Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kayla Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:100 Dołączył:Kwi 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 15 |
06-04-2017, 02:06
Prawa autorskie: moje
METRYCZKA_ Miano: Kayla
Wiek: 3 lata
Wzrost: 85 cm
Waga: 160 kg
Opis wyglądu: Urodziwa i nie za duża młodziutka lwiczka. Natura nawlekła na jej ciało gładką, jasną skórę. Sierść jest beżowa z jaśniejszym podbrzuszem, pyszczkiem i łapami. Wokół oczu również znajduje się nieco jaśniejszy włos, a także nad nosem. Ten zaś jest wątrobiany z ciemnymi plamkami. Dodatkowo od czoła aż po koniec ogona ciągnie się na jej grzbiecie ciemniejsza pręga. Ślepia ma bestia żółte z jasnoniebieskimi tęczówkami. Pędzel na jej ogonie zaś składa się ze złocistego włosia.
RODZINA I POWIĄZANIA_ MATKA:
OJCIEC:
STADA_
Na radzie brak
PROFIL PSYCHOLOGICZNY_ Charakter:
(stan na 06.04.2017r)
Biedna Kayla. Los obdarzył ją prostym umysłem i duszą, choć potrafi dostrzegać piękno w zwykłych rzeczach. Wiadomą rzeczą jest, że życie niełatwo obchodzi się z wrażliwymi istotami, których powołaniem zdaje się być jedynie poszukiwanie szczęścia. Gubią się one, cierpią i łatwo je zranić. Wrażliwa Kayla jest inteligentna, ale fakt, że nie wychowała się w stadzie sprawia, że brak jej obycia, nie rozumie wielu społecznych niuansów i delikatnych zawiłości wymagających elokwencji, przez co często czuje się zagubiona.
Skrzywdzenie, którego doznała na skutek dotychczasowych interakcji z innymi lwami sprawiło, że Kayla zwyczajnie boi się innych przedstawicieli własnego gatunku. Dobrze czuje się w towarzystwie innych zwierząt a nawet w samotności starając się dostrzec piękno otoczenia. Jest neurotyczką, która w wyniku braków w umiejętnościach społecznych często reaguje emocjonalnie, nierzadko podniesionym głosem lub płaczem. Częściej w rzeczywistości piszczy i skamle niż na kogoś krzyczy.
Mocne strony: - spostrzegawcza
- wrażliwa na piękno, estetka, wrażliwa na cudzą krzywdę
- urodziwa, posiada całą gamę uroczych uśmiechów i spojrzeń
- umie dużo mówić, więc potrafi kogoś przegadać
Słabe strony:
- fakt, potrafi mówić, ale niestety nie ma zbyt dużego zasobu słów i czasem wychodzi na kompletną idiotkę i prostą dzikuskę
- fakt, w porównaniu do innych lwów żyjących w stadach jest po prostu dzikuską
- mimo iż wrażliwa na innych i na ich cierpienie, często bardziej się boi niż ma ochotę pomóc
- jest neurotyczna
- łatwo ją urazić
- przyparta do muru często nie widzi innej możliwości jak podjęcie nawet śmiertelnego ryzyka, woli cierpieć fizycznie niż psychicznie
- skora do wyolbrzymiania własnych problemów
HISTORIA_
Dzieciństwo i młodość:
Kiedy Fuvu zrozumiała, że Tai myślał poważnie o związku z nią, postanowiła skorzystać z tej okazji, którą podsunęło jej życie. Nie zamierzała czekać na kolejnego samca, który mógłby się nią zainteresować. Dostrzegła więc w nim jedyną możliwość do posiadania dziedzica lub dziedziczki swojej krainy. W nosie miała jego i jakiekolwiek uczucia i trudno było powiedzieć czy rzeczywiście kiedykolwiek kochała Taia.
Dla Taia czas ten był zarówno piekłem jak i niebem. Żył bowiem z samicą, którą kochał szczerze i całym sercem, ale ze świadomością, że ona nie czuje do niego tego samego. Uważał jednak, że to jedyna okazja do tego by żyć w miarę szczęśliwie. Liczył bowiem, że chociaż w młodych dostrzeże jakieś światełko.
Po burzliwych początkach znajomości, szczupła piaskowa lwica w końcu przekonała się do niego w zupełności i postanowiła założyć z nim rodzinę. Wkrótce zaszła w ciążę, ale szybko okazało się, że wcale jej to nie służyło. Rosnąca w jej brzuchu córka wyciągała z matki zdrowie i chęć do życia. Niemniej urodziła bez większego problemu i wydawało się, że zaczęła dochodzić do siebie.
Jako małe dziecko Kayla nie zaznała zbyt wiele serca od matki, choć ta starała się jak mogła by wychować córkę na zaradną i samodzielną samicę. Fuvu zauważyła, że Kayla urodziła się mała i wiedziała, że na wielką i przerażającą predatorkę nie wyrośnie, więc tym więcej dokładała starań do jej twardego i surowego wychowania.
Szukając serca zwracała się do swojego ojca. Młoda wiedziała, że pod maską powagi Tai skrywa w sobie pokłady ciepła i miłości, której nie mógł przelać na partnerkę. Dlatego gdy Fuvu nie patrzyła, Tai pozwalał Kayli na zabawy i czułości. Tulił ją do snu i pokazywał tę piękniejszą stronę życia.
Gdy Kayla miała rok po Fuvu widać było, że choroba zaczynała ją trawić. Miała coraz mniej siły a nauka polowania i walki spadała na Taia coraz częściej. Matka Kayli nie pozwalała jednak na okazywanie słabości i bólu, więc gdy wiedziała, że nadchodzi jej czas - po prostu odeszła.
Kayla wraz z ojcem zostali sami, ale on nie mógł żyć dłużej na tej ziemi bez swojej ukochanej. Pewnego dnia pożegnał się z córką i odszedł w swoją stronę.
Szawolcs:
Kiedy Kayla została sama była przygotowana do samotnego życia i w głębi serca dziękowała za to swojej surowej matce. Choć i ojcu była wdzięczna, że dzięki niemu nie straciła tej pogody ducha, która się w niej zrodziła. Naturalnym było, że dostrzegała piękno krainy, w której się urodziła i postrzegała swoje życie jako idealne. Nie znała życia w stadach ani grupach. Dla niej naturalnym było, że lwy żyją samotnie lub w parach, jak lamparty albo gepardy z okolicy. Uśmiechała się do antylop i tańczyła z sępami, ścigała się z hieną i spała w jednej norze z likaonem, który stał się później jej przyjacielem. Wyrosła w nieświadomości szowinizmu gatunkowego, który ma miejsce w innych krainach i wywyższa lwy. Żyła w przekonaniu, że nawet słoń musi zejdzie jej z drogi jeśli ładnie poprosi.
Jednak przyszedł taki dzień, który miał zmienić w jej życiu wszystko. Prawie jak chwila, w której Edyp poślubia własną matkę przypieczętowując swój los, tak Kayla poznała i postanowiła zaprzyjaźnić się z dziwnym nieznajomym, który nawiedził krainę. Na imię miał Szawolcs i na sporym, młodym i szarym cielsku nosił brązową i gęstą grzywę. Wyszczekany był, ale mimo iż szastał słowem na prawo i lewo, a mniemanie o sobie miał wysokie, posiadał tak wiele słów w swoim zasobie i tak szerokie miał pojęcie o świecie, że Kayla jednocześnie nie mogła wyjść z podziwu ale i czuła rosnącą frustrację. Opowiadał jej o stadach i śmiał posądzać ją o niewłaściwe zachowanie. Nigdy zaś nie wytłumaczył jej tak, żeby zrozumiała. Dlatego mimo iż chciała się z nim zaprzyjaźnić powoli rosło w niej przekonanie, że jemu pasuje przekonanie o wyższości nad nią.
Pewnego dnia jej ojczyznę nawiedziło stado lwów. Kayla była zaniepokojona tak szybkim wzrostem liczby drapieżników w krainie. Szawolcs zaoferował jej się, że pomoże jej dogadać się z nimi i powie im, że nie mogą zostać na dłużej a Kayla mu zaufała.
Szybko zorientowała się, że lwy, z którymi przyszło jej się mierzyć są takie same jak Szawolcs. Elokwentne, inteligentne i pewne siebie. Zauważając, że jej towarzysz bawił się z nimi w jakieś gierki, których Kayla ni w ząb nie rozumiała. W końcu nie wytrzymując, powiedziała im co myślała o ich pobycie na jej terytorium. Sytuacja obróciła się jednak na jej niekorzyść, zaś ona przekonana była, że Szawolcs zamiast jej pomóc tylko ją pogrążył. Mimo, że obcy obiecali opuścić krainę po kilku dniach - nie zrobiły tego. Kayla zaczęła robić się nerwowa. Dzień w dzień sprawdzała czy obcy zbierają się do odejścia. Powoli zaczęli wzbudzać w niej strach, bo nie wyglądało na to by kiedykolwiek miały zamiar odejść.
Pewnego dnia młody samiec z tegoż stada dostrzegł ją, gdy nad ranem obserwowała ich z ukrycia. Rzucił się za nią pędem. Przerażona Kayla zaczęła uciekać, ale samiec zapędził ją nad głębokie jezioro. Gdy ten postanowił ją zatrzymać, samica odruchowo smagnęła go pazurami po pysku raniąc dotkliwie. Przeraziła się, nie chciała nikogo zranić. Odruchowo chciała nieznajomemu pomóc, ale ten za nic miał jej strach. Młodzieniec wykorzystał tę okazję by udowodnić Kayli, że stado intruzów miało ją za nic i nie zamierzało odejść. Poniżył ją mówiąc, że nie ma ona dla nich żadnego znaczenia i ubliżając jej. Rozmowa, albo raczej sprzeczka, która coraz bardziej pogrążała w smutku i przytłaczała lwicę sprawiła, że nie wytrzymując napięcia rzuciła się ona w stronę jeziora. Zrozumiała ona wówczas, że po raz kolejny przegrała.
Przepłynięcie nie było łatwe, ba, Kayla była pewna, że utonie. Jednakże kilka sprzyjających fal pomogło jej dotrzeć na brzeg po drugiej stronie. Oblepiona błotem, brudna i zrozpaczona udała się w stronę pustyni.
Nie spodziewała się tam spotkać Szawolcsa.
Stała dłuższą chwilę na skraju pustyni wciąż wahając się. Pragnęła uciec, ale bała się. Wtedy odnalazł ją jej szary towarzysz, na którego spoglądała wtedy zupełnie tak samo jak na tych obcych. Albo nawet i gorzej. Czuła się porzucona i oszukana przez Szawolcsa, ale wciąż chciała wierzyć, że zależy mu na jej przyjaźni. Nie umiała sobie poradzić z tym wszystkim. Ze stadem w jej domu, z poczuciem winy i jednocześnie z samą sobą. Po ostatniej rozmowie z młodzikiem Kayla czuła się jeszcze bardziej zagubiona. Powoli nachodziła ją myśl, że może rzeczywiście powinna pożegnać się z pięknymi równinami i ustąpić miejsca stadu? Po tej ostatniej rozmowie była pewna, że mają ją za nic. Słowa tego młodzika pobrzmiewały nieznośnie w jej głowie. Były coraz to głośniejsze i coraz to boleśniejsze.
Nic nam nie zrobisz, więc nie musimy się tobą przejmować.
Doświadczenie tamtego spotkania zagoniło ją aż na skraj pustyni. Jej ogrom przerażał Kaylę, ale wyglądało na to, że to wielkie, upiorne pustkowie jest jedyną drogą ucieczki stąd. Nie wiedziała czy to morze piasków kiedyś się kończy. Nigdy nie była dalej. Zatrzymała się w tym miejscu wpatrując w przestrzeń i myśląc intensywnie. Czy powinna zostawić to wszystko za sobą i odejść? Gdzie by doszła? Czy ta pustynia ma gdzieś jakiś kres? Czy może przyjdzie jej umrzeć z braku wody i od tego palącego słońca?
Spojrzała na swoje łapy, na których wciąż znajdowało się przylepione błoto, które przyschło do jej sierści. Zrobiła krok, a potem następny mimo iż łapy jej się trzęsły. Oczywiście wiedziała, że ich spotkanie musi zakończyć się kłótnią. Wiedziała to odkąd go tutaj zobaczyła.
Biegła tak jeszcze chwilę chcąc zgubić za sobą nieznośne słowa, ale bieg ów stawał się coraz wolniejszy. Przeradzał się w trucht a wreszcie przekształcił się w zwykły marsz. Jednak była zawzięta i nie zamierzała zawrócić. Szła dalej czując nieznośny piach, pod którym się zapadała. Trudno. Wiedziała, że podjęła jedyną słuszną decyzję. Tak, decyzję. Teraz czuła, że już zupełnie nie należy do tego miejsca. Teraz jej wątpliwości przerodziły się w realne plany i nieznośne słowa szarego lwa nie mogły tego zmienić. Słońce było wysoko, złote światło stapiało się z krajobrazem pustyni i wydawać by się mogło, że Kayla również niedługo w nim zniknie.
Wiatr raz po raz dał o sobie znać tworząc nieznośną kurtynę ze złotego piachu. Lwica musiała się na chwilę zatrzymać i zmrużyć oczy. Potarła je łapą, a kiedy poczuła lekką ulgę piach już zupełnie opadł. Chwilę stała wpatrując się przed siebie czując, jak gorący smutek zalewa ją od środka. Nabrała powietrza w płuca wysoko unosząc nos, chcąc dodać sobie w ten sposób otuchy. Chciała powiedzieć sobie, że jest dzielna, że podjęła słuszną decyzję. Czuła jednak jej złamane serce boli jak nigdy wcześniej. Obróciła się w stronę, z której przybiegła. Nie była już jednak pewna czy to na pewno ten kierunek. Chwilę stała wpatrując się w to, co było za nią.
Wiatr powoli wzmagał się znów. Pchał ją na przód choć jej serce tak bardzo chciało zawrócić. Może miała cichą nadzieję, że Szawolcs pobiegnie za nią i ją zatrzyma? Jednak jedyne co za sobą zobaczyła to piasek, a na horyzoncie majacząca idylliczna kraina. Kayla zagryzła wargę żeby się obudzić. Żeby oprzytomnieć. Jednak dopiero tajemniczy cień nad jej głową a potem sylwetka sępa, który zakołował w pobliżu uderzyły jej do głowy. Zacisnęła powieki pozwalając wypłynąć ostatnim łzom, a potem zagryzając własny żal z podniesioną głową udała się na przód.
Dżungla:
Kilka dni tułaczki po pustyni mocno wycieńczyła Kaylę, gdy zaś była już bliska śmierci odnalazł ją obcy, dorosły lew-niemowa. Zaniósł do pobliskiej dżungli i ocucił. Nie był jednak przygotowany na załamaną młodą lwicę, która bez pardonu wypłakała mu się w kosmatą pierś. Tym razem to on oczekiwał, że odnalazł kogoś, kto stanie się jego przyjaciółką. Jednak kilka nieporozumień i jej niechęć sprawiły, że Kayla nie umiała odnaleźć się w dżungli. Obcy samiec nie był w stanie jej udowodnić, że nie miał wobec niej złych zamiarów. W związku z tym pod osłoną nocy Kayla uciekła, chcąc znaleźć szczęście gdzieś dalej.
CIEKAWOSTKI (w budowie)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-04-2017, 07:33 przez Kayla.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości