♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#31
21-03-2016, 18:44
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Z jego pyska wydobył się gardłowy pomruk, spowodowany postawą lwicy. Czy tak bardzo chciała, by wziął ją siłą? By ukazał oblicze, które tak głęboko chował, by nigdy nie ukazało ono światła dziennego i nie splamiło honoru. Machnął ogonem coraz bardziej niecierpliwy, już sam nie wiedział kto tu kogo kusił, on ją czy też ona jego, wszystko wywróciło się do góry nogami. Patrzył jednak nadal prosto w jej ślepia, szukając odpowiedzi, czego ona chciała? Słysząc jej słowa zmrużył swe oczy i westchnął. -Będę improwizował...- mruknął, po czym otarł się o jej łeb, próbując nakłonić do szybszego podjęcia tej jakże trudnej decyzji. Wiedział że jeśli za chwilę tego nie zrobi, albo się na nią rzuci, albo ucieknie, choć raczej skłaniał się ku drugiej opcji, lecz wtedy biada temu, którego spotka na swej drodze, bowiem z pewnością będzie musiał na kimś wyładować swe emocje, których już coraz bardziej nie potrafił utrzymać na wodzy. Ciało zaczynało lekko drżeć, ogon błądził po jej ciele, zaś ślepia utkwiły na jej pysku, w oczekiwaniu na zielone światło.
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#32
21-03-2016, 19:19
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Przez jej jaźń przetaczały się w tej chwili tysiące różnorakich myśli. Serce waliło w lewym śródpiersiu, poruszane emocjami, które targały jej duszą. Te dwie kolorowe tarcze, które tak intensywnie wpatrywały się w nią. Z pewną zachłannością i pożądaniem. Wiedziała, że już przegrała tę walkę. Próbować uciekać...? Daleko nie zajdzie. A on i tak z pewnością ją dopadnie. Jednak wówczas cała Wielka Improwizacja odbędzie się bez jakichkolwiek przyjemności. A pokusa narastała w jej wnętrzu, kiedy przyglądała się zniecierpliwionemu licu i czuła jak jego ogon nerwowo obija się o jej bok. Zgrzeszyć...? Cóż to, Sadie? Chcesz zerwać ten zakazany owoc z drzewa rajskiego? Nie słyszałaś Ty słów Stworzyciela...? Dał ci przecież wszystko. Zabronił jednej, jedynej rzeczy. A ty i tak chcesz ją porwać dla siebie...
Ciche westchnienie wydobyło się z jej trzewi. Ogon splótł się z jego ogonem, uspokajając go tym samym. Klapnęła szczękami nad jego uchem i zamruczała przeciągle. Chwyciła zębiskami je i z lekka pociągnęła, by następnie otrzeć swój pysk o jego polik, wsunąć pod jego pysk, zanurzyć w grzywie, pomrukując wciąż.
- Scena pierwsza. Ujęcie pierwsze. Akcja! - rzuciła półszeptem, dając mu tym samym to zielone światło, o które jego ślepia tak prosiły. W końcu... żyje się tylko raz. Miał poza tym rację. To było swego rodzaju oderwanie się od rzeczywistości. Chwila wspólnej rozkoszy, podczas której oboje mogli zapomnieć o szarej smutnej codzienności i rozerwać się.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#33
21-03-2016, 19:34
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

+18?
Szok, to pierwsze co go uderzyło zarówno po jej zachowaniu jak i odpowiedzi. Tak, spodziewał się że najpierw go nakręci a później zwieje, przecież dopiero co tak jej dogryzał, próbował doprowadzić do skraju lwich możliwości, spodziewał się więc odwetu, lecz ta postanowiła jednak przystać na jego propozycję, więc gdy jej pysk znalazł się w jego grzywie, z gardła wydobył się pomruk, a następnie delikatnie przesunął jej pysk, uśmiechając się, po czym przewrócił ją, by teraz to ona była pod nim. Tak, robił to pierwszy raz, lecz czuł jak instynkt go prowadził, nie stresował się tym kompletnie, może tylko faktem iż był nieco od niej większy jak i cięższy, a co dziwne, nie chciał jej skrzywdzić i to nie tylko dlatego, że się zgodziła. Zrobiła mu pranie mózgu w ciągu kilkudziesięciu minut? Nie ważne jednak, teraz liczył się ten konkretny moment, brązowy otarł się o jej łeb, przygryzł delikatnie jej ucho, po czym obrócił ją delikatnie na brzuch, by wspiąć się na grzbiet i powoli, bez pośpiechu wejść w nią. Zaparł się łapami nie o jej ciało, a o ziemię, by przypadkiem jej czegoś nie zrobić, zatracając się przez to, co teraz czuł, a wydawało mu się, jakby po jego ciele rozchodził się żywy płomień. Zaczął więc poruszać się coraz szybciej, energiczniej, lecz nadal był na tyle przytomny, by sprawdzać co u Sadie, choć był pewny że da mu znak, gdy zada jej ból. Nie wiedział ile czasu minęło, wiedział jednak że z pewnością będzie chciał to jeszcze kiedyś powtórzyć i to z nią. Położył się obok lwicy, ciężko dysząc i patrząc na nią przez cały ten czas. Nie myślał o tym, co teraz będzie, że mogła zajść w ciążę, nie liczyło się to teraz, myślał tylko o tym, jak było mu przyjemnie, pierwszy raz od bardzo dawna.
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#34
21-03-2016, 19:46
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Czy widziała w tym cokolwiek złego? Czy wahała się? Czy czuła opory względem własnych potrzeb i pragnień...? Odkąd pamiętała robiła zawsze coś dla kogoś. Nigdy dla siebie. Bo zawsze liczył się najpierw ktoś, dopiero w następnej kolejności ona. Ale Otieno... wyzwolił w niej tę drobną iskierkę egoizmu. Pozwolił spojrzeć na własne potrzeby a także pomyśleć nad tym, jak je zaspokoić. Był tu. Kusił i nęcił swoją osobą. I pożądał jej. Tak bardzo jej pożądał. I było to w pełni odwzajemnione uczucie. Wszakże wyczekiwała go. Wyczekiwała tego momentu, kiedy wszedł w nią, gdy poruszał się w jej wnętrzu zaskakująco energicznie. Pazury tonęły nieznacznie w burej ziemi, jednak... czerpała z tego jedynie swoistą rozkosz. Było jej dobrze. W końcu. Od tak długiego czasu było jej dobrze... chyba dlatego, że jej pierwszy raz odbył się z tym cholernym osobnikiem. Z tym małym życiowym sukinkotem, który - drażniąc ją - tym samym ją ekscytował. Chciała go poznać. Posmakować. Chciała się do niego zbliżyć na tyle na ile to było możliwe. Nie myślała w tamtym momencie o jakichkolwiek konsekwencjach, jakie ta chwila rozkoszy mogła za sobą nieść. Myślała jedynie o nim. I o ich wspólnej słodkiej przyjemności. O tych błogich pieszczotach, którymi nawzajem się raczyli. Czasem wydawała z siebie głośniejszy pomruk, gdy zabolało. Jednak wyczuwała w jego ruchach niechęć do krzywdzenia jej ciała.
Legła obok. Na boku. Wymęczona... ale z pewnością zadowolona. Uśmiech błądził po jej wargach, gdy wpatrywała się w jego lico. Pozwoliła sobie przysunąć się nieznacznie, zanurzyć pysk w jego grzywie i przymknąć lekko ślepia.
- Nie zapomnisz...? - zapytała w błogiej ciszy, która roztaczała się nad nimi.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#35
21-03-2016, 19:56
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Oddech powoli się uspakajał, zaś na pysku pojawił się lekki uśmiech. Czemu on wcześniej tego z jakąś lwicą nie zrobił, może czekał właśnie na Sadie, która tak go zainteresowała swą osobą? Nigdy dotąd nie rozmawiał z intruzem tak długo jak z nią, coś w niej było interesującego, a po tych przyjemnych chwilach wiedział jedno. -Nigdy. Pytanie raczej, czy nie znikniesz...- szepnął spokojnie, choć i z lekką obawą. Cóż, wiedzieli już że nie są z tego samego stada, nie wiedział więc czy lwicy było przyjemnie na tyle, by jeszcze wrócić na te tereny, do niego. Mogła to traktować tak, jak powiedział z początku, jako odreagowanie od codzienności, chwilowe zatracenie, a ta gadka o zapomnieniu była tylko na pokaz. Nie znał jej, lecz czuł że chciał odkryć jej tajemnice, dowiedzieć się tyle ile tylko mógł a przede wszystkim, chciał ją spotkać raz za razem, może i nawet budzić się kiedyś u jej boku, lecz wszystko było przed nimi, nie chciał niczego pośpieszać, choć i tak ich znajomość była szalona, lecz czuł że tak ma być, nie przejmował się tym kompletnie, wręcz przeciwnie, bardzo się mu to podobało.
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#36
21-03-2016, 20:04
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Ona również uspokajała się przy nim. Oddech zwalniał. Serce normowało tempo pompowania krwi. Nieco się obawiała tego, że to wszystko wyjdzie na jaw. Co powie Księżyc? Jak na nią będą patrzeć? Oszkalują ją, zlinczują... kto wie czy nie wypędzą. Ale w sumie... chyba największe miłości znane całemu światu były owocami grzechu, największego zakazu. I to chyba było w tym najpiękniejsze. Może właśnie potrzebowała tego cholernego śmieszka. Jego oddechu. Jego słów. Jego drażniącej natury... chociaż. Chyba nie była do końca taka irytująca. W tej chwili już nie chciała uciekać. Ba. Wdrapała się na niego, aby ułożyć się na nim wygodnie. Schowała swój pysk pod jego i wydała z siebie cichy pomruk, by następnie trącić nosem jego polik i spojrzeć prosto w te kolorowe ślepia.
- Nigdy. - odparła mu w końcu równie pewnie, uśmiechając się nieznacznie, może nawet z lekka łobuzersko - O ile nie spotkam się z kolejną kąpielą w rzece... - dodała po chwili namysłu, szczerząc już kły szeroko. Uniosła nieznacznie pysk i spojrzała na jego lico w całej okazałości.
- Jeśli tylko będziesz mnie tu chciał... będę cię odwiedzać... - rzuciła w końcu półszeptem.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#37
21-03-2016, 20:14
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Ułorzył się wygodnie na grzbiecie, widząc że lwica postanowiła być jeszcze bliżej niego. Z jego gardła wydobywał się co raz pomruk, lecz żaden groźny, był zwyczajnie zadowolony z jej czynów, czuł się niczym w raju. W końcu spokój, ukojenie, przyjemność... nie spodziewał się że tego doczeka. Przyglądał się jej, gdy postanowiła spojrzeć w jego ślepia, po czym zaśmiał się. -Dobrze, żadnych kąpieli.- odpowiedział, szczerząc kły. A tak ładnie wyglądała z mokrym futrem, no ale skoro tak stawiała sprawę... choć pewnie i tak w końcu kiedyś ją wrzuci, w końcu przecież wypomniała jedynie o rzece, a są też jeziora i stawy. Po kolejnych słowach spoważniał, po czym otarł się o jej pysk i polizał ją. -Oj nie kuś, bo cię już stąd nie wypuszczę...- szepnął, po czym znów się uśmiechnął, patrząc w jej turkusowe ślepia. Ona wyciągnęła z niego pokłady dobra i życzliwości, o których nawet nie miał pojęcia, choć kto wie czy to tylko nie chwilowe, a może będzie taki tylko dla niej? Cóż, całkiem z pewnością się nie zmieni, lecz teraz nie miał ochoty o tym myśleć. -Opowiedz mi coś więcej o sobie- rzucił nagle, nadal ją uważnie obserwując. Chciał wiedzieć co się dało, o niej, o przeszłości, którą wcześniej wspomniała jedynie skrótowo. Na niego z pewnością również przyjdzie czas, lecz teraz chciał słuchać tylko o niej.
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#38
21-03-2016, 21:14
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

W każdej nawet tak drobnej istocie jaką jest Sadie, tlą się demony pożądania. Zakopane gdzieś głęboko, pod wieloma warstwami. Siedzą skryte przez powłokę ciała, czekając na dzień, w którym mogłyby przejąć kontrolę nad całym organizmem. Otieno rozpalał w niej nie tylko pożądanie. Pod tym wszystkim kryło się coś więcej niż tylko chęć zabawienia się. I kiedy leżała na nim, wpatrując się uważnie w jego ślepia, zaczynała to odczuwać coraz silniej. Potrzebę tego, aby był przy niej. Potrzebę rozmawiania z nim. Potrzebę jego uśmiechu i ciepła, którym ją uraczył. Był pierwszym osobnikiem w życiu, który wyzwolił w jej wnętrzu tak wielkie żądze. A obok nich... uczucia. Uciekła na moment wzrokiem, uśmiechając się nieznacznie pod nosem.
- Kto wie, czy nie powinieneś mnie tu zatrzymać... - szepnęła w końcu, powracając tymi turkusowymi ślepiami do jego lica. Zamyśliła się na moment, szukając odpowiednich słów, w które mogłaby ubrać swoją krótką historię. Jej ogon splótł się z jego ogonem, a ciche westchnienie wydobyło się z trzewi. - W końcu miejsce córki Padme i Morana powinno być na dawnych terenach Szkarłatnego Świtu... - przełknęła wolno ślinę i spuściła wzrok z samca - ...kiedy byłam mała, przegnały mnie stamtąd hieny. Właściwie. Chciałam zobaczyć tereny stadne... i jak to z dzieciakami bywa... zgubiłam się nieco. Pamiętam jedynie, że goniły mnie bardzo długo. Byłam daleko od domu... do którego nie znałam już drogi powrotnej. Więc wiodłam samotne życie zagubionego bezradnego kociaka... - uśmiechnęła się nieco frasobliwie, wtulając pysk w jego gardziel - ...ale w końcu dorosłam na tyle, aby rozpocząć poszukiwania domu. Ale Szkarłatnego Świtu już nie było. Zachodnie Ziemie. Tak nazwał je mój brat, gdy go spotkałam... tylko, że okazało się, że nie byliśmy sobie już tak bliscy jak dawniej. Po kłótni uznałam, że... nigdy więcej nie pojawię się na tych ziemiach. I dlatego uciekłam do Księżyca... - dokończyła ściszonym głosem.
Wówczas jednak zastrzygła uchem i podniosła na niego wzrok.
- A ty, Oti? Co się działo z tobą...?
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#39
21-03-2016, 21:33
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

I on czuł, jak jakaś siła ich do siebie przyciągała, chciał by już nigdy nie odeszła, aby mówiła ile się dało, bowiem jej głos był taki kojący... co ona z nim robiła. Słysząc jej słowa poruszył uszami oraz się uśmiechnął, lecz ze słowami wstrzymał się, dając jej możliwość odpowiedzi na jego prośbę. Już pierwsze słowa wywołały nie mały szok, pamiętał bowiem Morana, poznał go jako lwiątko i nie mieli ze sobą dobrych kontaktów, szczerze to jej ojciec po prostu go nie polubił, był bowiem jeszcze gorszy niż teraz, strasznie pewny siebie, zadufany w sobie, myślał że wszystko się mu należało. Nie dziwił się więc czemu tak zareagował. A teraz przespał się z jego córką... dziwne uczucie, lecz słuchał dalej. Na koniec mruknął i spojrzał na nią, zaś ogonem oplótł jej nogę. -A więc cię już nie puszczę, księżniczko.- wyszczerzył kły w uśmiechu, patrząc w jej turkusowe ślepia, które teraz poznał, miała je właśnie po Moranie. Na prawdę czuł ogromne pragnienie, by została na terenach stadnych. Pomimo że czuł do niej pożądanie, wątpliwe było że ruszy poza granice stada, nie mógł więcej ich zawieść nawet dla niej, lecz gdyby z nim zamieszkała, wszystko by się zmieniło. Gdy nastała jego kolej, westchnął cicho. -Jak już ci wspominałem, uciekłem za młodu od matki, bowiem nie znosiłem jej charakteru. Była taka ciepła, miła i przyjazna, ja zaś odwrotnością. Okazało się że mym ojcem jest Erick, zaś babką Kami, oboje więc mamy szkarłatną krew w swych żyłach.- odpowiedział, nadal się lekko uśmiechając. On wygląd odziedziczył właśnie po tej dwójce, z matki miał może tą ukrytą dobroć, którą obdarzał właśnie lwicę. Był zdolny do miłości, choć ojciec chyba raczej taki nie był. -Po jego odnalezieniu niestety nie zostałem ciepło przyjęty przez Kami i twego ojca, jakoś nie byłem za przyjemny. Odszedłem więc, by stać się silniejszy, przy drugim podejściu jednak znów długo nie zagrzałem, ciężko było mi znów być wśród innych, bycie samotnikiem miałem już we krwi, więc znów zniknąłem, lecz chciałem również odnaleźć ojca...- dodał, po czym westchnął na myśl o jej ojcu. Był ponoć świetnym przywódcą, uratował stado, a on? -Niecałe dwa lata temu znów wróciłem, by nie żyć wiecznie w odosobnieniu, poznać kogoś, może i kiedyś mieć potomstwo, lecz okazało się że był atak na stado, lwica została zgwałcona, ogólnie nie wesoło, dlatego też większość dnia spędzam na patrolach, zaś za granice stadne nie wychodzę.- zakończył wypowiedź, nie chcąc utajnić niczego istotnego, choć pewnie i tak coś pominął, dawno o sobie tyle nie opowiadał.
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#40
21-03-2016, 22:06
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Zachodnie Ziemie. Kiedy była tam po raz ostatni... wówczas obiecała sobie, że już nigdy tam nie powróci. Na samo wspomnienie dnia, w którym pokłóciła się z własnym bratem, żółć stawała jej w gardzieli. Nie chciała nawet o tym myśleć. Ale wspomnienia były jak nawracająca choroba. A ataki męczyły ją bardzo często. To było jak pieprzony rak, z którym walczyła od dawna, a który rzucał się już na wszystkie narządy w jej ciele, prowadząc wolno do jej całkowitego wyniszczenia. Jednak w tej chwili po jej umyśle przemknęła ta niespodziewana myśl. "A może jednak powrócić z nim na Zachodnie Ziemie...?" Słowa te głuchym pogłosem odbijały się od ścian jej wymęczonego umysłu. Taka myśl nie powinna choćby się pojawić, a co dopiero dłuższy czas błąkać się po jej głowie. A jednak myśl ta zrodziła się w niej. Ale jeśli to tylko chwilowe zauroczenie, które pryśnie, kiedy się rozejdą...?
Ale ona wierzyła jednak w to, że jest inaczej. Czuła, że musi być w tym miejscu, w tym czasie... z tą a nie inną osobą. Czekoladowe ucho wyłapało wydźwięk jednego określenia. Księżniczko? Nie mogła się nie uśmiechnąć do niego. I słuchała uważnie jego opowieści. Czasem poważniała, czasem uśmiechała się, czasem marszczyła brwi w konsternacji... Jakby współodczuwała to wszystko razem z nim. Słuchała uważnie, aby nie uronić choćby najdrobniejszego słowa. Chciała go poznać tak samo, jak on ją. Bowiem liczyła głęboko w duchu... że to nie będzie ich ostatnie spotkanie.
- Każdy z nas potrzebuje miejsca, w którym się odnajdzie... - odparła w końcu cicho. Ona odnajdowała się wśród Księżycowych. Szczególnie teraz, kiedy zbliżyła się nieznacznie do członków stada. Ale nie czuła także, aby było to aż tak silne przywiązanie. Szczególnie, kiedy po głowie zaczynały krążyć myśli o odejściu. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że chyba jednak nie jesteś we właściwym miejscu... - ...jakże łatwo byłoby powiedzieć: "Zostanę z tobą". Ale nie mogę ci teraz obiecać tego, Oti... podobnie jak ty, również i ja mam zobowiązania wobec własnego stada. Na razie mogę obiecać ci jedno... nie zniknę. I nie zostawię cię samego. Będę, ilekroć będziesz mnie potrzebował. A potem? Potem zobaczymy, co przyniesie nam czas... - dokończyła z lekkim uśmiechem na pysku, wpatrując się w jego kolorowe oczęta.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#41
21-03-2016, 22:41
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Odwzajemnił uśmiech, widząc jej szczęście na twarzy. Był już pewien, że jeśli ona go nie porzuci, on również da z siebie wszystko. W końcu przecież o tym marzył, poznać kogoś, kto otworzy te jego skamieniałe serce, dzięki komu przestanie być takim odludkiem, dzięki komu będzie w końcu szczęśliwy, a przy niej czuł się tak niesamowicie, to musiała być ona! Nie mógł jej teraz tak wypuścić, lecz i zmusić nie miał zamiaru. Westchnął więc, po czym spojrzał na chwilę na niebo, które zmieniło kolor na ciemny granat, lecz rozjaśniały ciemność gwiazdy, których było chyba z miliard. -A może to przeznaczenie? Spotkaliśmy się tu, na Zachodzie, oboje mamy tu korzenie. Nie będę jednak naciskał, choć nie ukrywam że chciałbym mieć cię przy sobie.- odparł, znów spoglądając w jej ślepia, które mieniły się i iskrzyły. Nie miał pojęcia jaki był księżyc, jak traktował swych pobratymców oraz jak traktowali tych, którzy odchodzili ze stada. Był jednak przekonany że rozłąka wiele dobrego nie wniesie, czuł potrzebę by była z nim jak najdłużej, by rozmawiali bez końca, po prostu cieszyli się sobą. On należał do tego miejsca i mowy nie było o odejściu, czuł to od dziecka, dlatego też liczył, iż lwica kiedyś jednak postanowi do niego dołączyć.
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#42
21-03-2016, 22:59
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Pamiętała doskonale słowa Ines, kiedy dołączała do stada. Słowa prawiące o tym, że jeśli kiedyś zdecyduje się odejść... wówczas już nigdy nie będzie miała możliwości powrotu na ziemie Księżyca. Czuła do Otieno ogromne przywiązanie. Czuła najzwyczajniej w świecie, że... ktoś ją w końcu rozumie. Że ktoś może dać jej to ciepło, którego tak potrzebowała, mimo że nigdy o tym nie wspominała. Jednak... czy nie każdy z nas nie potrzebuje przypadkiem kogoś takiego? Świadomość spędzenia z samcem wielu kolejnych długich i pięknych lat sprawiała, że robiło jej się cieplej na sercu. Dzięki niemu. Wtuliła się mocniej w niego.
- Czas sam jeden wie, co chce nam przynieść... - odparła z lekkim uśmiechem i otarła swój łeb o jego - ...może właśnie mieliśmy się tu spotkać. Kto wie, czy twym przeznaczeniem nie jest przyprowadzić mnie z powrotem na rodzinne ziemie... - dzieciństwo, a przynajmniej pierwsze lata, wspominała dość dobrze. Były to w sumie najszczęśliwsze miesiące jej życia. Potem było już tylko gorzej. Aż trafiła do SK, gdzie na nowo zyskała nieco ciepła. Nie takiego, jakiego oczekiwała i potrzebowała... ale ta odrobina chociaż w pewnym stopniu była w stanie zalepić dziurę na jej duszy.
Zastrzygła uchem.
- Wspomniałeś o zgwałconej lwicy... kim ona była? - zapytała w końcu, przypominając sobie tę kwestię i spojrzała prosto w jego ślepia. Z czułością i swoistą łagodnością.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#43
22-03-2016, 15:06
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Gdyby powiedziała, że jednak z nim zostanie... cóż cieszyłby się niewyobrażalnie, mogliby się lepiej poznać, w końcu właśnie tak najlepiej dowiedzieć się o kimś czegoś więcej, będąc blisko siebie, obserwując, chłonąc każdą chwilę. Wiedział jednak że potrzebowała czasu, mruknął więc jedynie słysząc jej słowa oraz się uśmiechając. Faktycznie wyglądało, jakby taką miał misję w życiu, sprowadzenie jej ponownie na ziemie rodzinne, gdzie mogłaby zacząć życie od nowa. Kto wie, może odwiedziłyby ją duchy przodków, a jeśli chciałaby dowiedzieć się czegoś więcej o rodzicach z pewnością Kahawian czy Kami która błąkała się po tych krainach coś by jej powiedzieli. Zakończył jednak ten temat, a raczej ona to uczyniła zadając kolejne pytanie, dotyczące jego opowieści. Uśmiech zniknął z jego pyska, zaś wzrok ponownie powędrował na niebo, lecz by nie czuła się smutna, położył swą łapę na jej braku oraz westchnął. -Obecnie naszym władcą jest Kahawian, lecz przed atakiem był nim szary lew o imieniu Ragnar. Ona była jego partnerką. Pod moją nieobecność on odszedł, zostawił stado a samiec który wtargnął na te ziemie wybrał sobie akurat ją... a na pamiątkę z tamtych czasów zostawił jej dwójkę synów.- opowiedział spokojnie, lecz i z przejęciem, bowiem nadal miał do siebie żal, że nie było go wtedy z nimi, nie pomógł jej, choć jej synowie mimo wszystko byli dobrymi lwami, starali się pomagać stadu, było więc w tym wszystkim choć trochę dobrego...
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

#44
22-03-2016, 19:41
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Sadie jednak musiała to wszystko przemyśleć. Na spokojnie. Sama w zacisznym miejscu. W dalszym ciągu nie miała świadomości konsekwencji, jakie mogło za sobą nieść to nietuzinkowe spotkanie. Chociaż gdzieś w zakamarkach jaźni już zaczynało coś świtać. Gdyby przyszło jej wkrótce wydać na świat berbecie... Miałaby ogromny dylemat. Nie chciała, aby były zmuszone do pozostania w jednym ze stad. Wolałaby, aby miały wolność tego wyboru. Bała się jednak tego, jak na to zareaguje Ines. Doskonale wiedziała, że związki międzystadne nie są szczególnie aprobowane. A już na pewno nie Księżycowej z kimś z Zachodnich Ziem. Męczyło ją jednak z drugiej strony coś innego. Chęć porozmawiania z Kami. Poznania jej. Dowiedzenia się czegoś o swoich rodzicach i o tym, co działo się wówczas w Szkarłatnym Świcie.
Kiedy uśmiech zniknął z jego pyska, pociesznie trąciła noskiem jego polik, chcąc dodać mu tym samym nieco otuchy. I słuchała go uważnie. Widziała w jego oczach ten swoisty ból, kiedy opowiadał o sobie. O swojej przeszłości. Wyczuwała również w jego głosie tę nutę poczucia winy. Jak gdyby był złoczyńcą. Dlatego nie chciał opuszczać terenów stadnych. Czuł się odpowiedzialny za to... i chciał zmyć z siebie poczucie winy, zadośćuczynić i otrzymać rozgrzeszenie. Ciche westchnienie wydobyło się z jej trzewi, gdy ocierała swój łeb o jego, aby dać mu tym samym znak, że jest z nim. Że podziela jego uczucia i żal.
- Nikt nie może cofnąć się w czasie i napisać nowego początku, ale każdy może zacząć od dzisiaj i dopisać nowe zakończenie... - odparła cicho na jego słowa i spojrzała w jego ślepia z cieniem łagodnego uśmiechu na swym licu.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Otieno
Zbanowany

Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 95

#45
23-03-2016, 21:53
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami

Leżał spokojnie na plecach, patrząc w gwiazdy oraz słuchając jej słów, które dodawały mu ogromnej otuchy, dzięki niej w końcu czuł się na świecie potrzebny, miał dla kogo żyć, a to było najważniejsze, bowiem samotna egzystencja doprowadzała go już na skraj wytrzymałości, można by więc rzec iż była jego wybawieniem. Po dłuższej ciszy brązowy odsunął ją lekko, tak by móc położyć się tym razem na bok, lecz nadal blisko niej. Chciał móc spojrzeć znów w turkus jej ślepi, które tak go hipnotyzowały.
-Opowiedz mi coś więcej o swym stadzie. Jacy oni są... nie puszczę cię, póki nie będę pewien, że jesteś bezpieczna.- mruknął, po czym oplótł znów ogonem jej nogę, na znak iż mówi poważnie. Wiedział tylko tyle, że Zachodni za nimi nie przepadają, ale kogo oni w sumie lubili? W tych czasach każdego Otieno wypędzał, chyba że się lew do czegoś nadawał, lecz ostatnio stado miało już wystarczająco członków. Musiał o tym porozmawiać z Kahawianem, nie wiedział czy ten może nie chce kogoś przyjąć, przydałoby się również poinformować go o tym spotkaniu, lecz nie martwił się jego reakcją, szczególnie że pochodziła z tych ziem.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości