Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
04-09-2013, 16:45
Prawa autorskie: Ragous
Już miała zapytać, co znaczyło to słowo, ale z ust Nyoty posypał się szereg innych słów - w tym "spacer". Uszy małej Maishy, jak zwała ją matka, stanęły na sztorc, a ona stanęła natychmiast na prostych łapach.
- Tak! - wykrzyczała i podskoczyła do góry, by potem wylądować na brzuchu. Ojć, zabolało. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
04-09-2013, 16:49
Dey parsknęła cicho śmiechem.
Dźwignęła się na łapy i chwyciła Maishę. No to lecimy! z.t z Frigg/Maishą. [ Dodano: 2015-04-04, 17:58 ] Była im wdzięczna za wszytko. Siostrom, za poświęcony jej czas, za próbę zajęcia jej myśli czym innym. Tylko dzięki nim nie straciła swego rozumu. Sam fakt tego co się stało wystarczyłby, by złamać niejedną lwicę. A ona musiała jeszcze radzić sobie z tym, czym tamten dzień skutkował. Tym razem szybciej zorientowała się, że jest w ciąży. I po raz kolejny potrzebowała stada. Nie wiedziała, co miałaby zrobić ze swoim potomstwem. Nie chciała ich. Niby czemu miała się nimi zajmować?! Gniew długo buzował w żyłach jasnej, nim dotarła do niej jedna, istotna kwestia. To nie jest wina tych maleństw lub maleństwa, które nosiła. Chciała dać im szansę... ale bała się. Czy poradzi sobie ze świadomością, kto jest jego, jej czy ich ojcem. Czy będzie w stanie je pokochać. Samą ciążę znosiła całkiem nieźle- pod względem fizycznym coraz lepiej. Psychicznie niekoniecznie. Ale czy było się czemu dziwić? Pożegnała się z myślą, że być może Ragnar i / lub Frigg wrócą. Zostawili ją z krwawiącą raną w sercu. Przestała już za nimi wyglądać, dopytywać się o nich. Nie miało to sensu... starała się po prostu zapomnieć. Aż w końcu nadszedł ten dzień. Nyota od rana czuła, że nadeszła pora rozwiązania. Sama jednak nie była w stanie dojść na miejsce, gdzie historia miała zatoczyć koło. Musiała czekać na którąś z łowczyń. I doczekała- Mai. Krótkim, zmęczonym pomrukiem podziękowała i pożegnała lwicę. Dwukolorowe oczy prześlizgnęły się po wnętrzu groty. Nic się nie zmieniła... może nie licząc znacznie większej ilości mchu. Zupełnie, jakby to miejsce czekało na nią. I się doczekało. Położyła się na największej i najgrubszej "poduszce" czując, jak ból nasila się z każdą chwilą. Z bolesnym jękiem wyciągnęła łeb. Mogła jedynie prosić, by to skończyło się jak najszybciej. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
04-04-2015, 21:01
Całość jej drogi od dnia, w którym zawalił się jej świat, biegła pośród jego ruin, na samej krawędzi szaleństwa. Brzemię, które przyszło jej nosić było okrucieństwem, którego nikt nie był w stanie sobie wyobrazić. Jedynym stworzeniem, które na jej złamane spojrzenie odpowiadało zrozumieniem była Maya. Lwica poprowadziła ją na sam koniec tej wędrówki poprzez ból i samotność - ale ostatnie jej kroki musiała przezwyciężyć sama.
Wracały wszystkie znane jej już uczucia. Błaganie o koniec. Wyrywanie się serca w jej piersi. Zmieniły się tylko jej oczy, ze smutkiem patrzące na tę jaskinię. Do momentu, w którym fizyczne cierpienie przysłoniło jej wszystko inne, przysłoniło każdą myśl - a ona, z więznącym w gardle oddechem, zamknęła ślepia i zacisnęła szczęki. Nasilający się z każdą chwilą ból powrócił jako ostatni znak, że poród się zaczął. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
04-04-2015, 22:17
Tym razem nie panikowała, nie krążyła po jaskini. Po prostu czekała na odpowiedni sygnał, by pomóc siłom natury. I choć miała wrażenie, że trwało to bardzo długo i było znacznie boleśniejsze... to nie mogło się równać z tamtym. Starała się mimo wszystko oddychać równo i głęboko. Nie mogła się denerwować, bo mogło to tylko zaszkodzić.
I w końcu poczuła, co skwitowała długim, głośnym warkotem. Przewaliła się na bok, chcąc choć trochę odciążyć brzuch i liczyła, że będzie jej łatwiej w ten sposób znieść wszystko. Starając się dopasować, raz po raz co raz mocniej napinała mięśnie. Mlecznobiałe pazury wysunęły się i złapały jakąś wystającą skałkę. Choć tak mogła sobie ulżyć. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
04-04-2015, 22:41
Czas płynął powoli, jakby zamarzał wokół niej. Razem z nim stawał obok niej ten ból. Ale w końcu jej niespokojny oddech przerodził się w krzyk, a ból stał się nie do zniesienia. Podświadomie wiedziała, co ten ból oznaczał.
Przy jej wyciu, łzach i cierpieniu świat przywitał następnego lwa. Narodził się szybko, bardzo szybko, jakby się spieszył. Małe ciałko upadło na miękki mech, a gdy znalazło się na nim, różowe, nagie, samotne, dał się słyszeć jego skrzek. Nyota nie miała jednak wiele czasu, by obrócić się za siebie. Raz jeszcze narastający ból powiedział jej, że tym razem z jej łona wyjdzie jeszcze jeden maluch. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
04-04-2015, 23:13
W duchu modliła się, żeby tylko jedno lwiątko się narodziło... jednak to co czuła, wskazywało na coś zupełnie innego. Już podnosiła łeb, by zabrać noworodka między swoje przednie łapy, gdy kolejna fala potężnego bólu powaliła ją na ziemię. Kątem przymkniętego z cierpienia ślepia upewniła się, że w przeciwieństwie do jej córki, z tym małym jest wszystko w porządku. Mógł chwilę poczekać bez większej krzywdy.
Z drugim malcem nie poszło już tak błyskawicznie, jak z pierwszym. Lwica miała nawet chwilę słabości, że akurat z tym się jej nie uda. Że to jej koniec... Rozdzierające uczucie zniknęło w momencie, gdy drugie maleństwo dołączyło to starszego. Również i ono zaraz zaczęło miauczeć, domagając się uwagi. Jasna leżała przez moment, drżąca i obolała, zastanawiając się, czy matka natura nie spłata jej trzeciego figla. Czuła jednak ulgę. Powoli więc odwróciła się i kolejno przeniosła między swoje przednie łapy najpierw jaśniejsze, potem ciemniejsze lwiątko. Przez chwilę przypatrywała się im bez większego wyrazu. Byli za mali, żeby mogła cokolwiek ocenić... Zaczęła ciepłym jęzorem obmywać małe ciałka, tak jak kiedyś Frigg. Nie mogłaby inaczej. Gdy uznała, że oba są już suche, przeniosła je w pobliże swego brzucha. Zwinęła się nieco tak, że jej tylne i przednie łapy stworzyły zamkniętą strefę... a różnokolorowe ślepia obserwowały je. Chciałaby móc poznać je jak najlepiej od samego początku. By móc wiedzieć. |
|||
|
Nuru Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:158 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 40 |
04-04-2015, 23:22
One zaś jeszcze przez chwilę wiły się i skrzeczały, nie wiedząc zupełnie co ze sobą zrobić. Wkrótce jednak oba lwiątka usnęły - najpierw uspokoiło się to pierwsze, jaśniejsze, nieco później zaś ciemniejsze. To wszystko działo się pod zimnym, nieczułym okiem ich matki - obserwowała, jakby postawiona obok tego wszystkiego, jak i jedno, i drugie z jej dzieci przytula się do jej jasnego brzucha, w miękkim futerku szukając ochrony przed zimnem. Były zmęczone, tak, jak i ona.
Tak zaczynało się nowe, niewinne i słabe życie. Życie poczęte w cierpieniu. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
05-04-2015, 01:19
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Jakby na nieszczęście, w tej doniosłej chwili w powadze trwała tylko Deyne. Jej drugie młode, to ciemniejsze, objedzone jej ciepłym mlekiem odsunęło się od jasnego brzucha i mlasnęło głośno. Biała ciecz ubabrała ciemny pyszczek niemowlęcia, które bąknęło coś cicho pod nosem i wtuliło się w bok samicy. Dla niego w tej sytuacji nie było nic strasznego. Żadnego bólu, cierpienia, psychicznych tortur. Ot, może było troszkę zimniej niż jeszcze przed paroma godzinami, ale nie było co narzekać. Przynajmniej było co zjeść, ot co.
|
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
05-04-2015, 10:55
Im dłużej je obserwowała, tym bardziej się uspakajała. To były normalne malce... czego się spodziewała? Że rzucą się na nią za pazurami i kłami? Przecież tych nawet nie miały...
Czuła się co najmniej głupio. I czuła się winna. One nie były niczemu winne... czemu miały więc cierpieć? Samica westchnęła cicho, jakby z cieniem rezygnacji. Musiała się przyzwyczaić do nowej sytuacji, mimo że już przecież zajmowała się trójką młodych. To... było coś innego. Ale chciała spróbować. Z resztą, nie na wszystko gniew, żal i poczucie krzywdy mają wpływ. Albo momentami po prostu się zapomina. Widząc umorusany pyszczek młodszego synka, po raz pierwszy na jej pysku pojawił się cień uśmiechu. Dey wyciągnęła łeb i miękkim jęzorem wyczyściła ubrudzony pyszczek. Przy okazji też nosem przemknęła po grzbiecie starszego. Pachniały nią. I nikim innym. Zmęczona, ale już nieco bardziej zrelaksowana łowczyni zacisnęła kłębek w którym była zwinięta. Całej trójce było trochę zimno. Musiała zastanowić się nad imionami. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
05-04-2015, 20:03
Wtem coś upadło na ziemię kilka metrów od niej.
- Poradziłaś sobie. - Zabrzmiał znajomy, kojąco spokojny głos. U progu jaskini leżała gazela, jej wyłupiaste oczy wpatrywały się w półmrok groty. Ponad nią siedziała lwica, która odebrała jej życie - Maya. Samica przyglądała się Nyocie, jedynie przez ułamek sekundy liznęła spojrzeniem dwie kulki futra i życia, które skryły się przy jej brzuchu. Zapach krwi i osłabienia był silny w tej grocie. Maya nie spodziewała się po Nyocie niczego mniej. Przeszła wiele, jednak starucha zdawała sobie sprawę z siły, którą miała w sobie ta biedna młódka. Potwierdzał to fakt, że ciężar, który przyszło jej nosić nie złamał jej kręgosłupa - tak dosłownie, jak w przenośni. Widziała jednak, jak wiele to ją kosztowało. Pamiętała, jak wiele kosztował jej własny poród. - Odpocznij. Zjedz. I nie myśl o niczym. - Dodała stara lwica. - Będę na zewnątrz. Zgodnie z zapowiedzią Maya dźwignęła się z ziemi i spokojnym krokiem opuściła grotę, zostawiając Nyotę samą z jej potomstwem i posiłkiem, który dla niej przygotowała. Domyślała się, że nie będzie chciała jeść, wiedziała też, w którą stronę udadzą się jej myśli. Przypomniała sobie obraz małej kluski, przybitej do ziemi ciężarem zimnego spojrzenia. Kluska przytuliła się do twardej, nieczułej łapy i usnęła, uspokojona dotykiem matki. Przysiadła nieopodal wejścia do jamy. Zasępiła się, zielone spojrzenie przecięło kolorową linię horyzontu. Teraz wszystko w ich łapkach, pomyślała. Gdzieś nieopodal kręcił się szakal. Był daleko, zbyt daleko, żeby zwęszyć krew i zmęczenie nowej matki. Sama jego obecność przyniosła jednak Mai pewien pomysł. Zamierzała jednak im z tym odrobinę pomóc. Zasłużyli na życie, czy Nyota tego chciała, czy nie. Maya postanowiła zadać jej sercu cios. Niedaleko później dał się słyszeć jej niski, gardłowy warkot. Warkot, pod wpływem którego szakal uniósł swój trójkątny łeb i czmychnął, a przerażone lwiątka wtuliły się w swoją matkę, piszcząc ze strachu. Maya usłyszała ten pisk. Uśmiechnęła się kącikiem ust i odwróciła wzrok. Powodzenia. |
|||
|
Damaja Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:205 Dołączył:Kwi 2015 STATYSTYKI
Życie: 99
Siła: 80 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 45 |
06-04-2015, 23:32
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Ciemne kocię zakwiliło w przerażeniu w matczynych objęciach. Jeszcze nie do końca wykształcone zmysły nie pozwalały mu zorientować się w zaistniałej na zewnątrz groty sytuacji, ale nerwowy, niski pomruk i następujący po nim skowyt zdołały zaniepokoić małego lwa. Trzęsąc się z zimna i ze strachu przed otaczającym go światem, młody począł czołgać się niezdarnie po ziemi, szukając ciepła matczynego ozora, które uspokoiłoby go i pozwoliło na dalszy sen.
|
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
07-04-2015, 01:40
Zaskoczona niespodziewanym głosem, podniosła łeb i zwróciła go w stronę Mai. Potem zerknęła też na leżącą tuż za nią gazelę. Było jej miło, że pomyślała o jedzeniu. Tyle że... ona niezbyt miała akurat teraz ochotę na jedzenie. Wszystko było nadal tak świeże, brzuch nadal ją bolał. Być może za kilka godzin, jak już odpocznie. Niemniej jednak była wdzięczna starszej lwicy. Uśmiechnęła się szerzej i zamruczała na powitanie.
- Dzięki. Wzrokiem odprowadziła zielonooką, nim ta nie znikła w jasnej plamie światła. Wtedy też ponownie zwróciła się w stronę swoich kociąt. Kilka minut leżeli w ciszy, czasem tylko przerywaną przez pisk bądź ziewnięcie któregoś z małych. Chciała wykorzystać tą chwilę, by wybrać imiona dla nich. Następną niespodzianką w ciągu tych kilkunastu minut był ostrzegawczy warkot Mayi. Jasne uszy Dey drgnęły lekko, jednak nie miała zbyt dużo czasu, by się nad tym zastanowić. Czując, widząc i słysząc przerażenie młodych, przeniosła je w najbezpieczniejsze dla nich miejsce- między swoje przednie łapy. Miękki jęzor po raz kolejny spadł na ich małe ciałka. Nyota zaczęła się przyglądać starszemu z synów. Był bardziej podobny do niej... nie licząc paru rzeczy. Pojawił się szybko na świecie. Po dłuższej chwili ślepia lwicy przymknęły się, a łeb zniżył do jaśniejszej kluski. Ciepły szept owinął jego łebek. -Nuru. Błyskawica. Znacznie większy był problem z drugim kocięciem, które nieporadnie pełzało w ciasnej przestrzeni między jej kończynami, obijając się raz po raz o jej palce. Miał znacznie ciemniejsze futro... zupełnie jak jej matka. Różnooka przełknęła ślinę. Czy nawet teraz i tutaj musiała ją prześladować...? Mały miał też czarny pędzelek ogona. Oby nie oczy... Po kremowym policzku samicy spłynęła łza. Oczy to zwierciadła duszy. Jeśli miał je odziedziczyć po tym, kto go spłodził... Lwica delikatnie otarła swoim potężnym pyskiem o ciałko młodzika, po czym położyła go tuż przy bracie. -Damaja. |
|||
|
Maya Nieprzejednana | Konto zawieszone Płeć:Samiec Liczba postów:547 Dołączył:Cze 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 99 |
07-04-2015, 16:29
Nuru. Damaja.
Gdyby Maya usłyszała te imiona razem z nimi, zapewne uśmiechnęłaby się do siebie samej. Nie wiedziała więc na razie, że jej plan - nawet, jeśli zbędny - koniec końców doprowadził do oczekiwanego rezultatu. Gdyby tak się stało, pewnie spoważniałaby moment później, a w jej sercu jak pasożyt zalągłoby się tak jej nieznane uczucie nostalgii. Pomimo pamięci fizycznej tortury, której nigdy nie wyrzuci z pamięci, choćby chciała, z uśmiechem na pysku wspomniałaby chwilę, w której sama nadawała swoim dzieciom imiona. Ona sama, zagubiona, skrzywdzona, rzucona w wir wydarzeń, na które nie miała już mieć wpływu. Zupełnie bez pomysłu na choćby jedno imię. Teraz jednak lwica po prostu tkwiła przy wejściu do groty, położyła się, dając chwilę ulgi zmęczonej łapie. Przyglądała się ich okolicy, gotowa reagować, jeśli pojawi się nieopodal cokolwiek, co mogłoby zagrozić Nyocie i jej potomstwu. // Wybacz, nie chce mi się przelogowywać. Nuru z kolei, najpewniej zmęczony swoim pośpiechem, bardzo szybko położył się spać. Uspokojony objęciem matki nie piszczał już i nie wił się - kilka razy tylko rozwarł się jego maleńki, niewinny pyszczek, kiedy przytulił się do piersi matki. Niedługo później usnął już całkiem. |
|||
|
Frigg Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata. Znamiona:0/0 Liczba postów:372 Dołączył:Sie 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
07-04-2015, 21:59
Prawa autorskie: Ragous
W pewnym momencie ogólny spokój tego miejsca został zakłócony przez małą księżniczkę, która nieświadoma ostatnich wydarzeń, ani swojego nowego rodzeństwa, wpadła niczym torpeda do groty, a ujrzawszy matkę, pobiegła prosto w jej kierunku.
- Mamo! Mamo! - zawołała z przejęciem. Już miała rzucić się na lwicę i tak jak zwykle wtulić się w jej miękkie futro, gdy nagle zauważyła że obok niej leżą dwie kulki, dużo mniejsze od samej Frigg. Samiczka stanęła jak wryta, a jej szczęka dosłownie opadła. Co to ma znaczyć? Kim są te lwiątka? Dlaczego one leżą przy JEJ matce?! Zupełnie zdezorientowana patrzyła to na matkę, to na młode, to na Mayę, oczekując wyjaśnień o co tutaj chodzi. |
|||
|
Deyne Nyota Łagodna | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:440 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 69 |
08-04-2015, 15:36
W pierwszym momencie gdy usłyszała nadchodzące kroki i towarzyszący im głos... myślała, że się przesłyszała. Nie słyszała go przez kilka miesięcy, myślała, że odszedł razem z Szarym. Wtem do jaskimi wpadła młoda lwica. Różnokolorowe oczy rozszerzyły się w szoku. Jej malutka córeczka...
Z trudem wydobyła z siebie jakiekolwiek słowa. Czuła jedynie rosnącą wielką gulę w gardle. - Frigg... Widziała, jaki szok spowodował u niej widok nowych braci. Zupełnie nie była zaskoczona... ona sama ciężko to jeszcze znosiła. Czemu to wszystko musiało się stać na raz?! Czy choć pewien czas w jej życiu nie może wyglądać normalnie? Lwica wyciągnęła łeb tak, by móc powoli otrzeć polikiem o szyję małej. Była tutaj. Wróciła. Ciepły, matczyny jęzor kilka razy przemknął po pysku niebieskookiej. - Wyjaśnię ci wszystko, ale to za jakiś czas. Skarbie... gdzie się podziewałaś tak długo? A twój ojciec? Być może dostała szansę, by zrozumieć. Wiedzieć, za co musiała zapłacić całym swoim cierpieniem, samotnością i żalem. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości