Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
06-10-2013, 23:49
Miejsce - to samo, co zwykle. Powód - ten, co zawsze. Pozostała nawet bezwzględna samotność. Widać było ją w oddali, pod swoim samotnym drzewkiem, mimo bezlitosnej ulewy kręcącą się niemal w kółko, depczącą ścieżkę wte i wewte. Zawracała co chwilę, to w jedną, to w drugą stronę, a jej krok był bardzo ciężki.
W środku rozpalona do czerwoności - widać było ten obłęd i szał w jej zielonych ślepiach. Jej wściekłe warczenie, przerywane jedynie krótką chwilą na oddech ciągnęło się od chwili, w której po raz pierwszy na tych ziemiach straciła swoją zdobycz. Jakby nie było wystarczająco ciężko w porze deszczowej o jedzenie, antylopa została przed samym jej nosem schwytana przez krokodyla, pozostawiając ją o niczym. Straciła mnóstwo sił na posiłek, którego nie miała nawet w ustach. Wychudzona, zmęczona sylweta deptała ścieżkę gniewu pod swoim drzewkiem, przemoczona do suchej nitki. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
07-10-2013, 00:21
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Samiec zupełnie przypadkiem przechadzał się po okolicy, jednak miał pewne przypuszczenia do tego, kogo mógłby spotkać podczas spaceru. Utwierdził się w nich od razu, gdy na horyzoncie zamajaczyło samotne drzewo, a po nim mały punkt chadzający nie spokojnie to w tę, to w tamtą stronę.
Lwisko machinalnie ruszyło w jej kierunku, będąc przy okazji w wyśmienitym humorze. W końcu zupełnie wyzdrowiał. Jego sierści nie znaczyły dłużej łyse placki, a grzywa odzyskała swą pierwotną gęstość. Oczy, uprzednio zmęczone i wyraźnie naznaczone chorobą, teraz błyszczały żywo, skierowawszy spojrzenie na Mayę. Z uśmiechem od ucha do ucha szary zbliżał się do lwicy, aż do czasu, gdy dotarło do niego jej zachowanie. Niespokojny chód, wściekłość w ślepiach i ponure warczenie skutecznie przyćmiły jego entuzjazm związany z owym spotkaniem. Lwisko z niemałym zdziwieniem zatrzymało się w odległości kilku metrów od samicy i spoglądnęło na nią badawczo. Uszy samca stanęły na sztorc, natomiast z jego gardła wydobył się pytający pomruk. Czuł, że przychodząc tu wstąpił na grząski grunt, a jeden niewłaściwy krok ta takim, mógłby skończyć się zgoła nieciekawie... |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
07-10-2013, 00:44
Zawsze zachowywała się nienagannie, przynajmniej oceniając przez pryzmat jej wychowania. Była posłuszna tym, którym powinna okazywać posłuszeństwo, polowała dla nich i nie narzekała nawet na swój los, czy nawet na to, z czym miała do czynienia. A jednak tego dnia, głodna, zmęczona i zła, jakby zapomniała o tych wszystkich zasadach. I była gotowa w każdej chwili obić Ragnarowi pysk, a przynajmniej przegnać go precz, jeśli tylko wspomni o jedzeniu. Jego obecność sprawiła jedynie, że cała jej złość przestała znajdować jakiekolwiek ujście - zaprzestała gniewnego marszu, przybijając go do ziemi spojrzeniem.
- Czego chcesz? - Warknęła nieprzyjaźnie, kładąc uszy po sobie i obnażając kły. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
07-10-2013, 00:56
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
To, w jaki sposób go przywitała jednocześnie zbiło go z tropu, ale i podrażniło w pewien sposób. Samiec stanął nieco pewniej na łapach, nie chcąc okazać ani cienia uległości wobec niej bo i czemu miałby to robić?Końcówka ogona poruszyłasię niespokojnie, a lwisko mimowolnie przeszło kilka kroków bliżej, przełykając ślinę.
-Długiego i szczęśliwego życia. Jak każdy.-odparł, spoglądając z uwagą na lwicę. Jego wzrok dosłownie przeszywał Mayę, a samo lwisko stało przed nią wyprostowane, próbując jak najbardziej wyeksponować swoją rolę. Czuł, jakby zielonooka z jakiegoś dziwnego powodu rzuciła mu wyzwanie, próbowała mu się postawić i zanegować jego pozycję. -Coś się stało?-spytał po chwili, z kamiennym wyrazem pyska lustrując samicę. Może jednak jego przypuszczenia nie miały wiele wspólnego z tym, co naprawdę miało tu miejsce. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
07-10-2013, 01:30
A ona nie spuściła z tonu, wręcz przeciwnie. Jego komentarz o mało nie przyozdobił mu pyska następną szramą - lwica szybkim krokiem skróciła dzielący ich dystans do niepokojąco niebezpiecznego minimum.
- W takim razie szukaj go gdzie indziej. - Wycedziła przez zaciśnięte kły, w swoim odczuciu jasno dając mu do zrozumienia, że mądrzej byłoby się wycofać. Gniewnie otrzepała pysk z zalewającej go wody, a wściekłe ślepia łowczyni przeciwstawiły się spojrzeniu pana na włościach. Była od niego mniejsza, zauważalnie mniejsza, a jednak stała naprzeciw niego z zadartym łbem, wychudzona i obolała, z szalejącym płomieniem w oczach. Jak nadętym bufonem trzeba było być, żeby odzywać się w ogóle w taki sposób? Długiego i szczęśliwego życia, jak każdy. Ona chciała tylko przywalić mu tym szczęściem w sam nos. Nie cofnie się. - Chcesz wiedzieć, co się stało? To stul pysk i użyj uszu, zamiast pieprzyć jakieś głupoty! Cholerny krokodyl zapieprzył mi sprzed nosa antylopę, pierwszą cholerną zdobycz, jaką miałam od pięciu dni! Goniłam sukę przez kilka minut brzegiem rzeki, a ten sukinsyn po prostu mi ją wyrwał i spieprzył do wody! Nikt nie kradnie mi nic sprzed nosa, nikt, rozumiesz?! A podczas, gdy pozostałe lwice siedzą na dupie i gdzieś mają polowania, ja sama wydzieram z siebie siódme poty, żeby was nakarmić i co z tego mam? Nie dość, że uratowałam Akirę i wszyscy o mnie jakoś zapominają, to jeszcze jestem głodna, a jeszcze jakiś nadęty pajac przychodzi do mnie i szuka jakiegoś pieprzonego szczęśliwego życia, jak każdy. Nie, jak każdy! Ja chcę tylko znaleźć tamtego skurwysyna i wypruć mu flaki, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką w życiu zrobię! |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
07-10-2013, 02:28
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lwisko skrzywiło się, słysząc kolejną, niezbyt przyjemną odpowiedź lwicy, która bardzo mu się nie spodobała.
Co w ogóle ją ugryzło? Cokolwiek to było, samiec nie miał zamiaru znosić podobnych odzywek. Spoglądał na nią chłodno, a końcówka ogona chodziła na boki coraz żywiej, od czasu do czasu z łomotem uderzając o podłoże. Wychodził naprzeciw jej wściekłemu spojrzeniu, utkwionym teraz w jego własnych ślepiach-on również nie miał zamiaru się przed nią ukorzyć. Sytuacja zmieniła się nieco wraz z tym, kiedy lwica dosłownie wybuchła, aż nazbyt dokładnie udzielając mu odpowiedzi na pytanie, którego zadania teraz gorzko żałował. Ta cała nieugiętość, stanowcze spojrzenie i inne przymioty, które starał się jeszcze przed chwilą zaakcentować, zniknęły gdzieś bezpowrotnie zostawiając go tutaj niczym bezradne lwiątko, otrzymujące reprymendę od własnej matki.sobie. Właściwie, to zaniemówił. Zupełnie zbity z tropu tym, co powiedziała i jak zachowywała Słowa Mai przepełnione czystym gniewem i dosłownie wywarczane mu w pysk jakoby sprowadziły samca na ziemię. Machinalnie odchylił się nieco do tyłu, a ciemne uszy położył po się lwica, Ragnar patrzył w jej ślepia z niepokojem-trudno powiedzieć czy martwił się o siebie czy o nią. Najchętniej odszedłby, nie musząc się zastanawiać nad tym, jak właściwie powinien się zachować-coś jednak go od tego powstrzymywało. Wykrzyczenie tego wszystkiego, co siedziało w Mai sprawiło, że chyba lepiej to do niego dotarło i mimo, że odnosiła się do niego raczej nieprzyjemnie, to zdawało mu się, że ogarnęło go jakieś dziwne współczucie wobec niej. Czuł się nieswojo z tak obcą mu empatią, dlatego siedział bezczynnie w milczeniu, niby to pokonany, przekrzyczany w jakiejś dyskusji. W końcu jego pysk opuścił również niepokój zmieszany ze zdziwieniem, a przez gardło przeleciała ślina, już ostatni raz nerwowo przełknięta. Lwisko wyciągnęło łeb, zmniejszając już i tak znikomy dystans między nimi, po czym najzwyczajniej wtulił go mocno go w szyję zielonookiej. Pozorny spokój, jaki starał się zachować samiec został skutecznie zniwelowany przez rozszalałe tętno, jakie Maya mogła wyczuć przez pierś Ragnara, stykającą się z jej piersią. Płomyk strachu dalej towarzyszył więc szaremu, który wściubiając nos w kremowe futro i zaciskając ślepia, zastanawiał się czy nie przyjdzie mu za owy gest gorzko zapłacić... |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
07-10-2013, 10:03
Z jednej strony zadowalał ją fakt, że Ragnar nie odezwał się nawet słowem. Zamiar wysłuchiwania jego mądrości życiowych nie był czymś, z czym chciała się nosić, dlatego brak odpowiedzi przyjęła z przyjemnością. Nie miała zamiaru odpuścić, ale w tej jednej chwili ucieszyła się, że Ragnar zdawał się podjąć tego kroku.
Z drugiej strony jednak, trafiał ją szlag na sam jego widok. Nie wspominając już o zdziwionym spojrzeniu i cofających się uszach. Czego w ogóle tu jeszcze ten cholerny głąb szukał? Czemu nie mógł po prostu zostawić jej w spokoju, jak tak wielu przed nim? Stawiając przed sobą - a raczej między sobą, a nim - takie pytania nakręcała się jedynie coraz bardziej, aż do punktu, w którym była gotowa po prostu go stąd przegonić. Wtedy jednak stała się rzecz, która kompletnie zbiła ją z tropu, sprawiając, że aż rozszerzyła ślepia w szoku. Ragnar ją przytulił. Przez kilka chwil trwała w tym zdumieniu, czując jego ciepło i dotyk, aż w końcu z warkotem złości podniosła łapę. Wzięła zamach... i z ciężkim westchnieniem zarzuciła mu ją na szyję, niemal grzebiąc swój łeb pod jego grzywą. Chwilę później objęła go i drugą łapą, przyciskając go mocno do siebie. W tej jednej chwili, kompletnie zaszokowana zagraniem samca, mogła już tylko czuć, jak wszystko zaczyna z niej powoli spływać. Cała złość, gniew i nienawiść odsunęła się gdzieś na bok i choć pozostała obecna, Maya zdała sobie sprawę z tego, że to nie Ragnar był obiektem jej złości, tylko tamten krokodyl. Kretyn był tu z nią, mimo, że ryzykował rekonstrukcję - a raczej dekonstrukcję - i tak już pokiereszowanej facjaty. Wtuliła się mocno w jego szyję, chyba po raz pierwszy uspokojona zapachem samca. Tym zwykłym zapachem tępoty, niezdolności do polowań, niesubordynacji, głupiej dumy i pustej siły. Kiedy już gniew uleciał z niej całkiem, Ragnar usłyszał jej głos, przytłumiony przez mokrą poduszkę grzywy. - Znajdę go i zabiję, rozumiesz? - Wychrypiała samica, tuląc go do siebie. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
07-10-2013, 15:58
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lew jeszcze mocniej zacisnnął oczyska, gdy do jego uszu dotarł gardłowy warkot Mai. Gotował się na przyjęcie ciosu, czując jak ta unosi łapę i bierze zamach.
Nieopisane było jego zdziwienie, gdy wbrew jego przypuszczeniom i temu, co wydawało się nieuniknione, łapa samicy spoczęła na jego karku. Co bardziej zaskakujące, bynajmniej nie zostawiła na nim krwawych śladów, które już zdążyły się zarysować we łbie lwiska. Czując, jak samica odwzajemnia uścisk, Ragnar wypuścił powietrze z płuc, które dotychczas czekało z niepokojem na rozwój dalszych wydarzeń. Jego tętno znacznie zwolniło, a oddech stał się znacznie bardziej miarowy-ulżyło mu, zupełnie jakby to on miał tu jakiś problem i właśnie znalazł jego rozwiązanie. Czuł jak poprzednie emocje, podobnie jak u Mai zniknęły zupełnie, a on sam wypełnił się dziwnie przyjemnym spokojem. Widząc, jak ta wtula nos w jego grzywę, nachylił się nieco i liznął ją czule po głowie, jakby chcąc jeszcze odgonić ostatki złości. -Nie wiem czy to dobry pomysł..-mruknął niepewnie, słysząc deklarację zielonookiej.-Te przerośnięte jaszczurki są cholernie silne, a w komplecie z tymi swoimi zębiskami na pewno są nie lada wyzwaniem w walce.Naprawdę, sam wolałbym nie mieć z nimi do czynienia, tym bardziej nie chcę więc żebyś Ty miała-dopowiedział, mierzwiąc sierść na jej czole szorstkim jęzorem, po czym spoglądnął na nią z uwagą. -Nie wątpię w Twoje umiejętności, bo dam głowę, że moglibyśmy stanąć do walki, jak równy z równym. Po prostu nie chcę, żeby coś Ci się stało.. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
08-10-2013, 11:48
- Przestań. - Stanowczo urwała temat samica.
Kiedy tylko uznała nadmiar gestów z jego strony za bezsensowny, przemoczona lwica odsunęła się od niego, żeby spojrzeć gdzieś w bok. Spoglądały teraz na świat te zimne, zielone ślepia, które znał, należące do istoty będącej wielką tajemnicą i wielką niewiadomą, a zdolną skręcić kark każdemu, kto stanąłby na jej drodze, choćby to był i słoń. Nawet, jeśli nie nie znalazłaby na to sposobu, zdechłaby próbując. Była w tych ślepiach właśnie ta niezdrowa determinacja. Zdolna samej śmierci spojrzeć w oczy. Nie chciała nawet wdawać się z Ragnarem w polemikę. Irytowała ją ta cała jego troska o nią, głównie dlatego, że nie miała pojęcia skąd ona się brała. Nie była przecież małym, nieporadnym lwiątkiem, tylko dorosłą i silną lwicą. Jeśli prawdziwie nie chciał, żeby coś jej się stało, to nie pozwoliłby jej w ogóle polować - czyli być lwicą. A i tak jadł przyniesione przez nią mięso, jak każdy inny. Blizny były zresztą od tego, żeby je nosić, a on powinien wiedzieć o tym najlepiej. Nawet ona miała ich przecież trochę. Były miarą doświadczenia, które można było nabyć tylko narażając siebie. Ale teraz chodziło już tylko o zemstę. Nikt nie kradnie jej ofiar. Zabijała hieny i sępy, przeganiała lamparty, a czasem nawet inne lwy - bo to była jej zdobycz. I nie obchodziło jej, że to krokodyl jej ją ukradł. Była głodna, a sukinsyn wyrwał jej ją z potrzasku. W miarę tego, jak się uspokajała, brzuch coraz bardziej bolał ją z głodu. Sam ten ból i sposób, w jaki go znosiła powinien Ragnarowi pokazać, że ona nie ustąpi. Poza tym, była z bagien, gdzie życie wyglądało inaczej, niż tutaj. I nie omieszkała mu o tym przypomnieć. - Walczyłam już z krokodylami. - Wyjawiła, po czym położyła się na ziemi. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
11-10-2013, 15:35
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Wraz z usłyszeniem jej głosu, lwisko odkleiło łeb od jej karku i cofnęło się nieco, spoglądając na nią pytająco. Chłodne spojrzenie samicy sprowadziło szarego na ziemię, zdając sobie sprawę, że chyba nieco się zagalopował. I zbłaźnił.
Spojrzał gdzieś w bok, próbując ukryć zmieszanie, by po chwili znów przenieść wzrok na Mayę, tym razem z powagą spoglądając w jej ślepia. Wiedział już, że nic ani nikt, nie odwiedzie jej od tej decyzji. -W porządku.-mruknął, po czym idąc w ślady lwicy, położył się na boku, wyciągając przed siebie łapy. -Ale idę z Tobą.-jego głos zabrzmiał po chwili milczenia, a błękitne ślepia spojrzały uważnie na lwicę, w oczekiwaniu na jej reakcję. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
12-10-2013, 16:29
Każda inna lwica z Krainy Czterech Stad zapewne byłaby wdzięczna za taką propozycję. Ale nie Maya. Ona zmroziła go spojrzeniem. Nie chciała towarzystwa, zwłaszcza kogoś, kto nie miał nigdy do czynienia z krokodylami. Ona pochodziła z bagien, a te sukinsyny były dla nich znienawidzonymi sąsiadami i wrogami. Niejedno lwiątko zginęło dla ich kłów, tak samo, jak niejeden krokodyl padł od ich sprytu. Maya nie miała zamiaru nie wykorzystać całego swojego doświadczenia przeciwko nim. Gady zasłużyły sobie na to, po raz kolejny.
- Skoro tak ci na tym zależy. Pod warunkiem, że będziesz się trzymał z daleka. - Odpowiedziała stanowczo. - Jeśli nie masz doświadczenia z krokodylami, będziesz tylko mi przeszkadzał. I tak nie potrzebuję przynęty, a już zwłaszcza bezbronnej. Ale jeśli wszystko szlag trafi, łatwiej będzie nam uciec. Zagłodzona, wściekła, doświadczona lwica. Przepis na katastrofę, czy na rzeź? Podano do stołu. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
13-10-2013, 20:25
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Słysząc warunek, jaki stawiła mu lwica, samiec zaśmiał się cicho. Nie było w tej reakcji jednak ni krzty kpiny-ni stąd, ni zowąd Maya wydała mu się dziwnie urocza, wydając mu tak stanowczy rozkaz. Podobnie było z determinacją w jej ślepiach. Nie odezwał się, kiwając jedynie łbem na znak, że przyjął jej słowa do wiadomości.
Gdy spojrzał na Mayę, mimowolnie uśmiechnął się, chcąc aby ta nieco rozchmurzyła się, jednak jego pysk szybko wrócił do swojej naturalnej krzywizny. Nie był ślepy i wyraźnie widział, że jej nie do śmiechu, nie chciał więc wystawiać na próbę jej i tak już zszarganych nerwów. Wyciągnął łeb, przelotnie muskając policzek lwicy ciepłym jęzorem, po czym przekrzywił łeb, lustrując zielonooką pełnymi zapytania, błękitnymi ślepiami. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
13-10-2013, 23:20
Maya zerwała się z ziemi.
Powinien był liczyć się nie tylko ze słowami, ale również ze swoimi reakcjami. Śmiech podziałał na nią tak, jak jego wcześniejsze wypowiedzi. Czego innego mógł się spodziewać, jak wiszącej nagle nad nim łapy, gotowej do ciosu? Krople deszczu, jedna po drugiej spływały z wysuniętych, ostrych pazurów. - Na twoim miejscu nie byłoby mi do śmiechu, Ragnarze. - Wycedziła przez kły, grożąc mu przytkniętym do jego nosa pazurem. Ogień w jej ślepiach brutalnie kontrastował ze spływającą jej po pysku wodą. - Dlatego dobrze ci radzę: albo się teraz zamkniesz, młokosie, albo miej nadzieję, że to krokodyle dorwą cię pierwsze. - Cofnęła łapę, tak gwałtownie, jak wcześniej nią pogroziła. Wściekłe spojrzenie hartowało się w jego błękitnych ślepiach jeszcze przez kilka długich chwil, nim lwica, nieczuła teraz na jego gesty, odezwała się ponownie. - Za mną. - Zakomenderowała, po czym przesadziła go jak bezwartościowy element krajobrazu, truchtem zmierzając w stronę Czarnej Rzeki. Najbardziej doświadczona z łowczyń, najsprytniejsza i najsilniejsza znów była na tropie. To było jej polowanie, jej zemsta i jej palący głód. I nikomu nie pozwoli stanąć na swojej drodze, choćby miała rozszarpać go na strzępy. Była wściekła, nienawiść, jej paliwo, prowadziła naprzód. Krok stawał się coraz cięższy, coraz bardziej gniewny, a srebrna, wzburzona wstęga w zamglonej oddali majaczyła coraz bliżej. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
13-10-2013, 23:47
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lwisko momentalnie obróciło łeb widząc, jak samica bierze zamach. Jego podświadomość już zawczasu podsunęła mu ból i pieczenie, jakie z pewnością towarzyszyłoby podobnemu ciosowi. Ciemne uszyska przywarły do łba, kiedy pazur zielonookiej zetknął się z jasnym nosem, a zszokowane ślepia lustrowały Mayę w oniemieniu. Takiej reakcji zupełnie nie wziął pod uwagę, toteż natychmiastowo zrzedła mu wcześniej stosunkowo wesoła mina.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, samica poderwała się do biegu, a on siedząc w miejscu jak wryty słuchał echa jej słów, obijających się po jego łbie. Dopiero po chwili ocknął się z owego stanu i spoglądając w zdumieniu na oddalającą się lwicę, mimowolnie ruszył za nią. Minęła dłuższa chwila, zanim zdołał się z nią zrównać, znajdując wspólne tempo. Wówczas spoglądnął na nią nieśmiało kątem oka-może odrobinę wolniej? Krokodyl przecież przecież nigdzie nie ucieknie. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
14-10-2013, 09:52
Maya przestała jednak zwracać na niego uwagę. Po prawdzie, to równie dobrze mogłoby go wcale nie być, a ona i tak nie zauważyłaby różnicy. Poza tym, że słyszała jego kroki i sapanie obok, ale akurat to jej nie przeszkadzało. Sama była zmęczona, obolała, ale gniew dawał jej siłę, by zrobić następny krok, a po nim jeszcze jeden. I tak w kółko.
W końcu znaleźli się nad rzeką, nieco wzburzoną po ostatnich opadach. Po krokodylach nie było nawet śladu, jednak Maya pozostała czujna, rozglądając się na wszystkie strony. Wiedziała, że on gdzieś musi być. Ospały, powolny, osowiały po jej posiłku. Sama ta myśl sprawiała, że z tym większą wściekłością przeczesywała okolicę - aż w końcu znalazła to, czego szukała. Dużego krokodyla, odpoczywającego z rozwartą paszczą obok szczątków tego, co musiało być ściganą przez Mayę antylopą. - Zatrzymaj się pod tamtym drzewem. - Poleciła Ragnarowi, wskazując mu pień ładnych kilka sekund biegu od krokodyla. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości