Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Septim Konto zawieszone Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:68 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 16 Spostrzegawczość: 16 Doświadczenie: 25 |
26-05-2015, 19:19
Prawa autorskie: Znalezione w internetach, ew. moje własne przeróbki.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i westchnął lekko. Entuzjazm siostry był taki jak pamiętał. Niestety nawet wtedy nieco inaczej patrzył na różne sprawy. Gdy jej szukał, to o tym nie myślał. Uwielbiał dostawać wyzwania, zadania- nie musiał wtedy zaprzątać sobie głowy rzeczami które go mało obchodziły.
- Wasze ziemie są naprawdę ładne... ale... ja nie znam waszych zwyczajów. Nawet nie wiem czy mielibyście dla mnie jakąś robotę. Nie jestem domatorem. Wolę zwiedzać, odkrywać, walczyć, szukać! Chciałbym się przydać. Po prostu. To mój jedyny plan. Powiedział te słowa tak jak czuł, czyli wyrażając jaki ten świat jest ogromny i jak bardzo go do niego ciągnie. - Serret... ciociu... eeemmm.... Jakie macie cele? Co robicie jako stado? Czy dążycie do jakiegoś ideału? To było chyba najmądrzejsze pytanie jakie zadał odkąd się urodził. Tak mu się przynajmniej wydawało. Nigdy nie uważał się za mędrca, chciał po prostu robić swoje. Życie dało mu siłę, a teraz najbardziej pragnął korzystać z niej w dobrym celu. Dobrym- według niego samego. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
26-05-2015, 20:11
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Zaśmiała się serdecznie na jego wahanie.
- Mów mi jak ci wygodnie - pospieszyła z jakże konkretną podpowiedzią. - Robota, jak to ująłeś, na pewno by się znalazła. Co prawda, większość stada stanowią lwy, ale, jak widzisz, jestem tu tez ja i Sami. Srebrny Księżyc to stado dość specyficzne... Mógłbyś patrolować tereny. Czy walczyć? Z lwami? Nie wiem, czy to dobry pomysł. A może mógłbyś zostać posłańcem? Choć nie wiem, na ile to by się nam przydało. Tu urwała, zastanawiając się, cóż jeszcze mogłaby dodać. Cele, ideały? To nie taka prosta sprawa! - Co robimy? Na pewno spotykamy się, polujemy, a kiedy trzeba, pomagamy i wspieramy siebie nawzajem, bronimy naszych terenów, szanujemy wszystkich Srebrnych, a w szczególności Kapłanów, chcemy się rozwijać i wierzymy w Księżyc... Ale każdy z nas jest indywiduum, więc nie mamy jednego skonkretyzowanego celu. Przerwała swoje głośne dywagacje, lekko przechylając łeb na bok. Niełatwo być autorytetem, nawet kiedy chodziło o tak proste sprawy jak wyjaśnienie sensu istnienia stada, do którego się należy. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
26-05-2015, 20:34
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Nieco oklapła, słuchając swojego brata. Była prze szczęśliwa że ją odnalazł i nie chciała, by teraz odszedł. A jednocześnie pragnęła, by był szczęśliwy i nie zważał tylko na nią. Dlatego siedziała cicho, potakując i obserwując wymianę zdań pomiędzy Serret a Septimem.
Bardzo nie chciała, by dołączył do Srebrnego Księżyca tylko ze względu na nią. W tej samej chwili bardzo tego pragnęła. By jej brat na zawsze był z nią. Do końca... Spuściła wzrok, niepewna własnych uczuć. Całe szczęście ta decyzja nie zależy od niej... Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kamyk Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
26-05-2015, 20:48
- Wy nie lwy.
Tymi słowami przywitało się z kociętami wielkie, pręgowane psisko. Błysk zawodu miał w bursztynach ślepi, ślinę na końcach wielkich kłów i gasnący na pysku wyraz nienawiści. Był ogromny. Wszyscy zniknęli. Deszcz skwapliwie ukrył wszystkie ślady. Pozostały bolesne, szare wspomnienia, równie wyraźne co wstęga błyskawicy na niebie. I pozostał on sam, jeden. Z braci, której był członkiem nie pozostała poza nim ani jedna hiena - tylko on jeden. Wielki, błąkający się we mgle zlepek smutku, samotności i nienawiści. Teraz w oczach miał jedynie zawód. Gniew przestał tlić się mu w ślepiach, samiec zrezygnował też z bojowej postawy i obnażonych kłów. Nawet nie próbował się przed nimi chować, gdy się tutaj zbliżał - wręcz przeciwnie. Nadbiegał z daleka, wiedziony znienawidzonym zapachem lwa. To oni to zrobili. Był tego pewien. Zawiódł. Musiał pomścić. Zabić. Wielki był więc zawód w jego oczach, gdy zamiast lwa jego oczom ukazały się maleńkie, niewinne kocięta. To nie były lwy, były za małe. To dlatego zatrzymał się wtedy i ubrał zawód w kilka słów, których się nauczył. - Wy nie lwy. Tymi słowami przywitało się z kociętami wielkie, pręgowane psisko, gdy przybyło w końcu na miejsce. Błysk zawodu miał w bursztynach ślepi, ślinę na końcach wielkich kłów i gasnący na pysku wyraz nienawiści. Był ogromny. |
|||
|
Septim Konto zawieszone Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:68 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 16 Spostrzegawczość: 16 Doświadczenie: 25 |
27-05-2015, 18:36
Prawa autorskie: Znalezione w internetach, ew. moje własne przeróbki.
Cieszył się ze odnalazł siostrę. Nie miał zamiaru jej nagle opuszczać, ale jednak w końcu będzie musiał. Taka jego natura.
- Serret, w sumie to niezbyt rozumiem wasze pobudki i pomysły. Księżyc? Niech świeci, nie odczuwam żadnych powodów by wierzyć w coś co widzę. Co wam daje ta wiara? Siłę? Nie rozumiem tego, i wątpię bym chciał. Zależy mi tylko by móc się w przyszłości widywać z Samiyią. Pokiwał głową, wszystko co mówił było szczere, i po prostu nie przekombinowane. Ton miał jak najbardziej poważny, choć nie do końca pewny swego. Podszedł do Sami, lekko otarł się o jej szyję pyszczkiem, po czym otarł się o nią w geście miłości między rodzeństwem. Cicho szepnął jej do ucha : - Kocham cię siostrzyczko i będę cię pilnował. Ale nie mogę żyć tak jak wy, to nie dla mnie. Nagle z zadumy i rodzinnej chwili wyrwał go jego węch. - Coś tu nie gra. Cofnijcie się! Kiedy pojawił się wielki futrzasty psowaty, od razu stanął przed Serret i Samiyi w obronie. - Coś ty za jeden. Zapytał dosyć ostrym i mocnym tonem. Gdy ten stwierdził w kilku słowach że nie są lwami, od razu odrzekł. - Nie da się ukryć. Nie jestem lwem. Ale nie dam ci nikogo skrzywdzić! W oczach Septimusa widać było błysk. Zamierzał chronić siostrę choćby za cenę życia. |
|||
|
Kamyk Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
27-05-2015, 19:32
// Sorry, że poza kolejką, nie mogłem się powstrzymać. Haha, smirk.
Pomimo godnej podziwu postawy Septima, Kamyk zdawał się być w pełni skupiony na swoim zawodzie. To nie były lwy. Po kilku chwilach, w których złość przekształcała się w łagodny, nieco może nawet smutnych chwilach spojrzał dopiero na małego kociaka przed nim. I musiał długo się zastanowić nad tym, co powiedział, żeby zrozumieć o co mu chodziło. - Ty kotek mały jesteś. - Oznajmiła hiena. - Kamyk nie zabije małego kotka. I tego kotka małego też nie. I tamtego kotka też nie. - Wskazał spojrzeniem jeszcze Samiyę i Serret, ostatecznie jednak zmierzył się wzrokiem z Septimem. - Kamyk nie zrobi krzywdy, kotek niech się nie boi Kamyka, bo Kamyk lwów szuka. Kamyk zabija lwy, nie kotki małe. Hiena mówiła bardzo powoli i bardzo wyraźnie, jakby ze wszystkich sił starała się być dla nich zrozumiała. Widać było, że kosztowało go to niemało wysiłku - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, jak ograniczoną mową się posługiwał, mimo monstrualnych rozmiarów i tak głębokiego smutku w ślepiach. On rozumiał, ale nie wiedział, jak powiedzieć, że rozumie. Bo Kamyk wiedział, to prawda, że kotek dobry. Że kotek broni innych kotków. Ale Kamyk nie znał słowa, które mógł powiedzieć, żeby kotek nie był zły. - Kamyk wie, że lwy złe, ale Kamyk nie wie o małych kotkach. Kamyk nie głupi, Kamyk widzi, że wy nie lwy, że wy nie lwiątka, kotki mają uszy tak duże jak Kamyk ma, tylko że kotek mniejszy. Hiena usiadła na ziemi przed nimi, patrząc na nich z góry, a potem lekko zniżyła łeb, jakby starając się im wyjść spojrzeniem naprzeciw. - Kotek niech nie będzie zły. Kamyk prosi, Kamyk nie jest zły. Kamyk smutny, Kamyk nie zły. - Poprosił, najpiękniej jak potrafił. Co w połączeniu z licznymi bliznami na jego wielkim ciele oraz ogromem mięśni grających pod skórą wyglądało wręcz komicznie. Dziwne było jednak to, że ta wielka hiena mówiła na poważnie. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
27-05-2015, 20:32
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
// Nie ma problemu, nie trzeba się sztywno trzymać kolejki :p
Kiwnęła lekko głową i uśmiechnęła się, choć nieco smutno. -Rozumiem. Nie było w tym nic złego. Septim mógł wybrać taką ścieżkę w swoim życiu, jaką tylko chciał. Sami potrzebowała tylko jednego - jego miłości. A to ma i mieć będzie, prawda? Chwilę później cofnęła się, zdezorientowana. Co tu niby nie gra? Ach. Ta wielka kupa mięcha. Wyglądała trochę jak hienia, ale stanowczo była na nią za duża. W odpowiedzi na jakże trafne spostrzeżenie Sami kiwnęła głową, zdezorientowana. Nie da się ukryć, ani ona sama, ani jej brat, ani nawet jej ukochana ciocia z wyglądu nie mieli wiele wspólnego z lwami. Młoda nie bała się, czego by miała? Jej brat odgradzał ją od dziwnego przybysza, a to były przecież jej ziemie. Dziwny towarzysz był coraz bardziej dziwny, ale z pewnością nie przerażający. Przecież sam przyznał, że nie muszą się go bać! -Tak, my kotki - pokiwała głową raz jeszcze, ubawiona tą niezwykłą hieną. -Ja jestem Sami. - przedstawiła się, najpierw podchodząc nieco bliżej Kamyka, a następnie kładąc łapę na własnej piersi. - Dlaczego lwy złe? Nawet tego nie zauważając, Sami przejęła dość ciekawą manierę mówienia Kamyka. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kamyk Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
30-05-2015, 10:35
Kiedy Sami wyszła mu naprzeciw ze swoimi słowami - zarówno dosłownie, jak i w przenośni - Kamyk uśmiechnął się, uszczęśliwiony. Ucieszył się jego głupi móżdżek, kiedy maleństwo potwierdziło jego domysły, że to były faktycznie jakieś kotki. Gdziekolwiek on był. I jakikolwiek. Nagle poczuł się z siebie tak bardzo dumny, że aż zamachał ogonem z radością.
- Hehe, Kamyk nie taki głupi, jak Kamyk myśli - wypiął pierś z tą nową dumą. Jeśli porównać go do książki, składałaby się w większości z pustych kart. Najczęściej znajdowałoby się na nich tylko jedno słowo - tak prostą i nieskomplikowaną duszę dostał od życia. Kiedy jednak Samiya zadała mu pytanie, w jego oczach przeczytać dało się dwa słowa. Smutek i nienawiść. Zawarczał. - Lwy są złe, bo lwy zabiły hieny. - Wyjaśnił. Nie widział innego wytłumaczenia. Nagle zniknęło z tych ziem i z jego życia tylu przyjaciół, tyle hien, ukochanych towarzyszy, którymi się opiekował. Pozostał sam jeden. Tylko lwy mogły zrobić coś takiego. Wiedział, że tylko to chciały robić z hienami. Widział, jak to się dzieje, już kilka razy. Chociaż nie znał tylu słów, był strażnikiem tej braci, której był członkiem - i czuł, że zawiódł, choć nie potrafił ubrać tego w słowa, ani w myśli. Jego emocje były jak nieoszlifowany klejnot na wyciągnięcie łapy. - Kamyk to hiena - wskazał siebie łapą - ale Kamyk był - Kamyk było - więcej hien było, Kamyk był z nimi - wyplątał się w końcu z pułapki słów, w którą sam się zapędził - ale hien nie ma już, Kamyk jest sam. Hien nie ma innych. Złość powoli gasła w jego ślepiach. Następne słowa, choć powinny być gniewne, były jedynie jego świadomym postanowieniem, które powziął w końcu na widok jakiegoś lwa. - Kamyk znajdzie złe lwy. - Powiedział. - Kiedy Kamyk znajdzie złe lwy, to Kamyk je zabije. |
|||
|
Septim Konto zawieszone Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:68 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 16 Spostrzegawczość: 16 Doświadczenie: 25 |
31-05-2015, 13:42
Prawa autorskie: Znalezione w internetach, ew. moje własne przeróbki.
Kamyk od początku się nie podobał Septimusowi. A to że jego siostra jeszcze do niego podeszła go tylko rozjuszyło.
- Samiya co robisz?! Nie znasz go... uważaj! Była taka naiwna. Ufać hienie? Jeszcze czego. W dodatku tak wielkiej hienie! Gdy Kamyk - jak o sobie mówił- sklejał kolejne wyrazy jeden po drugim, Seetim sam zauważył że nie jest zbyt rozgarnięty. W sumie to serwal też nie znał wielu słów. ale nie zmieniało to faktu że potrafił w miarę normalnie się wypowiadać. Hien opowiadał o tym że niby lwy zabiły jego rodzinę, przyjaciół. Ale Sep widział już nie raz podobnych psowatych, i ci nigdy nie wydawali się przyjaźni. Bez powodu nic się nie działo. - A skąd wiesz co się stało twym przyjaciołom? I nie jestem małym kotkiem. Jestem serwalem. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
31-05-2015, 14:35
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Karakalka przyjęła decyzję Sepa ze zrozumieniem. Srebrny Księżyc nie jest stadem dla typowych wojowników. Co prawda, jej zdaniem, prędzej czy później każdy zdołałby się tu odnaleźć - szczególnie odpowiednio pokierowany przez Kapłanów - ale skoro ten nie chce, to niewiele można na to poradzić. Działanie na siłę rzadko odnosi zamierzony skutek.
Znów zerknęła na Sami, która bez wątpienia przejmowała się tym, jak teraz będą wyglądać kontakty z jej bratem. Oby tylko smutek prędko ją opuścił! I wyglądało na to, że dobry humor powrócił do niej o wiele szybciej, niż można by się było spodziewać. Problem w tym, że obiektem, dzięki któremu serwalka znów się śmiała, była największa hiena, jaką Serret w życiu widziała. Należy tu dodać, że fiołkowooka spędziła już parę lat na tym świecie i zdarzyło jej się spotkać co najmniej kilku przedstawicieli tego niezbyt szanowanego gatunku. Zaś teraz stała i przyglądała się jej z otwartym pyskiem. Odruchowo odchyliła uszy i wyprostowała ogonek, łapy jej zesztywniały, a w ślepiach odbijał się zwykły, pierwotny strach. Chciała zabrać Sami i uciec jak najdalej, ale nie mogła - ona rozmawiała, to niekulturalne tak przerywać... Jednak więcej słów wydobywało się z pyska potwora (choć były to w sporej części dokładnie te same wyrazy), tym bardziej negatywne emocje ulatywały ze Srebrnej. On ich nie skrzywdzi. On tylko szuka lwów. Nie ma się czego bać. Niestety, ostatnie zdanie ponownie przywiodło przerażenie do serca Serret. Zabije? Jak to zabije?! Kotka rozumiała, że istnieje coś takiego jak zemsta i akceptowała to dziwne zjawisko jako element wielkiego planu Matki Natury. Ale z drugiej strony uderzyło ją poczucie niesprawiedliwości, jaka mogłaby nastąpić, gdyby pasiasty olbrzym zrealizował swój plan tu, na ziemiach jej stada. A była pewna, że to nie jej pobratymcy pozbawili życia kamykową rodzinę - mijałoby się to z sensem filozofii Księżycowych. Serret nie mogła tego tak zostawić. Postawiła swe czarne radary, potrząsnęła łbem i wystąpiła przed szereg, tak by znaleźć się tuż przed hieną. Zadarła łeb, wpatrując się w jego żółtawe ślepia. - Tu nie ma złych lwów. Tu są tylko dobre lwy - wyjaśniła, starając się mówić powoli i wyraźnie. - Kamyk może stąd iść. Szukać złych lwów gdzie indziej. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
31-05-2015, 14:47
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Nie przejęła się zbytnio krzykiem brata. To są ziemie Ksieżyca! Jej ziemie. Czego ma się bać? To przecież jej dom. Sami była bardzo ufna wobec obcych - teraz. Kiedyś było zupełnie inaczej...
Sami zrobiło się żal ogromnej hieny. -To przykre, że Kamyk sam. Kamyk nie chce być sam, prawda? - powiedziała ze współczuciem. Przytaknęła słowom cioci i brata, dając do zrozumienia, że się z nimi zgadza. -U nas nie było hien. I nie ma złych lwów. U nas nikt nie zabija innych. - starała się wytłumaczyć Kamykowi, że to nie Srebrni odpowiadają za śmierć jego towarzyszy. A tego była pewna - żaden Srebrny nie zabiłby innego zwierzęcia bez powodu. Ważnego powodu. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Septim Konto zawieszone Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:68 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 16 Spostrzegawczość: 16 Doświadczenie: 25 |
31-05-2015, 16:40
Prawa autorskie: Znalezione w internetach, ew. moje własne przeróbki.
- Poszaleliście bez reszty! Sami on może cię zagryźć!
Poza tym samo gadanie o lwach wydało mu się durne. Gdyby nic o tutejszych lwach nie mówiły to może Kamyk by sobie poszedł. A takto? A w takim wypadku kogoś zagryzie albo i gorzej... Odwrócił się znów do psowatego i usilnie posługując się mimiką, i bardzo powoli powiedział. - Tu, niet , lwów, nie, powtarzam NIE, ma lwów. Złe lwy są daleko. Poszukaj złych lwów gdzie indziej. "Szerokiej drogi"... Może i hien był smutny, ale Sep nie należał do idiotów, a spoglądając na to co wyrabiają Serret i Samiya po prostu czuł się jak w wariatkowie. On ich broni a te jakgdyby nigdy nic podchodzą do hieny. Ot tak,a co mi tam- niech ans zagryzie. "Niedoczekanie!"- pomyślał i i gestem głowy kazał się wycofać samiczkom. - Wasze ziemie co? I pozwalacie po nic łazić każdemu kto zechce? Może jednak przyda się wam wojownik... |
|||
|
Kamyk Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:51 Dołączył:Lip 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 5 |
31-05-2015, 21:43
Wyglądało na to, że cała ta rozmowa krążyła wokół nieufności. Podczas, gdy Septim - poniekąd słusznie - wątpił w intencje hieny co do nich, o tyle Kamyk bardzo wyraźnie mrużył ślepia na niektóre z padających słów. Słuchał uważnie, to było widać, jednakże nie potrafił skupić się na nich wszystkich naraz, tym bardziej, że każdy mówił co innego. Czuł się tak, jak gdyby ktoś kazał mu iść w każdą stronę świata, a on próbował pójść we wszystkie naraz.
Dlatego też zaczęło się od Serret. Spojrzał na nią nieco podejrzliwie, unosząc uszy. - Dobre lwy? - Powtórzył po niej nieufnie. - Kamyk nie zna dobrego lwa. Czy mały kotek mówi naprawdę? - Zapytał. Bursztynowe tarcze jego ślepi nie potrafiły ukryć żadnej jego emocji. Mówił co myślał, a, że nie było tego zbyt wiele... Wtedy znowu odezwała się Samiya, która z całego tego towarzystwa spodobała się Kamykowi najbardziej. Hiena uśmiechnęła się do niej leciutko, niemal w tym samym momencie obniżając jednak łeb i kładąc uszy po sobie, zerkając na nią jak zbity pies - którym poniekąd był. - Faktycznie, Kamyk nie chce - odpowiedział, nieco nieudolnie próbując wpleść w wypowiedź mądre słowo - Kamyk dziękuje Sami. - I skinął jej łbem. I Kamyk siłą rzeczy zobaczył też, że mały kotek, który przedstawił mu się jako Serwal, wyraźnie go nie lubi. Nie wszystko zrozumiał z jego gwałtownych wypowiedzi, ale bardzo wyraźnie wyłapał to, że nie był tu mile widziany. Czy cokolwiek sobie z tego zrobił? Nie. Kamyk połknąłby Serwala jednym kęsem. Ale nie chciał tego robić, bo Kamyk nie był zły. Poza tym, dialog z Samiyą i Serret znaczył już dla niego tak dużo, że Kamyk byłby gotów tego bronić - choćby przed ich własnym przyjacielem, a nawet bratem. - Mały kotek Serwal nie słyszy? Kamyk powiedział, że Kamyk nie zły, Kamyk nie zrobi krzywdy! Czekając na reakcję małych kotków, hiena ożywiła się dopiero, gdy Septim fuknął znów na swoje towarzystwo. - Kamyk dobry wojownik, Kamyk może pomóc. - Dopowiedział serwalowi. |
|||
|
Septim Konto zawieszone Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:68 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 16 Spostrzegawczość: 16 Doświadczenie: 25 |
01-06-2015, 17:53
Prawa autorskie: Znalezione w internetach, ew. moje własne przeróbki.
Propozycja która wyskoczyła z pyska Kamyka była zaiste najdziwniejsza jaką w życiu słyszał.
- Mam ci zaufać? A skąd mam wiedzieć czy mnie nie zjesz jak oddalimy się za najbliższe wzgórze? Popatrzył na hienę i zmierzył dokładnie wzrokiem po raz kolejny ogromne cielsko. W smie to był to typowy niezbyt rozgarnięty gigant. Skad jednak mógł być pewien czy takiego nie odgrywa? Hieny już nie raz dawały się we znaki zwierzętom co widział częstokroć z ukrycia. Niezbyt ufnie, ale jednak stwierdził ze da szansę futrzanemu olbrzymowi. - No dobra. Dam ci szansę. Byle byś mnie nie zawiódł. Zerknął na Serret i Sami. Nie miał ochoty ich zostawiać. przynajmniej do nocy. Musiał się przespać, a ze byli już na skale to czemu by nie. Co prawda Kamyk go do tego niezbyt zachęcał, lecz trzeba było i jemu dać okazję do pokazania co potrafi. - Proponuję iść się zdrzemnąć. Mam dość dzisiejszego dnia... Wolnym krokiem podszedł do najbliższego większego kamienia i właśnie obok niego się położył. |
|||
|
Nyasi Duch Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 62
Siła: 21 Zręczność: 23 Spostrzegawczość: 24 Doświadczenie: 25 |
02-06-2015, 18:22
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden
Nyasi spacerując po łakach pustyniach i lasach szukając swojego miejsca, w którym będzie mógł zamieszkać, spacerując zobaczył niedaleko od niego jakieś zwierzęta, postanowił do nich podbiec. Okazało się ze to były 2 serwale, karakal i hiena, a do tego spali, postanowił ich nie budzić, położył się obok i zdecydował, że odpocznie z nimi.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 9 gości