Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
30-09-2017, 18:25
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Dziwne napięcie nagle opadło z ciemnego lwa, wyglądało to niemal tak, jakby ktoś pozbawił go dużego ciężaru. Przekrzywiła delikatnie łeb, ukazując swe zdumienie, gdy Zevran był zaskoczony jej medycznym fachem. Musiał najwyraźniej pochodzić z zupełnie innej krainy, skoro pierwszy raz spotkał się z czymś takim. To częściowo wyjaśniało jego niepewność.
- Owszem. Jestem także medykiem, czyli pomagam chorym wyzdrowieć, używając ziół i medykamentów - wyjaśniła mu, widząc jego konfuzję. Słuchała dalej jego słów, a jej uśmiech stawał się coraz cieplejszy i łagodniejszy. W pewien sposób, młody lew ją rozczulał. Był tak bardzo niepewny, tak mało wiedział - ale głośno się do tego przyznawał, z niebywałą wręcz pokorą, a co było najpiękniejsze, w tej samej pokorze szukał odpowiedzi. Urzekł ją tym z miejsca. - Każdy ma prawo do popełniania błędów, nie musisz się bać, że spotka cię za to jakaś straszliwa kara. Skoro została ci nadana ranga Poszukującego, to jest właśnie twoim głównym zadaniem - poszukiwanie prawdy i odpowiedzi, a przecież łatwo jest się po drodze do celu potknąć. Nic w tym złego. - Uśmiechnęła się do niego zachęcająco. - Spokojnie, nauczysz się. Jego wzrok pełny obawy sprawiał, że cętkowana z całego serca chciała go poprowadzić, wskazać właściwą drogę. I nie czekała dłużej, od razu zabrała się do roboty. - To - poklepała delikatnie łapą litą skałę, która była ich podłożem - jest Barwny Ołtarz. - Teraz wstała i uniosła pysk, wskazując na ścianę pokrytą kolorowymi odciskami. - Każdy Srebrny w trakcie święta pozostawia tu swój odcisk, jako część naszej wspólnoty, jako wyznawca Księżyca. To jest dobre miejsce na modlitwę, jakikolwiek jest jej cel. I dobrze, że chcesz podziękować Jasnemu Panu, w końcu jest za co, prawda? - Dalej się do niego uśmiechała. Ciągłe życie i wstąpienie w szeregi Srebrnego Księżyca, dla niej doskonały powód do wdzięczności. - Są różne sposoby na modlitwę. Moja ciotka na przykład lubi śpiewać czy układać wiersze, ma do tego talent, w odróżnieniu ode mnie. Można modlić się w swoim sercu, po prostu przyjść tutaj, wyciszyć się, i w myślach przekazać Jasnemu Panu wszystko, czego się pragnie. Można też to wyrazić słowami, na głos. To już zależy od ciebie. - Zbliżyła się nieco do Zevrana, stając koło niego, przodem do barwnej skały. - Każdy sposób jest dobry, jeżeli naprawdę chcesz wyrazić swą wdzięczność, Jasny Pan to doceni, nieważne w jakiej formie. Mogę ci jeszcze podpowiedzieć, że w starym języku asante znaczy "dziękuję". Tym językiem najłatwiej jest dotrzeć do Księżyca, bo nim posługiwali się też najstarsi wyznawcy, on zawiera istotę wszystkiego. Spoglądała teraz tylko na Zevrana, wyczekująco, a na jej pysku dalej malował się ten sam, ciepły i zachęcający uśmiech. Była ciekawa, co odpowie jej ciemny młodzian, czy dalej będą go trapiły jakieś wątpliwości, a może zechce od razu przejść do działania? Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
04-10-2017, 22:02
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
Chciał coś powiedzieć, ale ani pojęcia ziół, ani medykamentów nie rozpoznawał, dla nie to brzmiało jak czarna magia. Wolał póki co schować język za zębami, przynajmniej póki nie nabierze pewności co do zadawania odpowiednich pytań. Bo jeszcze tylko tego brakowało, żeby wyszedł na głupszego od kociaka. Niby kapłanka twierdzi, że popełnianie błędów to coś naturalnego, że w końcu jest poszukującym, ale wyobraźcie sobie, że ktoś poza nią by się o tym dowiedział - od razu została by mu przylepiona łatka niedorajdy i jakiegoś beztalencia umysłowego. Tak na dobrą sprawę im mniej mógł tym lepiej na tym wychodził.
Czułby się jednak dużo swobodniej gdyby tego lwioziemca tutaj nie było, cokolwiek jego nazwa znaczyła. Może i nie należał do stada, może i nic nie mówił, ale dla Zevrana to jeszcze gorzej, bo nie wiedział co w jego głowie akurat siedziało. A co jeśli już nazwał w myślach Zevrana ptasim móżdżkiem albo inaczej adekwatnie do sytuacji? Z tych czarnych jak jego dupa myśli wyrwało go wspomnienie o ołtarzu. Zevran trochę się ożywił, a jego wzrok i nastawione na serwalkę uszy sugerowały, że w pamięci notował wszystko dokładniej niż było to w zasadzie wskazane. Wolał wiedzieć. Wolał pamiętać, że o, tutaj było, to się nazywa tak i służy do tego. W ten sposób zmniejszał szanse na ośmieszenie się. - Święta? Zapytał półszeptem, bo nie chciał jej przerywać. Zamiast jak zwykle, pomyśleć sobie o tym to po prostu palnął coś na głos. Przyzwyczajenie do rozmawiania ze sobą dały o sobie znać. Ale nie spodziewał się, że ktokolwiek mógłby śpiewać czy układać wiersze do księżyca. Znaczy się, nie to, że potępiał, ale ta forma wydawała mu się tak bardzo absurdalna, ze zareagował nawet lekkim zdziwieniem. Pomijając zupełnie fakt, że kapłanka usiadła obok niego, przez co serce zabiło mu trochę mocniej. Dlaczego ty mi to robisz kobieto, co ja zrobiłem, że siadasz akurat koło mnie. Asante. Zevran przymknął powieki, bo tak przede wszystkim było łatwiej mu zapomnieć o tym, że w pobliżu miał kapłankę i jakiegoś obcego lwa. Łatwiej było mu się wyciszyć. A kiedy wyczuł porę, szepnął "asante", a wiatr targnął jego grzywą. Potem dopiero otworzył oczy i spojrzał na Samiyę znacznie spokojniejszym wzrokiem, chociaż dalej wyglądał tak, że gdyby mógł to by głowę w piasek schował. - Em... Zająknął się przygryzając delikatnie dolną wargę. - Tego... o ziołach to można się nauczyć? Tak po prostu? |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
09-10-2017, 19:10
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Najpierw potok słów, następnie cisza z jej strony. Gdy już wyjaśniła wszystko, co miała, dała dłuższą chwilę Zevranowi, by to się w nim utwierdziło, by spokojnie przyjął wszystko i przeanalizował. I by przeszedł do działania. Gdy młody lew otworzył ślepia, już po wyrażeniu swego dziękczynienia, mógł dojrzeć jej szeroki uśmiech i coś na kształt dumy malującej się w jej zielonych oczach.
- Oczywiście - odpowiedziała mu, kiwając przy tym łbem. - Może nie tak po prostu, bo to bardzo dużo wiedzy do przyswojenia, i dużo umiejętności do zdobycia, więc porządne szkolenie trwa dość długo. A nawet gdy jest się już zdolnym do niesienia choćby podstawowej pomocy, zawsze można nauczyć się czegoś nowego. Ale tak, można się tego nauczać. - Na moment zawahała się. - Miałam już przedtem uczennicę, ale... Odeszła ze stada niedługo po rozpoczęciu szkolenia. Grymas na jej pysku ujawnił się tylko na krótką chwilę. Przypomniało jej się, że gdy prowadziła swój wywód na temat Barwnego Ołtarza Zevran szeptem powtórzył za nią jedno słowo, jakby w zadziwieniu. Chyba warto to wyjaśnić, w takim razie. - Co trzecią pełnię Księżyca stado obchodzi wspólnie Święto Nowej Północy. Zbieramy się wtedy całą gromadą, wtedy przyznawane są totemy, znamienia, awanse, nowe funkcje, a następnie razem odciskamy swoje ślady na Ołtarzu, lub poprawiamy te starsze. A później po prostu spędzamy razem czas, czasem ktoś opowie jakąś historię bądź zaśpiewa - wyjaśniła. Lubiła te święta, zawsze wydarzało się na nich coś zupełnie niespodziewanego. Choć ostatnie przeszło już samo siebie, aż zmarszczyła lekko nos, przypominając je sobie. Za dużo zwierząt, za dużo emocji. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
20-10-2017, 23:29
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Chyba... dobrze jest coś takiego umieć.
Zevran niekoniecznie chciał to właśnie teraz powiedzieć. Chciał jakoś... poprosić o tę naukę o ziołach, ale kiedy padło zdanie o poprzedniej uczennicy, to się zamknął. Musiał sie specjalnie ugryźć w język, a mało brakowało, żeby powiedział coś naprawdę bardzo głupiego. - Przykro mi z powodu twojej uczennicy. Jeśli będziesz potrzebować dwóch dodatkowych łap to z chęcią użyczę swoich. Uśmiechnął się delikatnie. Nie miał pojęcia czy to było na miejscu czy nie, ale przynajmniej mógł zaoferować swoją pomoc w wykonywaniu obowiązków... chociaż tyle. Dobrze, że przynajmniej zapytał o te święta, co prawda, głupek z niego, że zapytał w zasadzie na głos, ale przynajmniej rozmowa się całkiem nie urwała. Coś czuł, że w końcu i tak przyjdzie mu opuścić skałę. Lepiej było aż tak nie przeszkadzać kapłance w leczeniu tego lwioziemca, chociaż nie za bardzo rozumiał czemu to robi skoro nie jest ze stada. I wypadałoby jeszcze poznać innych członków stada. - To brzmi.. trochę skomplikowanie. Przynajmniej wiedział co to są znamiona. Reszta brzmiała mniej lub bardziej skomplikowanie. - Ale bardzo fajnie, fajnie. Kiedy będzie następne święto? Dodał prawie od razu, kiedy zorientował się, że mógł zabrzmieć... nie tak entuzjastycznie jakby sobie tego życzył. W ogóle mógł zostać źle odebrany. Zevran, popisujesz się swoją głupotą przed kapłanką w przepiękny sposób. Przytulił uszy do głowy. I to jeszcze na oczach obcego. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
24-10-2017, 15:00
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
- Tak, w każdym stadzie powinien znajdować się co najmniej jeden medyk, by móc pomagać swoim towarzyszom w chwili potrzeby - przytaknęła słowom czarnego. Według niej to była jedna z najważniejszych funkcji w stadzie, na pewno bardziej wymagająca niż zwykły strażnik czy łowca. Bo nie każdy mógł się tym zajmować, zły medyk jest gorszy niż choroba. Spojrzała bystro zielonymi ślepiami na lwa, gdy zaproponował swą pomoc. Dwie dodatkowe łapy, hm? Poruszyła lekko nosem, wyraźnie rozważając coś w myślach. Ona sama była zajęta obowiązkami kapłana, zbieranie i dbanie o zioła wcale jej nie pomagało. Nymeri miała zająć jej miejsce i dbać o zdrowie Srebrnych, a teraz? Stado potrzebowało medyka, który będzie mógł w pełni oddać się obowiązkom.
- Właściwie, dodatkowa para łap byłaby bardzo przydatna. Powinnam być przede wszystkim kapłanką, lecz jestem też jedynym medykiem w stadzie, to nie jest dobra sytuacja. Przydałby się nam ktoś, kto mógłby w pełni poświęcić się leczeniu. - Spojrzała przeciągle na Zevrana. - Jeżeli naprawdę cię to interesuje, mogę cię nauczać. O ile się nadajesz. Uniosła jedną brew, co nadało jej spojrzeniu nieco powątpiewający wygląd, lecz usta dalej miała rozciągnięte w łagodnym uśmiechu. Poruszyła uszami, by zaraz odpowiedzieć na pytanie młodego lwa. - Ostatnie święto było całkiem niedawno, więc jeszcze jest trochę czasu. Spokojnie, na pewno się dowiesz z odpowiednim wyprzedzeniem. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
29-10-2017, 01:16
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Chyba.... chyba mógłbym spróbować. Nie wiem co mógłbym robić. Samiec alfa raczej ze mnie marny.
Bo przecież zgaszenie samego siebie to dobry początek. Ale nie było co ukrywać, wystarczyło spojrzeć na Zevrana i jego godne pożałowania, chuderlawe ciałko by się przekonać, że obrońca z niego marny. Zresztą, może kiedyś. Póki co był zbyt młody by przed kimkolwiek stado bronić. Który samiec wdzierający się na te tereny w ogóle by się przestraszył takiego Zevrana? - Niech kapłanka na mnie spojrzy. Raczej nie mam zbyt wielu opcji. Dodał posępnym tonem. Raczej nie widziała mu się sytuacja, w której zostałby piątym kołem u wozu. W swoim... poprzednim domu też się przecież starał. Co prawda, wtedy zakres obowiązków jakie mógł wykonywać był zupełnie innym, niemniej, jednak lepiej przysłużyć się grupie niż udawać jakiegoś outsidera. Co nie znaczyło, że będzie odmawiał sobie samotnych wędrówek. Na razie musiał ochłonąć, przyzwyczaić się i przełamać swoje osobiste fobie. Na razie szło mu całkiem nieźle, ale wciąż się potykał. Jak chyba każdy, ale ty masz do tego wyjątkowy talent Zevran. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
04-11-2017, 19:56
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
-Nie próbując nigdy się nie przekonasz, czy w czymś się sprawdzisz. - Skinęła łbem, uśmiechając się z pewnym przekąsem na jego uwagę o byciu samcem alfa. Ha, tego jeszcze brakowało. Od dawna nikt w Srebrnym Księżycu takiej pozycji nie zajmował, i serwalka nie uważała tego za coś złego. Jak widać, samce lwów nie potrafiły się tu dobrze odnaleźć. Chęć podróżowania? Zbyt mała wrażliwość na chwałę Jasnego Pana? Pewnie składało się na to wiele różnych czynników. lecz Samiya nie sądziła, by jej stado koniecznie potrzebowało prawdziwych alf tego typu. A tężyzna fizyczna nie była potrzebna do przetrwania, serwalka była przecież tego doskonałym przykładem. Chociaż, pewnie przydałby im się taki prawdziwy strażnik z krwi i kości, rosły lew budzący grozę samym swoim wyglądem - najlepiej pokryty bliznami! Może nawet takimi od poparzeń? Czarny, nie posiadający litości dla wrogów...
- Och, zawsze mógłbyś być zupełnie bezużyteczny. Nie każdy jest wartościową osobą - powiedziała nadzwyczajnie radosnym tonem, szczerząc kły w uśmiechu. Może czarny zrozumie, że kapłanka w tej chwili tylko sobie zażartowała, a może uzna to za przytyk w jego stronę? A może to było coś pomiędzy, żartobliwa, acz uszczypliwa uwaga. Lecz zaraz odezwała się ponownie, w końcu musiała być poważną kapłanką, nie straszyć młodzików ze stada. - Ale każdy, kogo Księżyc skierował w nasze progi, nosi w sobie coś wartościowego. Chociażby umiejętność zauważenia Jasnego Pana w naszym życiu. W końcu powróciła swym spojrzeniem do lwioziemskiego azylanta, który nie odezwał się ani słowem od pojawienia się Zevrana. Chyba uznał, że do niczego się w tej rozmowie nie przydał, lepiej mu będzie oszczędzać gardło. Cóż, niech będzie i tak, ale Samiya nie mogła już dłużej im towarzyszyć. Musi porozmawiać z Firraelem o czymś bardzo ważnym. Uśmiechnęła się szeroko do samej siebie. Ach, i koniecznie odwiedzić Serret! Powiedzieć też Ines? Zdecydowanie wiele musi załatwić, a ma przecież na to ograniczony czas! Całkiem długi, a przynajmniej tak jej się wydawało, ale jednak. - Wybaczcie, ale muszę jeszcze załatwić kilka ważnych spraw - powiedziała przepraszającym tonem - Mako, wiesz, gdzie mnie znaleźć. A ty Zevranie, jeżeli chcesz, możesz poszukać Serret albo Ines, by opowiedziały ci więcej o wierze oraz naszych zwyczajach. - Zawiesiła na chwilę głos, zastanawiając się. - Albo niech Mako ci pokaże moją norę, tam najczęściej bywam - powiedziała z uśmiechem. Ha, jasne. Panowie chyba nie byli zbyt skorzy do zawierania znajomości, ale skoro obaj będą na tych ziemiach przez jeszcze jakiś czas, razem, lepiej niech się nauczą oboje życzliwości do siebie. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
06-11-2017, 22:39
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Ale próbowanie wszystkiego to też droga donikąd. Nie mogę próbować każdej rzeczy jaką mi się zaproponuje i liczyć na to, że w końcu mi coś przypasuje.
A jemu akurat nauka o ziołach, leczeniu i tym podobnych odpowiadała w stopniu takim, że mógłby się tego podjąć. Przynajmniej uważał, że mógłby się do tego nadać, w końcu sam zaoferował "pomoc". Teraz to nawet jeśli by mu się w międzyczasie coś odwidziało to nie mógłby teraz powiedzieć, ze jednak podziękuje. Zresztą... obrońcą ziem raczej nie zostanie nigdy, chyba, że przypadkiem. Wystarczyło na Zevrana spojrzeć, gdyby nie to jego gęste futro, to pewnie byłby drobniejszy jak mysz polna. - Sądzę, że każdy jest wartościowy na swój sposób. Na przykład będąc przynętą albo pożywką dla kogoś innego. Zevran przedstawił swój sposób widzenia typowo w neutralny i niewinny dla siebie. Chociaż mogło zdawać się to makabryczne, to o ile Zevran pozostawał jedynie w kwestiach domysłów, rzucał podobnymi stwierdzeniami zupełnie bez zastanowienia, tak jakby to co mówił było zupełnie naturalne. I tak nikt nie mógł powiedzieć nic przeciw, w końcu zazwyczaj jego rozważania były prawidłowe. Posmutniał trochę, kiedy kapłanka oznajmiła, ze musi się ulotnić. Oczywiście, że łączył ten fakt, z nieudolnym towarzystwem Zevrana. W końcu, dlaczego postanowiła już uciąć rozmowę. Na pewno też ma inne, ważniejsze sprawy niż instruowanie nowych w stadzie. Najwyraźniej czas poszukać sobie innego towarzystwa. - Oczywiście kapłanko. Dziękuję za poświęcony czas. Uśmiechnął się, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Ostatecznie uchylił przed nią czoła, a kiedy podnosił głowę, to jego wzrok spoczywał na lwie, który jak dotąd milczał nieprzerwanie. I chociaż mógłby przysiąc, że słyszał go jak rozmawiał z kapłanką zanim do nich dotarł, to teraz nie miało to znaczenia. Skoro nie chciał rozmawiać, jego sprawa. Tym lepiej dla Zevrana, nie wydurnił się podwójnie. - Świetlistej nocy życzę. Rzucił na odchodne po czym skierował swoje kroki na ścieżkę prowadzącą w dół skały. zt. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
29-03-2018, 13:34
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Gdy już zatroszczyła się o wszystkie swoje medyczne obowiązki, przyszedł czas na rodzinę. Dzieci rosły jak na drożdżach, z każdym dniem zwiększał się zakres ich możliwości, czy to słownych, czy ruchowych, zatem jeszcze trudniej było je upilnować, a do tego powoli uczyły się dyskutować z rodzicami! Co nie zmieniało faktu, że Samiya kochała je całym sercem, i choć opieka nad nimi nie była łatwa, i tak każda chwila z nimi spędzona ją cieszyła. No, prawie każda.
Dumnie dzierżyła swą jedyną córkę w pysku, wychodząc z założenia, że o wiele sprawniej pójdzie to w ten sposób, niż gdyby jej szkrab musiał sam się wspinać po Złotej Skale. Kamuti też robiła się coraz cięższa, i niedługo już skończy się moment, gdy takie noszenie będzie jeszcze wygodne dla nich obu, więc trzeba było z tego korzystać! A przecież musiała pokazywać małej Złotą Skałę, najważniejszy punkt terenów stada Srebrnego Księżyca, otoczony największą czcią. Zwłaszcza Barwny Ołtarz. Na inne miejsca jeszcze przyjdzie czas. Postawiła córkę na ziemię, gdy już dotarła na miejsce. Kolorowa ściana robiła wrażenie równie niezwykłe co zawsze, i choć Kamuti z pewnością miała już okazję odwiedzić Barwny Ołtarz, tym razem Samiya miała zamiar spędzić z nią więcej czasu. Jak córką z matką, kiedy to ojciec na moment zajął się synami. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kamuti Konto zawieszone Gatunek:Złotoserwal Płeć:Samica Wiek:Maluszek Liczba postów:24 Dołączył:Lis 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 21 Spostrzegawczość: 25 |
29-03-2018, 17:20
Prawa autorskie: raven-morticia, Samiya
Ziemniaczek wesoło przebierał łapkami udając, że bardzo szybko się porusza. Ziemia pod łapkami bardzo szybko uciekała spod nich dając małej wiele radości. Która jednak się skończyła gdy została położona na ziemi. Rozejrzała się szybko po okolicy chłonąć przepiękne kolorowe obrazy.
- Ale tu ładnie mamo. - Zawsze widząc to miejsca zastanawiała się jak udało się takie coś zrobić i to w takich szczegółach. - A kto zrobił ten obrazek? - Jak zawsze miała bardzo dużo pytań, które generowały następne pytania. Ale już się młódka nauczyła by zadawać je pojedynczo a nie taśmowo. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
30-03-2018, 14:04
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
- Też tak uważam - przytaknęła córce, bez namysłu schylając się, by polizać ją po łebku. Następnie umieściła swe spojrzenie na barwnych rysunkach, które oczywiście przykuły uwagę małej.
- A który konkretnie, pyrko? Bo nie są autorstwa jednej osoby - powiedziała, uśmiechając się przy tym delikatnie. Ciekawe, jak Kamuti zareaguje na wieść, że także i Samiya przyłożyła do nich swą łapę? W końcu malowidła należały także do uprawnień kapłanów, w pewnym sensie. Choć ona akurat od zawsze lubiła bawić się barwnikami. Potrzebowała jednak pewnego nakierowania w tej materii, by większość farby ostatecznie kończyła na ścianie, nie na jej futrze. I żeby to się układało w cokolwiek sensownego. - Jeden z pierwszych kapłanów stada, Nkiruma, był dobrym malarzem. Duża część jest jego, kilka paru innych osób, i ja też przyłożyłam do tego łapy. Właśnie Nkiruma nauczył mnie podstaw malowania - wyjaśniła, podchodząc bliżej skalnej ściany, by dokładniej przyjrzeć się malunkom przedstawiającym początek stada. Była tam scenka ukazująca zbiorowisko kotów, w centralnej części dwie lwie sylwetki - biała niczym sam Jasny Pan i druga, ciemniejsza, grzywiasta. W tłumie były także dwa drobniejsze malunki - stworzenie o fiołkowych plamkach jako oczach i długich uszach, oraz jeszcze mniejsze, zielonookie. Samiya uśmiechnęła się szeroko. Wiele już pór suchych minęło od tamtej chwili, lecz nie potrafiłaby zapomnieć samego początku. - Spójrz na te kolorowe ślady łap - odezwała się do córki zachęcającym tonem - Każdy z nich pozostawił członek stada, każdy, kto od samego początku należał do Srebrnego Księżyca. Ty też to kiedyś zrobisz! Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Kamuti, czekając na jej reakcję. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kamuti Konto zawieszone Gatunek:Złotoserwal Płeć:Samica Wiek:Maluszek Liczba postów:24 Dołączył:Lis 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 21 Spostrzegawczość: 25 |
31-03-2018, 15:05
Prawa autorskie: raven-morticia, Samiya
Z uśmiechem pokiwała mała główką kiedy mama jej przytaknęła, lubiła mieć racja nawet jeżeli racją były w tej chwili jedynie subiektywne spostrzeżenia.
- A - Zafrasowała się, przyglądając dokładniej malowidłom, odciskom łap i innych kończyn. Oczywiście tym co najbardziej przykuwało jej wzrok była wymalowana interpretacja Najjaśniejszego Pana. - A Najjaśniejszego Pana to kto namalował? - Zapytała dalej czając się głównie w to miejsce po czym na słowa matki by zwróciła uwagę na inne elementy powoli odwracała wzrok w ich kierunku. - A gdzie jest teraz Nkiruma? A co inny malował? A czy ja też mogę się uczyć malować? A czy to ciężko się nauczyć? A długo trzeba się uczyć? - I tak właśnie ziemniaczkowy karabinek wystrzelił serie pytań, a szło przecież jej tak dobrze. Rozpromieniła się jeszcze bardziej i podeszła do malowidła znalazła kawałek wolnego miejsca i pokazała łapką. - O tutaj będzie. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
31-03-2018, 16:57
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
- To był właśnie jeden z pierwszych rysunków Nkirumy, o ile dobrze pamiętam - odpowiedziała córce. Jakby nie patrzeć, z powodu upływającego czasu, niektóre wspomnienia zatarły się w jej pamięci.
Tak właśnie jej się coś wydawało, że jej pyrka zadała jak na razie podejrzanie mało pytań, więc gdy wystrzeliła z całą serią, sprawiło jej to niemal ulgę. Gdyby Kamuti zaczęła być małomówna, to byłby zły znak! Zaśmiała się lekko, przyjemnie. - Nkiruma zaginął, więc nikt nie wie, gdzie teraz jest. - To właściwie nie była zbyt radosna odpowiedź, lecz stało się to tak dawno, że Samiya już dawno przestała na to reagować emocjonalnie. - Wcześniej uczył nas księżycowych legend i właśnie je przedstawialiśmy na tych malowidłach, pod jego czujnym okiem. Uśmiechnęła się szeroko, gdy Kamuti zaczęła dopytywać o naukę malowania. To było do przewidzenia, kto wie, może nawet Samiya celowo postanowiła pokazać to córce, by ją zachęcić do nauki? Ktoś powinien kontynuować tę tradycję! - Oczywiście, że możesz, kochanie. Nie jest ciężko, choć trochę długo, to fakt. Ale wystarczy tylko często ćwiczyć i naprawdę się starać, wtedy będziesz też mogła uwiecznić kolejne historie na tej ścianie! - zachęciła małą, podchodząc do niej i ocierając nosem o jej polik. Spojrzała na fragment skalnej powierzchni, który wybrała sobie mała złotoserwalka. - Tylko później pamiętaj, który kawałek sobie wybrałaś - poleciła samiczce - Pierwsze odciski swoich łapek będziecie mogli zostawić... Gdzieś po zakończeniu pory mokrej. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kamuti Konto zawieszone Gatunek:Złotoserwal Płeć:Samica Wiek:Maluszek Liczba postów:24 Dołączył:Lis 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 21 Spostrzegawczość: 25 |
02-04-2018, 12:08
Prawa autorskie: raven-morticia, Samiya
Kiwała główką za każdym razem kiedy matka coś do niej mówiła co mogło wyglądać nawet zabawnie. W oczach małego złotoserwala rysunek nie miał żadnych oznak starości a nawet jeżeli jakieś defekty dostrzegała to uznawała, że tak miało być i nie trzeba o to pytać ani zwracać uwagi rodzicielki na to.
- A on wróci na którąś pełnie do nas? A jakie są tutaj legendy? A czy są tu jakieś legendy o których mi nie opowiadałaś? A czy jeszcze gdzieś są takie malowane skały z legendami? - Puf puf puf, pytaniami z ziemniaczkowego karabinka. Pytając przystawała z boku na bok jak mały robocik zaznaczając odstępy między pytaniami. Potrząsała głową kiedy Sami potargała jej futerko na policzku. - A kiedy możemy zacząć i jak się maluje i czym się maluje? - To już były pytania techniczne które miały wskazać matce, że nawet poważnie podchodzi do tego pomysłu i tak łatwo z niego nie zrezygnuje. - Zapamiętam! - Zawołała wesoło. - I braciszkowie też tutaj będą mieli łapki? |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
06-04-2018, 20:54
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Westchnęła cicho.
- Tego nikt nie wie, pyrciu, ale nie wydaje mi się. Większość tych, którzy zaginęli, nie wraca. Bądź wraca tylko na chwilę. Właściwie, to czy ona sama nie była tą, która zaginęła? Chyba dopiero teraz przyszła jej taka myśl do głowy, a przecież było w tym dużo racji. Wszak sama zagubiła się swojej rodzinie i już nigdy nie powróciła w swe strony. Aż zamrugała ze zdziwieniem, lecz szybko potrząsnęła łbem, zmuszając się do skupienia na pytaniach córki. Było ich tak dużo, że sprawiało to pewne trudności, lecz także wywoływało uśmiech na pysku matki. - No, przede wszystkim ta o pierwszym wyznawcy Jasnego Pana, w całej swej okazałości. Opowiadałam ją wam? - zapytała, sama nie będąc pewna tego. A tym bardziej nie była pewna, czy nawet jeżeli jej się zdarzyło, Kamuti zapamiętała. - A co do innych takich skał... Nic mi o tym nie wiadomo. - Zastanowiła się chwilę. - Może i gdzieś są, ale pewnie ci autorzy malowideł ich strzegą, trochę jak my. Zielone ślepia dorosłej kotki błysnęły, widząc zapał małej do nauki. - Kiedy tylko zechcesz i będziemy miały obie czas! - odpowiedziała ochoczo - Na skale maluje się specjalnymi barwnikami, robi się je głównie z roślin albo minerałów. Później po prostu macza się w nich łapy i nanosi na kamień - wytłumaczyła. Skinęła łbem w odpowiedzi na ostatnie już pytanie Kamuti. - Oczywiście, jeżeli tylko zechcą. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: