Król Lew PBF

Pełna wersja: Rzeka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Machnąłem lekko ogonem obserwując ich. Wtedy to przybyła Inn. Kiedy powiedział, że mogą odpocząć to sie trochę uratowałem.
-Jesteście rodziną?- Zapytałem sie spoglądając to ma lwiątko to na samca. W końcu raczej chyba obce osobniki by nie wędrowały razem? Najchętniej to bym pozaczepiał ich i może pobawił ale przy lwicy nie chciałem zaczepiać. Usiadłem i westchnąłem. No i znowu kontrola nad łbem. Podszedłem do lwiątka.
-Mocno jesteś zmęczony?- Zapytałem się go i lekko zastrzygłem uchem- Dużo wędrujecie?
-Właściwie tak. - Powiedział, odpowiadając na pytanie malca, a to zaś przypomniało mu o czymś innym.Belial słysząc obcego malca przypomniał sobie że przy okazji można było załatwić. Spojrzał więc na samicę by ją o coś zapytać.
- Szukam informacji na temat niejakiego Windu... Znasz może kogoś takiego? - Belial nie był pewien czy był to jego ojciec, ale właśnie tego chciał się dowiedzieć. Anubis pozawracał mu tym w głowie, właściwie nie potrzebnie bo teraz ciężko było pozbyć się tych myśli.
- Miło mi Was poznać. - powiedziała z grzeczności, zanim to wysłuchała reszty słów lwa.
- Ach, rozumiem. Jesteście wędrowną grupą? - wywnioskowała z jego słów, chociaż oczywiście nie była tego pewna. Jednak kolejne słowa lwa, które były odpowiedzią na pytanie Furahy na to właśnie by wskazywały.
- Windu? - powtórzyła, wznosząc oczy do góry w czasie, kiedy się zastanawiała. Nie mogła sobie jednak przypomnieć, zdawało jej się, że słyszała to imię po raz pierwszy.
- Niestety, nigdy o kimś takim nie słyszałam. - odpowiedziała mu w końcu, szczerze żałując, że nie mogła mu pomóc w poszukiwaniach.
Może i dobrze że nie znała Windu, z tego co mówił Anubis nie robił dobrego wrażenia w takich stadach jak Lwia Ziemia. Jednak trzeba było odpowiedzieć na pytanie, tylko jak...
- Nie, tylko my trochę się zapuściliśmy. - Spojrzał uśmiechając się do Kivuliego, jednak jego spojrzenie szybko wróciło w stronę Inn.
- Widzę że jesteście dość gościnni. Nie tak jak inne stada z jakimi miałem do czynienia. - Westchnął, rozmyślając jak wyciągnąć więcej informacji od samicy, musiał chyba czekać na rozwinięcie rozmowy. Jego zdaniem właśnie w tym stadzie Cieniowisko powinno budować zaufanie. Choć byli zupełnie inni, to czuł że jego plan mógł zadziałać tylko wraz z tymi lwami.
Podczas konsumpcji posiłku lwiątko nie przejmowało się zbytnio wymianą zdań pomiędzy dorosłymi osobnikami. Oczywiście zauważył przybycie nad rzekę Lwioziemskiej lwicy i nawet zdołał się jej przyjrzeć, ale kiedy tylko pozwoliła im trochę odpocząć Kivuli uznał, że dokończenie guźca będzie teraz odpowiednią czynnością. Niebieskooki nie pochłonął go w całości, na szkielecie zostało jeszcze trochę mięsa. Kiedy tylko młodzieniec uznał, że jego żołądek jest wypełniony od brzegi, odsunął się od truchła o zaledwie kilkanaście centymetrów i usiadł na wypalonej słońcem trawie. Wtedy do jego brązowo-białych uszu dotarło zapytanie półrocznego lwiątka.
- Byłem zmęczony, teraz już stopniowo mi przechodzi. Polowanie na guźca to nie taka łatwa sprawa. - wyjaśnił, spoglądając na Furahę. Cienia zaczęło ciekawić czy przedstawiciel tego stada miał już okazję polować, ale na razie o to nie pytał. Być może Lwioziemiec sam mu wyjawi tę tajemnicę.
Trochę się zapuścili? To znaczy, że ich tereny jakoś przylegają do nich? Na to by wychodziło... Nie wiedziała jednak czy powinna o takie rzeczy pytać, ale z drugiej strony to oni tu byli gośćmi, więc chyba miała takie prawo, prawda?
- Czyli jesteśmy sąsiadami? - zapytała, chociaż brzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Na jego kolejne słowa, wzruszyła barkami.
- Jeśli nie robicie nic na szkodę naszego stada, ani nie nadwerężacie naszej gościnności... - odpowiedziała. Lwioziemcy bywali znacznie bardziej konsekwentni wobec bardziej agresywnych "gości".
Czuł że Lwioziemcy faktycznie nie wyganiają od tak, jednak nie wiadomo czy znają lwy z Cieniowiska i jakie mają o nich zdanie.
- Cóż.. musieliśmy przejść całą Dolinę Spokoju. Rozmowa, trening... No i przez przypadek doszliśmy aż tu. - Tłumaczył się nieco.
- Więc sąsiadami nie jesteśmy. Przyznam się że nie tylko to że się zagapiliśmy wpłynęło na to że to jesteśmy, ale i ciekawość. - Spojrzał na Kivuliego aby czasem nie wpadł na pomysł by rozrabiać.
- Musicie mieć spokój, nikt was chyba nie dręczy skoro nie macie powodów by się obawiać obcych. - Dodał po chwili... Był przecież ciekaw czy mają wrogów a jeśli tak to jakich.
-Polowanie?- Nastawiłem uszu, byłem ciekawy jak mu poszło. Ja nie polowałem jeszcze na takie duże zwierzęta. Zadowalałem się owadami i ptakami.
-I jak ci poszło? sam go upolowałeś?- zadawałem kolejne pytania. Poszło dobrze, w końcu skończył jeść ów guźca. Byłem pod wrażeniem i młodzieniec zaimponował mi wyraźnie.
-Mi nie pozwalają polować na zwierzęta, tym bardziej na guźce- Przyznałem się w końcu. Może jak będę jeszcze większy. Na razie musiałem sobie inaczej radzić. Nie słuchałem rozmowy dorosłych. Zazwyczaj dorośli rozmawiali o dość nudnych rzeczach.
Na pysku brązowego namalował się zwycięski uśmieszek. Młodzieńca wyraźnie rozpierała duma. Co z tego, że jeszcze kilka minut był pogrążony w smutku swojej klęski? Teraz malowało się to zupełnie inaczej kiedy Furaha był wręcz zachwycony polowaniem, w którym uczestniczył Cień. Kivuli wypiął więc swoją klatkę piersiową do przodu.
- Prawie. Poturbowałem go, a Belial go zabił. - wyjaśnił, spoglądając na szkielet osnuty resztkami mięsa i skóry. Niebieskooki popatrzył na Lwioziemca i przekrzywił łeb delikatnie w prawo. Jak to mu nie pozwalali? Czy to nie był przypadkiem wiek do rozpoczęcia takich nauk?
- Robią z ciebie maminsynka. Mam pomysł! Jak jeszcze kiedyś się spotkamy to możemy spróbować razem zapolować. Co ty na to? - zapytał. Może wykończenie ofiary we dwóch poszłoby im o wiele sprawniej niż w pojedynkę.
Może i nie upolował ale i tka poturbował. Moje oczy się powiększyły. Brązowy w moich oczach zyskał i to dużo. już sam poluje, nie zabił ale walczył!
-Mama uważa, że jeszcze za mały jestem- Rzekłem, nie w obronie ale w jakimś wytłumaczeniu. Uszy po tych słowach położyłem po sobie. Trochę wstyd z tego powodu mi było. Jednak słysząc jego propozycję ucieszyłem się. Podskoczyłem aż z radości.
-Jasne- wyszczerzyłem kiełki- z wielka chęcią- Tak, wizja polowania z kimś była dla mnie czymś ciekawym i nowym. Tym bardziej z rówieśnikiem!
-z chęcią się czegoś nauczę przy tym i może do tego czasu sam będę już coś umiał- Nie byłem pewny kiedy to następnie ale byłem dobrej myśli.
Chwilę jej zajęło, zanim zdołała sobie uświadomić, jaki szmat drogi Belial i jego kompan musieli przemierzyć, aby w końcu dotrzeć tutaj.
- Dolina Spokoju? To jest strasznie daleko! Nic dziwnego, że jesteście zmęczeni. - powiedziała. Jeśli oni byli gdzieś zza doliny to przeszli naprawdę kawał drogi. Sama dolina była bardzo rozległa.
Dłuższą chwilę się wahała, zanim odpowiedziała coś po jego słowach.
- Myślę, że jest normalnie. Oczywiście musimy pilnować naszych granic, to bardzo ważne, ale nie będziemy się rzucać do gardła każdemu napotkanemu obcemu. - rzekła, ponownie wzruszając barkami. Nie wiedziała, jak tam było u innych strażników, dlatego też nie chciała się co do tego wypowiadać, ona nie miała raczej większych problemów z obcymi.

//Od razu mówię, że jutro pracuję, więc będę po południu/wieczorem. Żeby nie było, że nic nie mówiłam i blokuję xd//
Młodzik nie zdawał sobie sprawy, że kwestia polowania może aż tak ucieszyć jego rozmówcę. Nic więc dziwnego, że uśmiech na jego pysku nieco się poszerzył, a on sam jakby też trochę poprawił swój humor przez fakt nowego znajomego, który był w podobnym do niego wieku. Szkoda tylko, że byli członkami zupełnie innych stad, ale może to nie będzie stwarzać bariery dla ich relacji.
- Twoja mama musi być strasznie nadopiekuńcza. - powiedział, nawiązując do rodzicielki Lwioziemca. Może to i dobrze, że nad Kivulim pełniło pieczę Cieniowisko, a rodzice odeszli w niepamięć? Wszystko musiało wydarzyć się po coś. Los już dawno wiedział jak powinien wpłynąć na życie błękitnookiego.
- Na pewno czegoś nauczymy się razem. - odrzekł w kierunku Furahy.

/ja też będę dopiero pod wieczór w razie czego
Belial westhnął, wiadomo że Cieniści byli pod ostrzałem, choć ostatnio był spokój... Albo to cisza przed burzą?
- U nas nie jest tak kolorowo. Ale przynajmniej nie doskwiera nam nuda - Zarechotał cicho. Spojrzał znów na Kivuliego, będzie trzeba go jeszcze wiele nauczyć, choć spisywał się w tym wypadku wybitnie.
- Nie chcemy nadużywać gościny. - Odparł po chwili w stronę samicy po czym nie odwracając od niej wzroku zaczął mówić do Cienia.
- Odzyskałeś siły Kivuli ? Możesz już iść? - Chętnie by posiedział i dowiedział się czegoś jeszcze, jednak nie chciał psuć puki co, dobrego wrażenia.
Słysząc swoje imię brązowy poderwał gwałtownie łeb i wlepił spojrzenie w Beliala, który zwracał się do niego z pytaniem.
- Wszystko gra. - odpowiedział, wstając z miejsca, a następnie podszedł do dorosłych, nie spuszczając wzroku ze swojego mentora jakim nieoficjalnie stał się Adept.
-Owszem trochę jest, nie wiem dlaczego- Tak, jakoś inne lwiatka mogły robić dużo rzeczy. Mnie mama nie pozwalała. Nie zmieniło to jednak faktu, że i tak wędrowałem sam przez nasze i nie tylko tereny. Miałem misje i chciałem ja dobrze wypełnić. Kiedy doszedł do mnie głos Beliala spojrzałem na niego.
-Juz musicie iść?- Zapytałem i podszedłem do samca-A wpadniecie jeszcze?- Zapytałem z nadzieja w oczach- Albo gdzie przebywacie, odwiedziłbym was- dodałem ochoczo jeszcze wpatrując sie na samca.