Coś

[Baqiea]

Hiena zachichotała
-O i to jest sedno. W rodzinie nie ma czegoś takiego jak dług. Za to jest nie pisana zasada że pomaga się komuś jak jest okazja i to wszystko, a matka zawsze będzie ci pomagać nawet jeśli byś jej powiedziała że ją nienawidzisz.-
Cętkowana podniosła się i lekko przeciągnęła
-Rodzina to cudowne miejsce chociaż czasem nadopiekuńczość drażni ale potem to doceniasz-

[Jasiri]

- Nie wiem, czy umiem - szczerze mówiąc nie przypominała sobie żadnej sytuacji, w której by komuś pomogła. Ona też się podniosła, ale jedynie do siadu.
- Czy to znaczy, że stanę się członkiem tego stada, w którym jesteś? - a cóż innego jej pozostaje? Makari też jest w tym stadzie. Przypomniała sobie rozmowę w grocie. Hiena też tam była. Wszystko słyszała. Wbrew woli którejkolwiek z nich, stała się jedną z dwóch osób, które widziały ją taką, jaką naprawdę jest. I znały też jej prawdziwą historię, prawdziwe imię... Drugą osobą był jej brat. A hiena? Lubił ją. Jak widać z wzajemnością. Baqiea była chyba jedyną osobą, którą Jasiri lubiła. Wstała. Podeszła bliżej głowy hieny. Spuściła łepek.
- Zgadzam się. - powiedziała pewnie. Podniosłą głowę i popatrzyła prosto w oczy swojej nowej matce. Uśmiechnęła się lekko.
- Jestem Jasiri - wydało jej się słuszne, by oficjalnie się przedstawić. Pewnie hiena słyszała jej imię podczas rozmowy z Makarim, ale to nie to samo, co oznajmić wprost, patrząc w oczy.

[Baqiea]

-Baqiua-
Powiedziała hiena i z szerokim uśmiechem dodała
-Tak, na to wychodzi. raczej dziwne by było żeby podopieczna była z innego stada-
Po tych słowach znów przyciągnęła lwiczkę i przytuliła do siebie
-Możesz na mnie liczyć-

[Jasiri]

- I ty na mnie. Chyba. - odpowiedziała z uśmiechem i zaczęła mruczeć. Otarła się nowej matce o łapy. Przypomniała jej się jeszcze jedna ważna rzecz.
- Jak mam do ciebie mówić?

[Baqiea]

Hiena zachichotała i powiedziała
-A jak wolisz? Mamo, ciociu czy jakoś inaczej?-
Można powiedzieć że humor jej dopisywał
-Jak podrośniesz to będę sie za tobą chować-
Powiedziała rozbawiona

[Jasiri]

Jasiri przekrzywiła główkę, przyglądając się hienie. Nigdy do nikogo nie zwracała się w taki sposób.
- Jak ty wolisz. Dla mnie każda z nich jest tak samo dziwna. - obeszła opiekunkę dookoła. Na jej mordce pojawił się cwany uśmieszek. - Chyba nie aż tak szybko. Przecież widzisz, że jestem mała. - po tych słowach stanęła na tylnych łapach, próbując ni to wdrapać się na hienę, ni to ją przewrócić.

[Baqiea]

hiena cichutko zachichotała i spoważniała
-Sądzę że mamo może być bardzo miłe. Dodatkowo może działać jak motywator do dokładnego zajmowania się tobą-
Radosny uśmiech wykwitł na tym pysku, a zielone oczy miło patrzyły na lwiczkę
-A jak mówić do ciebie?-

[Jasiri]

Zatrzymała się wpół ruchu. Mamo... Dziwnie jej się myślało o takim przestawieniu. Skoro jedna hiena tego chciała... Bardziej zaskoczyło ją to drugie. Nie często stawała nad takim wyborem. Jak mogła przed nim stawać, skoro nikomu nie mówiła jak ma na imię. Usiadła w zamyśleniu.
- Może być Siri. - stwierdziła niepewnie po dłuższej chwili. Potem poderwała się i podeszła tak, by znaleźć się przed hieną. - Albo po prostu: po imieniu. - to wydawało się rozsądne. Nie przyszło jej nic innego do głowy. Nie znała się na więzach rodzinnych, a co za tym idzie tych wszystkich dziwacznych nazw. Siri wydawało jej się dobre. Przynajmniej jako skrót. Uśmiechnęła się do nowej mamy. Nie był to jej tradycyjny uśmiech: drwiący, pogardliwy i pewny siebie. Był to szczery uśmiech.

[Baqiea]

-Dobrze więc, niech będzie jak chcesz-
Hiena przyjacielsko się uśmiechnęła i wstała by zrobić kilka kroków.
-Co lubisz jadać? Wiesz nie będę cię zmuszać do jedzenia tego co ja jem ale chce wiedzieć co ty jesz by mieć jakiś obraz czy zdrowo się odżywiasz. A jak chcesz zawsze mogę ci pokazać co ja jem ale od razu mówię że za pierwszym razem może być to dziwne.-

[Jasiri]

Lwiczka zrobiła zakłopotaną minę.
- No... ja jem mięso. - bo co innego niby mam jeść? W zasadzie to strasznie głupie pytanie. A co niby może jeść lew?