♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

19-01-2014, 23:37
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

I on otworzywszy paszczę roześmiał się głośno, choć jego spojrzenie pozostało nieporównywalnie twardsze od spojrzenia Mani, jakieś żelazne, trzeźwe, niekompatybilne z uśmiechniętym pyskiem. Było w tym tyle nieszczerości, ile prawdy w stwierdzeniu, że jeśli oczy się śmieją, śmieje się i dusza. Nie znaczyło to, że Derion chciał Manię oszukać, a tym bardziej, że udawał kogoś, kim nie jest. Jego umysł nie potrafił przyjąć szczęścia w czystej formie, dla niego roztwór ten był czymś nie do przyswojenia, nie do wyprodukowania samemu. Klarowny optymizm piaskowej lwicy lew traktował jako zjawisko nienależące do jego świata. Tak, jakby obserwował wirującego w powietrzu kolibra.
Usunął się, ale zaraz zaparł, by posłużyć za oparcie i pomoc w odzyskaniu równowagi żółtookiej. Odpowiedział na kolejną salwę śmiechu tym samym, po czym mruknął z niegasnącym rozbawieniem:
- Na północ, skąd wieje wiatr. Potrzebujemy wykwintnego obiadu.
I przeszedł w żwawy trucht. Z odwróconym za siebie łbem i zaczepną miną spoglądając na Manię.

zt
Manuela
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 64
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 29

20-01-2014, 00:10
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)

Być może, gdyby Mania w swoim rechotaniu mogła otworzyć oczy i spojrzeć przy tym w szafir Derionowych ślepi, ujrzałaby owy kontrast pomiędzy górną a dolną częścią pyska.
Na odpowiedź lwa zastrzygła uszyma i jakoś wezbrało w niej energii. Poderwała się do truchtu, goniąc za swym przewodnikiem.

/zt/
-Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie.
-Dlaczego?
-Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać.


[Obrazek: man_sygn_nowa_by_aladyllus-d7dnybq.png]


Głos[/center]
Mino Eive
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 19

22-02-2014, 00:39
Prawa autorskie: Rag

Wybyła.




/zt
Frost
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:9 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

28-03-2014, 23:53
Prawa autorskie: only me (c)

Podróż Frost trwała już prawie kilka miesięcy z tych czasów gdy ona uciekła ze swego stada.
Jeżeliby ktoś zapytał jej o tym, co lwica myśli o swej przysłości, to ona z wielkim prawdopodobieństwiem uderzyłaby go w pysek z rykiem: "Nie martł się o mnie, lepiej pomyśl o swoją podrapaną miną!" Naprawdę mówiąc, Frost nie wiedżiała, co z nią będzie. Ale nienawidziała być slabą. A slabość dla niej to jakraz i zdolność wszystkich kobiet do skyglenia i żałowania. W tym przypadku ona była wiec samcem niż samicą.
Zobaczywszy jakiś kamień, lwica lekko skoczyła na niego i zaczeła obracać glową, decydując dla siebie na ille wyższe ode niej ściany Wąwozu.
Brrr być tutaj jako widocznym słoniem w gładkiej, otwartej pustyni. Nikt nie wie, jakie stworzenia i z jakim preznaczeniem patrzą na nią teraz
[Obrazek: Xzxfe.png]
Piłka koloru khaki
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

29-03-2014, 13:31
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Gdyby ktoś kiedykolwiek chciał pozostać sam, mógł się wybierać w takie miejsca jak te. Zerowa roślinność, czasem tylko jakiś szczur przemknął gdzieś między skałami. Czy to jakiś wąż. Skorpion. Mrówki. Whateva. Ale nie zawsze i nie każdemu to odpowiadało. A Soth czego mógł szukać? Tłumaczył sobie to ciszą i spokojem. Ale tak naprawdę sam nie wiedział, co nim kierowało, kiedy przechadzał się wąwozem. Przynajmniej tutaj, na dole nie było czuć tak bardzo smrodu lwów.
Do czasu.
Soth przemieszczał się dość jednostajnie i w sumie dość powoli Bo też nie bał się tego co mógł tutaj zastać. Najwyżej kamieni odczepiających się ze ścian wąwozu i spadających z hukiem na ziemię mógł się bać. Przecież jak każdy nie chciałby być zgnieciony przez taki spadający głaz. Tak bardzo przykra śmierć.
Śmierdziało lwem. Soth zmarszczył brwi. Nie tylko lwem, lwica mu pachniało! To od razu zdecydowanie spowolniło jego i tak już wolną wędrówkę dnem wąwozu. Ale w miare jak się przemieszczał to zauważył lwicę. Samą, biedną i chyba niezbyt... zorientowaną. I to przeważyło na stwierdzeniu Sotha, że jest zupełnie sama. Bez jakiś swoich kumpli. Bez samca. To zdecydowanie go uspokoiło. Ale szedł dalej i zdecydowanym krokiem acz wolnym, wkroczył na teren niejakiej przestrzeni osobistej lwicy. Może dziesięć metrów ich dzieliło w tym momencie. W końcu była sama. Nie musiał się niczego obawiać.
- Nie powinno Ciebie tutaj być - Odparł sucho, głośno i stanowczo. Usiadł nawet, swoim ogromnym, pasiastym dupskiem na tej suchej ziemi. I miał tylko nadzieję, że nie siadł na jakiś mrówkach. Co to byłby za ból, gdyby coś takiego przyczepiło mu się do dupska i kąsało. Jak on nienawidził insektów. A powinien był się przyzwyczaić. W końcu w dżungli jest ich znacznie więcej niż tutaj. Czym to on się przejmuje?
Patrzył się na tę lwicę przed nim dość mało przyjemnym wzrokiem, jakby świdrował ją oczami przez duszę. Może faktycznie tak było.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Frost
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:9 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

29-03-2014, 15:35
Prawa autorskie: only me (c)

Tym czasem, gdy Frost patrzyła na ściany tej pułapki, w którą sama po dobrej woli weszła, ucho uszłyszało ostrożne, ale ciężkie kroki za plecami.
Obróсiwszy, zobaczyła lwa, który tym czasem leniwym i chłodnym wzorem patrzył na samice. Byl jeszcze daleko od niej, ale on, jak i ona sama, dobrze widziali jeden drugiego.
- Nie powinno Ciebie tutaj być. - Zaczal nieznajomy. Cos bylo w nim.. dziwnego. Większy od zwykłego lwa - czy tak się wydawało? - jakiś trochę nietypowy typ pyska, plamy czy co..
Ale nie to teraz interesowalo Frost. W odpowiedź wyszczerzyryła zęby i nie mniej chłodno odpowiadła na wzrok nieznajomca.
- Uważam ze to nie Twoja decyzja, gdzie powinnam być.
Cały jej wygląd powiadał tylko jedno: dotkniesz - będę walczyła do ostatniego.
[Obrazek: Xzxfe.png]
Piłka koloru khaki
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

29-03-2014, 16:05
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

A on na jej odpowiedź po prostu uśmiechnął się pod nosem. I nie wyglądał ten uśmiech ani trochę przyjaźnie. Jakby coś kombinował, kalkulował. To tylko lwica. Nic strasznego, słabe, wątłe i w dodatku najwyraźniej upośledzone umysłowo cielsko. I już prawie był pewien, ze w dodatku zastraszająco młode. Nie to, żeby on był już w jakimś starczym wieku. Ale było wyraźnie widać, czym sobą ta reprezentuje. Nic co by mogło chociaż w jakimkolwiek stopniu przekonać Sotha do tego gatunku. Aż mu się normalnie jego przygłupia matka przypomniała. I tu swoiste podobieństwo. Młode i głupie. W dodatku same. Jakby ona miała jeszcze kogoś na boku, to może wtedy rozum Sotha uświadomiłby mu, że powinien był się oddalić. Aż go normalnie w środku korciło, żeby pokazać tej lwicy, że świat nie jest taki piękny, nawet jeśli się podchodzi cyniczne do sprawy swojego istnienia.
- Myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną - Odpowiedział jej na wstępie. Głupie to to i jeszcze się stawia. I jak wyzywa swoim ciałem. Nic tylko złapać za ten durny łeb i trzaskać nim o ziemię wystarczająco długo, by krew wsiąkła w ziemię. Tylko co on takiego mógł? Właściwie nie powinien się wypowiadać w tej sprawie. Wąwóz mimo wszystko jest miejscem dość silnie nacechowanym akustycznie. Jeszcze tylko by mu tego brakowało, że on by tu sobie pogrywał, a jakieś dobroduszne cholerstwo starało mu się w tym przeszkodzić. Nie. Jeżeli będzie dalej taka głupia to może w nim coś się w końcu ruszyć. Na razie po prostu tylko siedział.
- Ale sądzę, że ten prosty komunikat trawi do twojego upośledzonego móżdżka. Jesteś na terenie obcego stada i lojalnie ci oświadczam, że nie powinno ciebie tutaj być - Rzekł w końcu po dłuższym czasie. Co z tego, ze miał w nosie, no może nie do końca, ze tutaj jest obce stado i tak się pięknie złożyło, że jednak on do niego nie należy, ale cóż. Gówniarzeria powinna znać swoje miejsce w szeregu. A tej od tej samotności, ucieczki od rodziny, czy cholera wie czego, poprzestawiało się w obwodach. Westchnął ciężko.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Frost
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:9 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

29-03-2014, 16:48
Prawa autorskie: only me (c)

Oczywiście, ze lwa nie mogła nastraszyć młoda lwica. Dobrze, ze ona nie zeszła ze swego kamienia. W czymś to nawet nadawało przewagę - naprzykład, mogła spokojnie patrzyć prosto w oczy tego niedolewa, a nie z dołu do góry.
- Myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną. - Ona nie odpowiadła, patrząc na mowiącego - i dalej będę obrażac czy powie coś mądrzejszego? - Ale sądzę, że ten prosty komunikat trawi do twojego upośledzonego móżdżka. Jesteś na terenie obcego stada i lojalnie ci oświadczam, że nie powinno ciebie tutaj być.
A juz ta informacja jest denerwująca. Frost nie chciała dopaść do cudzego stada, i ten samiec, jezeli nalezał do stada, mal prawo wyrzucić ją za kark.
- Zyczliwość tez jest nie Twoją najmocniejszą stroną. Mamy dużo wspolnego, widzę. - Odparła. Nie mogła powstrzymać od ironii.
- Ja nie usłyszałam woni innych lwów i myslałam, ze ten teren ni do kogo nie należy.
Chociaż lwica miała prawo nieznajomcu nie wierzyć, ale przewaga samca nad nią była znacząca. Nie podobał się jej ten chłodny pogląd, złość w glosie. Nie podobał się jej sam.
- W regulaminie twego stada jest punkcik pozwolenia napadania na nieznajomca, gdy on obrocil sie do ciebie tylem? - Taki, jak on, całkiem mógł być kłamcą i zabójcą. Chciałaby twardo wiedzieć, kto przed nią stoi. A już potem obracać się tyłem.
[Obrazek: Xzxfe.png]
Piłka koloru khaki
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

29-03-2014, 17:55
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Wywrócił oczami. Na wszystko co żywe, ona mówi tutaj o życzliwości? Ta, która sama wepchnęła się swoim głupim istnieniem na cudze tereny? Co jak co, ale o życzliwości, to panienka może sobie pomarzyć. Normalnie poczułby się tutaj urażony, ale wiedząc jaki poziom w tym spotkaniu ona reprezentuje, to po prostu dał sobie spokój. Po prostu zdecydowanie nie widział sensu w jakimkolwiek drążeniu w podobne tematu. Powinien był się domyślić, że na te najsłabsze umysły, najbardziej błahe przejawy krytycyzmu i poprawnej diagnozy będą działać w sposób wielce niekontrolowany. I proszę, ta zaczyna pierdzielić o jakiś farmazonach z dupy wziętych. Może jeszcze mu się tutaj ona rozpłacze, ojoj, to wtedy naprawdę będzie mieć powody do wypierdalania z tej ziemi w podskokach, jak jej Soth przetrzepie skórę ze dwa razy.
- Bliżej ci do małp niż do mnie - Odpowiedział jej na tę jej nieudaną ironię. To nawet nie można było nazwać ironią, tylko jakąś parodią wypowiadanych przez nią słów. Chyba ona sama nie wie co mówi - Ty naprawdę jesteś głupsza niż wyglądasz? Woni się nie słyszy, tylko czuje to raz, a dwa, jesteśmy prawie w centrum stada, trzeba być chyba naprawdę upośledzonym, żeby niczego nie wyczuć - Zmarszczył trochę nos. Co za totalna głupotę. Potem na jej następne słowa, zdawałoby się, jakby się trochę zezłościł. Kolejne głupie gadanie, przez co się poważnie zastanawiał nad tym, czy by sobie stąd nie pójść. Po prostu mu się nawet w głowie nie mieściło, jakim cudem ta lwica do tej pory nie została rozszarpana na strzępy, stratowana czy w inny sposób nie zginęła. Już mu się nawet specjalnie o tym nie chciało myśleć, bo to powodowało tylko bezsensowny ból głowy, a tego chciał przecież za wszelką cenę uniknąć.
- O czym ty gadasz, jaki znów regulamin. Jest tylko jedno prawo na świecie, prawo przetrwania. A ja ze swojej "grzeczności" zawczasu postanowiłem Cię uprzedzić. Zresztą, z jakiej racji miałbym marnować na Ciebie swoją energię - Odpowiedział i starał się naprawdę mówić bez jakichkolwiek emocji, ale po prostu ta jej głupota, pewnie wrodzona, po prostu go zaczynała ciut denerwować. Jakby nie mógł znaleźć kogoś normalniejszego do rozmowy.
Jakby tak po prostu nie mógł sobie odpuścić.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Frost
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:9 Dołączył:Mar 2014

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 63
Doświadczenie: 10

29-03-2014, 18:39
Prawa autorskie: only me (c)

To było warczanie, a nie gadanie.
Frost nawet przestala patrzyc na nieznajomca, zaczął mysleć o sytuacji, w której sie okazała.
Byjo jasne, ze ten lew nie był przyjaznym rozmowcą. Wylewając tyle brudu na nieznajomkę, pokazywał siebie nie z lepszej strony.
Mozliwie, nie miał szcześćia w miłosci czy miał problemy z czymś innym. Ale, kurde, Frost w tym nie byla winną.
-... Zresztą, z jakiej racji miałbym marnować na Ciebie swoją energię...
- Cudnie. - Urwała go lwica. Inne ją nie interesowało.
- Ja pojdę. A Pan mnie nie będę dotykał. Na tym i skończymy.
Powole zeszła ze swego kamienia i od razu stała widoczna swoim nizszym wzrostem od nieznajomca. Troche pomyslał, zdecydowała pojść w tym kierunku, od którego zaczeła swój tor.
Ostrożnie i zdaleka ominując lwa, okazała się z tylu nieznajomca. Jezeli ten byś zachciał, to mogłby obrocić się i patrzeć na nią dalej.
- Nie wiem, jak ja doszla do centrumu teren stada i nic nie widziałam o tym. Chyba miałam losa. - Dotychczas. - Dziekuje. - Zdechnij.
I, obrocziłszy tyłem do lwa, poszła. Jeszcze mniej-wiecej spokojnie. Ale, jezeli raptem nieznajomy zmieni swoje zdanie, to będę zmuszona już uciekać.

(z.t) - ?
[Obrazek: Xzxfe.png]
Piłka koloru khaki
Alsu
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:69 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 3

30-03-2014, 22:11
Prawa autorskie: AlicjaDyllus

Nie wiedział dokąd iść. Kroczył po prostu przed siebie, niepewnie, rozglądając się na boki, mając nadzieję napotkać się na jakiś znajomy pyszczek.
Teren po obu bokach zaczął się podwyższać. Wąwóz powiększał się z każdym krokiem, a Alsu wydawał się robić coraz mniejszy. Zadarł łeb wysoko w górę, spoglądając na groźne strome zbocza, z których upadek niewątpliwie musiał być bolesny, o ile nie śmiertelny. Rad był w takim przypadku, że znajduje się na dole. Wtem do jego uszu doszły jakieś dźwięki. Rozmowa, samiec i samica. Przybliżył się do ściany wąwozu, jakby wierząc, że dzięki temu będzie mniej widoczny i ostrożnie ruszył w kierunku głosów. Po chwili ukazała mu się paskowana postać. Potem dostrzegł też tą drugą, znikającą w oddali. Zamarł w bezruchu, przyglądając się tygrysowatemu. Wyglądał dosyć... groźnie.
Młodziak skulił uszy, przyklejając się bokiem do piaskowej ściany. Nie, nie będzie uciekał. Już nigdy więcej nie będzie uciekał.
Utkwił w starszym czujne spojrzenie, czekając, aż ten obróci łeb w jego stronę albo niczego nie zauważając ruszy przed siebie.
[center] Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
-Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
-Kocham ciebie
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

26-04-2014, 13:42
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Zmarszczył brwi. A niech sobie idzie. Miał nadzieję, że więcej nie spotka takich osobników, z poziomem jaki ona reprezentowała. Czemu lwy zawsze są takie głupie. Jego matka w cale nie była lepsza od tego czegoś. Nawet nie dało się z nią normalnie porozmawiać. I płochliwa. Ale cóż, było minęło, ta znikła mu przed nosa i dopiero kiedy przestał czuć jej smród na nosie, dopiero też ruszył z wolna, jak to miał w swoim zwyczaju, przed siebie. Nawet nie starał się niczego "wyczuwać" bo był niemalże pewny, że więcej żadnych, głupich lwich nie spotka. A przynajmniej nie w takim miejscu jak to. Co tam, jakiś delikatny hałas z góry kąsał go w uszy, ale uznał, że najwyraźniej są to jakieś głośniejsze, ptasie trele. W głowie mimo wszystko dalej miał obraz minionej rozmowy, co mu niezwykle dokuczało, chociaż starał się to wyprzeć z pamięci. Najwyraźniej głupota zakorzeniła się w jego wspomnieniach. Znów.
To też zdziwiony był, kiedy, myśląc nad tym, co zrobił i co powinien teraz uczynić, zauważył coś... niepokojącego. A raczej, no może od razu nie zobaczył, ale ktoś tu poza nim jeszcze był. Rozejrzał się trochę, a z jednym okiem chwilę mu zajęło, zanim dorwał wzrokiem jakiegoś lwa. Gdyby nie to, że to podrostek, a nie samiec w pełnej okazałości, zapewne prychnąłby pod nosem i poszedł stąd. Nie miał ochoty widzieć więcej lwów aż do następnego świtu, ale ten młodzik wyglądał dość.... interesująco. Soth już na wstępie wywnioskował w jego postawie pewną sprzeczność. Tak jakby się bał i jednocześnie nie. Dziwna zależność. Zbliżył się do niego na zdecydowanie bliższą odległość, ale nie taką by poczuł się niezręcznie. W końcu młodzik siedział pod ścianą. Jakby było mu mało problemów, bo wyglądałby jeszcze bardziej... nieprzyjaźnie. A przecież dokładnie w tym momencie nie o to mu chodziło.
- Nie musisz się martwić, nie zjem cię. Lwy nie są smaczne - Odezwał się niskim głosem, ale jakby zahaczającym o jakąś przyjaźniejszą tonację.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Alsu
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:69 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 3

27-04-2014, 22:30
Prawa autorskie: AlicjaDyllus

Alsu wzdrygnął się, gdy spostrzegł, że tamten go zauważył. W dodatku ruszył w jego stronę, co wywołało nabyty u niego odruch ucieczki. Ale nie oderwał łap z ziemi. Z miną skrzętnie ukrywającą wzbierające w nim emocje, w tym także strach i podejrzliwość wobec obcego osobnika, czekał, co się wydarzy.
Gdy paskowany znalazł się już znacznie bliżej, Alsu zauważył coś, co wywołało u niego nowe odczucia. Podobne do tych, których doświadczył we wcześniejszych spotkaniach z pokiereszowaną lwicą czy bezoką, białą kotką. Zastygł w bezruchu, choć wydawało się, że bardziej już nie mógł i przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń pomiędzy grzywką a nosem obcego. Nie odpowiedział od razu na pytanie. Dopiero po chwili przekręcił łeb, zwęził lekko powieki i wyczulony na każdy ruch ciała tyglwa odezwał się niezbyt głośnym, chrypliwym głosem;
Ty nie jesteś lwem…?
Bo nie wyglądał. A tygrysa na swojej drodze Alsu nigdy nie spotkał, więc nie miał zielonego pojęcia, kim ów może być.
[center] Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
-Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
-Kocham ciebie
Soth
Bestia z Bagien | Duch
*

Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013

STATYSTYKI Życie: 38
Siła: 88
Zręczność: 69
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 7

28-04-2014, 11:48
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj

Obserwował całą tą śmieszną sytuację, jakby wyobrażając ją sobie z innej perspektywy. A przecież sam brał w niej udział. Trochę go niepokoiło jego zachowanie. Soth zwykł tępić jakąkolwiek słabość, a ten przed nim, nie wyglądał na kilku miesięczne kocię, więc nie powinien tak okazywać strachu. Jasne, jest to coś zupełnie naturalnego, ale nie w takim kierunku powinno to iść. Mimo to, nie zmieniał swojej dumnej pozycji. Może tylko w ten sposób, że usiadł. Nie miał ochoty doświadczać w jakimkolwiek razie efektu zmęczonych stóp. Dość denerwujący przypadek.
Zmarszczył trochę brwi. Jasne, ze nie jest lwem. Czy on wyglądał na lwa? Co prawda, w znacznej części odziedziczył wygląd po matce. Ale to teraz specjalnie nie miało znaczenia, jakiego był pochodzenia. Aż wstyd się przyznawać do takich genów. Takich paskudnych i nieczystych.
- W połowie - Odpowiedział tak, jakby robił całemu światu wyrzut o to, ze tak właśnie musiało być. Szkoda było młodzieńca, że musiał przyjąć do siebie taki ton, szczególnie, ze jeszcze rozmowa nie rozpoczęła się na dobre - A w połowie tygrysem - Dodał po chwili, a gdy już to mówił, lekko się rozpogodził. Bo z tej części swojego pochodzenia był dumny. I miał prawo. Przeklęte życie mieszańca.
Dopiero teraz zauważył jedną, dziwną rzecz. Że nie do końca pachniał jak tutejszy. Co prawda, od spędzonych na tych ziemiach paru tygodni zdążył sobie w znacznej części tego zapachu przyswoić, jednak co do tego przed nim nie miał już takiej stuprocentowej pewności. I zdecydowanie nie pachniał jak lwica, którą stąd pogonił. Coś musiało być na rzeczy. Albo jest z jakiegoś terenu, gdzie jeszcze nie był, albo coś mu się wyraźnie już miesza ze zmysłem powonienia. Ale na zaś postanowił nie uprzedzać pewnych faktów.
- Wydaje mi się, ze nie jesteś stąd - Oznajmił, łypiąc na niego okiem - Jak cię zwą, zgubo? - Spytał. Nie to, żeby go to jakoś wybitnie interesowało. Uznał, ze pytając o coś bardziej osobistego, wywoła w młodym chociaż jakiś cień poczucia bezpieczeństwa. Bo jak dalej będzie się tak strachał przed nim, to go opierdzieli i na tym się skończy przyjemna rozmowa.
Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine

I am so much more than Royal
Snatch your chain and mace your eyes

If it feels good, tastes good
It must be mine

Heroes always get remembered
But you know legends never die


[Obrazek: 7YwHHkJ.jpg]


Mortal kings are ruling castles
Welcome to my world of fun
I'm taking back the crown
I'm all dressed up and naked

I see what's mine and take it
Alsu
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:21 miesięcy Liczba postów:69 Dołączył:Sie 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 80
Zręczność: 60
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 3

30-04-2014, 21:31
Prawa autorskie: AlicjaDyllus

W połowie? Nigdy nie spotkał kogoś, kto byłby mieszanką różnych ras, ale nie sądził, by było to niemożliwe. Po prostu dziwne. W jego głowie jednak nie zrodziły się żadne uprzedzenia związane z jego rasą. Nigdy nie stawiał się na wyższej pozycji wobec innych, bo sam był wciąż poniżany, przez co doszedł do wniosku, że zawsze będzie gorszy. A chodziło głównie o jego półślepotę.
Tyglew też miał zdrowe tylko jedno oko. I może dlatego Alsu nie odwrócił się od tego niezbyt powierzchownie przyjemnego samca, rezygnując z dalszej rozmowy, ale ją kontynuował. Co do niezbyt miłego tonu, to był przyzwyczajony. Nikt nigdy nie traktował go z szacunkiem, jaki wypadałoby okazać. Z wyjątkiem matki. I paru spotkanych do tej pory na terenie Stada Srebrnego Księżyca zwierząt.
Stał zupełnie niewzruszony, nie zmieniając pozycji, od czasu do czasu spoglądając na zdrowe i chore oko nieznajomego.
Prawda, do końca nie był stąd. Ale od niedawna był już jednym ze Srebrnych.
Należę do Stada Srebrnego Księżyca. Jestem Alsu. – Uniósł łebek, rezygnując ze skulonej pozycji, jednak uszy wciąż miał położone po sobie. Nie można było go winić za takie zachowanie. Zawsze dostawał w kość i życie nauczyło tego młodziaka, że inni wcale nie muszą być dobrzy i pozytywnie do niego nastawieni. A raczej w większości nie byli. Zatem i on nie powinien z uśmiechem i wylewnością otwierać się na nowe znajomości, a dmuchać na zimne i zawsze być gotowym do walki lub odwrotu.
A ty?- zapytał krótko, odważając się na słowa wypowiedziane z własnej inicjatywy. Nie był zbyt dobry w zawieraniu znajomości, głównie z wymienionych powyżej powodów. Od czasu przyłączenia się do Srebrnych postanowił jednak choć spróbować to zmienić. Bo ktoś wlał w niego nadzieję. A tym kimś była Ines.
[center] Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
-Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
-Kocham ciebie


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości