♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#46
13-01-2017, 22:15

Oblizał wargi i zerknął przelotnie w górę, na Myra. Pokiwał głową na znak, że się zgadza z jego konkluzją, po czym spojrzał na gejzer ponownie. W wytrzeszczonych, piwnych ślepiach zatańczyły szklane odbicia wijącej się nad kraterem zielonej pary.
Może byłby dobrym synem, gdyby miał ojca? Stojąc obok władcy Królestwa nie tylko czuł się bezpiecznie, ale przede wszystkim nie zdawało mu się, że cokolwiek go nie nagli; ani do głupiego popisu, ani do brawury. Mógł nie wiedzieć, nie rozumieć. Mógł zadawać głupie pytania i próbować odpowiadać na nie samemu, jakkolwiek. Tym razem się udało się. Patyczek zastąpił tyłek, który niechybnie utknąłby w kraterze, gdyby obok nie stał Myr, gwarantując swoją spokojną obecnością przestrzeń na bezpieczną, ale i fascynującą naukę.
- Co z tym można zrobić? - zapytał Skadim z niepomierną radością w głosie, pospiesznie wychodząc przed siebie jeden krok po tym, jak siostra pociągnęła go do tyłu. Postawił uszy na sztorc i wlepił wielkie z przejęcia ślepia w oblicze władcy. - Do czegoś to służy? Ta woda jest trująca?
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#47
13-01-2017, 22:58
Prawa autorskie: ja-Dirke

Cały czas nie traciłem czujności ale i na głównym planie miałem lwiątka. Nie chciałem aby w trakcie tej wycieczki cos sobie zrobiły. Byłoby mi to bardzo nie na łapę. Nie uszło mojej uwadze jednak fakt ich zainteresowania tymi zjawiskami jakie te mroczne ziemie ukrywają. Wstałem gotowy na dalsze zwiedzanie ale nie pośpieszałem nikogo. Na pytanie Gydy lekko zastrzygłem uchem.
-Z tego co wiem nikt nie zmarł po wypiciu jej ale nie polecam pić- powiedziałem i za chwile dodałem- Nie jest smaczna i w nadmiarze może rozboleć brzuch- No i przez to lepiej tego nie robić- Można na niej coś przygotowywać. Nie widziałem ale słyszałem, że czasem medycy wykorzystują gejzery do podgrzewania i robienia wywarów. Czasem pacjent może mieć problem z zjedzeniem lekarstw czy też w postaci płynnej i ciepłej lepiej przyswaja- No tyle słyszałem jak to jest nie wiedziałem. Nie miałem okazji obserwować tutaj medyka czy tez samemu takie leki brać.
-Para jest tak gorąca, że można podpalać suche gałęzie ale i oczyszczać kości- to tak już bardziej jako ciekawostka.
-Wsadzenie pyska może skończyć się poparzeniem- No to też zależy jak głęboko się ów pysk wsadzi.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-01-2017, 22:59 przez Myr.)
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

#48
16-01-2017, 11:11
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Słuchała z zaciekawieniem o możliwościach wykorzystania tej gorącej substancji na różne sposoby. A wszak sam Myr powiedział, że to ledwie garstka tego! Podniosła się przebierając w miejscu łapami. Już dawno nie była tak ożywiona i podekscytowana. Teraz sobie przypomniała, że ich matka tez jest medykiem. Ciekawiło ją czy na Lwiej Ziemi nie ma gdzieś takich ukrytych gejzerów. Może Vei tam chodzi i przygotowuje swoje specyfiki? Będzie musiała kiedyś o to zapytać. A przynajmniej postarać się by zrozumiała o co jej chodzi.



Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#49
16-01-2017, 19:13

- Jacie... - szepnął zachwycony odpowiedzią Myra, wpatrując się w mgiełkę kręcącą nad gejzerem figlarne spiralki.
A co, gdyby on potrafił robić takie rzeczy? Gdyby on potrafił komponować zioła, podgrzewać je do odpowiedniej temperatury, porcjować, wiedzieć, które służy czemu? Na pewno chciałby spróbować coś samemu przygotować. Na pewno chciałby zobaczyć, jak ktoś to robi, zapuszczać mu żurawia przez ramię i zdobywać nową wiedzę, której był głodny jak wilk. Taka wiedza z pewnością byłaby też przydatna w czasie podróży, chociażby taka podstawowa! Przed najbliższą wyprawą, którą od jakiegoś czasu skrupulatnie planował, na pewno nie zdążyłby się czegokolwiek nauczyć, ale mógłby zorientować się, na ile znajomość ziół i sposobu ich obróbki jest podczas takiej podróży niezbędna... - uśmiechnął się do siebie, zaciskając wargi, ponieważ takie postanowienie bardzo mu się spodobało. Zaraz jednak myśl o ucieczce z domu wydała mu się jawna przed przebierającą obok niego łapkami Sigrun. Wymowne zerknięcie na siostrę zdradziło wewnętrzny niepokój, który połaskotał go w okolicach mostka. Sigrun zawsze wiedziała więcej. Zawsze przenikała myśli, przynajmniej jakąś ich część, a na pewno tę, której on nie potrafił sam u innych przeniknąć. Nie powinien przy niej myśleć o wymykaniu się z domu. Zdecydowanie nie.
Nieco strapiony przypuszczeniem o częściowej demaskacji, zdecydował się ruszyć dalej, jak - myślał - planowali. Nie spieszno mu było opuszczać owiany szafirową mgłą mały gejzer - ten był przecież fantastyczny! Poganiała go jednak obawa o nieumiejętne powstrzymywanie się przed rozważaniem planowanej wyprawy i bliska obecność obok siebie Sigrun i jej przenikliwych, niebieskich oczu. Ruszył więc niechętnie, ale przed Myrem raczej nie dał po sobie niczego poznać. Ot spuścił głowę i zaczął zawzięcie węszyć, podążając przed siebie pełen skupienia krok za krokiem.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#50
19-01-2017, 15:59
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Tene od czasu do czasu lubiła spacerować nocą, choć ostatnio robiła to częściej, chcąc uniknąć nocnych koszmarów. Mimo że uciekała od przeszłości ta wracała w snach. Znalazła się przy granicy Cmentarzyska, od razu wyczuwając zapach lwów, ale też jakiś nowy, nieznany wcześniej zapach, który należał do stworzenia jakiego nigdy nie widziała i najpewniej też nigdy nie słyszała o czymś takim jak żeneta. Tene wahając się czy przekroczyć czyjeś terytorium, spacerowała przy granicy, rozglądając się czujnie, gdyby zobaczyła jakiegoś lwa najpewniej by odpuściła i odeszła. Póki co nie dostrzegła nikogo w pobliżu, ale ten teren najpewniej do kogoś należy, najpewniej do stada. Mimo że samym widokiem porozrzucanych gdzieniegdzie starych szkieletów i nieurodzajnej ziemi zniechęcał do zamieszkania. Zapach był świeży, bardzo świeży. A samotność uderzała lwicy już do głowy, choć nie zamierzała się przyznać, to nie mogła jej znieść. Od małego żyła w stadzie, wśród rodzeństwa, mimo że nie zawsze była rozmowna i chętna do towarzystwa, to zawsze ktoś był w pobliżu. Teraz dni w których była sama, wydawały się nie mieć końca, do tego irytujące wspomnienia, które ciężko było odpędzić, będąc wyłącznie z własnymi myślami. Tene rozważała już szukanie nowego stada, ale wątpiła by odnalazła się w jakimkolwiek stadzie, była zbyt nerwowa, zbyt gwałtowna ostatnimi czasami, nie mogła momentami nad sobą zapanować. O czym przekonała się dość boleśnie, nigdy nie przypuszczała że będzie w stanie zabić własnego członka rodziny.
Wiedziała że się naraża, że to głupota, ale poszła tropem lwów. Pilnowała by stawiać łapy bezszelestnie, uważać na odłamki skał czy kości i wciąż pozostawać czujną. Wkraczając na czyiś teren mogła się nawet spodziewać ataku z zaskoczenia. Dostrzegła z oddali lwy, dwa młode i jednego dorosłego samca, ten widok od razu skojarzył jej się z własnym ojcem, który to lubił spędzać z nią i z jej rodzeństwem czas, za którym tęskniła i którego śmierć pomściła. Być może to także była rodzina? O dziwo ich widok nieco ją uspokoił, przywołał dobre wspomnienia. Postanowiła zakraść się bliżej, chowała się za czym się da, za nierównościami skalnymi, za szczątkami słoni, cały czas skradając się ostrożnie, bezszelestnie. Mogła jednak popełnić błąd, kiedy to przyspieszyła, by nie zgubić grupy, oddalających się lwów. Chciała popatrzyć jak ojciec spędza czas z dziećmi, oczywiście nie miała pojęcia jak bardzo się myli. Podążała za nimi niczym za zwierzyną, ze świadomości że zapuszcza się nie rozważnie w głąb terytorium, zupełnie obcych dla niej lwów. Zwiększyła ostrożność, zdając sobie sprawę że ów lew może rzucić się na nią gdy ją dostrzeże w obronie młodych. Szybko uspokoiła się myślą że najpewniej zauważy że ją dostrzegł, nim zaatakuje, więc będzie miała czas na ewentualną ucieczkę. Nie była głupia by mierzyć się z dorosłym lwem. Pozostawał jeszcze dystans jaki od nich trzymała, który także ułatwi jej ucieczkę, jeśli będzie trzeba.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

#51
22-01-2017, 17:58
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Sigrun przyglądała się zjawiskom ale również zerkała często na brata czy doświadczał tej samej ekscytacji co ona. Widziała rozmarzony uśmiech i ten wzrok, który uciekł gdy tylko postanowił na nią zerknąć. Szara nie potrafiła czytać w myślach, nie miała pojęcia jakie wielkie plany kiełkowały w tym młodym umyśle. Kiedy zostaną sami, będzie chciała dowiedzieć się czemu ogarnia go niepokój lub jakaś namiastka lęku gdy tylko ona jest przy nim blisko.
Lwice tknęło jakieś dziwne uczucie, obejrzała się za siebie w miejsce, w którym była schowana Tene. I choć przypatrywała się formacjom skalnym i kościom nie dostrzegła schowanej w niej lwicy. Intuicja podpowiadała jej, że są obserwowani i to coś należało do świata żywych a nie umarłych.
Powróciła spojrzeniem na Myra i Skadima. Nie oglądając się za siebie ruszyła za nimi.



Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#52
22-01-2017, 18:26
Prawa autorskie: ja-Dirke

Nie zauważyłem jeszcze obecności obcej mi lwicy. Prowadziłem młode prosto w głąb terytorium, do miejsca gdzie widoczna była lawa i do której można było się zbliżyć. Nie na długo ale zawsze się dało. Po kilkunastu minutach tam też dotarliśmy. Przy brzegach lawa była ciemna ale nie miej gorąca, dalej było widać czerwień, żółć i pomarańcz, kolory jakie mieniły się w płynnej ognistej rzece. Zatrzymałem się i spojrzałem an kocięta.
- oto i lawa moi drodzy- Rzekłem ze spokojem- Radze wam jednak nie podchodzić za blisko krawędzi- Tutejsi mieszkańcy potrafili i wiedzieli jak się zachowywać i jak traktować te ognista rzekę.
Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#53
22-01-2017, 22:57
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

W momencie kiedy Sigrun spojrzała w jej kierunku, zastygła w bezruchu, próbując wtopić się w tło, spowolniła oddech. Potem gdy młoda odwróciła głowę, pokryta bliznami lwica została na miejscu. Musiała się upewnić czy jej aby na pewno nie zauważyła, gdyby tak było poinformowałaby resztę, co dało Tene pewność że nie została dostrzeżona. Podążyła więc ponownie za grupą, nadrabiając wcześniej stracony dystans i jak wcześniej kryjąc się za czym się da. Tym razem zaskoczona widokiem lawy nadepnęła na mały odłamek kości, który nie spowodował hałasu, ale zadał lwicy ból, trafiając między opuszki tylnej łapy. Stłumiła w sobie pomruk bólu jak najlepiej umiała, mając nadzieje że nie usłyszą dźwięku porównywalnego z cichym szeptem. Ostrożnie usunęła drażniący odłamek łapiąc go w pysk i kładąc go bezszelestnie na ziemi, podczas tej czynności musiała się skupić, więc mogła nie zauważyć że ktokolwiek patrzy w jej kierunku. Wróciła szybko wzrokiem do reszty.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#54
01-02-2017, 16:34

Lawa zrobiła na płowym lwiątku jeszcze większe wrażenie niż chwilę wcześniej gejzer. To, co czyniło wylewający się spod ziemi czerwony jęzor stwardniałego ognia bardziej ekscytującym od zielonej mgiełki, było graniczące z niezachwianą pewnością przekonanie, że lawa przynależy do innego świata niż on jego siostra - świata podziemnego. Chociaż wyrzucana z krateru w powietrze cuchnąca siarką ciecz również sięgała swoim źródłem gdzieś w głąb ziemi, to czerwony ogień o zwęglonej skorupie, zastygłej miejscami, był natury zupełnie innej niż woda czy powietrze, czy połączenie tych dwu - para. Czerwony ogień miał konsystencję niepodobną do żadnej, z jaką miał styczność młody lew, ponadto parował gorącem, które czyniło przebywanie w jego pobliżu ogromnie stresującym. Jeśli by chcieć dziwienie się mu porównać do innego zadziwienia, które do tej pory plasowało się na pierwszym miejscu listy doświadczonych przez Skadima dziwowisk, śniegu w odległym stąd o kilka dni drogi lesie u stóp Kilimandżaro, nieuchronnie należałoby rzeczoną listę w zasadzie w całości potargać i pozostawić na niej to tylko jedno zjawisko - lawę, demoniczny ozór piekielny, którego tknięcie wąsem skończyłoby się natychmiastowym zwęgleniem całego ciała. Skadim nigdy nie widział ognia. Ale w tej chwili poczuł, ze niewiele spiekocie najgorętszych dni lata i żarowi roztrząsającemu pnie akacji na horyzoncie do lawicznej erupcji, którą tutaj właśnie oglądał z Sigrun na własne oczy.
Niewiele mógł powiedzieć, o niewiele zapytać. Chociaż próbował odwrócić od rzeki lawy głowę, spojrzenie niezmiennie trzymał utkwione w krwistej skorupie jakimś cudem utrzymanej w granicach skalnego koryta. To jakimś cudem był znamienne. Znaczyło, że w każdej chwili skorupa mogła pęknąć i wypełznąć z ram zadanych jej przez kamienną rynnę, którą płynęła, i dosięgnąć ich nieroztropnego trojga.
Czworga.
Zauważył ją. Lizała spód podniesionej pod brodę łapy, nie patrzyła w ich stronę, powieki zakrywały jej być może zamknięte, być może lekko tylko przymknięte ślepia. W ciemności widać było tylko jej podbarwione błękitem nocy i oprószone czerwienią ognistego światła białe znaczenia. Ale nie była demonem, ruch miała lwi i lwie roziskrzone oczy, kiedy rozprawiwszy się z drobinką pomiędzy opuszkami, popatrzyła ponownie w ich kierunku.
Ich, jej i Skadima, spojrzenia skrzyżowały się.
Chociaż lewek nic nie powiedział, nie sposób było nie zauważyć jego pełnego napięcia skupienia. Co więcej - nie patrzył już na lawę, ale zamarłszy w bezruchu, przeszywał wzrokiem przestrzeń za sobą w pozycji tak niewygodnej, że bez wątpienia by z niej zrezygnował, gdyby nie dostrzegł pośród cmentarnych kości czegoś naprawdę interesującego.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

#55
05-02-2017, 11:06
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Widok lawy był bardziej nieziemski, niż wody buchającej z gejzeru. I choć wabiła swoim urokiem, mieszaniną barw żółci i czerwieni Sigrun obawiała się zbliżyć. Spora dawka ciepła parującego z tego miejsca sprawiała, że cofnęła się dwa kroki w tył. Podzielała te same obawy co Skadim, jak to się dzieje, że trzyma się wydrążonego koryta. Woda ze swoich brzegów też często wylewa. Szara zdecydowanie wolała zimniejsze klimaty.
Spojrzała na Myra szukając u niego potwierdzenia, że owa lawa nie podwoi swojej objętości, że nie spłynie zalewając swoją palącą wszystko masą krainę. Potem zerknęła na brata ale ten był wpatrzony w zupełnie innym kierunku. Powiodła za nim wzrokiem dostrzegając to samo. Jednak intuicja dobrze jej podpowiadała, że nie są tu sami.



Tene
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 22

#56
05-02-2017, 11:46
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik

Jak tylko powróciła wzrokiem na grupę, trafiła na spojrzenie młodzika. To było zbyt pewne że ją zauważył, nie było już sensu się bardziej skryć, uciekać na razie też nie zamierzała. To by tylko go zachęciło by poinformować resztę. Czekała w napięciu kiedy młody spuści z niej wzrok, wtedy zamierzała wymknąć się stąd, korzystając ze wcześniejszych kryjówek, nie chciała się męczyć, biegnąc tak długi dystans, wcześniej owszem był to dobry pomysł, ale umknęło jej to że mieszkańcy lepiej znają ten teren niż ona, mieli przewagę. Na dodatek istniało ryzyko że po drodze napotka inne lwy z tutejszego stada, na którym terytorium niewątpliwe była, do tego daleko od granic. Zresztą mogli wezwać wsparcie, czemu wcześniej nie przyszło jej to do głowy? Przeklęła w myślach, jak bardzo była głupia że skuszona miłym rodzinnym widokiem, przywołującym dobre wspomnienia zaszła aż tutaj.
Chwila bardzo się przedłużała, Tene wciąż czekała na dogodny moment, chyba za bardzo skupiając się na Gydzie. Tak, była w tym momencie zestresowana, widząc wcześniej dziwny ogień, czy cokolwiek czym to było, mogła się spodziewać tutaj wszystkiego. Przez nerwy nie zauważyła że i Sigrun ją dostrzegła.
[Obrazek: 9mZeEiZ.png]

Jeanette
Samotnik
*

Gatunek:Żeneta Afrykańska Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:131 Dołączył:Lip 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 41
Spostrzegawczość: 55
Doświadczenie: 17

#57
07-02-2017, 04:51
Prawa autorskie: Asura

Trzymała się z tyłu, siedząc nieruchomo na jednej z mniejszych, zapewne młodych, słoniowych czaszek. Przysłuchiwała się jednym uchem temu co opowiadał młodym Myr, jednak znacznie większą uwagę przykładała do otocznia. Żeneta jako nocny łowca wiedziała, że noc tętni życiem równie mocno, co dzień. Nic więc nie stało na przeszkodzie potencjalnym intruzom, którzy zapewne mogliby z łatwością wykorzystać osłonę ciemności i wkraść się na tereny Królestwa. Małe, zaokrąglone uszy bezustannie próbował wyłapać nawet najdrobniejszy szmer, jaki nie mógłby z pewnością należeć do zwyczajnych nocnych odgłosów. Jednak nie słuchem, czy doskonałym nawet po zmroku wzrokiem, cętkowana wyczuła obecność obcej lwicy. Tene została wyczuta przez ciągle marszczący się nos żenety, która poczuła zapach obcego osobnika. Z początku pomyślała, iż to tylko zapach młodej lwiczki z Lwiej Ziemi i zignorowała ów bodziec. Jean była jednak dobrym obserwatorem i po sekundzie dostrzegła, iż coś bardziej interesującego, a może raczej niebezpiecznego przykuło wzrok dwóch młodych lwów. Błękitnooka przekręciła łeb i podążyła za ich linią wzroku, tylko po to, żeby zobaczyć błyszczące w ciemności zielone oczy nieznanej lwicy. Sfrustrowana kotowata skarciła samą siebie, za nieuwagę jakiej się dopuściła. Nie powinna tak łatwo lekceważyć zapachu, który wydaje jej się podejrzany. Na własnych bagnach nigdy nie dopuściłaby się podobnej niedokładności. Najwyraźniej bycie w stadzie nieco stępiło jej samotnicze instynkty. Przeklinając samą siebie w myślach, Jean bezszelestnie przemknęła dookoła kryjówki bliznowatej lwicy, przechodząc po kostnych mostach i przejściach, gdzie mógłby się zmieścić tylko ktoś jej gabarytów. Umożliwiało to jednak jej pozostać niezauważoną, zważywszy chociażby, że uwagę nieznajomej najwyraźniej pochłonęły lwiątka z Myrem. Cętkowana kotowana chyłkiem przysiadła na czubku sterty kości, leżącej nieopodal intruzki. Przekrzywiła łepek, najeżyła sierść na grzbiecie i wydała z siebie ostrzegawczy syk.
Myr
Odnowiciel | Konto zawieszone

Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015

STATYSTYKI Życie: 90
Siła: 95
Zręczność: 76
Spostrzegawczość: 61
Doświadczenie: 23

#58
11-02-2017, 21:50
Prawa autorskie: ja-Dirke

Miałem coś powiedzieć młodym ale wtedy zauważyłem jak młodzi skupiają swoje spojrzenie. Czyżbym za bardzo stracił czujność? Sam przeniosłem swoje w to samo miejsce.  Nastawiłem uszu i wyszedłem przed młode. Nie były moje ale byli gośćmi, nie miałem zamiaru dopuścić aby cokolwiek im się tutaj stało.
-Pokaż się- Rzekłem do ukrywającej się lwicy. Nie byłem agresywny ani też nie przybrałem takiej pozycji. Byłem jednak pewny siebie i miałem łeb uniesiony. Moje zielone oczy wpatrzone były w milczącą postać. Widać cmentarzysko jest ciekawym miejscem dla wielu. Nie dziwiłem się ale wolałem aby od tak tutaj nie wpadali inni.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-02-2017, 21:51 przez Myr.)
Gyda
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 16

#59
12-02-2017, 13:28

Mimo późnej pory i mierzwiącego sierść rześkiego wiatru nocy, powietrze drżało od napięcia jak horyzont nad parującą pod biczami słońca w zenicie Wielką Wodą. Skadim tylko przypadkiem miał za swojego obrońcę potężnego, czarnego lwa - Myra, i tę przypadkowość dobitnie odczuł, kiedy zawahał się, nie wiedząc, czy zbliżyć się bardziej do siostrzanego, czy obcego boku króla tych ziem. Z jakiegoś powodu, który teraz wydał mu się bardzo trudny do sprecyzowania i uchwycenia myślą, został zaproszony na przechadzkę po cmentarzu, przechadzkę, która z pewnością nie była rozdawana darmo przypadkowym przybłędom. Chociaż ton i postawa Myra nie były agresywne, zdecydowanie jego rozkazu nie pozostawiało żadnych wątpliwości - intruz, którego widzieli już teraz wszyscy czworo, nie powinien był się tutaj zjawić. Tym trudniejsza była ta chwila do zniesienia, że i on sam i jego ukochana siostra byli przecież tylko gośćmi, może bardziej proszonymi niż zielonooka zjawa, ciągle jednak tylko bezpiecznymi na obcej ziemi dzięki przychylnej myśli ich gospodarza. Świadom swojego niepewnego położenia, Skadim wybrał więc bok siostrzany. Nie chciał jednak dać Sigrun poznać, że chwytają jego lwie serce coraz poważniejsze obawy i że truchleje pod ich ciężarem coraz mocniej, więc przysuwając się do niej, wystąpił krok naprzód, jakby w rycerskim geście, jedynym, co mógł zaoferować - niewypowiedzianym zapewnieniu, że tutaj jest i stanie w jej obronie, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż –
o świcie spadł w lesie śnieg
leciało pióro
Sigrun
Konto zawieszone

Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:1 rok i 7 miesięcy Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 92
Doświadczenie: 40

#60
13-02-2017, 11:29
Prawa autorskie: Ragnar, Ki-Re, Venety, Inn, Askari, ja.
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Ona z kolei odebrała postawę Myra całkiem inaczej niż Skadim. Aktualnie byli gośćmi, choć na początku nieproszonym. Teraz jednak sytuacja się całkowicie zmieniła. Nie czuła zagrożenia płynącego ze strony Myra, czarny lew nie dał jej ku temu grama powodu. Bardziej zastanawiała ją inna kwestia, czy gdyby ich ojciec był z nimi czy tak wyglądałyby ich relacje? Czy również opowiadałby i ukazywał tajemnice kryjące się na tym świecie? Pokazywał piękno tych krain i również zasłaniał ich swym ciałem w obliczu obcych?
Lecz jego tu nie było. On odszedł, zostawił ich według słów matki. Jaki był tego powód by zostawić rodzinę?
Ekscytacja, która niedawno była przepełniona uleciała ustępując miejsca powadze i smutkowi tlącemu się w ślepiach.
Obraz zielonookiej lwicy został przysłonięty najpierw przez Myra a potem jej brata. By ją lepiej widzieć musiała wychylić łeb bardziej w bok.





Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości