpowiedzi. Wziąwszy więc posępność Zdzierada za wyraz pruderii lub kokieterii w swoją stroną, roztrzęsła barki, zduszając w płucach chichot, zerknęła na zmarkotniały pysk i powiedziała trzęsącym się z rozbawienia głosem:
- No to widzisz, tak czy siak trzeba było go lepiej pilnować... Musiałeś być bardzo nieuważny, skoro straciłeś z oczu kogoś dużego, wiesz? O! Ale wiesz, co ja sobie teraz myślę? Mam! Jeśli twoja zguba była dużym chłopcem, to nie powinieneś się o nic obwiniać. Serio. Trudno od tak kogoś zgubić. No jakoś nie chce mi się wierzyć, że biegliście przez kwitnącą sawannę aż tu nagle jeden z was zapadł się pod ziemię... No bez przesady. Wiesz, ale każdy potrzebuje od czasu do czasu zniknąć na kilka dni. Wiesz... żeby odreagować, rozerwać się... - Lwica zerknęła na Zdzierada z szelmowskim uśmiechem na pysku. Kiedy odwróciła się z powrotem przed siebie, dodała niskim głosem: - nie masz się o co martwić. Za kilka dni Ignaś wróci naładowany nową energią. Tobie o swoich przygodach nigdy nie powie, ale od tej chwili będzie wam się żyć, jakbyście poznali się wczoraj. Przez jakiś czas oczywiście. Potem znowu będziecie potrzebować chwili odpoczynku od siebie, ale tak to działa, tak mi się wydaje... Wiesz, może ty też... no wiesz, masz okazję teraz, kiedy go nie ma. Skorzystałbyś. Słuchaj, jak ja widziałam, ile tu się pałęta cudownych panienek: takie ruchy, takie kształty... - roztańczyła krok, parodiując niewiasty, które miała na myśli. - Do wyboru do koloru, ale wiesz, jeśli panienki nie przejdą, to myślę, że chłopcy też by się jacyś znaleźli, tylko szukałabym w dżungli.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości