Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Iris Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 75 |
21-03-2017, 23:18
Prawa autorskie: Ja
Zauważywszy wzrok zebry na sobie odczuła niepokój, a przez jej głowę przebrnęła całkiem spora dawka czarnych myśli. Nie potrafiła długo utrzymywać wzroku na pasiastej, a z każdym coraz to krótszym zerknięciem na nią coraz bardziej obawiała się co też siedzi w głowie zebry. W brązowej narastał stres i miała ochotę wręcz gdzieś się ukryć, a już zwłaszcza po tamtym pytaniu. Tym razem mogła odczuć że jedna z jej obaw się spełniła. Poczuła lekkie ukłucie w środku, daremnie starając się ukryć kikuta za ogonem. Wolała kiedy wszyscy wokół udawali że tego nie widzą. A teraz miała wrażenie, być może błędne, że wszystkie oczy są zwrócone na nią, a na pewno oczy zebry. Nie potrafiła tak po prostu odpowiedzieć na jej pytanie, w pierwszym odruchu chciała uciec, ale nagle zjawiło się jakieś lwiątko, co skutecznie ją rozproszyło. W oczach pojawiły jej się łzy. Bojąc się że pasiasta może teraz nie dać jej spokoju, a co jeśli włączą się też inni? Zmusiła się by odpowiedzieć, by spróbować odpowiedzieć na jej pytanie. Spuściła głowę, ogarnięta wstydem za to jaka jest. Zawsze czuła się przez to nikim.
- Straciłam łapę jak... Jak byłam... Mała... - nie mało że odpowiedziała ze sporym opóźnieniem, to jeszcze tak cicho że trzeba było wytężyć słuch żeby ją usłyszeć. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
22-03-2017, 02:21
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Kotka wyglądała na bardzo zadowoloną z takiego obrotu spraw, to znaczy z tego, że Karati nie miała nic przeciwko pozostaniu tu z nimi.
- Mogę wam pomóc jej pomóc! - zawołała do Iris z entuzjazmem godnym nastolatki piszczącej na widok swojego idola mijającego ją w odległości dwóch metrów. - Wychowałam samą przyszłą kapłankę, więc wiem, co mówię - dodała, by jej wypowiedź nabrała choć trochę merytoryczności. Zanim zdążyła przytoczyć inne niepodważalne argumenty świadczące za jej tezą, Mauara zadała kolejne dziwne pytanie. A może nawet nie tyle dziwne, co zwyczajnie nietaktowne. - Mau, nie pyta się o takie rzeczy! - skarciła ją niczym małego kociaka, marszcząc brwi w niezadowoleniu. Całe szczęście, że brązowa aż tak się tym nie przejęła. To znaczy, coś na to odpowiedziała, więc chyba nie było tak źle? Tymczasem jeszcze jedna zagubiona dusza pojawiła się w dolinie. Serret postawiła swe wielkie uszyska, poruszyła nosem raz i drugi... Nie może być! Wtem do jej uszu dotarł znajomy, choć jakby bardziej dorosły głos, a i jej oczom ukazał się... Och! To naprawdę on! Mały lewek nie był już taki mały i lada moment przerośnie swoją opiekunkę, ale teraz jeszcze była w stanie odwzajemnić tego przytulasa bez ryzyka złamania kilku żeber. - Night! - wydusiła z siebie, niepomiernie wzruszona. - Tak się o ciebie martwiłam! Jak ty urosłeś! Wszystko w porządku? Gdzie byłeś, co robiłeś? Ale się Sami ucieszy! Night, to jest Mauara, nasza zebra, jej się nie je, Karati, twoja nowa koleżanka, Iris, lwica bez jednej łapy, ale nie wypominaj jej tego, żeby nie było jej przykro, i Patch, lis, ma taki śmieszny ogon - mówiła, wskazując każdego po kolei. - Kochani, to jest Night Stalker, mój podopieczny. Karakalka była wyraźnie zaaferowana tym spotkaniem. Samczyk zniknął na tyle dawno, że zaczęła już wątpić, że zdoła go odnaleźć; a z kolei sama nie mogła wyruszyć na dalekie poszukiwania, dostawszy pod opiekę zebrę bez piątej klepki... |
|||
|
Night Stalker Konto zawieszone Gatunek:Lewek Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:88 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 40 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 15 |
22-03-2017, 10:50
Prawa autorskie: soren, paint Felija
Lewek dalej tulał w łapach swoją opiekunkę, machał ogonem jak nienormalny, cóż stęsknił się. Zgubił się ale wszystko przez tego motyla, one sa tajnymi agentami. A może to była mysz? Tak był to motyl w przebraniu myszy o! No nic jak już wrócił to choć karakalke wytula. Spojrzał po nowych i wyszczerzył się swoim firmowym uśmiechem.
-Miło poznać, jestem Night. Widzę że mamcia nadal świetnie opiekuje się innymi. Dalej ja tulił, no nie mógł się natulić. Jednak wypadało by ją puścić i się przywitać co nie? Tak wiec zrobił, puścił samiczkę i wstał. Podszedł do każdej nowej mordki i przywitał się. -Miło poznać Spojrzał na zeberkę. -Hmm fajnie wygląda szkoda ze ja nie mam pasków, był bym super. Choć paski i moja ślepota hmm komicznie by było. Na końcu podszedł do brązowej. -Hmm nie martw się tak, życie za krótkie jest na smutki. Ja jestem ślepy, więc jakby nie patrzec jestem wyjątkowy, ty tez wiec uśmiechnij się koleżanko. Uśmiechnął się i przytulił brązowa, odsłaniając oko, bo to było zasłonięte przez jego grzywę. -Dobra mamciu a gdzie ciotunia, i ciotka ines? Pamiętasz miałem przyjść do niej jak już duży będę. Położył się koło samicy i łapami bawił się jej ogonem. -Mój ogonek! Głos Urosło mu się troszku, no i więcej włosków ma jak na lwa przystało. I prawdopodobnie coś z nim nie tak oO. Tak oto rzekł doktur |
|||
|
Drake Konto zawieszone Gatunek:Waran Płeć:Samica Wiek:10 lat Liczba postów:40 Dołączył:Lut 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
22-03-2017, 12:11
Prawa autorskie: Humoud Al Shayji
Wetchnęła i podeszła do młodego lwa.
|
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
22-03-2017, 19:54
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Zebra nadstawiła uszu i wytężyła słuch. Gotowa była zareagować na szczebiotanie żuwaczek pasożytów, które zgromadzeni musieli mieć gdzieś w futrze. Dzięki temu, coś z tego mamrotania do niej dotarło, lecz jednocześnie gorsze w skutkach okazało się odbieranie reszty, głośnego otoczenia.
Skarcona przez sinooką prychnęła. Gotowa była sprzedać jej kopniaka, ale powstrzymała się w porę, przestępując nerwowo z jednego kopyta na drugie. Zdezorientowana szybkimi wydarzeniami, na chwilę przestała skupiać się na trzyłapej, próbując zarejestrować unikalność kolejnych postaci. Czająca się cały czas jaszczurka zdecydowała się podejść bliżej, ale nic nie powiedziała, więc pasiasta nie była pewna, czego się po niej spodziewać. Przypominała dużego węża z kończynami. Wystawały tak karykaturalnie po bokach, że zebra czasami wyobrażała sobie, że to nie do nich (w sensie nie do jaszczurek) należą te odnóża, a do ofiary próbującej wydostać się z ich bebechów. Widział ktoś coś takiego? Bez sensu. W każdym razie jaszczurkę, krokodyla, czy co to tam było, zamierzała tymczasowo zapamiętać jako połączenie dwóch istot, węża i przypuśćmy... czegoś innego o gadzich łapach, uwięzionego w jego ciele. Zebra skinęła głową, zadowolona ze swojej interpretacji. Na wszelki wypadek oddaliła się od dziwoląga, jakby przyszło mu na myśl rozepchać sobie żołądek czymś innym. Kolejnym interesującym stworzeniem był czarny kot. Nawet nie z powodu aparycji czy zachowania, ale tego co powiedział. Opisał się jako ślepca. Poruszał się dość pełnosprawnie i nie miał problemów z rozpoznawaniem emocji na czyichś pyskach, więc jakim cudem? Całkiem możliwe, że miał na myśli jedynie połowiczną ślepotę, ale w tym przypadku, jego argument nie był szczególnie pocieszający. W końcu lwy polowały na otwartych przestrzeniach i nie potrzebowały wyjątkowego wzroku, żeby radzić sobie w życiu. Bieganie zaś, to nieco poważniejsza sprawa. -Mogłabyś tak nie unosić głosu?- zapytała sinookej ze słyszalną pretensją w głosie, a potem, pomimo tego co jej wcześniej powiedziała, zdecydowała się drążyć temat poszkodowanej przez los, czy inne stworzenie lwicy. -To... ej- podeszła, zatrzymując się z metr przed nią -Ja się nie chcę z ciebie wyśmiewać, tu mamy jakiś gang niepełnosprawności troszkę, także czuj się jak u siebie- wyszczerzyła do niej pociesznie zęby -A co ci się w nią stało dokładnie? Chyba nie łatwo jest łapę stracić nie?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-03-2017, 19:58 przez Mauara.)
|
|||
|
Karati Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:102 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 20 |
22-03-2017, 21:51
Prawa autorskie: Autor: Salvathi, tło Disney, kropki ja
Karati odskoczyła w tył, wodząc po wszystkich przerażonym spojrzeniem. Cofała się, aż znalazła się pod jakimś krzakiem. Wtedy zachwiała się i osunęła na ziemię. Zakryła oczy łapkami. Cała się trzęsła i dyszała ciężko.
|
|||
|
Iris Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 75 |
23-03-2017, 12:51
Prawa autorskie: Ja
Wciąż nie spuszczała wzroku z ziemi, starając się nie pozwolić wypłynąć łzą i uspokoić nerwowe tiki końcówki ogona, spowodowane stresem. Próbowała ukryć go w trawie, co nie było takim złym pomysłem, bo przecież ogon o wiele łatwiej ukryć niż brak łapy. Błagała w myślach by już nie zwracali na nią zbytniej uwagi, a zwłaszcza na kikuta. Odsunęła się trochę do tyłu, podnosząc się do siadu, była zbyt zestresowana by dłużej leżeć, najchętniej zniknęłaby wszystkim z oczu, uciekła. Obawiała się że pewnie teraz będzie jeszcze gorzej, ale musiała to jakoś przeboleć.
Zerknęła krótko na karakalke, kiedy ta się rozgadała, widząc przez sekundę ciemnego lewka tulącego się do niej. Wcześniej po prostu tego nie zauważyła, za bardzo zaniepokojona zebrą, na którą teraz bała się spojrzeć i na wszystkich innych, pewna że się jej przyglądają. Kiedy Serret wspomniała o brązowej, odruchowo pochyliła jeszcze niżej i tak zwróconą ku ziemi głowę, kierując uszy do tyłu, w odczuciu swej słabości i tego iż jest nikim, bo tylko tak potrafiła o sobie myśleć, jako nie wartej niczego kalece. Była już na skraju płaczu, który bardzo mocno w sobie dusiła. Słyszała jak Night wita się ze wszystkimi, zaskoczona że wspomniał coś o tym że jest ślepy, przez co brązowa podniosła nieco głowę i właśnie wtedy dostrzegła że idzie w jej stronę. Nie wiedziała jak ma się zachować, zmieszała się kompletnie, nikt nigdy nie powiedział jej że kalectwo jest czymś wyjątkowym, nim spróbowała wysilić się na jakikolwiek uśmiech, w końcu lwiątko było członkiem stada i nie chciała mu zrobić przykrości smętną miną, ale zwyczajnie nie zdążyła. Nie zareagowała jakkolwiek na przytulenie się do niej Nighta, mimo wszystko jego gest zdołał ją pocieszyć. Pomimo swej ślepoty na jedno oko, jest bardzo dzielny, a przecież jest o wiele młodszy od niej. Zmartwiła się jego losem i nawet nie zdała sobie sprawy jak samotna łza spłynęła jej po policzku. Być może nawet odwzajemniłaby uścisk, gdyby trwał przy niej troszeczkę dłużej. Żałowała że tego nie zrobiła. Na podejście zebry przywarła odruchowo do ziemi, przestraszona. Nie wiedziała dlaczego wywołuje ona w niej taki lęk, chyba powinno być raczej odwrotnie, a może własnie to że kopytna nie bała się drapieżników wywoływało w niebieskookiej niepokój. Szybko jednak zdała sobie sprawę że jej akurat pewnie mało który roślinożerca by się bał, co taka kaleka jak ona mogłaby mu zrobić? Nawet nie potrafi polować, a łapanie gryzoni zupełnie do tego nie zaliczała. Czuła się bardzo dziwnie, nie wiedząc jak ma rozumieć słowa Mauary, popatrzyła ze strachem po reszcie, nie będąc świadoma tego że brakuje Karati, warana już zupełnie nie zauważyła. Może zebrze nie chodziło tylko o fizyczne niesprawności? W takim szoku, śledząc czarne paski na białym tle, odpowiedź na pytanie ich właścicielki przyszła jej o wiele łatwiej, niż by się spodziewała: - Byłam mała, zaatakował nas lew, próbowałam ich obronić ale... - z każdym słowem szok po woli przemijał zastępowany przez rozpacz, którą tak długo w sobie trzymała: - Nie dałam rady... - z oczu już wypłynęły jej pierwsze łzy, a łapy jej zadrżały, na samo wspomnienie tego: - L-ledwo przeżyłam... Ale moje rodzeństwo... - załkała, cofając się nieco do tyłu: - Oni nie... Nie... - cofnęła się jeszcze, tracąc w końcu równowagę i zwyczajnie upadając na brzuch, miała wysunięte pazury, mocno wbite przez chwilę w ziemie, popatrzyła w oczy zebry cała już zapłakana, podniosła się z trudem do siadu przenosząc wzrok na kikuta: - Szaman... Musiał pozbyć się mojej łapy... Mówił że tak bardzo była poraniona że nie dało się jej uratować - dokończyła obojętnym tonem, nie odrywając spojrzenia od wspomnianego miejsca, by chwilę potem znów się popłakać, wprawiając w drżenie całe ciało, skuliła się cała na ziemi. Nie chciała tego, lecz wspomnienia były zbyt bolesne. |
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
03-04-2017, 11:15
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Spojrzała krótko na lwiczkę z mucha- to znaczy kropkami na poliku. Była kawałek od całego zgromadzenia, więc zebra nie miała pewności, czy jakoś na nią reagować, nawet jeśli wydawała się czymś bardzo przejęta. Zresztą kim ona była, by dbać o wszystkich, niech małymi kotami zajmuje się sinooka, która najwyraźniej dobrze się na tym znała.
Myśląc, że dramatu jej wystarczy już przy samej lwiczce, usłyszała drżący głos trzyłapej. Postawiła uszy, skupiając się w pełni na poruszonej swoją historią osobniczce i wpatrywała się w nią nieruchomo, aż ta upadła, już zupełnie poddając się łzom. Zebra nie lubiła, kiedy było jej kogoś żal, ponieważ nie do końca wiedziała jak się tego pozbyć, a uważała tę emocję i w ogóle całą empatię za niepotrzebną. W życiu nie można było liczyć na pomoc innych, a nadzieja, że wywoła się w kimś chęć pomocy, była wyjątkowo naiwna. Oczywiście trzyłapa nie żebrała o atencję, tym bardziej, że to zebra zaczęła wyciągać z niej bolesne wspomnienia, ale jej wzruszenie wprawiło pasiastą w większy dyskomfort niż mogłaby się spodziewać. -Eh... ale czemu płaczesz, grunt że żyjesz nie? Różne rzeczy się w życiu trafiają, brak nogi to jeszcze nie koniec życia- a jednak, choć chciała oprzeć się współczuciu, odczuła potrzebę, aby pocieszyć nieznajomą. Wiedziała, że prędzej czy później zapomni o jej przypadku, więc może chociaż dobre słowa, mogłyby ostać się, jako pamięć po tej rozmowie. -Ten jest ślepy, ja nie pamiętam rzeczy, a ona ma podbite ślepia- wskazała kopytem na karakalkę. Em... bo chyba dlatego nazywała ją w myślach sinooką, no nie? -Jak na kaleki długo wyżyliśmy, więc to znak, że... że aż... aż takimi kalekami nie jesteśmy- zakończyła z większym entuzjazmem. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
06-04-2017, 17:38
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
// Bardzo was przepraszam za zmulenie, miałam dużo nauki. //
Karakalka zdążyła już zapomnieć, jaki był z tego Nighta serdeczny wulkan energii. Mały, chory, ale z sercem tak wielkim, że mógłby obdzielić nim czworo innych. Może pozostali zdołają się czegoś od niego nauczyć, przypomnieć sobie, czym jest szczera i beztroska radość dziecka? W fiołkowych ślepiach odbijała się duma, raz po raz zastępowana życzliwym rozbawieniem. - Ciotunia? Pytasz o Samiyę - zaśmiała się; że też jej podopieczna tak wyrosła! - A chadza gdzieś ze swoim absztyfikantem. Wychowany młodzieniec, tylko widzi jeszcze mniej niż ty... A do Ines musimy pójść, koniecznie! Zmierzyła Nighta jeszcze jednym szybkim spojrzeniem. Tak, już czas, wszak nawet zaczynała mu rosnąć grzywa! Kotka zwróciła łeb w stronę reszty zbiegowiska. Mauara i Iris wyglądały na zajęte rozmową (i bardzo dobrze, niech się integrują), ale udzielenie odpowiedzi na jedno pytanie nie powinno im zabrać zbyt wiele czasu. To znaczy brązowej, bo pasiasta nic tu nie pomoże, skoro cały czas przebywała w towarzystwie Serret, a więc widziała białą wtedy co i ona. - Iris, nie widziałaś dzisiaj kapłanki? - rzuciła w stronę trzyłapej, skierowawszy uszy ku niej. Zanim mistyczka doczekała się odpowiedzi, jej uwagę odwróciło zachowanie tej lwiczki, którą zostawił tu Belial. Lis z jakichś powodów stracił nią zainteresowanie, więc teraz kto jak nie fioletowooka musiał wkroczyć do akcji? Posłała dorosłym przepraszające spojrzenie, po czym prędko udała się tam, gdzie schowała się Karati. Zatrzymała się przed krzewem i schyliła się, by zajrzeć tam, gdzie położyło się lwiątko (choć mocno się schylać nie musiała, kocię wcale nie było znacząco większe od niej). - Hej, wszystko w porządku? - spytała zatroskanym głosem. |
|||
|
Iris Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 75 |
06-04-2017, 21:44
Prawa autorskie: Ja
Nie odrywała wzroku od ziemi, wciąż roniąc łzy. Mauara miała racje, życie było najcenniejsze, ale brązowa nieraz nie potrafiła przeboleć straty łapy i rodziny, a wspominanie tego jeszcze pogarszało sytuacje. Podniosła wzrok na Mauare, gdy ta zaczęła wymieniać, już nie dziwiła się że zebrze także coś dolega, chyba każdy tutaj miał jakieś problemy. Iris poczuła że nie powinna tak się odnosić ze swoim, powoli się uspokajała, wysłuchując do końca słów pasiastej, miała wyrzuty sumienia, że tak się jej wcześniej obawiała. Przytaknęła jej skinięciem głowy, wpatrując się na nią przez chwilę z wdzięcznością, zapłakanymi oczami, jednak już nie roniła kolejnych łez. Nim do końca się uspokoiła, odpowiedziała jeszcze na pytanie karakalki: - Nie, ale wczoraj... Widziałam ją, w pobliżu baobabu - usiłując spojrzeć na Mistyczkę, co nie do końca jej wyszło. Wciąż błądziła wzrokiem po zebrzych pasach.
- Jakich... rzeczy nie pamiętasz? - spytała niepewnie, z wyraźnym współczuciem w głosie, może nie powinna poruszać tego tematu? Chociaż zebra nie wyglądała na kogoś tak słabego jak ona. I nie wyraziła się tak, jakby było to dla niej powodem zmartwień, ale Iris i tak się obawiała o to, że to pytanie może ją zranić, dlatego dodała po chwili ze skruchą: - Przepraszam... Nie powinnam o to pytać... Uciekła wzrokiem, z niepokojem zauważając dopiero teraz karakalkę przy Karati. Obiecała Belialowi, że razem z nim będzie się nią opiekować, a tymczasem nie zauważyła, że coś stało się małej, ani nawet tego, że zniknęła w tamtych krzakach, teraz była już przy niej Serret, a trójłapej zabrakło odwagi aby podejść. Bała się, że stało się coś poważnego, może to nawet była jej wina? Przekonana, że nie nadawała się do pilnowania lwiątek, nie wiedziała jak się z nimi obchodzić i być może coś nieświadomie zrobiła nie tak. Tak, Iris potrafiła sobie wmówić nawet coś tak irracjonalnego. |
|||
|
Karati Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:102 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 20 |
07-04-2017, 15:17
Prawa autorskie: Autor: Salvathi, tło Disney, kropki ja
- NIE! - zdołała krzyknąć lwiczka, zanim zaniosła się niespodziewanym kaszlem. A gdy tylko kaszleć przeztała, z jej oczu popłyną istny wodospad łez. Przewróciła się na bok i zwinęła w kłębek, chowając pyszczek między łapami. Jeśli miało to na celu ukrycie łez, to średnio jej się to udało - co prawda łez widać nie było, ale doskonale widoczny był jej drżący od szlochu bok.
|
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
09-04-2017, 14:08
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Tak jak się spodziewała, małą, nie do końca zrównoważoną młódką zajęła się sinooka. Zebra zastrzygła w tym kierunku uchem, jakby na pożegnanie tematu i już w pełni skupiła się na trzyłapej. Ulżyło jej, że przestała płakać, bo nie była pewna czy potrafiłaby znaleźć więcej pocieszeń na poczekaniu. Oczywiście w gadaniu od rzeczy była dobra, więc nic nie zaszkodziłoby kontynuować, ale nigdy nie miała pewności, czy tylko nie pogorszyłaby sytuacji.
-No nie. Sama podrzuciłam temat, głupio by było jakbyś nie spytała- nie rozumiała tej grzeczności, czy przepraszania za ciekawość. Każdy miał prawo na odrobinę wścibstwa i jeśli ktoś sobie tego nie życzył, nie powinien w ogóle chwalić się swoimi doświadczeniami. -Hym...- tylko czy powinna zdradzać lwicy swoją słabość? To nawet nie to, że mogła ją wykorzystać ona sama, ale zawsze mogła przekazać to innym drapieżnikom. To, że była samotną zebrą to jedno, a to że nie potrafiła zapamiętać więcej niż jednego dnia, to co innego. Pasiasta przygryzła wargi i odwróciła wzrok, walcząc ze sobą. Nie lubiła przekazywać wiedzy byle komu, a choć lwica wydawała się sympatyczna, zebra daleka była od obdarzenia jej zaufaniem. -Ktoś mnie kopnął i od tej pory nie zapamiętuje nic na stałe- Trudno stwierdzić po co myślała cokolwiek, skoro ułamki sekund później postępowała inaczej... -Także ten...- wróciła wzrokiem do lwicy i uśmiechnęła się -To się dopiero nazywa życie chwilą-
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-04-2017, 14:09 przez Mauara.)
|
|||
|
Iris Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:221 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 75 |
09-04-2017, 18:17
Prawa autorskie: Ja
Przestraszył ją nagły krzyk Karati, wahała się nawet czy do niej nie podbiec, nie potrafiła się zdecydować, z jednej strony bardzo martwiła się o małą, a z drugiej przecież już Serret przy niej była, na pewno poradzi sobie lepiej niż ona, tylko by przeszkadzała. Mimo wszystko brązowa wciąż zerkała w stronę lwiczki, z położonymi w smutku uszami, ledwo skupiając się nad tym co mówiła do niej zebra. Nie umiała przestać się zamartwiać. Jakkolwiek, ulżyło jej że Mauara nie brała do siebie swojej dolegliwości. Iris nie miała wobec zebry złych zamiarów, zaakceptowała ją i patrzyła na nią jak na członka stada, od kiedy pojawiła się tutaj nie przeszło jej nawet przez myśl że pasiasta mogłaby stanowić pożywienie, a tym bardziej żeby jej zaszkodzić, przecież niedawno sama kaleka lwica się jej bała. Co było o tyle dziwne że posiadała wiedzę tego że taka zebra może stanowić dla innych lwów pożywienie, ale teraz, jakby nie zdawała sobie z tego sprawy. Po za tym, sama nie polowała na tak duże zwierzęta i nie miała wyrobione sobie takiego przyzwyczajenia. Jedyne co mogła samodzielnie złapać to gryzonie.
- Przykro mi - wyznała szczerze, współczuła jej, choć nie wiedziała czy tak powinna się wyrazić, skoro jej rozmówczyni z tego żartowała. - Wybacz... - znów przeprosiła, nie chciała swoimi słowami martwić zebry: - Dla mnie i to byłoby straszne... Jak to robisz że się tym nie przejmujesz? - zapytała, wciąż nie przestając uciekać co jakiś czas wzrokiem do Karati, nie była pewna czy aby dobrze robi, ale czy nie pogorszyłaby bardziej sytuacji, czy umiałaby pocieszyć lwiczkę? Przecież do niczego się nie nadawała... Choć i tak dręczyło ją sumienie że nie jest teraz przy małej. |
|||
|
Night Stalker Konto zawieszone Gatunek:Lewek Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:88 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 40 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 15 |
10-04-2017, 14:45
Prawa autorskie: soren, paint Felija
Słuchał uważnie wszystkiego co się działo, wstał i przeciągnął się. Obserwował wszystko, no mimo że jednym okiem ale zawsze nie? Z resztą nie ważne, spojrzał po wszystkich ciekawa rodzinka, no żałował ze nie zdążył ich poznać jak przybywali do stada.
-A bo wiesz mamcia ciocia Sadie obiecała mi naukę polowania. A po za tym tęskniłem za wami nooooo. Przyłożył sobie łapy do pyska siadając wcześniej, jakoś tak nie przejmował się czy wezmą go za świra. Ej kto w tych czasach jest normalny? No chyba nie on, lewek na chwile się wyłączył i jakby gadał ze sobą. -Nieee Mamcia jest super, a tych nie znam, są nowi, no wiem ja też jestem głodny. Gestykulował machając łapkami, po chwili wrócił na ziemie i spojrzał na małą. Sam był taka kuleczką, podszedł i niedaleko się położył. -Hej Jestem Night, chcesz być moją siostrzyczką? Zapytał ze swoim firmowym uśmiechem, cóż on traktował wszystkich jak rodzinę, no sam jej nie miał wiec nie wie jak wygląda ta prawdziwa. Dlatego też myślał że każdy moze nią być. -Hej nie bój się, mamusia Serret jest najlepsza. Naprawdę się zaopiekuje tobą, a jak chcesz ja mogę być twoim duuuuużym braciszkiem. No może jeszcze nie bo nie urosłem, ale jak coś nie ma sprawy, ale nie płacz już bo i ja będę noooooo. Nie żartował jego oczka nabrały już łez, to co że wyjdzie na mięczaka taki już jest i kropka! Głos Urosło mu się troszku, no i więcej włosków ma jak na lwa przystało. I prawdopodobnie coś z nim nie tak oO. Tak oto rzekł doktur
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10-04-2017, 14:46 przez Night Stalker.)
|
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
12-04-2017, 00:39
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Rozmowa zebry i lwicy dobiegała fioletwooką jakby z oddali, bowiem zdecydowaną większość uwagi skupiała ona na lwiątku. Jego reakcja stanowiła dla czarnouchej ogromne zaskoczenie; odsunęła się, spoglądając na lwiczkę z niejakim poczuciem winy.
Co się mogło stać? Dlaczego lwiątko ją odtrąca? Co zrobiłam nie tak...? I wtem...! Tak przykre olśnienie, jak ukłucie w sercu, jak niemal fizyczny ból, jak piorun przeszywający całe jej ciało, jak... - Masz uczulenie na karakale? - spytała, zatrwożona nie na żarty. Serret nigdy nie spotkała osoby, którą dopadłaby takowa przypadłość, ale to było jedyne logiczne wyjaśnienie, jakie jej się nasunęło. Fala czarnych myśli przebiegła przez jej umysł; dawno nie czuła się tak fatalnie. Tak bardzo pragnęła pomóc Iris w wychowaniu jej córki-niecórki, a tu nagle miało się okazać, że nic z tego nie będzie? Odchyliła uszy, zrobiła zbolałą minę i tak stała, czekając na wyrok jak najgorszy łotr... Kiedy to Night przybył jej z odsieczą! Kotka nieco się rozpogodziła. No tak, przecież on też jest lwem, więc on może przytulić Karati za nią! Czyż to nie genialne w swej prostocie?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-04-2017, 00:40 przez Serret.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości