Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Jester Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
29-07-2018, 10:21
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)
Nie była wściekła, jak Cec, ale złość cały czas w niej siedziała. Vari była głupia. Jester wiedziała to już od samego początku, ale nie podejrzewała, że aż tak. A Tamu to cholerny mamisynek. Na niego denerwowała się być może nawet bardziej, bo jak się nie denerwowała, to było jej smutno, że tak ją zostawił dla jakiejś brązowej staruchy. A złość była lepsza od smutku, prawda? Gdyby ją teraz któreś z nich zobaczyło, byłoby zadziwione, bo lwiczka chyba właśnie pobiła swój rekord milczenia. Ale po co miała gadać, jeśli Cec się nie odzywał? Szła tam, gdzie ją zaprowadził, aż w końcu doszli do bardzo dużej dzióry w ziemi. Normalnie ich nie lubiła, dużo bardziej wolała jaskinie, ale ta nie była zwykła. Jester poznała ją od razu. Przypomniała jej się rodzina, ta właściwa rodzina. Ciekawe, co oni teraz robią? Czy tatusiowie znów rozpoczęli sezon na kocimiętkę? Jak radzą sobie Bahati i Cheka? Czy ten pierwszy dalej zakopuje się na widok rodzicieli? Były to bardzo wesołe rozważania. Nie miała wątpliwości, że wszystko u nich jest w jak najlepszym porządku, a i za nimi nie tęskniła. I tak nie mogła na to nic poradzić. Jak się spotkają, to się spotkają, a jak nie, to nie. Proste. Tylko z Cecem nie mogłaby się rozstać. Czasem miała wrażenie, że są tą samą osobą, tylko przepołowioną i włożoną w różne ciała. Zaśmiała się krótko i cicho. Nie wiedziała, czy brat to usłyszał, ale chyba tak, bo wreszcie zwrócił na nią uwagę. Nie bawiła się w żadne przypadanie do ziemi, po prostu skoczyła na szarego.
|
|||
|
Luka Iskra Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:30 Dołączył:Sie 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
29-07-2018, 12:40
Prawa autorskie: ChubNarwhalBases, disney, ja
Na miejsce truchtem wbiegła brązowo-biała lwiczka z szerokim uśmiechem na pysku. Była zdumiona tym niezwykłym miejscem i pokrywającą je zielenią. Zachwycała ją mnogość niezwykłych roślin, jakich nigdy dotąd nie widziała. Co za niesamowite miejsce, jak ślicznie!, pomyślała Luka z zachwytem. Co chwilę podbiegała do jakiejś nowej rośliny, żeby jej się przyjrzeć. Była tym tak zaaferowana, że zupełnie nie zauważyła nieco zamaskowanego otworu w ziemi dopóki w niego nie wpadła. Z głośnym "Aj, na popiół wulkaniczny!" sturlała się w dół, do jamy, gdzie legła nieco oszołomiona. Przez kilka sekund leżała nieruchomo na boku, czekając, aż świat przestanie wirować, po czym wstała energicznie szeroko uśmiechnięta. Jej wzrok od razu powędrował w stronę dwojga lwiątek, które wyglądały na jej rówieśników.
- Cześć! - przywitała się. - Widzieliście to? To było SUPER! Ale śmiesznie wpadłam do tej jamy, to było fantastyczne! I to turlanie się... Nieźle zakręciło mi się w głowie i teraz cały świat wiruje. To taki ciekawy widok! Pamiętam, jak z moją siostrą, Laini, biłyśmy się dla zabawy i sturlałyśmy się ze wzgórza. Czułam się wtedy identycznie. Bardzo lubię, gdy mi się kręci w głowie, a wy? Jeśli nie próbowaliście, to pokręćcie się w kółko, warto. Ach, ależ ja jestem głupia! Nie powiedziałam, kim jestem! Otóż jestem Luka, a wy? - zamilkła, oczekując na reakcję towarzystwa. Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie.
Otoczona, obmyślaj plany. Zagrożona śmiercią, walcz. |
|||
|
Cheka Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:16 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 25 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 0 |
29-07-2018, 13:44
Prawa autorskie: Ja
Jakimś dziwnym sposobem udało jej się wrócić tutaj, w miejsce w którym spędziła większość dzieciństwa. Jakież było jej zdziwienie gdy ujrzała swoje zaginione rodzeństwo. A przynajmniej część swojego rodzeństwa. Przecież szukała ich wszędzie na terenie księżyca, a oni sobie wrócili tutaj.
No dobra, w sumie to nie bardzo szukała, tylko łaziła po okolicy półprzytomnie, pewnie na oparach jakiegoś zielska które zostawili jej tatusiowie, ale teraz już wszystko zeszło, bo w końcu świadomie postanowiła udać się w rodzinne strony. - Cec! Jester! - Krzyknęła biegnąc rodzeństwu na spotkanie. Jej uwadze nie umknęła też obca lwiczka, którą zaczepiła po drodzę. - Cześć, jestem Cheka, a ty? Cellophane flowers of yellow and green
Look for the girl with the sun in her eyes And she's gone |
|||
|
Cecezelela Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
29-07-2018, 14:28
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)
Ze śmiechem zaczął szamotać się z Jester, czego skutkiem było przeturlanie się po jamie. Chciał szarpnąć ją lekko za ucho, ale jego uwagę odciągnęła pojawiająca się w wejściu lwiczka. Jako, że złość trochę już mu przeszła, a nowoprzybyła wydawała mu się sympatyczna, na jego pyszczku pojawił się uśmiech. Co prawda wewnątrz strzelił facepalma, słysząc natłok słów wydobywających się z ust brązowej, ale to przecież tylko samica. Tak samo jak Jester. Czego innego mógłby się spodziewać po dziewczynie w ich wieku?
- Hej, jestem Maciek a to Paparajjja- przedstawił się. W sumie zmieniał ich imiona dlatego, że jego było idiotyczne a Jester… A Jester po prostu się nimi bawiła. Widok Cheki kompletnie go zaskoczył. - Siostra! Dawno Cię nie było! - pobiegł do lwiczki i objął ją łapą. -Yyyy są za tobą tatusiowie?- spytał. Było to wielce strategiczne pytanie.W razie czego musiał mieć czas, by ostrzec Lukę. Ostrzec ją, aby przeszła pod ścianę, bo inaczej przefikołkuje jeszcze raz tylko jej kark może już tego nie wytrzymać. |
|||
|
Jester Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
29-07-2018, 15:25
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)
Zabawa z bratem - to było to! Z prawdziwym bratem, któremu wcale nie przeszkadzało, że po przeturlaniu się przez norę cali byli oblepieni wilgotną ziemią. Oczywiście ostatecznie wylądowała na dole, ale nie stanowiło to dla niej najmniejszego problemu. Wbiła tylne łapy w brzuch brata, a głowę odchyliła tak, by złapać delikatnie zębami za jego przednią łapę. Zanim jednak zdążyła to zrobić, jej oczom ukazała się lwiczka, wpadająca przez otwór. Jester rozszerzyła oczy ze zdumienia i zachwytu. Nigdy, ale to nigdy nie spotkała nikogo, kto by tyle gadał!
- Hej! Ja też często tak wpadam, ale to raczej nie z mojej winy, bo na przykład ktoś mnie wrzuca, a jak już z mojej, to równie szybko wypadam, bo jakoś nikomu to się nie podoba, nie mam pojęcia czemu. Ale to mam tak chyba po tatusiach, oni też ciągle wszędzie wpadali, ale ich to nie było tak łatwo wyrzucić. Zawsze to lubiłam, choć twierdzili, że to zupełny przypadek i wcale w tą dziurę nie celowali, a to wszystko właśnie przez kręcenie w głowie. Im się chyba cały czas kręciło w głowie, a czasem przynosili takie roślinki, że jak je zjadłeś to cały czas miałeś wrażenie, że ziemia się chwieje jak woda... - tutaj urwała, bo do jaskini wpadła jeszcze jedna postać. Z piskiem radości lwiczka rzuciła się siostrze na szyję. - Hej Cheka, co tam?! Ojacie, aleśmy się długo nie widziały! Jest z tobą Bahati? Co u tatusiów? Masz coś do jedzenia? - ostatnie pytanie może nie było bezpośrednio ze znalezieniem siostry związane, ale po prostu nie mogła sobie go odpuścić. |
|||
|
Cheka Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:16 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 25 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 0 |
29-07-2018, 19:22
Prawa autorskie: Ja
- Ale fajnie was widzieć! - Ucieszyła się lwiczka, skacząc to do brata do do siostry i co chwila ich tuląc. Gdy już się chwilę uspokoiła, usiadła żeby odpowiedzieć na ich pytania.
- Jestem sama. Jak raz sobie poszłam sama na ziemiach Białej Pani to już nikogo potem nie widziałam, ani mamy, ani tatusiów, ani was. - Zwiesiła na chwilę łepek by znów zacząć radosnym, podekscytowanym głosem - Ale jesteśmy tu, w domu! Może teraz jak jesteśmy duzi to założymy stado? - Usiadła na tylnych łapach, przednimi machając w powietrzu i porykując. Według niej tak miał wyglądać wielki groźny lew Cellophane flowers of yellow and green
Look for the girl with the sun in her eyes And she's gone |
|||
|
Jester Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
29-07-2018, 21:49
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)
- U Białej Pani? Hej, to tam, gdzie my! Ale to było dawno!
Lwiczce stanęło przed oczyma tamto spotkanie. Może nie pamiętała już szczegółów, ale akurat Białą Panią pamiętała bardzo dobrze. Teraz wydawało jej się, że była bardzo podobna do Vari, a przynajmniej równie stuknięta. Jester przechyliła łepek i skrzywiła się z powątpiewaniem. - Stado? Nieeee, tam są sami idioci. Uwierz mi, więzili mnie w jednym, to wiem, co mówię. W sumie nie wiem nawet po co, bo twierdzili, że jestem okropna i z przyjemnością by mnie się pozbyli, ale jak chciałam sobie iść to nagle nie pozwalali. Mówię, kompletni kretyni. - po tych słowach zaśmiała się i pchnęła przednimi łapkami Chekę, tak, by ta przewróciła się na plecy. Korzystając z chwili spróbowała natrzeć siostrę mokrą ziemią. |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
30-07-2018, 20:18
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
Cóż, nagłe powodzie i ulewy zupełnie zrujnowały całe poszukiwania gromadki maluchów. Tak, dla Xenii, wciąż byli małymi brzdącami, tak jakby nie widziała ich od wczoraj. Zupełnie nie zwracała uwagi na to jak Bahati podrósł. Pomimo że widywali się na co dzień, zielonooka po prostu nie chciała tego widzieć, nie dopuszczając do siebie myśli że mogła zostawić dzieci na tak długo, ani tej drugiej nieco bardziej mrocznej - że są nie żywi. Co to w ogóle za absurdalny pomysł?
Wreszcie przyszedł dzień kiedy wróciła do starego domu, warto było sobie przypomnieć tamte czasy. Śmiechy i zabawy lwiątek, albo samych ich tatusiów, o dziwo, przez ten czas spełniając obietnice daną synowi, wcale nie musiała ich unikać, bo zwyczajnie na nich nie wpadali. Dziwne. Także teraz upewniła się czy nie ma ich w pobliżu, gdy wtem ze środka usłyszała znajome głosy. Uśmiech niemal od razu pojawił jej się na pysku, z początku lekki. Co za niespodzianka! - Chyba właśnie ich znaleźliśmy... - zwróciła się do Bahatiego, rozpromieniona. Nie czekając po prostu weszła do środka, pełna radości tym bardziej gdy zobaczyła swoje dzieci: - To tu cały czas się chowaliście... - powiedziała żartobliwie, chcąc przygarnąć całą trójkę, najlepiej czwórkę, o ile Bahati już był w środku to właśnie taki miała plan - przytulić swoje dzieci jak za dawnych czasów, kiedy byli mali, strasznie się za nimi stęskniła. I wcale z tym nie zwlekała, emocje ją po prostu poniosły, utuliła najpierw Jester i Cheke, bo one były akurat blisko siebie, wyciągając zachęcająco łapę do długo niewidzianego syna i już oglądając się za Bahatim. - O, cześć Luka - rzuciła na szybko do brązowej z pełnym radości uśmiechem, dopiero co ją dostrzegając. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
|
|||
|
Cheka Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:16 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 25 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 0 |
31-07-2018, 21:17
Prawa autorskie: Ja
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale radośc ze spotkania rodzeństwa i wspólnej zabawy była tak wielka, ze tylko przewróciła się na plecy i zanosiła się śmiechem niezbyt skutecznie odganiając się przed siostrą.
Szał zabawy zakłóciło pojawienie się kolejnej osobistości, lecz wprawiło to Chekę w jeszcze większą euforię. - Mamaaa! - Krzyknęła, natychmiast skacząc i tuląc się do rodzicielki. - Gdzie byliście? Wszyscy sobie poszli a ja zostałam tam gdzie mi kazałaś - Mówiła z przejęciem. Nie miała do nikogo żalu, ale jej dwukolorowe oczka zaszkliły się gdy pomyślała o tym jak długi czas spędziła na ziemiach Księżyca bez towarzystwa kogokolwiek z rodziny. Cellophane flowers of yellow and green
Look for the girl with the sun in her eyes And she's gone |
|||
|
Bahati Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 40 Zręczność: 45 Spostrzegawczość: 45 |
01-08-2018, 01:16
Prawa autorskie: Disney + moje przeróbki // Ghalib
Tytuł pozafabularny: Sknerus
Bahati był pod wrażeniem, jak bardzo do siebie mama wzięła złożoną obietnicę. Miała w zwyczaju wszystko lekceważyć, ale tym razem naprawdę zadbała o to, żeby nie trafić na ojców. Młody bardzo to doceniał. Nie wrócili do domu. Bo w końcu tam właśnie hałaśliwe olbrzymy szukałyby ich w pierwszej kolejności. Tak przynajmniej brązowy tłumaczył sobie, dlaczego nie schowali się w swojej suchej i ciepłej norce.
Pewnego dnia woda zaczęła lać się z nieba. Lała się i lała przez długi czas, aż zaczęła zbierać się na ziemi. Skutecznie odwiodła mamę od poszukiwania reszty miotu. Bahati na to nie narzekał, miał ją tylko dla siebie. Choć pogoda była nieprzyjemna, momentami nawet straszna, jasnooki dobrze wspominał okres powodzi. Nie musiał z nikim rywalizować o jedzenie, nikt go nie zaczepiał ani nie zmuszał do ukrywania się. Uwaga mamy była przez większość czasu skupiona na nim. Wiele się też nauczył. Na przykład, jak znaleźć jedzenie. W dalszym ciągu nie był przekonany do robali, ale kiedy głód przyciśnie, dobre i to. A trzeba przyznać, że coraz częściej był głodny. Mleko przestało mu wystarczać w codziennej diecie. Dzięki częstym rozmowom z matką jego wady wymowy zaczęły zanikać. Poznał wiele nowych słów i stał się znacznie bardziej wygadany. Kiedy wody odpłynęły, mama postanowiła wrócić do domu. Bahatiemu średnio podobał się ten pomysł. Obawiał się, że jeśli spotkają kogoś z rodziny, ich bliska więź się rozpadnie. Ale z drugiej strony minęło dużo czasu. Może nikogo tam nie zastaną? Wiedział, że się mylił, już w momencie, gdy usłyszał głosy dochodzące z jamy. Jednak było już za późno, by zawrócić. Pora spotkać się z rodzinką... - Taaak. Wspaniale... - odpowiedział matce, nawet nie starając się, żeby to zabrzmiało szczerze, bo nie sądził, żeby w szale radości zwróciła na to uwagę. Niespiesznie wszedł za nią i rozejrzał się po starym domu. Rodzeństwo wyglądało trochę inaczej niż je zapamiętał. Nie wiedział, dlaczego jest ich czworo. Ta ciemna to jakieś zastępstwo za niego? Zachowaniem zdecydowanie bardziej przypominała resztę miotu, niż on... Został brutalnie wyrwany z tych przygnębiających przemyśleń, kiedy matka wciągnęła go w rodzinny uścisk. Jakimś sposobem jego nos znalazł się w uchu Cheki i niemal natychmiast wywołało to głośne kichnięcie. Gdy tylko uścisk się rozluźnił, Bahati cofnął się i usiadł. Potrząsnął pyskiem i uśmiechnął się przepraszająco do siostry. Szybko jednak postanowił przenieść uwagę na co innego. Wzrokiem omiótł podłoże, strop i ściany. Zauważył nawet swoje stare okopy. Ale miał wrażenie, że nie zmieściłby się do nich. - Wydawało mi się, że dom był większy... - powiedział nie adresując swoich słów do nikogo konkretnego. |
|||
|
Cecezelela Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
05-08-2018, 14:25
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)
Cec potrząsnął głową z uśmiechem patrząc to na jedną to na drugą siostrę.
- No w takich stadach to nic tylko jacyś popaprańcy o tchórze. Włączając w to panią brązową i białą. - lewek miał na myśli i Ines i Vari. Choć ziemię księżycowych pamiętał dość słabo. Warknął niegroznie gdy Jester powaliła Cheke i skoczył pomóc siostrze. Jednak podczas zabawy do jego uszu dotarł głos.. mamy. Łał nagle wszyscy się odnajdują. - Mama...- powiedział wesoło, choć nie dał się przytulić. Faceci się nie przytulają. Przecież nie będzie mamisynkiem jak ten Tamu. Zamiast tego podszedł na lekko ugiętych nogach do Bahatiego. Już zapomniał o swoim marudnym, strachliwym yyhm braciszku. On serio jest z nim spokrewniony? Bahatiego w ogóle nie pasował do rodziny. - Też miło Cię widzieć bracie - rzucił z sarkazmem, okrążając Bahatiego. Jak miło.Widzi rodzeństwo pierwszy raz od dłuższego czasu i ani słowa przywitania. Swoją drogą oboje, Bahati i Cheka, urośli. Po Jester tego nie widział, bo był cały czas z nią. -Hej co ty na to abyśmy się spróbowali w zapasach wiesz jak kiedyś. Ty urosłeś ja urosłem. Dawaj!- warknął przyjaznie. Może Bahati już nie jest ciapą? Swoją drogą zapomniał na chwilę o nowej, ale Luka musiała wybaczyć im na chwilę. W końcu odnalazła się prawie cała rodzinka. |
|||
|
Xenia Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 60 Zręczność: 72 Spostrzegawczość: 82 Doświadczenie: 10 |
06-08-2018, 16:45
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra
Xenia rzeczywiście nie zwróciła uwagi na ton Bahatiego, za bardzo podekscytowana odnalezieniem dzieci, ba, myślała że cieszył się równie mocno.
Radość przepełniała ją aż po koniuszek ogona gdy obejmowała swoje maluszki, no prawie wszystkie, oprócz Ceca, ale nic nie szkodzi, za chwilę miała to nadrobić; najchętniej to by ich nie puściła jeszcze długo, z uśmiechem na pysku, zamykając na moment oczy, które nawet wtedy wyrażały ogromne szczęście. - Tak się stęskniłam za wami... - przyznała, przytulając ich do siebie troszkę mocniej. Na ziemie sprowadziło ją dopiero pytanie Cheki, z lekka przyćmiewając całą radość poczuciem winy, oj, sporym poczuciem winy. Od czego by tu zacząć? Puściła już lwiątka, siadając na ziemi, przed córką. - Strasznie cię przepraszam córeczko... - uśmiechnęła się smutno, choć pocieszająco, przygarniając do siebie raz jeszcze samą Cheke: - Nie chciałam by tak się stało... Ale się stało i... Właściwie to niewiele z tego pamiętam... Ale wiem jedno... - na chwilę zwróciła się też do wszystkich: - Nigdy, ale to nigdy nie jedzcie żadnych roślinek, zdecydowanie nie są dla lwów, wiem co mówię... Są niebezpieczne, trujące, wywołują koszmary, omamy, dziwne zachowania, luki w pamięci, bóle brzucha, niszczą więzi i... Nie są zbyt smaczne... Niektóre kujące, wywołujące mdłości, bóle, gorączkę... A i nawet ich nie wąchajcie, bo zapachem też potrafią zawrócić w głowie... To straszne, sama sprawdzałam, wiem co mówię, proszę, obiecacie że nigdy nie tkniecie żadnej rośliny... Robaki są zdecydowanie bezpieczniejsze... - zaczekała na to co powie reszta gromadki. Niedługo potem wracając z powrotem do córki, najpierw wzięła głęboki wdech, przypominając sobie wszystko, no w miarę wszystko co się wydarzyło: - Hm?... Więc poszliśmy odwiedzić Ines, moją przyjaciółkę, chciałam byście ją poznali... Tak... Potem... A przyszli wasi tatusiowie... - wolała na razie zaczekać zanim oznajmi reszcie o ich unikaniu, chwila... Przecież nie musiała, jedynie Bahati i ona unikają tatusiów, jakby mogła pozostałej trójce odebrać możliwość ich widywania? A może powinna? Nie przesadzajmy... A może jednak? Niee... Co się może stać? Właściwie sporo, ale póki co nigdzie ich nie widziała, jeszcze zdąży... - Trochę nie spodobali się Ines, próbowałam załagodzić sytuacje i... I... A no tak, wtedy zemdlałam, tylko dlaczego?... Yyy... Chyba ktoś tam przyszedł. Nie mam pojęcia, to trochę dziwne... A potem znalazłam się już gdzieś indziej... Nawet pięknie tam było... A z waszej czwórki został tylko Bahati... Chciałam was znaleźć, ale otumaniła mnie jakaś dziwna roślina, o pięknym zapachu, mówiłam że są złe? Zupełnie nie wiedziałam co robię... Oczywiście jak przygląda się rośliną z daleka to są nawet piękne, wspaniale dopełniają piękno natury, tak... Bez nich tyle widoków straciło by swój urok... Ale te były złe... I znów nie mam do końca pojęcia co się działo... Potem próbowałam was znaleźć, wraz z Bahatim, jak wiecie woda wszystko zalała i mieliśmy problem gdziekolwiek dotrzeć, aż w końcu... Się udało! - po przebrnięciu raz jeszcze przez niezbyt przyjemną przeszłość, by wrócić do teraźniejszości, w której już wszystko było dobrze, znów się ucieszyła, mając ochotę utulić ich raz jeszcze. W międzyczasie usłyszała też słowa Bahatiego. - Trochę urośliście dlatego wydaje się mniejsza, to normalne kiedy się dorasta, chociaż... Nawet mi wydaje się mniejsza... - dodała jeszcze, o wiele za późno by nie uznać tego zdania za wyrwanego z kontekstu. Teraz już mogła zaakceptować że urośli, będzie mogła naprawić swoje błędy, więc po co miała się tym dłużej martwić? Na jej pysku dość szybko zagościł ponownie uśmiech. - Wydarzyło się coś ciekawego? - spytała Cheki, chcąc poprawić jej humor, pozostali zajęli się sobą i nie chciała im przeszkadzać, choć nadal pamiętała o Cece, tak łatwo się nie wywinie od maminego przytulasa. Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-08-2018, 16:48 przez Xenia.)
|
|||
|
Cheka Samotnik Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:16 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 25 Spostrzegawczość: 25 Doświadczenie: 0 |
16-08-2018, 21:05
Prawa autorskie: Ja
Zasmuciła się trochę, roślinki były takie fajne, sprawiały że cały świat był po nich bardziej wesoły i kolorowy.
- Nie... Ja cały czas byłam u Białej Pani. Mają tam taki suuper wodospad, ale smutno mi było bez was - Nie miała za dużo do opowiadania. Większość czasu na ziemiach Księżyca spędziła samotnie, a dzięki roślinkom które zostawili tatusiowie tym bardziej mało pamiętała. - Ale najbardziej super jest to ze jesteśmy tu teraz wszyscy! - Podbiegła do Jester próbując ją przewrócić i dokończyć przerwaną zabawę. - Stada są głupie, to będziemy nie-stadem! Cellophane flowers of yellow and green
Look for the girl with the sun in her eyes And she's gone |
|||
|
Bahati Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 40 Zręczność: 45 Spostrzegawczość: 45 |
31-08-2018, 00:02
Prawa autorskie: Disney + moje przeróbki // Ghalib
Tytuł pozafabularny: Sknerus
Bahati nie miał zbytniego sentymentu do rodzeństwa. Chyba jako jedyny widział zagrożenie w tatusiach. Pozostali nie ukrywali się, gdy tylko usłyszeli pijackie podśpiewki, które oznaczały, że do nory zaraz wgramolą się dwa wielkie cielska. Ojcowie prawie zawsze wchodzili tak niezgrabnie, że przynajmniej jeden z nich wykładał się na glebę. Bahati wolał nie przywiązywać się do miotu, który mógł zginąć przy każdej takiej wizycie. A jednak przeżyli aż do teraz. Mieli więcej szczęścia, niż brązowy przypuszczał.
Nigdy nie rozwinęli żadnej głębszej relacji. Bahati nie angażował się w ich zabawy, a oni szybko odpuścili sobie dalsze próby odciągnięcia go od kopania kryjówek. Jedyna osoba w rodzinie, która się dla niego liczyła, to matka. Ale nie można powiedzieć, że ich ignorował. Ciasny dom nie oferował wiele atrakcji, więc często obserwował zachowanie rodzeństwa. W ten sposób miał uczyć się czegoś o życiu społecznym, ale trudno powiedzieć, na ile dobrze potomstwo z tak rozwiązłej rodziny oddawały wzorce zachowań społecznych. Dopiero, kiedy brat się do niego zbliżył, przyciągnął jego uwagę. Bahati pamiętał, że ciemny miał lekkie braki w sierści, ale teraz widział wyraźnie, że mu się pogorszyło. - Może lepiej nie... Nie chcę ci wyskubać więcej futra - nie było w tym żadnej uszczypliwości. Młody wolał uniknąć walki, no i może faktycznie trochę niepokoił go stan owłosienia Ceca. A jeśli to zaraźliwe?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-08-2018, 00:03 przez Bahati.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości