Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Sheridan Gość |
29-09-2012, 19:29
Nie no, to już chwyt poniżej pasa! Mały wyczuwając znajomy zapach pisnął zirytowany i ruszył w przeciwną stronę. Nie miał zamiaru wyczekiwać, aż łaskawie, zostanie przepuszczony. Za rok! Jak i nie dłużej. A żeby jej nadopiekuńczość…! Mały wykrzywił pyszczek w zabawnym grymasie i przyśpieszył na maksymalną prędkość na jaką go było stać. To jakieś 200m na godzinę. Czuł pod łapkami nagrzaną ziemię, co jakiś czas kamyczki. Ależ ten świat ekscytujący! Tylko jak się matuli wyrwać, by zaszaleć, chmm? To się da załatwić.
|
|||
|
Erina Gość |
29-09-2012, 19:39
Malec w każdym stopniu przypominał jej tragicznie zmarłego partnera. On też należał do tych narwanych co to nie wiedzą kiedy się uspokoić. Ale jego wygląd był stanowczy inny i Erina przez moment zastanawiała się jak to jest możliwe, ale raczej nigdy się nie dowie.
-Zwolnij trochę bo niedługo gepardy na sawannie cię nie dogonią. Zaśmiała się do Sheridana i tym razem przed jego noskiem położyła swój ogon, którego pędzelek delikatnie powiewał na wietrze i z całą pewnością łaskotał maluszka. |
|||
|
Sheridan Gość |
29-09-2012, 19:55
Odpowiedział zaledwie piskiem, kiedy to położono mu przed nosem jakiś gryzący, a jednocześnie łaskoczący przedmiot. Kichnął cicho, po czym łapką spróbował pozbyć się owego czegoś sprzed twarzyczki. Następnie otworzył szeroko pyszczek i spróbował ugryźć ogon matki. Nijak mu się nieudało, uroki bycia bezzębnym. Mimo to mamlał ogon uparciem dążąc do próby odsunięcia go siłą. To się nazywa żywy maluszek.
|
|||
|
Erina Gość |
29-09-2012, 20:05
Takie oto maleństwo, a taki żywy duszek jednocześnie. Erina wierzyła, że może z czasem maleństwo stanie się trochę spokojniejsze. Szara wzięła go delikatnie do pyszczka i położyła z powrotem między swoimi łapami. Tam miała na niego najlepszy wgląd. Przynajmniej tak właśnie jej się wydawało. A zobaczymy co takiego zrobi Sheridan, żeby wydostać się z łapek swojej ukochanej matuli.
Jednak długo nie czekała bo wzięła malca z powrotem w pysk i podniosła się na cztery łapy. Jej marzeniem było znalezienie trochę bezpieczniejszego miejsca niż to tutaj. Nigdy nie wiadomo co może czyhać w wysokiej trawie. [z.t] x2 |
|||
|
Zagadka Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:1,5 roku Liczba postów:12 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 30 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 35 |
31-12-2012, 13:30
Prawa autorskie: animalphotos/Felija; podpis-chotara/felija
Przy drzewie pojawiła się młoda zebra, która wyglądała na co najmniej przerażoną. Co tutaj się dziwić. Straciła stado, a teraz najwyraźniej straciła i swoją siostrę. Wszędzie już chyba szukała, jednak nie udało jej się znaleźć. Najgorsze, że wszędzie pałętały się te krwiożercze bestie, które tylko czekały na dobrą okazję. Zagadka jednak była ostrożna, nie wychylała się za bardzo. Mimo to, że dalej żyła, co przecież było ogromnym sukcesem, nie czuła się dumna z tego powodu. A wręcz przeciwnie. Chciała umrzeć. Życie w takim piekle nie ma sensu. Nie miała już sensu w swoim marnym życiu. Przedtem było nim chronienie siostry, a teraz co?
Jednak nie chciała się poddać. Jeszcze nie teraz. Odnajdzie ją, albo sama zginie. [ Dodano: 2013-03-24, 09:44 ] Bezsensowne było dalsze siedzenie tutaj. Już straciła nadzieję na nagłe pojawienie się siostry. A na dodatek zachciało jej się pić. No i wypadałoby w końcu zejść z tego słońca, jeszcze jakiegoś udaru dostanie. Tak więc z myślą odnalezienia jakiegokolwiek zbiornika wodnego, pasiasta opuściła to miejsce wolnym krokiem. zt |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
15-04-2013, 22:25
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta nie odeszła daleko, kiedy ogarnęły ją wątpliwości. Nie miała bladego pojęcia dokąd iść i zastanawiała się, czego Nkiruma od niej oczekuje. Po pierwsze była w tym stadzie od bardzo niedawna, podczas gdy on nosił się z ideą jego założenia dość długo. Po drugie była jeszcze lwiątkiem. Owszem, bliżej już jej było do dorosłości niż do narodzin, ale jednak. Po trzecie nie znała tych terenów. Nie wiedziała, gdzie jest ta niewidzialna linia oddzielająca jedno stado od drugiego, a pamiętała, jak Ares drżał na wspomnienie o Stadzie Świt. Już miała wypowiedzieć swe wątpliwości na głos, gdy potknęła się o wystający korzeń. Złapała równowagę i przebiegła wzrokiem po korzeniu, który okazał się należeć do największego baobabu, jakie kiedykolwiek widziała. - Ojej. - powiedziała z westchnieniem, przypatrując się drzewu. Poskręcane korzenie, jedne cienkie jak robaczki, inne o wiele grubsze niż Sami. Oresta tak się zamyśliła, że nie zauważyła, że weszła w cień rzucany przez rozłożyste koronę drzewa. Odwróciła się w stronę Nkirumy, by zobaczyć, czy na pewno jest przy niej, a całe te spotkanie nie było snem. Wtem do głowy przyszła jej jedna myśl. A co jeśli to jest próba? Oresta była prawie pewna, że wspominali coś o tym. Spuściła lekko głowę. Naprawdę chciała się przydać, już nawet nie wykazać, ale czuła, że to chyba nie wystarczy. - Chyba zbiera się na burzę. - powiedziała cicho.
....
|
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
18-04-2013, 00:14
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
Nkiruma miał własne plany co do Oresty, w bardzo niewielkim stopniu zbieżne z tym, co ona sama przewidywała jako swoją przyszłość. A dokładniej zgadzała się ta część z nauką. Intensywną i wymagającą. Ale czy on sam był takim typem, który daje szansę każdemu bez względu na to, jakie jest prawdopodobieństwo, że to nie będzie czas zmarnowany?
Otóż nie, nie był. Szedł za Orestą oddalony o góra kilka metrów, pozwalając jej błądzić swobodnie i iść tam, gdzie ją łapy poniosą. Wierzył, że to jest prawidłowy sposób znajdowania drogi; że ciało lwa wie więcej, niż chciałby to przyznać jego umysł. I że należy mu się również posłuch i uwaga, także mięśniom i szkieletowi, nie zaś jedynie wyobraźni i logice. Zbyt często były za wolne. - Jeszcze nie tutaj... Mruknął, nie wyjaśniając, o co mu chodziło - i nie dał jej czasu na namysł, bowiem zaraz na karku Oresty zacisnęły się szczęki Nkirumy, gdy samiec dźwignął ją do góry. Podszedł do pnia, oparł się o niego przednimi łapami i podsadził ją jak najwyżej, by mogła się wdrapać na którąś z gałęzi. Był przy tym zadziwiająco delikatny - o wiele bardziej niż wtedy, gdy prostował grzbiet i prezentował grzywę. Zadarł łeb, a jasnoniebieskie ślepia błyskały do niej wesoło. - Mnie będzie stąd słychać, ale ciebie nie. Usiądź stabilnie, żeby nie spaść, i za dwa wdechy... ryczymy. Jak najgłośniej! Tak potężnie, jak tylko potrafisz! |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
19-04-2013, 21:34
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Słysząc słowa Nkirumy: "Jeszcze nie tutaj", posłusznie się odwróciła i już miała iść dalej, kiedy poczuła na karku czyjeś szczęki. Szarpnęła się instynktownie, ale nieskutecznie. Z pewnym trudem odwróciła głowę i zobaczyła kremową sierść i fragment czarnej grzywy. Nkiruma? Ale co on robi? Sprawa się wyjaśniła szybko. Oresta poczuła, że jej łapy tracą kontakt z ziemią. Skrzywiła się, czego na szczęście Nkiruma nie mógł zobaczyć. Czuła się przynajmniej dziwnie. Ufała czarnogrzywemu, ale nikt jej nie nosił... od bardzo dawna. Nie była mała, więc zupełnie nie spodziewała się, że ktoś wpadnie na pomysł, by targać, no... kupę mięcha czy worek mięśni, jak kto woli.
Kiedy tylko drzewo znalazło się w zasięgu jej łap, Oresta przy pomocy pazurów podciągnęła się do góry. Kiedy stwierdziła, że chwilę wytrzyma, spojrzała na dół na Nkirumę, który wydawał się być z siebie całkiem zadowolony. Oresta przełknęła ślinę. Podciągnęła się jeszcze trochę tak, że jej dwie tylne łapy stały w miarę stabilnie na grubych konarach drzewa. Nie miała więcej czasu na ustawianie się, bo już wzięła trzy szybkie wdechy. Za trzecim razem wciągnęła powietrze głęboko do płuc i mniej więcej, kiedy stwierdziła, że dwa i pół wdechy Nkrumy minęły, ryknęła. ....
|
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
21-04-2013, 10:58
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
Delikatny, wyższy, dźwięczniejszy ryk Oresty splótł się z głębokim i basowym Nkirumy, stanowiącym rozległe tło. Wszystkie ptaki, które jeszcze nie uciekły na sam zapach lwów, teraz poderwały się z baobabu przestraszone i odleciały z trzepotem skrzydeł - który jednak nie był słyszalny, dopóki nie skończyli. A Nkiruma płuca miał pojemne.
Kiedy skończyli, samiec był z siebie - i z niej! - wyraźnie zadowolony. Ponownie oparł się łapami o pień drzewa, jednak nie po to, by sięgnąć po Orestę, a by mogła skorzystać z jego grzbietu jak z drogi na dół. Chyba, że chciała skakać prosto na ziemię. Też można. - Ines tak się pospieszyła, że chyba nie mamy niczego innego do roboty w tej chwili, wszystko już zajęte. Odezwał się, nie bacząc na to, czy ktoś mu łazi po kręgosłupie, czy nie. Twardym trzeba być. Przysiadł potem na zadzie. - Co oznacza, że mamy... fajrant. I jeśli chciałabyś coś teraz wykonać, słucham uważnie. Ja chciałbym się dowiedzieć więcej o tobie - dlaczego samotne lwiątko znalazło się na Stepie i co właściwie stało się z twoją rodziną, i czemu to samo nie stało się tobie, na co wskazywałaby logika. Bo toż i lwiątka stanowiły razem ze starcami najsłabsze ogniwo każdego stada, choć zawahał się przy tej myśli, przypominając sobie, że teraz mają też karakale. A nie wiedział jeszcze tego, że kraina Czterech Stad osobliwie przyciąga sieroty i półsieroty, i ofiary wszelkich nieszczęść, głównie powodowanych przez wybijanie stad różnymi dopustami losu. Ale pewnie wkrótce się tego nauczy. |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
21-04-2013, 14:44
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta włożyła w ten ryk całą swoją siłę. Zmrużone oczy wpatrywały się w Złotą Skałę. Zanim Nkiruma w pełni wykorzystał potencjał swoich płuc, Oresta zdążyła ryknąć dwa razy. Kiedy skończyli, cisza aż dzwoniła jej w uszach. Brązowa szybko oblizała zeschnięte wargi i zerknęła w dół. Oresta w końcu mogła i nawet musiała się zająć problemem nr jeden, który jej się nasuwał na myśl, od kiedy zorientowała się, że Nkiruma chce ją wsadzić na drzewo: jak zejść. Czarnogrzywy nie da rady jej zdjąć, to było pewne. Oresta siedziała jakieś dwa metry nad ziemią. W teorii mogła skoczyć, ale jej lęk wysokości w tym nie pomagał. Nkiruma chyba sugerował, że może zejść po nim, jednak nie była lekko i martwiła się, żeby nie zrobić mu krzywdy. W każdym razie trzeba było się szybko zdecydować.
Wybrała drugą opcję. Naparła ostrożnie przednimi łapami na grzbiet Nkirumy i zaczęła schodzić, bardzo się przy tym starając, by nie używać do tego pazurów. Kiedy delikatnie jej nie wychodziło, postanowiła zrobić to szybko. Dwa kroki i zeskoczyła, jednym uchem słuchając słów kapłana. Odeszła dwa kroki, pozwalając Nkirumie w spokoju usiąść. - Dziękuję. - powiedziała cicho. Jedyny pomysł, co mają robić, jaki przychodził jej do głowy, to dołączyć do Ines i reszty, ale skoro Nkiruma nie widział takiej konieczności... Oresta przekrzywiła lekko głowę, patrząc na kapłana. Po raz kolejny już wyraził zainteresowanie jej przeszłością. Teraz w zasadzie jej to nie dziwiło. Kiwnęła głową i przez chwilkę milczała, próbując oddzielić istotne informacje od tych, które raczej Nkirumy by nie zainteresowały. - Urodziłam się daleko stąd. - zaczęła. Nie potrafiła podać, ile dni by się szło do jej dawnego domu. Zbyt wiele razy błądziła czy nawet uciekała. - Jakieś trzy miesiące temu zdarzył się pożar. Obudziliśmy się i uciekliśmy w stronę góry. Ja, rodzice, brat i jeszcze kilka osób. Z jednej strony były kamienie i z drugiej strony były kamienie. Pobiegłam przodem. Brat krzyknął do mnie, bym się nie oddalała. Odwróciłam się... - Oresta przełknęła ślinę. Wspomnienia ciągle były zbyt bolesne, ale przecież nie będzie teraz płakać. - Był straszny huk. Słonie musiały się obudzić i zeskoczyły ze szczytu. - urwała. Nie miała pojęcia, jak opisać ten widok. Skały spadające na jej rodzinę. Unoszący się, duszący pył. Huk i ból łap ranionych ostrymi krawędziami kamieni. Z Oresty opadła cała energia. - Nie mogłam nic zrobić. - powiedziała cicho, patrząc w oczy Nkirumy, jakby doszukiwała się w nich wyrzutu. - Naprawdę chciałam, ale nie mogłam. Proszę pana, czy Księżyc jest silniejszy od góry? - spytała nagle, a w jej głosie słychać było napięcie. ....
|
|||
|
Alve Konto zawieszone Gatunek:tigon Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:127 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
21-04-2013, 21:24
Prawa autorskie: ja/xchima
Alve maszerowała ochoczo przed siebie, gdy nagle powietrze przeciął donośny ryk, mający swe źródło gdzieś obok dobrze widocznego baobabu, który jawił się jej turkusowym ślepiom na horyzoncie. Byłaby go zignorowała gdyby nie to, że w owym głosie było coś znajomego, co w połączeniu z jej ciekawską naturą nie mogło dać w rezultacie niczego innego jak obranie kierunku w stronę masywnego drzewa.
Gdy znalazła się u jego podnóża, jej oczom ukazały się dwie sylwetki, z których ta większa szczególnie przykuła uwagę tigonki. Zmrużyła ślepia, aby po chwili rozpoznać w niej dawnego towarzysza wędrówki. -Nkiruma?-spytała, jakby jeszcze nie wierząc, że to on. Nie czekała jednak na jego odpowiedź, radośnie podreptała w jego stronę i nie zważając na to, że mógł być zajęty liznęła samca w policzek, uśmiechając się promiennie. -A więc to tu Cię wywiało.-powiedziała po chwili, a uroczy wyszczerz nie schodził jej z pyska. |
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
21-04-2013, 22:59
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
Nkiruma słuchał jej, a jasnoniebieski wzrok bacznie przyglądał się lwiczce z czerwoną grzywą, gotów wyłapać każdą nieścisłość i zbaczanie z tematu. Oresta zdecydowała jednak, że powie prawdę.
Ale słonie? Słonie górskie? Pewnym było, że chodziło jej o lawinę... Dlaczego jednak uwierzyła, że są to słonie? Kto jej o tym powiedział? Zastanawiało go to, bo lubił znać przyczyny słyszanych historii. Niezależnie od tego, lwiczka opowiedziała mu właśnie coś, co miało solidną podstawę stać się w przyszłości legendą, jedną z kilkudziesięciu, jakie będzie posiadał w zbiorach Srebrny Księżyc. Zapamiętał to sam dla siebie - by na tym z zebrań stadnych, które będzie polegało na opowiadaniu historii, nakłonić Orestę do przemówienia raz jeszcze, by każdy znał specyfikę i zachowanie Skalnych Słoni. - I co robiłaś później? Jak sobie radziłaś, Oresto? Zdążył jeszcze zadać pytanie, nim wiatr przywiał im zapach nowej postaci. Uniósł łeb, rozdął nozdrza w ruchu, który młoda już znała; myślał później chwilę intensywnie, by w końcu gwałtownie poszerzyć źrenice w zdumieniu i niedowierzaniu. Oto jednak sylwetka tigonki pojawiła się na horyzoncie, a wkrótce i koło nich. - Alve? Pytanie było idiotyczne, ale nawet Nkiruma miewał czasem gorsze momenty. Liznęła go w policzek, co przyjął po chwili trochę niepewnym uśmiechem. Wstał, zbliżył się do samicy, by potrzeć pyskiem o jej pysk. Oznaczał ją -tak jak wszystkie samce swoje terytorium. - No i po co mnie znalazłaś? Mało ci było? Uniósł brwi. Nie zapomniał jednak o Oreście, jak się tamtej mogło wydawać. - To jest Oresta, moja podopieczna. To jest Alve... I może sama nam powie, kim jest. I kim będzie. |
|||
|
Alve Konto zawieszone Gatunek:tigon Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:127 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
22-04-2013, 00:24
Prawa autorskie: ja/xchima
Gdy beżowy oznaczał ją swoim zapachem tigonka wywróciła teatralnie oczyma-ah ta samcza dominacja.
Reakcja Nkirumy na jej pojawienie się szczerze ją rozbawiła, toteż przekrzywiła łeb z udawanym zdziwieniem. -Po co?-spytała, przekrzywiając łeb w drugą stronę.-Darłeś się tak głośno, aż pomyślałam, że drzazga Ci się w łapkę wbiła więc przybiegłam czym prędzej na pomoc.-odparła z satysfakcją, pokazując samcowi koniuszek języka w geście pozornej zniewagi.-Pewnie, że mało.-odparła na jego pytanie z ciągłym uśmiechem na pysku. -Hej mała, miło mi Cię poznać!-zawołała entuzjastycznie, gdy Nkiruma przedstawił jej swoją towarzyszkę. Natomiast nie do końca zrozumiała, o co mu chodziło z tym "kim jest i kim będzie", co swoją drogą zabrzmiało dosyć tajemniczo.-No jak to? To chyba oczywiste-jestem samotniczką, zresztą tak jak i Wy.-uśmiechnęła się, rozczochrując łapą czerwoną grzywkę Oresty |
|||
|
Kuglarz Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:18 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 45 |
22-04-2013, 00:36
Prawa autorskie: RagDrawer
Kuglarz szybował już dwie godziny nad tymi terenami, ale dopiero teraz zobaczył grupkę lwów pod wielkim drzewem. Nie wyglądało to na walkę, raczej na rodzaj rozmowy. Zainteresowany podleciał bliżej opadając na jeden z konarów (lub gałęzi – zależy od perspektywy) i przysłuchał się ostatniemu zdaniu wypowiadanemu przez czarnogrzywego samca. Potem zaś przemówiła dziwna samica. To było nie do pomyślenia, w końcu powiedział głośno dwa słowa – O jeju. – i zleciał na dół usadawiając się kawałek od wielkich kotów. – Jakim cudem mówicie. Ciotka Pretensjonata zawsze powtarzała, że mówią tylko ptaki. Inne zwierzęta zaś milczą bo … - i tu na chwile się zagapił zdając sobie sprawę, że chyba przysunął się do nich za blisko. – … bo nie mówią. – Skończył, nieco inaczej niżby chciała, jednak w tych okolicznościach lepiej nikogo nie obrażać przytaczając słowa jego ciotki. – Możecie powiedzieć coś jeszcze ? Tak bardzo wasz głos różni się od naszego – jest głębszy i mocniejszy. Twardszy, jednak przyjemny. – Ciągną dalej nie zdając sobie sprawy, że chyba zagonił się w swoich słowach. – By się ciotka z wujkiem zdziwili. A jakby potem psioczyli – że to sztuczki jakieś. – Machną skrzydłem – Oni jednak zawsze byli niecko inni. Zresztą nie ich wina to wszystko zaczęło się od dziadka ze strony matki … - i pewnie ciągnąłby tak jeszcze długo długo, gdyby nie nadepnął na kamień, który przykuł na moment jego uwagę.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości