Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
06-07-2013, 16:01
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Karakalka postawiła czarne uszy na sztorc. Co też ta młoda opowiada! Nie ma mamy? Takie słodkie maleństwo? Toż to hańba dla osoby, która zdecydowała się zostawić taką śliczność na pastwę losu! Wstydziłaby się! Na stos z nią...!
Tymczasem jednak fioletowooka postanowiła odpowiedzieć na postawione jej pytania, gdyż te były tak trudne i rozbudowane, że wymagały od niej całkowitego skupienia. W całym swoim kilkuletnim życiu ani razu nie usłyszała, że istnieje osoba, która ma podobne oczy do niej. Przecież ten kolor był wyjątkowy. A tu okazuje się, że matka tej tutaj też takie miała... Niesamowite! To musi być przeznaczenie! - Jestem Serret i jestem karakalem - wyjaśniła z uśmiechem. - I nie wiem, śliczna, nie wydaje mi się. Ale wiesz, co ci powiem? Nachyliła się ku niej, acz nie za blisko, żeby jej nie przestraszyć. - To jest Samiya i jest serwalem! - oświadczyła z dumą, jako że to była właśnie JEJ podopieczna, i była taka cudowna! Wskazała łbem opisywaną osobę, by następnie powrócić wzrokiem do swej rozmówczyni. - A ty, jak się nazywasz? Masz takie wielkie uszy jak my, ale wyglądasz jak szczeniaczek - stwierdziła z rozbawieniem, acz w jej głosie dało się też słyszeć jak najbardziej szczerą serdeczność. Srebrnej nigdy wcześniej nie było dane spotkać fenka, choć widywała szakale albo coś podobnego i to właśnie z nimi kojarzyła się jej ta istotka. Tylko że szakale nie miały takich ładnych dużych uszu! |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
06-07-2013, 19:06
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Jaki słodki zwierzaczek! Sami zachwyciła się wyglądem orzechowookiej. Jednak postanowiła zejść z bezpiecznej miejscówki na grzbiecie cioci. To takie nie kulturalne.
Samiya zeskoczyła koło swej opiekunki. Przyjrzała się "szczeniaczkowi", jak to nazwała małą ciocia. Wyglądała na mocno przestraszoną. No tak, gdy Sami się zgubiła i spotkała ciocię Serret po raz pierwszy też się przestraszyła. Hm... Gdy Sami się zgubiła... -Czy ty zgubiłaś swoją mamusię? - Serwalka spytała orzechowooką. Uśmiechnęła się do niej. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
09-07-2013, 19:09
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Co fakt, to fakt. Ines miała swój wdzięk prawdziwej księżniczki i nawet kiedy była mokra, nie można było odmówić jej uroku. Oresta natomiast, po wyjściu z wody, mogła zasłużyć najwyżej na porównanie z mokrym pisklakiem. Trochę zdążyło już z niej ścieknąć, ale jeszcze musiała poczekać, by afrykańskie słońce wysuszyło jej sierść.
- Dzień dobry. - przywitała szarą, bodajże po raz drugi. Ale czy to ważne? Nieco spóźniona rozciągnęła wargi w uprzejmym uśmiechu. Nie wyglądało, by szara lwica była dla nich zagrożeniem, ale Oresta jakoś nie mogła się do niej przekonać, chociaż sama nie potrafiła powiedzieć dlaczego. - Yhym. - mruknęła. - To znaczy tak, jesteśmy. - dodała szybko, próbując uśmiechem zrekompensować odpowiedź. Nie widziała żadnego rozsądnego powodu, by zataić tę informację... i raz dostała burę za to, że nie powiedziała czegoś odpowiedniego w odpowiednim czasie. - A pani? - spytała. Może te pytanie nie było zbyt poprawnie gramatycznie, ale chyba można było się domyśleć o co jej chodzi. ....
|
|||
|
Fadi Gość |
10-07-2013, 16:49
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
-Co to karakal i... ten serwal? To jakiś odpowiednik takich dużych ptaków?-pisnęła, kładąc uszy płasko do czaszki. Ptaki były ogromne i straszne. Mama kazała jej się ich wystrzegać za wszelką cenę, bo tamte mogły ją w łatwy sposób upolować, złapać i... Uhm, zjeść. Jej puszysty ogonek zadrżał od nadmiaru emocji, a ona sama ponownie uniosła wzrok na Serret, wpatrując się w jej piękne, fioletowe oczy. Przecież ona nie była taka straszna i chyba ptakiem być nie mogła. One mają skrzydła i takie dziwne, zniekształcone pyszczki i takie długie, ostre pazury...
-Chwila... Nie jesteście ptakami, prawda? Czym jesteście?-cofnęła się o krok, strosząc futerko na karku. "To co nieznane, jest z pewnością niebezpieczne, ale nie wolno okazywać przed tym strachu"- zadźwięczał w jej łebku głos ojca, kiedy to dość niedawno, jak miesiąc temu udzielał swoim potomkom ważnych, życiowych lekcji. Nagle żywo potaknęła, gdy usłyszała stwierdzenie wojowniczki. -Bo jestem szczeniaczkiem! Małym fenkiem!-odparła dziarsko, nagle odzyskując swój radosny i nieco pewniejszy siebie głos. Uśmiechnęła się, dumna z siebie, ale byla to jakże krótka chwila radości, bo Samiya szybko ją przygasiła swoim pytaniem. Piaskowa samiczka spojrzała na nią zbolałym spojrzeniem, jakby tamta co najmniej zadała jej mocny cios i zawyła cicho. -Wszystkich zgubiłam. Moich braci, siostry, tatę i nawet mamę! Kazali mi zostać w norce, naszej małej, bezpiecznej i chłodnej norce, a ja ich nie posłuchałam.-kolejne wycie, pełne żalu i bólu. -Jestem najmniejsza i najsłabsza, bo podobno urodziłam się ostatnia. Nie jestem tak silna i wytrzymała, jak moje rodzeństwo. Rodzice bali się mnie zabrać na kolejną lekcję w terenie i uznali, że powinnam zostać. A ja tak bardzo chciałam iść! Moje siostry znowu mnie dręczyły, a bracia się ze mnie śmiali! Więc poszłam zaraz po tym, jak oni wyszli i... Zgubiłam się. -zaskomlała, uciekając wzrokiem od obu samic. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
15-07-2013, 15:00
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Serdeczny śmiech wyrwał się z pyska Serret. A to dobre!
- Ależ skąd! - zaprzeczyła z rozbawieniem. - Karakale i serwale to koty, tak jak lwy i gepardy, tylko mniejsze. Ptaki mają skrzydła z kolorowymi piórami i ostre dzioby, ale nie mają zębów - wyjaśniła pokrótce. - Mamy tu jednego ptaka, ale nie należy się go bać. Jest bardzo przyjazny, jak cały Srebrny Księżyc! Bo my jesteśmy takim stadem z różnych gatunków, wiesz? Mieszkamy tutaj - rozpaplała się jak zwykle. Kolejne słowa orzechowookiej wprawiły ją w kolejne niemałe zdumienie. - Fenkiem? Nigdy nie słyszałam o fenkach. To bardzo ciekawe! Jak masz na imię, fenku? Zanim zdążyła usłyszeć odpowiedź, do rozmowy wtrąciła się jej kochana Sami. Czarne uszy karakalki wyprostowały się, gdyż i ona była ciekawa odpowiedzi ze strony szczeniaczka. Prędko jednak zaciekawienie ustąpiło miejsca smutkowi. - Och, to okropne! Wiesz, w którą stronę trzeba iść? Jak tak, to możemy pójść z tobą poszukać twojej rodziny... Albo możesz zostać z nami tutaj, może oni cię tu znajdą? Przychodzicie tu czasem? Pytam, bo nie wiem, od niedawna tu mieszkam. Wcześniej mieszkałam tam, gdzie jest mniej roślin, wiesz, takie sawanny i inne... |
|||
|
Berith Gość |
23-07-2013, 21:26
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
-Tak też myślałam..-zaczęła aczkolwiek jej słowa nieoczekiwanie zwieńczyło kichnięcie, a następnie napad kaszlu. Tym razem był wyjątkowo długi i uporczywy, przez co ślepia lwicy wnet zeszkliły się, a po polikach mimowolnie spłynęły strużki łez. Kiedy atak zdawał się już ustąpić, a lwica otarła wilgotny pysk, z jego wnętrza niespodziewanie wydobyło się jeszcze jedno, pojedyncze kaszlnięcie. Wówczas samica mogła zobaczyć brunatną plamę, zdobiącą teraz ziemię przed jej łapami.
Berith z przerażeniem i zmieszaniem wpatrywała się czerwoną posokę, plamiącą piasek, by przenieść w końcu skołowane spojrzenie na Orestę. -Pójdę już.-bąknęła i pośpiechu zniknęła im wszystkim z oczu, pozostawiając po sobie jedynie odrobinę krwi, która wydobyła się z jej podrażnionego gardła. Czy to aby na pewno była alergia? |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
23-07-2013, 23:47
Ledwie szara lwica opuściła ich towarzystwo, a Oresta odniosła wrażenie jakby coś właśnie podrażniło jej nozdrza. Owe kręcące uczucie w nosie niemal od razu zostało zwieńczone donośnym kichnięciem. Natomiast kompan młodej lwiczki mógł poczuć delikatne pieczenie oczu, które mimowolnie załzawiły się w reakcji obronnej.
Wyglądało to, jakby owa dwójka cierpiała na zupełnie tę samą przypadłość, co lwica, która ulotniła się jeszcze przed chwilą. Czy Oresta i Anubis rzeczywiście mieli alergię na tutejszą florę? // Pomijajcie posty Serret, Fadi i Samiyi. Zależy mi na sprawnym przebiegu tej akcji. // |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
25-07-2013, 19:36
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta odwróciła pysk od szarej, nie dlatego, że coś ją zainteresowało czy nieznajoma ją nudziła, ale jedna z lekcji wyniesionych przez młodą lwicę jeszcze z domu, brzmiała: nie kichaj na kogoś i nie pozwól, by ktoś na ciebie kichał. Nie wiedziała dlaczego nie powinno się tak robić, a nawet gdyby ktoś opowiedział jej o stworzonkach tak małych, że niewidzialnych i pędzących,by wniknąć do jej organizmu - no, nie, nie wyśmiałaby go, tylko pokiwałaby głową i radośnie próbowałaby nawiązać kontakt z tą (nie)obcą cywilizacją.
- Do widzenia. - pożegnała się krótko z szarą lwicą i kiedy ich spojrzenia się spotkały, Oresta nabrała dziwnego wrażenia, że nieznajoma się czymś martwi albo jest jej wstyd. Oresta zamrugała, kiedy do jej nozdrzy dotarł zapach krwi. Ciemnoczerwona plama tkwiła tam, gdzie widziała kątem oka, że pochyla się szara lwica. - Ona naprawdę była rann... - koniec zdania pochłonęła potężne kichnięcie. Oresta uniosła łapę i położyła ją na swoim pysku tak, jakby to mogło w jakikolwiek sposób pomóc. - Chyba faktycznie nie jest to za dobre miejsce na spacery. - stwierdziła wesoło. Skąd niby młodej lwicy z poziomem wiedzy medycznej równej zero, mogło przyjść na myśl, że alergia nie wiąże się z kaszlem, a już na pewno nie krwawym? ....
|
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
29-07-2013, 20:21
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Stracił zainteresowanie małym zwierzątkiem bo jego uwagę przyciągnął głośny kaszel i kichanie. W dodatku go także coś chwyciło. Oczy same zaczęły łzawić, co nie zdarzyło mu się jeszcze. Organizm przyzwyczajony do popielnej ziemi nie dawał łatwo za wygraną z chorobami, a teraz nagle oczy mu łzawią z niewiadomych przyczyn. Będzie trzeba się bliżej przyjrzeć tym zjawiskom bo kaszel kaszlem, ale jeśli zostawia po sobie krwawą plamę to nie trzeba być medykiem by się domyślić, że coś nie jest tak. Na samym początku spojrzał na Orestę, podbiegając do niej.
- Hej Oresta idź na tą polanę na której powstało nasze stado. Mam bowiem dziwne przepuszczenia, że coś niepokojącego wisi tutaj w powietrzu. Ja jeszcze przekażę pozostałym tutaj i tam się spotkamy.- powiedział bardzo poważnie spoglądając na lwicę i nie czekając zbytnio na odpowiedź odwrócił się w stronę innych towarzyszy. - Serret zabierz je też stąd. Dżungla może nie być teraz bezpieczna.- Choć nie do końca wiedział jak na nie może wpłynąć to miejsce. W końcu trochę się różnili. Nie bez powodu wybrał tamto miejsce. Bo jeśli to było jakieś uczulenie to na tamtych terenach powinno ustąpić. W końcu wychował się na nich i nawet pomimo tego, że wulkan był nieczynny to i tak nie mogła się aż tak zmienić. Nie chcąc też już dłużej niepokoić swoją osobą nieznanego zwierzątka oddalił się szukając wzrokiem Oresty. W końcu i ona też odczuwała te dolegliwości. A znalezienie ją z załzawionymi oczami może nie być takie proste. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
12-08-2013, 16:32
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Karakalka uniosła brwi, zwróciwszy wzrok na Anubisa. Cóż to, czyżby coś się stało? Trzeba coś przekazać Ines i Nkirumie? Ale nie, on mówi, że sam to zrobi. A ona ma odejść z młodą dwójką... W porządku! Lew, jako Młodszy Kapłan, stał wyżej w hierarchii, także mógł jej wydać podobne polecenie.
- Tak jest! - rzuciła fioletowooka, po czym przeniosła zatroskane spojrzenie na fenka. - Fadi, jeśli rodzice cię nie odnajdą, pamiętaj, że zawsze możesz zostać tutaj. Tu... Tu będziesz bezpieczna, tylko powiedz, że mnie znasz. Serret, mam na imię Serret. Zapamiętasz? Ser-ret. Chcesz, to w ogóle chodź teraz z nami. Nie chciała nikogo do niczego zmuszać, szczególnie że znała to małe urocze stworzonko zaledwie od kilku chwil. - To idziemy, Sami - postanowiła i bez pytania chwyciła swą podopieczną w pysk, by zaraz wybyć z nią w głąb terenów Srebrnych. Z/t |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
17-08-2013, 23:23
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta z pewnym zdziwieniem wysłuchała słów Anubisa. – Dobrze. – tylko tyle była w stanie wymówić, bo młodszy kapłan za chwilę odszedł do Serret. Cóż, pan każe, sługa musi. Oresta odwróciła się i pomaszerowała posłusznie w stronę Płonącej Równiny. Nie uśmiechało jej się łażenie samej, a zwłaszcza po tym incydencie z Mamburem, ale Anubis wyraźnie powiedział, że ma iść i tam się spotkają. W każdym razie wybyła.
<zt> ....
|
|||
|
Eleyna Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:214 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 69 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 28 |
08-11-2013, 20:57
Prawa autorskie: Linearty DragonFireNight i Malaiki pokolorowany przez Omarę
Po chwili na miejscu pojawiła się biała samica w dość zaawansowanej ciąży, o czym świadczył pokaźnych rozmiarów brzuch i dokuczający jej ból grzbietu. Lwica przyszła tu tylko na chwilę, aby zaspokoić pragnienie, a później pójdzie poszukać odpowiedniego miejsca do urodzenia potomstwa, bo poród zbliżał się wielkimi krokami. Pijąc wodę lwica przy okazji zastanawiała się nad imionami dla maleństw.
|
|||
|
Nelly Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 miesiące Liczba postów:65 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 |
09-11-2013, 14:19
Prawa autorskie: Shebu, Cynka, ja
Nagle kluska poczuła skurcze. To już chyba znak, że czas najwyższy zakończyć odsiadkę. Kopnęła więc najpierw nieporadnie siostrę, żeby powiadomić ją o końcu pasożytowania. Gdy poczuła, że siostra nie reaguje, tylko śpi w najlepsze zaczęła sama wypychać się na świat.
|
|||
|
Eleyna Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:214 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 69 Zręczność: 74 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 28 |
09-11-2013, 14:23
Prawa autorskie: Linearty DragonFireNight i Malaiki pokolorowany przez Omarę
Nagle Eleyna poczuła bolesny skurcz w podbrzuszu. Odruchowo dotknęła bolącego miejsca, jej twarz wykrzywił bolesny grymas, a z jej pyska wydobył się cichy jęk. To oznaczało, że rozpoczął się poród i lwica musiała jak najszybciej znaleźć miejsce by mogła spokojnie urodzić. Wstała zatem i po chwili już jej nie było.
/z.t./ |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości