Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL SYLWESTROWY - piwnica
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
-Spętane na plecach -Im więcej do niej Kinga mówiła tym bardziej zapominała o tym, że ma klaustrofobię. Takie odciąganie uwagi.
Coś z jej maski z dziobem zlazło na szyję i zaczęło łaskotać. Zaczęła się wiercić i energicznie potrząsać głową na boki. Tego brakowało by coś po niej łaziło i drażniło.
Słysząc i czując po części skutki uderzeń nie przestawałam. Kiedy to do oka wpadło mi coś.
-Ał..- warknęłam i przetarłam ale nie wyciągnęłam sobie wszystkiego. Wróciłam do uderzeń.
-Ja mam z przodu jeśli uwolnię się to spróbuje ci pomóc, a jak myślisz co się stało?
Skupiałam się na próbie zniszczenia kajdan.
Pająk wreszcie dał sobie spokój i odbiegł w cień.
Z kolei w kajdanach Kingi znów coś trzasnęło, coś pękło i - voila! - hiena uwolniła lewą łaporękę. Prawa zaś wciąż była zakuta i zwisał z niej łańcuch oraz nadłamana lewa część kajdan.
Łup, łup, łup. Co ona wyprawia.
- Ty tam kotlety tłuczesz? - Walentyna i jej dziwne skojarzenia będąc nie w pełni władz umysłowych.
Kolejne pytanie sprawiło że się zastanowiła chwilę.
- Nie wiem, strasznie śpiąca się zrobiłam i nie pamiętam co dalej.
Tyle dobrego, że przestało ją łaskotać po szyi.
-Że co?!- Uniosłam lekko brew słysząc ją- Bo ja cię tutaj utłukę.
-Super!-Uradowałam się uwalniając rekę. Przetarłam oko, łzawiło mi kurcze.
-Gdzie jesteś mój kotlecie?- Zapytałam idąc do ptaszynki.Drugiej kajdany nie miałam zamiaru zdejmować. przeszkadza ale wokne rece to juz duzo.
Przebiegł ją dreszcz.- No ja tam nie wiem...ciemno tu. -Oho znowu się zaczyna. Udało jej się podnieść z posadzki. Jeszcze by ją hiena rozdeptała i zamiast kotleta wyszedłby placek. Klęczała na zimnej podłodze.
-Mam cię- Objęłam ją rękoma. Zaśmiałam się na głos. W końcu pościłam ją, bo jeszcze ans tutaj zabije.
-Nie ruszaj się obmacam ci kajdany- Jakoś nie wierzyłam, ze dam radę ale może łańcuch? Tak sprawdzę jaki gruby jest.
Łańcuch okazał się być dość gruby, za to w jednym miejscu, tuż przy lewej ręce Walentyny, był pęknięty.
Podskoczyła gdy hiena ją objęła. Jeszcze trochę a zawałem serca skończy. Z jej pomocą się chociaż podniosła na równe nogi. A raczej szpony. Odwróciła się plecami, skrzydła uniosła ku górze by ta przypadkiem jej nie odgryzła.
- Działaj, tylko delikatnie. - Dłoni, też nie chciałaby stracić.
-Jestem hieną, jestem bardzo delikatna-Wyszczerzyłam ząbki i zabrałam sie za macanie sie kajdan i łańcuch. Coś rzuciło mi się. One byłby chyba tam uszkodzone. kucłam sobie i Zabrałam się za próbę uszkodzenia w tym miejscu. zębami. bo czym, kajdanami nie będę tłuc kajdan, macać podłogi nie chciało mi się.
Hiena właśnie miała okazję się przekonać, jaki jest smak rdzy. Niestety, wiele w ten sposób nie zdziałała: jeśli kajdany zostały naruszone, to minimalnie.
Nie poszło, nie dam rady, za zęby i się przydadzą. Westchnęłam i poklepałam ją po ramieniu- Nie przejmuj się chodź, spróbujemy wyjść, trza drzwi sprawdzić w jakim sa stanie. Lepiej uważaj- Rzuciłam do ptaszynki i podeszłam do nich. Chciałam sprawdzić jak sprawa zawiasów stała. No i jak mocne były te całe drzwi nim spróbuje z ptaszynka cokolwiek zrobić.
Zasępiła się mocno wiedząc, że będzie miała unieruchomione łapki do końca. I jak ona będzie teraz pałaszować jedzonko i popijać winko? A może lepiej już winka nie, przynajmniej nie na tej imprezie. Właściwie nie wiedziała co ma zrobić, nic nie widziała, była skuta. Stała jak ten pałąk.
- Nos mnie swędzi... -Nawet podrapać się nie może.
W piwnicy panowała niemal całkowita ciemność, więc niełatwo było cokolwiek dostrzec. Gdyby jednak Kinga zdecydowała się dotknąć zamka, mogłaby dojść do wniosku, że jest on metalowy, dosyć spory i stary. Przez dziurkę od klucza przenikała smuga wątłego światła.
Dużo nie dostrzegłam a drzwi wydawały się stare i całkiem mocne. Obmacałam drzwi, zamek stary można by siło próbować otworzyć. Skierowałam swoje dłonie macać je dalej, chciałam przekonać się czy zawiasy są ile ich jest i w jakim stanie. Potem się pomyśli co dalej.
Stron: 1 2 3 4 5