♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#31
03-07-2017, 18:59
Prawa autorskie: Askari

Widząc w jaki sposób Ua, potraktowała Furahę, Haki lekko trącił łapą jej grzbiet, po czym posłał młódce karcące spojrzenie. Liczył, że z ust białej popłynął słowa przeprosin. Na dobrą sprawę mógłby to olać jako zupełnie nieistotny incydent, jednak miał świadomość, że od takich błahostek zaczynają się konflikty, a te najlepiej jest dusić w zarodku.
Nim zebrał się na przemowę, jeszcze raz przeleciał po wszystkich wzrokiem, tak by chociaż na chwilę móc spojrzeć każdemu w oczy. Wyrzutki, wygnańcy i samotnicy, jednak w tym momencie, Haki dostrzegł w tej zbieraninie potencjał. Cały czas miał w pamięci słowa które usłyszał od Bomvu oraz zachowanie Kamy, które jednoznacznie świadczyło w jaki sposób lwy z zachodu traktują inne stada.
Zielonooki nie potrafił się pogodzić z myślą, że barbarzyńcy pokroju królewskich, mogą kiedyś zawładnąć całą tą krainą. Poczucie buntu, które się w nim zrodziło miało odmienić go na zawsze.
-Posłuchajcie moi drodzy…-zaczął spokojnie, po czym omiótł zebranych przelotnym spojrzeniem-…ojciec powiedział mi kiedyś, że zło zatriumfuje, jeśli Ci dobrzy będą stać bezczynnie…-w sumie to Haki mógł pomylić kilka wyrazów, ale najważniejsze, że sens się zgadzał…-kiedy byłem na terenie stada Srebrnego Księżyca, dowiedziałem się, że na zachodnich ziemiach źle się dzieje-pokręcił łbem, jednocześnie próbując skleić ze swoich wspomnień jakąś sensowną całość.
-Tamtejsze lwy używają siły by wcielać w szeregi swojego stada, bezmyślnie atakują każdego napotkanego przybysza w tym swoich sojuszników, a co najgorsze…zamykają dzieci w lochach!- wyrzucił nie kryjąc przy tym swojego obrzydzenia.
Podniósł zad z ziemi i przeleciał wzrokiem po zebranych, tak by chociaż na chwilę każdemu z nich móc spojrzeć prosto w oczy. Następnie wskoczył na pniak, by jego głos mógł lepiej dotrzeć do wszystkich i… nagle to poczuł.  Nagły przypływ natchnienia, przebłysk geniusz czy jakakolwiek inaczej, nazwać by stan w którym możemy odnieść wrażenie, że cały świat należy do nas.
W tym momencie zielonooki czuł, że słowa, które dobywają się z jego pyska nie podlegają teraz kontroli umysłu. Działał pod natchnieniem, mówił co dyktuje mu serce.
-Lwia Ziemia jest podzielona, słaba a jej władcy nie potrafią dojść ze sobą do zgody, księżycowi zaś pokładają swoje nadzieje w bóstwie, ale ono ich nie obroni!- Haki zdawał sobie sprawę, że zapewne przy wodospadzie nie spotkał wszystkich członków stada, ale pamiętał również że nie licząc Kamy, był tam jedynym dorosłym samcem. To nie wróżyło dobrze wyznawcom księżyca.
-Razem możemy zbudować nową siłę, założyć stado, gdzie każdy bez względu na swoją wiarę czy pochodzenie, będzie mógł odnaleźć bezpieczne schronienie. Stworzymy ostoję dla ideałów z których niegdyś była znana Lwia Ziemia!-  poczynił krótką przerwę na zebranie myśli.
-Uchwalimy prawo pod które podlegać będę wszyscy, bez względu na pozycję w stadzie czy gatunek!- zagrzmiał.
-Powołamy zgromadzenie, podczas którego każdy będzie mógł zabrać głos odnośnie rozwoju stada!- w przyszłości mogło to stwarzać pewne problemy dla władców, ale Haki nie widział sensu w podejmowaniu decyzji które są sprzeczne z interesem większości.
-jednak…-zastrzegł robiąc dramatyczną pauzę, podczas której zeskoczył z panika, by zrównać się z pozostałymi-…jedynie wspólnymi siłami możemy tego dokonać.  W pojedynkę jesteśmy słabi, za to zjednoczeni jako jedna rodzina, jesteśmy potęgą…- urwał, by ponownie ogarnąć wzrokiem zebranych.
-To jak, jesteście ze mną?-
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#32
03-07-2017, 19:46
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

W trakcie rozmowy z Furahą film się jej jakby urwał, przestał nadawać. Lwica wlepiła się gdzieś przed siebie, wspominając swoich rodziców i resztę rodziny, gdy wszyscy byli jeszcze razem, cali i zdrowi. Westchnęła wiedząc iż to co było nie powróci, ot zwykłe nie zbyt imponujące stwierdzenie. Morskooka wypadła z transu dopiero, gdy Haki przemówił. Umknęło jej więc zachowanie Uy.
- Precz tyrani, absolutyzmowi!  - wyrzuciła z siebie głośniej niż planowała i stając tuż obok partnera jako pierwsza pokazała, że jest z nim. Skrycie posłała mu również ciepły uśmiech, pełen dumy i podziwu z postawy jak i tego, że mądrze mówił.
Otuliła wzrokiem zebranych i obserwowała ich poczynania, była podekscytowana do tego stopnia, że jej ogon wraz z kitą nie chciały opaść na dół. Liczyła na rozsądek i zrozumienie wszystkich zebranych. Już widziała ich pierwsze wspólne polowanie, znaczenie terenu, sen. Wierzyła też skrycie, że dzięki pomocy stada jakie się tutaj ewidentnie tworzy odegra się na kuzynce i pokaże jej jak powinno się prawdziwie władać. Jej serce kołatało jak dzwon, to wielka chwila na którą tak długo czekała, o którą tak bardzo prosiła swoich przodków.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Furaha
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:315 Dołączył:Cze 2015

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 72
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 72
Doświadczenie: 20

#33
04-07-2017, 14:59
Prawa autorskie: lineart Tcii, podpis rin-shiba i cyctat

Po tej wielkiej przemowie powinienem chyba łapami zacząć klaskać? a może uszami?
Wyśmiałem go i to bardzo dosadnie i głośno. Podszedłem do brązowego.
-Zło i dobro mój drogi ... mówco to tylko punkt widzenia a ten zależy od miejsca siedzenia. Jedno dla jednym będzie czymś złym dla innych niczym złym, bo pomoże im przetrwać- To zabijanie roślinożerców to zło? w końcu zabijanie i takie tam.
-Poznałeś przywódce tego złego stada? Poznałeś kogoś dorosłego? Czy tylko plotki i jedno spotkanie? Bo jeśli tak to masz bardzo płytkie poglądy drogi mówco- Rzekłem i zaraz kontynuowałem- Idąc twoim myśleniem powinienem uznać was za bandę, która gardzi każdym, kto inaczej myśli czy ma inne pogląd i ni zgadza się z wami, bo ta lwiczka ... tak pogardza mną bo nie uznaje waszej grupy tak jak ona was... Więc?- Zapytałem ale nie czekałem i nie oczkowałem odpowiedzi ale brzmi to tak samo jak to co on rzekł. Czy pogardą w jej tonie głosu czułem złość i właśnie pogardę a późniejsze zlekceważenie mojej osoby tylko to potwierdziło.
-Biorąc informacje od obcego stada an temat innego i wyrabianie sobie an tej podstawie opinii jest śmieszne i godne pożałowania jak bardzo łatwo was zmanipulować- Czy za wyrażenie swej opinii mnie przepędzą? Pogardzą przeklną? Nie obchodziło mnie to, to obce dla mnie lwy, które chcą abym był częścią ich? Wątpię.
-Nie będę wnikał ile se znacie co sprawiło, że traktujecie sie jak rodzina... to nie moja sprawa, może jestem mody ale aby kogoś traktować jak rodzinę, brata, siostrę trzeba zapracować a nie tylko gadać i obiecywać- Zrobiłem kilak kroków bliżej niego
-Pamiętaj jednak, że to rodzina najczęściej wbija pazury kiedy się tego nikt nie spodziewa, do głębienie i boleśnie i to rodzina najczęściej wykrwawia od środka, tak że sie tego nie widzi. Młody myślicielu, mówco miej się na baczności, niech cię ambicja i władza nie zasłoni wzroku- Mruknąłem tylko tak aby to ten usłyszał. Po tym po prostu odszedłem.

zt.
[Obrazek: stock_night_sky_ocean</em>_free_by_rin_shib...an7frh.png]

*Ref*
Feeling my way through the darkness
Guided by a beating heart
I can't tell where the journey will end
But I know where to start
They tell me I'm too young to understand
They say I'm caught up in a dream
Well life will pass me by if I don't open up my eyes
Well that's fine by me




Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#34
04-07-2017, 17:51
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Spojrzałam ze zdziwieniem na Hakiego. Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Czemu mnie trąca po grzbiecie? To ma być jakaś zabawa czy co? Do głowy mi nie przyszło by przepraszać tego brudasa.
Haki przemawiał pięknie. W moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Rodzina - coś, czego szukałam od roku znowu mogła być ze mną. Może inna niż to sobie wyobrażałam, ale - jak to mówią - rodziny się nie wybiera. Chciałam iść za moją panią, siąść u jej boku, by pokazać, że jestem z nimi i dopełnić wzniosłość chwili. No ale oczywiście ten zarozumiały młodzik musiał wszystko zepsuć. W środku cała się gotowałam. Jak on śmie zjawiać się tu nieproszony i jeszcze podważać to, co robimy? Jak on śmie się wtrącać w nie swoje sprawy? Nie chciałam dopuścić do siebie słuszności jego słów.
- Jak Ci się nie podoba, to nie będziemy cię zatrzymywać! No już! Idź sobie! - krzyczałam, biegnąc za nim. W sumie ani moja wypowiedź ani mój bieg nie miały sensu, bo on i tak sobie szedł. Jednak ja na to nie zważałam i biegłam. Nie miałam szans go dogonić i wcale tego nie chciałam. Gdy znalazłam się poza zasięgiem wzroku towarzyszy, i gdy moje łapy odmiawiały dalszej współpracy, zatrzymałam się, oparłam o drzewo i rozpłakałam.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#35
04-07-2017, 18:54
Prawa autorskie: Askari

No cóż, reakcja Furahy wydała się Hakiemu nieco...dziecinna? Kiedy tylko młodzik zaczął prawić mu morały, zielonooki zdał sobie sprawę, że gdy tamten tylko skończy mówić, to natychmiast oddali się od nich. Dlatego też odpowiadał mu na bieżąco.
-Tak...ciężko jest osądzić co jest dobrem a co złem, jednak jestem pewien, że pastwienie się nad słabszymi i bezbronnymi dziećmi, nie uchodzi za wzór cnót w żadnym szanującym się stadzie- odpowiedział zaraz po tym, jak Furaha przedstawił mu pierwszą kwestię.
-Uwierz mi przyjacielu, że nie nigdy nie dałbym wiary samym plotkom, jednak tak się składa że widziałem w akcji ich "posłańca". Powiedz mi, czy to aby nie dyplomaci uchodzą za tych najlepiej wychowanych i godnych do reprezentowania interesów całego stada?- i na tym przekonaniu bazowało właśnie całe wyobrażenie na temat lwów z zachodu. Skoro tak zachowuje się ich "elita", to co dopiero musi się tam wyrabiać na niższych szczeblach hierarchii? Hakiego lekko zniesmaczył też fakt, że Furaha zestawił na równi zachowanie posłańca wysłanego z misją na obce ziemie, z zachowaniem Ui, która była jeszcze dzieckiem i, przynajmniej na razie, do takiej roli się zwyczajnie nie nadawała.
Kiedy młodzik pociągnął temat rodziny, Hakiemu zrobiło się go żal. Przeczuwał, że pod tą maską gniewu skryty jest biedny, samotny lewek, który w środku zmaga się z wielkim bólem, pustką spowodowaną faktem, że tak naprawdę nigdy nie zaznał czym jest prawdziwa rodzina. Kiedy Furaha odwrócił się by opuścić całe towarzystwo, zielonooki skinął mu na pożegnanie.
-W takim razie żegnaj panie Furaha, oby nasze następne spotkanie miało miejsce w nieco przyjemniejszych okolicznościach- rzekł z wyczuwalnym smutkiem, po czym przeniósł wzrok na, wygadaną młódkę.
-Ua, nie!- krzyknął, by po chwili ruszyć jej śladem.
Kiedy w końcu ja dogonił, miał zamiar udzielić jej reprymendy, jednak gdy tylko zorientował się że ta płacze, zmienił swoje zamiary. To nie jej wina, że nikt jej nie nauczył jak należny się zachowywać.
Przystanął przy młódce po czym objął ją jedną ze swoich łap.
-No już moja droga, nie płaczemy...- przemówił łagodnym głosem, jednocześnie śląc białej przyjacielski uśmiech.
-To jego poglądy a my musimy je uszanować, na tym właśnie polega wolność...- przemówił przesuwając łapą po jej grzbiecie.
-Chodź wracajmy do reszty, bo jeszcze zaczną nas szukać...- dodał półżartem, po czy spojrzał na nią wyczekująco.
Nie wiedział, jak przemówienie Furahy wpłynęło na resztę słuchaczy i wolał nie pozostawiać tej sprawy samej sobie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2017, 18:55 przez Haki.)
Hatsuyuki
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:37 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 25

#36
04-07-2017, 19:10
Prawa autorskie: Własne

Hatsuyuki słuchała z pewnym politowaniem całej tej sytuacji. To było żałosne ale koncepcja stada była nawet ciekawa
-Cóż miałam też okazję spotkać kogoś z nich. Było to ciekawe i nie takie złe przeżycie. Może akurat młodzik za bardzo się najarał jak toi dzieciaki mają w zwyczaju-
Yuki zachichotała, wszak sama do takich najstarszych nie należała
-Ja bym dała im drugą szansę ale najpierw zajęła jakieś strategiczne miejsce. W stadzie skąd pochodzę przy różnych uroczystościach składało się ofiary. Można by tak na zacieśnienie relacji zapolować na kog... Coś i razem to skonsumować.-
Zaproponowała lekko się uśmiechając
-Z pełnym żołądkiem zawsze lepiej się dyskutuje-
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#37
04-07-2017, 20:39
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Usłyszałam, że ktoś nadchodzi. Chciałam przestać płakać, ale nie mogłam. Poczułam, że ów ktoś mnie obejmuje, usłyszałam głos Hakiego. Kiedy ostatni raz ktoś mnie obejmował? Kiedy ostatni raz ktoś tak do mnie mówił. Pod wpływem gładzenia po grzbiecie przeszył mnie dreszcz. Z nową falą łez objęłam go.
- Haki... on ma rację... to wszystko przez rodzinę...
Czułam jego ciepło, miękkość jego futra, jego zapach. Nie zastanawiałam się nad dziwnością pozycji w której się znalazłam. Bliskość drugiej osoby przypominała mi dzieciństwo, kiedy przytulając się do matki czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Chciałam znów się tak poczuć, choć to nigdy nie będzie to samo.
Vincent
Wiarus
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 50

#38
04-07-2017, 23:10
Prawa autorskie: Własne

Vincent siedział tak i nasłuchiwał ze spokojnym wyrazem pyska wszystkich zebranych. Jego uwagę przykuła rozmowa Uy i Furahy. Młody, dociekliwy samiec był dla niego tajemniczy, ale i równocześnie - bardzo inteligenty. Jego podejście do całej tej sytuacji podsunęło znachorowi o czarnej grzywie kilka pewnych myśli. Słuchając jego słów zamyślił się... Co jeśli przez Hakiego faktycznie przemawiała jedynie młodzieńcza wola walki ze złem? Co jeśli jest to tylko chwilowy, słomiany zapał? Co, jeśli stado rozpadnie się w mgnieniu oka...?
Niestety, nie mając czasu na to, aby cokolwiek dodać od siebie w tej sprawie, schylił się ku Furace(?) oddając mu szacunek. Był nim naprawdę zaintrygowany...
-Bywaj, Furaha...-
Powiedział z przymkniętymi ślepiami. Potem popatrzył nieco poirytowany na Uę, rozczarowany jej szczeniackim zachowaniem.
-Ua... Każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Nie można tak traktować kogoś, kto ma inne zdanie, niż ty.-
Odparł stanowczo, wyraźnie karcąc swoją postawą jej zachowanie. Pokręcił zażenowany łbem i przysiadł przy Vari, pilnując jej, aby uważała na siebie i na swoją poranioną łapę. W końcu nie mógł ot tak pozwolić jej nagle skakać i biegać...
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2017, 23:10 przez Vincent.)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#39
04-07-2017, 23:34
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Po pięknej mowie Hakiego Moyo stanął przed lwem i skłonił głowę na znak poparcia słów brązowego.
- Zło kręgi zatacza, 
Żniwo czarne zbiera
Ale wraz z miłością
Wzrasta nasza nadzieja.
Nadzieja na to że honor braterstwo,
Znów będą ważne,
Odniosą zwycięstwo.
Trwożyć się nie godzi moi zacni kompani, 
więc ja będę walczył, z niegodziwości ziarnami.
Zło zabiera sens naszej wędrówki,
Nie wiem komu służyć dzisiaj mam.
Jedno wiem że tylko z przyjaciółmi,
Coś jestem wart, coś jestem wart.
A więc jestem razem z wami, 
Za wolność i równość kochani!!!- przemowił donośnie. Na słowa Furahy nie odpowiedział nic. W końcu swoje zdanie wyraził. Lecz nie chciał żeby panienka cierpiała przez grubskórnego.
- Nie płacz młoda damo,
Nie warto dla takich.
Lepiej dać mu odejść,
Gdzie zimują raki.
A teraz już łzy otrzyj
Już rozurz swe czoło,
 I popatrz ilu przyjaciół masz tu dziś wokoło- powedział do Uy i uśmiechnął się lekko.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-07-2017, 23:36 przez Moyo.)
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#40
05-07-2017, 19:05
Prawa autorskie: Askari

Haki już nie ponaglał. Pozwolił Ui się wypłakać. Czasami łzy są najlepszym sposobem na odreagowanie niektórych sytuacji. Wysłuchał co miał mu do powiedzenia lecz nim sam zdążył zabrać głos, pojawił się przy nich Moyo.
Słysząc jego kolejne "dzieło" Haki uśmiechnął się szeroko.
-Nasz przyjaciel ma rację, wszyscy tutaj chcą twojego dobra Ua...
Pamiętasz jak wróciłem na Lwią Skałę, by zabrać stamtąd Ciebie, Azima oraz Asurę?- spojrzał na Uą, próbując pochwycić jej spojrzenie.
-Zrobiłem to, bo obiecałem wam, że po was wrócę, bez względu na konsekwencje jakie mogły mnie z tego powodu czekać...- westchnął, na moment powracając myślami do "dawnych" czasów- ...teraz obiecuję Ci, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to po każdego z was zejdę na samo dno otchłani. Raz już straciłem rodzinę i nie pozwolę by to się powtórzyło- malutka łezka błysnęła w oku Hakiego. Na moment lew nieco mocniej przycisnął do siebie młódkę, by po chwili zwolnić uścisk.
Nie spieszyło mu się z odejściem, wolał zaczekać aż Ua dojdzie już do siebie i dopiero wtedy ruszyć w stronę reszty.
Vari
Cesarzowa
*

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 16

#41
05-07-2017, 21:41
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Sytuacja nieco się zaostrzyła... wypowiedź Furahy bardzo zawiodła pełną nadziei lwicę, która jego zdania wysłuchała w ciszy i skupieniu, a gdy odszedł spuściła wzrok na łapy i westchnęła. Z chwili zasmucania się wyrwał ją głos Uy, która najwidoczniej nie była w stanie utrzymać emocji w garści. Już to miała za nią biec, by uspokoić i przytulić, ale tym razem ubiegł ją Haki. Przez moment zastanawiała się, czy nie powinna przypadkiem za nimi pójść.
Z szacunku do reszty zaczekała przy pniu i obdarzyła spojrzeniem, a głowę oparła na Vincencie, który to się do niej przysiadł. Powoli zbierała myśli i wreszcie elegancko odchrząknęła i zaczęła prawić.
- Kochani, wszyscy tu jesteśmy póki co bez żadnych zobowiązań, każdy jest samotnikiem... jeśli uważacie podobnie jak ten młodzieniec nie obawiajcie się naszej reakcji, zaakceptujemy to. Jeśli nie czujecie się tu dobrze, a cnoty jakie wam Haki przetoczył nie odpowiadają wam nie musicie na siłę się z nami wiązać. Macie teraz prawo głosu. Zostajecie, czy idziecie w ślady tego młodzieńca? - mówiła spokojnie, chcąc ostudzić tonem głosu atmosferę jaka wybuchła po przemowie białogrzywego. Nie był to rozkaz, czy groźba. Vari mówiła spokojnie i w sposób przyjacielski do każdego z zebranych tu lwów.
[Obrazek: Dulw2MX.png]
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#42
06-07-2017, 10:56
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Wciąż płakałam, ale coraz mniej. Oni mieli rację. Haki miał rację. Był jedyną dorosłą osobą, która wtedy mnie nie odtrąciła. Jeśli komuś miałabym zaufać to właśnie jemu. Powoli puściłam go i położyłam łapy na ziemi. Trochę mi było teraz głupio, że przytulałam go niczym jakieś lwiątko.
- Ty też?
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się przez łzy. Wiedziałam, że został wygnany z Lwiej Ziemi, ale o reszcie jego historii nie wiedziałam.
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#43
06-07-2017, 18:05
Prawa autorskie: Askari

Haki czuł jak ciepłe łzy młódki spływają po jego sierści, jednak nie przeszkadzał mu fakt, że młódka odwlekała chwilę w której jej łapy znalazły się z powrotem na ziemi. Można powiedzieć, że zielonooki odczuwał w tym momencie coś na kształt dumy. Zawsze uważał że najcenniejszym darem jaki możemy od kogoś jest zaufanie.
Na jej zapytanie westchnął ciężko. Nie lubił powracać myślami do tamtych chwil. Za każdym razem uderzało go wtedy poczucie, że osoby które były dla niego całym światem, odeszły z niego na zawsze.
-Matka, brat, trzy siostry a także  lwica do której należało wtedy moje serce...- urwał bo w tym momencie poczuł na sercu ukłucie bólu-...wszyscy zginęli bo jakiemuś szaleńcowi zachciało się nowych ziem.
Haki celowo pominął w swoich wspomnieniach ojca. Jak dla niego, stary Tib nie był już częścią jego rodziny.
-Ale to nie jest dobry moment na opowiadanie smutnych historii...- powiedział posyłając Ui lekki uśmiech.
-Chodźcie wracajmy do reszty- popatrzył na Moyo, i skinął w kierunku gdzie znajdowała się reszta towarzystwa, po czym ruszył w drogę.
Gdy znalazł się już na miejscu, Vari kończyła właśnie swoją przemowę.
Posłał szeroki uśmiech w stronę swojej partnerki, po czym przysiadł tuż przy jej boku.
-Vari ma rację, nikogo tutaj nie trzymamy, co więcej zdaję sobie sprawę, że w oczach niektórych mogę wyglądać na dzieciaka, który nagle ubzdurał sobie, że jest w stanie zbawić świat i liczy że pustymi obietnicami kupi sobie szacunek innych...- pokręcił łbem, gdy zdał sobie sprawę jak co poniektórzy mogli odebrać jego małą improwizację.
-Jednak proszę was o kredyt zaufania dla mnie i dla Vari...-popatrzył po zebranych-...tylko razem możemy stworzyć coś więcej.
Hatsuyuki
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:37 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 25

#44
06-07-2017, 18:38
Prawa autorskie: Własne

-Jeśli przeciekniesz nam na swą krew że nie zmienicie ukierunkowania stada to my wam damy ten kredyt zaufania-
Powiała Yuki wyciągając łapę z tatuażem w kierunku Hakiego. W jej łapie był wyciągnięty tylko jeden pazur
-Zresztą myślimy że macie ciekawy pomysł na stado więc nie widzimy problemu by was wesprzeć-
"I jesteście dziwną parą, ona mogła by być twoją matką"
Haki
Cesarz
*

Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 67
Doświadczenie: 9

#45
07-07-2017, 01:00
Prawa autorskie: Askari

-Masz moje słowo- odparł śląc lwicy szeroki uśmiech, jednak wraz z dziwnym gestem z jej strony, wesoły wyraz ustąpił.
Nigdy wcześniej nie spotkał się z takim sposobem...przypieczętowywania umowy, no i jeszcze ten pazur...
Ogólnie zachowanie lwicy wzbudzało w nim lekki niepokój, jednak on również postanowił jej zaufać.
Uścisnął jej łapę, jednak zrobił to w taki sposób, że swoją łapę ulokował po zewnętrznej stronie łapy Yuki.
Może właśnie o to w tym chodziło?
Następie jego wzrok spoczął na Vincencie. W duchu liczył, że znachor zdecyduje się do nich dołączyć, ufał mu i pomimo jego drobnej wpadki jaka miała miejsce w dżungli, uważał za speca w swoim fachu.
Z drugiej strony nie zamierzał wywierać na nim  presji. To musi być jego dobrowolna decyzja.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2017, 01:00 przez Haki.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości