Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Runa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 4 |
30-06-2014, 22:44
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi
Mała była w miarę zadowolona. Powoli przekonywała się do nowych warunków. Zrobiło się cieplej i miała jakąś świadomość, że ktoś nad nią czuwa. Potem było już tylko lepiej. Mała kulka instynktownie przysunęła się do maminego sutka i zaczęła ssać pyszne, cieplutkie, gęste i odżywcze mleko. Zaczęła z tego szczęścia aż ugniatać jasny brzuch swoimi łapkami, a dziecięca ambrozja spływała hojnie do małego gardziołka. Mała oderwała się od niej niechętnie, przełykając ostatnie resztki mleka znajdująca się jeszcze w jej pysku.
Zanim przyszedł tatuś, zdążyła się nawet trochę przespać. Mała leżała na boku, odsłaniając jaśniejsze podbrzusze. Może i nie widziała, do tego miała lepsze rzeczy do roboty (jak na przykład spanie), ale czując dotyk nosa Freya na swoim brzuszku, zadziałała odruchowo: pacnęła go lekko łapką. I don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town Cause after all This city never sleeps at night It's time to begin, isn't it? I get a little bit bigger but then I'll admit I'm just the same as I was Now don't you understand That I'm never changing who I am |
|||
|
Frey Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
01-07-2014, 02:13
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart
Poczuwszy dotyk malutkiej łapki na swoim nosie, poczuł się jeszcze dziwniej niż wcześniej. Potrząsnął łbem, spoglądając raz po raz to na Maoni, to na każde z berbeci. Oba żyły, to nie ulegało najmniejszym wątpliwościom. Tylko... Dlaczego dwa? Dlaczego córka?
- Zdążyłem zauważyć - stwierdził, kiwając pyskiem dla wzmocnienia swoich słów. - Teraz trzeba wymyślić dwa imiona. Położył się obok partnerki i westchnął ciężko, jakby wspomniana kwestia miała stanowić nie lada wyzwanie, wymagające odeń nadzwyczajnego wysiłku. Dwa imiona, a to ci dopiero! On nie czuł się na siłach (fizycznie i psychicznie), by wymyślić chociaż pół imienia. Spoglądał na leżące przed nimi zebrze truchło - niezbyt okazałe, ale wystarczające, przynajmniej dla lwicy. Zwrócił na nią wzrok. Dopiero co tak męczył ją głód, a teraz nagle urodziła córkę i jej się odechciało? |
|||
|
Maoni Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 49 |
01-07-2014, 19:53
Prawa autorskie: Salvathi
- Pytałeś... - odpowiedziała z szerokim uśmiechem, również kiwając głową na potwierdzenie swoich słów. Widząc reakcję córki na pojawienie się ojca, jej uśmiech się jeszcze powiększył.
- Lubi Cię. - stwierdziła z przekonaniem, przesuwając językiem po łebku małej. Na jego wspomnienie o imionach, pokiwała przecząco głową. - Już tylko jedno. Myślałam nad nimi. Miałam trochę czasu, zanim przyszedłeś. I uważam, że naszej córce pasuje imię Runa. - powiedziała, na powrót zawieszając wzrok na dzieciach. Póki co nie mówiła, że myślała również nad imieniem dla samczyka. Może, jako że Frey tak się ucieszył z syna, wolałby wymyślić mu imię sam. Może wtedy poczułby się spełniony czy coś. Maoni nie chciała mu tego odmówić. Aby dać mu czas na zastanowienie się, czy na cokolwiek go chciał przeznaczyć, zabrała się za pałaszowanie przyniesionej przez lwa zebry. Ze zdumieniem dopiero teraz odkryła, jaka była głodna. |
|||
|
Frey Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
04-07-2014, 20:19
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart
Uniósł jedną brew, nie do końca rozumiejąc słowa partnerki.
- Skąd wiesz? - rzucił z powątpiewaniem. - Gdy ja kogoś lubię, to nie smyram go po nosie. Frey znał się na dzieciach tak jak przeciętna baletnica na karabinach maszynowych. Tak się też głupio składało, że nie przywiązywał wielkiej wagi do imion - nie wiązał ich z żadnymi nadnaturalnymi mocami, wolą bogów, gwiazd ani innymi niepotrzebnymi bzdurami. Istotne było tylko to, by miano było stosunkowo łatwe w wymowie i możliwie krótkie. Najchętniej nazwałby dzieci "A" i "Be", lecz coś mu mówiło, że niekoniecznie byłoby to przyjęte przez otoczenie z niezbędną ilością zrozumienia. - Cahian - wymyślił na poczekaniu, zatrzymawszy wzrok na lewku. - Co myślisz? Bardziej lub mniej celowo nie zdecydował się na skomentowanie imienia córki. Tak po prawdzie, to w ogóle nie zwracał na nią szczególnej uwagi. Znacznie częściej zdarzało mu się spoglądać na syna - zwłaszcza, że na Runę nie patrzył wcale. |
|||
|
Maoni Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 49 |
12-07-2014, 11:01
Prawa autorskie: Salvathi
- Instynkt matki, czy coś. Tak po prostu. - odparła na jego pytanie. Nie sądziła, że będzie kazał jej argumentować taką rzecz. A tak w ogóle, to on wydawał się jakiś... spięty? Ciekawe tylko dlaczego? Ojcostwo go tak przytłoczyło?
Na pysku Maoni wykwitł przepiękny uśmiech, kiedy usłyszała propozycję imienia dla syna. Cahian... Skąd Frey wytrzasnął te imię? Bardzo jej się spodobało, idealnie pasowało dla malucha. - Bardzo ładne, podoba mi się. - powiedziała, spoglądając na syna. Wcale nie zauważyła faworyzowania syna przez Freya, jak i zupełnego ignorowania córki. Może to dlatego, że dopiero została matką i jeszcze wszystko widziała przez różowe okulary? - Może się gdzieś wybierzemy? Dobrze by było, gdyby nabrały świeżego powietrza. - zaproponowała, zerkając w stronę wyjścia. Nie wyglądało na to, aby padało, przynajmniej na razie. Warto skorzystać z tej okazji. |
|||
|
Frey Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
12-07-2014, 12:24
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart
Frey nie sprawiał wrażenia przekonanego, ale wiedział jedno - kłócić się z lwicą to jak szarżować samotnie na stado wściekłych nosorożców.
- Skoro tak twierdzisz - odrzekł więc. - Dzięki, hm... A gdzie byś chciała pójść? Do Oazy? Wydawało mu się dzieci są jeszcze za młode, by odbywać jakiekolwiek wycieczki, ale co on tam się znał... Skoro Maoni sama to proponowała, to najwyraźniej niesie to za sobą jakiś pokrętny sens. W końcu ma ten swój instynkt, tiaaa... Podniósł się z miejsca, po czym skierował się ku wyjściu. Lekko zmarszczył brwi. - Trochę pada, ale myślę, że ujdzie - zawyrokował, odwróciwszy się do partnerki. - A ty w ogóle dasz radę wstać? Czy może ci pomóc? Powrócił do niej, powoli stawiając łapy na chłodnym podłożu jaskini. Usiadł w oczekiwaniu na podniesienie się Maoni. Na pierwszy rzut oka widać było, że, choć stara się zachowywać swobodnie, coś nie daje mu spokoju. |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
16-07-2014, 23:12
Prawa autorskie: Salvathi
Zaciekawiony wszystkim dookoła maluch ani myślał o spaniu. Po odżywczym posiłku zainteresował się swoją siostrą, kolejną puchatą kulką, jakby sprawdzając, czy to na pewno ona. W tym zabiegu pomagał sobie nieporadnymi jeszcze łapkami, pacając co trafił runowe futerko. I potem pojawił się ktoś jeszcze, z zapachu już znany Cahianowi. Oczywiście nie mógł jeszcze zrozumieć swojego imienia, wszystkie dźwięki, a w tym słowa były dla niego zupełnie nowe i obce. Ale kiedyś już będzie o nim wiedział i z pewnością byłby wdzięczny tacie, że nie nazwał go "A" ani "Be".
O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Runa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 4 |
19-07-2014, 15:37
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi
Dla postronnego obserwatora może nie działo się w grocie zbyt wiele, jednak Runa była bardzo zaaferowana. Po pierwsze te coś, co pacnęła łapą zniknęło, ale była za to bombardowana zewsząd dźwiękami, które dla niej były zupełnie pozbawione sensu. Część z nich pochodziła od tej-obok-której-leży-ona. Po drugie te pacanie: pierwsze wytrąciło ją z równowagi, ale była zbyt zdziwiona, by zareagować. Kiedy jednak ktoś, kto nie był tą-obok-której-leży-ona, nie przestał, Runa nieporadnie próbowała go odsunąć od siebie używając łapek, a także głowy. Nie udało się jej, łapki były zbyt słabe, a głowa zsunęła się z brzucha brata w kierunku jego grzbietu. Kolejne pchnięcie i Runa zaczęła wchodzić Cahianowi na głowę, prawie dosłownie.
I don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town Cause after all This city never sleeps at night It's time to begin, isn't it? I get a little bit bigger but then I'll admit I'm just the same as I was Now don't you understand That I'm never changing who I am |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
21-07-2014, 22:17
Prawa autorskie: Salvathi
Jakiś odzew był, na początku się to Cahianowi nawet podobało, wciąż nie przestawał wymachiwać łapkami, jednak gdy siostra zaczęła mu się gramolić na łebek, przestało być tak śmiesznie. Najpierw próbował ją jakoś odepchnąć, ale gdy po wielu próbach nie było widać zbyt wielu efektów, zaczął się wiercić we wszystkie strony, na ile pozwalało mu jego ledwo umięśnione ciałko. Wydobył z siebie przy okazji parę urwanych pisków, w tym czasie zdążywszy już nieznacznie obrócić się na grzbiecie wokół własnej osi. Denerwowało go także to, że zupełnie nic nie widział i po chwili znów natrafił głową na mięciutki brzuszek mamy. Oh, ileż te manewry zużyły jego energii, czas znów coś zjeść… Po chwili poszukiwań przyczepił się znowu do mlekodajnego miejsca, ssąc zawzięcie wypływającą zeń ciecz.
O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
23-07-2014, 11:08
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Dwa czerwone, lśniące punkciki w ciemności, uważnie przyglądające się parze lwów. Westchnął cicho - czemu wszędzie muszą krążyć oni? Lwy z grzywami, złe, podejrzane lwy. Mlasnął z dezaprobatą i już miał zamiar odejść stąd, gdy coś innego przykuło jego uwagę. Małe, piszczące. Nie był to zbyt przyjemny dźwięk, zupełnie nie, a zarazem intrygujący i... Dziwnie znajomy. Kojarzył go skądś. Bez zastanowienia podbiegł bliżej i zapiszczał, w nadziei na odpowiedź. Nie brzmiało to dokładnie tak samo, ale... Malimau wie lepiej, o!
- Co to tak piszczy? - wlepił spojrzenie w Maoni, zapominając chwilowo o obecności Freya. |
|||
|
Maoni Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 49 |
27-07-2014, 01:30
Prawa autorskie: Salvathi
- Tak, Oaza jest w porządku. - powiedziała z lekkim uśmiechem, po krótkim zastanowieniu. Tak właściwie to było jej naprawdę wszystko jedno, jeśli chodzi o to, w jakie miejsce się w tej chwili udadzą.
Na wspomnienie o deszczu, świeżo upieczona matka spojrzała w stronę wejścia do Groty. Raczej nie powinno się młodym nic stać, nie wyglądało to aż tak źle, już trochę czasu minęło, od kiedy się urodziły, więc może dobrze by było, gdyby zaczerpnęły nieco świeżego powietrza, prawda? - Będziemy ich pilnować, to nic im nie będzie. - stwierdziła zatem, przenosząc wzrok na maluchy. Zamrugała jednak kilka razy, słysząc jego pytanie. - Nie, nic mi nie jest. Czuję się normalnie. - odpowiedziała mu, kiedy to usłyszała pisk, znacznie jednak odbiegający od głosów jej dzieci. Przeniosła wzrok w stronę, z której ów dźwięk dobiegał i natknęła się na małe lwiątko, które, zdawało się, było synem Padme, o ile dobrze kojarzyła. - To Cahian i Runa. - przedstawiła młodemu swoje dzieci, uśmiechając się do niego szeroko i odsłaniając je tak, aby mógł je zobaczyć, tym samym zachęcając go, aby podszedł bliżej. Jego się zdecydowanie tutaj nie spodziewała, jednak to nie sprawiało dla niej żadnego problemu. Jakby nie patrzeć, był pierwszym gościem w jej domu! |
|||
|
Frey Duch Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
28-07-2014, 22:24
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart
Ostatecznie lew doszedł do wniosku, że perspektywa wyjścia na spacer bardziej go cieszy niż przeraża. Rozprostuje łapy, dzieci zderzą się z rzeczywistością nieprzepastnego świata - sama radość! Należy jednak przyjąć założenie, że nie napotkają Ragnara, bo w przeciwnym razie cały plan szlag trafi.
Już miał wstawać, już napiął mięśnie, już przywiódł na pysk zawadiacki uśmiech, aż tu nagle do groty, ICH groty, wbiegła mała żółta kulka. Frey cały zesztywniał, spoglądając na to tajemnicze stworzenie szeroko otwartymi ślepiami. To młode, tak, ale nie ich młode. Obce, choć niosące woń Świtu. Lecz to nie był wystarczający powód, by dopuścić je do ich własnego potomstwa. Skrzywił się, spoglądając na Maoni. Sceptycyzm bił z jego miny, brzmiał w uderzeniach ogona o skalne podłoże. - One są chyba za małe, żeby szukać sobie kolegów. - Zauważył bez większych nadziei na to, że ta wypowiedź przyniesie oczekiwany skutek. Z kobietą się nie dyskutuje, bo, co jest faktem powszechnie znanym, i tak nie ma szans na wygraną. Najmniejszych szans. Złotooki liczył tylko na nieomylność matczynego instynktu swej partnerki, tego, który powinien jej mówić (ciekawe jak? telepatycznie?), co jest dobre dla owoców ich miłości, a od czego powinny trzymać się na odległość kilku minut biegu. |
|||
|
Runa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:68 Dołączył:Cze 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 65 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 4 |
31-07-2014, 13:12
Prawa autorskie: lineart: Malaika4 kolor: Salvathi, podpis: Salvathi
Runa zdołała się dwa razy podciągnąć po Cahianie. Trzeci raz był zbyt kłopotliwy, bo jej brat był zbyt wysoki i stromy. Runa pisnęła, zagniewana, kiedy do jej obecnych problemów doszło umykające spod niej ciało. Przez chwilę trwała jeszcze w niezmienionej pozycji jak zawieszona. W następnym momencie z długim piskiem wylądowała na ziemi. Same spadanie trwało ułamek sekundy, jej brat nie był aż taki wielki, więc nic jej się zupełnie nie stało, a mimo to darła się póki miała jeszcze dech w płucach. Kiedy w końcu przestała, do jej uszu dotarł pisk, który jednak nie pochodził od tego-od-pacania, tylko raczej skądś indziej. Runa nie miała siły, by odpowiedzieć i upewnić się, co się dzieje. Leżała i odpoczywała, ledwie zdając sobie sprawę, że została przez swoją rodzicielkę wystawiona na widok czerwonych punkcików.
I don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town Cause after all This city never sleeps at night It's time to begin, isn't it? I get a little bit bigger but then I'll admit I'm just the same as I was Now don't you understand That I'm never changing who I am |
|||
|
Malimau Samotnik Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:234 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 81 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 20 |
01-08-2014, 12:46
Prawa autorskie: Chotara | ArolinaK.
Więc te piszczące dźwięki miały imiona? Jeju. Nie wiedział, że dźwięki mogą mieć imiona. Pokręcił nieco łepkiem, zdezorientowany. Przecież nie, nie. To nie tak. To na pewno nie tak. Gdy samica podniosła nieco łapę, w pierwszej chwili skulił się, cofając o krok, po czym... Usiadł na ziemi, wlepiając wzrok w małe stworzonka. Z rozdziabionym pyszczkiem. Z gardła wydobył mu się cichy jęk, doprawdy, nie tego się spodziewał. Malimau, ty głuptasku.
- Ojej... - zamemłał, wpatrując się na dwie puchate kuleczki - Nigdy nie widziałem czegoś tak... Małego. To znaczy, widziałem jaszczurki i inne małe cosie, ale one nie były... - przygryzł język, myśląc. Zabrakło mu słowa, co zdecydowanie mu się nie podobało - Podobne. |
|||
|
Maoni Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:1/4 Liczba postów:336 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 49 |
05-08-2014, 22:36
Prawa autorskie: Salvathi
Zignorowała wypowiedź Freya, uznając ją przecież za rzecz oczywistą. Nie wydawało jej się, aby Malimau przyszedł tutaj, aby szukać kolegów do zabawy.
Teraz za to obserwowała dość ciekawą reakcję samczyka na widok maluchów. Na pysku lwicy pojawił się lekki uśmiech. - A więc po raz pierwszy widzisz inne lwiątka? Teraz one są jeszcze bardzo malutkie, ale jestem pewna, że szybko dorosną. - pokiwała głową, po czym kontynuowała. - kto wie, może nawet się z nimi zaprzyjaźnisz? Każdy powinien mieć jakiś znajomych. - stwierdziła jak mądrze, a jej uśmiech się jeszcze poszerzył. Wtedy przypomniała sobie, gdzie mieli się właśnie udać. - Mamy zamiar wybrać się nad Oazę, może masz ochotę pójść z nami? - zaproponowała czerwonookiemu, po czym przeniosła wzrok na Freya, który w oczach lwicy mógł dostrzec pełne przekonanie, co do genialności swojego pomysłu. Lwica też od razu poczuła, że chce tam bardzo iść. Teraz. - Wiecie co? Może ja pójdę pierwsza i poczekam na Was na miejscu. - zaproponowała, nie kłopocząc się wyjaśnieniem powodu swojego postanowienia. Pomyślała też, że dobrze by było, gdyby maluchy pobyły choć trochę z ojcem, zamiast z nią. Tak, to jest bardzo genialny pomysł. Podsunęła obydwa maluchy tuż pod łapy partnera, po czym, z szerokim uśmiechem na pysku, opuściła Grotę. zt |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości