Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
10-01-2017, 18:24
Prawa autorskie: Salvathi
Wciąż bacznie obserwował domorosłego poetę, czując, że moment, w którym on pęknie, jest coraz bliżej. I dlatego zarozumiały, szeroki uśmiech malował się na jego pysku.
Ach, jak on to kochał. Atakować słownie, prowokować, aż do momentu, w którym przeciwnik nie wytrzymuje i musi skoczyć z pazurami oraz kłami, bo słownie już się poddał. A przecież Cahian dobrze wiedział, czym są potyczki nie tylko słowne, ale i te prawdziwe, fizyczne. W końcu wychował się na Zachodnich Ziemiach, czyż nie? Od dziecka szkolono go na wojownika, na obrońcę ziem, na strażnika. No... Tyra szkolono. Ale on też tam gdzieś siedział i się uczył. Już od pewnego momentu był niezwykle czujny, i choć udawał luźnego, w środku gotował się już do walki. Zatem gdy tylko błękitne oczy dostrzegły spięcie mięśni u Moyo i początek ruchu, sam przygotował się do uskoczenia w bok. A nagły ryk tylko przyśpieszył jego reakcję - sam instynkt kazał mu odskoczyć od atakującego, ryczącego przeciwnika. Postawił uszy na sztorc, a na jego pysku pojawił się pobłażliwy, ale i triumfujący uśmiech. Nigdy nie rozumiał samców, którzy obwieszczali swój atak głośnym rykiem - czyżby atak z zaskoczenia nic im nie mówił? A może obawiali się, że bez tego ich ruch przeszedłby bez echa? W każdym razie, Cahian chciał uskoczyć w bok, tak, by oczywiście Moyo nie mógł mu zadać żadnych obrażeń, a przede wszystkim - by nie mógł go powalić. Ciężar ciała przeniósł bardziej na tylne łapy, a jedną z przednich wyrzucił z wysuniętymi pazurami w miejsce, gdzie zaraz powinno się pojawić ciężkie cielsko drugiego samca. Beżowy nie miał zamiaru tylko odskakiwać, ale i zadać drugiemu rany! Wytężył wszystkie zmysły i skupił się na swoich oraz cudzych ruchach, ale wciąż się uśmiechał, i czuł się świetnie. Jednocześnie zrobił trochę miejsca dla czujnego Velse, który zdecydowanie był o wiele lepszym taktykiem. I zresztą, gdy on był w gorączce walki, ciche, spokojne podpowiedzi Tyra były na wagę złota. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Athastan Radca Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 81 Doświadczenie: 8 |
10-01-2017, 22:48
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy
A więc jednak się zaczęło. Brązowy lew odsunął się z toru lotu drugiego, bez specjalnego zastanowienia. Nic dziwnego, skoro tamten ryknął, zanim się na niego rzucił. Widocznie, w przeciwieństwie do niego, nikt go nie nauczył, że ryczy się jedynie na zwierzynę łowną w ostatnim skoku, albo na pomniejsze drapieżniki - hieny, szakale itp. Ale ten błysk w oku, no i jego dziwny uśmieszek, kiedy przeciwnik rzucił się na niego, upewniły go ,że ma do czynienia z sadystą i psychopatą.
Następnie przeszedł do działania. Zaczął się przemieszczać i przesuwając łapy z rozsuniętymi palcami, okrążył lwa, w ten sposób, że nie mógł się ku niemu zwrócić ( o ile nie był jeszcze na tyle pochłonięty walką aby go zauważyć), bez opuszczenia wyciągniętej łapy i odwrócenia większej części swojego siała. Utrzymywał przy tym odstęp od węża i ptaka, choć wątpił, żeby udała mu się zasadzka. Jeżeli gad by chciał owego dziwogona dopaść, musiałby wykonać zdecydowany ruch w jego kierunku. Następnie zaatakował. Szybko i cicho, bez wyskoku sunąc po ziemi. Celował tak by w momencie uderzenia pyskiem trafić w bok, a pazurami tuż za zakończeniem grzywy. Jeżeli natomiast przeciwnik obróciłby się w jego stronę, zgiąłby drugą łapę, która miała pozostać na ziemi i ciąłby od dołu po żebrach i brzuchu. Uważał przy tym, żeby zaatakować przy tym pod takim kątem, żaby brązowo grzywy nie mógł się wywinąć od obydwu ciosów, a przede wszystkim tak, żeby w żadnym razie nie zderzyć się z drugim atakującym. //Ściągamy MG. Czy może chcecie to rozwiązać jakoś inaczej? // //Edit: Ech sam bym to chętnie poprowadził. Gdyby tylko nie było tu mojej postaci.//
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-01-2017, 23:33 przez Athastan.)
|
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
10-01-2017, 23:27
Prawa autorskie: Salvathi
//bagiety jusz jadom
czyli że gadałam już z MG :p O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
11-01-2017, 00:16
Sprowokowany lew rzucił się z rykiem na Tyrvelse. Było to wystarczające ostrzeżenie, by tamten zdążył w porę odskoczyć. Moyo wylądował ciężko na ziemi, wbijając rozcapierzone pazury w glebę. Zaraz też został smagnięty pazurami delikwenta. Trzy równoległe, krótkie, ale dosyć głębokie rany zalśniły szkarłatem. Krótkogrzywy lew nie zamierzał pozostać biernym obserwatorem walki, lecz się do niej przyłączyć, a front wybrał zanim się zaczęła. Beżowy raczej nie spodziewał się ataku z jego strony i dzięki temu udało mu się go podejść. Pazury wbiły się tuż za grzywą, a kły pozostawiły dwie bolesne dziury między żebrami Tyra. Jednak szczęki Athastana miały zdecydowanie za mały kąt rozwarcia, by móc się zakleszczyć na dłużej w boku atakowanego. Tyrvelse znalazł się między dwoma agresorami.
Moyo -11 HP Tyrvelse -7 HP Tyrvelse ---> Moyo, Athastan
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-01-2017, 00:18 przez Mistrz Gry.)
|
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
11-01-2017, 17:29
Prawa autorskie: Salvathi
Jasne kły zalśniły w uśmiechu, gdy jego pazury zatopiły się w ciele przeciwnika. Może był po prostu dewiantem, dziwakiem, ale czyż uczucie pazurów najpierw przebijających skórę, a następnie rozdzierających mięso nie było niezwykle satysfakcjonujące? Spojrzał z triumfem na krew sączącą się ze świeżej rany.
Ale gdy tylko białe łapy opadły na ziemię, poczuł nagły ból w okolicach klatki piersiowej oraz na grzbiecie. Syknął wściekle i obejrzał się na jasnego lwa, który najwyraźniej również poczuł się urażony. Ha! Może ten mierny poeta wpadł mu w oko? Jednak to znacznie komplikowało sprawę, bowiem teraz brązowygrzywy musiał walczyć z dwoma lwami na raz, na co po pierwsze się nie pisał, a po drugie - nie miał zamiaru dopuścić do zwartego starcia, w czym Athastan mu przeszkodził. Jak dwa samce się na niego zwalą, to już żadna taktyka czy spryt mu nie pomogą. Dlatego nie miał zamiaru tu sobie machać łapami i czekać aż Moyo też go dopadnie. Zaraz po tym, jak odwrócił swój łeb i skąpogrzywy mógł dojrzeć jego błękitne, gniewne spojrzenie, warknął ostro, ukazując kły, jakby miał zaraz rzucić się na niego i ugryźć. Jednak w rzeczywistości zrobił zupełnie coś innego. Skoro Athastan już się wbił w niego pazurami i kłami, brązowogrzywy postanowił wykorzystać ten fakt oraz to, że jasny stał teraz w dość niewygodnej, zapewne chwiejnej pozycji - Cahian wybił się, jakby podskakując, i zwalił cały swój ciężar na złotosierstnego. Chciał zwyczajnie go przygnieść własnym ciałem, położyć się na nim, a zważywszy na fakt, że przeciwnik miał pysk w okolicach jego boku i brzucha - przede wszystkim uwalić się właśnie na jego głowę i kark, barki. Jednak przy tym obrócił się, ryzykując podrapanie jego grzbietu - chciał leżeć na plecach, przygniatając Athastana, a łapy mieć w gotowości na wypadek ataku Moyo. Jeżeli uda mu się manewr z położeniem na Athastanie, również spróbuje od razu przygiąć do siebie tylne łapy z wysuniętymi pazurami, chroniąc brzuch. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Athastan Radca Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 81 Doświadczenie: 8 |
11-01-2017, 18:07
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy
Kiedy uderzył w przeciwnika, poczuł, jak jego kły i pazury wbijają się w jego ciało. Zaraz zdał sobie jednak sprawę z tego, że nie będzie w stanie utrzymać szczęki na boku przeciwnika. Który, jak przy tym zauważył, chwiał się dość mocno, i co niepokojące w jego stronę. Chcąc więc to wykorzystać, lekko wybił się z łapy stojącej na ziemi i podciągając się na pazurach, które wciąż tkwiły w karku przeciwnika, (a jego samego ściągając z tej strony w dół i niejako wspomagając jego upadek) zarzucił na jego bok drugą łapę i jako że nie mógł zgryźć porządnie jego boku, chciał zahaczyć górnymi kłami o jego ciało ,wykorzystując je trochę jak hak. Wtedy przeciwnik przewróciłby się na ziemie, a on jako że trzymał go dość wysoko (na granicy boku i grzbietu) przesunąłby się jeszcze dalej. Miałby go w tedy niejako pod sobą, mając przy okazji dostęp do jego klatki piersiowej i podbrzusza. W najgorszym razie mógł zsunąć się obok powalonego oponenta, a drugi lew miałby pole do popisu.
A swoją drogą dobrze, że zajęli się nim teraz. Wyraz jago pyska, w chwili gdy przeciwnik nadział się na jego łapę nie pozostawiał żadnych złudzeń. I chociaż z drugim przybyszem nic go nie łączyło, skorzystał z okazji zajęcia się tym osobnikiem. Bowiem, jako że wędrował samotnie, obawiałby się psychopatów, dla zabawy atakujących podróżnych. Tacy bowiem nieprzewidywalni, byli szczególnie niebezpieczni, a tak jeden z nich może nareszcie dostanie za swoje. |
|||
|
Sargon Konto zawieszone Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:81 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 7 Zręczność: 37 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 25 |
13-01-2017, 18:27
Prawa autorskie: Av. Grima tł. Ja
Widząc co się dzieje, Sargon powoli zaczął odpełzać. Poczatkowo nawet myslał o zjedzeniu czegoś, lub kogoś. Ale walka nie była mu w smak.
na szczęście jako wąż szybko i sprawnie mógł zniknąć z pola widzenia. I tak tez zrobił Z/T |
|||
|
Moyo Wiarus Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 77
Siła: 76 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 37 |
13-01-2017, 22:37
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel
Choć myślał że atak się powiedzie, przeciwnik zrobił unik. Moyo poczuł ostry ból, kiedy pazury rozorały mu skórę i czuł krople krwi skapujące z ran. Uderzył ciężko o ziemię i natychmiast obrócił się w stronę lwa. Krótkogrzywy również zaatakował beżowego i zatopił w nim swe szczęki. Moyo nie wiedział jak bardzo ucierpiał przeciwnik jednak usłyszał jego syk. Ale to nie tak powinno być. Nie godziło się walczyć dwóch na jednego. Bitwę o honor musiał wygrać sam. Był wdzięczny krótkogrzywemu za pomoc, ale to była sprawa tylko między nim i tą kupą beżowego łajna.
- Mój przyjacielu - zwrócił się do krótkogrzywego, wciąż w gotowości na wypadek gdyby ktoś chciał mu przerwać- dziękuję za pomoc, ale bić się w pojedynkę będę o swój honor. Niegodnie jest walczyć dwóch na jednego i atakować we dwóch słabszego. Chyba że tamten pazury wyciągnie szybciej od ciebie to wtedy całą hordą się rzucić możesz gdyż to ty jesteś w potrzebie.- powiedział i zwrócił się w stronę przeciwnika - Walczmy jak na honorowych mężów przystoi. Chyba że waćpan za bardzo się boi.- warknął z dumną miną gotując się do pojedynku. Tym razem nie da się tak łatwo podejść. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
14-01-2017, 18:26
Moyo zrezygnował z dalszej walki, czekając, aż Athastan ustąpi i będzie mógł zmierzyć się z Tyrem w uczciwym pojedynku. Jednak jego słowa nie wystarczyły, by pozostałe samce zaprzestały. Widząc, co kombinuje beżowy, Athastan użył pazurów i kłów, by przytrzymać się jego boku. Chciał nad nim niejako przeskoczyć zanim zostanie przygnieciony, jednak to działo się zbyt szybko, by zdążył wykonać swój manewr. Tyrvelse wybił się, unosząc przeciwnika na tyle, że stojąc na dwóch łapach nie był w stanie się zaprzeć. Choć beżowemu towarzyszyły fale bólu spowodowane szarpaniem zadanych już ran przez pazury, mógł poczuć satysfakcję, gdy wylądował bokiem na klatce piersiowej krótkogrzywego. Tamten jęknął przez chwilowe zaparcie tchu, a jego żebra i mostek aż zadrżały od przeciążenia. Łapy i pysk miał oswobodzone, nie była to pozycja sprzyjająca do atakowania nimi. Tyrvelse również leżał brzuchem do góry, z podkurczonymi łapami. Gdyby nie to, że przewrotka nastąpiła w niezbyt finezyjnych okolicznościach, można by uznać obraz tychże dwóch samców za dosyć uroczy. Tyrvelse -10 HP Athastan -5 HP Moyo, Athastan ---> Tyrvelse |
|||
|
Kuro Samotnik Gatunek:Dicrurus paradiseus Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:100 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 10 |
15-01-2017, 03:36
Prawa autorskie: Gyda/Moni 158
Być może postąpiłem źle i zapewne kiedy już otrzeźwieję z gniewu będę tego żałować... Ale przecież pod wpływem silnych emocji, każdy, nawet poeta jak ja, który śpiewa pieśni nasycone najróżniejszymi barwami, może dać się ponieść. A tak się stało kiedy ten młody rymowankowy tłumok znów otworzył swój kaleczący poezję pyszczek. Ach wszystkie dziewięć muz zapewne ześle na niego kiedyś sromotną karę za takie niełaskawe obchodzenie się ze sztuką. Nim jednak wspaniałe panie wymierzą mu sprawiedliwość, ja, zwykły dziwogon, kierowany gniewem i agresją, postanowiłem wziąć sprawę w własne szpony i skrzydła. Walka dwóch na jednego była zdecydowanie nie uczciwa. Dlaczego w ogóle walczyć? Bo ktoś rzucił ci parę paskudnych słów? Słowa co prawda potrafią ciąć głębiej, niż kły i pazury ale tak jak przed tymi fizycznymi groźbami, tak i przed słowami należy nauczyć się bronić. Ja nie zamierzałem pozostać bierny w tej sytuacji, chociaż może powinienem. Skupiłem się na rymującym błaźnie, który z każdym słowem tylko podsycał ogień furii płonący w mym ciele. Wylądowałem na skałce, gdzie wcześniej obserwowałem koty z góry i chwyciłem za najbliższy, spory odłamek, owego skalnego bloku w jeden z moich szponów. Nie myśląc wiele poderwałem się i cisnąłem kamykiem prosto w pysk poetyckiej szramy na honorze sztuki, którą był samiec o imieniu Moyo, chociaż w tamtym momencie jego miano obchodziło mnie tyle, co pióra, które zrzucałem w czasie każdego pierzenia. Nie spojrzałem nawet czy pierwszy pocisk sięgnął celu, nie czekając ani chwili chwyciłem kolejny i znów cisnąłem go w stronę adwersarza.
|
|||
|
Moyo Wiarus Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 77
Siła: 76 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 37 |
15-01-2017, 18:01
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel
Jego słowa nie dotarły do dwóch pozostałych samców. Chciał ich rozdzielić ale za nim cokolwiek zdążył zrobić, to już obaj leżeli na ziemi. Chciał pomóc sojusznikowi wstać i odpędzić beżowego, ale wtem zobaczył tego dziwnego ptaka siedzącego na skale i spuszczającego kamień. Kamień który leciał w jego stronę. Wykorzystując swój refleks próbował uniknąć pocisków. Odskakiwał, uchylał głowę i padał na ziemię byle by uniknąć gradu kamieni. Ale jednocześnie próbował zbliżyć się do niego aby zaatakować go lub przynajmniej przepłoszyć, choć miał dziwne przeczucie, że tamten nie da tak łatwo za wygraną.
|
|||
|
Athastan Radca Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Posłaniec / Młodszy Szaman Liczba postów:384 Dołączył:Paź 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 81 Doświadczenie: 8 |
21-01-2017, 13:14
Prawa autorskie: Subi-cub(generator) Ja (edycja)
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry / Przodownik pracy
Kiedy leżał już pod przeciwnikiem, doszła do niego wypowiedź Moyo. Jasne, ciekawe, jak mam mu go teraz zostawić. Było mówić wcześniej. I ciekawe od kiedy wyzywa się kogoś na pojedynek, rzucając mu się z rykiem do gardła - pomyślał, rozkładając w myśli kolejne ruchy. Widział, że Moyo puki co nie wykorzysta sytuacji, a to ze względu na te ptaszysko, którego wąż jednak nie raczył zeżreć, bombardujące go kawałkami kamieni.
Przeciwnik gniótł go trochę, ale po pierwszym uderzeniu było to do zniesienia. Zaś biorąc pod uwagę, że obydwaj leżeli na plecach, była to pozycja dla niego korzystna, bowiem miał przeciwnika (relatywnie unieruchomionego i pozbawionego możliwości ataku) w zasięgu wszystkich czterech pazurzastych łap i kłów. Zaś jedyne co jego oponęt mógł zrobić, to próbować turlać się lub podskakiwać. Zabrał się więc do dzieła, szarpiąc, tnąc i gryząc jego boki i podbrzusze, aż tamtemu znudzi się leżenie na nim, albo aż będzie na tyle nie ruchliwy by go poprostu zwalić. Jeżeli by jednak spróbował się przemieszczaś, to miał zamiar wytoczyć się z pod niego, a następnie unieszkodliwić go na tyle by mógł się spokojnie oddalić. A potem to niech Moyo robi sobie z nim co chce. |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
22-01-2017, 02:20
Prawa autorskie: Salvathi
Pazury przesunęły się w jego ranach, pogłębiając je, rozdzierając kolejne i kolejne warstwy jego tkanek. Ale ból nie przyćmił jego szaleńczego uśmiechu na pysku, tylko nadał mu głębi, gdy zacisnął mocno zęby. Poczuł lepką, ciepłą krew na własnej sierści, ale nie miał czasu na napawanie się tymi doznaniami swych wyostrzonych zmysłów, gdy wytężał swe siły na przygniecenie skąpogrzywego. Napięcie mięśni, skok, poruszenie tego całego ciężaru, ból... I oto leżał na jasnym lwie, przygniatając go sobą. Pozwolił sobie na krótki chichot.
Zastrzygł uchem, uświadamiając sobie, że tamten wierszokleta znów zalał ich przed chwilą potokiem słów. Naburmuszony Velse je powtórzył, bowiem Cahian zupełnie nie zwracał na nie uwagi - jak to dobrze mieć drugiego siebie! Takiego, który nie daje się zaślepić walce i adrenalinie. Ale dobrze, dobrze, że Moyo tak szlachetnie odpuścił sobie walkę z nim. Nie odpowiedział mu nic, bowiem teraz bardziej skupiał się na samcu leżącym pod nim - skoro zeszli już na taki poziom intymności, jak mógłby się zajmować kimś innym? To byłoby jak zdrada! Dla pewności jeszcze zerknął kątem oka na Moyo, i z zadowoleniem zauważył, że ptak przypuścił nietypowy atak na lwa. Tyle mu starczyło, dla pewności, że teraz już musi się zająć tylko Athastanem. Bo samcowi pod nim chyba nie przypasowała ta urocza pozycja, którą razem przyjęli, ponieważ zaczął machać pazurami w jego kierunku - no naprawdę, nie mógłby się po prostu napawać ich bliskością? Całe szczęście ugięte tylne łapy stanowiły tarczę dla najwrażliwszego podbrzusza, i beżowy z pewnością będzie próbował nimi odpychać ciosy Athastana skierowane właśnie w te delikatne strefy. Nie bojąc się przy tym użyć wysuniętych pazurów. Zresztą, beżowy właściwie miał całkiem dobre widoki na przednie łapy i pysk drugiego samca - tylnymi się nie przejmował, skąpogrzywy musiałby sobie połamać je w kolanach, żeby móc Caha nimi podrapać. Zatem skupił się na przednich oraz pysku uzbrojonym w kły. Nie miał zamiaru robić z siebie drapaczki dla obcych samców, czuł upływającą krew - która z pewnością plamiła teraz sierść Athastana, a może nawet jego jasne futro zadziała niczym bandaż? Jeżeli choć trochę zatamuje upływ krwi, to świetnie. Tymczasem Cahian miał zamiar odtrącać własnymi przednimi łapami wszelkie ataki Athastana, a jeżeli jedna z jego łap znajdzie się wystarczająco blisko - chciał błyskawicznie chwycić ją we własne zęby, co najwyżej pomoże sobie przechwytując ją pazurami własnych łap. Gdy już Athastanowa kończyna znajdzie się w jego pysku, będzie próbował z całej siły zacisnąć szczęki na nadgarstku, w nadziei na pokruszenie, zmiażdżenie drobnych kości. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
25-01-2017, 23:22
Ostrzał dziwogona nie był zbyt skuteczny, gdyż jego napędzane siłą grawitacji pociski rzadko sięgały celu, nie powodując nawet siniaków. Mimo to odciągnęły Moyo od walczących lwów. Amunicja szybko się skończyła i zebranie kolejnych kamieni wymagało opuszczenia bezpiecznej skały. Lew byłby w stanie dostać się do Kuro, jednak kosztowałoby go to trochę wysiłku, a drobny ptak z łatwością mógł odlecieć na czas.
Tuż obok rozgrywały się prawdziwe zapasy. Athastan usiłował zrzucić z siebie żywy balast. Pazurami tylnych łap co prawda nie sięgnął grzbietu przeciwnika, ale dzięki upartemu wierzganiu powoli zsuwał go z siebie - jeszcze chwila, a na sobie będzie miał jedynie łeb oponenta. Górna partia też nie próżnowała. Zestaw kłów i pazurów atakował zaciekle beżowy tułów. Jednak Tyrvelse się bronił. Udało mu się powstrzymać kilka ciosów odpychając i drapiąc wrogie łapy, a nawet raz smagnął przygwożdżonego lwa w pysk, zostawiając kilka płytkich ran. Nie był w stanie sięgnąć szczękami do nadgarstków, bo atakowany był poniżej poziomu pach. Ale jego łopatki już za chwilę miały zsunąć się z torsu Athastana i wtedy miałby szansę zrealizować swój plan, o ile tamten przedtem się spod niego nie wytoczy. Tyrvelse -10 HP Athastan -7 HP Tyrvelse, Kuro --> Moyo, Athastan |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
26-01-2017, 18:55
Prawa autorskie: Salvathi
Zacisnął zęby, kiedy samiec zaczął sobie robić drapaczkę tym razem z jego brzucha. Dobrze, że parę ciosów jednak odbił własnymi łapami, no i nie pozostawał mu dłużny. Skąpogrzywemu zostaną ładne blizny na pysku, jeżeli te rany nie wyleczą się właściwie. Samice chyba lubią takich męskich, pobliźnionych samców?
W każdym razie, ta walka zaczynała go powoli męczyć, a zwłaszcza upływ krwi z ran, oraz oczywiście ból. Choć teraz jeszcze nie odczuwał go tak mocno, z powodu adrenaliny. Jednak przed nim wiele, długich, obolałych dni... Plan z ugryzieniem łapy nie wypalił w tej chwili, i choć wciąż mógłby na nią polować, wolał na razie wykorzystać to, że jeszcze przygniata przeciwnika do ziemi. Wreszcie dotknął tylnymi łapami do ziemi i mocno zaparł się, by nie zlecieć zupełnie z Athastana. Trochę jakby próbował go przesunąć, ale uniósł nieco tyłek i brzuch do góry, by móc przenieść więcej swego ciężaru na drugiego lwa i by siła bardziej przygwożdżała go do ziemi. Z warknięciem obrócił się nieco w bok, wbijając bark w klatkę piersiową Atahstana, i wyciągnął łapę w kierunku jego pyska, chcąc go brutalnie unieść, wciskając łapę w spód jego żuchwy. Oczywiście nie wahał się przy tym wczepić pazury w skórę, by lew nie poradził sobie z tym za łatwo. Gdyby mu się to udało, choć przez chwilę kły przeciwnika by go nie dosięgały. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości