♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Arto
Konto zawieszone

Gatunek:Genus ducis Płeć:Samiec Wiek:Siedem susz. Znamiona:1 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:444 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 84
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 59
Doświadczenie: 10

05-09-2012, 08:59
Prawa autorskie: RagDrawer
Tytuł pozafabularny: VIP

Coraz więcej zaciekawionych krzykami kotów schodziło się nad Rzekę, uwadze Lidera nie umknęły również te po jej drugiej stronie, nieudolnie próbujące jakoś pomóc zaatakowanym. Ale jak widać, stanie jak wrytym czy nieśmiałe porady to zbyt mało, by chociaż wyrównać szanse. Z uznaniem przyglądał się pyskowi obalonego samca, zadowolony efektami tortury Morana.
-Dobrze, wystarczy. Naszym celem było przekazanie ostatniego ostrzeżenia, nie rzeź. Ziarno terroru zostało zasiane. Zmywamy się, zanim przylezie tu więcej robactwa. A ty się nie wierć, kiedy z ciebie złażę! -warknął do Amanisa, po raz ostatni, porządnie traktując jego krocze łapą. Cóż... Teraz bez chodzenia jak kowboj się nie obejdzie, przynajmniej przez kilka pierwszych dni.
-Wy dwaj weźcie ciało, posilimy się. I nie włazić do Rzeki, umyjemy nasze ciała dopiero na naszej ziemi, tutaj niech błoto jeszcze trochę nas maskuje. Idziemy. -wydał nowe rozkazy i wyprowadził swój oddział znad lwioziemskiej rzeki, prócz śladów krwi pozostawiając samca z obolałymi jądrami.

ztx4 plus ciało
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

05-09-2012, 18:27
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Kiedy lwica zbliżała się do tego miejsca była już trochę zmęczona tym biegiem. Przemierzała okolice wzdłuż rzeki wciąż z tak szybkim tempem, ani na moment nie myśląc o zwolnieniu. Nie. Musiała dotrzeć jak najszybciej do Amanisa. Pomóc mu jeśli zajdzie taka potrzeba. W końcu wbiegła na jakieś małe wzniesienie z którego rozciągał się widok na miejsce, w którym ostatni raz widziała lygrysa. Oddychała ciężko z przemęczenia, ale i tak nie dawała za wygraną. Szybko lustrowała okolicę brązowymi oczami do chwili, gdy napotkały one leżącego gdzieś samca. W jego pobliżu było także trochę krwi. Ten widok przeraził Hatimę.
-Nie, nie.- powiedziała sama do siebie. Nie widziała na razie żadnych lwów. Przynajmniej nie przy lygrysie. Tamci więc, o których mówiła jej siostra, musieli już stąd odejść. Pomarańczowa bez namysłu, popchnięta najwyraźniej przez emocje, ruszyła gwałtownie ku swojemu partnerowi. Gdy do niego dotarła na jej pysku malował się smutek i rozpacz.
-Amanis! Co oni ci zrobili?- brzmiało to tak, jakby zwracała się do niego, choć też może mówiła bardziej do siebie. Nie wydawał się martwy. Widziała po jego poruszającym się brzuchu, ze wciąż żyje. Mimo to jego widok w takim stanie sprawił, że z oka samicy poleciała najpierw jedna, a potem druga łez. Podeszła do lygrysa i trąciła go nosem po policzku najpewniej chcąc sprawdzić, czy jest przytomny. Jeśli nie to na pewno nie da rady sama wziąć go do Groty Medyków. Wiedziała, że na pewno potrzebuje on odpowiedniej opieki, a sama nie da tu rady. Przetarła więc łapą łzy ze swojego policzka i wciągnęła powietrze do płuc najwyraźniej przygotowując się do czegoś. Wtem wydała z siebie głośny ryk, który miał być sygnałem dla innych lwioziemców, że wzywa pomocy. Tak, z pewnością pomoc jej by się teraz przydała, a właściwie Amanisowi. Nie mogła go tak zostawić i z pewnością nie miała takiego zamiaru. Kiedy jej ryk rozległ się na całą okolicę samica spojrzała się ze smutkiem na lygrysa, po czym położyła się na brzuchu przed jego pyskiem i ponownie go trąciła, chcąc jeszcze raz się upewnić, czy jest przytomny, czy też nie. Jednocześnie chciała mu dać znać, że jest przy nim i go nie opuści.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Amanis
Konto zawieszone

Gatunek:Tygrys Wschodu Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:82 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 70
Spostrzegawczość: 50

05-09-2012, 19:53
Prawa autorskie: Tigon

TRAH! I Lygrys poczuł okropny ból w okolicach no intymnych. Widział gwiazdy na niebie... ale jakie kurna gwiazdy? Jest blady świt do jasnej anielki! Nie wiedział ile leżał po chwili, poczuł że ktoś jest w pobliżu. Otworzył oko, o! To Hatima wspaniała!
- Miło... że... jesteś... - powiedział Oj oj bolało i to mocno. Próbował wstać ale nici z tego. Cóż poleży tu tutaj trochę.
Tamara
Gość

 
05-09-2012, 19:56
Prawa autorskie: Tigon

Tamara po zadaniu ciosu miała poważne problemy z oddychaniem. Nie mogła złapać wdechu, powietrze się kończyło, W końcu omdlała opadając bezwładnie na ziemię. Krwotok nie był specjalnie duży, gorzej było z ranami. Będzie żyć, o ile wymknie się Świtezianom. Będzie zmuszona uciekać z pola walki, co nie za bardzo lubiła. Ważne, ze mały przeżył atak czarnego. Rudawa rozchyliła nieco usta, pragnąc powietrza bardziej, niż dotąd czegokolwiek w życiu. Udało się. Wtedy zaczynały być coraz głębsze, mimo to potrzebowała chwilę czasu na odpoczynek. Umh, już wolałaby zostać służącą Szkarłatnych niż żegnać się z tym światem. Miała jeszcze za dużo spraw do załatwienia, samo się nie zrobi. Czując, jak lwy pociągają ją za sobą zrozumiałą, iż sądzą, że jest trupem. Martwym truchłem, zaledwie posiłkiem. Nie, nie może stracić życia. Nie w ten sposób i nie w tym wieku! Za młoda była na śmierć... Chociaż zawsze można interpretować to nieco inaczej. Oddała swoje życie maluchowi oraz pozostałym lwicą i temu jedynemu w towarzystwie lwu. No nic, coś się wymyśli. Musi wymyśleć.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

05-09-2012, 20:11
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Wbiegła, a w jej ślepiach błyskały iskierki niepokoju. Dlaczego Mako ryczał stąd, a nie z Lwiej Skały, jak to się już zdążyło przyjąć? I co się w ogóle stało?
Nagle zatrzymała się, a jej zwykle obojętna mina przybrała teraz wyraz niemiłego zdziwienia. To nie Mako, to Hatima. Stojąca nad rannym Amanisem...
- Co tu się stało!? - warknęła bez zbędnych ceregieli, a zniesmaczone spojrzenie błądziło po okolicy.
Tu była krew. Dużo krwi. Niemożliwe, żeby chodziło tylko o lygrysa... Cholera!
Czym prędzej podbiegła do Lwioziemców.
- Jak weźmiemy go we dwie, to powinno nam się udać przenieść go do groty medyków, to nie tak daleko - oznajmiła już spokojniej, zwracając na Hatimę poważne spojrzenie. - Teraz to jest najważniejsze.
Rozejrzała się raz jeszcze, by upewnić się, że nie ma tu więcej rannych, jednakże nic na to nie wskazywało. To znaczy - jasne, wszystko było w szkarłatnej posoce, ale ciał nigdzie nie było widać. Ciała... Uch, tylko tego by brakowało, żeby królowa miała robić za grabarza!
Za to dostrzegła dwie inne postaci - brązową lwicę, która stała w rzece jak gdyby nigdy nic, acz minę miała niepewną. I jeszcze jedną, której obecność zdecydowanie bardziej ją zainteresowała.
- Vinity - ozwała się, nadstawiając uszu; nie był to krzyk, ale też wypowiedziała to na tyle głośno, że siostra powinna ją usłyszeć. Rudawa nie mogła podejść bliżej, miała ważniejsze sprawy na głowie.
Zagryzła wargi, patrząc teraz to na Amanisa, to na Hatimę. Nie wyglądało to dobrze, ale jak znajdzie odpowiednie zioła, to może uda się go jakoś poskładać... Najwyżej wybierze się na wyprawę w ich poszukiwaniu. Trochę to potrwa, ale mają jakieś wyjście? Chyba że ona zostanie z nim, a Hewa zajmie się szukaniem. Albo na odwrót. Albo obie poszukają, będzie szybciej, a Hatima popilnuje... O ile jej serce nie pęknie do tego czasu.
Ostatecznie zatrzymała wzrok na lwicy. Będzie ciężko, ale muszą iść. Później wypyta ją, co i jak.
Inn
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 59

05-09-2012, 20:20
Prawa autorskie: ~Malaika4

Inn w końcu udało się dostać na Lwią Ziemię po tej swojej a la tułaczce. Kiedy pomiarkowała, że w końcu trafiła na te ziemie, natychmiast poprawił jej się humor. Wpadła zatem w miarę radosna (bo w sumie była nieco zeźlona na Lucasa że tak długo się nie pojawia i błąka nie wiadomo gdzie. Ta, jakby i ona nie robiła tego samego), kiedy zauważyła grupkę lwów. Wśród nich bez trudu rozpoznała królową oraz Hatimę i Amanisa, których widziała na zebraniu. Tak więc przyśpieszyła kroku, żeby się przywitać i przy okazji może wymienić informacjami, jednak kiedy się nieco zbliżyła zauważyła, że lygrys był cały pokrwawiony. Wybałuszyła oczy ze zdumienia, po czym pognała już pędem do grupki.
- Co się stało? - zapytała nadal zdziwiona, patrząc po kolei na każdego. Coś tu musiało się stać i to coś poważniejszego. Wokoło było tyle krwi.
[Obrazek: innpodpismalaika_by_chotara-d92hlu4.png]
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

05-09-2012, 20:33
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Kiedy tylko Amanis się do niej odezwał wtem na jej pysku pojawił się uśmiech, a dodatkowo znowu się popłakała. Tak, poleciały jej łzy z oczu, lecz tym razem były to łzy szczęścia. Cieszyła się, że jest on przytomny. Przez moment martwiła się o najgorsze... ale i tak nie pogodziła się nawet wtedy z taką myślą. Cieszyła się, że to całkowita nieprawda.
-Nie zostawię cię. Pomogę ci.- powiedziała wciąż leżąc na brzuchu i spoglądając na pysk lygrysa. Kiedy nagle w okolicy zjawiła się królowa wtem odruchowo przetarła pysk łapą z łez. Nie chciała odstawiać takich scen przed władczynią, ale po prostu nie potrafiła się powstrzymać. Gdy usłyszała pytanie nie potrafiła na nie za bardzo odpowiedzieć. Zmierzyła ją wzrokiem. Chciała coś powiedzieć, ale była przygnieciona tą całą sytuacją. Smutna i pełna żalu. Najważniejsze było dla niej teraz, by jak najszybciej pomóc Amanisowi. Spojrzała się więc na niego, a wtem niespodziewanie w okolicy pojawiła się kolejna samica, którą kojarzyła. To była Inn. Tak znała ją. To była siostra zmarłego króla. Wysłuchała uważnie, co Vasanti miała do powiedzenia. Słuchała ją uważnie i była wdzięczna za to, ze chce pomóc przenieść samca do Groty. Może... może Inn pomoże? Spojrzała się na nią szybko.
-Wszystko mogę wyjaśnić w Grocie Medyków. Na razie proszę cię... was o pomoc w przeniesieniu Amanisa tam.- powiedziała już trochę poważnym tonem, gdy wstała na równe łapy. Wzięła głęboki wdech próbując się trochę uspokoić, a następnie zaczęła próbować podnieść większego od niej lygrysa. Miała przy tym nadzieję, ze zaraz otrzyma jakąś pomoc, gdyż z pewnością sama nie da rady go unieść.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

05-09-2012, 20:36

Doświadczenia Amanisa, choć z pewnością nie były przyjemne, tak naprawdę sprawiły mu więcej bólu niż prawdziwych obrażeń. Nie zmienia to jednak faktu, że z pewnością potrzebował on teraz pomocy medyka, a i samodzielne poruszanie się będzie mu przez pewien czas sprawiać nie lada problem... Z trudem zachowuje przytomność, jest nieco oszołomiony. - 15 HP
Z kolei Tamara, rzucając się na Mogrima, z pewnością popełniła sporą głupotę. Może jeszcze nie byłoby tak źle, gdyby nie fakt, że tamtemu do pomocy przyszedł Ragnar. Dwójka samców z łatwością poradziła sobie z młodą samicą, która jednak wciąż uparcie trzymała się przytomności. Mimo to cała była obolała, z pyska ciekła jej krew, a oddychanie nie przychodziło tak naturalnie jak wcześniej. - 25 HP
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

05-09-2012, 20:49
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

- Tak - powiedziała tylko, przeniósłszy wzrok na znaną sobie lwicę, która właśnie się tu pojawiła.
Jakoś wypadło jej z głowy imię, ale... Czy to przypadkiem nie była jedna z sióstr Raya? W tym momencie Vei miała co innego na głowie, aczkolwiek nie omieszka zastanowić się nad tym w wolnej chwili (haha, wolne żarty...). Albo po prostu spyta o to zielonooką.
Zaraz znów przeniosła oranżowe wejrzenie na Hatimę. Powiedziała wszystko, co potrzeba, więc ona nie zamierzała się powtarzać. Jeśli Inn choć trochę myśli, powinna wpaść na to, co powinna teraz zrobić.
Zaś sama królowa ostrożnie zabrała się do udzielania pomocy w podnoszeniu Lwioziemca. Nie było to łatwa zadanie, wszak lygrysy osiągają większe rozmiary niż lwy, o lwicach nie wspominając, ale we trzy powinny w miarę szybko dotrzeć do 'przychodni', nawet z takim 'bagażem'. Skrzywiła się nieco. Ciężki był. I niemalże bezwładny. Ale jak Inn się dołączy, to już powinno pójść dość łatwo.
Inn
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 59

05-09-2012, 21:08
Prawa autorskie: ~Malaika4

Przez chwilę stała nadal jak wryta, jednak dotarły do niej po jakiejś chwili słowa Hatimy. Dość późno, bo Vasanti już zaczęła brać na swój grzbiet lygrysa, ale zawsze coś.
- Pomóc, oczywiście. - rzuciła jedynie, potrząsając łbem, kiedy zupełnie oprzytomniała, po czym również dołączyła do królowej i wojowniczki. Podparła go więc tam, gdzie jeszcze było wolne miejsce. Cóż, jej zadanie nie było zbyt trudne, bo Amanis był już uniesiony, teraz tylko pomóc w przenoszeniu.
Usadowiła się pod nim w taki sposób, żeby się z niej nie ześlizgnął, albo coś, po czym jeszcze zerknęła na pogorzelisko.
- Ja już. - powiedziała jedynie, gotowa do drogi. Pomimo tego, że były we trzy było jej dość ciężko, nie była przyzwyczajona do dźwigania. I jak podejrzewała, pewnie by nie zdołała go unieść jedynie z jedną osobą do pomocy. Ale to były wyłącznie jej odczucia, tak naprawdę to dałaby radę spokojnie, musiałaby się tylko bardziej natrudzić.
[Obrazek: innpodpismalaika_by_chotara-d92hlu4.png]
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

05-09-2012, 21:16
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Na znak wdzięczności za okazanie chęci do pomocy Hatima posłała lwicom uśmiech mówiący nie co innego jak to, że im teraz dziękowała. Jednak nie pora było na ociąganie się. Trzeba było Amanisa jak najszybciej zabrać do miejsca, gdzie Hewa się nim zajmie. Na pewno potrzeba mu była teraz pomoc medyka, a tym bardziej pomarańczowa była bardzo zmotywowana do pomocy partnerowi. Kiedy Vasanti i Inn pomogły podnieść lygrysa, wtedy była już możliwość przeniesienia go. Z tego też względu brązowooka wraz z samicami ruszyła w kierunku groty starając się iść jak najszybciej, ale też próbując przypadkiem nie zrzucić Amanisa z siebie.

z/t dla mnie, Vasanti, Inn i Amanisa
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Alaina
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:dorosła Liczba postów:250 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 74
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 29

06-09-2012, 23:23
Prawa autorskie: malaika4//

-Zaraz..Chwila, nie zapomniałyście przypadkiem jeszcze o kimś-zawołała zaskoczona, ale i spostrzegając że nikt z przybyłych osób, ani słowem nie wspomniał o nieszczęśnicy która została zabrana. Czyżby lwica która zabrała smarka ani słowem nie wspomniała o rudej , jaka to wcześniej próbowała ratować jej i szczeniaka życie, kładąc swoje na szali.
Nikt nie ruszy jej z odsieczą. Przekaz był aż zanadto jasny, co Al mogła odczytać że samica nei należała do nich, skoro los jej był lwicom całkiem obojętny. Wszak żadna z nich nie spróbowała pod tym kątem się wypytać co się z lwicą stało. Zabrały swojego, drugą osobę mając głębiej w zadzie niż się da.
brutalna rzeczywistość, ale też coś co po części rozumiała. Każdy dba o swój interes,a w ich interesie było dobro własnego stada. Nikogo więcej. Pamiętała, a mimo to nie mogła znieść że tak łatwo przyszło im porzucenie biedaczki.

-Nie wiem co przekazała wam tamta, ale tutaj była jeszcze jedna lwica. Zabrali ją, czy może aż tak mocno jest obojętny wam los osoby która ryzykowała życie by ratować jednego z waszych-rzuciła za odchodzącymi lwicami, rozdygotana posapując z cicha. Z nie dowierzaniem obserwując jak coraz bardziej się oddalając, ostatecznie przy rzecze zostawiając ją samą. No powiedzmy ze samą.

-Ty także nic nie zrobisz -padło, gdy zwróciła bursztyn oczu na ostatnią postać, na jaką dopiero teraz zwróciła uwagę, nie będąc świadoma jej obecności.
Nie czekała też na jej odpowiedź. Opuściła rzekę, kierując się tam gdzie nie powinna,a jednak, ona nie mogła pozostawić samicy samej.
[Obrazek: al_zpsc33a0f47.png]

"...Jestem hipokrytą...
Nie bój się, nieustanie powtarzałam do siebie, wierząc że te drobne słowa dodadzą mi odwagi abym mogła iść przed siebie...  
A jednak nie umiem, nie ważne ile  postaram się uczynić korków, kajdany strachu już dawno skuły moje łapy.
Boje się was, boje się bliskości , boje się straty.
Gdyż kiedy spróbuje się do kogoś przywiązać, ta osoba odchodzi, zbyt daleko aby móc ją odnaleźć..."
Vinity
Gość

 
12-09-2012, 10:55
Prawa autorskie: malaika4//

Vinity była w zbyt wielkim szoku by w ogóle odpowiedzieć siostrze na jej pytające spojrzenie, gdyby tylko mogła zapadała by się w niewysokiej trzcinie, wolała by jej tu nie było.
Była zbyt rozdarta wewnętrznie i gdy to wszyscy sobie w końcu poszli padła na ziemię wbijając w nią swe pazury, złość, gorycz, bezradność.
- Dlaczego?- Spytała jedynie.
Nienawidziła Lwiej Ziemi, bała się Świtu, nie miała nikogo z kim mogła by pogadać tak szczerze, samotne łzy wypłynęły z jej fiołkowych oczu ginąc w złotej sierści.
Może ta Alaina.. może ona będzie się nadawała.. może ona zrozumie? Spojrzała w kierunku gdzie zniknęła jej z oczu, poszła sama na ziemie Świty? Po tym wszystkim?
Była głupia, czy odważna? Dla Tamary nie było raczej ratunku..
Zerwała się i ostatecznie ruszyła w kierunku Lwiej Skały.

ZT
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

04-10-2012, 21:46
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Przybyła na niedawne pole bitwy. Teraz miejsce to wyglądało jak każde inne - nikt nie leżał, nie jęczał, nie patrzył z przestrachem... Rzeka płynie jak wcześniej, nie znajdziesz w niej już ni kropli lwiej posoki. Podobnie trawy rosną tak jak i wczoraj, tak jak rosły za Mufasy i jak będą rosły przez następne pokolenia.
Rudawa zatrzymała się przy brzegu rzeki, po czym zasiadła z beznamiętnym wyrazem pyska.
Inn
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 59

09-10-2012, 20:12
Prawa autorskie: ~Malaika4

Inn dotarła nad rzekę, w sumie przemierzając ziemie Lwich po kolei, aby odnaleźć przywódczynię. I nie musiała wcale zbyt długo szukać, trafiła na nią prawie, że od razu. Natychmiast podążyła w jej stronę, po czym pochyliła lekko łeb przed nią, w geście szacunku. Chciała na niej wywrzeć teraz jak najlepsze wrażenie.
- Deme. - przywitała się, a sama się sobie zdziwiła, że padło z jej pyska akurat to słowo. Od początku Lwiej Ziemi nie mogła go sobie przypomnieć, a teraz tak nagle jej przyszło doi głowy. No cóż, Ashley jeszcze tutaj nie było, jednakże ona postanowiła przejść do konkretów, żeby nie irytować za bardzo Vasanti .
- Spotkałam dzisiaj taką jedną lwicę, nazywa się Ashley. Powiedziała mi, że bardzo chciałaby dołączyć do Lwiej Ziemi, najwyraźniej już o niej wiele słyszała. Niedługo powinna się tutaj pojawić. - powiedziała jedynie, po czym usiadła gdzieś obok, wzrok wlepiając gdzieś w dal, skąd, jak sądziła powinna wyłonić się Ashley. Cieszyła się, że znalazła Vasanti, ona najlepiej będzie wiedziała, czy nowa nada się do ich stada. Ciekawe tylko, czy ona się nie zgubiła gdzieś po drodze, niby specjalnie szła wolniej, żeby mogła nadążyć,a le jednak...
[Obrazek: innpodpismalaika_by_chotara-d92hlu4.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości