♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Chi
Konto zawieszone

Gatunek:Hiena cętkowana. Płeć:Samica Wiek:3 miesiące. Liczba postów:11 Dołączył:Mar 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 6
Zręczność: 6
Spostrzegawczość: 5

30-03-2016, 23:11
Prawa autorskie: DragoArt

Hiena podekscytowana możliwością poznania nowych osób pobiegła za Serret. Jej drobne łapki uderzały miarowo o ziemię, lecz co chwilę upewniała się, że Night idzie za nią. Przecież nie chciałaby tak szybko zgubić swojego nowego przyjaciela!

zt
Night Stalker
Konto zawieszone

Gatunek:Lewek Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:88 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 15

31-03-2016, 11:45
Prawa autorskie: soren, paint Felija

Maluch nie chciał się budzić, miła ciepełko, i miękko więc czemu miał by wstawać? Przecież maluchy takie jak on musza duuuzo spać by urosły na duże i silne lwy. Dlatego tez na każdą próbe pobudki wiercił się i piszczał. Nie chciał wstawać, no ale jak to mówią mus to mus, otworzył powoli zaspane ślepko i ziewną ukazując swoje małe jeszcze kiełki. Przeciągnął się wyciągając łapki, i widząc że one idą ruszył za nimi.

<zt>

Przepraszam że tak długo urwanie głowy w pracy
[Obrazek: 29w1i5g.png]

Głos

Urosło mu się troszku, no i więcej włosków ma jak na lwa przystało. I prawdopodobnie coś z nim nie tak oO. Tak oto rzekł doktur
Sadie
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 40

31-03-2016, 11:52
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray

Sadie spojrzała na Amai z tym ciepłym i przyjemnym uśmiechem. Potargała nieznacznie jej grzywkę swoją większą łapą.
- Bardzo dobrze myślałaś. O to mi chodziło. - przyznała i trąciła pocieszająco jej polik swoim noskiem. Wówczas nieznacznie wyprostowała się i zastrzygła uchem. - Każdego dnia uczymy się czegoś. Z dzisiejszej lekcji wyniosłaś na pewno wiele, Amai. Głowa do góry. Ruszajmy, inaczej Ines nam ucieknie - mruknęła jeszcze i również ruszyła śladem swoim towarzyszy.
Be still and know that I'm with you 
Be still and know I am.
[Obrazek: 34ngl5v.png]
Amai
Wtajemniczony
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 65
Zręczność: 87
Spostrzegawczość: 60
Doświadczenie: 20

31-03-2016, 14:19
Prawa autorskie: ja

-Dziękuję-
cicho powiedziała Amai. Pochwała ją uradowała. Będzie mogła w razie czego powiedzieć że się uczy i nawet coś jej wychodzi. To dobrze, nie będzie jej tak głupio stanąć przed Ines z pustymi łapami
-Racja trzeba ruszać-
Po tych słowach ruszyła w ślad za towarzyszami.
z/t
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

03-09-2017, 16:59
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Minęło trochę czasu od dnia, w którym utracili dom. Każdy kolejny dzień był dla lwicy ciężarem - z początku zupełnie nie mogła pogodzić się z tym, co się stało. Była na obcej ziemi, w innym dla niej klimacie, co w połączeniu z ogólnym niepokojem powodowało częste i uporczywe bóle głowy. I choć starała się uśmiechać, pokrzepiać towarzyszy i nie poddawać się, jakoś zapoznać się ze srebrnymi, tak często towarzyszył jej błysk bólu w fiołkowych oczach i zwyczajny smutek. Dzisiaj? To chyba był ten lepszy dzień, kiedy nic nie bolało i nawet w pewnym stopniu dopisywał jej humor. Postanowiła ruszyć na niewielką łąkę. Słodki zapach kwiecia uspokajał Venety i sprawił, że jak gdyby nic walnęła się na bok, leżąc z półprzymkniętymi oczami i rozkoszując się ciszą. Nie sądziła, że czasem samotność potrafiła być tak bardzo przyjemna. Można było choć na chwile odpocząć.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

03-09-2017, 18:11
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Złoty wałęsał się zupełnie bez celu po okolicy. Nie miał tutaj w sumie niczego do roboty, żadnych patroli, polowań, treningów, czegokolwiek. Był azylantem i jedyne co mógł robić to mieszkać tu, to było nie do zniesienia. A co gorsza to nie było widać, żeby coś w tej materii miało się zmienić. Niby słyszał, że Venety coś planuje, ale nie mieli okazji jakoś dłużej porozmawiać. Teraz akurat był na polanie, bo wydawała mu się ładna. Poza tym chciał odciągnąć umysł od tej wszechobecnej nudy. I chyba miał szczęście, bo dane mu było zauważyć jakąś leżącą sylwetkę wśród traw. A że nie miał nic lepszego do roboty to postanowić podejść i porozmawiać. Postać leżała tyłem do niego dlatego nie rozpoznał jej od razu, ale wraz z zapachem atakującym jego nozdrza już wiedział, co to za gość zawitał na polanę. Podszedł cichutko i chrząknął kilka kroków od lwicy dając jej znak, że tu przybył. Może nawet się nie przestraszy.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

03-09-2017, 18:53
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Dobrze myślał. Lwica była zbyt zajęta relaksem, aby skupiać się na tym, czy ktokolwiek przyjdzie. Po terenach srebrnych mogła poruszać się bez obaw, że zostanie zaatakowana. Zbyt wiele czujności kosztowały ją pojedyncze wypady na tereny dawnego stada, aby jeszcze dokładać ją na tutaj. Zastrzygła uchem, słysząc chrząknięcie. O jejku, jak nie chce mi się wstawać... Otworzyła szeroko oczy i uniosła lekko głowę, próbując wypatrzeć, kto ją odwiedził. Już miała pytać, kto to, gdy do jej nozdrzy dotarł zapach samca. Uśmiechnęła się szeroko do siebie - Wybacz, mam lenia, nie chce mi się wstawać. Chodź, przyłącz się - mruknęła na zachętę i wysunęła pazury, przeciągając się leniwie. Nie, zdecydowanie nie chciało jej się wstawać. Wiedziała, że będzie musiała z nim porozmawiać... Ale też była ciekawa jego reakcji. Niemniej, bardziej niż rozmowy brakowało jej chyba takiego spokojnego leżenia. Choć na chwilę. Chciała po prostu wtulić się w partnera i milczeć, zanim będzie musiała wstać.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

03-09-2017, 19:01
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Ale słodko wyglądała, gdy tak leżała na boku. Leniwa buła nawet nie chciała głowy podnieść. Samiec zbył milczeniem jej zachętę, jedynie pooglądał jak się rozciąga. Dopiero potem dołączył. Również legł na bok, leżał tak za lwicą, że jego tors i brzuch stykały się z jej plecami. Przednią górną łapą objął lwicę i delikatnie masował ją po boku. On sam przytkał nos do jej karku i zaczął chłonąć jej zapach, cicho przy tym pomrukując. Następnie zaczął go czule lizać, ale nie ograniczał się tylko do jej karku, powoli przesuwał się na jej łepek, skupiając się głównie za jej uszami. Jeszcze kilka chwil takich umizgów i wtedy dopiero położył łeb na ziemi, ciągle będąc wtulonym w Venety.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

07-09-2017, 20:46
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Uśmiechnęła się, czując przyjemny dotyk ciała drugiej osoby. A kiedy zaczął ją lizać za uszkiem, mruknęła przeciągle, pokazując mu, że podoba jej się to. Przymknęła oczy, machając leniwie ogonem, zupełnie od niechcenia. Westchnęła głęboko, wraz z wypuszczanym powietrzem odpędzając od siebie natrętne, nieprzyjemne myśli - Tęskniłam za tym... - mruknęła, kładąc łeb na łapach i przymknęła oczy, dłuższy czas po prostu leżąc w milczeniu, grzejąc się w słońcu niczym typowy kot. Ale taka już jej natura, że w milczeniu nie usiedzi wiecznie - Właściwie co sądzisz o księżycowych ziemiach? Tutaj jest tak pięknie, zielono. Mam wrażenie, że wiecznie trwa pora deszczowa. Ale te dziwne mgły mnie irytują, często się pojawiają i są takie dziwne, mokre i nieprzyjemne, brrr. I te krzaki, oni tu mają naprawdę dużo roślin. To znaczy, to jest niezwykłe, tyle różnych niesamowitych roślin w jednym miejscu! Ale jednocześnie mam wrażenie, że to jakaś dżungla. Aż tęskno mi do otwartej przestrzeni. Chociaż ten step trochę nadrabia, jest bardzo... Taki swojski.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

07-09-2017, 21:17
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

On też tęsknił za małymi pieszczotami, za byciem z nią sam na sam i za tą ciszą i spokojem, którą chyba od zawsze poszukiwał. Ven znowu zaczęła swój monolog, to on wykorzystał tę sytuację do kontynuowania pieszczot. Jej kark był na przemian lizany i podgryzany delikatnie. A w połowie przemowy zajął się też jej uszami. Łapę skierował z jej boku na jej klatkę piersiową i zbliżył jeszcze bardziej, teraz stykali się ciałami na całej niemalże długości kręgosłupa, od łopatek lwicy aż do nasady jej ogona, obdarowując jej futro swoim ciepłem. Trwał tak wtulony pieszcząc jej uszy i tył głowy. Przerwał na moment, by jej odpowiedzieć.
- To prawda, niezwykła i tajemnicza to kraina, a jednocześnie taka piękna. A przede wszystkim... spokojna. Być może los chciał, żebyśmy odnaleźli wreszcie spokój w tym miejscu? Bo w tej chwili, tylko Ty się dla mnie liczysz, skarbie. - tutaj bardzo czule polizał jej ucho - Wszystko inne jest dla mnie na dalszym planie, tak długo jak jesteś u mego boku. Patrz, tyle już przeszliśmy w życiu, najpierw oddzieleni, a potem razem, by teraz leżeć tutaj, na tej pięknej, kwiecistej polanie, niczym nie niepokojeni tylko cieszący się sobą nawzajem... - coś by jeszcze dopowiedział, ale znów odezwała się w nim potrzeba pieszczot, toteż powrócił do pielęgnowania jej futerka swoim językiem. Łapę nadal trzymał na jej klatce piersiowej, delikatnie ją masując.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-09-2017, 21:18 przez Maru.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

10-09-2017, 00:10
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Aj! Z chwilą, gdy lew zaczął pieścić jej uszy i kark, lwica niemalże momentalnie rozluźniła się, niemalże się "rozpływając". Znała swojego partnera dość dobrze, ale potrafił ją zaskoczyć - zapomniała już, że może być tak dobry w pieszczotach. Więcej, więcej! Zastrzygła uchem i przylgnęła mocniej do jego boku, nadstawiając łeb. Możesz mnie podotykać po uszach bardzo chętnie, masz taki... Właściwie sama nie wiem co, ale po prostu umiesz to robić. Pomrukiwała cicho w wyrazie zadowolenia, a kiedy ten na chwilę odsunął pysk, otworzyła oczy rozczarowana. Ale jak to? To już koniec? Uniosła delikatnie łeb i przekrzywiła go, aby móc na niego spojrzeć chociaż kątem oka. I gdy zaczął mówić, trochę zrzedła jej mina. Chociaż uśmiechnęła się na jego deklarację o tym, że jest dla niego całym światem - jakże by było inaczej! Ona też zrobiłaby bardzo wiele dla swojego wojownika... Naprawdę go kochała i chciała dla niego jak najlepiej... Co przypominało jej o pewnej kwestii, którą powinna poruszyć. Przełknęła głośno ślinę. Kiedy Maru ponownie dotknął językiem jej ciała, mógł wyraźnie poczuć, że Venety jest spięta i w dużo mniejszym stopniu reaguje na pieszczoty - chociaż nie mogła zignorować przyjemnego dreszczu w miejscu polizanym przez lwa, zwyczajnie czuła, że jeśli teraz z siebie tego nie wyrzuci, nie będzie mogła już tak cieszyć się tą chwilą. A tego by zwyczajnie żałowała, bo chciała jak najdłużej zatrzymać ten przyjemny spokój, tą bliskość - Maru... - szepnęła nieśmiało, po czym niechętnie usiadła. W takiej pozycji mogła patrzeć na partnera z góry. Posłała mu szeroki, przepraszający uśmiech - Wiesz, chciałam ci o czymś powiedzieć... Kocham Cię - po czym jak gdyby nic pochyliła się i liznęła go w nos. Na chwilę złapała jego spojrzenie, te ukochane błękitne oczy, po czym niechętnie odsunęła się, ponownie usadawiając się wygodnie - A tak poza tym... Chciałam cię przeprosić. Przede wszystkim za tamto, kiedy wróciłeś z Lwiej Skały. Przepraszam, naprawdę. Nie powinnam była tak ostro reagować. Głupio mi, że zaczęłam na ciebie wrzeszczeć, kiedy tak naprawdę nie mogłeś zrobić nic i postąpiłeś właściwie - choć śmierć Shuji boleśnie odbiła się na lwicy, co było widać w jej fiołkowych oczach, dziwnie matowych, straty partnera nie mogłaby przeżyć. Załamałaby się psychicznie. A jednak on tutaj był, czego nie doceniła tamtego dnia - To wszystko było tak nagłe, niespodziewane. Tyle sprzecznych emocji. Zabrano na dom... Mój siostrzeniec prawdopodobnie nie żyje... I to po części moja wina, to przeze mnie nie żyje. Po prostu... Nie wiem. To chyba przez nagromadzenie tych emocji, tak wiele sprzecznych emocji. Tyle złości, bezsilności... Nie mogłam zrobić nic, aby nam wszystkim pomóc. Nic... Naprawdę przepraszam, podle się zachowałam. Powinnam się cieszyć, że w ogóle wyszedłeś z tego cało, że jesteśmy razem... Mogli cię zatrzymać, mogli coś zrobić, tak, jak zrobili to młodemu... Przepraszam. Naprawdę przepraszam - fiołkowe oczy niebezpiecznie się zaszkliły. Zacisnęła zęby, próbując odgonić natrętne łzy - I przepraszam, że nie zaufałam ci do końca. Gdyby nie Vei... Gdyby nie ona, być może on by żył. Być może wszyscy byśmy mieli dom. Nadal. Tak często powtarzałeś, żeby jej nie ufać. Prosiłam, krzyczałam, błagałam, a ty to wszystko znosiłeś cierpliwie. Szanowałeś moje zdanie. Byłam głupia, że jej zaufałam. Ale to jest moja siostra! To znaczy... To była moja siostra. Ja... - to był ten moment, w którym fontanna łez pociekła po jej policzkach, a lwica zaniosła się szlochem - Naprawdę przepraszam. Byłam kretynką, że jej tak broniłam. Ale ona naprawdę... Naprawdę myślałam, że ona jest dobra. I że chce nam pomóc... Że razem jakoś damy radę - podniosła łapę, aby otrzeć łapą łzy - A sam mówiłeś, że przyniesie nam zgubę... Że jej nie obchodzimy. Że jesteśmy tylko pionkami, przedmiotami, głupimi poddanymi. Przepraszam, naprawdę przepraszam. Przepraszam, że cię pokochałam i zawsze tu byłeś, a ja... Ja nie umiałam ci do końca zaufać. Nie... Nie chciałam. Przepraszam, przepraszam, naprawdę przepraszam... Tak bardzo mi głupio, powinnam się ciebie posłuchać, jesteś doświadczonym wojownikiem, znasz się lepiej na tym, na lwach, a ja... Ja jej zaufałam, a ona, ona... - załkała żałośnie. Przewaliła się na ziemię, wtulając się mocno w grzywę Maru, szukając pociechy, cały czas płacząc - Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

10-09-2017, 00:30
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Znowu było miło, tylko ona i on razem, sami. Czuł, jak mu się podsuwa, żeby pieścił ją jeszcze bardziej i to robił. I wszystko było dobrze, ale do czasu, bo po jego słowach czuł, że coś jest nie tak. Jakoś tak inaczej, niby chciała dalej, ale... ale nie chciała. On się tym póki co nie przejął i dalej zajmował się futrem lwicy. To znaczy zajmował się, dopóki ta nie wstała i usiadła. On pozostał dalej na boku trochę zdziwiony. Na jej pierwsze słowa uśmiechnął się szeroko, ale już to słyszał od niej, nie było potrzeby aż wstawać, żeby go poinformować. Trochę prychnął na liza w nos, ale to odruch bezwarunkowy. Za to potem zaczął się monolog, po którym spoważniał. Znowu wyrzucała z siebie wszystkie żale i smutki, ale to dobrze, że nie tłamsi tego w sobie, skutki mogłyby być gorsze. Faktem jest, że miał rację co do Vei, ale... co to teraz zmieni? Niemniej milczał i wysłuchiwał, a jak już padła na ziemię i zapłakana wtuliła się w jego grzywę to... Objął ją łapami i przysunął ją jeszcze bliżej. Ponadto lizał czubek jej głowy, zapewniając ją, żę z nim może czuć się bezpiecznie. Jedna łapa obejmowała łowczynię na wysokości jej łopatek, a druga głaskała jej głowę i kark.
- Dobrze, już, uspokój się, skarbie. Było, minęło. Czasu nie cofniemy. Każdy popełnia błędy, ważne żeby wyciągać z nich wnioski. Trzeba patrzeć w przyszłość, a nie żalić się nad przeszłością. Już, przestań płakać. Wiesz, że nie lubię jak płaczesz. - znowu delikatnie lizał jej małą grzywkę, chcąc ją pocieszyć - I nie mów o swoim siostrzeńcu jak o kimś nieżywym. Ten cały Myr może i miał dziwne wymagania co do stada, ale był też młody i nie wyglądał na jakiegoś psychopatycznego zabójcę. Pewnie powiedział tak tylko po to, żeby wymusić przyjęcie jego warunków. A dopóki nikt nie potwierdzi jego śmierci to nie mów o nim jak o zmarłym. - tutaj opuścił jedną łapę i wsunął ją pod jej podbródek. Odsunął jej głowę, żeby spojrzała na niego swoimi fiołkowymi oczami, on sam też wpatrywał się w nie. Uśmiechnął się lekko.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, że jeszcze się spotkacie. - zniżył łeb i czule polizał jej wargi.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

13-09-2017, 21:14
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Szlochała, wtulona w ukochanego. Pragnęła jego ciepła, bliskości, poczucia bezpieczeństwa. Komfortu psychicznego. Pewności, że może się wypłakać, wylać z siebie wszystkie żale i bóle, a nie zostanie przez to wyśmiana, zbesztana czy w jakikolwiek inny sposób ukarana. Pociągnęła nosem, dokładnie w momencie, kiedy Maru wspomniał, że nie lubi, gdy płakała. Może dlatego, że była wtedy taką słabą, nieatrakcyjną, zasmarkaną, zalaną łzami kupą nieszczęścia? Wytarła łapą nos, próbując doprowadzić się do porządku - Wiem, że minęło, ale boli nadal. Nie mogę w to uwierzyć. Po prostu nie potrafię... Ale to prawda - odparła załamanym głosem. Bolało. Jak cholera.
A czy druga połowa nie jest od tego, aby przykleić plaster na bolące miejsce i zojojać? Podobno zojojane boli mniej, a dokładnie to zrobił Maru swoimi słowami o Shujii. Uniosła pysk, wpatrując się wyczekująco w wojownika. Z nadzieją w oczach, którą jakoś udało wskrzesić się - Na... Naprawdę tak myślisz? - odchyliła uszy i podniosła się niespodziewanie, przebierając niecierpliwie łapami w miejscu - Naprawdę myślisz, że Shujaa żyje? Że go nie zabili? - zaczęła krążyć w kółko, podrygując niespokojnie ogonem - Ale jak możemy to sprawdzić? Jeśli pojawimy się w okolicach Lwiej Skały, mogą nas złapać i pojmać. Tym bardziej, że znają Ciebie z widzenia. Nie wiedzą, jak ja wyglądam, może to jest myśl? Nie muszą wiedzieć, że ja to ja! Mogłabym dowiedzieć się czegoś! - chodźmy tam, chodźmy, chodźmy, chodźmy - Może wcielili go siłą do stada i nie ma jak się z nami skontaktować? Gdyby puścili go wolno, na pewno by do nas wrócił. To znaczy, że... Musi być tam! Może być żywy, masz rację! - uśmiechnęła się i podskoczyła z ekscytacji - Och, musimy coś zrobić! Powinniśmy coś zrobić! Tak, tak, tak!
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

13-09-2017, 21:30
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Powoli zaczynało być znowu miło, lwica się wypłakała i wyrzuciła z siebie wszystko, poza tym pocieszała się faktem, że jej siostrzeniec żyje. Powstał z ziemi i przysiadł obserwując jak niecierpliwie kręci się i znowu wyrzuca z siebie potok słów, chyba już się do tej cechy przyzwyczaił. Odruchowo uśmiechnął się na jej słowa pełne entuzjazmu. Ale nie mógł jej pozwolić iść samej, na pewno nie zaryzykowałby tego.
- A może pójdziemy razem? Wiem, że dali nam nienormalne warunki, ale możemy powiedzieć, że... no, nie wiem, że przemyśleliśmy wszystko i możemy poudawać, że chcemy przyjąć ich warunki, ale coś tam pozmieniać chcemy. Nie sądzę, żeby się na nas rzucili, a przy okazji będzie okazja się rozejrzeć. Co myślisz o takim pomyśle? Ja będę Cię mógł pilnować, a Ty będziesz miała okazję rozejrzeć się i zasięgnąć języka. - podszedł do lwicy i trącił jej bok swoim przy okazji przejeżdżając jeszcze ogonem.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

20-09-2017, 20:53
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

- Naprawdę tak myślisz? - uśmiechnęła się i spojrzała w kierunku Lwiej Skały - Definitywnie powinniśmy się tam udać. Aczkolwiek nie jestem pewna, czy dzisiaj. Moglibyśmy zapytać się ich, co mają nam do zaoferowania czy coś takiego. Albo zapytać się, czy wpadli na jakiś trop Vei, ponieważ mamy z nią na pieńku i chcemy rozwiązać sprawy osobiście - co oczywiście było bujdą, co samiec łatwo mógł wywnioskować ze sposobu jej mówienia. Nie czaiła się w nim żądza krwi i mordu. O ile skreśliła zupełnie siostrę, tak nadal nie pozwalałaby jej zginąć. Gdyby Królestwo miało informacje na temat miejsca jej pobyty, mogliby podzielić się nimi z lwioziemcami. Podpuściłoby się ich, że chcą rozprawić się z królową - w końcu, to chyba bardziej ich sprawa niż lwów z zachodu, a po co brudzić sobie łapy krwią, gdy chcą to zrobić inni? Przekonałaby się, czy Shujaa nadal żyje i jeśli wszystko by dobrze poszło, uzyskałaby informacje o królowej lub przynajmniej zmyliła pościg - Wiem, że pragniesz spokojnego życia. Uwierz mi, ja też. Moglibyśmy uwić tu spokojne gniazdko, gdzie nikt by nam nie przeszkadzał... Ale ja tak nie umiem. Nie umiem porzucić Lwioziemców. Już raz swoimi łapami odbudowałam to stado z innymi, pora zrobić to ponownie - po czym wtuliła się w niego, mrucząc.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości