Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
12-08-2015, 13:55
Jej źrenice zwężyły się w zaskoczeniu na jego słowa. Jej pysk otworzył się lekko w zdziwieniu a ona sama niemo pokręciła łebkiem w zaprzeczeniu. Mimo, że cofnęła łapę, nie miała zamiaru odejść i zostawić go samego. Na pewno nie w takim stanie. Położyła się tuż przy nim i losem musnęła jego łapy.
- Nie opowiadaj nawet takich głupot, Damaja. Mruknęła cicho. - Wystarczy, że Frigg zniknęła. I nie, nie mam najmniejszego zamiaru zostawiać cię teraz samego. Nosem starała się delikatnie odsłonić jego pyszczek spod jego łap. Nie wiedziała jeszcze, co się stało... liczyła, że dowie się tego od niego. Nie chciała jednak mówić do jego kończyn... Ciche, miarowe mruczenie zaczęło wydobywać się z jej gardła, gdy w końcu oparła łeb na jego boku. Nie chciała go zmuszać do rozmowy, nie teraz. Poczeka, aż trochę się uspokoi... |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
12-08-2015, 14:20
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Nie chciał, żeby odchodziła. Ona jako jedyna na Zachodzie znajdywała dla niego czas. Była przy nim na dobre i na złe - od zawsze. Prawdopodobnie była też przy jego matce zaraz po tym, jak to się stało... Był jej winny zbyt wiele, by pozwolić jej zostać przy sobie. Ranił ją przy prawie każdym spotkaniu. Jeśli teraz ją od siebie odpędzi, już nigdy więcej nie zada jej bolesnego ciosu.
- Jesteś głucha czy głupia? - warknął, podnosząc wreszcie toksyczne spojrzenie na przybliżającą się do niego młódkę. - Idź stąd, zanim powiem coś, czego będę do końca życia żałował. Nadal tkwił w embrionalnej pozycji, łypiąc gniewnymi oczyma na córkę przywódcy. Miotająca się na boki czarna końcówka ogona stanowiła ostrzeżenie, że mimo rozpaczy młody lew jest w stanie zrobić wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Po paru głębokich oddechach uregulował oddech i otarł łapskiem spływające z oczodołów strumyki. - Zraniłem zbyt wiele lwów, którym na mnie zależało, by móc bezkarnie wśród nich żyć, Busaro. Nie widziałem, że problem tkwi we mnie, a nie w nich. Znam prawdę. Błysk zwątpienia pojawił się w rozkojarzonych ślepiach. - Moje pojawienie się sprowadziło na to stado zbyt wiele cierpień, a każdy dzień mojej marnej egzystencji rozdrapywał wasze rany. Nie już dłużej być utrapieniem dla Zachodu, lecz wiem, że się nie zmienię. Znamię mojego ojca odcisnęło mi się we łbie, rozumiesz? Ja po prostu nie umiem inaczej niż obdarowywać wszystkich złośliwościami. Może jestem ślepy, ale nie głupi, Ruda. Skoro wiem, ile wam zawdzięczam, a jak niewiele mogę wam dać w zamian, muszę cofnąć się w cień. Nie ma miejsca w tym honorowym gronie dla takiego potwora jak ja. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
12-08-2015, 14:49
Cofnęła zaskoczona łeb. Po kilku chwilach podniosła się i cofnęła kilka kroków, teraz już nie tylko z wyrazem zaskoczenia, ale również rosnącego gniewu i szoku. Co jemu tym razem odbiło...? Na napiętych łapach stała i wpatrywała się w jego jadowicie zielone ślepia.
Nie rozumiała, co takiego musiało się stać, że Dey powiedziała mu prawdę. Innej możliwości po prostu nie widziała, nikt nie był chyba na tyle bezwzględny by zedrzeć tarczę z serca tropicielki i zmiażdżyć jej i tak delikatną ufność? Co więc musiał zrobić czarnogrzywy, żeby ciotka w końcu pękła? Po prostu stała i z coraz bardziej kipiącym gniewem wpatrywała się w podrostka. - Jesteś bezczelnym idiotą. Warknęła cicho. Jej łeb obniżył się, zupełnie jak do ataku. - Myślisz, że uciekając od tego wszystkiego naprawisz wszystko? Coś ty jej zrobił, że ci to powiedziała?! Wrzasnęła w końcu. Białe pazury muskały powierzchnię skał. Idiota. Półgłówek. Egoistyczny dureń zapatrzony we własną dupę. - Najpierw użalałeś się, że jesteś biedny bo wszyscy wypinają się na ciebie. Teraz jęczysz i się rzucasz, bo znasz prawdę. Więc może łaskawie zbierz się do kupy i zrób coś ze sobą, co? Fuknęła wściekle. - Tak, nie znałeś prawdy do tej pory i nagle twój ojciec jest wszystkiemu winien. A wiesz co ja ci powiem? Sam sobie to zrobiłeś. Sam decydowałeś kim i jaki się stajesz. A co, może to nie prawda? Niski bulgot zaczął mieszać się z jej słowami. Po prostu była wściekła. Ba, to mało powiedziane. Ogarnęła ją furia, której cienia nikt jeszcze nigdy nie widział. - Skoro nam tyle zawdzięczasz, to teraz najlepszym twoim pomysłem jest ucieczka? Gratuluję ci! Świetny pomysł! Masz jeszcze jakiś w zanadrzu, równie genialny jak twojej siostry? Twoja matka kocha cię niezależnie od tego, czyim synem jesteś i jaki jesteś. Tak chcesz się jej odwdzięczyć? Uciekając i jeszcze ją dobijając? Po prostu świetnie! Przez dłuższą chwilę dyszała ciężko, po czym odwróciła się od niego. Zawiodła się na nim. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
12-08-2015, 15:05
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Wstał wolno i wygiął grzbiet, strosząc przy tym sierść. Uniósł czarny łeb w górę, a jasne kły błysnęły w ostrzegawczym warknięciu.
- Słuch może masz wyśmienity, ale ze zrozumieniem coś u ciebie ciężko - warknął w odpowiedzi na zadane wcześniej przez siebie pytanie. - To wszystko moja wina, nie jego. Sam sobie zasłużyłem na moje imię. Przeciął ogonem powietrze. Fuknął głośno, żeby rozładować rosnący w nim gniew. Smutek i wewnętrzne rozdarcie ustąpiły miejsca furii, którą wywołały obelgi z ust czerwonookiej. Jeśli chciała mu w ten sposób pomóc, to robiła wszystko źle. Krytyka ucieczki przemawiała do czarnogrzywego, jednak nie dał tego po sobie znać - może tylko trochę się rozluźnił, porzucił obronną postawę, lecz oczy nadal wyrażały niechęć. Nie przyzna jej racji, bo wtedy przegra ten słowny pojedynek. - To niby co mam robić, hę? Powiedz mi, o jaśnie oświecona dziewczynko, której los na drodze stawiał same przykrości - wyrzucił z siebie w końcu. - Więc co mam niby zrobić, jak nie zwiać? Ma resztę swoich dni spędzić mając u swojego boku niewdzięcznika? Zraniłem ją jak nikt, lwico, nawet matczyna miłość mnie nie obroni. Nie wybaczy mi nawet, gdybym miał zginąć w jej obronie. |
|||
|
Busara Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:216 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 55 |
12-08-2015, 15:23
Na niej jego popisywanie się w tej chwili zupełnie nie działało. Był od niej młodszy, słabszy. Mniej doświadczony, mimo postury wyrośniętego cielaka. Z resztą... na nią w tej chwili nic by nie zadziałało. Jedyny efekt jaki uzyskał Damaja, to jeszcze większe rozsierdzenie rudej.
- Więc zrób coś, żeby to zmienić. I właśnie o to chodzi. Nikt nigdy nie oceniał cię przez to, kim był wasz ojciec, a przez to kim JESTEŚ. Fuknęła cicho i wpatrywała się w niego ognistymi ślepiami. Z cieniem ulgi zauważyła, że porzucił agresywną pozę i zaczął się wycofywać. Na dłuższą chwilę odwróciła od niego pysk, by na chwilę ochłonąć. Sama musiała się opanować, by w końcu się na niego nie rzucić. Choć gdzieś cień jej podświadomości próbował go tłumaczyć... musiał to zrozumieć sam. - Jak przestaniesz mnie obrażać, byłabym wdzięczna. Bo niczego tym nie uzyskasz. Wróciła do niego spojrzeniem. - Pokaż jej, że się wobec ciebie nigdy nie myliła. Kocha cię, nawet teraz. Zawsze tak było i będzie. Może w końcu to do ciebie dotrze. Zabolało ją, że zwrócił się do niej per "lwico". Skoro tak miało być... Nie zamierzała go traktować odtąd inaczej jak pozostałych samców. Skoro tego właśnie chciał, to właśnie to zyskał. - Dwugrzywy zarządził wspólny trening jutro o świcie pod samotnym drzewem. Mamy być już po rozgrzewce. Rób co chcesz. Dodała beznamiętnie. Nie oglądając się na niego, po prostu odeszła w swoją stronę. Mógł tylko widzieć po kilku minutach, że idzie brzegiem oceanu. z.t |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
12-08-2015, 15:35
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Wiedział dokładnie, gdzie uderzyć, żeby w końcu zyskać spokój. Cień triumfu przebiegł po pysku i został na nim, dopóki młody nie zauważył, że został sam, zupełnie sam. I to nie tylko w tej chwili, ale ogólnie. Trudno. Poradzi sobie bez niczyjej pomocy. Przynajmniej tak sobie wmawiał, napędzając się wyimaginowaną duma.
Jej radę puścił koło uszu. Nie będzie się słuchać jakieś gówniary, której się zdaje, że pozjadała wszystkie rozumy... Co ona może wiedzieć o takich sprawach? Wiodła życie jako część zdrowej, szczęśliwej rodziny, z kochającymi rodzicami, którzy nigdy nie dali jej powodu do zazdrości i którzy nigdy nic przed nią nie ukrywali. Miała przyjaciół, którym mogła się zwierzać i otaczała się bliskimi, którzy wskoczyliby za nią w ogień. Nie musiała przechodzić przez rozterki, w których po uszy tkwił teraz Damaja. Jeszcze trochę przesiedział na Skalisku, po czym odwrócił się i odszedł w swoją stronę. zt |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości