Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Lotta Konto zawieszone Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:20 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 95 Spostrzegawczość: 45 |
25-05-2015, 19:47
Prawa autorskie: Eidel
Hiena co prawda zdążyła zapomnieć o tej namiastce kłótni, do której sama doprowadziła, jednak słowa Serwalki oraz innego zwierza, który przedstawił się nowicjuszce jako Shaka, sprawiły, że świadomość ta uderzyła do umysłu Lotty, bezlitośnie się w niego wczepiając, zajmują każdą jej myśl, co już wkrótce miało się oczywiście zmienić. Tak czy owak, skwitowała to wszystko znaczącym uśmiechem oraz ponownymi przeprosinami. Uznawszy, że nie ma już nic więcej na sumieniu, poczuła jakby kamień spadł z jej serca.
Zaczęło jej się tutaj podobać! Nie chodzi tutaj o samą miejscówkę, ale mamy na myśli również obcowanie z innymi stadnymi zwierzętami. Brała więc z zaistniałej sytuacji podwójną radość. A członków wciąż przybywało. Lotta sądziła początkowo że będzie nieco speszona, zważywszy na brak jakichkolwiek doświadczeń w sferze społecznej. Jednak nie była aspołeczna, a to właśnie sprawiło, że lubowała się w obcowaniu z innymi istotami. A nade wszystko tymi, których należałby poznać, bo należą do tego samego Stada. Może nie wnikliwie, teraz jej priorytetem było powierzchowne zapoznanie się z innymi. Znajomość ich imion na początek z pewnością wystarczała. Jeżeli jednak dadzą jej się poznać o wiele lepiej - będzie zadowolona. Jednak wiedziała, że na to potrzebuje czasu. Nie bała się, że może go zabraknąć, nie zauważając kompletnie, że Śmierć może w każdej chwili zamachnąć się swoją kosą i zabrać hienę z ziemi. Lotta nie miała szczególnie skonkretyzowanych poglądów religijnych. W sumie jeszcze nigdy podczas tych trzech lat nie zastanawiała się nad tym głębiej. O ile w ogóle. Teraz przeniosła czujne spojrzenie na śliczną lwicę. Mirage, pomyślała. Bardzo piękne imię, świetnie oddaje jej urodę. Odwróciła się w jej kierunku na jej słowa, skwitowawszy je szerokim uśmiechem, tym, jaki zazwyczaj przywołuje na swoje oblicze w tego typu okolicznościach. Wiedziała, że uśmiech jest jej atutem, podobnie jak i wiele innych kwestii, jednak fakt faktem, medyczka miała również wiele wad. Kolejne zwierzęta przybywały, a Lotta witała się z nimi ochoczo, przedstawiając się i energicznie machając ogonem. Powoli zaczynała czuć się coraz bardziej swobodnie, komfortowo, jak u siebie. W końcu to ostatnie zdecydowanie miało swoje pokrycie w prawdzie. Nie czuła na sobie pytających spojrzeń innych, należących do tych, których obecność jej, hieny, nieco zszokowała, mimo że kilka zwierząt było tym nieco zainteresowanych. Nie mogła się doczekać, aż zjawi się Ines, Najwyższa Kapłanka i rozpocznie zebranie. Ale nie, nie dlatego że chciała by to wszystko się jak najszybciej skończyło, bo to nieprawda. Po prostu odczuwała jakąś dziwną tęsknotę za tą białą lwicą. Dziwne, nie? Owszem, jeżeli zauważyć, że widziała się z nią zaledwie kilka godzin temu. Ponadto była ciekawa, jak to wszystko będzie wyglądało. Ciekawość zżerała całą cierpliwość hieny, jaką do tej pory dysponowała. Nie wyjdzie jej to na dobre... |
|||
|
Shaka Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 60 |
25-05-2015, 21:46
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew
Sam z ciekawością przysłuchiwał się radom, które serwalka dała Lotcie. Cóż, on nie był w stadzie od początku, dlatego nie wykluczał faktu, że młoda kotka coś będzie jednak wiedzieć. Pomijając fakt, że wcześniej pytała o przebieg zebrań właśnie jego.
Zaraz też dostrzegł, że Mirage postanowiła się do nich zbliżyć, a tuż za nią nadchodziły kolejne osoby. - Jestem Shaka. - przedstawił się, aby wszyscy, którzy dołączyli to usłyszeli, po czym ponownie utkwił swój wzrok gdzieś dali, oczekując przybycia Kapłanki. Pewnie mieli jeszcze sporo czasu... |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
25-05-2015, 21:50
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
W oglądaniu takiej ilości Srebrnych było coś kojącego i pocieszającego. Szkoda tylko, że nie ma tu nikogo, kto było obecny przy zakładaniu stada, prócz niej oczywiście. Gdzie się podział Kapłan, Ariusz, Oresta i inni? Cóż... Nie ma ich tu. Lecz są inni. Shaka, Mirage, Hashi, nowo poznana hiena...
Sami radośnie krzyknęła w kierunku jasnofutrej lwicy. -Cześć Hashi! - oczywiście ją zapamiętała. Jednak kim był brązowy lew z warkoczykami w grzywie? Już go chyba kiedyś widziała... Nie przejmując się niczym, Sami podeszła do nieznajomego. -A ty to kto? - spytała, mając jedynie ciekawość w głosie. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Mirage Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:5 Znamiona:2/4 Liczba postów:113 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 20 |
26-05-2015, 12:10
Prawa autorskie: Afrozenheart
Spojrzała na przybyłych przyglądając się im z delikatnym uśmiechem.
- Witajcie, witajcie. Jestem Mirage - przywitała się z przybyłymi przedstawiając tym, których jeszcze nie miała okazji poznać. Cieszyła się, że tak wiele już ich jest, a to jeszcze nie koniec. Taka jedna wielka rodzinka, która wierzy, że Księżyc to nie tylko światło dające nocą ale coś więcej. To dzięki Księżycowi stali się jednością i są przez niego prowadzeni. Czuła, że to tylko dzięki niemu tutaj jest. Jej zielone oczęta zerkały co jakiś czas na każdego z osobna zapamiętując ich imiona oraz rozglądając się czy nadchodzą kolejne osoby. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
26-05-2015, 18:59
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Karakalka jak zwykle przejmowała się tym, że nie dotrze na czas - i zapewne obawy te okazałyby się słuszne, gdyby nie to, że samej kapłanki również jeszcze nie było na miejscu. A to oznacza, że Serret jednak się nie spóźniła. Uff, co za szczęście!
Postawiła uszy. - Niech Księżyc będzie z wami - przywitała się z uśmiechem. Słowa te skierowała do wszystkich tu obecnych, choć łapy poniosły ją w stronę Sami, bo kogóż by innego? - Cześć, kochanie. - Liznęła ją w łebek z czułością, zupełnie ignorując fakt, iż jej kruszynka wkroczyła już w wiek nastoletni. - Dzień dobry, Shako. Witaj, nieznajomo, jestem Serret. Jej ostatnia wypowiedź była kierowana, rzecz jasna, do hieny - jedynej osoby, której nic a nic nie kojarzyła. Pozostałych znała choćby z widzenia, wszak trochę czasu już zdążyła spędzić w tym stadzie. Zaraz utkwiła wzrok w lwie, na którego z jakichś powodów patrzyła się Sami. Zdawało jej się, że jego również zdarzyło się jej spotkać, ale gdzie i kiedy? Z pewnością od tamtego czasu musiało już minąć wiele pełni. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
31-05-2015, 17:08
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Najwyższy czas, by i sama Kapłanka pojawiła się na zebraniu. Kroczyła dumnie, bez słowa, uważnie lustrując każdą mijaną osobę. Zatrzymała się przed dość dużym głazem stojącym tuż obok Złotej Skały, po czym ugięła łapy i zwinne na niego wskoczyła. Stanęła przodem do zgromadzonych tu Srebrnych. Wyprostowała się, chcąc w ten sposób częściowo zrekompensować swą raczej filigranową posturę.
- Witajcie, Srebrni. - Tu skinęła łbem i przywiodła na pysk uśmiech. - Niech Księżyc jasno wam świeci. Cieszy mnie, że was widzę i żywię nadzieję, że ci, którzy się tu nie pojawili, mają ku temu ważne powody... Patrzyła po wszystkich pewnie, a przynajmniej starała się sprawiać takie wrażenie. Bo dlaczego miałaby się obawiać członków swojego własnego stada? - Chciałam poruszyć kilka ważnych kwestii - zaczęła, przyjmując poważniejszy wyraz pyska. - Zacznę od najważniejszej. Tu wzięła głęboki oddech, bo to, co miała do przekazania, nie napawało optymizmem i mówienie o tym wymagało od Jasnowłosej niemałego wysiłku. - Część z was poznała Kapłana Nkirumę, a niektórzy dołączyli już po jego zniknięciu. Chcę powiedzieć, że pozostałam jedyną przywódczynią stada. W związku z tym, pragnę mianować na zastępcę mojego brata Nathaniela, który niedawno powrócił do naszego stada. Zgadasz się, Nath? Znów się uśmiechała, tym razem całkiem szeroko i szczerze. Patrzyła tylko na niego, na brata, jej jedyną rodzinę. Nie może jej zawieść po raz drugi. Nie mógł tego zrobić, musi się zgodzić! Zwłaszcza teraz, gdy oficjalnie uznała, że straciła swojego najlepszego przyjaciela - a najgorsze było to, że Nkiruma odszedł bez słowa. Zanim doczekała się odpowiedzi, kapłanka zdecydowała się poruszyć jeszcze jeden niecierpiący zwłoki temat. - Chcę też przedstawić wam naszą nową medyczkę - Lottę. Zna się na tym fachu, więc nie wahajcie się prosić jej o pomoc, jeśli zajdzie taka potrzeba. - W tym momencie spoglądała na hienę, również z pewną dozą sympatii. - Jeśli ktoś byłby tak wspaniałomyślny, żeby wspomóc Cię w tym trudnym zajęciu, to mam nadzieję, że zgodziłabyś się trochę wprowadzić kogoś takiego w tajniki leczenia? - zwróciła się bezpośrednio do znachorki. Powiodła wzrokiem po pozostałych w poszukiwaniu najmniejszego odzewu, by następnie powrócić wzrokiem do Lotty. Logika jej podpowiadała, że zawsze warto, by w stadzie było dwóch medyków - albo przynajmniej medyk i jego pomocnik, który miał jakiekolwiek pojęcie o tym, jak pomagać w najczęstszych i najgroźniejszych przypadkach.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Lotta Konto zawieszone Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:20 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 95 Spostrzegawczość: 45 |
31-05-2015, 22:16
Prawa autorskie: Eidel
Lotta czuła się o wiele bardziej swobodnie, niż to było jeszcze chwilę wcześniej. Jej pewność siebie z każdą narastającą minutą była coraz większa, co zdecydowanie działało na jej korzyść. Kolejne zwierzęta, przed którymi przez wzgląd na należenie do tego samego stada nie powinna czuć żadnych ograniczeń, przychodząc, witały się z całą resztą. Lotta odpowiadała im skinieniem głowy, co jakiś czas przyozdabiając ten gest nieśmiałym uśmiechem. Jednak nie była nieśmiała... a przynajmniej nie jak na tę chwilę. Czuła się dobrze, o czym już wspominaliśmy. Jej uwagę szczególnie przykuła osoba jakiegoś zwierza, Lotta podejrzewała że jest to Karakal, chociaż fakt faktem, nie mogła być tego pewna, jednak nie zadała żadnego pytania, jakie mogło tylko rozjaśnić wątpliwości medyczki - uznała, że nie wypada, chociaż niektórzy mogą sądzić inaczej. Tak czy owak Lotta nie miała pojęcia, czemu jej uwaga została zwabiona przez to zwierzę. Ukłoniła się i przedstawiła. Nadal jednak nie rozwiązała tej zagadki.
Chodziła w te i wewte, jednak nie zagadała żadnego zwierza. Nawet tych, którzy w jej hienowskich oczętach wyszli najlepiej. Po prostu czuła jakąś mentalną blokadę, która jej uniemożliwiała zrobić tego, co zrobić bardzo chciała. W sumie nieważne, bo kątem oka zauważyła jakąś białą postać. Kiedy przyjrzała się lepiej nadchodzącemu zwierzęciu, jej ogon automatycznie zaczął szybko przecinać powietrze. Postać ta stanęła przed głazem, a Lotta od razu poznała w niej Ines, Najwyższą Kapłankę, z którą zamieniła kilka zdań zaledwie parę godzin temu i która przyjęła hienę do Stada. Coś czuła, a wierzyła swoim przeczuciom, że poruszy temat jej samej. W końcu nic dziwnego, że nowicjusz powinien zostać oficjalnie przedstawiony reszcie! Nie należy się temu dziwić, to krok dość naturalny. Pierwsza wiadomość, jaką Ines miała do przekazania innym, spłynęła po niej jak po kaczce. Z najwyższą niecierpliwością oczekiwała, aż Kapłanka przedstawi ją reszcie Stada, mówiąc jakie zajmie stanowisko. Doczekała się! Lotta z dumą wysłuchała słów jasnowłosej, jednak kiedy ta ostatnia zadała pytanie kierując je do nowicjuszki, hiena nie wiedziała, co odpowiedzieć. Po prostu... jakby straciła języka w gębie. I gdzie ulotniła się ta cała jej pewność siebie? Co? Nie spodziewała się tego pytania, więc musiało minąć kilka długich sekund, zanim przemówiła. Zastanawiając się nad odpowiedzią, rozglądała się wokół, studiując wyrazy twarzy innych zwierząt, które przyszły na zebranie. - O-ooczywiście. - powiedziała nieco za cicho, jąkając się. Z jej oblicza można było wyczytać zakłopotanie z nieznaczną dozą wstydu. Tak, wstydu, przez wzgląd na sposób, w jaki wypowiedziała to z pozoru proste słowo. A zebranie trwało... Lotta nie wiedziała, ile czasu to jeszcze potrwa, jednak nie zastanawiała się nad tym. Niezbyt, jeżeli nie w ogóle. |
|||
|
Shaka Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 60 |
02-06-2015, 11:19
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew
Zauważył jeszcze pojawienie się znajomej karakalki, na której widok na pysku lwa pojawił się lekki uśmiech.
- Witaj. - rzucił jedynie, bo oto właśnie osoba, na którą tak tu wyczekiwali przybyła na zebranie. Naraz zamilkł, skupiając całą swą uwagę na przybyłej. Zrobił jedynie parę kroków w przód, aby zrównać się z resztą i być nieco bliżej Kapłanki, jako że stał nieco z tyłu. Zauważył, że sama Ines pochyliła łeb w geście powitania, dlatego też odetchnął w duchu z ulgą, że najwyraźniej stado, do którego przynależał nie ma żadnych dziwacznych znaków i obowiązują w nim gesty ogólnie znane. Poruszył uchem, słysząc o Nkirumie. Tak właściwie to nawet się ucieszył z jego zniknięcia, w końcu od początku podpadł drugiemu Kapłanowi. A wydawało się, że osąd tamtego wobec danej osoby był nadawany na stałe, więc za każdym razem by się spotykał z jego niechęcią. Gdy Białowłosa wyznaczyła Nathaniela na swojego następcę, wzrok błękitnookiego podążył właśnie ku bratu Kapłanki. Shaka chciał mu się lepiej przyjżeć, skoro tamten ma być kimś wyżej od teraz. Nie zdziwił się wyborowi Ines, to oczywiste, że najbardziej ufa się własnej rodzinie. Zresztą Nathaniel wyglądał na kogoś, kto nada się na nadane mu stanowisko. Wzrok samca następnie powędrował ku kolejnej wspomnianej przez Kapłankę osobie. Jak się okazało, poznana tu na zebraniu hiena miała być medykiem. We wzroku Shaki pojawił się cień zaskoczenia, w mig Lotta zyskała w jego oczach ze względu na swoje umiejętności. Tym bardziej, że teraz, kiedy Arham gdzieś zniknął, w stadzie nie było żadnego medyka. Spojrzał następnie na Ines, która najwyraźniej oczekiwała na chętnych na medyków, mimo że dosłownie tego nie wyraziła. Wystąpił nieco naprzód, aby zwrócić uwagę Białowłosej Kapłanki. - Kapłanko, może i kompletnie nie znam się na zielarstwie, jednak chciałbym mieć jakiś wkład w stado. Nie sądzę, abym miał jakiekolwiek predyspozycje do bycia medykiem, żywię jednak nadzieję, że w jakiś inny sposób mógłbym przydać się Księżycowi. - powiedział uroczyście, patrząc wprost na Ines. Miał nadzieję, że się nie wygłupił, a w stadzie są jeszcze jakieś funkcje, które mógłby pełnić poza medykowaniem. Mimo, że Anubis się tym zajmował, on nigdy się tym nie interesował. |
|||
|
Mirage Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:5 Znamiona:2/4 Liczba postów:113 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 20 |
02-06-2015, 13:03
Prawa autorskie: Afrozenheart
Ona również skinęła na przywitanie Kapłanki. Przysłuchiwała się każdemu słowu i sama również postanowiła się odezwać.
- Jeśli mogę to ja z chęcią chciałabym pomóc Lottcie jako jej uczennica na medyka i pomocnica - uśmiechnęła się Zawsze interesowała się tym no i bardzo chce pomagać innym |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
02-06-2015, 22:31
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Na przybycie Serret zareagowała krótkim - Cześć, ciociu!- oraz naprawdę szerokim uśmiechem. Jednak po chwili przybyła Kapłanka, więc Sami nic nie mówiła. Jedynie przyglądała się jej uważnie. Zebrało się dość dużo osób, ale mimo to Samiya słyszała Ines głośno i wyraźnie - te piękne uszy nie są tylko na pokaz. Usłyszawszy pierwszy komunikat, Sami aż westchnęła ze zdumienia. Nkiruma zniknął? Ale jak to? Przecież... Przecież był Kapłanem! I kim jest ów Nathaniel?
Sami spojrzała na Lottę, nieco zdziwiona. Więc jest medykiem... Ciekawe jak to jest. Znać się na tych wszystkich ziołach, potrafić pomóc innym w potrzebie... Sami nie odzywała się, jedynie obserwowała z zaciekawieniem innych. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Nathaniel Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 lat Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:155 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 15 |
05-06-2015, 03:15
Prawa autorskie: kira-immoral
Nathaniel stał wśród tłumu, czując się przytłaczająco niedostrzeżonym. Był tym faktem urażony i jedynie przymrużył oczy, odwracając łeb w geście dezaprobaty. Po chwili jednak usłyszał czyjś głos - zdaje się, że był skierowany do niego. Spojrzał łaskawie na małą serwalkę, a na jego pysk wpełzł delikatny uśmiech.
- Nathaniel. Brat Waszej cudownej Kapłanki. Oznajmił, unosząc lekko głowę, z niejaką dumą w głosie. W tym samym momencie, jakby na zawołanie, na terenie zjawiła się właśnie Inés. Przyglądał się uważnie jej zwinnym ruchom, w momencie gdy wskakiwała na kamień, oraz wsłuchiwał w jej słowa, gdy wygłaszała swoje przemówienie. Dawał przynajmniej pozory, że jest tym zainteresowany. Aż do tego momentu... gdy naprawdę został zaskoczony. I tego zaskoczenia nijak nie ukrywał. Jak to: ON Kapłanem? To jakieś żarty! Nkiruma wróci, z pewnością, trzeba tylko zaczekać! - J-ja... Eee... Hę? Zaczął, wyraźnie zmieszany. W jego fiołkowych oczach wymalował się wyraz skrajnego niedowierzania. Był w stanie uwierzyć nawet, że to żart, byleby to wszystko nie musiało być prawdą! To nie on tu był od kapłanowania - Inés to potrafi, za to on - nie. Lecz nagle na myśl przywiodło mu pewną obietnicę, którą sobie złożył, i której złamanie byłoby dla niego poważnym błędem... Już nigdy nie zawiedzie swojej siostry. Spojrzał na nią, szukając w jej oczach tego krzepiącego, siostrzanego ciepła. I znalazł je. Uśmiechnął się do Inés, po czym wziął głęboki wdech. - Zgadzam się. Z dumą przyjmę to zaszczytne stanowisko i dołożę wszelkich starań, by go nie zmarnować. Powiedział stanowczo, a jego oczy rozbłysnęły promiennie, jakby mówiły do Inés: Nie zawiodę Cię, siostro. Nie tym razem. Przed jego decyzją Kapłanka zdążyła już przedstawić innym nową medyczkę, lecz on, zupełnie jakby był wtedy nieprzytomny - za nic nie wiedział, która to nią w końcu jest. Aż tak się przejął nagłą propozycją Inés, że w tamtej chwili... po prostu go tu nie było. A teraz na jego barkach spocznie potężne brzemię. Kapłaństwo. Czy dobrze zrobił, kierując się odczuciami i durnymi przysięgami? A co, jeśli stado na tym ucierpi? Czyż Inés nie ceni go sobie ponad życie? Nie chciał niszczyć czegoś, co ona kocha. Nie chciał jej ranić! |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
05-06-2015, 18:55
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Pierwszą osobą, która na dłużej przykuła uwagę białej, była Mirage, jako że to ona wyraziła chęć zostania uczennicą medyka. Ines pokiwała łbem z zadowoleniem.
- Mirage, cieszy mnie, że chcesz się rozwijać w tym kierunku. Mam nadzieję, że okażesz się pojętną uczennicą - oznajmiła, wciąż się uśmiechając, choć jej głos brzmiał poważnie. Następnie przeniosła wzrok na jasnogrzywego, którego to lustrowała nieco dłużej, bo też i bardziej bogata w treść była jego wypowiedź. - Zastanów się nad tym. A tymczasem mianuję cię strażnikiem. - Tu uniosła prawą przednią łapę, by położyć ją na barku lwa z grzywą o barwie futra Kapłanki. - Abyś bronił naszych terenów przed nieprzyjaciółmi Księżyca. Jeszcze przez chwilę mierzyła go błękitem swoich oczu, by w końcu dać mu wytchnienie od tego przejmującego spojrzenia, a i śnieżnobiała łapa wróciła na swoje miejsce. Teraz samica stanęła przed swym bratem i znów się uśmiechała, ponieważ to on był tą osobą, która wprawiała ją w dobry nastrój - zwłaszcza odkąd odszedł Nkiruma. - Bracie, niniejszym powierzam ci funkcję Młodszego Kapłana, abyś... Wspierał mnie... W wykonywaniu moich obowiązków... I jemu położyła łapę na barku, lecz zamiast patrzeć w jego ślepia, spuściła wzrok, ledwo powstrzymując się od płaczu. Wnikliwy obserwator zauważyłby, że łzy zalśniły jej w świetle zajaśniałych na niebie gwiazd - albo i samego Księżyca. Ale to były dobre łzy. Odsunęła się, potrząsnęła łbem i spojrzała szklistym wzrokiem na brązowego. Starała się powstrzymywać drżenie głosu. - Mógłbyś też zostać Strażnikiem. Pomagałbyś Shace, wtedy, kiedy ja bym sobie radziła - zaproponowała. Zaraz potem przypomniała sobie, że nie jest tu tylko dla Natha i medyków - do stada należały też inne osoby i z uwagi na to należało wreszcie podjąć istotny dla nich temat. Powróciła więc do swego miejsca na głazie, a tam usiadła i powiodła wzrokiem po mniej lub bardziej uważnie wpatrzonych w nią Srebrnych. Odchrząknęła. - Teraz opowiem wam o czymś, co powinno być wyniesione na światło dzienne już wtedy, kiedy wraz z Nkirumą zakładałam Stado. Jest to ważny element życia, którego nie są świadomi ani członkowie innych stad. ani ci, którzy samotnie przemierzają ziemię. Tu lekko zmrużyła swe ślepia. - Każdy z nas jest wyjątkowy i niesie w sobie swoją wartość. Wiele nas łączy, ale też różnimy się między sobą. Wszyscy mamy cztery łapy i ogon, ale są to różne łapy i ogony. Jedni mają cętki, inni grzywy, mamy oczy w kolorze liści, wody, traw albo nieba o zmroku. Przerwała, by upewnić się, że zebrani śledzą jej przemowę. - O czym mówię, o jakim ważnym elemencie? Otóż, mam na myśli totemy. Musicie wiedzieć, że każdy z nas posiada swój zwierzęcy totem i choć jeszcze o tym nie wie, to ma go od dawien dawna. Każdy gatunek jest symbolem innej cechy, niekoniecznie takiej, która jest przypisana naszej rasie. Lecz my nie musimy się zamykać w sztywnych ramach, my, Stado Srebrnego Księżyca, jesteśmy ponad to. Uniosła łeb i wyprostowała już i tak dostojną sylwetkę. - Prawdziwą odwagą nie jest wiedzieć, jak odebrać życie, a wiedzieć, kiedy je darować - to nie moje słowa, ale fraza, którą warto zapamiętać, tak jak i ja ją zapamiętałam. Mówi o tym, że każdemu stworzeniu należy się szacunek, bo wszyscy oddychamy tym samym powietrzem, a zabijamy, żeby żyć, a nie dla zabawy. Po tych słowach ponownie zeskoczyła z głazu, by ujrzeć swych pobratymców już z bliska, z ich poziomu, a nie z podwyższenia przysługującego wyższym rangą. Weszła pomiędzy swój lud, patrząc na każdego po kolei. - Nawet ci, którzy giną z naszych łap, wcześniej swoimi łapami czy kopytami stąpali po ten samej ziemi, dlatego należy szanować każde zwierzę, od myszy po słonia - wyjaśniła. - Dlatego nie martwcie się, jeśli waszym totemem okaże się wasza ostatnia ofiara, bo skoro tą ofiarą się stała, skoro jej energia przeszła na was, to nie mogła być nic nie warta. Odetchnęła i usiadła, bo któż nie czułby się zmęczony po tak długim wywodzie? - Serret, Shaka, podejdźcie, proszę, jako pierwsi.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
05-06-2015, 21:38
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Oo, to Kapłanka ma brata? Sami przyjrzała się uważniej brązowemu. Nie wyglądali bardzo podobnie... A teraz będzie Kapłanem! Młodszym, ale jednak. Ruszyła lekko uszami, zaciekawiona rozwojem sytuacji. Jednak po chwili skupiła uwagę na słowach Ines, niezwykle ciekawych słowach. Słuchała coraz bardziej zaciekawiona. Totemy. Sami zadrżała, słysząc to słowo. Brzmiało niesamowicie. Wytężyła jeszcze bardziej słuch, nie chcąc uronić ani jednego słowa Kapłanki. Powoli robiła się coraz bardziej podekscytowana tym, co ma nadejść. Każde z nich będzie miało swój własny totem! Och, jak bardzo była ciekawa, co dostanie właśnie ona. No co, co? I co to będzie oznaczało? Jaka cecha charakteru Sami najbardziej rzuciła się w oczy Kapłance? Samiya z trudem powstrzymywała się od podskakiwania, a zaowocowało to nieco dziwacznym podrygiwaniem. Ogon latał jej jak szalony, zaczęła również z niecierpliwością przebierać łapami. Ogólnie rzecz biorąc - ruszała się jak tylko mogła, by jednocześnie nie ruszać się zbyt mocno. Nie potrafiła nic zrobić z rozpierającą ją energią i podekscytowaniem. Kolejne minuty oczekiwania chyba ją uszkodzą... I właśnie wtedy Kapłanka wywołała jej ciocię. Sami spojrzała rozgorączkowanie na karakalkę.
-Ciociu, to ty! - szepnęła dość głośno. Całe szczęście na wypadek gdyby Serret zapomniała jak się nazywa miała Sami. Ona zawsze jej pomoże! Błagam, niech chociaż Serret dostanie już swój totem, bo te małe cętkowane kocię zaraz nie wytrzyma... Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Nathaniel Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 lat Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:155 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 79 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 15 |
06-06-2015, 03:39
Prawa autorskie: kira-immoral
Niezwykle trudnym wyzwaniem stało się dla Nathaniela rozeznanie w obecnej sytuacji. Wiedział, że mowa o medykach, lecz nagle temat przeszedł na strażników... Spojrzał na Shakę, który to został nim mianowany i przez moment wpatrywał się tak w niego, jakby chcąc zapoznać się dokładnie z jego aparycją. Wreszcie jednak spojrzał na siostrę, czując dotyk jej łapy na swoim barku. Wsłuchując się w jej słowa, sam poczuł ogromne wzruszenie i w końcu musiał odwrócić wzrok, by siostra nie ujrzała jego szklistych od wzruszenia oczu. Brązowy warkocz opadł na jego pysk, przysłaniając lekko jedno z jego fiołkowych ślepi.
- Zrobię to. Będę dla Ciebie oparciem w każdej chwili, w dzień czy w nocy. Nie zawiodę Cię, Inés. Powiedział cicho, usiłując zdusić drżący od emocji ton głosu. - Przyjmę więc i ten tytuł. Wesprę Shakę jako drugi Strażnik. Zdecydował, spoglądając na białogrzywego. Choć brał na siebie coraz więcej obowiązków, nie czuł się z tym źle. Wprost przeciwnie, było mu dużo lżej na duchu, gdy to robił. Zupełnie jakby jego wkład w to stado było czymś, czego od dawna potrzebował. Teraz skupił się ponownie na przemówieniu Inés, a gdy doszła do sedna sprawy, wyraźnie się ożywił. Totemy? Pierwszy raz o nich słyszał. Ciekawa sprawa. |
|||
|
Hashimea Poszukujący Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Liczba postów:348 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 61 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 75 Doświadczenie: 15 |
06-06-2015, 04:08
Prawa autorskie: Malaika4
Hashimea nie pchała się zbytnio w tłum, za którym zresztą nigdy nie przepadała. Stała więc gdzieś na uboczu, obserwując jedynie Srebrnych. Dostrzegła paru nowych członków, co bardzo ją zadowoliło. Wciąż się uśmiechała, co zresztą nie było w jej wykonaniu niczym nowym. Była to bowiem osoba bardzo wesoła i optymistyczna.
- Cześć, Sami. Roześmiała się przyjaźnie, spoglądając w kierunku serwalki. Samiya była zawsze taka beztroska i radosna. Nawet dziś, gdy już znacznie podrosła od ich ostatniego spotkania. Wreszcie zjawiła się Kapłanka, a Hashimea powitała ją skinięciem głowy. W tym geście można było dostrzec głęboki szacunek. Inés była chyba jedyną osobą, która w jej oczach była aż tak ważna i postrzegana jako prawdziwy autorytet. Z uwagą i wyraźnym skupieniem wysłuchała jej słów i mocno wstrząsnęła nią wieść o zaginięciu Nkirumy. To straszne... Co mogło się stać? Hashimea z pewnością gdyby mogła, zbladłaby jak kreda. Zamarła, przez chwilę zapominając o tym, jak się oddycha. Lecz dowiedziała się również, iż Inés ma brata... I jest wśród nich? Teraz? Piaskowa rozejrzała się ze zdumieniem i rzeczywiście, ujrzała go. Zwał się Nathaniel, jego sierść mieniła się brązem, a fiołkowe oczy wyrażały ogromne zdumienie. A więc nie spodziewał się tego... Zupełnie jakby odebrało mu mowę - niczego nie powiedział. Tak więc Hashimea znów spojrzała na Kapłankę, która kontynuowała swoją wypowiedź. Tym razem wybierano poszczególnych członków stada na określone tytuły. Lwica żałowała, że nie jest dobra w medycynie, a jako strażnik także na niewiele by się zdała. Westchnęła, patrząc tylko na kandydatów. W pewnym jednak momencie znów spojrzała na Nathaniela, słysząc jego głos. Najwyraźniej zdecydował. Piaskowa uśmiechnęła się, patrząc na promieniejące lico Inés. Chyba jeszcze nigdy nie widziała jej w takim humorze. Gdy przyszedł czas na dalszy ciąg wypowiedzi Kapłanki, Hashimea znów wytężyła słuch. Teraz mowa była o totemach. Była bardzo ciekawa jakież to otrzymają Shaka i Serret, którzy właśnie zostali wywołani. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości