Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
03-02-2014, 23:26
I był obok niej, tak, jak zdążył ją do tego przyzwyczaić. Zagubiony bieluch, samotnik i wyrzutek, ze spojrzeniem wiecznie wyszukującym niebezpieczeństwa, nawet tam, gdzie go nie było - nawet jej samej rzucał takie spojrzenia. Teraz jednak, zamiast siedzieć u progu groty, jak zawsze strzegąc mniejszej towarzyszki, leżał pod ścianą, przy której sypiał, jak zwykle daleko od niej. Błękitne ślepia pustym spojrzeniem wpatrywały się w martwy kamień, w którym znalazł tą norkę, a uszy miał położone po sobie. I leżał tak w bezruchu, nie zwracając uwagi na nic - nawet na to, że poza chłodnym cieniem jaskini świtało już.
Młodego dopadła jakaś senna zmora - świeże wspomnienie, które nie dawało mu spokoju. Nawet, gdy dzień już dawno wstał nie chciał się bawić, nie reagował od razu, snuł się za to za nią, jak nieżywy, zaklęty stróż. Machinalnie szukając wszystkiego, co tylko mogłoby im zagrozić. Nie rozmawiał, trzymał się raczej na odległość, stronił wręcz od wszelkiej formy dotyku, a nawet na dźwięk własnego imienia wzdrygał się, jakby ktoś niespodzianie nadepnął mu na ogon. Natomiast wtedy, gdy niesforna lwiczka faktycznie na niego nadepnęła, zupełnie nie zareagował. Siedział dalej i wpatrywał się gdzieś w dal, z łbem na swoich łapach. I milczał. |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
05-02-2014, 21:54
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Cisza, panująca w grocie, powoli robiła się nie do zniesienia. Zerknęła na samca i westchnęła, widząc, jak odgradza się wszelkimi możliwymi sposobami od świata, od niej, od... Od wszystkiego w sumie. Cichy, smutny, zagubiony, o oczach, które kryły lęk i głęboki smutek. Nawet, jeśli skutecznie próbował go momentami maskować, i tak widziała te smutne oczy, które sprawiały, że momentami jej samej serce się mroziło, znikała wesołość z pyszczka, nie wiedząc właściwie, co powiedzieć i co zrobić. Jej, wesołej, wiecznie roześmianej, ciekawej świata i pełnej życia, gadule - nawet, jeśli czasami zdarzyło jej się zrobić jakąś totalną głupotę czy powiedzieć coś, co niekoniecznie brzmiało mądrze. W sumie, jedyne, co w tej chwili robiła, to przerzucała spojrzenie z bielucha na wyjście z jaskini. Tak, chciała stąd wyjść. Tu powietrze było jakieś takie... Duszne. Kusił ją dwór, promienie słoneczne, pobliskie okolice, niezbadane do końca przez nią. Po prostu wybiec, i... I dalej nie wiadomo co. Było jednak coś, co jej nie pozwalało i sprawiało, że dźwignęła się z ziemi i delikatnie położyła uszy po sobie.
- Co się stało? - w głosie było wyczuwalne zmartwienie i smutek. Tak, martwiła się tym przedłużającym się milczeniem. Milczeniem, i apatią. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
07-02-2014, 21:43
Biały z trudem uniósł łeb i spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem.
Nie miał zielonego pojęcia, o co lwiczka właśnie go zapytała. Były pytania, na które nie lubił odpowiadać, a proste "co się stało" i "jak się czujesz" były najgorsze ze wszystkich, zwłaszcza w chwilach takich, jak teraz. Najchętniej nie odpowiedziałby nic i znowu położył ciążący łeb na łapach, ale widząc ten smutek w jej oczkach czuł się tylko gorzej. Nie wiedział, dlaczego - ale sam widok jej smutnego pyszczka sprawiał, że miał coraz większą ochotę na kogoś nawrzeszczeć. Na nią, na samego siebie, na wszystkich dookoła - na cokolwiek. Nie potrafił przyznać się do prawdy, nie miał nawet siły szukać prawdziwego powodu stanu, w jakim się znalazł - to było dla niego zbyt trudne. Czuł się po prostu źle i miał nadzieję, że Cynek zostawi go po prostu w spokoju, że nie będzie drążyć tematu. Chciał się rozpłakać. - Nic. - Mruknął smutno. - Po prostu boli mnie głowa. Prawda była taka, że to nie było wszystko. Od kilku dni miał koszmary - wszystkie o jego mamie i siostrach. Każdy był inny od poprzedniego, gorszy: bał się teraz, że one odnajdą go i przetrzepią mu skórę za to, że sobie poszedł i już nie wrócił, tak, jak we śnie. Że już na zawsze zostanie w tamtej ciemnej jaskini, gdzieś na terenach Złotych i nie będzie mógł już nigdy szwendać się po okolicy, odkrywać nowych miejsc, cieszyć się samotnością. Kilka nocy temu miał jednak koszmar, którego nie zapamiętał, ale wspomnienie tamtego strachu pozostało. Dlatego ledwo co sypiał, co z kolei przełożyło się na ogólną niechęć do wszystkiego, a to na ból łba. A teraz dołował się jeszcze bardziej przypominając sobie o tym, że Cynek widział, jak płakał, nad tamtym jeziorkiem. Wspominał, jak strasznie dziwnie wtedy się zachowywał, jak reagował. Jak zrobił z siebie ciamajdę i fajtłapę. Samo wspomnienie sprawiło, że nakrył oczy łapami, jakby w ten sposób mógł wymazać te obrazy z pamięci. |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
16-02-2014, 16:38
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Położyła mocniej uszy po sobie i machnęła delikatnie ogonem, obserwując, jak biały kulił się. Nie lubiła, gdy tak się zachowywał. Przykro było patrzeć, jak trzęsie się, prawdopodobnie nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Podeszła bliżej, po czym położyła się obok lwa, w taki jednak sposób, że w żaden sposób nie dotykała go. Już parę razy zdarzało jej się widzieć, jak położyła się obok, po prostu szukając ciepła w chłodną noc. Reakcja zawsze była taka sama - odskok, nastroszenie futra i prychnięcie, wyszczerzenie zębów, po czym... Smutek i bezradność. I ból, ból, który widziała w jego oczach. Tym razem, mając w pamięci tamte chwile, nie zaryzykowała. Położyła pysk na łapach, jedynie pomarańczowy ogonek na chwilę spoczął na białej łapie. Nie martw się?
- Nie spałeś dzisiaj - odparła, zerkając na niego. Granatowe oczy, o nieprzyjemnie czerwonych białkach. - Pamiętasz, mieliśmy dziś iść zobaczyć, co jest koło tego śmiesznego, niskiego, rozłożystego drzewa. Lub w ogóle, chodźmy gdzieś - dobrze ci to zrobi, pomyślała. Jednakże głos zdawał się przeczyć temu, co myśli. A może chciała tak myśleć, choć wiedziała, że tak nie jest? Wyprawa, jakkowleik daleka by nie była i dokądkowleik by nie była, tak naprawdę nic nie zmieni. Poza nadzieją, że zmęczone lwiątka po prostu usną kamiennym snem, którego nic nie będzie w stanie przerwać. Spojrzała na niego, jakby oczekując w nim potwierdzenia swych słów, że ma rację, że to, co mówi rozsądek nie jest prawdą, a jedynie straszną iluzją. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
16-02-2014, 21:57
A on nawet nie krył się ze swoim zmęczeniem. Nie musiał nawet go udawać - samo wyszło z jego cienia, podkreślając jedynie jego zmęczone oczy, oklapłe uszy i zaniedbane futro.
- Nie - odmruknął z niechęcią, zakrywając ślepka łapami i przekręcając się na bok - nie chce mi się... Był tak wykończony, że nie miał ochoty ani się stąd ruszać, ani tym bardziej czegokolwiek odkrywać. Był smutny, było mu źle, chciał po prostu być tu... ale jednocześnie nie być. Nie wiedział, czego chce, ale raczej na pewno nie chciał się nigdzie stąd ruszać. Ale z drugiej strony... - Chociaż... - zaczął po chwili, opuszczając łapy, którymi zakrywał ślepia. Przyszło niezdecydowanie. Czy to ciekawość przyniosła te wątpliwości, czy raczej niechęć leżenia dłużej w jednym miejscu, nie było wiadomo. Pewne było natomiast to, że Naito intensywnie teraz nad tym myślał. Iść, czy nie iść? Utkwił niechętne spojrzenie w Cynamonowej, spoglądając na nią pytająco. |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
21-02-2014, 12:18
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Zmarszczyła nosek, gdy biały spojrzał na nią, oczekując odpowiedzi. To chyba oczywiste, nie?
- Ależ oczywiście, że iść. No chodź - szturchnęła pyskiem jego bok, zachęcając go do wstania, sama zaś, nie czekając na nikogo podbiegła w podskokach do wyjścia, chwilowo uradowana perspektywą wyjścia z tej ciemnej groty. Nie była ponura, zimna i niewygodna, wręcz przeciwnie, niemniej ją ciągnęło do słońca, do światła, na zewnątrz. Chciała wyjść. Podskoczyła w radości, szczerząc zęby. Gdy jednak odwróciła się, aby zobaczyć, czy Naito podąża za nią, jej radość prysła pod wpływem widoku smutnych oczu. Oczu pełnych bólu. Uśmiech znikł. Położyła uszy po sobie, patrząc na lwa spojrzeniem, w którym kryły się nieme przeprosiny. Chwila zapomnienia. Wyszła bez słowa z groty, po czym usiadła przed jej wejściem, czekając na samczyka. To było takie, głupie, ugh. Wstydziła się swej radości, a raczej, zapomnienia o tym, że samczyk cierpi. "Głupia, głupia" skarciła się w myślach. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
21-02-2014, 15:21
Wypełzł z groty tuż za nią, szlajając się na łapach. Przeciągnął się tylko leniwie, a potem snuł się za nią w dół zbocza, w stronę jeziorka, nad którym znaleźli tamte ciekawe drzewo. Wtedy byli zbyt zmęczeni, żeby się mu przyjrzeć, teraz zaś Naito sprawiał wrażenie ledwo żywego. Szedł z nisko opuszczonym łbem, wyrzucając sobie to, że sam jego widok zabijał w Cynamonowej wszelką radość. Zauważył to. I było mu strasznie głupio.
Jeszcze bardziej głupio zrobiło się mu, kiedy otwierał pysk, żeby ją przeprosić za to - akurat wtedy zebrało mu się na ziewnięcie. - Cheprzechmuchsze... Potknął się. - ...eeemnoOOOO! Lewek stracił równowagę po spotkaniu łapy z korzeniem, którego wcześniej nie zauważył, a, że nie zdążył zareagować wystarczająco szybko, upadł na ziemię i zaczął toczyć się w dół zbocza, dodatkowo obijając przy każdym spotkaniu z ziemią. Chmura pyłu towarzyszyła temu dziwacznemu wydarzeniu, aż do momentu, w którym znalazło swój koniec w wodzie, do której lewek z impetem wpadł. Chlupot był głośny. Dopiero po chwili malec wdrapał się na brzeg, otrzepując futro. - Ała. - Miauknął, oglądając się za siebie, na zmąconą jego upadkiem taflę wody. Otrzepał się po tym, nieco obolały, a potem ze zdziwieniem spojrzał w górę, kompletnie nie wiedząc, co o tym myśleć. Jak to się w ogóle stało? Nie docierało to do niego, kiedy siadał na tyłku, dla niepoznaki zlizując wierzch łapy, jakby od samego początku zamierzał to zrobić. - Wszystko w porządku, jestem tutaj! - Rzucił w końcu do Cynamonowej. Jeżeli całe to zdarzenie miało jakieś plusy, to było to to, że przynajmniej zapomniał o swoim smutku, zamiast tego zastanawiając się, co i jak właśnie się stało. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości