Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tau Volantis Duch Płeć:Samiec Liczba postów:19 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
23-12-2015, 13:13
Zaskomlała, zamroczyło ją na dobrą chwilę. Chwilę czasu zajęło jej odzyskanie ostrości wizji. No co za prostak...
- Powiedziałam, żebyś opuścił łapę, śmieciu - wysyczała, kiedy łapa czarnego jednak uderzyła w jej pysk, zostawiając kolejną szramę. Zapewne gdyby teraz spuściła z tonu, miałaby łatwiej. Może nawet daliby jej spokój. Niestety Tau nie należała do tej grupy lwów, które po poturbowaniu zaczną lizać łapy oprawcy, byle tylko uniknąć kolejnych ran. I pomimo strachu, musiała być harda. Widziała już gorsze rzeczy, gorsze również przeżyła. I jeśli miała zginąć, umrze z cwaniaczkim uśmieszkiem na pysku. Nawet jeśli będzie to uśmieszek wymuszony. Nie zamierzała dawać czarnemu satysfakcji. - Na nikim nie robi wrażenia? Ale twoje znęcanie się nade mną już tak? Taki wspaniały władca, patrz, czyżby reszta stada zbiegła pooglądać jak męczysz rannego przeciwnika, bo na nic innego cię nie stać? W jej mniemaniu takie tortury były niezwykle prostackie. Ghalib chciał się dowartościować, zadając jej ból? Niezwykle chwalebny czyn, doprawdy. Prychnęła. Kolejne ścierwa wkroczyły do jaskini. Najwyraźniej nie mieli co robić, skoro wszyscy na raz złazili się w to miejsce. A gdy usłyszała jak jeden z nich wspomina o lwiątkach, zjeżyła się jeszcze bardziej. Zrozumiała do czego pił, oczywiście. - Prędzej doprowadziłabym do poronienia lub zagryzła swoje młode tuż po narodzinach niż pozwoliła wychować je takiej bandzie! Ale ta wymiana uwag tylko dobitnie uświadomiła Tau w jak złej sytuacji znajdowała się ta grupa. Tylko dwie dorosłe samice? Z czego jedna z nich nawet nie była lwem? I ilu to to liczyło samców? Pewnie niewiele więcej. Jak to było, że inne stada z okolicy jeszcze ich nie wybiły? Jęknęła, znów czując pazury. Pokazówki tępego mięśniaka ciąg dalszy. - Przeżyłam gorsze rzeczy niż przywódca żałosnej grupki z wybujałym ego. Nie boję się ciebie - skłamała. - A teraz bądź łaskaw zabrać swój szkaradny pysk sprzed moich oczu, bo to JAK DŁUGO będzie się leczyć rana tej wywłoki, zależy w dużej mierze od mojej dobrej woli. Niech ten paniczyk wie, że Tau zawsze będzie szła w zaparte. Nie miała się jak bronić na ciele, ale atak słowny zawsze zostawał. - Chyba twoi podwładni nie za bardzo cię słuchają, co? - prychnęła rozbawiona, widząc jak jeden z młodzików, ten bardziej wygadany, mimo faktu że dostał polecenie, rozłożył się jak król na uboczu. |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
23-12-2015, 13:44
Prawa autorskie: Dirke
Spojrzał się zaskoczony słysząc, że i do niego były kierowane te słowa. Czy on w ogóle wyglądał na zainteresowanego w jakiś sposób tą lwicą? Nie widział najmniejszego powodu by na chwilę obecną miało go łączyć coś o wiele więcej niż teraz z obecnymi tutaj kotowatymi. Na chwilę obecną za dużo jeszcze roboty przed nimi by poznać się jeszcze lepiej.
Zaśmiał się cicho słysząc jej gadanie. - Jakby ktoś w ogóle pytał o twoje zdanie biała - odezwał się w końcu spoglądając złotymi ślepiami na Tau. - Urodzić i tak byś urodziła, jeśli martwe to sam bym je wbił tam skąd wyszło. W dodatku bawi mnie to, że w obecnej sytuacji stawiasz jeszcze jakieś wymagania. Uważasz, że jesteś jedynym medykiem na tych ziemiach? I, że my naprawdę nie mamy innego wyjścia niż skorzystać z twoich usług biała? - Dopowiedział nie chcąc wychodzić jeszcze z jaskini jako, że było zbyt wiele możliwości do tego co mogą zrobić by pomóc Xis. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
23-12-2015, 16:29
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- Coś ci się poprzekręcało - powiedział z rozbawieniem. - Nie będziesz ani mi rozkazywać ani stawiać mi warunków. Nie masz nic nadzwyczajnego do zaoferowania. Jesteś na mojej ziemi więc... hm. No tak. To ja będę mówić ci co ci wolno a czego nie.
Zacisnął łapę na gardle białej lwicy. Zaś rozbawienie na jego twarzy powoli przeobrażało się w zwyczajne znudzenie. - Zeżresz własną dumę, kawałek po kawałku dbając o przywrócenie do zdrowia biednej Xis, która i tak już pokazała ci gdzie twoje miejsce - dodał. - I to ja ocenię twoje umiejętności. Twój język co najwyżej sprowadzi na ciebie śmierć. Mając już serdecznie dość paplaniny białej flądry, przeniósł ciężar swojej łapy z jej boku na... jej pysk. I docisnął ją do gleby, żeby nie powiedziała już ani słowa. Przeniósł zniecierpliwione spojrzenie na Beliala po czym fuknął na niego. - Cokolwiek chcecie mi powiedzieć to nie jest pora na to - wypowiedział przekręcając oczyma. Nudziła go już ta sytuacja. Doskonale wiedział, że chłopaki dopiero co przyszli, że zapewne wrócili właśnie z małej misji, na którą Ghalib ich wysłał. Ale musieli widzieć, że obecna sytuacja jest wyjątkowa. - Później odpoczniesz chłopcze - powiedział tonem twardym, nie znoszącym sprzeciwu. - Pójdziecie TERAZ na polowanie. I to nie jest sugestia. Posłał łagodne spojrzenie Duchowi lekko się uśmiechając. - Masz rację. Na dłuższą metę nie potrzebujemy jej - wzruszył ramionami. - Jeśli będzie dalej tak paplać to się rozmyślę i od razu ją ukatrupię. Proste? Proste. Nikt tutaj nie przejmował się skamleniem Tau, która bardzo starała się wszystkim dogryźć. Tymczasem po prostu ich irytowała. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że lepiej byłoby zatrzymać sobie jedną taką lwicę, bo stadu były potrzebne. Jednak trzymanie takiej samicy było zbyt ryzykowne. Jeszcze uciekłaby i zasiliłaby szeregi innego stada. Lepiej było ją zabić zaraz po tym jak wykona swoje zadanie.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Tau Volantis Duch Płeć:Samiec Liczba postów:19 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
23-12-2015, 16:58
- Próbuj szczęścia, wywłoko. - wywarczała jeszcze stłumionym głosem, kiedy Ghalib przeniósł łapę na jej gardło. Jednakże grubo się pomylił, jeśli sądził że Tau była już totalnie pozbawiona sił. Odruch obronny zawsze istniał, więc zarzuciła swoimi łapami, spychając jego. Nie będzie sukinkot robił co mu się żywnie podoba. Może i był hersztem bandy, ale na czyjej ziemi by się nie znalazła, nie będzie bez sprzeciwu przyjmować jego rozkazów. Dla niej był nikim.
- Taki wyczyn, pokonać kontuzjowaną lwicę - uśmiechnęła się kpiąco. Nie za bardzo wiedziała czym Ghalib się podniecał. Zarzuciła łbem, wyzwalając pysk spod nacisku czarnego. Noż cholera, ma szczęście brudas jeden, że go nie użarła. Gdyby wczepiła się mu w nogę ciekawe jak by kwilił. Uznała jednak że póki co poprzestanie na obronie koniecznej i mimo irytacji Ghaliba, utarczkach słownych. - Łapy przy sobie, kmiotku. - syknęła. Znudziło jej się leżenie jak jakiś durny dywanik plackiem na środku froty, dlatego przewróciła się ponownie na bok. I tak miała zostać "przetransponowana" do celi, tak? Przynajmniej będzie mogła w spokoju wylizać rany. Może nawet dostanie jakieś zioła, których będzie potrzebowała do zaleczenia rany tamtej durnej lamparcicy. Choć szczerze wątpiła, by którekolwiek z tej bandy potrafiło w ogóle rozróżnić rośliny, które im poda. Cóż, jeśli będzie miała teraz leżeć w grocie i najpierw się jako tako wykurować a potem zająć raną czarnej, siły jej wrócą. Ucieczka jak najbardziej wchodziła więc w grę. Nadęta bezgrzywa wywłoka mogła więc sobie jedynie pośnić o tym, by ją ukatrupić. - Zabierzcie mnie już do tej celi bo niedobrze mi jak na was patrzę. |
|||
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
24-12-2015, 00:34
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
Belial ciężko wstał, nie ze zmęczenia a ze znużenia...
- Ghalibie... Pamiętasz stworzenie które mnie leczyło? - oblizał się pokazując ranę na pysku, miał nadzieję że sugestia będzie jasna do zrozumienia... - Poszukać przy okazji? Bo łaska mi się w tym wypadku nie podoba- mówiąc to spoglądał na Białą. Po chwili przeszedł kilka kroków by stanąć u boku Ducha. Spojrzał mu w oczy z bliska zakrzywiając kącik ust delikatnie - Znów razem przyjacielu... Chyba wiem gdzie pójdziemy. Dwie pieczenie na jednym ogniu, znasz to? - mówił tajemniczym tonem. Nie chciał nic przeskrobać, ale widział wiele mądrej racji z ust białej, co należało naprawić. Nie był to czas na rozmowy z Ghalibem, więc pałeczka była po stronie Beliala i tych co się z nim zgodzą, przynajmniej na teraz... |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
24-12-2015, 02:14
Prawa autorskie: Dirke
Podniósł się z ziemi widząc, że Ghalib jakoś nie specjalnie jest skory do rozmowy z nimi. Przyjął więc na spokojnie jego słowa jak i późniejszą odpowiedź z drobnym uśmieszkiem. Dobrze było wiedzieć, że myśleli o tym w podobny sposób i później jeszcze odezwał się Belial. Jego pysk również wygiął się na ułamki sekund w uśmiechu.
Nie miał pojęcia czy teraz szary jedynie grał, czy faktycznie mówił prawdę wspominając jakiegoś medyka pokazując na swoją bliznę. Bo jak wiadomo każda blizna ma swoją historię, o ile tylko jedną... Nie mniej jednak postanowił dołączyć do tej zabawy. Każdy sposób by złamać lwicę był dobry, a co niby innego będzie to mogło uczynić jak nie informacja, że jej jedyna karta przetargowa na jej życie właśnie staje się mniej warta, albo niedługo już nic niewarta? - Jasne możemy poszukać. Mnie tam wszystko jedno którą gębę będziemy musieli wykarmić za pomoc, oby była mniej kłopotliwa. - Rzekł do towarzysza po czym skinął lekko łbem na pożegnanie hersztowi i Xis. Wygląda na to, że biała nie pójdzie tak szybko do klatki jakby tego chciała. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
24-12-2015, 04:19
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
Nie słuchał już słów Tau. Nie było to mu do niczego hersztowi potrzebne. Nie zamierzał jednak puszczać lwicy, więc skoro tej udało się wyśliznąć ponownie przycisnął samicę łapą do ziemi. Zahaczył pazurami o jej skórę. Najwyżej zrobi sobie znów krzywdę jeśli będzie się wyrywać.
Podniósł spojrzenie na Beliala, który znów zaczął coś mówić. Pokiwał głową jakby od niechcenia. - Miodożerka, tak? - Mruknął. - Wolałbym żebyście najpierw załatwili pożywienie. Jednak pomysł ze znachorką jest całkiem do rzeczy. Biorę jednak pod uwagę, że szukając jej zapewne przetnie się cudze terytorium. Posłał teraz spojrzenie Duchowi. - Wolałbym jednak, by jeden z was został tutaj. - Wskazał nosem na Xis. - Nie możemy teraz sami pilnować terenów. Nie każcie rannej matce się nadwyrężać. Jeden z was pójdzie. Choć to ryzykowne. Mieli rację co do tego, że w razie gdyby lwica kłamała pomoc ratelki byłaby bardzo wskazana. Musiał to przyznać, jednak ziemie też musiały być patrolowane. Obecnie on sam nie mógł tego robić skoro miał jeńca i jeszcze ranną Xis i jej córkę na oku. - Idźcie już. Ja tymczasem zabiorę jej do jakiejś ciasnej salki. Pełno tu takich - fuknął.
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
24-12-2015, 13:43
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
Belial spuścił łeb uśmiechając się jakby go coś rozbawiło... Ruszył po chwili jak kazał herszt, jeszcze zacznie traktować inaczej Beliala. Kiedyś coś się ruszy, coś się zmieni w Cieniowisku, a wtedy Ghalib zmieni zdanie o młodym. Wykaże się kiedyś, oby jak najszybciej.
Z.T |
|||
|
Tau Volantis Duch Płeć:Samiec Liczba postów:19 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
26-12-2015, 02:23
- Łapy precz!
Tau zdecydowanie znudziło się robienie za podnóżek czy dywanik. Więc kiedy Ghalib znowu postanowił połozyć na niej swoje przeszczepy, nie zważając na to, że przez jego pazury może się zadrapać, ponownie zepchnęła jego łapska ze swojego boku. - Będziecie szukać miodożera? - nie mogła ukryć kpiącego uśmieszku. Co prawda nie wiedziała jakie stosunki ma owe stworzenie z tą mikrą bandą - skoro jednak leczyła jednego z nich, to mogły być dobre, chociaż równie dobrze mogli tego futrzaka do współpracy zmusić - ale nie miała o tych zwierzętach najlepszej opinii. Więc w jej mniemaniu, pomoc udzielona przez takową była niewiele warta. - I jeszcze brak łapek do pracy. Naprawdę mi was żal. Zaczęła chichotać, pocharkując. Nie wróżyła temu stadu najlepiej. Z takim podejściem do innych na pewno prędzej czy później staną się czymś celem. A gdyby próbowali do wszystkiego podejść nieco łagodniej, pewnie szybko by zawiązali jakieś partnerskie układy. No ale co tam oceniać Tau? Prychnęła jeszcze raz, z pogardą ale i rozbawiona. |
|||
|
Ghalib Zmora | Płomień Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:906 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 66 Doświadczenie: 26 |
26-12-2015, 04:29
Prawa autorskie: moje~
Tytuł pozafabularny: Artysta roku
- Idź już Duchu. - Powiedział Ghalib. - Idź i jak najszybciej przynieście cokolwiek. Nie chciałbym żebyście się ociągali.
Potem spojrzał na Xis i małą Colę wtuloną we własną matkę. - Wy tu zostańcie. Tymczasem zajmę się winną twojego stanu, Xis. W dalszym ciągu nie zwracał uwagi na to co wygadywała Tau. Ghalib postanowił podjąć taktykę milczenia. Jedynie uderzył białą lwicę wierzchem łapy w brzuch, żeby przestała paplać. - Teraz zaprowadzę ją do jaskini, w której nie będzie przeszkadzać stadu. To powiedziawszy schylił się w stronę karku Tau, na którym niedelikatnie zacisnął zęby. Nie czekając na nic zaciągnął białą za sobą. zt x 2 Ghalib i Xis
|MUZYKA| | PIOSENKA | |CAŁE CIAŁO| |GŁOS| |KSZTAŁT DEMONA|
Nigdy nie chciałem żyć jak wy Jak wyjeżdżałem wyły psy Dusze oddałem za sławę i pieniądze blichtr No blichtr |
|||
|
Duch Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:3 lata i 4 miesiące Liczba postów:181 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 35 |
27-12-2015, 19:36
Prawa autorskie: Dirke
Ghalib ciągnął temat o rzekomej znachorce która leczyła Beliala, wiec uznał, że to była prawda i faktycznie istniała. No to jeszcze lepiej, może nie będą potrzebowali białej lwicy do tego by pomóc Xis. I choć istniała możliwość by jakoś mogła im się przydać jeszcze później tak nie widział przyszłości dla białej w tym stadzie. Zbyt wiele osobom się naraziła, podpadła i zbyt wielu jej nie lubi by ktokolwiek tutaj był za jej pozostaniem na tych ziemiach.
Uśmiechnął się szelmowsko do Tau choć wątpił w to, że w ogóle widziała ten uśmiech. Nie miał o czym dyskutować już z hersztem więc wstał i bez słowa wyszedł znaleźć coś do żarcia. zt |
|||
|
Xis Konto zawieszone Gatunek:Lampart - Czarna pantera Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:105 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 68 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 35 |
05-01-2016, 01:51
Prawa autorskie: Visa
Xis wzięła swoją małą za kark i wyszła z sali razem z Colą.
zt x2 |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości