Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Shiriki Duch Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 50 |
11-03-2017, 20:52
Prawa autorskie: Dirke
Nie rozumiałem tego jej zachowania. Było dla mnie dziwne, no może aż tak bardzo. Jakoś tak dużo osób reaguje do mnie z agresją. No nie wiem, co robię nie tak? Widząc jak ta się zamachuje jakoś szczególni nie wyrywałem się, jedynie mocniej zamknąłem ślepia i uszy położyłem po sobie. Po czułem na mordzie chwilowe uderzenie. Dopiero po chwili poczułem charakterystyczne szczypanie w tym miejscu. Otworzyłem oczy i spojrzałem się na nią. Czy się bałem? Nadal nie.
-ostra jesteś- Rzekłem i lekki uśmiech na mej mordzie się pojawił- no i jak ktoś miałby ci tu krzywdę zrobić- Dodałem teraz mocniej szczerząc się do niej. Może i nie powinienem, bo bardziej ją rozdrażnione ale cóż. GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość Tell me would you kill to save your life? Tell me would you kill to prove you’re right? Crash, crash, burn let it all burn Do you really want? Do you really want me? Do you really want me dead? Or alive to torture for my sins?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-03-2017, 20:52 przez Shiriki.)
|
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
11-03-2017, 21:47
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Szedł spokojnym krokiem do groty medyczki ówcześnie zahaczając o swoją grotę. Zabrał stamtąd dużą ciepłą skórę antylopy, ostatnim razem gdy był u medyczki zauważył, że brakuje jej takowej. Miał to być prezent, ale i lekka próba przekupstwa, wiedział, że samica nie zgodzi się na jego prośbę bez dobrego powodu, osobiście wiedział, że pewnie będzie potrzeba coś więcej, ale postanowił spróbować.
- Jej może nikt krzywdy nie zrobi, ale jak ty będziesz się tak dawał każdemu to skończysz jako mokra plama, która jedyne co będzie mogła zrobić to wsiąknąć w ziemię - powiedział z lekkim uśmieszkiem. - Można? - rzucił stojąc w wejściu z antylopią skórą na plecach. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
12-03-2017, 05:14
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Już podnosiła łapę by zadać kolejny cios, po którym tym razem miał nastąpić też atak za pomocą ostrych jak brzytwa zębów. Dalsze podjudzanie ze strony Shirikiego z pewnością nie poprawiło lwicy humoru. Jednak zamierzony cios nigdy nie dosięgną celu. Łapa Em zatrzymała się w powietrzu kiedy tylko do jej uszu dotarł głos Makariego, niemalże zagłuszony otumaniającym tętnieniem krwi w uszach brązowej. Przez głowę przemknęła jej tylko myśl, którą wypowiedział również nieodłączny duch brata.
"To pułapka!" Medyczka odskoczyła od hybrydy powoli wycofując się do tyłu jaskini. Z zjeżoną sierścią, położonymi płasko uszami i wyszczerzonymi kłami "powarkiwała" to na jednego, to na drugiego samca. Pytanie Makariego doprowadziło zielonooką do istnego wrzenia. - Nie kurwa, nie można! Wypieprzać stąd! Obydwaj! ALE JUŻ!
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-03-2017, 05:15 przez Ema.)
|
|||
|
Shiriki Duch Gatunek:hybryda lwa Płeć:Samiec Wiek:2 latka i 5 miesięcy Liczba postów:244 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 50 |
12-03-2017, 11:57
Prawa autorskie: Dirke
Ema zostawiła mnie i odsunęła się.
-Cóż może- Tylko odpowiedziałem Makariemu. Chwile mi zajęło nim wstałem na łapy. Nie miałem zamiaru być nachalnym. A obecność większego samca, który w dodatku ma nieźle bujną grzywę też raczej budujące nie jest. Był na pewno większy, przystojniejszy do tego jak widać jakaś skórę jej przyniósł, to co mój prezent w porównaniu z tym. Minąłem samca bez słowa i wyszedłem z termitier. Gdzieś sobie usiądę i zajmę się swoją poharataną mordą. zt. GŁOS | MŁODY JA| Tragiczna miłość Tell me would you kill to save your life? Tell me would you kill to prove you’re right? Crash, crash, burn let it all burn Do you really want? Do you really want me? Do you really want me dead? Or alive to torture for my sins? |
|||
|
Chikja Poszukujący Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
12-03-2017, 13:51
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP
I po tym szaleńczym biegu tunelem musiała się zatrzymać bo wejście do pomieszczenia w którym znajdowała sie norka medyczki była zastawiona przez Makariego. Kilka wdechów na uspokojenie oddechu nim przemówiła.
- Ave.. - Odprowadziła kontem oka hybrydę unosząc brwi. Mały jak na lwa, co to było w sumie. Zapach krwi w grocie nie był silny, ale czułym zmysłom czarnej nie umknął. Czyli po walce? Ah raczej tak. Podeszła bliżej samca unosząc łeb wyżej by zajrzeć mu nad barkami do środka. Jakieś trupy? Co tu się odwala? Wytknęła języczek kiwając głową ciekawsko na boki. |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
12-03-2017, 14:14
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Samiec uśmiechnął się miło do Shirikiego, wydawał się być dość specyficzny do tego łatwo pomylić go z hieną, cóż poradzić.
- Ja tylko na chwilkę z jedną prośbą, plus to dla ciebie - powiedział wchodząc dośrodka i kładąc skórę w bezpiecznej odległości od samicy. Tym samym zrobił miejsce Chikji, która dyszała samcowi na kark chcąc usilnie zobaczyć co się tam stało. To grota medyka Damn it tutaj zawsze czuć krew. - Chciałbym się dowiedzieć czy umiesz robić trucizny i jeśli tak to czy byś mnie nauczyła? - powiedział siadając. |
|||
|
Satau Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 29 |
12-03-2017, 19:06
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)
Zaraz za Cieniową Damą przybyła piaskowa Satau, która przez swoje większe cielsko musiała się kilka razy bardziej przeciskać przez niektóre wąskie przesmyki korytarzy. Stanęła zaraz za ciemną lwicą, nie widziała zbyt wiele poza jej zadkiem i białą kitą stojącej przed nią samicy. Owszem nie było jej jakoś zbyt przyjemnie, ale wcale się jej też nie śpieszyło na rozmowę z Gizą, która zapewne okaże się być uparta i nie zechce od razu udzielić pomocy Kaiserowi.
|
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
12-03-2017, 19:23
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Warcząc odprowadziła Shirikiego wzrokiem i już brała kolejny wdech, żeby się wydrzeć na drugiego samca, kiedy pojawiła się ta czarna, jednooka samica. Jej wejście było tak niespodziewane, a ekspresja na pyszczku tak głupiutka, że Em zwyczajnie zatkało. Wtedy zaś mógł interweniować "drugi głos rozsądku", czyli stróżujący medyczce duch. Jak często się odzywał? Prawie wcale. A zielonooka miała mu to okropnie za złe, nie chcąc lub nie potrafiąc zrozumieć, że w końcu duchy mają swoje ograniczenia.
"Siostra! Słuchaj nie nagrab sobie u następnej osóbki! Ta lwica jeszcze cię nie zna, więc uspokój się i nie przywal jej czasem!" Grzywiasta wymamrotała coś pod nosem zanim burknęła nieprzyjemnie w stronę drugiego medyka stada, patrząc na niego jak gdyby delikatnie mówiąc padło mu na mózg. - Nie znam się na nich... Nie trzeba było być geniuszem, iż gdyby dalsza część zdania wymamrotana przez znachorkę była słyszalna dla reszty tu obecnych, brzmiałaby mniej więcej "A nawet gdybym wiedziała to bym ci nie powiedziała." Em dziękowała wszystkim przodkom, że wcześniej zebrane trucizny były zawinięte w grube liście i schowane na tyłach półek, tak aby nikt ich nie widział. Jednocześnie nie dowierzała śmiałości Makariego. Naprawdę sądził, iż jak przyjdzie i ładnie poprosi, to ona nauczy go o trutkach? Żeby poza swoją fizyczną siłą miał w zanadrzu kolejną broń? Prędzej zeżarłaby własny ogon! - Wszystko? A więc wynocha. Mam ważne sprawy do pozałatwiania. Zdanie było wyraźnie skierowane do samca, mimo że zaciekawiony wzrok zielonych ślepi spoczywał na nieznajomej czarnej lwicy. Co ona tu robiła? Była ze stada? Chyba nie... Chociaż wszystko było możliwe, patrząc na to jak rzadko Em wychodziła z nory, a biorąc pod uwagę radę swego stróża nie chciała u jednookiej sobie przerąbać. - Ceadmil... Kim jesteś i czego tu szukasz? W głosie jakim brązowa zwróciła się do Chikji nie pobrzmiewała już agresja, lecz raczej lekkie zaciekawienie, choć przykryte pod dużą dawką zmęczenia i znudzenia. Medyczka otaksowała nieznajomą wzrokiem. Nigdy nie widziała takiej lwicy, tak podobnej gabarytami... do niej samej. Co prawda czarna była nieco mniejsza od grzywiastej, jednak ona zdawała się tego nie dostrzegać. W dodatku te spiczaste uszy... Em nie wyczuła, ani nie dostrzegła jeszcze, prawdopodobnie najbardziej znienawidzonej przez siebie damskiej członkini stada, ale może to i lepiej? |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
12-03-2017, 20:05
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
// Co wy macie z tym jedzeniem ogona to jakiś przysmak? //
Samca niego zasmuciło to, że brązowa nie może mu udzielić nauk. Nie znał nikogo innego kto mógłby. Pójście do innego stada mogłoby zostać źle odebrane, a i nie znał żadnych znachorów. - Ah... okej - powiedział smętnie, jednak zaintrygowała go czarna lwica, która wcześniej tak ochoczo zachuchała mu kark. - Jestem zmuszony odrzucić tę korcącą propozycję - rzucił do Emy po czym spojrzał na szpiczastouchą. - Nie jesteś ze stada, więc skąd? - powiedział do czarnej. Zaraz potem zauważył stojącą za nią Satau. - Oh Satau w czym można służyć? - rzucił do niej z uśmiechem cały czas kątem oka obserwując czarną lwicę.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12-03-2017, 20:06 przez Makari.)
|
|||
|
Chikja Poszukujący Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 63 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
16-03-2017, 19:21
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP
No to weszła do wnętrza komnaty, dalej tym samym lekkim krokiem, jakby kompletnie zakwaszona atmosfera jej nie dotyczyła. Pff bo nie dotyczyła, nie jej problemem były cudze niesnaski, może czasem używało się ich w roli narzędzi by osiągać własne korzyści, ale to tam. Rozejrzała się po pomieszczeniu zawieszając wzrok na ciekawszych bibelotach.
Słysząc jednak że Giza nie zna się na truciznach, kliknęła troszkę rozczarowana językiem. Nie udzielała sie w wymianę zdań miedzy Makarim, a brązową, przynajmniej gdy nie padło pytanie o to kim jest i to nawet dwa razy, zwróciła spojrzenie ku samcowi, a potem medyczce. - Ładne przywitanie, Ceadmil~ trochę kojarzy mi się z nazwą kwiatu. Nazywają mnie Cierń, czasem posłaniec, czasem obserwator, czasem tez param się innymi zajęciami. I właściwie, to jestem stąd. Tylko że stąd, to pojęcie dość względne. Bo byłam tu zanim była tu większość z was, zniknęłam na jakiś czas z matką, a teraz wróciłam. Córka Kami. - Proste odpowiedzi są chyba dla niej zbyt nudne. Uniosła wzrok na sklepienie, a potem skierowała je na Satau. - Przyszłam tu z tą Panią. Zdaje się że mamy pracę dla medyka. Mój braciszek wymaga by zajęła się nim odpowiednia łapa~ Zrobiła miejsce Satau, bacznie chłonąc reakcje reszty na tą wieść. |
|||
|
Satau Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 29 |
16-03-2017, 20:47
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)
Właściwie to cały czas stała za czarną samicą niczym głaz, nie odzywając się i nie robiąc nic ciekawszego niż kręcenie kitą to w lewo to w prawo. Co jakiś czas zastygała uszami w różnych kierunkach, nasłuchując i badając jednocześnie ową komnatę medyczki. Nic specjalnego, w termitierze zapewne znajdzie się wiele bardziej odosobnionych korytarzy do których nie aż tak łatwo się dostać jak w wypadku kryjówki Gizy, ale zresztą to lepiej dla Satau. Przynajmniej teraz nie musi błądzić w korytarzach i szukać grzywiastej siksy.
Na pytanie Makariego wychyliła się delikatnie zza Ciernia i uśmiechnęła się zawadiacko. Póki co nie odpowiadała, bo co miała dodać. Chikja opisała jej cel przybycia, więc nie miała nic więcej do dodania. Chciała tylko zobaczyć reakcję Gizy, ale dziwiło ją, że jest taka spokojna i przyjaźnie nastawiona do obcej samicy. Wyminęła w pewnym momencie towarzyszącą lwicę, widząc iż ta robi jej miejsce. Stanęła bok i wlepiła ślepia w brązową. Póki co nie odezwała się ani słowem i nie okazała swojej niechęci wobec niej. Była obojętna jak zawsze, jedyne co było inne to gesty ciała. Kita chodziła nerwowo na boki, a uszy nadal otaksowały całą komnatę. |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
16-03-2017, 23:16
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Samiec zdziwił się na wyznanie Chikiji w sumie była nawet w pewien sposób podobna do Kami, miały bardzo podobny charakter i coś było w tym głosie.
- Skoro Satau ci ufa, nie mam nic przeciwko żebyś tu przebywała - powiedział samiec do Ciernia. - W istocie pomożemy, ty chcesz się tym zająć czy może ja mam? - powiedział spokojnym i miłym tonem do Emy uśmiechając się serdecznie. W głębi ducha bardzo chciał zająć się tą sprawą, a przy tym przypadku były duże szanse ponieważ do wyleczenia był samiec a Ema nie miała z nimi po drodze. Ach. Makari dawno nie miał poważnego przypadku, ostatnia była chyba nawet Ema. Jest jeszcze ten szczeniak z Lwiej Ziemi, ale jemu raczej nic nie jest skoro nie wołali Makariego od razu. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
23-03-2017, 00:07
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Przysiadła na tylnych łapach i z beznamiętnym wyrazem pyska wysłuchała tego co czarna ma do powiedzenia. W międzyczasie przyjrzała się jej jeszcze dokładnie, od białego pędzla na ogonie po długie prawie że zajęcze uszy. Zdziwił ją fakt, iż ktoś tak drobny mógł być córką Kami. Co prawda tak zwaną królową widziała jedynie na ceremonii połączenia (I przodkom za to dzięki!), jednak zapamiętała ten "drobny" szegół, jak gabaryty przywódczyni, która była chędożonym gigantem! Reszta wypowiedzi Ciernia nie zbyt ją interesowała. Od tak zwykłe wodolejstwo, być może próba zbicia z tropu. Niestety jednooka przybyła, w niezbyt pożądanym towarzystwie, jakim była piaskowa sucz. Kiedy ta wparowała do komnaty z swoją wykrzywioną w dziwnym wyrazie mordą, a ów grymas miał chyba imitować kpiący uśmiech, Em jedynie pacnęła parę razy puszystym ogonem o ziemię i mocniej zacisnęła wargi, tak że na jej pysku pozostała jedynie wąska, prosta linia, pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Drugiego medyka, samczego kretyna teraz grzywiasta znachorka całkowicie ignorowała. Nie dał się wywalić ani prośbą, ani groźbą, więc najwyższy czas by stał się dla zielonookiej mniej znaczący niż powietrze, z którego w przeciwieństwie do Makariego był przecież jakiś użytek. Lwica potrząsnęła głową, chcąc strzepnąć z oczu kosmyki grzywki, stanowczo już zbyt długiej, nawet jeśli nie przyrosła aż tak bardzo. Em postanowiła wkrótce nieco ją skrócić, teraz jednak uśmiechnęła się, widocznie sztucznie i nieco złośliwie kierując swoje słowa do Ciernia.
- Ranny brat mówisz... A z ciebie taka dobra Sor'ca, że się o niego troszczysz. Głos lwicy, aż ociekał niechęcią do takiej postawy. Brat, czy nie brat, samiec zawsze będzie samcem, a takim nigdy nie wolno do końca ufać. Em przeniosła spojrzenie swoich soczyście zielonych ślepi na Satau, unosząc w ironicznym zdziwieniu jedną brew. - Czyżby nie tylko on został ranny? Drogiej księżnisi chyba odgryzło coś język, skoro nawet nie umie sama przedstawić swojego celu. Potarła spodem łapy o podbródek, milcząc chwilę w niemym zastanowieniu. Przyglądała się przy tym zachmurzonemu niebu, którego fragment widać było przez dziurę w suficie komnaty. Dopiero po tym momencie przemyśleń i pomrukiwania do samej siebie znów skierowała spojrzenie na lwice. - W sumie mogłabym się tym zająć... Ale pytanie brzmi jak mnie do tego przekonacie... I co ja z tego będę mieć? Leczenie to była jej pasja, nauka ziołolecznictwa jedynym dobrym wspomnieniem z nastoletniego okresu życia. Jednak mimo iż czyniła to chętnie... to w tym przypadku do wyleczenia byłby samiec, a to całkowicie zmieniało postać rzeczy. |
|||
|
Tib Samotnik Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:387 Dołączył:Sie 2016 STATYSTYKI
Życie: 73
Siła: 91 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 14 |
23-03-2017, 19:52
Prawa autorskie: tigon
Tytuł pozafabularny: Świrus
W trakcie podróży Tib z chęcią odpowiadał na wszystkie gydowe pytania, często wplatając w swoje opowieści żart bądź jakieś śmieszne porównanie. Stary lubił gadać, więc ciągłe kłapanie pyskiem wyraźnie poprawiło mu humor i pozwoliło, przynajmniej na jakiś czas, zapomnieć o dręczących go koszmarach. Kiedy cała trójka wkraczała do termitieru, Tib zdąrzył jeszcze napomknąć, by Gyda nie obnosił się zbytnio ze swoim pochodzeniem. W prawdzie nie uważał, że reszta stada to bezmyślne dzikusy, gotowe rzucić się na malca tylko z powodu jego pochodzenia, lecz stary lew wolał dmuchać na gorące. Jako pierwszy z nowoprzybyłej trójki, prężnym krokiem, wkroczył do sali,
gdzie panował już niemały tłok. „Wszyscy pozdychacie czekając w kolejce do medyka”- we łbie szarego rozbrzmiały słowa klątwy, rzuconej niegdyś na niego i jego drużynę, przez jednego z dogorywających kapłanów. Co prawda Tib nie wierzył w żadne cuda na kiju, lecz teraz... Staremu nie dane było skończyć myśli gdyż w tym momencie poczuł złosliwe drapanie w nosie. Das Apsik! Das Apsik!- odbiło się echem w całym termtierze. -Jede verdammte Zeit...- rzucił pociągając nosem, po czym zwrócił, szczerząc zęby w białym usmiech zwrócił się w stronę zebranych. -Gutentag meine Freunds! Nikita, Makari, und wy, których imion jeszcze nie znam- każdemu z obecnych w pomieszczeniu delikatnie skinął łbem. -Wybaczcie, że wcinam się w kolejkę ale mam tu małego znajdę, który porzebuje...- czując znajome mrowienie w nosie, stary obrócił łeb w prawo, by po chwili wydać z siebie serię doniosłych kichnięć. Scheiße – zaklął w międzyczasie. Kiedy atak ustąpił, nie przestając się uśmiechać, stary wyprostował łeb, wędrując wzrokiem pomiędzy Makarim a brązową lwicą. Czyżby młody kogoś sobie przygruchał? -...wracając, dobrze bybyło gdyby medyk sprawdził czy wszystko z nim w porządku- dokończył przerwaną wypowiedź. -I nie pogardziłbym jakimś specyfikiem na katar...- urwał bo znowu poczuł, że zbiera mu się na kichnięcie. Stary zacisnał powieki i delikatnie ściągnął wargi, próbując walczyć z nieznośnym odruchem. Jeśli rzeczywiście istnieją jakieś bóstwa, to mają zaprawdę wyszukane poczucie humoru...bydlaki.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23-03-2017, 19:55 przez Tib.)
|
|||
|
Baqiea Samotnik Gatunek:Hiena Płeć:Samica Wiek:młoda dorosła Znamiona:1/4 Liczba postów:394 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 45 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 52 Doświadczenie: 74 |
23-03-2017, 20:37
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Niezrównany Nie-lew
Hiena weszła powoli do komnaty i dość szybko zaczęła oddychać w panicznym tempie. Oparła się o ścianę i opuściła głowę. "Zbyt wiele lwów, zbyt wiele lwów" tłukło się po jej głowie
-Hej...- Rzuciła cicho, niemal już panikując -Tib, może pójdę poszukać Myra- Dziwna nutka nadziei była w jej głosie. No ktoś przecież mógłby przygotować szefa, a kto lepszy niż hiena z karnetem na krycie się w grzywie? No i przy da jej się mała uspokajająca sesyjka. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości