♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#76
10-07-2017, 22:51
Prawa autorskie: Salvathi

Przeciągnął błękitne spojrzenie po całym ciele jasnej lwicy, jakby oceniając każdy mięsień, krągłość i kępkę futra. Aż po fiołkowe, uważne ślepia, po usta, które grzecznie odmówiły. Cień rozbawienia przemknął przez jego pysk, w oczach błysnęła figlarna iskra. 
To nie był dobry znak dla samicy.

Lecz wystarczyło, by kątem oka spojrzał na martwego koło siebie. Zacisnął szczęki, położył po sobie uszy, a uśmiech zniknął z jego pyska. Z pewnym wysiłkiem zepchnął Cahiana w głąb siebie, ale musiał to zrobić - to nie był dobry moment na jego wygłupy.
- Cieszę się, że cię widzę - wyznał ptakowi z pewną ulgą, na wydechu. A takie słowa z jego strony były naprawdę rzadkie. Bo były szczere. Naprawdę widok ptaka go ucieszył - był przekonany, że drobny zwierzak nie dość, że nie miał żadnego interesu w jego szkodzie, to też pokazywał mu tylko swoją sympatię, zatem również nie pragnął jego szkody. Lecz skrzywił się lekko, gdy czarnopióry zaczął dopytywać, kogo tu przyniósł. O ile jemu jeszcze mógłby coś zdradzić, zaraz pytanie powtórzył gepard. A jemu, obcemu, nie powiedziałby niczego.
- Im mniej wiecie, tym lepiej dla was - burknął, błyskając przy tym kłami. Powiódł niechętnym spojrzeniem po zebranej to trójce. Nie mógł już dłużej czekać, więc bez słowa komentarza, pchnął silnie trupa do wody, natychmiast po tym odskakując.
Zawiesił swe spojrzenie na mętnej wodzie, w której utonęło ciało. Po chwili zakotłowało się, a rzeka nabrała barwy szkarłatu. Błysnęła łuska, błysnął krokodyli kieł.
I po sprawie.
Skupił się na tym tak bardzo, że zupełnie pominął długą wypowiedź ptaka skierowaną do lwicy, więc gdy ujrzał krzywe spojrzenie Kuro, zupełnie nie wiedział, o co mu chodziło. Zerknął jeszcze na jasną, ale przecież nic jej nie zrobił, prawda? Jeszcze. Więc nie mogła nic takiego powiedzieć...
- No co? - spytał niezbyt rozgarnięcie, zdziwiony.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Nyarai
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:2 lata i 2 miesiące Liczba postów:27 Dołączył:Cze 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 70
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 5

#77
11-07-2017, 14:23
Prawa autorskie: Moje | Tło - Disney

O, rany.
Szczerze nie spodziewała się, że jej odpowiedź mogła wywołać taką falę pozytywów w skrzydlatym. Jej wypowiedź, a dokładnie forma tej wypowiedzi, była stworzona z myślą o sposobie wypowiadania się samego Kuro. Czyli prościej: Nyarai dostosowała poziom swoich słów do poziomu rozmówcy, co zdawało się jej dosyć logiczne? W końcu chyba o to chodziło w wymianie zdań, jeżeli chcesz z kimś skutecznie przeprowadzić konwersację, to staraj się znaleźć wspólny język. To wszystko zdawało się jej jednak wyjść aż za dobrze, bo została, w jej mniemaniu, zasypana toną komplementów. Gdyby mogła, to pokazałaby swój rumieniec, ale niestety matka natura nie usprawniła ją w takie technologie. Nie dość, że Kuro zdawał się być oczarowany jej, cytując, elokwencją, to jeszcze zebrał się na to, aby zachwalić jej wygląd. I zabrzmi to bardzo ironicznie, ale jeszcze żaden samiec jej gatunku nie raczył się chociażby zbliżyć do tego, jakie pozytywne uczucia wywołały w niej słowa ptaka o tysiącu głosów. Dlatego trzeba szczerze przyznać, że Kuro na tabeli wyników ma wielkie 1:0 w porównaniu ze wszystkimi samcami lwów, ot co.
- Oh, dziękuję ci bardzo. To bardzo uprzejme z twojej strony - mruknęła do skrzydlatego, dalej starając się utrzymać ten sam rytm rozmowy. Dodała do tego jeszcze delikatny uśmiech i gotowe. Dobrze, a teraz wracając do bardziej surowych, mniej bajkowych klimatów. W przeciwieństwie do barda i szamana, samotniczkę ani trochę nie nurcił los podwieczorku. Po otrzymaniu licznych sygnałów wzrokowych, ukazywań zębów i sygnałów werbalnych od Tyrvelsea, Nyarai wiedziała dobrze, ze w ten interes nie powinna się plątać. I bardzo dobrze, bo tuż chwilę po tym otrzymała kolejną serię ostrzeżeń. Nie wiedziała, czy tym razem był to efekt jej słów (określiła w końcu sytuację "efektem zbiegu okoliczności", zaprosiła gości do posiłku, odmówiła lwowi dołączenia się do podwieczorku), czy może też jej postawy. Bowiem według dobrych nawyków nie okazywała strachu, było to brane przecież za słabość. Nie zmieniało to jednak faktu, że cały czas była ostrożna. Nie wyglądała więc dumnie i w całej pewności siebie, to przecież mogłoby szybciej postawić nad nią krzyżyk. Teraz przynajmniej mogła mieć cień pewności, że gdyby samiec lwa postanowił coś jej zrobić, to przynajmniej ptak by może za nią zapłakał. Zawsze to coś. Zwłaszcza, że wewnętrznie chichotała widząc reakcję samca na wzrok Kuro. Tak, Tyr prezentował się makabrycznie, ale nie była tym bardzo przejęta, to był normalny wygląd po tachaniu padliny. A nie miała zamiaru na zewnątrz okazywać swojego rozbawienia, w końcu nie było jej spieszno płynąć w szlak za trupem. O właśnie, jego rejs mogła śledzić, krótko, bo gdy tylko ujrzała czerwoną plamę, odwróciła wzrok. Podziel się posiłkiem, jak uroczo. Wolała już oszczędzić sobie widoków jak na jeden dzień. Teraz starała się jedynie ustabilizować rozmowę w grupie. W końcu nie chciała nikomu nic zrobić, przyszła w obronie własnej, więc wolała zapewnić najbardziej agresywnego samca z grupy, że kąsanie jej szyi nie przyniesie mu wielu korzyści.
[Obrazek: tumblr_osm0457tYL1vzv85do1_400.png]
Naszyjnik:

 Na splecionym sznurku zawieszone są trzy ptasie pióra (dwa czerwono-carne oraz jedno błękitno-czarne) oraz cztery płaskie szare kamienie. Dwa kamienie po każdej stronie, a w środku pióra.
~ o ~
Jest to spora, silna młoda lwica. Jej piaskowe futro przechodzi w bardziej rdzawe odcienie tuż przy grzbiecie, na uszach, stopach oraz końcówce biczowatego ogona. Jej futro jest gładkie w dotyku, lecz jest bardzo gęste. Pod futrem zarysowywują się prężne mięśnie. Wyraz twarzy ma zazwyczaj poważny albo skupiony, natomiast jej ciało jest zazwyczaj albo ostrożnie schylone albo dumnie rozprostowane. Posiada fiołkowe, uważne oczy.



Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#78
12-07-2017, 03:31
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Przewróciłem oczami i w teatralnym geście uniosłem skrzydła ku niebu. Ach ci młodzi! Chociaż czy nie za dużo od niego wymagam? Zrozumieć o co chodzi mi, poecie, wyczytując to po prostu z krzywego spojrzenia? Pokręciłem więc jedynie zrezygnowany łebkiem, bynajmniej dlatego że się na Cahianie zawiodłem, tylko z powodów własnej naiwności, jako że faktycznie chciałem by zrozumiano mnie przez tak niewielką akcję jak wbicie wzroku z dezaprobatą w lwią sylwetkę.
- Ależ o nic mój drogi chłopcze. Poza tym iż twój stan higieny jest w tym momencie co najmniej godny pożałowania. Jeszcze chwila, a zaczną się do ciebie zlatywać roje much! Trup, trupem, martwy nie ucieknie, mógłbyś o siebie trochę zadbać.
Skoro już tak wytknąłem błękitnookiemu irytujące mnie fakty, to po cichym westchnięciu przy pomocy moich skrzydeł wdrapałem się na beżowy grzbiet samca, albo raczej podleciałem. Mamrocąc pod dziobem słowa nie mające prawie żadnego sensu, będące ujściem dla tej frustracji, bardziej należącej do staruszków, którzy w brzydkim zwyczaju mieli interesować się innymi niż interesować się sobą, zacząłem dzióbkiem i pazurkami wyczesywać, wydziobywać i wybierać resztki padliny z kołtunów sierści. Tylko raz przerwałem na dłuższą chwilę by rzucić palące spojrzenie gepardowi. Uważałem, że wykazał się wyjątkowym brakiem taktu pytając o rzecz tak dość w sumie osobistą i nie dostępną dla innych. Sam nie czułem się w żaden sposób źle, ponieważ w własnym mniemaniu ja miałem prawo zadać takie pytanie. Wszak w przeciwieństwie do tego cętkowanego kota, znałem brązowogrzywego. Chociaż czy miałem jakiekolwiek podstawy, aby stwierdzić, iż na pewno ta dwójka się nie zna? Oczywiście odpowiedzią jest nie. Według mnie wyczytanie z kontekstu wszystkiego było aż zbyt się narzucające, by pytać o rzeczy tak banalne. Przemilczałem więc sprawę obcego, otrzymał już z mojej strony wyraz niezadowolenia jego brakiem manier, a pochłonięty zbieraniem i wyrzucanie kawałków mięsa z lwiego futra nie odpowiedziałem lwicy. Gdybym wiedział to pewnie czułbym się strasznie zawstydzony, ale przecież nawet ktoś tak bystry jak ja czasem może coś przegapić. Teraz akuratnie przeczesywałem pazurkami gęstą Chahianową grzywę. Czyli "Im mniej wiecie, tym lepiej dla was." co? Eh mogłem mieć jedynie nadzieję, że młodzian nie wpakował się w żadne kłopoty, a jak już to jakieś niezbyt poważne. Skubnąłem go przyjacielsko w ucho, nie żeby jakoś bolało, ot taki wyraz ptasiej sympatii.
- Ehh młody, młody... Nie wpakowałeś się w zbyt wielkie kłopoty mam nadzieję, co?
Ehstho
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Zaklinacz Liczba postów:31 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 53
Zręczność: 64
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 5

#79
15-07-2017, 19:48
Prawa autorskie: FlashW

Po niezbyt satysfakcjonującej odpowiedzi lwa, stwierdził, że czas na posłużenie się nieco innymi środkami. Pokręcił więc tylko głową, jakby zniechęcony i poczłapał kawałek w górę rzeki, gdzie pochylił się nad jednym z płytkich zagłębień w pisku, do którego woda przesączała się od spodu. Choć była może nieco cieplejsza niż ta w nurcie, na pewno nie czaił się w niej rzaden krokodyl. Pochylił głowę, tak że pysk miał tuż nad wodą i z boku wyglądało to tak, jakby pił, a następnie wywołał swojego ducha. Widmowy serwal, widoczny chwilowo tylko dla niego, pojawił się tuż przed nim.
- Mekto, skocz no do tego jeziorka, gdzie byliśmy wcześniej, i spróbuj znaleźć ducha tego tam zmasakrowanego lwa. - powiedział w myślach do ducha.
Ten tylko wyszerzył się wesoło, skinął łbem i powędrował do Jeziorka Duchów drogami dostępnymi tylko dla zmarłych.
Gepard zaś pozostał na brzegu, poza zasięgiem niepodniesionego głosu od grupki przy rzece, bacząc czy żaden lew czy gadzina nie bieży w jego kierunku.

// 0,5 Zt. Wysyłam ducha stróża do Jeziorka.//
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-07-2017, 10:27 przez Venety.)
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#80
19-07-2017, 14:19
Prawa autorskie: Salvathi

Świetnie, gepard sobie poszedł. Jeden mniej do ewentualnej eliminacji, choć przecież łatwiej byłoby załatwić cętusia niż lwią pannicę. Choć ona za to nie wyglądała, jakby chciała mieć cokolwiek wspólnego z tą imprezą. Zatem Tyr mógł dalej wgapiać się bez zrozumienia w czarniopiórego towarzysza. 
Wyraz jego pyska stał się jeszcze bardziej głupkowaty, gdy Kuro zechciał wyjaśnić powód swego krzywego spojrzenia. Martwy nie ucieknie? O to w tym wszystkim właśnie chodziło, mój drogi dziwogonie, dlatego nasz chyży lewek stał się mielonką. Teraz tylko pozostało pozbyć się dowodów.
Lecz wykręcił swą szyję i spojrzał na własny grzbiet, faktycznie nie prezentujący się zbyt elegancko. Przede wszystkim pokryty krwią, beżowa sierść teraz była posklejana i nabrała bardziej brunatnego koloru. Dalej wpatrywał się we własne plecy, gdy Kuro postanowił wspomóc jego wygląd i wylądował na nim, by następnie zacząć poprawiać stan lwiej sierści. 
No, nie tego się spodziewał. 
Odwracając wzrok od pierzastego, bo przecież ile można mieć tak bardzo niewygodnie wygięty kark?, wciąż z tą samą, nieco głupią miną, natknął się spojrzeniem na jasną lwicę. Przez jedną, bardzo krótką chwilę miał ochotę spojrzeć na nią niemal porozumiewawczo, pytająco, ot, nawiązać nić relacji w tej jakże dziwnej sytuacji.
Lecz przecież to on tutaj był mordercą, tym niebezpiecznym, tym, który musiał ukazywać kły i gburowato nakazywać innym zająć się swymi sprawami.
Więc nie zrobił nic.
Zamiast tego zaczął bez słowa wylizywać własne łapy, a następnie czyścić pysk - bo przecież nie miał ani chwili po walce na zadbanie i o to. Potem sięgnął językiem do własnych barków, wspomagając nieco w robocie dziwogona, lecz ptak sam radził sobie doskonale. I już po dłuższej chwili Tyrvelse wyglądał niemal niczym elegancki, godny uwagi młodzian. Żaden tam morderca!
Ciemniejsze ucho drgnęło, gdy dosięgnął je ptasi dziób. Jednak nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć dziwogonowi, zesztywniał i uniósł wysoko łeb, stawiając uszy na sztorc.
Lwie ryki. Co najmniej dwóch samców, choć wydawało mu się, że po chwili i też ktoś jeszcze się do tego dołączył - a może po prostu jeden z nich powtórzył swe nawoływanie? Zacisnął mocno zęby. To był ryk znaczący terytorium, nie wyzywający nikogo do walki, nie ryk bólu, nie ryk wściekłości. Ze wszystkich możliwych ryków chyba najlepsza dla niego opcja, taka, której najmniej się obawiał.
Co nie zmieniało faktu, że skoro pobliskie ziemie najwyraźniej przestały być wolne... To on wolał jak najszybciej zabrać stąd swój zad. Nie miał ochoty mieć do czynienia z żadnych zapchlonym stadem. Zwłaszcza takim, które jeszcze chciałoby, by on sam respektował ich prawa.
Ach, a sądził, że to miejsce byłoby dla niego dobrym przytułkiem.
Najwyraźniej Źródło Życia będzie lepszym.
- Też mam taką nadzieję, ale to się dopiero okaże - mruknął, po czym zamilkł na chwilę. Ten mały pierzasty poeta szybko zaskarbił sobie jego sympatię, troską, której nikt nie chciał mu okazać od dłuższego czasu. Tyr był twardym lwem, samotnikiem z wyboru, choć porzuconym przez swoich, bezwzględnym wojownikiem. Kto, jak nie on, mógł docenić każdy gram okazanej mu dobroci?
A czyż taki ptak nie byłby jednocześnie dobrym, choć zaskakującym sojusznikiem?
- Choć możesz mi pomóc. Jeśli zechcesz - odezwał się do Kuro, ponownie wykręcając szyję, by na niego spojrzeć.

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-07-2017, 14:20 przez Tyrvelse.)
Kuro
Samotnik
*

Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 20
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 10

#81
21-07-2017, 02:59
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158

Nagle znikąd nadeszły te okropne głośne ryki, a pojawiły się tak niespodziewanie że aż zaskrzeczałem szpetnie (oczywiście nie mając na myśli przekleństwa, tylko zwyczajnie wydałem z siebie nieokreślony odgłos, a to przecież szpetne!) i podskoczyłem na lwim grzbiecie. Moje małe ptasie serce o mały włos nie wyskoczyło z mojej pierzastej piersi, jednak szybko udało mi się opanować emocje i chociaż dalej byłem roztrzęsiony lekko, uświadomiłem sobie iż przecież nic mi tutaj nie grozi... Cóż przynajmniej na razie.
- Na galopujące stada ogierów! Co to za raban!
Muszę przyznać nigdy nie słyszałem aby grupa kotów tak określała swoje terytorium, jeżeli w ogóle o to chodziło. Przecież byłem tylko podróżnym dziwogonem, nie znałem wszystkich zwyczajów świata. Chociaż nie urywam się z faktem iż bardzo bym chciał. Wiedza jest moim nałogiem, mniejszym niż sztuka, czy śpiew ale to właśnie przecież zdobytej wiedzy używam, i nie tylko ja, do tworzenia wspaniałych artystycznych dzieł. Dlatego szczerze muszę powiedzieć, że trochę mnie ciągnęło aby polecieć tam gdzie ryk miał swoje źródło. Ale chęci niestety zostały zmyte przez fizyczne ograniczenia. Byłem zbyt zmęczony na dłuższą podróż lub ewentualną ucieczkę, gdyby tamtejsi gospodarze mieli ochotę na potrawkę z poety. A do grobu mi się jeszcze nie śpieszyło! Pogrążony tych sprzecznych i nieco posępnych myślach, zacisnąłem mocniej szpony na Cahianowym futrze, nie kłamiąc jednak wątpliwym było aby to poczuł. Nawet jeśli to tym bardziej wątpliwym faktem być mogło aby odczytał poprawnie moje odczucia. To nie był lęk, tylko czysta frustracja z własnych ograniczeń, które nauczyłem się chcąc nie chcąc akceptować. I nagle pojawiła się inna zagwozdka. Czyżby mój młody towarzysz wpakował się w jakąś wielką kabałę? Kłamać nie będą, w smak mi to nie było, gdyż od kłopotów starałem się trzymać z dala.
- Oj chłopcze... Zostawić was młodych na chwilę samych i już rozrabiają.
W moim głosie nie było dezaprobaty. Nie mnie było oceniać jego czyny, sam na swoim koncie miałem kilka mniej chwalebnych uczynków, o których wolę bez potrzeby nie wspominać. Nie byłem jego ojcem, matką, czy nawet siostrą lub bratem, by prawić mu morały co dobre, a co złe. Mogłem wyrzucić z siebie co sądziłem i jak ja bym postąpił. Lecz mówić czy postąpił poprawnie, czy wręcz przeciwnie? To już poza moim osądem. Oraz chęciami. Nigdy nie oceniałem postępowania innych. Zapamiętywałem jak najwięcej, w drobnych szczegółach, by przekazać opowieści innych ku następnym osobom, a one dalej i dalej. To inni mogli sobie oceniać, a ja jako ten, który przekazuje historię muszę pozostać bezstronny. Bo gdybym zaczął dokładać swoje morały, poparcia, czy dezaprobaty, to już nie byłaby ta sama historia. Zmieniona, obca, ukształtowana na moje upodobanie, a nie prawda, z jaką obcowanie obce mi wcale nie było i z tą ukochaną "panią" rozstawać się jeszcze długo nie zamierzałam, chociaż rzec muszę iż nasz związek ciężko nazwać lekkim. Gdy tak wielu nie lubi słyszeć prawdy, to w jakim świetle stawia to mnie jako jej partnera? Czekajcie chwilę! Pomóc? Ja? Jakżebym mógł, a co ważniejsze jakże bym śmiał? Nie tak, że chciałem odmawiać błękitnookiemu lecz zwyczajnie nie wiedziałem, jaką pomoc miał na myśli.
- Cóż, ciężko mi powiedzieć, czy mógłbym ci pomóc. Albo czy bym chciał. Nie zrozum mnie źle nie chodzi tutaj o mój brak sympatii do twojej osoby, a jednie o moje własne podejście do życia.
Zauważyłeś pewnie już iż zazwyczaj dużo mówię, nawet zbyt dużo. Zaś każde słowo, które wypłynie z mojego dzioba jest tak szczerozłoto prawdziwe, jak złoty paseczek pod moim dziobem.
A co by tutaj rzec, chociaż ja nie wyznaje takiej zasady to prawda, czasem nie jest najlepszym wyborem... Jeżeli jednak pozwolisz mi sobie towarzyszyć, poczynię to z największą ochotą. Lubię cię, masz bardzo ciekawy charakter, chociaż muszę przyznać, iż niektóre jego krawędzie są szorstkie niby skaliste klify. No i oczywiście jeżeli nie będzie ci przeszkadzać moje artystyczne uosobienie. Lubię śpiewać i śpiewam dużo, tego kryć nie będę. I mówię też dużo ale czy to faktycznie wada? Moje słowa są moją bronią, ostrzejszą niż mój dziób, czy moje szpony. Ach! Wróćmy do tematu. Nie wiem czy mogę ci pomóc, lecz podróż z tobą zapewne będzie bardzo ciekawa i podejmę się tej przygody z przyjemnością.
Ehstho
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Zaklinacz Liczba postów:31 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 53
Zręczność: 64
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 5

#82
21-07-2017, 22:29
Prawa autorskie: FlashW

No i siedział nad tą kałużą, jak jakiś niemądry. Mekto zawieruszył się gdzieś wśród innych duchów, a on nie chciał jeszcze tak do końca się stąd wynosić. Osobliwość, jaką był ten lew, była zbyt intrygująca, by to tak po prostu zostawić. Ciekawe na przykład, jak to wygląda od wewnątrz. Albo jak w ogóle doszło do powstania takiego osobnika. Bliźniaki syjamskie? Zaawansowana forma opętania? Jakiś spaczony rytał? Gdyby tylko zastał tego lwa samego. Ale nie, musiał być w okolicy tej lwicy i ptaka. No i trupa. A trup w okolicy, należący do drapieżnika, i chyba do gatunku wiodącego w okolicy, stanowił zazwyczaj element, który bywa powiązany z różnymi, ciekawymi sprawami.
Dlatego, z przyczyn dwojakich, nie mógł tak po prostu się stąd wynieść, i siedział nad tą sadzawką w piasku.
Do tego dochodził jeszcze lwi ryk, rozchodzący się po okolicy, ale że właściciela na optycznej nie było, nie przejmował się tym na razie.
Był za to determinowany, by dowiedzeć się kilku spraw, ale nie dostać przy tym po pysku.
Tyrvelse
NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014

STATYSTYKI Życie: 90 :I
Siła: 78
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 23

#83
24-07-2017, 16:54
Prawa autorskie: Salvathi

Cierpliwie spoglądał na ptaka błękitnymi ślepiami, wysłuchując do końca jego dość długiej przemowy. Bardzo długiej dla niego samego, który wolał przekazać swoje komunikaty jak najmniejszą ilością słów, uważał, że są one zbyt cenne by marnować je niepotrzebnie na gadanie głupstw. Nie lubił otwierać pyska bez potrzeby. Nic więc dziwnego, że częstokroć osobniki o wiele bardziej gadatliwe od niego irytowały go, ale nie Kuro. Lew zdążył zauważyć, że czarnopióry ma do mowy zupełnie inne podejście i gadanie zwyczajnie sprawia mu radość, lecz przy tym mówił tak, że nawet dla jego ucha to było przyjemne. 
Mówienie prawdy mogło by być pewną przeszkodą. Właściwie sądził, że Kuro mógłby się przydać czynem zgoła przeciwnym, lecz jeżeli jego ptasi znajomy o wiele bardziej ceni sobie prawdomówność, to jakżeby miał go namawiać do czegoś innego? Tyrowi podobali się ci, którzy mieli swoje wartości i ich się trzymali.
A śpiewanie?
Trochę rozrywki nikomu nie zaszkodzi.
Mały uśmiech wymalował się na jego pysku, gdy przysunął nos do czarnopiórego i trącił go, choć tak delikatnie i ostrożnie, że ptak mógł ledwo to poczuć. 
- To mnie w pełni zadowoli - odpowiedział Kuro, zaś jego głos, który tak często był oschły, zimny czy rozpalony gniewem oraz wściekłością, ironiczny, sarkastyczny - teraz był tylko ciepły i łagodny. Świadczący o tym, że w istocie, lew był zadowolony. 
Był zwierzęciem stadnym, kochającym swe stado i rodzinę, lecz od dłuższego czasu musiał sobie radzić zupełnie sam. Można by nazwać go osamotnionym, choć przecież miał jeszcze swe drugie ja, które nigdy nie odstępowało. Lecz cóż to za pociecha? O wiele bardziej podobał mu się pomysł towarzystwa czarnopiórego, który już pokazał mu swą chęć pomocy mu i troskę. Tak jak wojowniczy Cahian i nieco rozsądniejszy Tyr wkradli się do serca dziwogona - choć on oczywiście nie miał pojęcia, że w gruncie rzeczy miał do czynienia z dwoma osobistościami - tak ptasi jegomość szybko i skutecznie zaskarbił sobie sympatię tego rozgoryczonego, mrukliwego młodzieńca o trudnym charakterze. 
- Więc chodźmy. - Zapowiedziawszy to, by Kuro nie poczuł się niczym zaskoczony, nie spoglądając już na lwicę ni geparda, ruszył w swoją stronę. Miał gdzie iść. Miał swoje sprawy, które musiał rozwiązać.
Miał czarnopiórego towarzysza na swym grzbiecie, więc czego więcej potrzebował?

/zt (wraz z Kuro, co jest całkiem oczywiste, ale może ptaszyna zechce jeszcze napisać posta :v)

O jak ja kocham to miejsce!
Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie
Kochanie, czemu szepczesz?
Możemy być spokojni
Opuśćmy ręce
Opuśćmy ręce

Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy
że kiedy zamkniesz oczy
nic nie zaskoczy cię
.


Ehstho
Samotnik
*

Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Zaklinacz Liczba postów:31 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 53
Zręczność: 64
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 5

#84
25-07-2017, 13:40
Prawa autorskie: FlashW

No i lew w końcu zaczął się zbierać. Kicha, tak ogólnie, bo nie chciał, żeby tamten zniknął mu z oczu. A Mekto ciągle nie było. Nie żeby obawiał, że duch mu się zgubi, w końcu był z nim powiązany, ale wolałby się czegoś dowiedzieć. Bo w końcu śledzenie gościa, który topi trupa i warczy na ciebie przez zęby, nie było obiektywnie zbyt rozsądnym posunięcie.
Na szczęście on patrzył na to subiektywnie, a jego rozsądek nie był aż tak sztywny, by mu w tym przeszkadać. A ciekawość wręcz wspomagała ten proces.
Podniósł się więc, i ruszył w tą samą stronę co lew, ale nadkładając drogi, po łuku w stronę zarośli, starając się nie rzucać w oczy.
Kiu
Konto zawieszone

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:5,3 lat (dorosła) Liczba postów:752 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 30

#85
05-08-2017, 09:55
Prawa autorskie: lineart BlackNemera- podpis'/ awek -Trollberserker
Tytuł pozafabularny: VIP

Swoje kroki miedzy zaroślami stawiałam pewnie. znałam tę okolicę. Zatrzymała się dopiero przy jakieś powalonej gałęzi. Usiadłam przy niej a swoje spojrzenie przeniosłam na płynąca wodą. Rozmyślałam o wielu rzeczach, nie traciłam jednak czujności.
[Obrazek: secret_santa_2017</em>kiu_by_nukotek-dbx812q.png]

 Głos *To mi w duszy graj

Nie ma tak dobrego mistrza, który nie trafiłby na lepszego od siebie
Ndevu
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:224 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 81
Zręczność: 46
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 19

#86
05-08-2017, 12:24
Prawa autorskie: Postać: Casanova-pl, Tło: Disney, Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

Ndevu kierując się tropem Kiu w końcu zbliżył się do niej gdy ta siedziała, usiadł obok niej i powiedział:
- Coś nie tak piękna? 
Rinuzi
Samotnik
*

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:135 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 57
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 18

#87
05-08-2017, 12:30
Prawa autorskie: Ja

Rin poszła za Ndevu, choć trochę z tyłu. Gdy znalazła się w pobliżu rzeki i zobaczyła mamaę i wujka tak siedzących koło siebie, coś ją powstrzymało. Przysiadła w krzakach, by obserwować ich z tego ukrycia.
Kiu
Konto zawieszone

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:5,3 lat (dorosła) Liczba postów:752 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 30

#88
09-08-2017, 18:34
Prawa autorskie: lineart BlackNemera- podpis'/ awek -Trollberserker
Tytuł pozafabularny: VIP

-Ostatnio w Dolinie jest dużo obcych woni- Powiedziałam patrząc się na niego- Spojrzałam w stronę mrocznych grot.
-To mogli być oni- Rzekłam i zjeżyłam lekko grzywę i machnęłam mocniej ogonem. Nadal w głowie mi to wisiało.
[Obrazek: secret_santa_2017</em>kiu_by_nukotek-dbx812q.png]

 Głos *To mi w duszy graj

Nie ma tak dobrego mistrza, który nie trafiłby na lepszego od siebie
Ndevu
Samotnik
*

Gatunek:Krokuta cętkowana Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Liczba postów:224 Dołączył:Paź 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 81
Zręczność: 46
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 19

#89
09-08-2017, 20:12
Prawa autorskie: Postać: Casanova-pl, Tło: Disney, Głos: Hearthstone: Heroes of Warcraft

-Dużo zapachów, to niepokojące...
Samiec spojrzał na Kiu i zapytał 
-Oni? 
Kiu
Konto zawieszone

Gatunek:krokuta cętkowana Płeć:Samica Wiek:5,3 lat (dorosła) Liczba postów:752 Dołączył:Lip 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51
Doświadczenie: 30

#90
09-08-2017, 20:31
Prawa autorskie: lineart BlackNemera- podpis'/ awek -Trollberserker
Tytuł pozafabularny: VIP

-Nie wiem ale nie podoba mi sie to- Powiedziałam i wstałam unosząc lekko ogon ku górze.
-Nie podoba mi sie, że tyle obcych i to w dodatku lwów kręci sie w pobliżu- Nie tylko ze względu na moje młode ale i kolejne mogą sie niedługo pojawić. Tyle obcych to zagrożenie.
[Obrazek: secret_santa_2017</em>kiu_by_nukotek-dbx812q.png]

 Głos *To mi w duszy graj

Nie ma tak dobrego mistrza, który nie trafiłby na lepszego od siebie


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości