Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL SYLWESTROWY - piwnica
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Uśmiechnął się złowieszczo słysząc słowa kapitana. Wszedł do środka z pałą w ręku, parę razy stuknął nią w dłoń. Z takim uśmieszkiem spojrzał na swoje dwie "towarzyszki". Powiedział z taką nutką sadyzmu w głosie.
- Cześć gołąbeczki... Czemu tak szybko uciekłyście? Zapomniałyście o drugiej rundzie...
-A co aż tak stęskniony?- Zapytałam unosząc brew. To że miała jakiś kawał drewna nie robiło na mnie większego wrażenia. Oparłam sie bokiem o ścianę patrząc na lwiaka. Machnęłam lekko ogonem.
Uśmieszek zniknął z jego pyska, zastąpił go taki poważny i zasępiony wyraz twarzy. Bez słowa rzucił mocno kijem w bezczelną hienę. (Niech MG zdecyduje czy trafił i oceni ewentualne obrażenia :P)
No to Marianek zaszalał wyrzucając swoją cenną broń z ręki chcąc trafić Kingę. Płazem na pewno mu to nie ujdzie.
- Tititi niegrzeczny.
Okrążyła go starając się kopnąć go w kolana od tyłu by nogi mu się ugięły.
Marian zamachnął się, rzucił... i trafił Kingę w prawą nogę. Rzeczywiście rzucił mocno, gdyż dziewczyna odczuła uderzenie bardzo dotkliwie. Jęk bólu wyrwał się z jej pyska, trafiona noga ugięła się pod jej ciężarem i skończyła w pozycji półklęczącej.
Tymczasem jej towarzyszka zakradła się za mężczyznę i kopnęła go, próbując zwalić z nóg. Zamachnęła się, trafiła, ale Marianowi udało się zachować równowagę, choć musiał się wysilić, aby nie wywinąć... orła. Zarówno noga Walentyny, jaki jej ofiary została unieruchomiona, gdyż ta pierwsza swoimi szponami wczepiła się w jego kończynę. Wystarczy że naciśnie bardziej i będzie nieciekawie.
Krzyknełam kiedy do uderzył mnie mocno w nogę. Aż sie ugięłam złapałam mocno za nia. Cholera byle nie złamana... nie miałam takiej pewności. Bolało jak diabli. Próbowałam wstać. Oj udało sie ale opierając sie na jeden nodze, wróciłam do poprzedniej pozy.
-Jaja ci odgryzę- Warknęłam do niego.Nie wazne czy trafie czy nie, odgryzę, będzie dobrze ugryzę gdzieś indziej, tez będzie dobrze. Był teraz tak jakby unieruchomiony. Uniosłam się podpierając o ściane i zbliżałam się do niego, aby bedąc bliżej się rzucić. No cóz w najgorszym wypadku wyrąbie sie o ziemie.
Trafił ją. Niestety tylko w nogę, ale zawsze. Niech zapamięta. Ptaszynę miał gdzieś, nie po nią przyszedł. Miał już spadać, ale poczuł mocny kop w tył kolana. Z trudem ustał i poczuł mocny ból. Głupie ptaszysko, niepotrzebnie się wtrącała. Gdy hiena chciała się na niego rzucić spróbował zrobić unik, choć miał kłopot z ruszeniem się. Chyba szpony ptaszyny wbiły mu się w nogę.
Przyczepiła się do niego. Niech to diabli. Popchnęła nogą do przodu wbijając tym samym bardziej szpon w jego łydkę. Dalej próbowała tego by ugiąć mu kolana i uniemożliwić ucieczkę przed rozjuszoną hieną.
Z sali balowej dobiegł was dźwięk zegara wybijającego północ.
Stron: 1 2 3 4 5