♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

#61
17-03-2015, 20:23
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Czas: niecałe pół godziny od wyjścia Maoni

Runa westchnęła. Tak bardzo chciała, by mama była z powrotem, ale ona nie wracała. A minął już rok! Zanim mama wróci to ona zdąży dorosnąć. Będzie miała siwe futro ii tata jej nie pozna, i Cah nie będzie chciał się z nią bawić.
Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że nie jest w Grocie sama. W wyjściu pojawił się gość. Taki mały, długi, brązowo-zielono-żółty. Runa przewróciła się na brzuch i z zainteresowaniem przyglądała się szarańczy, która stała w miejscu i właściwie tyle. Runa już miała odwrócić wzrok, przekonana, że właśnie spotkała najnudniejsze stworzenie na świecie, kiedy owad zamiast zawrócić w stronę Oazy, wykonał szaleńczy skok w stronę wnętrza Groty. Runa obserwowała ten pokaz z uchylonym pyszczkiem i szeroko otwartymi oczami. Taki mały nie powinien wysoko skakać. Runa nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zobaczyła i czekała, aż szarańcza zrobi to jeszcze raz. Kiedy nic się nie działo, Runa poruszyła się niecierpliwie, po czym podjęła decyzję, bo jej brwi zmarszczyły się w skupieniu i po chwili bezruchu wyskoczyła do przodu jak z procy. Zanim przeszła choć kilka kroków, nagle szarpnęła się w tył i przywarła do ziemi. Jej ogon bił powietrze. Szarańcza dalej wpatrywała się w bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni. Napięcie Runy sięgało zenitu. Zaczęła przebierać łapami, trzymając tułów jak najbliżej ziemi. Coraz szybciej i szybciej, aż zatrzymała się trzy i pół kroku od szarańczy. Serce zdawało się, że zaraz wyrwie się z małej klatki. Runa przygotowała się, odczekała chwilę, poprawiła pozycję jeszcze raz... i właśnie ten moment owad wybrał, by wykonać skok. Lwiątko krzyknęło, z paniką w oczach umknęło jak najdalej, wzdłuż ściany, aż znalazła się przy przy szarańczy, tym razem z drugiej strony. Runa wrzasnęła jeszcze głośniej i rzuciła się z powrotem do ucieczki. Owad potarł tylne odnóża, być może skonsternowany takim zachowaniem młodzieży.

Czas aktualny

Runa spała, kiedy mama weszła do Groty. Obudził ją dopiero dotyk jej pyszczka, wtulającego się w jej futerko. Runa uniosła głowę, nie bardzo pojmując, co się dzieje. Dopiero po chwili poruszyła się, ocierając się o pyszczek mamy. Ziewnęła, ukazując różowe podniebienie. Gdyby w Grocie znajdował się jakiś uważny obserwator, który nie miałby nic lepszego do roboty, mógłby zobaczyć martwą szarańczę leżącą pod ścianą Groty.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#62
17-03-2015, 21:21
Prawa autorskie: Salvathi

Maoni podniosła łeb i spojrzała na córkę, kiedy ta się obudziła. Starała się uśmiechnąć, niestety kompletnie jej to nie wyszło. Nie wiedziała, co ma jej powiedzieć, jeśli chodzi o Freya i Cahiana, dlatego też milczała. Wyraźnie starała się unikać jej wzroku, patrząc gdzieś w dal.
W pewnym momencie otworzyła pysk, jakby chciała coś powiedzieć i Runa mogłaby nawet stwierdzić, że usłyszała "coś" wydobywającego się z pyska lwicy. Żadne słowo jednak przez gardło niebieskookiej nie przeszło.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

#63
17-03-2015, 21:32
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Przyjemna, senna mgiełka powoli ulatniała się z umysłu Runy i lwiątko zaczynało mieć przeczucie, że coś jest nie do końca w porządku. Ciekawe, czy coś nabroiła i nawet tego nie zauważyła. Zaczęła się zastanawiać. Została w Grocie, tak jak mama prosiła, nie była ostatnio niegrzeczna... znaczy, nie bardziej niż zwykle. O ile błękitne oczy Maoni błądziły, to żółte oczy jej mniejszej wersji wpatrywały się wprost w oblicze swojej rodzicielki. Runa zmarszczyła brwi, a jej oczy się lekko zaszkliły. Trwała tak w niepewnym poczuciu winy przeplatanej z uczuciem krzywdy na słowa, które nie padły. W końcu mała zerwała się z leżenia i podbiegła do ściany, chwyciła coś w pyszczek i wróciła. Usiadła przed mamą z truchłem szarańczy zwisającym z pyszczka i lekko przekrzywionym łebkiem. - Pats, zaiam potfola. - wymamrotała niewyraźnie z pełną buzią. Jej oczy mówiły tylko „proszę, nie gniewaj się na mnie”.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#64
28-03-2015, 11:41
Prawa autorskie: Salvathi

Z tego dziwnego stanu pomogła wyrwać się jej córka. Kiedy tylko Maoni zobaczyła szarańczę w pysku córki, uśmiechnęła się ciepło, czując, że całe napięcie zupełnie z niej ulatuje.
- To świetnie, brawo. - powiedziała do Runy, sama zdziwiona brzmieniem swego głosu. Przygarnęła córkę do siebie, tuląc ją lekko.
- Teraz może nam być trochę trudniej, ale damy sobie radę. Nasze stado nam pomoże. - rzekła cicho, sama jednak nie była pewna, czy swoje słowa kierowała ku dziecku, czy też do samej siebie. Ale chciałaby normalnie żyć, polować razem z innymi lwicami, integrować się z resztą. Jednak bała się. Głównie tego, że ktoś spyta o los jej partnera. Bo co wtedy mogłaby odpowiedzieć?
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

#65
28-03-2015, 12:03
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Jeej, potwór zrobił wrażenie na mamie. Runa uśmiechnęła się z dumą i z szarańczą zwisającą z pyska. Upolowała sama. No, coś w tym stylu. Rozdeptała sama. Co prawda, przez czysty przypadek, szalejąc po Grocie, ale liczy się efekt. Umie już polować samodzielnie! Cahi na pewno będzie zazdrosny.
Dawno go nie widziała, przyszło jej na myśl, kiedy ocierała się głową o mamine futerko (w pyszczku dalej trzymała swoją zdobycz). Postawiła uszy do pionu, słysząc słowa mamy. Zmarszczyła brwi w skupieniu. Nie zrozumiała nic a nic. Trudno, damy radę, stado pomoże. Jaki to miało sens? - Nie lozumiem. - poskarżyła się cicho, wypuszczając z pyszczka zdobycz. Coś chyba nie było w porządku, mama była jakaś przygnębiona. Może przez stado? Nie tak sobie wyobrażała ich pierwsze spotkanie? A może ten wielki szary lew powiedział coś niemiłego?
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#66
28-03-2015, 21:42
Prawa autorskie: Salvathi

Po słowach córki Maoni zdawała się być znacznie wyraźniej przygnębiona. Wiedziała, że musi w końcu powiedzieć Runie prawdę. O ojcu i jej bracie. Oczywiście, mogłaby też tego nie mówić, ale oszukałaby samą siebie, gdyby ją okłamała, że jest wszystko w porządku. Nie czułaby się z tym dobrze. Mimo, że złotooka była taka mała, powinna wiedzieć.
- Tata, on... - zaczęła, nie potrafiła jednak dokończyć. Jak mogła to powiedzieć tak, żeby nie skłamać, jednak aby też nie brzmiało to zbyt... dobitnie?
- Nie ma go. Zostałyśmy same. - rzuciła, zanim zdołała dogłębniej zanalizować słowa, które miała zamiar powiedzieć. Natychmiast przeszedł ją dreszcz, jak na to zareaguje jej córka? I już wolała nie mówić nic o jej bracie.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#67
29-03-2015, 20:56
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Rdzawy samiec przedzierał się przez gęstwinę roślin. Jakiś czas temu natrafił na ślady... krótko mówiąc nie wróżące niczego dobrego. Zapach Maoni przeplatał się ze znajomym mu zapachem śmierci. Mógł jedynie domyślać się, co się stało. Nie szukał miejsca, gdzie wszystko się zaczęło- ono w tej chwili niewiele znaczyło. Tam już nic nie mógł zmienić. Na nic nie mógł wpłynąć.
Teraz jednak czujnie rozglądał się dookoła, licząc że dostrzeże gdzieś sylwetkę młodej lwicy. Na próżno. Mógł nadal jedynie polegać na tym, że nos go nie zwiedzie i zaprowadzi do celu. Liczne kwiaty i drzewa nie ułatwiały mu zadania, zamraczając zmysły swoim słodkim zapachem. W końcu jednak dotarł na miejsce.
Ujrzał niewielką grotę w cieniu trzech drzew. Gdzieś daleko wewnątrz umysłu kontemplował to uroczysko... jednak nie to głównie pochłaniało jego uwagę. Czuł, że Maoni jest w środku. I zdawało mu się, że w dodatku nie jest sama. Spokojnym krokiem ( w końcu nie chciał jej wystraszyć) zbliżył się do wejścia. Nie ośmielił się jednak choćby wsunąć łba do środka. Nie wiedział, w jakim stanie jest niebieskooka. Poczekał chwilkę, by dopiero cicho wezwać ją po imieniu.
-Maoni?
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

#68
01-04-2015, 20:41
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Runa czekała na to, co powie mama, ale jej cierpliwość została wystawiona na ciężką próbę. Maoni była wyraźnie przygnębiona, a im dłużej zwlekała z odpowiedzią, tym bardziej brwi jej córki marszczyły się, ale mała grzecznie poczekała, aż dorosła skończy mówić. Runa zastanowiła się przez krótką chwilę. - Posedł na polowanie? Lazem z Cahim? Dlacego nie ze mnom? - spytała w końcu. Szkoda, że tata zabrał Cahiana, a jej nie. Ona też by chciała pójść. Przecież była grzeczna, no... mniej więcej. I umiała polować. Sama zabiła tego potwora z Groty! Nagle do jej uszu dotarł odgłos kroków. Szedł do nich ktoś duży. - Tata? -pytanie zawisło gdzieś w powietrzu, a mała już biegła w stronę wyjścia, kiedy gość przemówił. Runa zatrzymała się kilka kroków od wyjścia. To nie był tata. Nie ten głos, a także zapach, teraz to czuła. Runa zerknęła na mamę, niepewna, co powinna teraz zrobić.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#69
01-04-2015, 21:59
Prawa autorskie: Salvathi

Czekała w napięciu na odpowiedź córki, a kiedy ta padła, starała się zachować jak największy spokój. Runa nie zrozumiała właściwie jej słów, co wcale nie było wielkim pocieszeniem dla matki, zważając na fakt, jak ciężko przyszło jej ich wypowiedzenie. Teraz musiała przez to przechodzić jeszcze raz. To była zdecydowanie najtrudniejsza rzecz, jaka ją w życiu spotkała. Czuła się taka wyczerpana psychicznie, że najchętniej to zasnęłaby byle gdzie i trwała tak do końca świata.
- To nie tak.. - postanowiła spróbować jeszcze raz. Jednak kompletnie nie mogła znaleźć żadnych słów. - Taty... nie ma. Wcale. Cahian zniknął, ale może uda nam się go znaleźć. - wydukała z wielkim trudem. Na jej pysku następnie pojawił się lekki uśmiech, zupełnie niepasujący do tego, co wewnętrznie czuła. Jednak naprawdę miała nadzieję, że uda im się odnaleźć Cahiana. Ale z drugiej strony... Gdyby Ragnar się o nim dowiedział, NA PEWNO kazałby go zabić. Teraz jeszcze miała nadzieję, że on przeżył, gdyby go znalazła nie miałby tej możliwości.
Oczekiwała w jeszcze większym skupieniu na odpowiedź córki. Wiedziała, że teraz prawdopodobnie namieszała jeszcze bardziej, niż poprzednio, wiedziała, że pewnie padną kolejne pytania. Bądź też lwiczka zamknie się w sobie i nic nie powie. Niebieskooka sama nie potrafiła powiedzieć, która z tych możliwości była gorsza.
Również usłyszała męski głos u wejścia do Groty, jednak Runa miała szybszą reakcję od niej. Tak naprawdę sama pomyślała, że to właśnie Frey, mimo że wiedziała, że nie jest to możliwe. W pierwszym momencie, przeszedł ją dreszcz. Nie ruszyła się z miejsca, zastanawiając się usilnie, kto to może być. Znał jej imię. Jednak jak jej się zdawało, już kiedyś słyszała ten głos. To musiał być ktoś ze stada. Spojrzała na Runę.
- Ja muszę wyjść na zewnątrz, bo mamy gościa. Jeśli chcesz, możesz pójść ze mną. - powiedziała do małej, uśmiechając się do niej ciepło. Przesunęła pyskiem o jej główkę, po czym wstała i rzeczywiście wyszła z Groty.
Poznała Kahawiana, w końcu bywała na wszystkich zebraniach stada, nawet jeśli trzymała się na uboczu i nie odzywała ani słowem. Starała się przybrać w miarę neutralny wyraz pyska, chociaż jej ślepia i tak pytały samca o powód jego wizyty.
- Salve. - przywitała się z Łowcą i w sumie to było jedyne, na co było ją stać w tej chwili. Jego pojawienie się było w sumie pewną ulgą dla niej. Nie mogła znieść już mówienia z córką o swym zmarłym partnerze. Wiedziała jednak, że teraz zapewne będzie rozmawiać z Dwugrzywym o swym zmarłym partnerze, co nie powinno być dla niej wcale tak pocieszające. Jednak było. O wiele prościej rozmawiać na takie tematy z kimś obcym niż bardzo dla Ciebie bliskim.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#70
01-04-2015, 23:05
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Nim dostrzegł lwicę, bądź też usłyszał jej głos, do jego uszu dobiegł dźwięk małych łapek i krótkie, acz znamienne słowo. Samiec zabrał powietrza, walcząc z cichym jękiem. Chyba gorszej sytuacji sobie wyobrazić nie mógł. Nie no, w zasadzie mógł. Ale młoda lwica prawdopodobnie przechodziłaby to wszystko jeszcze ciężej niż on. Zamarł, czekając na to, co się dalej stanie. Chwilę później usłyszał również Maoni. W zasadzie... nawet nie wiedział, jak się jej zapytać o to, co się stało. Niby jak? Serce lwiska zabiło szybciej. Choć z drugiej strony... może to i lepiej. Nie musiał recytować z głowy. Tylko to, co czuł w danej chwili.
Gdy piaskowy łeb wynurzył się z groty, Dwugrzywy wycofał się minimalnie dając jej miejsce. Z obawą i współczuciem spojrzał na nią. Nawet nie wiedział jak zacząć.
- Salve. Maoni... wpadłem na ślady... chciałem sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku.
Odwrócił na chwilę głowę. Czuł, jakby wielka gula stanęła mu w gardle. W końcu zmusił się, żeby jego ogniste ślepia spojrzały w te niebieskie.
- Naprawdę mi przykro.
Ta układanka nie mogła wyglądać inaczej.
Jeśli się mylił, to musiał nie zauważyć czegoś dużego.
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

#71
01-04-2015, 23:35
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Runa nie odwzajemniła maminej pieszczoty, tylko jej oczy przez chwilę usiłowały złapać te niebieskie, takie kochane. Nie ruszyła się jednak z miejsca i nie odpowiedziała nic Maoni. Ogon Runy wykonywał nerwowe drgania, a złote oczy wpatrywały się przez chwilę w podłogę. Mama była smutna. Taty nie ma. - Puff. - powiedziała cicho, do siebie. Przybył obcy. Nie ma taty. -Puff. - powtórzyła. Pokręciła głową, odganiając łzy cisnące się do oczu i wybiegła z Groty, doganiając mamę. Schowała się za jej łapą, nieśmiało wyglądają zza niej, by spojrzeć na ich gościa. Zauważyła dwukolorową grzywę (brzydka, tata miał fajniejszą) i brzydkie blizny na pysku (tata miał takie ładne, szerokie, czerwone), ale to, co najbardziej rzuciło się jej w oczy, był jego smutek. Mamie też było przykro. Ona nie chciała patrzeć jej w oczy tak jak teraz ten lew w oczy Maoni. Runa spuściła głowę, czując, jak na małym sercu rośnie nieznośny ciężar. Czekała, aż wszystko się jakoś wyjaśni, rozwiąże. Że okaże się, że oni się pokłócili i właśnie godzą albo cokolwiek, tylko nie To. Jej usta ułożyły się w niemą prośbę.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#72
02-04-2015, 00:16
Prawa autorskie: Salvathi

Odważyła się spojrzeć lwu w oczy. Czyli jednak wiedział. To było dla niej bardzo pocieszające, że nie będzie musiała o tym mówić otwarcie, nawet przez gardło nie mogło jej przejść to, że Freya już nie ma. Nie mogła przyjąć tego do świadomości, mimo że przecież widziała jego ciało, sama je zakopywała, aby nie dać go pożreć padlinożercom.
- Tak, wszystko w porządku. - powiedziała, starając się uśmiechnąć. Bo w sumie to co mogłaby powiedzieć? Tak właściwie to czuła dziwny spokój, mimo że podczas poprzednich spotkań z członkami stada czuła się dość niekomfortowo. Teraz tego nie było.
- Dziękuję. - odpowiedziała szczerze. Naprawdę doceniała to, że czerwonooki się pofatygował do niej, aby zobaczyć, co z nią. Ciekawe tylko, czy wiedział o Runie? Maoni poczuła, że mała ściska jej łapę i dobrze się poczuła, czując tę bliskość. Chciała coś jeszcze powiedzieć, chociaż widać było, że mimo zewnętrznego spokoju, sprawiało to niebieskookiej wielkie problemy.
- Ja... Frey jest teraz w... dobrym miejscu. - powiedziała, już nie patrząc jednak na swego rozmówcę. Co jednak chciała powiedzieć przez te słowa? Czy odnosiła się do ciała, pochowanego za grotą, czy też bardziej miała na myśli jego ducha? Maoni chciała powiedzieć o jednym i drugim, chciała powiadomić Kahawiana o tym, że zajęła się jego ciałem, nie mogła jednak tego powiedzieć w taki sposób. I przekonywała siebie samą, że teraz jest mu lepiej, znacznie prościej. I tak musiało już być. To po prostu musiało się stać, dlaczego jednak tak szybko?
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]
Kahawian
Dwugrzywy | Konto zawieszone

Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:
Doświadczenie: 17

#73
02-04-2015, 00:38
Prawa autorskie: MadKakerlaken

Wyczuł i kątem oka dostrzegł, że lwiątko skryło się za łapą Maoni i przyglądało mu się. Nie czuł jednak, by akurat w tym momencie rozmowy powinien się nią zainteresować. Nie byłoby to... odpowiednie. Poza tym chciał dać lwiczce dłuższą chwilę na przyzwyczajenie się do jego obecności. W końcu był dla niej obcy. Skinął delikatnie łbem w niemej akceptacji na pierwsze słowa niebieskookiej. Jej ostatnie zdanie, z takim trudem wypowiedziane... samiec spuścił wzrok, na pysk przywołując cień uśmiechu. Nie należał on jednak do tych, które pojawiają się na twarzach w chwili radości. To był uśmiech ponurej akceptacji... nadziei. Że tak właśnie jest. Że to właśnie czeka ich rodzinę, a w przyszłości ich samych. Bo tego potrzeba, by nie zwariować.
Nadziei, że coś się kończy tutaj, nie znaczy że też się skończyło.
- Nie jest tam sam.
Dwugrzywy podniósł łeb, jasna iskra pojawiła się w jego ślepiach. Nie chciał wracać do tamtych zdarzeń. Chciał tylko, żeby piaskowa wiedziała jedno.
- W tej chwili pewnie nie masz ochoty z kimkolwiek rozmawiać i szanuję to. Chciałem tylko powiedzieć... że doskonale wiem, co czujesz. I jeśli mogę jakoś pomóc... po prostu powiedz.
Runa
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 4

#74
02-04-2015, 00:56
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi

Runa zadrżała i mocniej przywarła do maminej łapy. Przechyliła pysk, by nie widzieć niczego oprócz brązowego futra i kawałka ziemi, a w nosie miała tylko i wyłącznie słodki zapach Maoni. Nie mogła zrozumieć, gdzie tata odszedł. I dlaczego nie wziął jej ze sobą? Przecież tak się starała, a czasami miała wrażenie, że Frey wcale jej nie dostrzega. Zabrał więc Cahiania i odszedł? Dlaczego jednak opuścił mamę? Może ona nie chciała zostawić Runy i dlatego Frey wyruszył bez niej?
Mała uświadomiła sobie, że widzi niewyraźnie. To łzy... Nie, nie zamierzała płakać. Po prostu było jej smutno. Runa wysunęła pazurki i zacisnęła ząbki. Nie będzie płakać. Łzy nie przywrócą jej taty. Może gdyby tylko... gdyby tylko starała się bardziej. Gdyby była taka silna i mądra jak Cah, to tata by jej nie zostawił. By była jego ukochaną córeczką... Wyprostowała się z trudem, nie otwierając oczu. Zabawne, nie zauważyła, że je zamknęła, ale jak je teraz otworzy, to nie będzie tak taty. O mały włos nie wyrwał się jej szloch. Będzie silna, będzie silna. Powtarzała sobie te dwa słowa, by dodać sobie otuchy. Kiedy to nie pomogło, skoncentrowała się na swoich łapach. Raz wysuwała, raz chowała pazury. Skupiła się tylko na tym, a jej oddech stopniowo zwalniał, uspokajał się. Da radę.
I don't ever want to let you down  
I don't ever want to leave this town  
Cause after all  
This city never sleeps at night  
It's time to begin, isn't it?  
[Obrazek: runa_by_chotara-d7lhrd5.png]
I get a little bit  
bigger but then I'll admit  
I'm just the same as I was  
Now don't you understand  
That I'm never changing who I am
Maoni
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 49

#75
02-04-2015, 02:01
Prawa autorskie: Salvathi

Dostrzegła ten uśmiech. Sama jednak nie była pewna, czy nie był on wytworem jej własnej wyobraźni. Ostatnio wiele rzeczy jej się zaczęło wydawać. Była jednak pewna, że to przejdzie z czasem. Nie miała pojęcia, jak długo zajmie jej to, ale była pewna, że w końcu się przyzwyczai. Tak, jak przyzwyczaiła sie do życia na własną łapę, gdy zgubiła rodziców. Jednak o dziwo tym pierwszym się nie przejęła za bardzo, mimo że była wtedy jeszcze małym lwiątkiem. Z Freyem czuła znacznie większą więź, mimo że nie było go tyle czasu. A może właśnie dlatego. Poczuła przez to, jak bardzo była od niego zależna, jak bardzo go potrzebowała.
Z początku nie zrozumiała słów Kahawiana, nie wiedziała, co miał na myśli. Nie jest sam. A z kim jest? Przecież cała jego rodzina została tutaj. Chyba, że... Po karku lwicy przeszły ciarki, kiedy pomyślała o tym, że być może Cahian... Nie, to niemożliwe! Dopiero po chwili dotarło do niej znaczenie tego krótkiego zdania. To by też tłumaczyło tajemniczy uśmiech lwa. Nie odważyła się jednak pytać o jego rodzinę. Spuściła nieco łeb, kiwając ledwo dostrzegalnie, aby dać mu do zrozumienia, że rozumie.
Podniosła go dopiero po kolejnych słowach Kahawiana. Jej ślepia wyrażały cichą tęsknotę, niemą prośbę.
- Nie chcę być sama. - odpowiedziała jedynie, w tym jednym, krótkim zdaniu próbując wyrazić wszystko, co czuła. Przytuliła do siebie bardziej córeczkę. Oczywiście, miała jeszcze Runę, ona jednak nie chciała, aby wszystko spadło na jej głowę. Chciała zapewnić swojej córce dobre życie, chciała polować wraz z resztą lwic, spędzać czas z resztą stada. Wcale nie chciała samotności, wręcz przeciwnie, pragnęła bliskości, pomocy. Po prostu nie była w stanie o to poprosić.
[Obrazek: maonipo_by_chotara-d8opbyq.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości