Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
26-11-2016, 03:52
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
//Jak to jest, że ten wątek raz się wlecze, a raz pojawia się 5 postów w jednym dniu? xD
- Całkiem możliwe, że spędzę tu sporo czasu - odpowiedział na pytanie karakalki. Nie podjął jeszcze żadnej decyzji. Nie był przekonany do ideologii tego stada, ale chciałby pobyć jak najdłużej z Samiyą. Próba odratowania jego wzroku była świetnym pretekstem, by zostać na tych ziemiach bez żadnych zobowiązań. Całkiem wygodne. A więc paradoksalnie miał nadzieję, że leczenie zajmie dużo czasu. Stało się drugorzędnym celem. Serret zajęła się lwicą, która jako jedyna z towarzystwa odnosiła się do okapi w naturalny sposób. Nie, zaraz, zebra, nie okapi. Firrael szybko wyłapał prawdziwą nazwę kopytnej ze słów karakalki. Jicho odleciała, zapewne by rozejrzeć się po okolicy. Wtem do towarzystwa dołączyła kolejna osoba. W całym tym zgiełku rudy zarejestrował ją dopiero, gdy się odezwała. Po głosie można było stwierdzić, że to samiec. Znacznie wyróżniał się zapachem od kotów. Zupełnie nowy rodzaj woni, niepodobny do niczego. Przybysz został zasypany przywitaniami. Ślepiec stwierdził, że jego powitanie było niepotrzebne. Wolał pozostać bierny w tej rozmowie. Choć okazało się to niemożliwe, bo Serret dwukrotnie odniosła się do jego osoby. - Em... Nic się nie stało... - odpowiedział zmieszany. Zdecydowanie lepiej by się czuł, gdyby udawali, że wszystko w porządku z jego oczami. Może nie widział kolorów i kształtów, ale irytowało go, gdy ktoś mu wypominał, że jest kaleką, nawet poprzez przeprosiny. Właśnie dlatego unikał kontaktów i rozmów. W takim tłumie raczej nie było opcji, żeby w końcu ktoś z tym nie wyskoczył. Poczuł nagłą potrzebę zaszycia się w koronach wysokich drzew, jednak wiedział, że to byłoby nieodpowiednie. Zamiast tego nasłuchiwał ze zwyczajowym, kamiennym wyrazem pyska, jak lis szczegółowo opowiada o swoim rodzaju. Nie trzeba było go nawet zbytnio zachęcać. Kocur czekał jedynie na pełny życiorys, który pewnie poznają w przeciągu kilkunastu minut. Trochę ochłonął, gdy Samiya znalazła się bliżej niego. Irytacja przestała rosnąć. Na jej pytanie odpowiedział flegmatycznym kręceniem głowy. Serret była niezwykle energiczna i ciekawska. Gdyby nie tytuł ciotki, pomyślałby, że jest sporo młodsza od niego. U Samiyi nie wyczuł podobnej ekscytacji spotkaniem nieznanego zwierza. Niespodziewanie kolorowa ozdoba została zerwana z głowy lisa. Młoda pustułka zainteresowała się kolorowymi piórami. A skoro cel był pod nią i nie latał, schwytanie go było łatwizną. Zaatakowała pikując od tyłu. Rozprostowała skrzydła, gdy tylko jej szpony zacisnęły się na obręczy. Wylądowała na pobliskim drzewie i zaczęła skubać jedno z piór, wyraźnie zaintrygowana swoim łupem. Firrael nie miał pojęcia, co się właśnie wydarzyło. |
|||
|
Patch Konto zawieszone Gatunek:Vulpes vulpes Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
26-11-2016, 18:14
Prawa autorskie: Ssaku
- Zdecydowanie gdzie tylko się da, przesiadywanie w jednym miejscu jest nudne. Za to poznawanie nowych miejsc, zapachów, osobników jest ciekawe i nie ma miejsca na nudę - odpowiedziałem z jakąś dziwną dumą, jakbym to ja wymyślił, że można się przemieszczać z miejsca na miejsce.
- Z pewnością doznałaś wspaniałych przeżyć podczas podróży - powiedziałem z uśmiechem, słuchanie historii innych podróżników wprawiało mnie w dobry nastrój. Nim się nawet obejrzałem moja ukochana ozdoba zniknęła z mojego ucha, szybko spojrzałem w stronę małego złodziejaszka. - Hej! Mój łapacz snów! Oddawaj! - krzyknąłem próbując wspiąć się na drzewo na którym siadła pustułka, ale mi to nie szło. Podczas całej mojej wędrówki nie nauczyłem się tylko wspinać po drzewach. Dlaczego to jest takie trudne? - Co to za ptak? - zapytałem spokojnie, cały czas się denerwując, że pustułka zniszczy mi moją ukochaną ozdobę. |
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
27-11-2016, 16:40
Prawa autorskie: Cherry
Oddaliwszy się od Riliane, dotarł właśnie tutaj. Nie wiedział jednak, że są to tereny stada Srebrnego Księżyca. Szedł ze smutkiem, z powodu sytuacji, która się wydarzyła. Zresztą smutny to on był prawie całe życie. Najchętniej by spędził teraz czas samemu, użalając się. Jednak ujrzał tutaj grupę wielu różnych zwierząt. Mógł się albo oddalić, albo podejść do nich. W sumie użalanie się innym, też było zajęciem, które lubił robić. Tak więc postanowił podejść do zgromadzonych.
- Hej. - powiedział. Jako, że nie tak zacząć się użalać od razu, byłoby dziwne, zaczął inaczej: - Co to za zgromadzenie?
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik |
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
29-11-2016, 17:36
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Jakiś vulpo-szakalo-liso-fenko, na wszystkie - nawet jeśli był jeden - księżyce, co to było?
Zebra cofnęła uszy. Tu gadali, tam gadali, czuła się tutaj zupełnie obco, nie tylko ze względu na gatunek ale... ból! Skroń zapulsowała, a zebra cofnęła się kawałek od zgromadzenia. Z każdą chwilą stawało się coraz liczniejsze, a każdy kolejny zapach i głos tym gorzej wpływał na jej samopoczucie. W umyśle zebry przebijało się pytanie dotyczące mahewki. To znaczy.... czegoś o podobnym brzmieniu. Nie miała pojęcia o co chodzi, z trudem wyłuskała to jedno słowo, a już teraz była prawie pewna, że jest niewłaściwe. Nie chciała zdradzać się przed tyloma drapieżnikami, że jest jedynie słabym roślinożercą. Jeden nawet wspomniał, że jest jedynie 'mięsem', ale zapomniała już który to powiedział. Miał zresztą rację, chociaż mięsem byli także oni. Jedynie czego nie była pewna, to czy gady i ptaki też są z mięsa, bowiem nigdy nie widziała co było pod łuską albo pierzem. Równie dobrze mogła to być jakaś zupełnie inna substancja, posiadająca własną nazwę. Po chwili rudy vulp krzyknął i dla pasiastej było to już za wiele. Odskoczyła gwałtownie, w stronę gdzie nikt nie staaaaaa- Z ziemi w jednym momencie wyrosło jakieś czarne... Szczelina która rozerwała przestrzeń i teraz zamierzała wciągnąć ją do siebie, w niebyt! Żeby tego uniknąć, kopytna poderwała łeb, dzięki czemu wylądowała nieco wcześniej - tuż przed żywą dziurą - i przy dostawieniu tylnych kopyt, wykonała kolejny skok, prędko się od niej oddalając, jednocześnie biczując ją ogonem po ryju. Ta dziwna aktywność nieco odciągnęła jej uwagę od bólu -Czy zebry w ogóle jedzą mahwki?- wydyszała, kiedy już ostatecznie wylądowała. Wszyscy stali w dość wąskim kółku, więc kiedy tak pląsała, praktycznie każdy mógł oberwać kopytem w pysk, ale poza groźbą obeszło się bez obrażeń. Chyba? Bo nie miała aż takiego czucia w kopytach, może się nie zorientowała? Wyprostowała się i stanęła niedaleko trawiastookiej, która zadała jej pytanie. Cokolwiek chciała, musiała chcieć szybko, bowiem zebra coraz bardziej miała ochotę się stąd oddalić.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-11-2016, 17:43 przez Mauara.)
|
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
29-11-2016, 17:58
Prawa autorskie: Cherry
Dopiero teraz zwrócił uwagę na to, że wśród zgromadzonych jest też zebra. Było dziwne dla niego, że jedzenie rozmawia sobie normalnie z tymi, którzy mogą je spożyć. Jednak długo się nad tym nie zastanawiał, bo owa zebra skoczyła i wylądowała tuż przed nim, a następnie trafiła go ogonem w pysk. Ryknął, a następnie odezwał się wkurzony:
- Patrz, co robisz!
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30-11-2016, 19:01 przez Mordechaj.)
|
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
29-11-2016, 21:01
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Spojrzała na kręcącego łbem złotokota i mruknęła cicho. Tego się spodziewała, zresztą ona sama jeszcze nigdy nie widziała "lisa". Przez chwilę w jej oczach widać było wahanie, ale przysunęła się jeszcze bliżej Firraela i zaczęła cicho mówić.
- Jest niewiele mniejszy od ciebie, i faktycznie rudy. Ale nie wygląda jak kot, bardziej jak... Szakal? Ma czarne przednie łapy, a podbrzusze, klatkę piersiową i nawet gardło białe. Jego uszy są też całkiem duże, choć oczywiście nie tak jak moje - zaśmiała się lekko - O, a jego ogon jest bardzo puchaty! Taka kita, na końcu też biała. Pysk trzymała blisko Firraela i mówiła tak cicho, że pewnie mało kto z tego towarzystwa mógł ją jeszcze dosłyszeć. Uważała, że reszta nie musi słyszeć tego opisu, a zresztą może ten lis uznałby to za niegrzeczne? I na pewno nie chciała zwracać uwagi na to, że złotokot takiego opisu potrzebuje. Choć, oczywiście, była przekonana, że i bez takich opisów Firrael funkcjonowałby zupełnie dobrze. Po prostu uznała, że skoro jest w stanie, opowiedzenie wyglądu lisa byłoby dobrym pomysłem. Wtem jej uszy zarejestrowały szum skrzydeł i ledwo zdążyła się powstrzymać przed skokiem w stronę ptaka, gdy Jicho już wylądowała na drzewie i zaczęła skubać kolorowe piórka. Cholera! Będzie musiała uważać, czy też raczej pustułka będzie musiała uważać. Dla Samiyi wszystkie te ptasie odgłosy były informacją o obiedzie, i momentami aż trudno jej się było powstrzymać przed rzuceniem na pustułkę. Odsunęła się raptownie od Firraela, by nie urazić jego czułych uszu. -Jicho! - krzyknęła z naganą, choć w jej głosie pobrzmiewał i ton rozbawienia. Ale nie mogła zrobić więcej, bo skupiła się na unikaniu kopyt roztańczonej zebry, która - jak to kopytna - łatwo się spłoszyła i zaczęła szaleć. Samiya zmarszczyła nos, niezadowolona popisem Mauary, ale nie skomentowała. -Marchewki - poprawiła zebrę - Nie mam pojęcia, to chyba ty powinnaś wiedzieć, co jedzą zebry? Uniosła brew, spoglądając na zebrę. Postanowiła nie przejmować się bardziej Jicho i skradzioną błyskotką, pustułka przecież kiedyś tam ją odda. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Amai Wtajemniczony Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 87 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 20 |
29-11-2016, 21:14
Prawa autorskie: ja
Amai patrząc na zebrę nagle się zaśmiała i dołączyła do jej tańca rozbawiona, oczywiście starała się nie dostać kopytem ale to co robiła zebra było takie... Coś w Amai pękło. Śmiała się i płakała. Zabawa? Tak to była zabawa, ostatni raz bawiła się z rodzicami, a potem... Te uczucia... Chłodna opieka Ines, wrogość Samiyi, zwyczajowe zatroskanie Serret. Amai była sama, czuła to teraz, podczas zabawy. Była w stadzie lecz sama. Nie miała nikogo, nikt jej nie potrzebowała. Czasem tylko ktoś okazywał jej litość... Pląsy stały się ociężałe i lwica odwróciła się tyłem by odejść na parę kroków. Zaczęła utykać i przeszła parę kroków by ukryć się w wysokiej trawie. Zawsze chciała być z kimś ale ten jeden raz zbyt bolało ją pozostawianie w grupie...
|
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
29-11-2016, 23:44
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Firrael nie spodziewał się, że otrzyma od Samiyi szczegółowy opis przybysza. Jakby nie dowiedział się o nim wystarczająco z jego gadki. Zupełnie nie interesowały go kolory. W jego pamięci dawno się rozmyły, choć był pewien, że gdyby odzyskał wzrok, rozpoznałby każdą barwę. Tymczasem jednak nie były dla niego istotne. Co najwyżej mogłyby mu posłużyć, gdyby chciał komuś coś opisać, ale nie sądził, by kiedykolwiek miał na to ochotę. Samą swoją obecnością Patch dostarczył mu informacji, które charakteryzowały jego osobę. Ślepiec słyszał jego głos, zarazem mógł ocenić jego wielkość, no i wyczuwał zapach, który był na tyle specyficzny, że nie mógłby go pomylić z żadnym innym.
- Dzięki, teraz lepiej wiem, jak wygląda ten lis, niż ja sam. - Bardzo się starał, żeby nie dało się wyczuć ironii w jego słowach, ale chyba sam kontekst wszystko zdradzał. Nie chciał być niemiły dla serwalki, ale to było silniejsze od niego. W stale rosnącym tłumie czuł presję, irytację i przytłoczenie, a jego zmysły starały się oddzielać znaki życia poszczególnych osób, by mógł zareagować na każdy podejrzany ruch. Nie miał więc głowy do tego, by panować nad słowami. Coraz poważniej zastanawiał się nad opuszczeniem tego towarzystwa. Ciągle się coś działo. Pojawiła się nowa dusza, zebra zaczęła wierzgać (usłyszał świst kopyta tuż koło ucha) i jeszcze ktoś przyczepił się do Jicho. Firrael postanowił zająć się tą ostatnią sprawą. Podszedł do drzewa, z którego dochodziły podekscytowane piski pustułki. Zdawał sobie sprawę, że stał tam też ten lis. Ptaszyna chyba mu coś porwała. Ślepiec usiadł i zadarł łeb ku górze. Promienie słoneczne podświetliły jego mgliste źrenice. - Ji, co tam masz? - zapytał. Ptak po chwili wahania zeskoczył na dół, niwelując prędkość w ostatniej chwili za pomocą skrzydeł. Wylądował tuż przed rudym i podsunął mu ozdobę. Kot najpierw sprawdził łapą, z czym ma do czynienia. Wyczuł sporo piór i trochę roślinnych części. Nie miał pojęcia, do czego to służy, ale to nie jego sprawa. Chwycił przedmiot do pyska z zamiarem oddania go właścicielowi. Niespodziewanie pustułka zaczęła protestować głośnym piszczeniem i nawet próbowała odebrać łup z powrotem. Bądź co bądź pierwszy raz odebrał jej zdobycz. - Daj spokój, to nawet nie jest jedzenie - Skarcił ją odganiając łapą. Szybko zwrócił ozdobę lisowi i tym samym odezwał się do niego: - Lepiej tego pilnuj. Nie obiecuję, że sytuacja się nie powtórzy. Gdy spełnił swój obowiązek jako opiekun niesfornej pustułki, spróbował wrócić na miejsce. Ptaszyna zaszyła się gdzieś wysoko w gałęziach. Niewykluczone, że się na niego obraziła. Ale to nie pierwszy raz. Rudy nie miał zamiaru jej przepraszać. Wiedział, że i tak w końcu do niego wróci. Jak zawsze. Samiya poruszyła sprawę korzenia. Znawcą miała być ta wierzgająca zebra. Jakoś nie prezentowała się wybitnie. Jednak jako trawojad wie zapewne więcej o roślinach niż koty. Firrael podniósł z ziemi intensywnie pachnącą marchew i położył ją przed sobą, gdy tylko usiadł obok medyczki. Być może się przyda w tej rozmowie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-11-2016, 23:44 przez Firrael.)
|
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
01-12-2016, 00:57
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Kotka nie zwróciła dużej uwagi na pustułkę-złodziejkę, bo jakoś wierzgająca zebra bardziej rzucała się w oczy. Serret odskoczyła, z postawionymi uszami spoglądając na pasiastą.
- Mauara! Wszystko w porządku? - spytała, wyraźnie zaniepokojona. Była za nią odpowiedzialna i brała sobie tę misję do serca; czuła się niemalże tak, jakby kopytna była jej kolejną podopieczną. Bądź co bądź, po zachowaniu nie wyglądała na starą, acz karakalka nie miała doświadczenia w ocenianiu wieku roślinożerców, więc równie dobrze mogła się mylić. Dopiero przybycie lwa, jego wyrazisty zapach, niepokojący wygląd i, przede wszystkim, nieprzyjazny ton, sprawiły, że spojrzenie fioletowookiej oderwało się od czerni i bieli, by skupić się tylko na tej pierwszej barwie. Powoli podeszła do drapieżnika, który wyglądał trochę przerażająco, ale przecież to nie musiało przesądzać o charakterze. Jedynie ćwiekowana obroża sprawiła, że mistyczka poczuła się nieswojo, ale starała się tego nie okazywać, a jedynie w myślach zaczęła się usilnie zastanawiać, cóż to takiego jest, do czego służy i dlaczego wyrosło mu na szyi. - Spokojnie, bez nerwów! Niech Księżyc oświetla twą drogę, nieznajomy... Mauara, nie kop gości. Kim jesteś? - Lekki uśmiech wstąpił na jej lico, kiedy zwracała się do samca. |
|||
|
Patch Konto zawieszone Gatunek:Vulpes vulpes Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
02-12-2016, 21:56
Prawa autorskie: Ssaku
Wokół zrobiło się zamieszanie, nie lubiłem zamieszań. Są takie chaotyczne i nie ma w nich zabawy, zwykle sam stres i nerwy, a od tego aż mi futro na kicie dęba stawało. Obserwowałem jak większość zebranych - no może nie większość - skupiło się wokół mojej ozdoby i pustułki zwanej Jicho. Złotokot szybko odebrał moją ozdobę. Uśmiechnąłem się do niego szczerze.
- Dziękuję - powiedziałem odbierając swój przedmiot. Wtedy zobaczyłem, te mgliste oczy niczym jesienny poranek. Nic nie widział. A i humorem też nie grzeszył. Widząc jego poważną minę powiedziałem - Uśmiechnij się, życie jest zbyt krótkie przyjacielu - nie chciałem go urazić, pewnie często słyszał tego typu teksty i zaczęło go to już denerwować, ale kto nie ryzykuje ten nie je. A pro po jedzenia, miałem ochotę na tę Jicho. Gdzie ona jest? Może nie zauważy. |
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
03-12-2016, 02:05
Prawa autorskie: Cherry
Po chwili uspokoił się. Usłyszał następnie czyjś głos. Była to osobniczka będąca karakalem. Wydawała się bardzo miła. Jednak nie wiedział zbytnio, o co chodzi jej z tym księżycem. Jednak zanim zapytał o to, sam otrzymał inne pytania.
- Nikim wartościowym. - opowiedział na pytanie i spuścił łeb. Zaraz jednak dodał swoje imię: - Mordechaj. Następnie spytał o to, czego nie wiedział: - Jaki księżyc? Jest dzień przecież.
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik |
|||
|
Zaren Konto zawieszone Gatunek:Karakal - hybryda Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:35 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 50 |
04-12-2016, 23:19
Prawa autorskie: Kami
W końcu zwabiony opisywaniem stada przez Serret, przyszedł w końcu sam zobaczyć czy ma to sens. Jednak Zaren tak po prawdzie przyszedł tu by zobaczyć właśnie ją... Jednak nie podchodził blisko, trzymał się z dala od wszystkich, przecież nie lubił tłoku. Sprawił jedynie by Serret go zauważyła i nic poza tym. Siedział więc cicho nie zwracając na siebie uwagi.
|
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
06-12-2016, 17:14
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Nie była w stanie zauważyć, że jakaś kotka zdecydowała się skakać obok niej, ryzykując kopnięcie w czaszkę. Jakże głupim zwierzęciem była lekceważąc w ten sposób końskie kopyta!
Dopiero po komentarzu trawiastookiej, zebra zauważyła, jak lwica oddaliła się od grupy i ukryła się w ziemskim zaroście. Może jednak ją trafiła? -Marcheeeewkiii, coś zwanego marchewką- przestąpiła z nogi na nogę. Zastrzygła uszami, żeby spojrzeć jeszcze na sinooką, ale nie mówiła nic ważnego, a z zebrą było przecież wszystko w porządku. Stała sobie pomiędzy kotami, sępem, szczeliną i jakąś wielorasową hybrydą i o dziwo nadal zachowywała wszystkie zmysły. -To tu- wskazała kopytem na roślinę przed tym miniaturowym pół-gepardem -To chyba marchew- czy aby na pewno? Spróbowała sobie przypomnieć, czy może kiedyś jadła coś takiego, ale skroń zapulsowała boleśnie, więc zrezygnowała z dalszego zagłębiania się w temat -Tak, na pewno- cofnęła się parę kroków, zarzucając łbem. Wolałaby, żeby trawiastooka oddaliła się od grupy razem z nią, żeby nie musiała słuchać tylu głosów naraz -Ale co w związku z tym? |
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
06-12-2016, 17:54
Prawa autorskie: Cherry
Poszedł se.
//z. t.//
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik |
|||
|
Amai Wtajemniczony Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:306 Dołączył:Sty 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 87 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 20 |
07-12-2016, 00:43
Prawa autorskie: ja
W pewnym momencie Amai się podniosła i podeszła ku Serret
-Poszukam medyka- Powiedziała krótko i zaczęła iść by po paru krokach chyba standardowy dla niej odgłos burczenia w brzuchu dał znać że samica dalej żyje. Jednak się nie zatrzymała nim nie uszła pasu kroków i... Chociaż to dziwne spojrzała pustym wzrokiem w kierunku kotów. Gdzie podział się cały jej zapał? Nagłe załamanie? Któż ją wie. Znów się odwróciła i ruszyła utykając |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 14 gości