Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
24-06-2016, 17:19
Prawa autorskie: Cherry
Nie miał nic przeciwko temu, że został polizany. Zamruczał. Cieszyło go to, ze Rin się uspokoiła. Jej strach nie sprawiał mu żadnej przyjemności. No i nie mógłby się wyspać. To drugie jednak było mniej ważne.
- Dobranoc. - odpowiedział do lwicy. Również położył się spać.
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik |
|||
|
Riliane Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:21 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
24-06-2016, 22:15
Prawa autorskie: avatar Omega_Lioness_VY, tekst miyotan
Przespałam spokojnie resztę nocy, nawet nie obudziły mnie pioruny, które zapewne trzaskały przez całą noc. Obudziłam się dopiero następnego dnia, zauważając zachmurzone niebo. Ale przynajmniej nie padało. Nie chciałam wstawać, żeby nie obudzić przypadkiem Mordechaja. A niech śpi, należy mu się za tę wspólnie spędzoną noc. Dlatego tylko ułożyłam się wygodnie i spojrzałam na zewnątrz. Było dużo kałuż, ziemia przypominała bagno. Mimo wczesnej pory mrówki już zaczęły pracować. Ciekawe, czy one kiedykolwiek śpią? No cóż, niby każdy potrzebuje snu... Spojrzałam na Mordka i delikatnie polizałam go po pyszczku (oczywiście starając się go nie obudzić). W zasadzie sama sobie nie chciałam się do tego przyznać, ale... czyżbym się w nim zakochała?
Więc tylko podejdź i atakuj jeśli pragniesz Przez te grzechy, co mnie gnębią, ciągle słabnę To byłby koniec, gdybym mogła cię choć dotknąć Jednak skutki już zniknąć nie mogą Znów słychać ptaków śpiew, kwiaty kwitną też Przepiękny jest dziś dzień by w piekle smażyć się Dałeś mi rady Lecz chciałam zabić Wiem już, jak to naprawić Głos |
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
19-07-2016, 17:34
Prawa autorskie: Cherry
Nie został obudzony przez lwicę. Obudził się sam trochę później. Ujrzał Ril, znajdującą się tutaj. Odezwał się do niej:
- Hej. Ucieszyło go to, że byłą tutaj i nie poszła sobie nigdzie. Szybko jednak zasmucił się. Ujrzał bowiem, jak wygląda ziemia po burzy. Nie przepadał za kałużami i bagnami. Kojarzyło mu to się z brzydką deszczową pogodą, a pogoda miała bardzo duży wpływ na jego nastrój. Trochę to głupie, że zamiast myśleć o tym, że ważna dla niego osoba jest przy nim, skupiał się na takich pierdołach. Ale ona zawsze skupiał się na tym, co negatywne.
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik |
|||
|
Riliane Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:21 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
21-07-2016, 21:12
Prawa autorskie: avatar Omega_Lioness_VY, tekst miyotan
Widząc, że Mordechaj się obudził, uśmiechnęłam się. Dobrze, że to nie przeze mnie. A przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Dzień dobry - przywitałam go z uśmiechem - Jak się spało? - spytałam ocierając się o niego łebkiem. Czułam się tak swobodnie w jego towarzystwie, jak nigdy dotąd. Teraz w zasadzie było mi wszystko jedno, co się stanie i jak wszystko dalej się potoczy - I wiesz... Dziękuję ci za tę noc. Niby pewnie dla ciebie to nic, ale... Dla mnie to znaczyło wiele - powiedziałam odwracając się na grzbiet i patrząc mu prosto w oczy - I nie wiem do końca jak to powiedzieć, ale... chyba cię kocham - powiedziałam to jednym tchem, serce mi przy tym waliło jak młot. Bałam się odrzucenia z jego strony, w końcu tym jednym wyznaniem mogłam stracić go na zawsze... A może jednak uda mi się zatrzymać go przy sobie? Więc tylko podejdź i atakuj jeśli pragniesz Przez te grzechy, co mnie gnębią, ciągle słabnę To byłby koniec, gdybym mogła cię choć dotknąć Jednak skutki już zniknąć nie mogą Znów słychać ptaków śpiew, kwiaty kwitną też Przepiękny jest dziś dzień by w piekle smażyć się Dałeś mi rady Lecz chciałam zabić Wiem już, jak to naprawić Głos |
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
30-07-2016, 00:52
Prawa autorskie: Cherry
Pomimo tej nocnej pobudki, spało mu się dobrze. W końcu jakiś pozytyw się znalazł. Choć pewnie zaraz znajdzie się co najmniej dwa razy tyle negatywów.
- Dobrze. A Tobie? - odpowiedział na pytanie i sam zapytał o to samo. Miał ogromną nadzieje, że Ril też spała dobrze mimo tej nieprzyjemnej sytuacji w nocy. Nie był egoistą, interesował się tym, co się z nią dzieje. Fakt, że zwykle skupiał się na swoich problemach, ale jednak Ril też była dla niego bardzo ważna. Czy tak ważna jak on dla niej, to jeszcze nie wiedział. Przyjemnie mu się zrobiło, słysząc podziękowania. Odpowiedział: - Po to byłem. Bardzo nie chciałem, żebyś się bała. Słysząc zaś ostatnie zdanie lwicy doznał lekkiego szoku. Nie spodziewał się, że ktoś w nim kiedykolwiek mógłby się zakochać. Nie do końca też wiedział, jak się w takiej sytuacji zachować. Było to dla niego coś zupełnie nowego, gdyż nikt mu nigdy takiej informacji jeszcze nie powiedział. Ale to nic dziwnego, bo przecież był samotnikiem. Jeśli zaś chodzi o jego uczucia wobec Ril, to niestety nie potrafił określić, co do niej czuje. Bo owszem, coś czuł, i był tego świadomy. Jednak nigdy się nie zakochał jeszcze i nie bardzo potrafił rozpoznać to uczucie. Znowu posmutniał, z powodu iż nie wiedział, co zrobić w takiej sytuacji. Niestety żeby smutać nie potrzebował poważnego powodu. Wystarczył zwykły dylemat, tak jak na przykład teraz, gdy i sytuacja była nowa, i gdy nie potrafił nazwać swoich uczuć. Mogło to wyglądać, że jest smutny z powodu, że Riliane go kocha. Nic bardziej mylnego. Gdyby nie trudność sytuacji, to zdecydowanie by się ucieszył. Stał tak, nie wiedząc, co powiedzieć. Po chwili z powodu swojej bardzo niskiej samooceny, powiedział do lwicy: - Mnie się nie da kochać.
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik |
|||
|
Riliane Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:21 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
03-09-2016, 21:26
Prawa autorskie: avatar Omega_Lioness_VY, tekst miyotan
Przeciągnęłam się, ziewnęłam i potrząsnęłam łebkiem, aby całkowicie się obudzić. W zasadzie było tak przyjemnie, że jakoś nie miałam ochoty tego robić. Ale lepiej obudzić się teraz i później mieć więcej czasu na wszystko
- A mi się spało bardzo dobrze i przyjemnie. Oczywiście dzięki tobie - odpowiedziałam z łagodnym uśmiechem. W nocy już później nie obudziłam się ani razu, więc widać było, że się uspokoiłam. Ciekawe też było to, że mimo wczesnej pory byłam w miarę wyspana. Ale to chyba dobrze, prawda? Na słowa Mordechaja uśmiechnęłam się szerzej. Były naprawdę miłe - Właśnie wiem. I za to jeszcze raz bardzo ci dziękuję - mówiąc to polizałam go po pyszczku. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co dopiero powiedziałam. Od razu spanikowałam. Szlag, jakby to odkręcić? jeśli mnie odrzuci, albo gorzej - wyśmieje? Może jednak lepiej przyznać się do żartu? No dobra, to nie był żart, ale może jakoś uda mi się go przekonać... Moje myśli w tej chwili były w kompletnym mętliku. Sytuacji nie poprawiły słowa Mordechaja. "Mnie się nie da kochać". Ale jak to? - ...Ale co masz na myśli? Jak się nie da? Skoro ja cię kocham, to jakoś musi się dać... - mówiłam to ze zmartwieniem. Podniosłam się do siadu i spuściłam łeb, ale nadal patrzyłam mu w oczy - Chyba, że kochasz kogoś innego... Albo po prostu mnie kochasz. Możesz mi to powiedzieć wprost, zrozumiem... Więc tylko podejdź i atakuj jeśli pragniesz Przez te grzechy, co mnie gnębią, ciągle słabnę To byłby koniec, gdybym mogła cię choć dotknąć Jednak skutki już zniknąć nie mogą Znów słychać ptaków śpiew, kwiaty kwitną też Przepiękny jest dziś dzień by w piekle smażyć się Dałeś mi rady Lecz chciałam zabić Wiem już, jak to naprawić Głos |
|||
|
Mordechaj Konto zawieszone Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:3 lata Liczba postów:26 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
07-09-2016, 00:03
Prawa autorskie: Cherry
Gdy Riliane go polizała, zrobiło mu się jeszcze bardziej nieswojo w związku z tą sytuacją. Ujrzał po chwili, że lwica posmutniała po jego wypowiedzi. Nie był zadowolony, że doprowadził ją do smutku. Na pewno nie miał zamiaru się z niej śmiać. Nie było ku temu powodów. Już prędzej ktoś mógłby śmiać się z niego, że nie potrafi się odnaleźć w tej sytuacji. Coś na pewno do niej czuł. Tylko skąd miał wiedzieć, czym jest zakochanie, miłość itp., skoro nigdy tego nie doświadczył? A przynajmniej w takiej formie. Odpowiedział po chwili do lwicy, aby rozwiać chociaż trochę jej wątpliwości:
- To nie tak. Nie kocham kogoś innego. Nikogo nie kocham... Znaczy się... Zaczął się trochę gubić. Szczególnie, że czuł, że z każdym słowem pogarsza tą sytuację. - Sam nie wiem... - dodał. Miał nadzieję, że Ril nie opuści go znowu z powodu tych słów i że uda się jakoś z tej sytuacji wyjść. Głupio mu było w związku z tą sytuacją i postanowił się ulotnić jak najszybciej. - Lepiej sobie pójdę... - powiedział do lwicy. Nie miał zamiaru oddalać się daleko, aby móc ją może jeszcze dzisiaj spotkać. - Mam nadzieję, że będziesz cały czas w tej okolicy. - powiedział i oddalił się. //z. t.//
Gam otam she'einam banu mashkifim misham
Ve'at mamshicha bedarkam Ga'ava vetikva belibenu yesh achshav Ki anachnu yachdav ke'ish echad Vechulanu la'ad nityatsev ke'ish echad Nargish chalashim benifrad Betsara, besimcha, ein kemo hamishpacha Ki anachnu yachdav ke'ish echad Gram w FH, IW, DD, LM, IT PL, WS pod nickiem Ognik
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-11-2016, 16:29 przez Mordechaj.)
|
|||
|
Anahel Konto zawieszone Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
12-05-2017, 19:27
Prawa autorskie: moje / gif z gugla
Jakże trudno było się tutaj dostać! Te wszystkie liany i gałęzie rosły tak gęsto, że Anahel po dłuższej chwili przedzierania się przez drzewa i gałęzi zastanawiała się czy nie wycofać się, czy nie rzucić pomocy lwom w cholerę, ale jednak szybko skarciła się za tę myśl. Nie potrafiłaby chyba spokojnie zasnąć. Jak raz zobowiązała do pomocy to zaciśnie zęby i dokończy swoją misję.
W końcu udało jej się tnąc po drodze nieco lian pazurami dotrzeć do ukrytego miejsca. I tam właśnie dostrzegła niewielkie źródełko czystej wody. Przeskoczyła z gałęzi na gałąź, systematycznie zbliżała się ku glebie i wodzie, aż wreszcie znalazła się nad samą taflą. Zeskoczyła na brzeg, przyglądała się chwilę źródełku, chlapnęła łapą i wtedy była już pewna, że woda była absolutnie czysta. Wreszcie będzie mogła postawić tę miskę, którą całą drogę niosła w pysku i próbowała jej nie upuścić. Jak pomyślała tak zrobiła. Najpierw postawiła miskę na brzegu, bo wcześniej sama zamierzała się napić. Nachyliła się więc ku tafli wody. |
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
13-05-2017, 15:45
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Na wystającym korzeniu powalonego pnia wylądowała pustułka. Przyjrzała się lamparcicy pijącej wodę kilka metrów dalej i zaćwierkała. Był to sygnał dla jej niewidomego towarzysza.
Z gęstwiny ogromnych liści wyłonił się rudzielec. W pysku trzymał martwą małpiatkę lori. Jego oddech był szybki, świadczący o tym, że przed chwilą sporo się namęczył, by ją upolować. Co prawda było to stworzenie nocne, w dodatku powolne, ale szukać go trzeba na wysokich drzewach, gdzie nie łatwo się dostać, zwłaszcza ślepemu. Kot położył swoją zdobycz tuż przy korycie źródła, do którego pokierował go szum wody. Zanim ugasił pragnienie, zwrócił pysk ku lamparcicy. - Witaj, siostro - rzekł i zabrał się do posiłku, do którego przyłączyła się też jego ptasia towarzyszka. Lwów w dżungli nie tolerował, ale lamparty miały w niej swoje miejsce, tak jak on. Szanował je, ale też nie ufał im w pełni. Niektóre próbowały kraść jego łupy, korzystając ze sporej przewagi. |
|||
|
Anahel Konto zawieszone Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
23-05-2017, 12:10
Prawa autorskie: moje / gif z gugla
Prawdę mówiąc nie zwracała większej uwagi na pustułkę, ani na szelest. Zarejestrowała go, ale zamierzała skupić się na ugaszeniu pragnienia, a potem wykonaniu zadania na rzecz szybszego pozbycia się lwów z dżungli. Choć czuła, że to nie będzie proste. Te bowiem czuły się tutaj jak u siebie mimo, iż doskonale wiedziały, że naruszały cudze terytorium, ale pozwalały sobie na ignorancję i arogancję bo miały przewagę. Przynajmniej gdy ona była sama.
Kiedy dostrzegła złotokota i jego ptasią przyjaciółkę, którą wspólnie posilali się nad małpiatką postanowiła dać im spokój i nie próbować kraść im pożywienia. Nie była głodna, a pomimo zdenerwowania do jakiego doprowadziły ją bezczelne lwy, nie zamierzała wyżywać się na innych. Nie miała tego w naturze. Kiedy zaś obcy kot się jej przedstawić skinęła mu i powiedziała: - Dzień dobry - po tych słowach wzięła prowizoryczną miseczkę do pyska i nachyliwszy się znów ku tafli, nabrała wody i odstawiła to na bok. - Smacznego - dodała za chwilę. |
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
28-05-2017, 21:44
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Rudzielec poruszył uszami, gdy usłyszał odzew. Skinął głową w stronę lamparcicy w ramach podziękowania za życzenie. I chyba tyle z rozmowy. Sam fakt, że Firrael przywitał się jako pierwszy był dość przełomowy. Zrobił to głównie po to, by powiadomić lamparcicę o swojej obecności i wybadać jej nastawienie. Jednak podtrzymywanie wątłej konwersacji to już dla niego za wysokie progi.
Nie miał pojęcia, co robi nakrapiana, bo woda skutecznie przytępiała jego sprawne zmysły. Jednak pewnie, gdyby nawet mógł ją zobaczyć, nie zainteresowałby się zbieraniem wody. Wystarczył mu fakt, że znajdowała się w odległości, z której nie mogła mu zagrozić. Za to pustułka co jakiś czas odrywała się od posiłku i przyglądała się kotowatej oraz jej dziwnemu naczyniu. Złotokot odebrał to jedynie jako przesadną czujność. - Lepiej jedz, bo nie będę na ciebie czekał - syknął do nawigatorki, po czym zanurzył pysk w wodzie, by dać jej szansę na wyskubanie kilku flaków. |
|||
|
Anahel Konto zawieszone Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
30-05-2017, 03:48
Prawa autorskie: moje / gif z gugla
Chyba jej zachowanie nie było do końca właściwe bo przez moment przyglądała się złotokotowi a to dlatego, że dostrzegła jego charakterystyczne oczy. Nie była chyba przez chwilę świadomą tego co właśnie robiła. Miała nabrać wody do misy i zanieść lwom, żeby pomóc im szybciej wynieść się z dżungli. Jednakże zainteresowała się przybyszem. Poza jego osobliwymi oczyma, zwracała uwagę też jego przyjaźń z tym drapieżnym ptakiem. W końcu przemogła się i postanowiła, że musi zadać to pytanie.
- Przepraszam, ale... - zdecydowanie zastanawiała się jak ubrać dobrze w słowa to co chciała powiedzieć tak, żeby nie urazić przybysza - ...czy z twoimi oczyma wszystko w porządku?
Właściwie kierowała nią nie tylko ciekawość, ale i chęć pomocy. Zdecydowanie bardziej wolałaby pomóc jemu niż tym aroganckim lwom. Zastanawiała się też czy powinna ostrzec nieznajomego o tym, że te grzywiaste potwory ukrywały się w lesie. Może powinna? Wolałaby nie dowiedzieć się później, że jakiś drapieżny mieszkaniec dżungli został zaatakowany przez nie dlatego, że o nich nie wiedział.
- W dżungli są lwy - wydusiła z siebie w końcu. - Może już to wiesz, ale ostrożności nigdy za wiele.
|
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
31-05-2017, 00:51
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Firrael oderwał język od tafli wody, by nie zakrztusić się, gdy wydał z siebie ostentacyjne westchnienie. Pytanie, które zadała lamparcica, było dla niego tak rutynowe, że za każdym razem, gdy je słyszał, czuł się, jakby został szturchnięty. Nie ważne, w jakie słowa była ubierana ta sentencja, zawsze brzmiała jak "Oja, jesteś ślepy!". Ale humor tego dnia miał całkiem dobry, jak na swoje standardy i wyczuwał życzliwość w tonie samicy, więc postanowił nie być za bardzo zgryźliwym.
- Za długo patrzyłem w słońce - odparł półżartem. Miał dystans do swojej niepełnosprawności, ale jednocześnie drażniło go, gdy ktoś o nią pytał, bo przecież oczywistym było, co mu dolega. Skierował swój pusty wzrok na lamparcicę, gdy wspomniała o lwach. Nie było to dla niego żadne zaskoczenie. Od dłuższego czasu obecność kudłaczy w dżungli była po prostu smutną codziennością. - Wczoraj spotkałem dwa. Szukały wody, a deszczówka to dla nich ponoć za mało. - Wyglądał na skonsternowanego i zirytowanego tym faktem. Pamiętał, że lwy chciały się wykąpać. Kto normalny myje się w wodzie? Nie licząc słoni. Cóż, jeśli poszli za dobroduszną radą złotokota, to pewnie już zostali wchłonięci przez bagna. Firrael uśmiechnął się na tę myśl. Po chwili wrócił do jedzenia, uświadamiając sobie, że Jicho zdążyła już wydziobać najsmaczniejsze wnętrzności.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-05-2017, 00:51 przez Firrael.)
|
|||
|
Anahel Konto zawieszone Gatunek:lampart Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:28 Dołączył:Lut 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
31-05-2017, 01:28
Prawa autorskie: moje / gif z gugla
Trochę się zmieszała słysząc jego odpowiedź, nawet jeśli był to tylko żart. Jakby miała być szczera to nie wiedziała jak wyglądają oczy kogoś kto nie widzi. Pierwszy raz spotkała niewidomą osobę i głównie dlatego spytała. Teraz nie wiedziała jak miała się z tego wytłumaczyć, bo czuła taką wewnętrzną potrzebę. Ale może z drugiej strony nie powinna tego ciągnąć? Nie chciała się ośmieszyć ani obrazić mniejszego kota. Postanowiła to jednak przemilczeć. Może to lepiej, może gorzej. Nie była pewna.
Spotkał inne lwy? Więc rzeczywiście lwy często się tu zapędzały i teraz już rozumiała nawet to, co chciał jej uświadomić ten dziwny lampart. Zmartwiła się i posłała takie też spojrzenie misce pełnej wody, którą miała zanieść tamtej grupce. Poczuła się teraz trochę źle z tym, że postanowiła im pomóc. Zastanawiała się czy powinna się tak czuć. Postanowiła, że spróbuje odnaleźć tego czarnego kota zaraz po tym jak zaniesie wodę lwom.
- Wśród tych lwów jedna samica jest ranna. Obiecałam odnaleźć im czystą wodę do przemywania ran, bo w dżungli nie jest łatwo o taką. - Pomilczała chwilę zastanawiając się. - Może nie powinnam im pomagać? Ale może dzięki temu szybciej się wyniosą?
Myślała jeszcze chwilę. Zastanawiała się czy powiedzieć nieznajomemu o planach lampartów, o których słyszała od Noira. Przyglądała się tak przez moment jedzącej pustułce. A co tam, raz się żyje.
- Może też powinieneś wybrać się pod baobab? - Powiedziała. - Spotkałam dziwnego lamparta, który powiedział mi, że zamierza ze swoim przyjacielem bronić dżungli.
|
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
31-05-2017, 21:27
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Nie każdy wiedział, jak rozpoznać ślepego, ale tyle razy wytykano Firraelowi wadę oczu, że zaczął uważać swoje objawy za oczywiste. Jego odpowiedź przyniosła pożądany efekt - samica nie drążyła tematu.
Oblizał pysk słuchając o grupie lwów spotkanej przez lamparcicę. Pokręcił łbem z politowaniem. Kolejne niezdarne przybłędy. Uważał, że podejście cętkowanej do sprawy jest dziwne. Zarówno w stosunku do lwów jak i niego. Wyglądało na to, że chciała poznać jego zdanie, dostać jakąś radę. Nie często się z tym spotykał. W końcu był obcym, ślepym, drobnym złotokotem. Ale doceniał fakt, że nie jest lekceważony. Skoro chciała usłyszeć jego opinię, to ją usłyszy. - Jeśli chcesz się pozbyć lwów z dżungli, nie powinnaś im pomagać - rzekł stanowczo. - Gdy zrozumieją, że dżungla jest niebezpieczna, może w końcu zaczną ją unikać. Będą ostrzegać przed nią innych. A z twoją pomocą, ta grupa może i szybko się wyniesie, ale opowieści o altruistycznych lampartach pomagających w potrzebie raczej nie zniechęcą kolejnych śmiałków. Według złotokota postępowanie samicy było, o ironio, krótkowzroczne. Być może nie chciała mieć nikogo na sumieniu. Jednak w ten sposób przeszkadzała naturze w eliminowaniu niechcianych imigrantów, którzy zaczynali się panoszyć po puszczy jakby należała do nich. Nastawił uszy, gdy usłyszał o spotkaniu pod baobabem. Zainteresowała go ta inicjatywa. Pierwszy raz wyobrażał sobie współpracę z jakąś grupą. - Szczytny cel - przyznał. - W sumie mogę przyjść, przynajmniej posłuchać. Kiedy? Nawet nie pytał, o który baobab chodzi. Nie było to drzewo typowe dla puszczy, dlatego zwykle, gdy ktoś w dżungli mówił o baobabie, miał na myśli TEN baobab. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości