Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Genbu Konto zawieszone Gatunek:Ursus arctos crowtheri Płeć:Samiec Wiek:5lat Liczba postów:73 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 100 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 20 |
27-04-2016, 11:08
Prawa autorskie: Color; Kami Lineart; IgniteTheBlaize
Zatrzymał go jej głos, sprawił, że zastygł w bezruchu niczym posąg. Mózg pracował na zwolnionych obrotach zajęty czymś całkowicie innym nim doleciał sens jej słów. Znowu oferowała swoją pomoc, choć byli dla siebie obcymi. Nazwała go przyjacielem choć widzieli się przecież tylko raz. Postawił łapę na ziemie z cichym plaśnięciem rozpryskując trochę błota dookoła. Odwrócił się do niej a jego spojrzenie padło znów w te zielone tęczówki.
- Pomyliłem się, my się nie znamy. - Dodał po tej ciszy nie rozumiejąc dlaczego ona jest taka uprzejma i się uśmiecha do niego, traktując jak kogoś bliskiego. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
28-04-2016, 08:59
Prawa autorskie: Malaika4
- Och.
Nie wiedziałam, czego mogłam się spodziewać po tym biednym, zagubionym niedźwiedziu, jednak z pewnością nie spodziewałam się tego. Wyglądało więc na to, że kogoś szukał, a sądząc po tym, że w swoim błędnym przeświadczeniu przebył za mną taki kawał drogi, musiał to być dla niego ktoś bliski. Miał taki miły głos, a w oczach zagubienie tak wielkie. Posmutniałam i położyłam uszy po sobie, mimo wszystko starając się uśmiechem dodać mu otuchy. - Może będę w stanie ci pomóc? - Zastanowiłam się. - Odkąd lunęły deszcze, mnóstwo czasu spędzam w podróży, niewykluczone, że gdzieś na mej ścieżce odnajdę twoją zgubę. Spojrzałam przybyszowi prosto w oczy. Miałam wrażenie, że potrzebował pomocy, tak bardzo - a nie chciałam, żeby odszedł niepocieszony. Tym bardziej, że wyglądał tak, jakby zdecydowanie chciał odwrócić się i stąd odejść. - Jestem Laja. - Przedstawiłam się, nie pamiętając już, czy zrobiłam to wcześniej, czy nie. - A jak ty masz na imię, wędrowcze? |
|||
|
Genbu Konto zawieszone Gatunek:Ursus arctos crowtheri Płeć:Samiec Wiek:5lat Liczba postów:73 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 100 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 20 |
03-05-2016, 16:28
Prawa autorskie: Color; Kami Lineart; IgniteTheBlaize
/Zabrali prąd na sek, wystarczyło by zniszczyć cały tekst, który pisałem. Szlag by to wszystko trafił. Skrócona wersja tego co było/.
Pokiwał łbem przecząco przerywając tą wzrokową więź. Los ponownie sobie zakpił przywracając demony przeszłości by go znów nawiedzały. - Jej już nie ma. Ta jasna sierść, sympatyczne usposobienie, podobne imię i te dwa szmaragdy przeszywające go na wskroś. Zaglądające w duszę. - Genbu, pochodzę z północnych gór. - Nie było dumy w jego słowach na temat pochodzenia, raczej nieopisany smutek i żal wylewał się teraz z jego pyska. Nie rozumiał czemu zrobił się przy niej taki malutki, skory do zwierzeń. Patrzył na swoje pazury, byleby nie unosić pyska wyżej. Byleby nie napotkać ponownie tej zieleni, która na nowo łamała mu serce. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
03-05-2016, 20:13
Prawa autorskie: Malaika4
Opuściłam gardę. Patrząc na to, jak niedźwiedź zareagował na moje słowa, nie byłam zupełnie przygotowana na cios. Zgubiłam oddech w swej piersi, a wraz z nim zatraciłam całą pewność, którą miałam w swoich łapach.
Ileż w tobie smutku, Genbu... Coś aż mnie tknęło na tę myśl. Ja w takiej chwili odnalazłam swoją Ate. On był tutaj sam, sam jeden, bez nikogo. Wiedziony nadzieją, która sprowadziła go na manowce - nie byłam bowiem tą, której szukał. Każdy następny oddech przychodził mi z trudem, kiedy tak patrzyłam, jak ta wielka, dumna istota tkwi przede mną z nisko zwieszonym łbem. Musiałam mu pomóc. Powolnym, spokojnym krokiem zbliżyłam się do niego. A później, z sercem mocno bijącym w mej piersi, oparłam się czołem o jego czoło. Łagodnie, ale tak, by odczuł ten dotyk. - Genbu - zwróciłam na siebie jego uwagę - być może nasze spotkanie wyglądało z początku jak dzieło przypadku, jednakże teraz nie mam już żadnych wątpliwości. Ciemna i deszczowa nastała dziś noc, jednak gdyby nie deszcz i chłód, nie zazieleniłaby się sawanna i nie zakwitłyby kwiaty. Nawet najzimniejszy deszcz przynosi coś dobrego, a po każdej, nawet największej ulewie przychodzi słońce. Przecież to wiesz. Zatrzymałam się tutaj na chwilę, zastanawiając się nad swoimi słowami. - Genbu, widzę, że po twoich ścieżkach przyszło ci kroczyć samotnie. Wierz mi, że również znam smak samotności. Nie chcę, żebyś szedł tą ścieżką dłużej. Proszę, zatrzymaj się. Zaufaj mi. |
|||
|
Genbu Konto zawieszone Gatunek:Ursus arctos crowtheri Płeć:Samiec Wiek:5lat Liczba postów:73 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 100 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 20 |
03-05-2016, 20:32
Prawa autorskie: Color; Kami Lineart; IgniteTheBlaize
Poczuł przyjemny ciepły dotyk. Z niemałą trudnością oderwał wzrok od łap i pazurów unosząc go ku górze. Z tak bliska obraz rozmazał się tworząc niewyraźną sylwetkę czegoś co przypominało niedźwiedzia. Beżowego, z zielenią w oczach. Przymknął powieki delektując się tą chwilą, ciepłem, zapachem zmieszanym z kroplami deszczu. Bał się otworzyć je ponownie, że zniknie, wszystko okaże się iluzją. Niepewnie uniósł powieki do góry, ona nadal tam stała, oparta czołem choć niewyraźna. Odsunął łeb chcąc się jej lepiej przyjrzeć. Chwile potrwało zanim obraz wrócił do normalności a przed nim nie stała niedźwiedzica. Tylko dalej ta lwica. Poczuł znowu zawód choć jego pysk zamarł w kamiennym wyrazie bez cienia emocji.
Zastrzygł uchem na dźwięk swojego imienia. Wciągnął mocniej nosem powietrze by za chwilę wypuścić je swobodnie tworząc niewielki obłok pary. Oferowała mu bezpieczną przystań, tak bezinteresownie prosząc tylko o jedno. Zaufanie. - Dlaczego? - Wyrwało się jedno zachrypnięte słowo z jego gardzieli by ustąpić, potem kolejnym . - Jestem dla ciebie nikim. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
03-05-2016, 21:41
Prawa autorskie: Malaika4
Chociaż o spokoju nie mogło być mowy, ucieszyłam się, że Genbu wciąż tu był. Od kilku chwil towarzyszył mi strach, iż odwróci się i odejdzie, nie uzyskawszy pomocy, a jednak trwał tutaj. Na przemian raz szukając, a raz unikając mojego spojrzenia. Uśmiechnęłam się do niego smutno, po czym usiadłam tam, gdzie mnie zostawił, szanując jego wybór. Było mi bowiem tak przykro, iż życie dało mu powód do takiego myślenia. Ileż musiało go spotkać cierpienia...
- Dlaczego? - Powtórzyłam jego pytanie, unosząc znów kąciki ust. - Odpowiedź jest prosta, Genbu. Ponieważ obydwoje znamy zimno samotnej nocy. Ponieważ obydwoje znamy smak samotnej wędrówki, a wędrówki bez celu. Ponieważ obydwoje wiemy, jak gorzko smakuje samotność. Obydwoje wiemy, jak boli cisza, która odpowiada na nasze wołania. Przyłożyłam łapę do piersi. - Czy wiesz, dlaczego tak nagle opuściłam ciebie, kiedy spotkaliśmy się wcześniej? - Uśmiechnęłam się. - Możesz się ze mnie śmiać, Genbu, ale zobaczyłam ducha. Ukazał mi się mój przyjaciel z przeszłości: lew, który oddał własne życie, abym ja mogła żyć. Odstąpił ode mnie dopiero kilka minut temu. Podniosłam wzrok na zachmurzone niebo. - Widzisz, Genbu, po moich ścieżkach również chodzę samotnie. Odnalazłam jednak spokój w tej drodze: całe swoje życie poświęciłam bowiem pomocy innym. Czy to poprzez uleczenie ciała, czy ukojenie ducha. Każda istota, którą spotkałam w swoim życiu, każda jedna: czy to lew, czy to hiena, czy to surykatka, guziec, czy nawet mysz... każda jedna ma swoją historię. Niby wszyscy wiemy, że nie każda opowieść jest nam miłą i dzieją się w niej rzeczy złe, cóż jednak robimy, by ten stan rzeczy zmienić? Spojrzałam znów na niego. - Czasem trzeba wyjść sobie samemu naprzeciw, Genbu. Tak łatwo jest zapomnieć. Dlatego nie wmawiaj sobie, że jesteś nikim, drogi Genbu. Dobrze wiem, że jesteś kimś wielkim. I widzę ogrom cierpienia, które nosisz w swoim sercu. Proszę, pomóż mi pomóc sobie. Zaufaj mi. Wskazałam mu łapą miejsce pod skalnym załomem, osłonięte przed deszczem. - Proszę, podejdź, usiądź obok mnie. Tutaj nie zmokniemy. - Zaprosiłam go z uśmiechem. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
07-05-2016, 15:31
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Samiya lubiła noce. Lubiła ich spokój, ciszę, blask Księżyca na niebie. Lubiła też słuchać szumu deszczu, choć wkrótce jej zbrzydnie, gdy pora deszczowa zagości na tych ziemiach na dobre.
Przemierzała ziemie Księżyca niemal bezcelowo, w tylko sobie znanym kierunku, gdy do jej czułych uszu dotarły cudze głosy. Nie należące do Srebrnych, a mimo to dobiegające z ziem stada. Po prostu musiała to sprawdzić. Widok lwiej sylwetki aż tak jej nie zdziwił, choć lwica ta dzierżyła z jakiegoś powodu dziwaczną gałąź. Jednak ciekawszy był duży, brązowy zwierz, nie przypominający lwa ani żadnego innego zwierzęcia, które znała. Zaskoczona jego widokiem, przez chwilę milczała, próbując przypasować jego wygląd do któregoś znanego jej gatunku. Na próżno. -Niech Księżyc oświetla wasze drogi. - przywitała się w końcu, wypowiadając te słowa z pewną rezerwą. -Co tutaj robicie? Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
08-05-2016, 10:30
Prawa autorskie: Malaika4
Byłam skupiona na biednym, milczącym Genbu tak bardzo, że nawet nie zauważyłam zbliżającej się kotki. Sporą w tym zasługę miało jej cętkowane futerko, jak i ostrożne kroki. Zwróciłam na nią uwagę dopiero, gdy ukazała się moim oczom, będąc już bardzo blisko mnie i Genbu. Z początku zdziwiłam się na widok serwala, jednak jakiekolwiek zdziwienie zagościło w moich oczach, po jej słowach zostało wyparte przez radość.
Ona przynależała do Stada Srebrnego Księżyca! Wyprostowałam się, a później, z niskim ukłonem, przyłożyłam łapę do piersi. - Niech i twoje ścieżki oświetlić raczy. - Odpowiedziałam na jej miłe uszom powitanie. Na jej pytanie jednak mogłam zareagować tylko szerszym uśmiechem i przymrużeniem oczu. To ci dopiero, co miałam odpowiedzieć? Spojrzałam na Genbu kątem oka i jemu kierując ten uśmiech. - Uznajmy, że to długa historia. - Wyszczerzyłam kły, a później zbliżyłam się do niedźwiedzia. - Jestem Laja, medyk, szaman i kronikarz, a to jest Genbu: strudzony wędrowiec, którego ścieżka dziś przecięła się z moją własną, gdy szukałam ziół. Liczyłam na to, że uda nam się tu skryć przed ulewą, jednak sama widzisz, iż płonne były to nadzieje. - Uśmiechnęłam się do niej. - Przybywamy w pokoju i nie szukamy zwady. Przyznam szczerze, że w mojej lekkomyślności nawet nie spostrzegłam, kiedy przekroczyłam granice terytorium twego stada. - Skierowałam do niej następny uśmiech, tym razem nie bez odrobiny zawstydzenia. Coraz częściej się na tym przyłapywałam. Najpierw Cieniowisko, teraz Srebrny Księżyc. Czy jednak i tym razem na mej ścieżce miała się znaleźć dobra dusza? |
|||
|
Genbu Konto zawieszone Gatunek:Ursus arctos crowtheri Płeć:Samiec Wiek:5lat Liczba postów:73 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 100 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 20 |
09-05-2016, 11:52
Prawa autorskie: Color; Kami Lineart; IgniteTheBlaize
Słuchał jej uważnie a słowa wryły się w pamięć niczym piorun zostawiający ślad na drzewie. Nie zgadzał się we wszystkim, choć opisywanie o samotności było jemu tak bardzo bliskie, wręcz namacalne. Nie musiał nic więcej dodawać, przemilczał ten wywód. Niemo przyznał jej rację choć część jego osobowości się z tym spierała chcąc to odrzucić. Chciał przystać na jej propozycje schowania się przed nadciągająca kolejną falą deszczu. Mogliby nawet leżeć w ciszy lub słuchałby jej łagodnych słów, które były niczym miód dla jego uszu. Jakkolwiek by nie było jej towarzystwo odpowiadało mu.
Już miał nawet uczynić ku temu pierwszy krok gdy pojawiło się mniejszych rozmiarów kot wykrzykujący coś o księżycu. Nie musiał się nawet przedstawić, Laja zrobiła to za niego, bo jak znał sam siebie odparłby coś niemiłego lub gburowatego. Gdy lwica stanęła blisko niego bił się sam z sobą by nie otrzeć się łbem o jej ciało. Tak bardzo przypominała mu siostrę. Przeniósł swoje bursztynowe spojrzenie na serwala, chcąc na niej skupić swoją uwagę. Odciągnąć od niezdrowych wspomnień. |
|||
|
Laja Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:333 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 75 |
09-05-2016, 19:36
Prawa autorskie: Malaika4
- Jeśli o mnie chodzi, to raczej nie zabawimy tu długo. - Uśmiechnęłam się raz jeszcze do Samii. Uznałam, że nadszedł już czas, żeby się stąd oddalić. Spotkanie z Derionem wciąż powracało do mnie w myślach, a ja nawet nie próbowałam tych myśli poskramiać.
Dlatego też po krótkiej chwili spojrzałam na Genbu. - Chodź ze mną, przyjacielu. - Poprosiłam, a następnie zwróciłam się do Samii. - Dziękujemy uniżenie za gościnę, nie chcemy bowiem jej nadużywać. Noc jeszcze młoda, a przede mną długa rozpościera się ścieżka. Niech Księżyc oświetla twoje drogi! Po tych słowach odwróciłam się, podniosłam z ziemi moją laskę i skierowałam swoje kroki w kierunku Zachodnich Ziem. Nie spodziewałam się jednak, dokąd zaprowadzi mnie ta wędrówka... [zt] |
|||
|
Genbu Konto zawieszone Gatunek:Ursus arctos crowtheri Płeć:Samiec Wiek:5lat Liczba postów:73 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 100 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 20 |
10-05-2016, 15:04
Prawa autorskie: Color; Kami Lineart; IgniteTheBlaize
Skinął nieznacznie łbem serwalowi i podążył za beżową lwicą. Nie wiedział czemu tak uczynił. Nie potrafił zrozumieć kotłujących się w nim emocji.
Los znowu sobie z niego zakpił. Tym razem jednak nie odwrócił się, podał mu łapę i ruszył za jego sugestią i cel, który mu obrał. Spotkanie Laji nie mogło być dziełem zwykłego przypadku, który można pominąć. odtąd więcej jej nie opuszczał. Zawsze kręcił się gdzieś w jej pobliżu gotów ja osłaniać. Chronić namiastkę swoich wspomnień. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
04-06-2016, 00:04
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
/zt
Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
29-03-2018, 01:17
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Także tutaj zaprowadziły ją jej medyczne obowiązki. Pora deszczowa ożywiała każdą roślinę, która korzystała jak tylko mogła z drogocennej i życiodajnej wody, każda z nich! Zatem Samiya postanowiła skorzystać z tego właśnie zjawiska.
Boswellia. Wystarczało znaleźć jej używane już od kilku pór mokrych drzewo, którego pień zdobiły (a może szpeciły?) staranne nacięcia, i pogłębić je raz jeszcze. Podstawić odpowiednią miskę, i wtedy mogła już odejść na jakiś czas, przekonana, że nikt nie zakłóci procesu zbierania żywicy, a ona w tym czasie mogła jeszcze rzucić okiem na swe pociechy. Gdy już wróciła, wszystko oczywiście było w należytym porządku. /zt /+2 boswellia Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości