Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Nyasi Duch Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 62
Siła: 21 Zręczność: 23 Spostrzegawczość: 24 Doświadczenie: 25 |
30-09-2015, 01:04
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden
Leżąc tak nieopodal norki zakochanych, pogrążył się w myślach, stwierdzenia Ayu nie usłyszał. Natomiast usłyszał pytanie Fuko.
- Jaki drugi? - zapytał dławiąc się śliną. - Aa już wiem, ten drugi to jej brat, wybaczcie ale ja nim nie jestem. Może to i nawet dobrze? - Pytanie zadał do siebie, ledwo mrucząc. W jego głosie wyraźnie było słychać chrypę. Jego gardło nie dojdzie szybko do siebie po tym co zrobił mu Volundr. Jakby nie zwracał uwagi na Sami chowającą się między lwami. - Wybaczcie, gdzie moje maniery? Jestem Nyasi. Łapy nie podam, ledwo nimi poruszam - Ostatnie zdanie wypowiedział pół żartem. Obrócił się aby lepiej widzieć ich zakątek. Mimo iż miał świetny wzrok w ciemnści ledwo dostrzegał grzywę szarego. Odchrząknął i zaczął sobie myć obolałe łapy. Byłoby miło, gdybyś zechciała regenerować zdrowie swojej postaci. Szerzej jest to opisane tutaj. Po prostu dopisuj do postów /+1 HP, a ja będę je zmieniać w PA, to mi ułatwi życie. Na razie dodaje Nyasiemu +20HP za wizytę u medyka i dotychczasowe zdrowienie |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
02-10-2015, 21:05
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Zupełnie zbaraniała. Ona jest ostatnią osobą, z którą ta przybłęda chce rozmawiać? TO PO CHOLERĘ IDZIE TAM, GDZIE ONA JEST?!
Wszystko, co się z nim wiązało, wzbudzało w niej wściekłość. Nastroszyła futro i wysunęła pazury, prychając wściekle. Szybko odwróciła się do Machafuko, słysząc jego pytanie. Ten drugi...? Ach, że Serret szukała dwóch serwali? W takim razie tym drugim na pewno był Septim. -Nie! Nigdy, przenigdy! Serret by nie szukała tego zdrajcy i wygnańca. - prychnęła z furią, jednocześnie informując częściowo, kim był ten nieznany im serwal. Wyszła z pomiędzy lwów, gniew na nowo rozgorzał w jej sercu, a zielone oczy ciskały gromy. -Samym swoim istnieniem obrażasz Księżyc. - śmiały wniosek, lecz to wściekłość i nienawiść dyktowały jej teraz słowa. Wyprostowała się, napełniona pogardą do żałosnej przybłędy. Uniosła wysoko łeb, mówiła głośno, wyraźnie i stanowczo. -A powinieneś dziękować Najjaśniejszemu za to, że Volundr darował ci życie, mimo złamania naszych praw. Cóż ją napełniało taką pewnością? Czy to niezłomna wiara w Księżyc, czy też ogromny gniew? -Jeżeli jeszcze raz cię zobaczę, możesz nie wyjść z tego cało. - wycedziła. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Nyasi Duch Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 62
Siła: 21 Zręczność: 23 Spostrzegawczość: 24 Doświadczenie: 25 |
02-10-2015, 22:22
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden
Leżał tak i wysłuchiwał krzyków serwalki, zupełnie nie wiedział dlaczego tak się wściekła widząc go w takim stanie.
- A ty nie powinnaś się cieszyć, że wyglądam tak a nie inaczej? Powinnaś być uradowana, że ledwo żyję a tymczasem ty na mnie krzyyczysz i się spinasz. - powiedział spokojnie jakby go to mało obchodziło. Myślami był gdzie indziej i wogóle nie myślał co mówił. - Wasze prawa mnie nie dotyczą, dotyczyłyby gdybym należał do waszej... umm - tutaj pomyśłał. - Wspólnoty. - sprecyzował. - Przyszedłem naprawić błędy, przeprosić, a wy chcieliście mnie zabić, gdzie tu miłosierdzie?? Mam podstawy myśłeć, że ten wasz księzyc nie jest za dobry. - był ateistą, czego się spodziewać po nim a po zaślepionej w jakiejś głupiej wierze serwalce? Ta ich wiara wisiała mu tak bezwładnie jak ogon. - I Volundr nie darował mi życia sam z siebie, Kahawa mnie uratowała, gdyby nie ona, ten lew zostałby skarcony przez księżyć za to, że odebrałby mi życie, zupełnie za NIC - podkreślił ostatnie słowo tak aby Samiya wyraźnie mnie usłyszała. - I vice versa, nie mam ochoty ciebie ciągle oglądać, to nie moja wina, że mam takiego pecha i ciągle na ciebie wpadam. - powiedział do niej melancholijnie, z lekką nutką oburzenia. //+ 1HP |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
03-10-2015, 00:22
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Ayumi przeglądała się całej tej scenie z niemałym zmieszaniem przenosząc swój pytający wzrok to na jednego, to na drugiego przybysza. Nieźle się to wszystko ułożyło. Najpierw dwa zakochane w sobie lwy miło spędzają czas w swojej grocie, by później obserwować kłótnię dwóch przybyłych serwali. I po co to wszystko?
- Uspokójcie się, dobrze?! Albo kłóćcie się gdzie indziej - upomniała młode koty, mając już dość tej całej sytuacji. Fuko pewnie zresztą też ma tego dość. Zresztą chyba nikomu by się nie spodobało gdyby do ich WŁASNEJ groty weszły zupełnie obce osoby i zaczęły sobie wyrzucać różne brudy z przeszłości... |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
03-10-2015, 17:27
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Szary mlasnął cicho, słuchając całej sceny. Więc ten samczyk serwala nie jest tym za kogo go brał, był drugi, brat Samiyi i właśnie jego szukała Serret? No dobrze, może być i tak. O wiele ciekawiej zrobiło się gdy w serwalkę wstąpił gniew. Fuko ze zdumieniem patrzył jak jej panika przerodziła się w złość. I to jaką!
"Samym swoim istnieniem obrażasz Księżyc" Cóż za słowa. Dość wzniosłe jak na dziecko jakim była Samiya. I o co tak w ogóle się kłócili? Ten nowy wyglądnął na lekko poobijanego, tutaj mówią, że powinien nie żyć. Było coś o jakimś Völundrze, który zdawał się być sprawcą obecnego stanu Nyasiego. Coś o wygnańcu, coś o łamaniu praw. Ogólnie rzecz biorąc sprawa wyglądała poważnie, a Fuko nie miał ochoty wpychać się w sprawy młodych serwali... bo po co? Zresztą kłótnia tych tycich stworzonek wydawała się dość zabawna i pewnie w innych okolicznościach lew byłby nieco bardziej rozbawiony, ale w tym momencie po prostu nie za bardzo wiedział o co tu właściwie chodzi, więc tylko zmarszczył brwi, wpatrując się w wojujące serwale... No i zgadzał się z Ayumi w jednym, z pewnością to nie jest ani dobry czas, ani miejsce na takie sprzeczki - samiec był jednak w dobrym humorze, na szczęście dla tych dwojga. Ogólnie rzecz biorąc niezbyt wierzył Nyasiemu. Na pewno mógł wyczuć zapach serwalki i z pewnością potrafiłby uniknąć takiego spotkania gdyby chciał. Skoro przyszedł tutaj to za tropem Samiyi... Z drugiej strony był ranny, zranienia mogą ulec zakażeniu - nawet te opatrzone jeśli się je zaniedba. Zbyt dobrze pamiętał jak to jest samemu potrzebować pomocy, by przejść wobec takiej sytuacji obojętnie. - Żadnych bójek w naszej jaskini - warknął stanowczo. Po czym podszedł powoli do serwala; mogło się wydawać że zaraz go pogoni, ale nie. Usiadł przy nim i zaczął mu się przyglądać z uwagą. Dopiero teraz zauważył, nie miał miał oka. Pysk mu nieco złagodniał - biedne stworzenie. Dostrzegł też, ze chyba ktoś już się nim zajął, a raczej wyczuł mocny zapach ziół. - Ayumi, jest strasznie poobijany, ale chyba ktoś go już opatrzył. Może zerkniesz na to? Spojrzał też na Samiyę. - Nie obchodzi mnie o co tu chodzi - on jest ranny, a ja zbyt dobrze wiem jak to jest cierpieć samotnie. Jeśli chcecie się policzyć to ani tu ani teraz - rzekł do niej, totem nie znoszącym sprzeciwu. Rzekoma obraza Księżyca, a nawet dość dziwne okoliczności pojawienia się serwala nie były żadnym argumentem za pozostawienie tego samemu sobie. Niech wydobrzeje, a potem robi co zechce - wtedy i Samiyi nie będzie powstrzymywał przed niczym, ale na razie czuł pewien obowiązek, który należy wypełnić i tak też zamierzał czynić.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
05-10-2015, 21:00
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Ta cała jego gadanina... Bzdura goni bzdurę! Jak ona go nie znosi! Fuknęła wściekle, czując, że dłużej nie wytrzyma.
-Jesteś hipokrytą i kłamcą. - warknęła -A kto to przyszedł do Kapłanki, prosząc o miejsce w naszej "wspólnocie"? - celowo użyła tego samego określenia co on. -Ach, a teraz się tego wypierasz! Lojalny jesteś, nie ma co! Nasze prawa dotyczą wszystkiego, co dzieje się na naszych ziemiach. Wiesz czemu? Bo są nasze. - pozbywała się gniewu wraz z słowami, ale była pewna, że nie zazna spokoju. Nie w tym samym miejscu co on. A wciąż była świadoma obecności lwów... Słuchali ich słów, zapewne. Niech więc dowiedzą się co nieco o tej przybłędzie... -Jesteś cholernym obłudnikiem i oszustem. Każdemu mówisz co innego, prawda? Teraz nasza wiara ci wisi. Jeszcze parę miesięcy temu krzyczałeś, że kochasz Księżyc! Nic dziwnego, że nabrałeś również jakąś tam Kahawę. Ale powiem ci jedno - te twoje kłamstwa ci wybitnie nie idą. - parsknęła gorzkim śmiechem. -Nie twoja wina, że na mnie wpadasz? Więc nie kierujesz własnymi łapami? Pokręciła łbem, nagle zrezygnowana. Usłyszała stanowcze słowa Machafuko i po prostu nie potrafiła ich zostawić bez komentarza. -Nie jest ranny bez powodu. - rzuciła ze złością. -Za głupotę się płaci! I kłamstwa. Jeszcze raz pokręciła łbem, po czym ruszyła ku wyjściu, rozgniewana. -Uwierzcie mi, on jest jak przeziębienie. Zawsze wraca i nie jest niczym miłym. - mruknęła na odchodne i pobiegła przed siebie. /zt Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Nyasi Duch Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 62
Siła: 21 Zręczność: 23 Spostrzegawczość: 24 Doświadczenie: 25 |
05-10-2015, 22:08
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden
Patrzył na Fuko podchodzącego do niego, przez chwilę serce kołatało mu w klatce, a mózg myślał, że znowu mi się dostanie za to, że znalazł się w złym miejscu o złej porze. Tym czasem lew okazał się dla niego łaskawy. Ba! Jeszcze poprosił przebywającą z nim lwicę o pomoc.
- Naprawdę dziękuję, ale nie trzeba, Kahawa mnie już opatrzyła, z czasem poczuję się lepiej. - miał nadzieję, że w jego słowach jest chociaż ziarenko prawdy, nie chodziło mu o krzywdy cielesne, które zadał mu Volundr, a duchowe, które zadał sobie sam. - Nie wypieram się tego, że chciałem do was dołączyć. - powiedział spokojnie, miał już dość kłótni z kimś komu i tak nie przegadasz. - Nie krzyczałem, że "Kocham księżyc" Chciałem do was dołączyć, patrząc z perspektywy czasu to było nie mądre posunięcie, nie udałoby mi się uwierzyć, nie jestem zbyt religijny. - dalej mówił melancholijnie patrząc na puszącą się serwalkę. - Nie nabrałem jej, pomogła mi podczas gdy wy nazwaliście mnie ścierwem praktycznie za nic, i tyle. - dodał od siebie. - Niby kieruję, ale jakby nie było mam otumaniony węch i osłabione ciało, przez tego waszego Volundra. -fuknał do Sami i zaczął kaszleć, lecz po chwili opanował oddech i dodał. - Fakt tylko że ja zapłaciłem tylko za to pierwsze. Chciałem być miły dla kogoś kto nie zasługuje na to. - pokiwał głową w geście frustracji. - Przeziębienie to ja mam zawsze po spotkaniu ich. - położył łeb na łapach i zmęczony patrzył się w ścianę groty. - Też bym stąd poszedł, ale dużo mnie kosztowało przyjście w jakieś spokojnie miejsce, to się nim nie okazało. |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
06-10-2015, 00:06
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Ayumi odniósłszy wrażenie, że jej prośby skierowane do serwali zostały zignorowane, pokręciła tylko łbem z niezadowolenia. I na co się ona tu produkuje? To wszystko jest bez sensu. Widząc jednak odchodzącą Samiyę odetchnęła z ulgą. Przynajmniej nie będzie musiała wysłuchiwać jej krzyków, w dodatku ich relacje i powód ich sprzeczki najmniej w tej chwili obchodziły złotą lwioziemkę.
Został jeszcze Nyasi...Słysząc słowa Fuko podeszła do cętkowanego kocura, by go wzrokowo ,,zbadać''. - Hmm...no widać, że wszystko się fajnie goi - powiedziała po obejrzeniu jego obrażeń. Dalsze czynności medyczki nie miały sensu, bo jednooki i tak już był opatrzony. Zdziwiły go jednak jego słowa ,,Też bym stąd poszedł, ale dużo mnie kosztowało przyjście w jakieś spokojnie miejsce, to się nim nie okazało.'' No to skoro to miejsce się mu nie podoba, to po co tu jest? Dziwne. Chwilę potem niebieskooka wróciła do Fuko i usiadła obok niego. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
07-10-2015, 15:26
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Fuko próbował zrozumieć o istotę konfliktu. Więc ten samiec chciał się przyłączyć do Srebrnych, a tamci go wygnali. I ta sprawa musiała ciągnąć się od jakiegoś czasu, co wynikało z tego, że nie pierwszy raz, ani nie drugi oba serwale mają z sobą do czynienia; czego dowodem były silne emocje pomiędzy tą dwójką. Czyli najprawdopodobniej obecny stan Nyasiego był wynikiem tej odmowy. Serwalka mówiła, że ta sprawa była sprzed miesięcy - czyli obcy musiał ponownie naruszyć teren stada... Dość nierozsądne jest pchanie się tam nie nas nie chcą...
Odprowadził Samiyię wzrokiem - jak widać zbrzydło jej przebywanie z znienawidzoną osobą, a i sprawa tak przedstawiona przez szarego musiała ją rozeźlić. Działała pod silnymi emocjami, jednak nie lekceważył jej słów - być może ma rację. Sprawy innych stad niewiele obchodziły lwa - niech Srebrni zajmą się swoimi sprawami, a on będzie robił co uważa za słuszne. Znów skierował wzrok na serwala, w między czasie wysłuchując diagnozy Ayumi. Uśmiechnął się do lwicy kiwając łbem, po czym zwrócił się do przybysza: - Nie będę cię wyganiał, odpocznij w pobliżu jeśli zechcesz. Spokój znajdziesz wszędzie wokół - wystarczy poszukać. - Wtem zdał sobie sprawę, że nie jest sam i że nie może autorytarnie podjąć decyzji, w końcu to ona znalazła grotę. Jak zdawało się o tym miejscu mieli wiedzieć jedynie oni, no cóż, nie wyszło. - Chyba że masz coś przeciw? - spytał się lwicy. W razie czego, można Nyasieu pomóc poszukać własnej groty. Fuko nie czuł jakieś wielkiej potrzeby niesienia pomocy, po prostu nie mógł przejść obok pewnych rzeczy obojętnie. Było mu wszystko jedno co stanie się później z serwalem, ale nie godzi się zostawiać rannego samemu sobie - tu bardziej przez samca przemawiały pobudki moralne, niż altruizm, przejęcie się losem drugiego.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
07-10-2015, 21:12
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
- Oczywiście że nie. - odparła w odpowiedzi na pytanie Fuko. Właściwie to w tym momencie to chyba nie byłaby sobą gdyby nie pozwoliła mu zostać, tak długo aż on odpocznie.
Spojrzała po chwili z podziwem na swojego partnera, który z każdą chwilą coraz bardziej jej imponował. Z jednej strony był taki twardy i stanowczy, a z drugiej miał niezwykle silne poczucie odpowiedzialności moralnej, która nakazała mu tak się zachować w stosunku do Nyasi'ego. Wiedziała że nie był taki jak inne samce, które pewnie na jego miejscu wygoniłyby poszkodowanego delikwenta. I to właśnie spowodowało większy podziw ze strony złocistej samicy. - Możesz tu zostać, aż zregenerujesz siły - dodała tym razem kierując słowa w kierunku gościa. Raczej nie miała powodu by go wyganiać. |
|||
|
Nyasi Duch Gatunek:Serwal Płeć:Samiec Wiek:19 miesięcy Liczba postów:138 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 62
Siła: 21 Zręczność: 23 Spostrzegawczość: 24 Doświadczenie: 25 |
07-10-2015, 21:53
Prawa autorskie: Av: Paranoii // Podpis: Lioden
Na pytanie Szarego do Ayumi, Nya spojrzał na nią neutralnym wzrokiem. Gdzies tam głęboko chciał aby lwica go wygoniła. Musiał jeszcze znaleźć kilku jegomości. Nie chciał być niegrzeczny, więc najlepszym wyjściem byłoby, aby przeszkadzała jej jego obecność, ta jednak nie miała nic przeciwko, aby odpoczął w grocie.
- Niestety nie mogę dłużej zostać, muszę kogoś znaleźć, a poza tym to wasza jaskinia i nie będę wam więcej przeszkadzał. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Napewno się jeszcze kiedyś spotkamy, Ayumi i czuję, że nie długa będzie przerwa między naszymi spotkaniami. - Jego mina troszkę zrzedła, uświadomił się, że nie może iść do swojej starej jaskini, ponieważ tam BJ każe go zabić. Musiła znaleźć Kahawę, tylko ona mogła mu w tej chwili dotrzymać towarzystwa, pewnie mu wybaczy jak ją przeprosi. - Więc do zobaczenia. - rzucił z najserdeczniejszym uśmiechem na jaki było go stać w tym stanie. Kulawo ruszył w stronę wyjścia, a po chwili był już na zewnątrz. z.t //+2HP <--- wcześniej nie dodałam |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
08-10-2015, 00:34
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
I kolejnego serwala odprowadził beznamiętnym, błękitnym spojrzeniem. To była naprawdę dziwna sytuacja - przychodzi jeden serwal, potem drugi, zaczynają się kłócić, a potem odchodzą; a w środku tego wszystkiego dwa lwy, które nie mają pojęcia o co właściwie chodzi. Co prawda z rozmowy małych kotowatych można było wyłuskać sporo informacji, no ale to niezbyt zwyczajne, gdy coś wybucha nagle, z wielkim potencjałem, jednak zamiast się rozwijać zaraz cichnie.
Fuko pokręcił ze zrezygnowaniem łbem i spojrzał na lwicę, z pewnym rodzajem bezradności w oczach. - Dziwne to wszystko. Jakby nie było tamta dwójka już sobie poszła, a nie ma co rozwodzić się nad przeszłością. Znów byli sami. Szary przeciągną się, ziewając potężnie; nie minęło wiele czasu, odkąd został wyrwany ze snu, czuł więc jeszcze pewne znużenie. - Zostajemy? Bo można by się gdzieś przejść... Zostać też można../ - Spojrzał pytająco na lwicę. Cóż obie opcje samcowi pasowały - zobaczymy jak zadecyduje Ayumi.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
08-10-2015, 13:44
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Sama również odprowadziła wzrokiem odchodzącego serwala. Teraz już nic nie rozumiała. Właśnie ich spokój w grocie został zakłócony przez dwa serwale, które weszły do tej groty najwyraźniej po to, by się pokłócić i sobie stąd pójść. I po co było to wszystko?
- Ja już nic nie rozumiem - skwitowała zachowanie dwójki kotów, głosem pełnym zrezygnowania, po czym oparła się o Fuko, tak jakby opadła z sił. Słysząc jego propozycję, widziała że był znużony, ona sama też została wyrwana ze snu. - Może się zdrzemniemy? A potem się gdzieś wybierzemy. Teraz ty zadecydujesz - odpowiedziała, po czym liznęła go w czarny nos, a na jej pysku ponownie zawitał uśmiech. Następnie trochę się odsunęła, położyła się na boku i zamknęła niebieskie ślepia. Sen...teraz to jej było potrzebne |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
08-10-2015, 18:14
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Jak widać byli dość zgodni w tej kwestii i razem nie rozumieli. Samiec spojrzał uważniej na Ayumi i słysząc jej słowa pokiwał łbem. To był dobry pomysł, odpoczną nieco, a później się zobaczy. Także uśmiechnął się do lwicy, gdy dostał od niej "buziaka", po czym rzekł:
- Muszę się zastanowić, gdzie można by pójść Po czym obserwował samicę, gdy ta odchodzi w bok i układa się do snu, patrzył też jak zasypiała. Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak jej oddech się reguluje i spłyca. Ten widok z jakiegoś powodu sprawił, ze poczuł się lepiej. - Śpij dobrze... - Podszedł do Ayumi i ułożył się na drugim boku tak, aby stykali się grzbietami - teraz nawzajem ocieplali się od własnych ciał. Chciał dla niej jak najlepiej, stąd to zachowanie, no i sam odczuwał pewien pokój, czując jej ciepło. W tym poczuciu bliskości sam zamknął oczy i pogrążył się w śnie.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Omara Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:844 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 36 |
09-10-2015, 13:52
Prawa autorskie: Dukacia, obróbka: Fileera (Vei) :*
Musiało minąć kilka godzin, aby jedno z pary się moglo obudzić. Przez ten czas lwica zmieniała pozycje, by w końcu obudzić się odwrócona przodem do swojego partnera z lbem wtulonym w jego ciemnoszarą grzywę. Trochę czasu jednak minie zanim wstanie, bo teraz jej ciało odmawiało posłuszeństwa, chciało jeszcze poleżeć wtulone w ciepłe ciało samca i czerpać z tego przyjemność.
Niebieskooka leżała tak z łbem na jego grzywie wpatrując się przymrużonymi ślepiami w strone wyjścia i oczekując przebudzenia się Fuko... |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości