♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#1
23-06-2018, 13:25
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Kolejny dzień jak co dzień nad Źródłem Życia i kolejny nudny dzień. Persymona jak co popołudnie leżała znużona nad brzegiem rzeki, na wysokim szarym kamieniu i przyglądała się rwącej wodzie. Właściwie nawet nie rwącej, ta rzeka równie nudna co popołudnia płynęła równie leniwie. Nawet marzyła o spotkaniu jakiegoś krokodyla coby się z nim zmierzyć, ale tych dawno nie widziała w pobliżu. Częściej hipopotamy ale z nimi wolała nie próbować. No jednak te wielkie, tłuste tyłki wyglądały potwornie, zdecydowanie lepiej żeby siedziały w wodzie. Pomachałaby ogonem z irytacji ale i tego nie mogła zrobić a kiwający się na boki kikut zamiast ogona wyglądał głupio. Przynajmniej tak sądziła. 
Wcześniej uczyła się zielarstwa i polowania u boku Santi i Zuri a jej bracia spokojnie pobierali lekcje od ojca. 
Żałośni chłopcy. Ojciec na pewno da im popalić. Nigdy nie będą tacy jak on. 
Tak też myślała i więcej, była wręcz przekonana o tym, że jej bracia to darmozjady i nic dobrego z nich nie będzie. Ojciec jednak uważał, że przysłużą się Hordzie. Też coś. 
Zaczęło ją nużyć, ale starała się nie zasypiać...
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Soma
Samotnik
*

Gatunek:Leo spealea Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 50

#2
25-06-2018, 23:45
Prawa autorskie: Ja - CherryColaax

//Się wepchnę, a co//

Kudłata głowa trzepała o zieleń i gałęzie. Ah, dla niej nic tu nie było nudne. Dopiero co rychle zdążyła przywyknąć do dziwactwa takiego jak kruszący się grunt pod nogami, a nadal przebierała łapami jak najszybciej w wierze, że inaczej prędzej czy później rozpadnie się pod nią na amen. Nie była w stanie zasnąć gdziekolwiek poza jaskinią, a teraz z jakiegoś powodu - jak na jej skalę - szalenie się od niej oddaliła. Widok wody. Widok wody, wody, wody. Powtarzał się w jej głowie i przyciągał tak niesamowicie, jak każda inna znajoma rzecz w gąszczu bałaganu w którym zdawała się nic nie widzieć, tylko taranować na ślepo, bo była dla jej mózgu to ciemność niemalże nieznana. Nie skoczyła, ale zatrzymała się z pozoru delikatnie, dotknęła pazurem i wtedy dopiero odskoczyła jak kot któremu ktoś podrzucił ogórek. Wróciła, powtórzyła, uciekła, zobaczyła coś czego dotychczas nie widziała. Milczała przy tym jak grób i była diabelsko dziwnie cicha. W jej chłodnych oczach zamarzł kolejny raz obraz przerażenia, jak zawsze, gdy czuła, że czegoś nie rozumiała. I nadal nie rozumiała, czemu ją to spotyka, czemu ona musi być inna, czemu Tohuva też taki był?!
Schowała się gdzieś w krzakach i kij wie, jak długo siedziała, ale kij wie też, co skłoniło ją w końcu by ruszyć się wzdłuż nich i powędrować z ukrycia. I tu wkracza ten moment, kiedy z jakiegoś powodu trafiła akurat na tą ciemną, ekhm, ciemnofutrą istotę siedzącą na skale. Ani trochę nie zdawała sobie sprawy, że czeka na krrrokodyla, ależ sama teraz wyglądała jak taki krokodyl, ledwie łypiąc ślepiami z zacienionego ukrycia. Nawet nie zauważyła, kiedy jej własny ogon zaczął wić się obijając o liście. Ona jednak siedziała cicho, jakby w zamyśleniu. Niepodobne to do niej. Była tego dnia chyba zbyt ogłuszona sytuacją, by zrobić cokolwiek bardziej... bo ja wiem, cokolwiek bardziej. Jej szeroko wybałuszone ślepia nie zdradzały nic, no ni diabła, żadnych emocji. Nic oprócz jednego. Nie wykonywanie ruchów i kąciki ust uniesione nieco do góry, ale nie w uśmiechu. Tak właśnie wyglądała Soma kreaująca, bóg jeden wie jakie dziwne pomysły do spełnienia w głowie.


                                                                         I sat alone, in bed 'til the morning
                                                                              I'm crying,
"They're coming for me"
                                                                     And I tried to hold these secrets inside me
                                                                             My mind's like a deadly disease


I'm bigger than my body
                 I'm colder than this home
I'm meaner than my demons
                 I'm bigger than these bones

                                     
                                                      And all the kids cried out,


                          "Please stop, you're scaring me"

                   I can't help this awful energy
                                       Goddamn right, you should be scared of me
                                                                           Who is in control?

Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#3
30-06-2018, 13:06
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Tymczasem Persymona rzeczywiście powoli odpływała. Wszechogarniająca nuda sprawiała, że nie umiała utrzymać swojego umysłu na wodzy, który co chwila przytaczał jej jakieś senne obrazy, ale była jeszcze na tyle świadoma, że potrząsała głową ilekroć się zorientowała. Tym razem jednak zasnęła... co było słyszalne w kilku dość głębokich chrapnięciach. Pyszczek opadł jej między przednie łapki. Westchnęła głęboko przez sen. Dopiero po paru chwilach jakiś dziwny szelest sprawił, że się wybudziła, pokręciła głową i szybko otarła pyszczek i oczy łapami żeby się wybudzić. Potem się rozejrzała i w pewnym momencie jej spojrzenie spoczęło na niepokojącym, mrożącym krew uśmieszku Somy przez co Persa aż podskoczyła z nagłego wystraszenia i... zleciała z głazu. Nie była pewna czy widziała tę lwicę wcześniej. Może i widziała ale coś jej umknęło albo...hm? 
Podniosła się  i otrzepała.
- Rany, nie strasz tak innych!
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Warsir
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Maluch Tytuł fabularny:Uczeń znachora Liczba postów:32 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 23
Zręczność: 27
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 5

#4
04-07-2018, 18:58
Prawa autorskie: Zuma

Rzeczywiście, najciekawsza to ta okolica nie była. Zwyczajne popołudnie, bez żadnych tajemniczych cieni, niepokojących odgłosów czy intrygujących zapachów. Najciekawszym elementem scenerii była rzeka, choć i inna nie wydawała się zbyt fascynująca. Z braku lepszego pomysłu, Warsir ruszył w wędrówkę wzdłuż niej. Może zaprowadzi go w jakieś dziwne miejsca? Może, ale na razie najwidoczniej miała inne plany, bo okolica wciąż wyglądała równie nudno jak przed chwilą. Aż tu nagle... Z daleka myślał, że to po prostu jeden z kamieni, ale kamień się poruszył, a nawet odezwał i nie pozostawił już wątpliwości, że kamieniem nie jest. Zatrzymał się, wytrzeszczając oczy. To coś to było... była lwica. Chyba lwica. Dziwna, mała, czarna lwica. Z jakiegoś powodu widok ten kompletnie go zamurował, więc stał z rozdziawionym pyszczkiem, pojęcia nie mając, co teraz zrobić.
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#5
04-07-2018, 23:04
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Przyglądała się dziwnie nakrapianej lwicy, której nie do końca pamiętała z dużym zdziwieniem. Właściwie zastanawiała się dłuższy czas czy ta postać należała do jej rodzinnej grupy czy też była przybłędą. No cóż, postanowiła w końcu się tego dowiedzieć.
- Kim ty w ogóle jesteś bo cię nie kojarzę? - Podniosła nos chcąc zrównać spojrzenie tej dziwaczki ze swoim, bo mimo iż Persa była dość drobna to przy tej tutaj wyglądała jak totalny mikrus. Mierzyła ją jednak odważnie wzrokiem. 
Dłuższy czas spoglądając na Somę nie dostrzegła początkowo, że ktoś się zbliżał. Dopiero po tym jak obróciła łepek na moment zauważyła ruch gdzieś przed sobą, który dość szybko przerodził się w kształt małego lewka. Zmarszczyła szybko brwi butnym krokiem podeszła do obcego. Gdyby miała ogon zapewne wymachiwałaby nim na prawo i lewo. 
- A ty co się gapisz?
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Warsir
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Maluch Tytuł fabularny:Uczeń znachora Liczba postów:32 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 23
Zręczność: 27
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 5

#6
05-07-2018, 10:30
Prawa autorskie: Zuma

Podeszła do niego. Zamknął szybko usta i przełknął ślinę, przygotowując się do powiedzenia czegoś. Nie takiego powitania się spodziewał.
- Nie gapię się! - Dopiero po tych słowach zdał sobie sprawę, że to właśnie robił. Może nie było to z jego strony zbyt miłe, ale żeby od razu się tak wściekać? - No dobra, przepraszam. Jestem Warsir.
Spróbował się uśmiechnąć do lwicy. Dziwna jakaś była. Teraz dopiero zauważył, że brakuje jej ogona. Może to wcale nie była lwica? Ale jak nie lwica to co?
Soma
Samotnik
*

Gatunek:Leo spealea Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 50

#7
06-07-2018, 20:07
Prawa autorskie: Ja - CherryColaax

Akurat teraz Soma nie planowała nikogo wystraszyć, ale gdy zauważyła reakcję ciemnego, w jej mniemaniu, chuchra, coś jakby ją tknęło. 
- Kim ja w ogóle jestem, kim jestem w ogóle, kumasz...? - Kumasz, że to pytanie mnie irytuje? Powiedziała z czymś pomiędzy zimnym spokojem a poirytowaniem w głosie, spoglądając spod lekko zmarszczonych brwi gdzieś w górę. Soma nie tłumaczyła wszystkich swoich myśli. Nie rozumiała, że rozmówczyni w nich nie czyta. Dlatego brzmiała kompletnie niezrozumiale. 
- Czy to ważne? - Nagle po jej paszczęce niemalże rozlał się uśmiech. Jej reakcja, ah, reakcja...
Nadal nie zauważała kompletnie, że lwiczka próbuje złapać z nią kontakt wzrokowy, i jakby nie do końca dawała jej na to szansę zamykając wielkie ślepia. Coś jakby melancholia wypełniało jej głowę. No tak, bo po co, po co komu te całe nazywanie. 
- Nie możemy żyć dalej? - Bez tego. Powiedziała czystym głosikiem, jak zwykle nienaturalnie delikatnym na jej dużą, puchatą i jakby niepokojącą aparycję. 
Szeroko oczy wytrzeszczyła dopiero gdy na widoku i słuchu powił się kolejny gadający obiekt. Szybko, jednym ruchem powstała do pionu rozrzucając sporo oklicznych liści i samej wplątując w sierść masę z nich, tym samym stając się widoczna.
Ale czemu on przeprosił, za co, co jest nie tak, co się właśnie stało? Czy to dlatego, że tak bardzo chciał się przedstawić i przeprasza za zdenerwowanie Somy? - Nnic się nie stało, Soma ci wybaczy. - Moment, o jedno imię za dużo. - Oojć, przepraszam. - Tak lepiej, bo też mógł być zły, chyba?


                                                                         I sat alone, in bed 'til the morning
                                                                              I'm crying,
"They're coming for me"
                                                                     And I tried to hold these secrets inside me
                                                                             My mind's like a deadly disease


I'm bigger than my body
                 I'm colder than this home
I'm meaner than my demons
                 I'm bigger than these bones

                                     
                                                      And all the kids cried out,


                          "Please stop, you're scaring me"

                   I can't help this awful energy
                                       Goddamn right, you should be scared of me
                                                                           Who is in control?

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-07-2018, 20:09 przez Soma.)
Persymona
Płomień
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:72 Dołączył:Gru 2016

STATYSTYKI Życie:
Siła: 20
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 15

#8
07-07-2018, 22:25
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Zrzęda

Nabrała szybko i głęboko powietrza w płucka szeroko otwierając pyszczek i marszcząc przy tym brwi i nosek. Oczywistym było, że nie czytała w myślach a słowa Somy wydały się dla niej frustrujące. Dlaczego ona jej tak odpowiedziała? Prychnęła. 
- No ja chcę wiedzieć kim ty jesteś bo jesteś na terenach Hordy, nie wiesz? - Fuknęła wykrzywiając pyszczek wyrażając zirytowanie.
- No bardzo istotne! - Odpowiedziała jej kręcąc łebkiem z niedowierzania, że ona w tym momencie tak po prostu zamknęła oczy i uniemożliwiła Persymonie posłania tnącego spojrzenia. Skandal. - No bo jak nie jesteś z Hordy to nie możesz tu być.
Dla niej było to oczywiste jak to, że obok stoi kamień w rzece jest mało krokodyli a tam obok stoi jakiś nieznajomy i narusza święte terytorium ojczulka. I Santi i jej i Zuri i jej ciapowatych braci też. Podreptała w miejscu tańcząc tak jak irytacja jej kazała. Potem przeniosła to co w spojrzeniu nagromadziło się przez tych kilka wkurzających chwil. Zacisnęła pyszczek i marszcząc brwi patrzyła teraz na Warsira. 
- No i co tu szukasz? - Rzuciła. - Ja jestem Persymona a mój tata rządzi tym terytorium. Czaisz? 
Lwiczka nie ma ogonka, został jej po nim krótki kikut.
[Obrazek: dfxcbhkxjn_by_owlyblue-dcnbmaz.jpg]
Warsir
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Maluch Tytuł fabularny:Uczeń znachora Liczba postów:32 Dołączył:Wrz 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 23
Zręczność: 27
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 5

#9
07-07-2018, 23:37
Prawa autorskie: Zuma

Warsirowi coraz mniej podobała się ta sytuacja. Obie lwice były dziwne i Warsir dochodził do wniosku, że chyba nie powinien przeszkadzać im w dyskusji. Cofnął się o krok, a potem jeszcze jeden, gdy się do niego odezwała.
- Tak. Jasne. Już znikam. - odpowiedział szybko i jeszcze szybciej zastosował się do swoich słów.

Z.t.
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

#10
09-07-2018, 12:28
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Kolejny nudny dzień powiadacie? Trzeba więc sprawić by przestał być nudny, a najlepiej jakoś zapisał się w szalonej historii krainy. Najlepiej byłoby kogoś ubić, kogoś znaczącego. Ale trudne to było o tyle, że coś wartych lwów, czy tam innych zwierzątek było tyle, że na jednej łapie można było je zliczyć i to tylnej, gdzie każdy normalny szanujący się lefc miał cztery paluszki.
Cierń przemierzał tereny porośnięte gęstą zielenią o wiele chętniej niż pustkowia, wiecej tu cienia, mniej gównianego słoneczka, jedyny mankament terenow SK to, że to tereny SK. Pierdołowata zgraja uduchowionych anemików, nie żeby sama jak jej matula była chodzącą górą mięśni i futra.
Przystanęła pod drzewem w cieniu z początku nie przejawiając zainteresowania spoeprzającym lwiątkiem, ciemnym lwiątkiem.. o, a czy to nie Soma? Myślała że coś ją już dawno zeżarło. Hum.
Skierowała kolejne kroki ku dwójce.
- Niech księżyc oświetla wasze drogi.. szczyle.- Prychnęła na koniec z kpiącym usmiechem przylepionym do oszpeconej bliznami po prawej stronie mordce.
Soma
Samotnik
*

Gatunek:Leo spealea Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 50
Zręczność: 30
Spostrzegawczość: 50

#11
23-07-2018, 23:58
Prawa autorskie: Ja - CherryColaax

- To oni jeszcze tu są? - Wycedziła z chłodnym zaciekawieniem.
Nie, Soma nie wiedziała nic o żadnej Hordzie. Uznała, że chodzi o... jej rodzeństwo.
Aż przymknęła jedno oko i oddaliła się łebkiem od Persymony, jednocześnie pozostając w miejscu i wysłuchując pobieżnie jej podniesionego głosu. Soma nie wiedziała w ogóle, jak zareagować. Czy to źle, czy ona chce dla niej źle? Oby nie. - Tss, nie tak głoośno. - Burknęła z pewną dozą irytacji, jednocześnie patrząc gdzieś w dal znowu, przepuszczając słowa Persymony bokiem.  Ziewnęła donośnie, pokazując tym rząd białych zębów.
Cóż, dla Persymony mogło tak być, jednak w towarzystwie Somy nic nie było takie oczywiste. Widząc przebieranie łapami tamtej, kudłata zaśmiała się cicho. Jakoś tak ją to rozbawiło. Kogoś, czy raczej coś jej teraz przypomianła... fajne coś. - Kto to mógł być i kiedy...- Powiedziała pokazując kompletnie niezmieszana swoją nieroztropność, patrzyła teraz do góry tak, że jej łeb przekrzywił się jakby pod wpływem siły zamyślenia. Zabawne coś.  Po chwili jednak nieco zniżyła łeb i rozbawienie pomieszało się w jej ekspresji z ze zdziwieniem.
- Co znaczy tata? - Rzuciła pod nosem takim tonem, jakby właśnie chciała, żeby obca przetłumaczyła jej słowo z jakiegoś dalekiego, orientalnego języka.
- Szukam... - Już zaczęła, kiedy zauważyła, że skupienie teraznie pada na nią, obiekt numer dwa zniknął i pojawił się nowy, nowy, patrzy... kolorowy, nie, znowu. Znowu czarny. Wyszła pare kroków zza krzaka, nadeptując na łapę czarnej numer jeden, wytrzeszczała oczy w świetle które jak zwykle ją raziło i czarna mara wyłoniła się spoza granicy bycia tylko ciemną plamą na widoku.
- To TY! - Powiedziała z niezmienionym wyrazem twarzy, jednak jej ogon zaczął się powoli poruszać. To rzadkie, zazwyczaj był nieruchomy jak mało która jej kończyna, podobnie uszy. Spojrzała wzrokiem nie ukrywającym nawet, że coś planuje, na Persymonę. Potem znowu na Chikję. I jeszcze raz.


                                                                         I sat alone, in bed 'til the morning
                                                                              I'm crying,
"They're coming for me"
                                                                     And I tried to hold these secrets inside me
                                                                             My mind's like a deadly disease


I'm bigger than my body
                 I'm colder than this home
I'm meaner than my demons
                 I'm bigger than these bones

                                     
                                                      And all the kids cried out,


                          "Please stop, you're scaring me"

                   I can't help this awful energy
                                       Goddamn right, you should be scared of me
                                                                           Who is in control?

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-07-2018, 23:59 przez Soma.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości